IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 StephenxGregor

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 29 ... 40  Next
AutorWiadomość
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyWto Lut 03, 2015 10:37 pm

Przesunął się na skraj fotela, by lepiej widzieć, co robi James. Chyba niesłusznie posądził go o nieudolne symulowanie dobrego humoru chwilę temu. Teraz obserwował go z delikatnym uśmiechem na ustach. Iwan... Kapitan nie posiadał takiego dobrego akcentu jak James, dlatego gdy mruknął to imię pod nosem, zabrzmiało naprawdę obco i śmiesznie. Pokracznie. Na pewno z czasem się przyzwyczai, teraz po prostu będzie nazywał go Kot albo On.
Wpierw chciał sprawdzić, czy nie trzeba pomóc tych dwóm kotom, ale darował sobie. Sam, gdyby był na miejscu Żołnierza, chciałby nadal działać samodzielnie. I, co? Miauknięcie? Zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową. Bogowie, to co się dziś działo, było tak bardzo nienormalne, jak to tylko możliwe. Miał ochotę śmiać się i płakać naraz. Przetarł twarz dłonią i po prostu siedział, słuchając wycia wiatru i gadania Żołnierza. To było... dziwnie uspokajające. Przez chwilę udało mu się rozluźnić, pozbyć irytacji na samego siebie i czuć tylko ciężki smutek. Westchnął, przymknął oczy... Otrzeźwił się słysząc zbliżające się kroki.
– To kot, nie tygrys. Naszego Szczura mógłby najwyżej w łydkę ugryźć. – Uśmiechnął się blado i podniósł komputer. Chwilę zastanawiał się, jakby to dotrzeć do chłopaka jak najbardziej bezpośrednio, by nie budzić niczyich podejrzeń i przy okazji oszczędzić ryzyka przecieku ich miejsca pobytu. Cóż, najciemniej pod latarnią, co? Postanowił... wysłać mu maila, szyfrując współrzędne i dla wyjaśnienia dopisując tylko 'Mi też będziesz mógł spuszczać się do zlewu.'
Zanim kliknął 'Wyślij' spojrzał na Żołnierza.
– Myślisz, że zrozumie o co chodzi i potraktuje to poważnie? – Najwyraźniej naprawdę brał jego zdanie pod uwagę.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyWto Lut 03, 2015 10:47 pm

James ludzką dłonią głaskał kota, który najwyraźniej nie chciał spać, a zamierzał się bawić. Wpijał się więc paznokciami w jego palce, łapiąc go i przyciągając sobie pod pyszczek, żeby podgryzać. Przy tym ostatnim pozostawał jednak na tyle delikatny, aby faktycznie nie zranić Żołnierza. Pazurów jednak kontrolować nie potrafił.
- Mm… – pochylił się nieco w jego kierunku, aby uważniej dostrzec to, co naciskał Roger. – Tak, myślę, że tak… – przyznał. Na jego twarzy widoczne było bardzo poważne zamyślenie. Zastanawiał się nad czymś, nie do końca rozumiejąc działanie tych wszystkich rzeczy.
- Zaraz ja ciebie skaleczę – syknął w kierunku kota, chowając przed nim dłoń do kieszeni bluzy. – I co? Naciśniesz coś… I to po prostu pójdzie do Szczura? – zapytał w końcu. – Ale… Ta wiadomość też przyjdzie mu na takie coś, z czego my to wysyłamy, tak? - dodał, marszcząc czoło.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptySro Lut 04, 2015 12:49 am

Już więcej nie zwlekał, choć naprawdę wątpił, czy ten pomysł jest dobry. Coś czuł, że prędzej czy później tego pożałują, ale zrzucił to na swoje przewrażliwienie i zły humor. Może pytał Żołnierza mając nadzieję, że ten zabroni mu pisać i nieświadomie uchroni przed tym, czego bał się zapoczątkować? Ale stało się. Wysłał. Znowu zaczął się gorzej czuć, już teraz chcąc przepraszać Szczura za to, co mogłoby się stać.
Wyciągnął dłoń i pierwszy raz pogłaskał kota. Chyba zaczynał go lubić. To źle. Będzie za nim tęsknić. Ciekawe czy James nie będzie próbował nic kombinować. Nagle dotknął jego przedramienia i milczał dłuższą chwilę, jedynie uśmiechając się smutno. Potem, również bez słowa, wstał i zajął się przygotowaniem późnego obiadu i jakiejś przekąski dla Iwana.
Ech, taak, reszta tego przeklętego dnia dłużyła się Kapitanowi bez końca. Miał wrażenie, że od rana minęły już przynajmniej trzy dobry. Cholera. Omijał jadalnie wielkim łukiem, nie chcąc patrzeć na to, co tam zostawili, dlatego zjadł w gabinecie, spędzając tam resztę wieczora. Często sprawdzał wiadomości, nie chcąc przegapić czegoś od Szczura, ale albo naprawdę wcale nie potrafił się posługiwać pocztą elektroniczną (a przecież potrafił!) albo chłopak nie odpisywał. Może to i dobrze? Oby tylko odebrał tę wiadomość i tu przybył. A może jednak lepiej nie? Może nie dostanie na to zgody? Jeśli w ogóle potraktuje to jako część swojej pracy i będzie się tłumaczyć przełożonym. Z nim nic nie wiadomo. Albo nie rozgryzie szyfru? Nie weźmie tego na poważnie?
Rany, nie, nie! Roger nie mógł wprowadzać się w takie myśli, bo dostawał kręćka. Potrzebował długiego, gorącego prysznica. Poczekał aż James skończy, potem sam zamknął się w łazience. Dawno tak bardzo nie żałował, że nie może się pić, jak w tej chwili. Wszystko do niego wróciło: wspomnienia o Jimmie'm, walka z Radą o Jamesa, walka z samym Jamesem, ich rozmowy... W pamięci Rogera utkwił wyraz twarzy Żołnierza z tamtej chwili, gdy został postrzelony przez snajpera, a zaraz potem... Wagner. Zola. Notatki. Pamiętał, że obiecał Jamesowi, że go nie zostawi, dopóki będzie potrzebny. Edith. Leki na pamięć. Karteczka w zdjęciach notatek. James zatrzaskujący okno, a chwilę wcześniej rzucający mu to pełne wściekłości spojrzenie. Jego strach i własny żal do samego siebie... Wiedział, że to nie prawda, ale w tej chwili czuł, jakby od dawna nic mu się nie udało. Mógłby tu zostać, mógłby pozwolić, by ta ciepła woda powoli rozpuściła go i zmyła z powierzchni ziemi... mógłby, ale nie chciał. Jeszcze nie usłyszał, że nie jest potrzebny.
Przywlókł się do sypialni i zatrzymał w drzwiach, nie wiedząc, czy w ogóle jest sens by wchodził dalej. Czuł się jak dzieciak proszący o coś po wielkiej kłótni z rodzicem. Starał się brzmieć nienachalnie i naturalnie, ot, jakby pytał go o to co dzień, ale nie potrafił na niego spojrzeć, a to mówiło wszystko.
– Mogę spać... z tobą? – Nagle dodał, siląc się na lekki ton i nieszczery (ale jednak!) uśmiech. – Jeśli nie chcesz, to będzie też dobrze, ja mogę na kanapie! Tam jest też ciepło i... miękko...
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptySro Lut 04, 2015 1:05 am

James był naprawdę dobry w niemyśleniu. Oczywiście – to działało tylko do pewnego momentu. Ale tego dnia całkiem sprawnie uciszał swój szalony umysł, koncentrując się bezwzględnie na prostych czynnościach. Właściwie… Większość dnia spędził na rozpieszczaniu kota. Bawił się z nim, dokarmiał go, a później sam wpółleżał na łóżku, głaszcząc śpiące zwierze.
Dopiero późnym wieczorem, gdy znalazł się w sypialni, poczuł się nieswojo. Iwan gdzieś mu zniknął, gdy James brał prysznic i najwyraźniej kot miał go już trochę dosyć, skoro nie dołączył do niego, gdy ten opuścił łazienkę.
Żołnierz krótką chwilę kręcił się po budynku, przechodząc od kuchni, do salonu. Z salonu do gabinetu. Tam został dłuższą chwilę, przyglądając się grzbietom książek, aby wybrać sobie coś ciekawego do poczytania w wolnym momencie. I tam znów przytłoczyła go myśl, że niebawem wrócą do Bazy. Ponownie zostanie zamknięty w tym pokoju. Skrzywił się na tę myśl, jednocześnie przypominając sobie, że musi w końcu dać Rogerowi listę książek, które chciałby przeczytać.
Chciałby mieć taką biblioteczkę jak ta, z której korzystał tutaj.
Wrócił do sypialni i zajął miejsce na łóżku, pod ścianą. Tym razem także zamierzał spać w odpowiednim stroju – luźne, materiałowe spodnie i sweter. Zimno. I choć w domu panowała kompletna cisza, nie potrafił zasnąć. Leżał na łóżku, beznamiętnym wzrokiem patrząc przed siebie, na drzwi. Po drugiej stronie dostrzegał nikłe światło pod wejściem do łazienki.
Roger. Kim on właściwie dla niego był?
- Mm? – podniósł głowę z poduszek na to pytanie, marszcząc zaraz czoło. Jakby nie zrozumiał go. – Chodź tu – mruknął po chwili, odchylając kołdrę. Bez słowa odwrócił się plecami do niego, jawnie narażając raz jeszcze swoje bezpieczeństwo. Ale… Już po chwili sięgnął jego dłoni i objął się nią, zamykając oczy. – Jak wrócimy do Bazy, ty na pewno będziesz mógł wrócić do swojego mieszkania. Więc… Chcę korzystać, póki mogę – stwierdził z pewnym smutkiem w głosie. Niezgrabnie naciągnął na siebie bardziej kołdrę i zamknął oczy, rozluźniając się. Tak… Tak łatwiej było mu zasnąć, zdecydowanie.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptySro Lut 04, 2015 1:40 am

Wszedł do łóżka i położył się zupełnie na drugim końcu, niż leżał James. Chyba sam potrzebował odrobiny dystansu, bo gdy byli blisko, Roger czuł się niepewnie. Chciał dać sobie czas na uspokojenie, jednak znowu został sprowokowany do kontaktu. Obrócił się na bok i rzeczywiście objął mężczyznę ramieniem, jednak podświadomie unikał przytulenia się do jego pleców. Obecność tego człowieka naprawdę robiła z nim dziwne rzeczy.
– Coś wymyślimy – rzucił zupełnie bezmyślnie, samemu nawet w to nie wierząc, nie chcąc w tej chwili o tym myśleć. Nie chciał myśleć o niczym miał dość. Cisza... Słyszał jak serce tłucze mu w piersi, przyspieszając pod wpływem emocji. Nagle naszła go ochota, by uściskać Żołnierza, przytulić go i nie puszczać, dopóki obydwaj nie poczują się lepiej. Powstrzymał się, na moment zaciskając oczy. Gdy ponownie je otworzył, miał wrażenie, że coś mignęło za oknem... na wysokości horyzontu. Coś mu się przywidziało... O szlag! Oślepiające światło wlało się do sypialni białym strumieniem. Cało się też usłyszeć charakterystyczny łopot wirników helikoptera.
Odruchowo poderwał się i zaczął szukać broni pod poduszką, gdy ją znalazł, Chwycił Jamesa za ramiona i przytrzymał go przy sobie. Spojrzał na niego z bólem.
–James, jeśli to zwiastuje kłopoty, to ja cię tak cholernie przepraszam... – Przelotnie pocałował go w policzek, po czym ruszył, gestem dłoni każąc mu iść za sobą. Prześlizgnął się do gabinetu i sięgnął za książki, dotknął tyłu jednej z nich.. nagle szafka odsunęła się z pozorną ścianą, która okazała się być drzwiami do wnęki – skrytki na nowoczesne bronie. Kapitan zabrał trzy niepozorne kulki, które Żołnierz już na pewno znał i schował je do kieszeni. Zabrał także drugiego Glocka i dodatkowe magazynki.
– W razie czego trzymasz się za mną, bo jesteś kontuzjowany – wydał polecenie, podejrzewając, że w razie jakiejś nagłej akcji, wcale by to nie zadziałało. Szlag. Nie chciał jeszcze pilnować Jamesa.
Zatrzasnął skrytkę, gdy jego partner skończył ją przeszukiwać, po czym przeszedł na korytarz, chowając się za ścianą i wyglądając ostrożnie przez okno. Żołnierzowi kazał zająć miejsce po drugiej stronie drzwi. Nasłuchiwali. Czekali.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptySro Lut 04, 2015 1:49 am

Właśnie tego chciał. Żeby Roger objął go, przycisnął do siebie. Po prostu przytulił. Ale nie przyznałby się do swoich pragnień. I już na pewno nie prosiłby o ich realizację! Ewentualnie sam wymusiłby to na Stevensonie…
Lecz nie tym razem. Teraz nie chciał. Zamknął oczy, spokojnie zasypiając. Ale zaraz poderwał się gwałtownym ruchem z łóżka, rozglądając się wokół zdezorientowanym wzrokiem.
- Co? – mruknął jedynie na słowa Rogera, zaraz marszcząc czoło. Nie mówiąc nic więcej, poderwał się z miejsca i ruszył za nim, działając bardziej instynktownie niż świadomie. Gdy poddawał się swoim niemal zwierzęcym zdolnościom, zawsze wychodził z najgorszej nawet sytuacji!
Ze skrytki z bronią wziął niewiele – jeden prosty pistolet. Nie mógłby wybrać więcej, mogąc posługiwać się tylko jedną ręką! Zaraz oparł się o ścianę przy oknie, wyglądając na zewnątrz tak dyskretnie, jak się dało, nie chcąc zostać zauważonym.
Ale. Zmarszczył czoło.
- Wybiję mu zęby… – mruknął pod nosem, rozpoznając tę chuderlawą sylwetkę, która wyskoczyła z helikoptera. Spojrzał na Rogera, pozwalając sobie na zniecierpliwione westchnienie. Pojebany Szczur! Najpewniej ściągnął na siebie uwagę wszystkich! Wszystkich. Tych wszystkich, których tu nie było, bo przecież mieszkali na totalnym zadupiu…
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptySro Lut 04, 2015 8:30 pm

On też rozpoznał tę sylwetkę, ale nie spuszczał z niej wzroku. Starał się coś dojrzeć w okolicach helikoptera, ale reflektory naprawdę w tym nie pomagały. Czy Szczur na pewno jest sam? Przelotnie spojrzał na Jamesa, ale zachował powagę.
– Nic mu nie wybijesz. Przyleciał tu w środku nocy z Londynu, ryzykując specjalnie dla ciebie. – Starał się wywołać w Jamesie choć trochę wdzięczności, ale nie wierzył w powodzenie tej misji. Zresztą, rzeczywiście Szczur przesadził lądując pod samym domem. Niech ten dzień się, kurwa, skończy.
Poczekał jeszcze chwilę, aż chłopak podejdzie pod same drzwi. Gestem dał znać mężczyźnie, żeby na razie zachował pozycję, że to on przyjdzie przywitać gościa. Wziął głębszy wdech i zebrał się w sobie, po prostu wychodząc z ciemności i stając naprzeciw wejścia. Pociągnął za klamkę, nie przejmując się tym, że jeszcze nie słyszał pukania. Nie miał humoru na udawanie, że to towarzyskie odwiedziny. Przywitał Szczura.
– Dla was wymyślę coś innego niż ten zlew, lepszego – młodszy odezwał się w odpowiedzi. Miał ze sobą dużą, wysłużoną torbę, w której na pewno przyniósł jakieś części i narzędzia. Zaczął rozglądać się po domu wcale nie zważając na to, że Roger zaprosił go do gabinetu (bo przecież nie do jadalni, prawda?) Zagwizdał pod nosem. – No, no, jeśli to ma być kryjówka to ja ciebia zawidiu. – W końcu dał się zaciągnąć Kapitanowi w miejsce, w którym był potrzebny. Kazał Jamesowi usiąść na krześle, sam postawił torbę na biurku i zajął się grzebaniem w niej. Ku zaskoczeniu Rogera wyjął z niej... kanapkę zawiniętą w folię śniadaniową i wręczył mu ją.
– Szczur, ale po co mi to...? – Rzucił zdezorientowany. Chłopak spojrzał na szyję Żołnierza, dokładniej na ugryzienie.
– Ja widzę, że wy tu ładnie mieszkacie, ale głodujecie. – Zaśmiał się, nie komentując w żaden inny sposób, po czym znów skupił na szukaniu potrzebnej rzeczy.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptySro Lut 04, 2015 8:45 pm

Wdzięczność? A cóż to takiego!
Dopiero kiedy Roger wrócił ze Szczurem w roli swojego towarzysza, James rozluźnił się. Nieznacznie. Nigdy nie potrafił całkowicie odprężyć się przy ludziach, których znał tak mało jak właśnie tego chłopaka. Nie ufał mu. A jednocześnie czuł, że ten nie zrobi nic złego. I że naprawi rękę, o tak. Już teraz niesprawna zaczynała mu wyraźnie doskwierać, skoro Roger rozpieścił go i przyzwyczaił do pełnej mobilności stalowego ramienia.
- Zawidiu – mruknął pod nosem, siadając we wskazanym miejscu. Na widok kanapki zmarszczył czoło tak, jakby zamierzał upomnieć się o porcję dla siebie… Ale powstrzymał się. No tak. Szyja. Zapomniał. I w połowie ruchu powstrzymał się przed zdradzieckim dotknięciem tego śladu. – To kot – rzucił krótko, samym tonem dając im do zrozumienia, że to koniec tematu. Chwilę później niezgrabnie ściągnął z siebie sweter, a stalowa ręka opadła luźno na blat biurka. Przeniósł uważne spojrzenie swoich srebrnych oczu na Szczura, zaraz marszcząc lekko czoło. Ha! Dobrze wiedział, że był jedynym posiadaczem takiego ramienia. Wszystkie inne były w fazie wczesnych badań i miały służyć głównie niepełnosprawnym cywilom. Szczur nie mógł więc mieć okazji do naprawiania podobnego cudeńka…
- Kopniesz mnie prądem zbyt mocno, a będziesz cierpiał, obiecuję ci to – Zimowy Żołnierz wysilił się na żart! A zaciekawiony Iwan dołączył do nich, od razu wdrapując się na kolana Jamesa.
- Idi, potomu chto ya povredit' vam* – syknął na Iwana, ściągając go ze swych kolan i odstawiając na podłogę. Dopiero, gdy miał pewność, że kociak jest względnie bezpieczny, usiadł nieco wygodniej, układając rękę tak, aby dać Szczurowi pełen dostęp do najważniejszych elementów swojego ramienia. – Baw się dobrze – mruknął, odchylając głowę w tył, wspierając potylicę na oparciu fotela. Zwykle, gdy ktoś robił coś z jego ciałem, James bardzo uważnie obserwował te działania, obawiając się jakiś śmiesznych eksperymentów czy ataku. Ale na to, co tkwiło pod stalowymi pierścieniami, nie chciał patrzeć.

______
* Idź, bo jeszcze zrobię ci krzywdę.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptySro Lut 04, 2015 10:35 pm

Szczur był młody i interesował się konkretną dziedziną nauki, ale nie był idiotą i potrafił rozróżnić ślad po ludzkich zębach od śladu po kocich.
– Ehe, ja moją panienkę też nie raz kocicą nazywałem. – Ale do stołu nie przywiązywałem, a pasek i tubę z żelem bym sprzątnął – dodał w myślach, nie chcąc rozogniać sytuacji. Jego to bawiło, chociaż, rzeczywiście, gdy jakiś czas temu skojarzył fakty był zaskoczony.
Tymczasem Roger, który stanął tak, by wszystko widzieć, ale nie przeszkadzać, zasłonił twarz dłonią, chcąc ukryć skrępowanie, rumieńce i kolejną falę poczucia winy. Co jeszcze może się stać? Kot zdechnie, na jeziorze będzie tsunami, które sprzątnie ich dom z powierzchni ziemi, jemu przyjdzie widzieć, jak James umiera, a sam pewnie cudem się uratuje, by żyć i przynosić pecha innym. Pokręcił głową. Miał ochotę wyjść i nie patrzeć na nich, ale nie ruszył się z miejsca, woląc zostać tu i mieć Szczura na oku.
– Nie powiem, żeby to powalało na kolana swoim, tiaa, poziomem technicznym... – Chłopak przysunął sobie lampkę i skierował strumień światła na ramię Jamesa, obluzował odpowiednie pierścienie i zajrzał do środka, ale zanim zaczął pracę, zapalił papierosa. Wyciągnął paczkę w stronę Żołnierza i włożył mu ją w zdrową dłoń. – Może jakbym dłużej nad tym posiedział... – Pochylił się, sprawdzając coś. – To bym jakoś połączył sensory z... no, nie ważne. – Zdał sobie sprawę, że nie ma co opowiadać o szczegółach, bo pewnie i tak tylko on będzie wiedział o co chodzi. – No, żebyś czucie jakieś tu miał. – Postukał cienkim, krótkim przyrządem i jeden z pierścieni, po czym skrzywił się. – Neh, to nie służy do macania tylko zabijania, co, Żołnierzu? – Zajął się naprawą. Gdy była mu potrzebna druga dłoń, przytrzymywał papierosa w ustach, tak raczej pracował jedną ręką. Wydawało się, że nie zauważa Rogera, który z bezpiecznej odległości oglądał to wszystko, wyraźnie przejęty, skupiony.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptySro Lut 04, 2015 10:48 pm

To nie było szczególnie przyjemnym doznaniem. Choć z nikim o tym nie rozmawiał, to wciąż miał wrażenie, że jego prawdziwa, ludzka ręka w jakiś sposób istnieje. Bóle fantomowe były szczególnie trudne do ignorowania, gdy faktycznie coś z ramienia wyrastało… I nawet po tylu latach nie pozbył się wrażenia, że stal jedynie pokrywa ludzką kończynę. To złudzenie znikało zawsze, gdy ktoś grzebał śrubokrętem w tej całej maszynerii.
- Nie – mruknął, wyciągając papierosa. Paczka luźno spoczęła na udach Żołnierza, a on sięgnął po zapalniczkę, aby odpalić go. – Potrafię sobie wyobrazić, jak to jest mieć w niej czucie. I myśl, że czułbym czyjś rozmiażdżony mózg nie jest fajną opcją – dodał, marszcząc lekko czoło.
Zaciągnął się papierosem z cichym westchnieniem. Starał się być rozluźniony, ale ludzka dłoń spinała się mimowolnie, jakby w obawie przed jakimś bólem, którego mógłby doznać za sprawą działań Szczura.
- Masz sprawne dłonie – stwierdził niespodziewanie. – Albo po prostu tak delikatne… - dodał z zastanowieniem. – Nie naruszyłeś jeszcze niczego jakoś szczególnie. Może nawet przeżyjesz ten wieczór. Ewentualnie uratują cię dobre papierosy – mruknął z drobnym uśmiechem błądzącym w kącikach ust, po czym znów zaciągnął się papierosem. Mocniejsze niż ostatnio.
Iwan natomiast, wyraźnie tracąc zainteresowanie tym, co się działo przy biurku, postanowił znaleźć nieco towarzystwa u Rogera, łasząc się do jego łydek z niskim, kocim mruczeniem, które James skomentował… Miauknięciem.
- Kończ już, doktorku. I powiedz, że przywiozłeś ze sobą wódkę – krótko spojrzał na Szczura, zaraz znów odchylając głowę.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptySro Lut 04, 2015 11:52 pm

No. To temat skończony. Może to i dobrze, bo Szczur i tak już miał kupę roboty, a co chwila łapał się za coś nowego, bo co i rusz przychodził mu do głowy jakiś plan. W tej chwili nawet widział plan, jak mógłby wykorzystać istniejące połączenia między elektroniką a tkanką, by narzucić na stal siateczkę kinetyczną, do tego jeszcze parę sensorów dla naturalnego wrażenia w pięciu... no, może siedmiu miejscach, bo zaczynał lubić Jamesa i mu nie żałował. Ale nie to nie, w dupę blaszakowi włazić nie będzie.
– O, nie, tych ci nie dam zajebać! – Czyli wiedział! Delikatny? Złośliwie dotknął nie tego co trzeba i wywołał lekkie spięcie. Zarechotał brzydko i klepnął Żołnierza po przyjacielsku.
Roger zaś... odwrócił wzrok. Poczuł się chyba tak podle, jak w tamtej chwili, gdy został sam w jadalni, uświadamiając sobie, że to wszystko stało się naprawdę. Jego myśli popędziły bardzo podobnym torem, właściwie były kontynuacją tamtych wcześniejszych. Poczuł się zazdrosny. Zaraz warknął na siebie, że nie ma prawa, że to świadczy o przywiązaniu, a on... nie. miał. prawa. Dla świata był Kapitanem. Świat go znał, znali go nie tylko dobrzy ludzie. To, że tu się obydwaj znaleźli, potwierdzało tę teorię i dopowiadało, że jego obecność wcale nie jest bezpieczna. Ile James zniesie takiego życia? Czy w ogóle bliskość Rogera mogła zrekompensować choć jeden dzień w takim niebezpieczeństwie? Co go przy nim trzymało? Kim dla siebie byli? Poczuł, że James zasługuje na kogoś, kto da mu spokój, ukojenie, nie będzie prowokował jego ciemnej strony, nie będzie (bo przecież to się działo, chociaż nie z Rogera woli!) stawiał go w ciągłej gotowości do obrony, walki o życie z tymi, którzy nawet nie znają samego Żołnierza i polują na niego – na Kapitana. Kogoś, kto zrozumie go lepiej, kto nie będzie napawał go przerażeniem podczas jednej z najbardziej intymnych chwil... Och, tak, nie mógł sobie tego darować.
Miauknięcie. Szczur mruknął, że James dostał od tego wszystkiego kota. Roger zacisnął zęby. Sięgnął po paczkę papierosów, poczęstował się resztę rzucając na biurko, podpalił i zaciągnął nawet nie krzywiąc i nie kaszląc.
– Pójdę się przejść. Sprawdzę to twoje cacko. – Wskazał ruchem głowy gdzieś w kierunku helikoptera i wyszedł, z roztargnienia potykając się o kota, nie zabierając ze sobą kurtki.
– Przy okazji ustaw mi koordynaty na powrót na Miejską Lilię! ...Roger pali? – zapytał ciszej. Wyjął jedną, owalną część z ramienia Żołnierza i położył na biurku, po czym zaczął szukać czegoś w torbie. – Psia jucha, nie mam takiego... Muszę naprawić ten. I nie, nie chlam w pracy, a przypominam ci, że właśnie pracuję. Ty mi płacisz! Trzy butelki za godzinę. – Podłączył do kontaktu obok lampki małą lutownicę i czekał aż się rozgrzeje, siadając na wolnym krześle.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 12:06 am

- Kurwa! – warknął, spinając się na całym ciele w odpowiedzi na ten mały atak. O nie, nie, Jamesa nie powinno się prowokować. A już na pewno nie w taki sposób! Ale zaraz wziął głęboki oddech, na krótki moment zamykając oczy.
Jego uwagę zwrócił na siebie Roger.
James nie powiedział nic, wodząc jedynie za Stevensonem uważnym spojrzeniem. Milczał także wtedy, gdy ten wyszedł, zostawiając ich samych. Hm. Żołnierz nie rozumiał go, bo nie potrafił pojąć typowo ludzkich uczuć i emocji – sam doznawał bardzo niewielkiej części tego wszystkiego, na pozostałe bodźce będąc niemal całkowicie obojętnym.
- Mnie pytasz? – rzucił w kierunku Szczura, gdy Roger był już na zewnątrz. – Nie pamiętam, co robiłem wczoraj, a mam pamiętać, czy on pali… – przewrócił oczami, wracając do swojej wygodnej pozycji.
- Dam ci całą skrzynkę wódki, jak wymyślisz sposób na przemycenie Iwana do Bazy – powiedział, spoglądając w kierunku Szczura krótko. Zaraz przeniósł wzrok na kociaka, który usadowił się na skraju biurka. – Rogera postawię przed faktem dokonanym, bo się wścieknie… – dodał, mrużąc lekko oczy. Lutownica. Tak, tego już na pewno nie chciał oglądać.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 12:25 am

– Że to!? – spojrzał na kota ze zdziwieniem, jakby właśnie dowiedział się, że to przybysz z Marsa. – Myślałem, że Roger cię zmusił, ratując niewinnego–w–dupę–mać–zwierzaczka, ale on jest twój? – Zaśmiał się i zajął oczyszczaniem lutownicy w kalafonii. – No ja ci nie pomogę. Nie utrzymasz tego u siebie w pokoju w tajemnicy. Ja ci go do siebie nie wezmę, bo, no wiesz. Zjadłby moje szczury. – W powietrzu zmieszał się zapach topionej żywicy i papierosów (swojego Szczur przed chwilą zgasił o spodnią część blatu biurka, nie próbując się z tym kryć). Kociątko zaczęło się bawić kablem od lutownicy.
– Zabierz go, bo mu jaja przypalę – ostrzegł niby groźnie, ale sam zaczął kombinowac, jak pomoc przemycić zwierzaka do kraju. – A Roger? – Zapytał po dłuższej chwili milczenia, nawet nie odrywając się od lutowania. – Nie mógłby go wziąć do siebie? Może udałoby mu się przenieść w jakiejś torbie albo coś. – Nagle zaśmiał się. – Jakby mu mordę zaczął drzeć w tej torbie przy ludziach to byłby cyrk!
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 12:33 am

- To jest Iwan – uściślił, zgarniając kota z biurka, sadzając go sobie na udach. Zwierzak najwyraźniej lubił zajmować to miejsce, bo już po chwili ułożył się wygodnie, zwijając w kłębek, żeby po prostu zasnąć.
- Myślę, że Roger nie będzie zadowolony z tego pomysłu – przyznał szczerze, uśmiechając się pod nosem. – Nie będzie miał wyboru, skoro zorientuje się dopiero, gdy ruszymy stąd… – dodał, najwyraźniej mając już jakiś plan awaryjny. – Poza tym. Przyznaj szczerze. Znalazłbyś jakiegoś odważnego cieniasa w tej całej Bazie, który zabrałby go z mojego pokoju, gdybym go tam postanowił zostawić? Osobiście w to wątpię – zaśmiał się krótko.
- Pracuj – zakończył temat, chcąc dać mu się skupić na tym, co miał do zrobienia. Sam wystarczająco obawiał się grzebania w tej całej ręce więc pozostał nieruchomy i milczący do końca tego procesu.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 1:21 am

– Taa... – Mruknął. – Ten cienias właśnie jest w helikopterze. – Szczur, jeśli nie poruszyło się odpowiedniego tematu, nie był gadatliwy, a przy pracy potrafił się nieźle wściec jeśli ktoś by mu 'dupę zawracał bzdetami'. Wdzięczny był za tę ciszę, a raczej: no, to mu się należało! Odzywał się tylko wtedy, gdy musiał wyrzucić z siebie frustrację. Przeklinał tak barwnie i kwieciście, wymyślał takie porównania i życzenia, że nawet James mógłby się od niego nauczyć paru tekstów. Zajęło mu to sporo czasu, więc miał pole do popisu.
Gdy skończył, rozparł się na krześle, usiadł szeroko rozsuwając nogi i ocierając czoło grzbietem dłoni. Chwilę patrzył na swoje dzieło, nie zabezpieczając jeszcze pierścieni, po czym sięgnął po kolejnego, piątego już papierosa.
– Sprawdź ją – zaproponował, ale zaczął zbierać narzędzia, będąc pewnym, że nie będzie nic musiał poprawiać. No bo jak to? On? Przy czymś takim? No dajta spokój. On był twórcą, a nie podrzędnym naprawiaczem tego, co ktoś kiedyś zmajstrował. I to jeszcze wcale nie tak wyrafinowanie, jak mogło się zdawać, ha!
Gdy zebrał wszystkie narzędzia, zamknął pierścienie i znów usiadł, łapiąc spojrzeniem Jamesa.
– Słuchaj... Ja nie mam nic do pedałów, pedałujcie sobie jak wam dobrze, ale musicie się bardziej pilnować. Wkoło jest pełni pizd, która tylko czyha na okazję, by urozmaicić sobie nudne życie jakąś dramą, zresztą, co ja ci będę mówić. Nie moja dupa byłaby obrabiana. – Machnął ręką, jednocześnie strzepując popiół na podłogę. – Dzięki, nie chcę herbaty, kawy też nie. Nie, głody też nie jestem. – Rzucił złośliwie, ale w taki sposób najwyraźniej okazywał sympatię, bo uśmiechnął się po przyjacielsku. – Będę się zwijał, bo szczury zapomną, jak ich pan wygląda. – Znowu zgasił papierosa o biurko, peta rzucił na stosik pozostałych. Jednak specjalnie nie zabierał paczki.
Za jakiś czas wyszedł, zastając w helikopterze Rogera siedzącego, a raczej półleżącego w niepokojącej pozycji na jednym z pasażerskich miejsc. Wyglądał jak świeży, jeszcze wiotki trup. Zamienił ze Szczurem kilka zdań, po czym pożegnał uściskiem dłoni. Odsunął się na bezpieczną odległość, by móc patrzeć jak chłopak wraca. Do Londynu... Roger nagle zatęsknił za... czymś, czego nie znał, ale wyobrażał sobie bardzo dokładnie. Spokojem w Bazie, dniami zwyczajnego żołnierza, jednego z wielu.
Wrócił do domu dopiero gdy światła helikoptera stały się niewidoczne na tle czarnego, bezgwiezdnego nieba. Świadomie odwlekał ten moment, wiedząc, że nie będzie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Miał ochotę znów wejść pod prysznic, ratując się gorącą wodą i licząc na to, że rozluźni i ogrzeje się na tyle, by móc zasnąć najpewniej... u boku Jamesa... Nie, nie. Nie. Normalność. Spokój. Potrafił zapanować nad sobą na akcji, więc i teraz musi. Co się z nim działo!
– I jak się czujesz, James? – rzucił luźno, przechodząc do jadalni i zajmując się tym, co chciał zrobić już w momencie, gdy Szczur przekraczał próg tego domu: sprzątaniem po... tym czymś... Gdy widział... to coś... robiło mu się niedobrze.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 1:36 am

Kiedy Roger wrócił do domu, James stał w gabinecie, ubierając się. Ręka działała bez zarzutów, a w głowie Żołnierza kotłowały się myśli. No tak, tak. Ten gościu miał rację. Powinni bardziej uważać, dużo bardziej. Opinię na swój temat miał głęboko w poważaniu, skoro gorsza być już nie mogła… Ale. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że Roger zostałby pozbawiony wiarygodności. Jakiejkolwiek. Gdyby to wszystko wyszło na jaw.
- Mm? – mruknął, wychodząc z pomieszczenia. Zapiął bluzę, naciągnął na nią sweter i ruszył za Rogerem do jadalni… Żeby tam zatrzymać się, obejmując go od tyłu z pełną, typową dla siebie siłą. Stalowym ramieniem. Oparł się torsem o jego plecy, podbródek wspierając na ramieniu Stevensona.
- Mm… – sięgnął jego dłoni, wysuwając z niej pas, odkładając go na zniszczony stół. – Jutro się tym zajmę, zostaw – powiedział bez większych emocji w głosie. Właściwie, James wydawał się w tej chwili zupełnie spokojny, całkowicie opanowany. I może nieco ukojony? Tak, czuł się bezpieczniej, będąc w pełni sprawnym.
- Nie zadręczaj się, Roger… – odezwał się po dłuższej chwili, odsuwając głowę od jego ramienia, żeby pocałować krótko kark mężczyzny. – Po prostu zapomnijmy o tym, mm? – dodał miękko, niezwykle delikatnie. – Nie mam do ciebie żalu. Nawet najmniejszego, Roggie. I wkurwiam się, widząc, że ty go do siebie masz… – westchnął, tym razem opierając się czołem o jego bark. Jako, że był niższy, taka pozycja była dla niego wygodniejszą. Zamilkł na krótki moment, zastanawiając się nad tym, co chce powiedzieć. I w końcu zdołał ubrać swoje myśli w słowa.
- Nie odsuwaj się ode mnie, Roger – szepnął. – Popełniamy błędy, to normalne… Ale nie odpychaj mnie teraz. Niby… Nie mam nikogo innego. Poza tobą. Ale chyba właściwie nie chcę kogoś mieć. Poza tobą – przyznał cicho, wolnym ruchem przesuwając dłonie z jego torsu na boki. Później na biodra. Aż zsunął luźno ręce, odsuwając się, dając mu wolny wybór.
- Może trochę konkurujesz z Iwanem. Jest słodszy… – tym razem nawet nie zdołał zabrzmieć radośnie, choć naprawdę wysilił się na ten żart. Wolny m ruchem odwrócił się i ruszył w stronę sypialni, mając nadzieję, że Roger pójdzie za nim.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 5:55 pm

Zupełnie się tego nie spodziewał, dlatego momentalnie się wyprostował i spiął. Znowu trudno mu było uwierzyć w prawdziwość takiego nastroju u Jamesa. Chciał mieć to z głowy dziś, już, teraz! Chciał posprzątać i nie widzieć tego bałaganu nigdy więcej w życiu, nie myśleć o tym w nocy, przed zaśnięciem, czując się jakby trzymał w jadalni trupa. Jednak dał odebrać sobie pasek, dał się objąć, nawet sam położył dłoń na przedramieniu mężczyzny. Patrzył za okno znowu mówiąc do niego w myślach, opowiadając o tym, do czego doszedł przez ten czas, gdy marznął w helikopterze. Zauważył, że chłód pomagał mu w zachowaniu trzeźwości i nie popadaniu w histeryczne zapętlenie w stylu 'przepraszam za to, że przepraszam'. Analizował swoje błędy i starał się wbić sobie do głowy, jak ma działać, by ograniczyć prawdopodobieństwo ich wystąpienia, przekształcając siłę goryczy i żalu do siebie, na siłę postanowienia poprawy. Nawet jeśli mijający czas zatrze wyrazistość tego wspomnienia, to nie wymaże go całkiem, nie cofnie drobnej zmiany, jaka pod jego wpływem w Kapitanie zaszła.
'Nie zadręczaj się'. Ha, już słyszał coś podobnego.
– Nie potrafię... poczułem się jak potwór. – To jedyne, co odpowiedział. Nie umiał zapomnieć jego przerażenia, które poczuł prawie jak własne i tego, jak mężczyzna wczepił się w niego, pomimo, że to on był prowodyrem tej chorej sytuacji. Dla kogoś takiego jak Roger, skrzywdzenie drugiej osoby to ostateczność, po prostu taki był, być może nawet dzięki tej cesze stał się kimś, kim był do dziś. Kapitanem. Zaczynał się niepokoić, że coraz częściej czuł w sobie różnicę między nim a Rogerem.
Czy chciał się odsunąć? Można było tak to nazwać? On chciał się poprawić. Błędy... Wyrozumiałość, której też nie spodziewał się po Żołnierzu tylko pogłębiła jego poczucie winy. Mężczyzna mógł czuć, jak pod wpływem tych słów przyspiesza oddech Rogera, napędzany teraz już szalejącymi, skrajnymi emocjami. Znów w myślach powiedział do Jamesa kilka zdań, a właściwie powtórzył jedno, które powracało do niego jak echo od czasu, gdy przeczytał notatki Zoli, a którego nie potrafił ani powiedzieć ani zapisać.
Gdy został sam, podszedł do okna i zaplótł ramiona na piersi, starając się ogrzać dłonie własnym ciepłem. Czy James mówił to całkiem poważnie? Znał niewiele więcej poza Rogerem więc czy mógł to świadomie ocenić? Czy któregoś dnia nie przyjdzie i nie powie, że żałuje, że marnował przy nim czas, a największym błędem było to, że nie pozwolił mu w tej chwili zerwać tej istniejącej między nimi więzi i zastąpić ją nową, lepszą, z kimś innym? Pamiętał, że kiedyś zwierzył mu się z tego... i właściwie... Do tej obawy sprowadzały się wszystkie inne. Że James będzie żałował.
Powoli przestawał mieć siłę na czucie tego wszystkiego i rozdrapywanie, podświadomie uciekł do lżejszego tematu, dając sobie chwilę wytchnienia. Iwan. Hm. Chciał zrobić Jamesowi niespodziankę i w jakiś sposób przemycić kota do Anglii. Już dawno domyślał się, że teraz Baza zostanie rozbita na kilka mniejszych, tajnych ośrodków, a utwierdziło go w tym wspomnienie Szczura o Miejskiej Lilii, która właśnie jednym z takich miejsc była. A co stanie się z nimi? Każą Jamesowi wrócić do głównego budynku? Skoro gość od prezentów nadal był na wolności i raz mu się udało przedostać przez system zabezpieczeń, to czemu nie miałby zrobić tego drugi raz, by zemścić się na Żołnierzu albo spróbować nakłonić go do współpracy? Z drugiej strony nie wierzył, by Rada zgodziła się na to, by Roger i James mieszkali razem. Sam zdawał sobie z tego sprawę, że to cholernie niebezpieczne zarówno dla świata jak i dla samego mężczyzny.
Oparł czoło o szybę. Co on ma z tym wszystkim zrobić? W takich chwilach czuł się tak bardzo człowiekiem, jak się tylko da.
Powoli powlókł się do kuchni, opłukał dłonie ciepłą wodą, potem się jej napił. Sam miał ochotę zapakować się jeszcze w sweter, tak jak robił to Żołnierz. Właśnie. Teraz będzie czuł się jeszcze dziwniej śpiąc przy jego boku. Jak zdrajca. Powinien powiedzieć mu, że woli tę noc naprawdę spędzić na kanapie? Tylko po tym, co usłyszał pomyślał, że James mógłby poczuć się, jakby Roger chciał go jakoś ukarać albo na siłę, dramatycznie od siebie odepchnąć. To byłoby jeszcze gorsze. Musi wziąć się w garść.
Zabrał broń z gabinetu i poszedł z nią do sypialni, by w milczeniu przysiąść na brzegu łóżka i z powrotem schować ją pod materac. Nie, nie. Wcale nie odwlekał tej chwili, w której położy się, po prostu dbał o to, by Glock przez przypadek się nie wysunął.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 6:09 pm

Gdy Roger w końcu do niego dołączył, James leżał z zamkniętymi oczami, wygodnie rozciągnięty na łóżku, szczelnie okryty kołdrą. Nie spał jednak – otworzył powieki, gdy tylko usłyszał jego kroki. Uśmiechnął się? Tak, chyba tak. W gruncie rzeczy, widok Rogera wywoływał w nim pewną radość i – paradoksalnie! – przywodził na myśl wspomnienie słodkiej wolności, której tak bardzo chciałby doświadczyć.
Obserwował go. Jego kolejne ruchy, tę niepewność. Może niechęć? Mógł czuć niechęć, owszem. Mógł nie chcieć spać z Jamesem. A Żołnierz (choć byłoby to dla niego niesamowicie bolesne), zniósłby to. Przetrwałby. I więcej nie wymagał bliskości…
Ale skoro Roger był tutaj, siedział na łóżku, to najwyraźniej wcale nie zamierzał uciekać gdzieś. James jednym gestem odsunął od niego wszelkie wątpliwości. Sam usiadł na brzegu łóżka, ciągnąc za sobą kołdrę, spoglądając krótko na Rogera. A później… Przechylił się i opadł luźno na jego kolana, wzdychając cicho.
- W komplecie z łóżkami powinno sprzedawać się Rogery. Ten materac nie jest wygodny, gdy skazujesz mnie na zasypianie na nim bez ciebie – wymamrotał sennym już głosem. Przekręcił się twarzą do brzucha Stevensona… A później po prostu pchnął go, podnosząc się. Tak, w tej chwili James bardziej przypominał Iwana niż człowieka.
Nie dając mu szansy na ucieczkę, okrył ich ciała kołdrą, układając się przy jego boku… I uśmiechał się. Zupełnie pogodnie.
- Jutro idziemy do miasta – postanowił. – Potrzebuję żelki – dodał po chwili, układając głowę na swoim ramieniu, stalową dłoń luźno opierając na biodrze Rogera. A następnie przysunął się… I niezwykle delikatnie musnął jego wargi.
- Nie myśl – szepnął w jego usta. – Śpij, jutro będziesz strzegł miasto przede mną. Musisz być wyspany.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 9:10 pm

Rogery...? To było tak cholernie urocze. Po prostu nie mógł się nie uśmiechnąć. Nawet pomimo tego, że przez tę bliskość poczuł się niepewnie i siedział spięty, obserwując jego twarz. Gdy został do tego zmuszony, powoli odchylił się i położył na materacu, zaraz poprawiając i układając wygodniej. Nie chciał uciekać, chociaż jego codzienna, naturalna śmiałość gdzieś uciekła i nie chciała wracać, przez co po prostu leżał przy nim, ciesząc się ciepłem. Ciepło... tak... Dopiero zaczynał się rozgrzewać. Czuł jego dłoń na swoim biodrze, słyszał jego oddech, czuł zapach... Świadomie rozkładał na czynniki pierwsze to, co zazwyczaj ludzie nazywają bliskością. Chciał wiedzieć, co dokładnie tak łatwo może stracić. Chciał znać na pamięć to, za czym szalałby z tęsknoty.
– Myślę, że łatwiej tam pojechać. Szlibyśmy pół dnia – mówił cicho, lekko, zupełnie jakby nie był świadomy łez, które spływały po jego skroniach. – Ja będę prowadzić, tak? – Coś w nim pękło. Przez chwilę poczuł, że James rzeczywiście dał mu ciepło ( nie, oczywiście, że nie chodziło o fizyczne postrzeganie temperatury), nawet jeśli robił to świadomie, to cholernie mu się udawało. Nie odwzajemnił pocałunku i znowu skupił się, chcąc odbierać wszystko tak świadomie jak się tylko dało. Łagodnym gestem podniósł dłoń i odgarnął włosy z twarzy mężczyzny.
Nie myśleć... taak... Chciałby. Starał się zasnąć, ale długo mu się to nie udawało. W końcu jakoś nad ranem obudził go Ivan, ale James nie pozwolił mu go dotknąć. O co chodziło? Chyba trafił na zły humor Żołnierza. Postanowił mu zejść z drogi i iść zrobić poranną kawę, ale... co? Jak to? Jak to odchodzi? James powiedział mu, że chce zacząć żyć jak każdy, że zostanie tu, w tym kraju, by nie wchodzić mu w drogę, by go więcej nie spotkać. Chce żyć jak każdy inny człowiek, a przy nim się tego nie nauczy. I że jeśli Roger naprawdę go kocha, to pozwoli mu odejść, przekładając jego szczęście nad własną chęć bycia z nim blisko. Pchnął go na łóżko, a Kapitan czuł, że spada.
Zerwał się zdyszany i podniósł na nogi tak szybko, że aż zakręciło mu się w głowie. Gdzie on jest!? Gdzie on jest! Już poszedł? Zabrał nawet kota!
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 9:25 pm

Zasnął – jak to miał w zwyczaju – bardzo szybko. Zupełnie rozluźniony, odprężony… Mimo traumatycznych wydarzeń minionego dnia. Faktycznie potrafił dzielić swoje myśli, zamykając te niebezpieczne razem z Zolą. Odgradzał się od nich.
Rankiem, kiedy Roger się obudził, Jamesa i Ivana faktycznie nie było w pokoju. Dodatkowo, wychodząc, Żołnierz przymknął drzwi sypialni, chcąc mieć pewność, że nie obudzi Stevensona, zajmując się przygotowaniem jedzenia najpierw dla kota, później dla nich.
Nieświadomy tej małej tragedii rozgrywającej się w sąsiednim pokoju, spokojnie smażył kolejne naleśniki, właściwie nawet nie wiedząc, skąd w nim takie zdolności. Połączył składniki na ciasto bardziej odruchowo niż świadomie, kierowany instynktem. Jedna połowa słodka, druga wytrawna i z przyprawami. Do słodkich nadzieniem były znalezione w szafce konfitury, a dla pozostałej części przygotowywał warzywa, które zamierzał podsmażyć.
Gdy Roger w końcu wszedł do kuchni, James właśnie siekał to, co znalazł w lodówce z zaskakującą sprawnością. Wcale nie wyglądał tak, jakby kroił warzywa… A kuchenny nóż w stalowej dłoni zabijał wizerunek dobrej kury domowej.
- Cześć – mruknął niskim głosem, podrzucając nóż, zaraz łapiąc go. Wrzucił warzywa na patelnię i dopiero wtedy odwrócił się w kierunku Rogera. Zmarszczył czoło, jednak nie zadał żadnego pytania. Po prostu podszedł, po czym objął go ludzką ręką w pasie i lekko przyciągnął do siebie, muskając jego skroń wargami. Koszmary, koszmary. Coś o tym wiedział.
- Ubierz coś więcej, zmarzniesz. Dopiero rozpaliłem w kominku – mruknął, wracając do naleśników. Och, cóż płonęło? Stół. A przynajmniej te jego części, które zdążył porąbać.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 10:40 pm

Zatrzymał się na środku kuchni i spojrzał na Jamesa, jakby widział ducha, a nie jego. Boże, Boże... Nawet Iwan był, siedział na skraju blatu kuchennego, leniwie obserwując otoczenie. Roger chciał się odezwać, zapytać, o co tu chodzi, czy jednak nie wyjeżdża i czemu gotuje, skoro chciał odejść, ale uświadomił sobie, że to był sen... Sen. Tylko sen. Poczuł się jak idiota, ale i kamień spadł mu z serca. Przetarł twarz przedramieniem, a potem i dłonią, chcąc się jakoś rozbudzić. Tak nagły przeskok z pewności, że to już koniec, po prostu koniec do tego, co zastał wprawił Kapitana w drobne rozchwianie.
– No... cześć – odpowiedział, przyglądając się mężczyźnie z odrobiną niedowierzania. Naprawdę się obudził, a nie zasnął? Rzeczywistość była lepsza od snu? No proszę... Czyli nawet jemu zdarzają się koszmary. Nawet on jest człowiekiem.
Dlaczego Żołnierz szedł do niego z nożem? Zerknął na ostrze, potem na mężczyznę, ale nic nie powiedział, jedynie pochylił głowę i położył dłoń na jego łopatce, samemu obejmując go w ten oszczędny sposób. Na chwilę przymknął oczy i przelotnie zaciągnął się zapachem włosów Jamesa. Bezpieczeństwo.
Spojrzał na zegar.
– Tak jest dobrze. Czemu już nie śpisz? – Poszedł za nim i zerknął na jedzenie. – I to jakaś specjalna okazja? – Uszczknął kawałek gorącego naleśnika.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyCzw Lut 05, 2015 10:53 pm

- Tak – stwierdził bez owijania w bawełnę, po czym odwrócił się w kierunku blatu, wskazując na kota ostrzem noża. – O samym świcie postanowił lizać mnie po stopie. Więc wstałem, bo pewnie obudziłby nas obu, gdybym nie ustąpił – westchnął. – Poza tym… Skoro jedziemy dziś do miasta, to nie chciałem spać jakoś szczególnie długo – w ten sposób przekazał całą swoją ekscytację.
Podciągnął rękawy swetra. I bluzy. Po czym wrócił do naleśników, kończąc ich przygotowanie w ciągu kilku minut. Kawa, pachnące placki, nadzienia wyłożone do misek. Nie było w tym większej finezji – wszystko wyglądało tak, jak powinno wyglądać, skoro wyszło spod ciężkiej ręki Jamesa.
Przeniósł posiłek do salonu. Niska ława nie była najwygodniejsza do jedzenia, więc zajął miejsce na podłodze, wyciągając przed siebie nogi, plecami opierając się o kanapę. A Ivan z cichym miauknięciem od razu ulokował się na nogach Żołnierza, kładąc się tam wygodnie.
- Miau – westchnął pod nosem James, głaszcząc zwierzaka za uchem stalowymi palcami. Ludzką ręką sięgnął po kawę, upijając gorący łyk ciemnego, już nieco wystudzonego płynu. Westchnął, mrużąc oczy.
- Masz prawo jazdy? I czy w ogóle ten rzęch odpali… Obejrzałem go dzisiaj. Ma sporo pod maską, ale nie jest szczególnie nowoczesny – przyznał, mrużąc lekko oczy. – Właściwie wyczułem z nim pewną psychiczną więź! Obaj lepiej odnaleźlibyśmy się w Trzeciej Rzeszy albo w ZSRR. Próbowałem dzisiaj odpalić mikrofalówkę. Zrezygnowałem, gdy Ivan zaczął na mnie syczeć – zaśmiał się krótko, smarując słodkiego naleśnika dżemem, pozwalając kotu spokojnie spać na swoich udach.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyPią Lut 06, 2015 12:06 am

Spojrzał na kota i uśmiechnął się blado, powoli wracając do siebie. No tak. Dla Rogera ten wyjazd był czymś stresującym, czego raczej wolałby uniknąć, ale domyślał się, że James z chęcią przerwie te przymusowe wakacje i pokaże się gdzieś wśród ludzi.
Zauważył, że mężczyzna pomyślał, by go nie budzić, ale nie zwrócił mu na to uwagi, nie chcąc go peszyć. Pomógł przenieść śniadanie, po czym zajął miejsce na kanapie. Zanim zaczął jeść, przyjrzał się temu wszystkiemu.
– Wiesz, nie pamiętam już, kiedy ktoś mi zrobił śniadanie. To miłe. Nie wiedziałem, że umiesz gotować – przyznał swobodnie, sięgając po słonego naleśnika i posypując go warzywami. Był głodny i rzeczywiście zaczynało mu się robić chłodno, dlatego ciepłe jedzenie było wybawieniem.
– Nie mam. – Uśmiechnął się z nutą zakłopotania i przełknął kęs, który akurat miał w ustach. – Ale umiem prowadzić, naprawdę. Po prostu nie miałem okazji zrobić współczesnego prawa jazdy. Może znajdziemy w samochodzie jakieś papiery... Dobrze, że nie jest najnowszy, nie będzie się rzucać w oczy. To miasteczko jest naprawdę małe, pewnie i tak wzbudzimy małą sensację. – Znów skupił się na naleśniku, kończąc go i biorąc następnego. – Mogę pokazać ci jak to się obsługuje... jeśli sam będę znał ten model, oni ciągle wymyślają coś innego. I wiesz co? – Zamilkł, chcąc, by mężczyzna na niego spojrzał. – Miauu.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyPią Lut 06, 2015 12:21 am

- Hau, kurwa – odpowiedział, pozwalając sobie na krótki śmiech. Właściwie nie wiedział, co innego mógłby powiedzieć… Dopiero w tej chwili złapał się na tym, że faktycznie. Przygotował to śniadanie bardziej dla Rogera niż siebie samego – w końcu nie czuł jakiegoś szczególnego głodu i mógł spokojnie poczekać aż Kapitan wstanie, aby się tym zająć.
Dziwnie miło mu się zrobiło. Poczuł się… Doceniony? Tak, chyba to było dobrym określeniem. Ktoś docenił go za coś innego niż niezwykłą sprawność w mordowaniu.
Zjedli, posprzątali i w końcu doszli do wniosku, że pora się zbierać. O ile Roger nie potrzebował szczególnie wiele czasu na doprowadzenie się do reprezentacyjnego wyglądu to… Jamesowi podobne działania zajęły dłuższa chwilę. Włosy spiął w luźny, niedbały kucyk, przewiązując je czarną, znalezioną w łazience gumką. Ubrał ciemne spodnie z kieszeniami, bluzę. Sweter. Płaszcz, szalik. I rękawiczki. Tak, one były zdecydowaną koniecznością. Ukrył stalową dłoń, mimowolnie krzywiąc się, wcale nie będąc zadowolonym z tego faktu.
A kiedy był już gotowy, zupełnie nieświadomie i nieumyślnie zaczął poganiać Rogera. Zaprzestał dopiero, kiedy znaleźli się w aucie. Obserwował mijane tereny, starając się w jakiś sposób uciszyć własną ekscytację, wchodząc w typowy dla siebie stan kompletnej obojętności…
Ale to było trudne. Oto Zimowy Żołnierz, który pierwszy lat od niemal osiemdziesięciu lat ma prawo zachować się jak człowiek. Pójść na zakupy. Do miasta. Wśród ludzi. Mając drobną nadzieję na to, że nikt nie zauważy w nim niczego nienormalnego.
Całą drogę wydawał się odrobinę spięty, a przy tym wciąż bardzo przejęty tą wyprawą. Lecz milczał, co jakiś czas rzucając kontrolne spojrzenie na drogę, większą uwagę poświęcając temu, co widział zza szyby samochodu po stronie pasażera.
- Mm… Faktycznie, nieduże miasto – mruknął, gdy dotarli już na miejsce. Przez chwilę nie wysiadał jeszcze, obserwując mijających samochód ludzi. – Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł, Roger… – powiedział cicho, spoglądając na niego krótko. – Nie zauważą nic złego? – och, głupi James! Skoro on cały był zły to musiał być zauważony! Chociażby przez kasjerkę w sklepie. Zauważenie Jamesa to zauważenie całego zła świata.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 EmptyPią Lut 06, 2015 1:48 pm

Cóż, taak... powiedział, że umiał prowadzić i czułby się głupio, gdyby zapomniał o jakimś istotnym drobiazgu. Na szczęście udało mu się zachować pokerową twarz i to chyba pomogło w rzeczywistym opanowaniu stresu i nie popełnieniu gafy. Droga, a raczej koleiny prawie całkiem zarośnięte trawą, nie wymagały od niego za dużej uwagi, dlatego sam podziwiał widoki. Taak, lepszego miejsca na kryjówkę chyba dostać nie mogli. Czasem zerkał na Jamesa, upewniając się, czy wszystko u niego dobrze.
Dopiero wjechali, a już mijali główny placyk w centrum. Zatrzymał samochód przy sklepie, ale sam jeszcze nie chciał wysiadać.
– Każdy przyjezdny to coś nowego, a przez to złego. – Zaśmiał się i pokrzepiająco poklepał go po ramieniu. – Trochę aktorstwa nie zaszkodzi. Jesteśmy braćmi, nie? Jeśli nie wyjmiesz Uzi i nie zaczniesz strzelać do ich dzieci, to myślę, że na kilku spojrzeniach spode łba się skończy. – Skinieniem głowy zachęcił go do wyjścia i uśmiechnął się łagodnie, uspokajająco, tak ciepło, jak tylko on potrafił. Przez myśl mu przeszło, czy James zabrał ze sobą jakąś broń, nie mówiąc mu o tym, ale wolał nie pytać, bo domyślał się, że nawet na takim, khm, zakuprzu ktoś pewnie zna angielski. Właśnie... Miał nadzieję, że język nie będzie przeszkodą.
Wszedł do sklepu pierwszy i od razu przywitał uśmiechem staruszkę obsługującą kasę. Miejsce nie było jakoś wyjątkowo zaopatrzone, ale podstawowe składniki można było znaleźć bez problemu, do tego było czysto i pachniało świeżym chlebem.
– Ciekawe czy będą nasze żelki... – odezwał się oglądając na Żołnierza, a potem znów spoglądając na sprzedawczynię z uśmiechem, jakby w ten sposób chciał zapewnić ją, że nie mają żadnych złych zamiarów.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





StephenxGregor - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 18 Empty

Powrót do góry Go down
 
StephenxGregor
Powrót do góry 
Strona 18 z 40Idź do strony : Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 29 ... 40  Next
 Similar topics
-
» StephenxGregor

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Odpisz mi, Stefan! :: ∎ Historie-
Skocz do: