IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 StephenxGregor

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 14 ... 24, 25, 26 ... 32 ... 40  Next
AutorWiadomość
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPią Mar 06, 2015 7:54 pm

Potrzebował tej chwili na ochłonięcie i poukładanie sobie wszystkiego w głowie. W końcu byli we względnie bezpiecznej Anglii. A tamten facet nie żyje. Więc właściwie są bezpieczni! I jest z nimi równie bezpieczny Iwan. Wszystko było dobrze… Właściwie James odniósł wrażenie, że pierwszy raz od bardzo dawna coś mu się udało. Poszło po jego myśli, a nawet lepiej!
Odświeżony, ubrany jedynie w czarne bokserki i szarą, ciepłą bluzę, wyszedł z łazienki, trzymając w ręce apteczkę. Zatrzymał się, spoglądając uważnie na kanapę. W końcu ruszył, wolnym krokiem obchodząc ją dookoła, zastanawiając się, czy Roger po prostu zasnął, czy może coś, ktoś…
Iwan wyręczył go w sprawdzaniu stanu mężczyzny. Kot wskoczył na klatkę piersiową, liznął Rogera po policzku, a następnie z gracją przemaszerowując się po nim. Naturalna reakcja ciała Stevensona wystarczyła, aby Żołnierz miał pewność, że ten jeszcze nie kopnął w kalendarz.
- Budź się, Roger - mruknął, podchodząc do niego. Odłożył apteczkę na bok, samemu klękając przy kanapie. – Ale nie wstawaj, tak będzie wygodnie – dodał. Ostrożnym ruchem, nie chcąc urazić rany, odchylił jego koszulkę, odsłaniając umięśniony tors Kapitana. – Nie jest zbyt zimna? – mruknął, muskając jego skórę samymi opuszkami palców stalowej ręki. Specjalnie moczył ją w gorącej wodzie!
Ludzką ręką wyciągnął zapakowaną sterylnie gazę, po czym rozpakował ją i namoczył środkiem do przemywania ran. Ostrożnie zaczął oczyszczać nie tyle samą ranę, co cały obszar wokół niej, ścierając krew, którą została ubrudzona koszulka.
- Mmm… Myślałem o tych rewizjach, których plan dostałem – przyznał, spokojnie zajmując się swoją pracą. – Będę na nie chodził, bez problemu. To może być nawet zabawne – stwierdził, uśmiechając się pod nosem. Kiedy skóra była oczyszczona, James zaczął przygotowywać opatrunek. Nie wyglądał na zniesmaczonego widokiem tej rany. I radził sobie tak, jakby faktycznie miał wprawę w opatrywaniu takich urazów. Cóż się dziwić! Zwykle sam zajmował się swoim ciałem. Chyba, że w grę chodziły eksperymenty – wówczas pojawiało się wokół niego mnóstwo chętnych i zainteresowanych tematem.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPią Mar 06, 2015 9:19 pm

Odruch Rogera był momentalny! Nie przywykł do takiego rodzaju budzenia, dlatego poderwał się, chcąc zrzucić napastnika, walczyć o życie, ale w ostatniej chwili powstrzymał się, jedynie unosząc na łokciach. Koci język był równie przyjemny w dotyku jak papier ścierny, dlatego Kapitan skrzywił się i otarł policzek, zaraz znów opadając na materac.
– Mhmm... – mruknął, pozwalając sobie na powolne rozbudzenie, bez niepotrzebnego napięcia. Na oślep sięgnął w kierunku stalowego ramienia Jamesa i pogłaskał go. – Jest dobrze. – Uśmiechnął się, chociaż nie otwierał oczu. Oj... nie lubił takiego grzebania przy ranie. Musiał zacząć się pilnować i będzie okej. Ale co? Rewizje? Tego nie zniósł tak spokojnie i podniósł głowę, jakby chciał usiąść, ale zatrzymał się w takiej pozycji i spojrzał wręcz oburzony na Żołnierza.
– No, jeśli chcesz dać się traktować jak więzień to pozwól im na to. Ja... ja nie wiem, jak tak można... traktują się jak zakładnika, a wymagają, byś ty zachowywał się jak ich współpracownik albo nawet jakiś fan. – Oburzenie na chwilę rozwiało zmęczenie.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPią Mar 06, 2015 9:28 pm

James słuchał go, nie reagując w żaden szczególny sposób. Dopiero, kiedy zabezpieczył ranę nowym opatrunkiem, podniósł się, odkładając brudny gazik na bok. Pochylił się nad Rogerem, opierając się dłońmi po obu stronach jego głowy, aby następnie pocałować go w czoło. Jakże pieszczotliwie.
- Nie gorączkuj się tak – mruknął, odsuwając się. – Chcę poznać kogoś na tyle odważnego, aby robił mi rewizję osobistą. Traktują mnie jak zwierzę, będę więc warczał, gdy dobiorą mi się do spodni – rzucił żartobliwie. Och tak, godził się tylko dla własnej zabawy! Urozmaicenia sobie czasu!
Zebrał zużyte gaziki, po czym wyrzucił je do niewielkiego śmietniczka, jednocześnie rozglądając się po apartamencie uważnym, trochę ciekawskim wzrokiem.
- Rozpieszczają cię – przyznał. – Niezła chata. Zmieściłyby się tu wszystkie moje „mieszkania” jakie pamiętam – żart w stylu Żołnierza, jak nic!
Zasunął zamek bluzy, zasłaniając się nią przed zimnem.
- Zmień koszulkę, jest cała ujebana – mruknął jedynie. – I chodź już do łóżka – dodał, nie tyle chcąc spać, co zniknąć pod kołdrą. Ale nie ruszył się z miejsca. To dom Rogera!
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptySob Mar 07, 2015 9:22 am

Wzburzenie odrobinę ustąpiło, ale tylko na tę chwilę bliskości. No tak, mógł domyślić się, że James po prostu chce się zabawić. Ale Roger nie rozumiał! Po co zaczepiać kogoś, kogo z łatwością możemy pokonać? Gdzie odrobina ambicji?
– Nie ciesz się, bo i tak pewnie skończyłoby się na tym, że miałbym to robić ja... Ale dobrze. Zawsze to kolejna okazja do dotykania cię... co z tego, że publicznie? – Uśmiechnął się, ale zaraz przybrał poważny wyraz twarzy i wstał, kładąc dłonie na barkach Jamesa, by móc zabrzmieć jeszcze bardziej stanowczo, wywrzeć większe wrażenie. Tylko gdzieś w jego oczach błąkało się rozbawienie, które mogło go zdradzić. – Tylko pamiętaj... jeśli zrobisz coś głupiego i obydwaj będziemy mieć przez to kłopoty, to wykastruję cię własnymi zębami. – Kłapnął mu przed nosem, a zaraz zaśmiał się, poklepał mężczyznę po przyjacielsku po ramieniu i sam zaczął się rozglądać, idąc za jego przykładem. Skrzywił się.
– Nie prosiłem o to... Nie lubię takiego marnowania miejsca. My mamy do dyspozycji wielki salon i to coś... – Wskazał na antresolę. – ...a jakaś rodzina z dziećmi gnieździ się w maleńkiej kawalerce. Można by to jakoś podzielić. – Pokręcił głową, ale najwyraźniej dał spokój, bo rzeczywiście zdjął podkoszulkę i chwilę przyglądał się plamie. O czym myślał? Nie dało się odgadnąć, ale najwyraźniej o niczym dobrym, bo przymknął oczy i westchnął, dopiero teraz ruszając do łazienki, do brudownika. Jednak zaraz pojawił się w sypialni, bez słowa wślizgując się pod kołdrę.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptySob Mar 07, 2015 11:30 am

Na ten mały pokaz kłów, James roześmiał się krótko. Uwielbiał jego poczucie humoru! Właściwie odnosił wrażenie, że z każdym dniem lubi coś w nim bardziej niż poprzednio, mocniej.
- Odebrałbyś sobie taką przyjemność? – mruknął, uśmiechając się w nieznacznie. Spokojnym krokiem wszedł do sypialni, zajmując wygodne miejsce na jego łóżku. Rozciągnął się na nim, na krótki moment całkowicie zabierając Stevensonowi miejsce – przeciągnął się, wygiął a dopiero po chwili ułożył na boku, obserwując Rogera uważnie.
- Dlaczego musisz być aż tak dobry? Korzystaj z tego, co masz – mruknął. – Nie możesz tego oddać, więc ciesz się tym. I tyle – dodał, obserwując go. Gdy Stevenson dołączył do niego, James objął go ostrożnie ramieniem, przyciągając bliżej siebie.
Milczał, patrząc mu w oczy dłuższą chwilę. Aż w końcu pochylił się i musnął jego wargi krótko.
- Chciałbym, aby było ci ze mną lżej – szepnął. – Słyszałem. Nie powinienem, wiem… Przepraszam – dodał cicho, już nie patrząc mu w oczy, poniekąd faktycznie wstydząc się tego, że podsłuchiwał. Tkwił w niekoniecznie wygodnej pozycji, opierając się czołem o jego ramię, ludzką dłonią obejmując go, a na stalowej wspierając swoje ciało. W tym napięciu, czekał na jego reakcję.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 1:44 pm

Korzystał z tego, jasne. W końcu nie zgarnął pierwszej lepszej biednej rodziny, a może i dwóch i nie kazał im tu mieszkać, robiąc z pomocy idiotyczną farsę. Ale czy był 'aż tak dobry'? Ha, Roger wątpił, w to, że w ogóle był, nie mówiąc, że 'aż tak'. No i raczej się nie cieszył, po prostu nie dopuszczał, by coś się zmarnowało. Ale nie miał ochoty dłużej o tym rozmawiać, chciał po prostu ciszy, chwili spokoju i sny, na który na pewno obydwaj z Jamesem zasłużyli. Początkowo myślał, że mężczyzna tak na niego patrzy, bo chce okazać czułość albo coś w tym stylu, ale szybko zorientował się, że chodzi o coś więcej. Zmarszczył brwi pytająco i oddał pocałunek pospiesznie, nie chcąc przedłużać momentu, w który w końcu dowie się, co też mężczyźnie chodzi po głowie.
… a może akurat tego nie chciał słyszeć? Miał ochotę się odsunąć, ale w tej pozycji nie bardzo mógł, dlatego po prostu położył dłonie na jego ramionach i wyprostował łokcie, odsuwając go od siebie. Sam lekko się podniósł, po czym usiadł i rzucił mu wręcz przestraszone spojrzenie. Panikował i poczuł się przynajmniej głupio, bo przy Mini pozwolił sobie na absolutną szczerość. Wiedział, że niekoniecznie powinien rozmawiać z nią o Jamesie, ale w końcu nie obgadywali jego osoby, tylko podejście Rogera do niego... Kapitana odrobinę zaskoczyło to, że mężczyzna wspomina właśnie o ciężarze, a nie o podsumowaniu rozmowy, na które pozwoliła sobie Mini. A może jego po prostu niekoniecznie to obchodziło? Nie przejął się tym?
Roger westchnął i pokręcił głową do swoich myśli, po czym położył się z powrotem i sam przytulił do partnera, ściskając go mocno. No dobrze, dobrze. Stało się, usłyszał to i nie było sensu się złościć czy panikować.
– Nam obydwu by się przydało, żeby było lżej, co? – Uśmiechnął się i ułożył obok, wygodniej, pilnując by przypadkiem się nie urazić. Dobrze, że nie odpowiedział od razu, bo mógłby popełnić jakiś błąd. – Wiem, że to nie tylko twoja działka, musimy pracować nad tym razem. Będzie lepiej. Będzie dobrze. – I oczywiście, nie były to czcze słowa. Roger wierzył w to, bo widział, jakie były zmiany w ich zachowaniu, widział, jakie James robi postępy i oceniał je bardzo świadomie. Nagle coś przyszło mu do głowy, może to kwestia chwilowej słabości, jaka naszła Kapitana, że w ogóle o tym pomyślał, ale... Skoro mężczyzna nie poruszył tematu, to może pójdzie łatwiej?
– Myślisz, że Mini miała rację, z tym, co powiedziała... no wiesz... na końcu...?
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 5:43 pm

Reakcja Rogera bardzo zaskoczyła Jamesa. Obserwując go, postąpił automatycznie, instynktownie, choć nie do końca racjonalnie. Spiął się cały, gotowy do odparcia ewentualnego ataku, śledząc kolejne ruchy Stevensona niezwykle uważnie. Także wtedy, gdy ten ponownie opadł na wygodny materac… Nie. Nie ma mowy. James nie był w stanie zrozumieć typowo ludzkich reakcji – on pojmował tylko te instynktowne. Zwierzęce. Nieludzkie. Nic więcej nie był w stanie zrozumieć.
W końcu wolnym ruchem opadł na materac przy jego boku, pozostając jednak ostrożnym. Tak, Roger nieco wystraszył go. A gdy Żołnierz poczuł obejmujące go ramiona, znów spiął się cały… I zaraz rozluźnił w jego objęciach. Po zaledwie krótkiej chwili. Odetchnął. Czy było bezpiecznie?
Było ciężko. Nie „bezpiecznie”.
- Mm? – spojrzał na niego, nie do końca wiedząc, o czym Roger mówi. – Nie słyszałem… Musiało mi umknąć. Mówiłeś o straszydle dla dzieci – mruknął z pewnym drobnym rozbawieniem pobrzmiewającym w głosie. Spokojnym gestem sięgnął jego włosów, wplatając w nie ludzkie palce, robiąc to niezwykle ostrożnie.
- Co jeszcze mówiła Mini? Mam prawo wiedzieć, widziała mojego fiuta – westchnął. Choć… Z przyjemnością poszedłby już spać, po prostu.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 6:31 pm

Jasne, że nie miał zamiaru go krzywdzić. Gdyby ktoś się czepiał szczegółów, to akurat Roger był tu tym, który bać się powinien, a nie James, ale Kapitan się nie oburzył, a zaczął uspokajająco głaskać tego drugiego po ramieniu.
– Nie. Mówiłem, że nim nie jesteś i nie dam im tego z ciebie zrobić – poprawił go, chociaż zaczynał się domyślać, że James ma w sobie tę irytującą cechę, że gdy usłyszy coś o sobie, wybiera te negatywne słowa i zaczyna je podkreślać, wcale nie zwracając uwagi na to, że były też jakieś pozytywy. Teraz Roger nie mógł się na tym skupić, bo przecież jego rozmowa z Mini była wyrazem jak najbardziej pozytywnego stosunku do mężczyzny... Wpierw wściekłby się, a potem załamał, gdyby zamiast jest mi z ciężko, ale i tak chcę z nim być i nie dam z niego zrobić straszydła, bo nie jest straszydłem James słyszał jest mi z ciężko, ale i tak chcę z nim być i nie dam z niego zrobić straszydła, bo nie jest straszydłem. Z drugiej strony dobrze, że jego partner nie stwierdził, że wcale nie został skrzywdzony i w ogóle jak ktoś śmie o nim tak mówić, tym bardziej on o jakiejś obcej baby i że papa, arrivederci. Nie chciał o tym myśleć, przeczuwając, że nie skończyłoby się to dobrze...
– Sam jej go pokazałeś, ona raczej nie była zadowolona czy pod wrażeniem – zażartował, samemu chcąc sobie humor poprawić. Uśmiechnął się krzywo i położył obok już normalnie, na poduszce obok, jakby szykował się do snu. Czyli James nie wiedział, a on wpakował się w coś niezręcznego. Jak cholera... A co, jeśli zaryzykowałby i według swojego zwyczaju walnął prosto z mostu. – Nie słyszałeś? – Zaczął, dając sobie jeszcze chwilę na opanowanie strachu. To zły pomysł. To wszystko to zły pomysł. Zabrnęli za daleko... Ale jednak byli tu i Kapitan nie żałował. A James? – Wysłuchała do końca i powiedziała, że muszę cię kochać. – Podparł się na łokciu i spojrzał na mężczyznę. – Dlatego pytałem, czy myślisz, że ona ma rację.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 7:12 pm

Kochać? James spojrzał na niego bardzo uważnie, zastanawiając się, czy Roger mówi poważnie. Bo nie, nie mógł się przesłyszeć – mając tak paskudnie wrażliwy słuch, nie. Opadł na poduszki, przewracając się na wznak. Tego dnia nie mógł leżeć w ulubionej przez siebie pozycji, zajmując znaczną część rogerowego ciała. Ale ułożył ramię tak, aby dać mu swobodny dostęp do siebie, pozwalając mu na drobną zamianę ról.
Poza tym. To, co powiedział Roger, bardzo skutecznie przygniotło Jamesa do materaca, odbierając mu chęć i siłę na cokolwiek. Westchnął.
- Nie wiem – odezwał się dopiero po długiej chwili ciszy i wpatrywania się w sufit. W końcu zamknął oczy i odetchnął. – Roger, pytasz o to niewłaściwą osobę. Jestem ostatnim, który mógłby powiedzieć cokolwiek na temat miłości – przyznał zupełnie poważnie. Zwrócił twarz w jego stronę i spojrzał na niego uważniej.
- Może właśnie przez to jest ciężko?. Kochałeś Jimmiego. On kochał ciebie – szepnął. – Ale ja nie potrafię cię kochać, Roger. I nie sądzę, abym kiedyś się nauczył. Nie umiem tego czuć. – dodał, nagle czując niesamowitą chęć na zapalenie papierosa. Wziął ze sobą? Nie, chyba nawet nie zabrał z tamtego domu. Jak mógł zapomnieć… Teraz tak bardzo przydałyby mu się fajki.
- Przepraszam – dodał jedynie, spoglądając na niego krótko. Spokojnym ruchem przekręcił się plecami do niego, wtulając twarz w poduszkę, zamykając oczy. – Dobranoc.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 7:47 pm

Miał ochotę się zdenerwować, ale za bardzo czuł się przytłoczony innymi emocjami. Zdenerwowanie byłoby łatwiejsze do zniesienia. Nawet nie udało mu się zniecierpliwić, chociaż James znowu wspomniał o Jimmie'm.
– Ale to już przeszłość, James. Wiem, że nie wróci i nie chcę o tym myśleć, by nie przespać czasu, który nam tu jeszcze został. – Położył się, jednocześnie luźno obejmując ramieniem Jamesa. – Daj mu odejść. – I tyle. W żaden wyraźni sposób nie zareagował na słowa, które usłyszał, bo spodziewał się ich. Być może poczuł ulgę? Nie do końca w to wierzył, bo wiedział, że sam Żołnierz nie mógł być pewny swoich uczuć, tak samo jak i on. Ba! Kapitan nie wiedział, czy rzeczywiście kocha kogokolwiek i stwierdzenie Mini namieszało mu w głowie, ale trzymał się jednego: żadne pochopne deklaracje czy wyznania nie są dobre, a w ich wypadku nawet te przemyślane. Lepiej, żeby nic nie komplikowało ich relacji, prawda? Tylko gdyby to było takie proste...
Miał ochotę zapalić. Tak... Ale byli już w Londynie, a obiecał sobie, że jak wrócą, to więcej nie zapali. Tylko dlaczego nie? Tam na dole, niedaleko jest całodobowy sklep, wyjście zajęłoby chwilę. Nie, nie, nie. Nie. Uspokój się, Roger.
– Dobranoc. – Przechylił się odrobinę i pocałował Jamesa w ramię, tuż nad łopatką. Spać... To było dobre wyjście. Jutro emocje osłabną, może nawet obydwaj zapomną o tej rozmowie? Szkoda, że w tej chwili nie mógł. To będzie ciężka noc. Iwan miauknął i wskoczył na łóżko, układając się w nogach, jakby chciał potwierdzić tę teorię i dołączyć się do narzekań Kapitana.
– Mmm, właśnie... Chcesz iść jutro ze mną do sklepu po kuwetę i żarcie dla kota? – zapytał, wcale nie kryjąc się, że nie może spać.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 7:53 pm

- Zwolnij, Roger – mruknął, sięgając jego dłoni, delikatnym ruchem naciągając ją bardziej na swoje ciało. Nie spał. I najpewniej jeszcze długo nie zaśnie. Objął się jego ręką pewniej, jednocześnie splatając palce ich dłoni razem.
Westchnął cicho.
- Uznają, że cię… Przeciągnąłem na swoją stronę. Musisz być ostrożny, Roger – dodał, oglądając się na niego krótko. Po chwili wrócił do swojej pozycji, zamykając oczy. Chciałby wyjść. Wmieszać się w tłum. Pójść do sklepu. Do zoologicznego. Kupić jakiś przysmak Iwanowi. Żelki sobie. Cokolwiek…
Ale nie mógł sobie pozwolić na taki brak rozwagi.
- Cieszę się, że go zabrałeś – mruknął jedynie.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 8:15 pm

Milczał długo, głaszcząc kciukiem dłoń mężczyzny, co było właściwie jedyną oznaką, że Roger jeszcze nie śpi, tylko czuwa, najpewniej myśląc nad tym wszystkim.
– Nigdy nie byłem po czyjejś stronie. Skoro i tak ja mam brać odpowiedzialność, zawsze jestem po swojej. – Od tego wszystkiego aż rozbolała go głowa, ale w końcu sam siebie uświadomił, jakie ma podejście i co zamierza zrobić. Po prostu będzie sobą. Do tej pory to jakiś działało...
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 8:35 pm

James nie odpowiedział, a jedynie zamknął oczy, naprawdę starając się zasnąć. Ten dzień był tak paskudnie męczący, że chciał, aby dobiegł już końca… Po prostu się skończył, do cholery jasnej! Ale nie mógł usnąć. Długo męczył się, obserwując przeciwległą ścianę.
Hydra miała wiele sposobów na łamanie jego osobowości. Czasami tkwił całe doby w zupełnie ciemnych pomieszczeniach, tracąc poczucie czasu i siłę. Po czterech dniach pokój przestawał być dla niego jedynie ciemną powierzchnią – zaczynał dostrzegać obrazy, które nigdy tak naprawdę nie powstały. Widział ludzi, których w pokoju nie było. Całe sceny.
Skrzywił się na to wspomnienie. Zamknął oczy, uspokajając umysł. Szaloną głowę. Aż w końcu zasnął, odprężając się wyraźnie, pozwalając na to, aby zmęczenie objęło nad nim władzę kompletnie. Sen. Błogi i głęboki.
Dopiero nad ranem ciało zareagowało instynktownie, najwyraźniej wciąż nie mogąc przywyknąć po tych absurdalnych dawkach norweskiej adrenaliny. Gwałtownym ruchem zerwał się z łóżka, od razu wstając, jakby miało wydarzyć się coś ważnego. Iwan miauknął. I to wszystko. Spojrzał na Rogera, później na kota. W takich momentach James był dziką istotą zamkniętą w świecie, którego nie potrafił zrozumieć. Jego chaotyczne rozglądanie się wokół, strach i paskudna niepewność. Zasnął tutaj? Wieczorem? Czy może…
Zmarszczył czoło, stopniowo przypominając sobie te chwile przed zaśnięciem.
Tak, przyszedł tutaj z własnej woli i nic strasznego nie wydarzyło się nocą. Podwinął rękawy bluzy, spoglądając na nadgarstki i zgięcia łokci. Czyste. Żadnych śladów wkuć. W takich momentach umiejętność szybkiej regeneracji była wadą, nie zaletą. Przysiadł na brzegu łóżka, sięgając palcami swoich skroni, pocierając je kolistymi ruchami. Dopiero w tej chwili uświadomił sobie, że właściwie… Nie wiedział, czy Roger śpi, czy też był świadkiem tego porannego absurdalnego rytuału.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 9:07 pm

Roggie dostał brutalną, ale za to cholernie skuteczną lekcję tego, że nie powinien być zaspany po tym, jak się obudzi, nie ważne, czy spałby dobę czy pół godziny. Po prostu skoro nie spał, to go coś obudziło i lepiej byłoby, żeby jak najszybciej wiedział, co to było i czy mu nie zagraża. Teraz czując szarpnięcie obok siebie na łóżku, wybudził się momentalnie, ale skoro nikt go nie dotykał, to pozwolił sobie na leżenie z zamkniętymi oczami i nasłuchiwanie. Cóż, właściwie... nic się nie działo? Spojrzał na Jamesa, a raczej na jego plecy i marszczył brwi. Leżał jeszcze chwilę, ale nie wytrzymał i pierwszy raz od dawna szepnął, wypowiadając imię swojego partnera. Za moment podniósł się i klęknął za jego plecami, wpierw nieśmiało kładąc mu dłoń ramieniu, a potem przytulając się do jego pleców w taki sposób, by nie sprawić sobie bólu, ale żeby być jak najbliżej. Milczał, wtulając twarz we włosy na jego karku, za jakiś czas wyprostował się i przesunął dłońmi po ramionach mężczyzny w dół, na jego łopatki, potem znowu w górę. Nagle uśmiechnął się i pocałował go w policzek, siadając obok, na brzegu łóżka.
– Dzień dobry! To ja już mogę zrobić ci rewizję. – Rzucił mężczyźnie znaczące spojrzenie, najwyraźniej wpadając w dobry humor od samego rana. Tak naprawdę czuł się niezbyt pewnie, bo nie rozumiał, co obudziło Jamesa, ale podchodzenie z nieufnością było ostatnim, co mogło pomóc w razie jakichś komplikacji. W każdej chwili, z każdym swoim zachowaniem chciał podkreślić, że nie żałował, że jest tu z nim i dodać mu siły.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 9:31 pm

Ten szept… A później ugięcie się materaca pod wpływem ruchu na nim. Spiął się mimowolnie, czując ciepłe ramiona Rogera obejmujące go. To zawsze w pierwszym momencie wzmagało czujność Jamesa, budząc w nim pewną wyraźną nieufność… Ale już po chwili rozluźniał się. Przerwał masowanie skroni, luźno opuszczając ramiona na swoje uda, pozwalając sobie przy tym na ciche westchnienie. Tak. Wszystko było w porządku.
- Dzień dobry – mruknął ze szczerym rozbawieniem, spoglądając na niego krótko. – Wezmę najpierw prysznic… Bo obiecałeś mi publiczną rewizję. Mógłbym pogryźć po drodze kilku strażników. Na śniadanie… – żartował, mrukliwie przeciągając głoski. Odchrząknął, po czym podniósł się z łóżka. Odgarnął włosy z twarzy i wciąż nieznacznie zdezorientowany, opuścił pokój.
Prysznic. Zimny i samotny, dla ułożenia sobie wszystkiego w głowie. Po kolei. Najpierw był atak na bazę, czy najpierw uciekli na tamto zadupie? Nie, to bez sensu, musieli mieć powód, aby uciekać. Najpierw był atak. Ale jaki? Bomby czy fotel elektryczny? Bomby czy fotel… Ewakuowaliby ich, gdyby chodziło tylko o fotel?
Myjąc się, napotkał dłonią ślad na swoim barku. Snajpier? Ale kiedy… Wagner. Kim właściwie był Wagner. Męczący chaos. Tak właśnie wyglądała jego głowa. Każdego dnia. Totalny bałagan, chaos, którego nie potrafił opanować. Jedynie odciąć się od niego, przeżyć dzień, wpakować kolejne wspomnienia w ten wir.
Wyszedł z łazienki po dwudziestu minutach, co w jego przypadku było małym rekordem.
- Mogę ubrać coś twojego? Nie zabrałem od siebie w sumie nic – mruknął, domyślając się, że pewnie i tak ta garderoba, którą Roger tutaj posiada nie jest tym, co miał u siebie w mieszkaniu. Ot, nowe uniwersalne ciuchy. Nagi i kompletnie tym faktem nie przejęty, zaczął leniwie przechodzić po pomieszczeniach.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 10:31 pm

– Rewizja, rewizja... – mruknął, niezbyt do tego przekonany. Czuł, że James stara się sobie znaleźć rozrywkę, sprowokować jakiegoś bogom ducha winnego żołnierza, dlatego wypalił, że sam go przeszuka, chociaż wcale nie wiedział, czy tak może być. Ha, nawet jeśli nie może, to dla dobra ogólnego da się mu pobawić, ale ze sobą, nie zwykłym człowiekiem, bo to mogłoby być tragiczne w skutkach. – Wrócimy tam, przeszukam cię przy światkach, sprawdzę twój pokój, a potem napiszę, że więcej nie będziesz w nim mieszkać i że mogą z powrotem wstawić tam biurko i swój sprzęt. A, dalej śniadanie... trzeba coś kupić bo w tej jednostce nie ma kuchni, nikt tam nie mieszka, tylko tu, w tej okolicy jest wojskowe osiedle. A potem pójdziemy po sprzęt dla kota... – Głośno myślał, planując najbliższe godziny. Haha! Jak to brzmiało. 'Pójdziemy'. On i James! Pójdą! Do sklepu! Boki zrywać. Ciekawe, czy tak samo będzie mu do śmiechu, gdy wrócą... a raczej: jeśli w ogóle wrócą, w końcu z Jamesem może się stać wszystko.
Wykorzystał chwilę samotności, by zadbać o Iwana. Biedak ostatni posiłek dostał od Mini, w międzyczasie nie miał suchej karmy... niedobrze, koniecznie muszą mu ją dziś załatwić, ale teraz kociak zadowolił się kawałkami mięsa, które Roger rozmroził w garnku i przy okazji podgotował mu bez przypraw.
Zgodził się, rzucając pewnie jakieś 'jasne, bierz co chcesz'. Sam wybierał się pod prysznic, ale na razie siedział i obserwował mężczyznę. Kolejny raz pozwalał sobie na zwracanie uwagi na ten czysto fizyczny aspekt ich relacji... w końcu ruszył się, podszedł do niego i objął ramieniem, krótko całując go w usta.
– Podobasz mi się. – No i już, mógł grzecznie, nawet powstrzymując się przed dotknięciem jego pośladka czy uda.
Jemu prysznic zajął o wiele mniej czasu niż Jamesowi. Od razu też przygotował sobie ubrania, więc wyszedł niemal gotowy, jedynie z mokrymi włosami, ale tym wcale się nie przejmował i zadecydował, że mogą wrócić do oddziału i odegrać małe przedstawienie. Wyraźnie dał Żołnierzowi znać, że zamierza zrobić to przede wszystkim dla niego, że sam wcale nie chce nic szukać i że kryłby go, nawet jakby znalazł przy nim jakąś broń. No co? Miał okazję niedawno nauczyć się, że nigdzie, nigdzie nie jest bezpiecznie.
Gdy weszli przez tę samą furtkę, przez którą w nocy wychodzili, od razu doskoczył do nich jakiś mundurowy, którego Kapitan nie znał, pytając, gdzie i kiedy znalazł Żołnierza. Ale co? Jak znalazł. Nikt nikogo nie szukał, bo nikt nie uciekł. James po prostu mieszka z Rogerem, bo tak jest najbezpieczniej. Jakieś wątpliwości? To powiedz, kto ma największe szanse zatrzymania Żołnierza? Oczywiście, że nie licząc celnie wymierzonego pocisku przeciwpancernego! Roger skuteczniejszy od Katiuszy, a już na pewno bardziej celny.
Skoro nieznajomy tu był to niech się do czegoś przyda i zostanie. Zgarnął jeszcze dwóch przypadkowych pechowców... to jest żołnierzy, by byli świadkami pierwszego i ostatniego przeszukania Zimowego Żołnierza. James na pewno poznał, że nie ma teraz Rogera, że jest Kapitan, który chce wykonać swoje zadanie szybko i jak najlepiej. Ale czy aby na pewno...? W końcu sam mówił, że zamierza się odrobinę pobawić.
Poprosił, by świadkowie stanęli tak, by jak najlepiej widzieć, co będzie się działo, w efekcie czego on z Jamesem usytuowali się po jednej stronie korytarza, a mężczyźni po drugiej. Rewizja miała obejmować także przeszukanie pokoju, ale to za chwilę. Na razie stanął tyłem do nich, a przodem do Żołnierza i wydał polecenie.
– Ręce na boki, nogi szeroko. – Służbowy jak nic! Aż można było się nabrać. Gdyby tylko nie oblizał się znacząco, rzucając spojrzenie ja krocze Jamesa. Przystąpił do normalnej procedury, dotykając go sprawnymi pociągnięciami dłoni. By nie zarzucono mu zaniedbania (chociaż wątpił, by do tych ludzi coś dotarło, bo widać było po nich, że wcale nie chcą tu być i mnie mniej i nie więcej, a boją się), sprawdził nawet cholewy i podeszwy butów Żołnierza. Co z tego, że sam go tu przyprowadził, że był z nim właściwie non stop, odkąd tylko wylecieli z Londynu, uciekając. Miał to zrobić to zrobi, ale po swojemu.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 10:42 pm

Jak on mógł się podobać? No jak. Nijak. Dlatego odpowiedział nijak – wzruszył ramionami i tyle. Wystrojony równie nijak, bo ubrany w swoje czarne spodnie i szarą bluzę Rogera, opuścił z nim pomieszczenie, ukrywając stalową dłoń w kieszeni. Nie rozglądał się, choć zwracał uwagę na wszelkie drobne szczegóły, spokojnie krocząc przy jego boku.
Milczał, gdy ich dopadnięto. Ale w tej chwili nie był już nijaki, a znacznie bardziej przypominał Zimowego Żołnierza. Zwłaszcza wtedy, gdy mierzył tamtego pachołka surowym, paraliżująco zimnym spojrzeniem. Tak, oto on! Człowiek, który miażdżył głowy niewinnych uczniów i mordował całe miasta! Na rozkaz, dla rozrywki, urozmaicając sobie nudną egzystencję więźnia. Nic specjalnego!
Nie odzywał się także trakcie przeszukania, pozostając w tym samym trybie, gdy spoglądał na obserwujących zamieszanie żołnierzy. Zimny i bezwzględny morderca, który myślami już pakował rękę w spodnie Rogera, dobierając się do tego, co najciekawsze. Tak. Cóż się zastanawiać! James byłby w stanie pieprzyć się i jednocześnie strzelać do ruchomych celów!
- Tak jest, kapitanie – odparł, posłusznie rozsuwając uda, dając mu pełen dostęp do swojego ciała. Gdy Roger schylał się czy kucał, James obserwował tamtych dwoje uważnie. Tak, jakby chciał zapamiętać ich twarze i dopaść je, gdy będzie już uciekał z tego śmiesznego więzienia…
A gdy Stevenson spoglądał na Żołnierza, ten znów był sobą. Po prostu Jamesem, który podlegał procedurom bez przesadnego marudzenia.
- Wszystko w porządku, Kapitanie? – rzucił luźno.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 11:16 pm

Wspaniale. Skoro James najwyraźniej podłapał zabawę, Roger brnął dalej. Gdy skończył przeszukiwać go z przodu, wyprostował się całkiem i przelotnie obejrzał na trzech mężczyzn: wspaniałą komisję tej wspaniałej rewizji.
– Odwróć się tyłem. Ręce na kark, nogi szeroko. – Tak, wiedział, że brzmiał strasznie sucho, ale o to chodziło. Nie był miłym Rogerem, a poirytowanym Kapitanem, który musi zrobić coś, co uważa za zbędne, śmieszne i może nawet niebezpieczne, bo kto wie, czy gdyby nie robił tego on, a jakiś przypadkowy wojskowy, to czy nie chciałby odegrać kozaka przy kolegach i popisać się, traktując Żołnierza niewłaściwie.
Tymczasem znów się pochylił i rozpoczął proces od nowa, z tym, że teraz dotykał go z tyłu. Od dołu do góry. Stopy, łydki, wnętrza ud, biodra... Czy nigdzie nie ukrył? Roger przesunął palcami z bioder na krocze Żołnierza. Jasne, to było coś, czego się nie robiło... chyba, że chciało się podniecić przeszukiwanego. Płynnie kontynuował ruch, nie chcąc zwrócić niczyjej uwagi... Ale, szlag. Nie mógł się powstrzymać. Sprawdzając, czy aby James nie ma nic przypiętego do piersi, znów wysunął dłonie odrobinę za bardzo do przodu, prawą podszczypując go za sutek. Hm, dalej poszło bezproblemowo. Ale, ale? Czy wcześniej był jakiś problem?
Miał ochotę na odchodnym klepnąć Żołnierza w tyłek, a, ot tak, by dać mu znać, że skończył, ale ograniczył się do mowy werbalnej. Bynajmniej po jego humorze i sprawności nie było widać, że rana przez cały ten czas daje mu się we znaki.
– Gotowe. Teraz pokój. Panów... – Wskazał dwóch mężczyzn z brzegu. – Zapraszam ze mną do pokoju do pomocy, a pan zostanie z Żołnierzem. – Gościa, który trzymał bluzę Jamesa zostawił z nim, wierząc, że jego partner zachowa się grzecznie... przynajmniej dopóki nie zostaną sami.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 11:30 pm

Był posłuszny. Posłusznie odwrócił się do niego plecami, stając w odpowiednim rozkroku, jednocześnie zaplatając dłonie na karku. Musiał zabawnie wyglądać przy tych żołnierzach. I on, i Roger. Oni dwaj byli więksi, silniejsi. A znaczna część siły Jamesa ukazywała się, gdy Roger robił coś niewłaściwego – wówczas Żołnierz napinał kolejne partie mięśni, starając się zachować panowanie nad sobą. Ale z wielką przyjemnością odwróciłby się, złapał go za szyję, przycisnął do pobliskiej ściany i na oczach tych wszystkich mężczyzn, wpiłby się w jego usta.
Powinni wiedzieć, że Roger jest już tylko jego, a oni mają trzymać się z daleka.
Nie dane mu było zaprezentować tego spektaklu – Stevenson w porę cofnął dłonie, a James spokojnym ruchem zwrócił się w stronę drzwi.
- Rozgość się, kapitanie - rzucił obojętnie, samemu opierając się plecami o ścianę, przy której był przeszukiwany. Obserwując plecy Rogera, uśmiechnął się pod nosem, dając mu zupełnie wolną rękę.
Został z żołnierzem. Choć przy takich ludziach nie powinno się używać tak znaczącego, istotnego określenia. Przyjrzał mu się uważnie, wiodąc pełnym niechęci spojrzeniem od stóp do głowy.
- Masz papierosa? – zapytał, ale jego głos momentalnie zmienił barwę. Zabrzmiał zimno, nisko. Paraliżująco. Odepchnął się plecami od ściany i może nieco nazbyt gwałtownym gestem wyciągnął swoją kurtkę z jego rąk. – Zimno – mruknął po rosyjsku, nie licząc na to, że zostanie zrozumiany.
Banda angielskich nieudaczników.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 11:42 pm

Wcale nie starał się popisywać tym, co to on może zrobić z Jamesem, jaki to jest silny i jaką ma nad nim władzę. I to wcale nie dlatego, że wiedział, że byłoby trudno nad nim zapanować, tylko zwyczajnie nie przyszło Rogerowi do głowy, by tak się zachować, to nie w jego stylu.
W pokoju spędził kilka minut, zajrzał do szafek, za szafki, pod stół, pod łóżko... Przyłapał się wtedy, że naprawdę czegoś szuka, ale nie ze względu nie Jamesa, tylko na ich prezentowego prześladowcę. Czy gdzieś tam nie jest ukryta jakaś pusta fiolka po lekach, bomba albo chociażby kokardka? Nie. Spokój... i nawet względnie mało kurzu. Wspaniale. Wyszedł i poprosił, by każdy z mężczyzn oddzielnie sporządził raport z przeszukania i oddał go przełożonemu, sam zaś nie ociągał się, klepnął Jamesa w prawe ramię, dając znać, by za nim poszedł. Było jeszcze wcześnie, a jako że byli z jednostce badawczej, naukowcy zjawiali się tu około godziny dziewiątej, przez co o tej godziny było mało ludzi... i dobrze. Kapitan uznał, że najpewniej po południu ktoś będzie chciał się z nim widzieć, by wyjaśnić całą tę jego samowolę, ale do tego czasu mają spokój. Taaak...
– Nieźle się spisałeś – rzucił lekko, gdy wyszli już parę ładnych metrów z powrotem na zwykłą, cudownie cywilną ziemię. Był w dobrym humorze, ale przemawiała przez niego ostrożność. – Mieliśmy teraz kupić coś na śniadanie... wiesz, w zwyczajnym sklepie. Myślisz, że dasz radę iść ze mną? Chcesz?
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyPon Mar 09, 2015 11:57 pm

Żołnierza, z którym udało mu się nawiązać kontakt, pożegnał wręcz przyjacielskim uśmiechem i krótkim „Cześć”, resztę zgrabnie ignorując. Nie byli mu potrzebni, a więc byli okrutnie zbędni. Równie dobrze mogliby teraz dostać po kulce w głowę, a James nieszczególnie by się tym faktem przejął. Ba! Byłby w stanie zjeść jakieś dobre chipsy nad ich marnymi zwłokami.
- Dobrze to się spiszę, jeśli zaraz nie dobiorę ci się do spodni, Roger – mruknął pod nosem na tyle cicho, aby mieć pewność, że tylko i wyłącznie Stevenson go usłyszy. Uśmiechnął się jedynie lewym kącikiem ust, ale zaraz ten uśmiech zniknął z jego twarzy. Mieli wyjść? Po prostu wyjść? Tam, gdzie byli jeszcze wczoraj, wyjście do miasta było ekscytujące, bo jego populacja była na tyle mała, że pewnie nikt nie zauważyłby, jeśli Żołnierz wymordowałby ich wszystkich. I czuł się swobodniej, nie musząc potykać się o nadmiar ludzi.
Przystanął, nerwowym gestem rozglądając się, jakby szukał wymówki.
- Nie, Roger. Idź sam – postanowił krótko, ale stanowczo. – Pójdę do ciebie. Jak chcesz mieć pewność, że po drodze nie narozrabiam, możesz mnie odprowadzić. Tam, albo do tego pokoju, w którym byłeś przed chwilą – wzruszył ramionami, po nikąd jasno dając do zrozumienia, że chyba wolałby być w zamkniętym, strzeżonym pokoju pod kluczem niż iść do miasta. Postąpił krok w tył, w jawnej obawie przed prośbami Rogera.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyWto Mar 10, 2015 12:06 am

Ten komentarz polepszył Rogerowi humor i utwierdził go, że na razie dzień zaczął się dobrze. Odpukać w niemalowane. Szedł raźnie i zatrzymał się, dopiero, gdy James to zrobił. Co co chodziło? Sam zaczął się rozglądać, śledząc spojrzenie mężczyzny. Coś zauważył? Kogoś? Coś się stało? Ktoś go spłoszył? Hmm...
– Dobrze. – Wzruszył ramionami. Wyjął z kieszeni klucze i podrzucił je do góry i odrobinę do przodu, by mężczyzna mógł je złapać. – Idź do nas, jeśli wolisz. A jeśli nie chcesz się aż tak dobrze spisać to może lepiej pójdę z tobą, co? – Mówił głośno, domyślając się, że nawet jeśli ktoś by ich usłyszał, to raczej nie zrozumiałby, o co naprawdę chodzi. A czy James zrozumiał? Cóż, Kapitan nie mówił do końca poważnie, po prostu chciał zachować pogodną atmosferę, ale właściwie nie miałby nic przeciwko, gdyby... A może lepiej nie, w końcu mieli obowiązki i głodnego kota na sumieniu. – Po wyprawkę dla Iwana też mam iść sam? – dodał poważniej.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyWto Mar 10, 2015 12:14 am

- Chyba nie pęknie mu serce z żalu, że nie towarzyszyłem ci przy wyborze kuwety… – mruknął, uśmiechając się pod nosem, najwyraźniej częściowo zarażając się jego poczuciem humoru. – Kup małe opakowanie żwiru. Nie dźwigaj za dużo, jasne? - dodał, unosząc lekko podbródek ku górze, w tej jednej chwili brzmiąc tak, jakby odebrał Kapitanowi prawo wydawania rozkazów, tymczasowo przypisując je sobie.
- Mówię poważnie, Roger. A ja grzecznie pójdę na górę i przygotuję mu coś do jedzenia na później. Jutro kupimy karmę – dodał, chowając klucze razem ze swoimi dłońmi w kieszeni bluzy. Krótko uśmiechnął się pod nosem, po czym zwrócił się w stronę budynku, w którym mieszkał Stevenson.
- Trzymaj się! - rzucił luźno, oglądając się przez ramię w momencie, w którym przyszło mu minąć strażnika. Chciał zachowywać się zupełnie naturalnie! Ale wręcz czekał aż mężczyzna zatrzyma go i zacznie urządzać jakiś cyrk.
Nic takiego nie nastąpiło. James spokojnie wszedł do budynku, a następnie schodami udał się na odpowiednie piętro. Ot, mały wysiłek. Brakowało mu tego.
Mieszkanie. Tak, tam poczuł się znacznie lepiej.
- Cześć, towarzyszu… – mruknął do Iwana, który już przy wejściu zaczął się ocierać o łydki Żołnierza. – Trzeba cię nauczyć, żebyś nie podchodził tak blisko drzwi, bo każą się ciebie pozbyć czy coś… – stwierdził do kota. Tak, rozmawiał ze zwierzęciem. Luźniej niż z wojskowymi. Z każdym poza Rogerem!
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyWto Mar 10, 2015 12:53 am

Pilnował się, by nie zacząć obserwować, jak ten James jeden sobie poradził. Czy na pewno poszedł do domu? Szlag, nie! Nie, Roger, nie! Takie myślenie jest naprawę nie fair, przecież nie masz przed sobą idioty. Jeszcze może zacznij go pytać, czy nie pomóc mu się podetrzeć, co?
Więc sam grzecznie poszedł do większego marketu, gdzie łatwiej o szeroki asortyment i kupił parę najważniejszych rzeczy: kawę! Dwa rodzaje mleka, bo czekoladowe i zwykłe, sporo kwaśnych żelków, marcepan, trochę mrożonego mięsa i mieszanek warzyw, jedzenie dla Iwana (to najlepsze, oczywiście, nawet pytał roztrzęsionej z wrażenia sprzedawczyni, czy takie aby na pewno jest wystarczające dobre), puszki, specjalne przysmaki, ośmiokilogramowy worek ze żwirkiem, specjalną kuwetę z czarnego plastiku... chwilę patrzył na papierosy, wzrokiem szukając tych ruskich, które pali Szczur, ale nie znalazł ich i przy okazji zorientował się, że źle robi, bardzo źle. Udało mu się ze wszystkim jakoś zapakować i zabrać, co było niemałym wyczynem przy takiej ilości rzeczy. Jasne, miał nie dźwigać, ale... to przecież było lekkie! Dał radę, chociaż rzeczywiście bok zaczął boleć go bardziej. Darował sobie wchodzenie po schodach i skorzystał z windy, a do drzwi zapukał czubkiem buta, do samego końca zachowując grzeczność i nie chcąc pojawiać się bez żadnej zapowiedzi.
– No, budynek jeszcze stoi, czyli naprawdę dobry początek dnia – rzucił wesoło od drzwi, ale nie mógł powstrzymać się przed kontrolnym spojrzeniem, czy aby na pewno wszystko okej. Meble? Są. Szyby w oknach? Całe. Stan Jamesów? Jedna dorodna sztuka. Stan Iwanów? W normie.
– Rany, James, ty chcesz tego kota uśpić czy udusić? – zaśmiał się, widząc, czym kot się bawi, jednocześnie odstawiając zakupy na podłogę w kuchni.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 EmptyWto Mar 10, 2015 1:28 am

Kiedy drzwi drgnęły, oboje momentalnie zaprzestali zabaw, spoglądając uważnym wzrokiem w stronę wejścia. To tylko Roger. James klęczał na podłodze, bawiąc się z Iwanem czystą skarpetką Stevensona. Momentalnie stracił zainteresowanie zabawą, na odchodne krótko głaszcząc kota po grzbiecie.
Energicznym ruchem podniósł się z podłogi, od razu ruszając do drzwi.
- Fajnie, że słuchałeś mnie – skomentował zdecydowany nadmiar zakupów, sprawnie przejmując od niego torby. W tej chwili miał drobne wyrzuty sumienia, że nie poszedł z nim. Nadrobi to następnym razem i za cholerę nie pozwoli Rogerowi dźwigać!
- Mm… Roger – obejrzał się na niego przez ramię, sprawnie rozpakowując towary w kuchni. – Może mógłbym jakoś dostać się na siłownię? – zapytał, nie zamierzając go już dopuścić do zajmowania się zakupami. Od razu zaczął przygotowywać jakieś lekkie, ale pożywne śniadanie. Proste kanapki, niekoniecznie szczególnie eleganckie, ale zdecydowanie smaczne.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





StephenxGregor - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 25 Empty

Powrót do góry Go down
 
StephenxGregor
Powrót do góry 
Strona 25 z 40Idź do strony : Previous  1 ... 14 ... 24, 25, 26 ... 32 ... 40  Next
 Similar topics
-
» StephenxGregor

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Odpisz mi, Stefan! :: ∎ Historie-
Skocz do: