IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 StephenxGregor

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 25 ... 40  Next
AutorWiadomość
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySob Sty 10, 2015 7:37 pm

Zmarszczył brwi i na chwilę spojrzał w inną stronę, lekko skrępowany tą bezwstydnością Jamesa. Jednak... było to przyjemne. Zacisnął usta. Nie chciał jeszcze się ruszać, pomimo tego, że coraz bardziej świadomie odczuwał niewygodę. Jeszcze chwilę chciał zachować w sobie to rozleniwienie, miękką zasłonę oddzielającą jego świadomość od realnego świata. Położył dłoń na karku Żołnierza, by wolno zacząć przeczesywać jego włosy. Zupełnie stracił poczucie czasu, ale ta myśl odeszła równie spokojnie jak się pojawiła. Teraz czasu nie ma, tak zadecydował Kapitan Roger i tak ma być.
– Mhm... – mruknął, nawet się nie zastanawiając nad tym, jakie konsekwencje będzie miało to, że spędzi kolejną noc z nim w pokoju, pomimo tego, że tym razem wcale nie musiał. Teraz to nie ważne, jakoś da sobie radę. Aj, aj, co się z nim działo? Kiedy ostatnio pozwalał sobie na coś takiego? A raczej: czy w ogóle? To też nie ważne.
Splótł z nim palce nie zwracając najmniejszej uwagi na to, że dotyka stalowej dłoni. To nie ważne. To przecież ciągle James.
Otrzeźwił się odrobinę dopiero, gdy został zmuszony do wstania. Zanim zrobił cokolwiek innego, podniósł z łóżka swoją... a raczej już Jamesa podartą bieliznę i starł nią mały ślad z brzegu stołu i większy ze swojego pośladka i uda. Zaśmiał się i zaczepnie rzucił materiałem do Żołnierza. Jutro prysznic, dziś już nie. Z błogim pomrukiem rozciągnął się na łóżku, zaraz jednak obrócił przodem do mężczyzny i dał objąć. Wcześniejsze słowa potraktował jako coś miłego, ale zwyczajnego, po prostu: James nie chciał być sam. Rogerowi zaświtała w głowie podobna myśl, co wczoraj, jednak tym razem nie było to ostrzeżenie 'on pewnie coś knuje i chce dla ciebie źle', tylko przyjęcie do wiadomości 'on może chcieć skrzywdzić cię, gdy będziesz spał'. Nie pozwolił sobie na myślenie w tym kierunku, zajmując uwagę czymś innym.
Dał mu pokierować swoją dłonią. Rzeczywiście wyczuł tam coś. Cholera... już on wiedział, jak James będzie zamierzał się tego pozbyć. Nie chciał burzyć tej chwili spokoju, dlatego nie próbował go namawiać na oddanie się w ręce lekarza. Odpowiedział jedynie głaszcząc go w tym miejscu.
– Nie dotknij ściany, James... – rzucił jeszcze, rozluźniając ramię i tym samym całkiem go obejmując.
Właściwie to ciekawe, czy Rada wie o tym nadajniku. Pewnie wie, skoro przechwycili dane z Hydry... może to nie zostało zniszczone. Mieli czas sprawdzić jego ciało? Panie tak... Ciekawe czemu sami nie chcieli mnie śledzić... ciekawe czemu nie chcieli śledzić Jamesa! A może to robią? I nie powiedzieliby mi? Nie... Może naprawdę nie brali pod uwagę, że będę go chciał w Somalii i nie zdążyli... ale to przecież w dzisiejszych czasach chwila. Mały chip wstrzykiwany pod skórę, ledwie widoczny gołym okiem, jak to, co wszczepia się psom. Może nie chcą wiedzieć gdzie James jest...? Ale to byłoby bez sensu, wtedy musieliby go spisać na straty. A co, jeśli tak jest, jeśli tam jutro nie będzie zakładników, jeśli to pułapka przygotowana dla niego... jeśli chcą się go pozbyć w taki sposób, by wyglądało, jakby zginął w walce? Nie będzie tłumaczenia, kolejna ofiara w imię wolności zakładników... I jeśli będę musiał zdecydować, czy dam im go męczyć, zanim go zabiją, strzelać do niego, strzelać, nie zabijać, męczyć nożami, nie zabijać... czy ja go zabiję, ja zabiję Jamesa, nie dam im go męczyć, ja trzymam spust przy jego skroni, nie patrzy na mnie... Boże, patrzy! Patrzy! Jego oczy... a ja trzymam palec na spuście, broń przy jego skroni... a on patrzy... te same oczy, które pamiętał, a tak inne, przerażająco inne spojrzenie! Dwa naboje, dwa naboje... Nie. Nie!
Obudził się. Było mu słabo i niedobrze. Odruchowo podniósł się do siadu i rozejrzał, ale było za ciemno, za ciemno! Która godzina? Kto...?
Przez chwilę gapił się na zarys sylwetki leżącej obok, czując, że do oczu napływają mu łzy. Zacisnął powieki i objął Jamesa niezwykle mocno, klatką piersiową dosłownie się na niego kładąc i wtulając twarz w jego ramię.
– Naprawdę nie chciałbym, żebyś kiedyś dał mi powód do zabicia cię...
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySob Sty 10, 2015 9:49 pm

Długo nie mógł zasnąć. Słuchał jego spokojnego oddechu, rozkoszował się zapachem jego skóry, napawając się swoim własnym rozluźnieniem. Nie miał siły na chaos – jego umysł pozostawał zupełnie oczyszczony. Lubił to rzadkie uczucie… Nie myślał o niczym, a trwał przy tym mężczyźnie, skupiony tylko na samym istnieniu.
W końcu zasnął.
Ile spał? Poczuł drgnięcie ciała przy swoim boku i to wystarczyło, aby zbudzić Jamesa. Ale nie ruszył się. Chciał wiedzieć, o co chodzi… Ocenić zachowanie Rogera. Może obudził się, aby zabić? Dlatego też Żołnierz wciąż sprawiał wrażenie człowieka pogrążonego w głębokim śnie.
Do czasu.
- Tylko spróbuj, a zginiemy obaj – szepnął cicho, przyznając się do tego, że wszystko słyszy i widzi. Ale ten nagły atak czułości ze strony Rogera, zdziwił go niesamowicie. Chwilę trwał w zupełnym bezruchu, obserwując sufit. Po prostu. Dopiero po pewnym czasie objął go ludzką dłonią, przyciskając do siebie mocno. Ze szczerą tęsknotą. Westchnął wręcz błogo, wtulając nos w jego włosy.
- Przestań – powiedział cicho. – Jeśli jutro mamy przeżyć, musisz choć odrobinę mi zaufać, Roger – zabrzmiał bardzo racjonalnie, choć jednocześnie sam nie był pewien, czy potrafi okazać tyle zaufania Kapitanowi.
Wodził uspokajająco dłonią po jego plecach.
- Nie zrób tego, co zrobiłeś w tym… Miejscu, w którym spadłem – powiedział niespodziewanie. – To mi się przypomniało… Leżałem. I słyszałem, że mnie szukacie, wiesz? Ciebie słyszałem. Ale… Odwróciłeś się. I poszliście dalej, bo było już zbyt ciemno… A ja byłem niedaleko, Roger – wyszeptał. Ale w jego głosie nie było wyrzutu – podarował Rogerowi swoje jedyne wspomnienie.
- Nie zostawiaj mnie tam jutro – mruknął. Bo może taki był plan? Wywieźć Żołnierza do Somalii i tam zostawić? – Bo znajdę cię – ostrzegł. Zupełnie poważnie.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySob Sty 10, 2015 11:37 pm

Jak miał przestać, kiedy usłyszał coś takiego... Nie spodziewał się tego, zupełnie. Zarówno samego wyznania jak i jego treści. Na chwilę przestał oddychać i przełknął ślinę, chcąc pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, zaciskającego się wokół gardła.
Położył się na boku i zsunął lekko w dół, by twarzą być tuż przy jego. Co miał powiedzieć? Nie wiedział. Co chciał powiedzieć? Chciał przeprosić, chciał cofnąć czas, chciał obiecać, że będzie go szukać dopóki nie znajdzie albo dopóki sam nie padnie ze zmęczenia i zimna obok, że nigdy już nie uwierzy, że ktoś nie żyje, dopóki nie zobaczy go martwego. Skulił się, opierając czoło o jego mostek. W tej chwili własna nagość, chłód i ciemność panujące w pokoju potęgowały potworne poczucie winy, które teraz dosłownie zgniatało zgniatało jego wnętrze. Uzmysłowił sobie, że tak naprawdę nigdy go się nie pozbył. Że to nie on stracił tych, których kochał, tylko oni stracili jego. Zawiódł ich. A to, że obudził się lata po ich śmierci jest darem od losu, bo nie widział bólu i rozczarowania na ich twarzach.
– Tak bardzo cię przepraszam... – Położył dłoń na przedramieniu mężczyzny i zacisnął palce. Milczał długo, jednak gdy znów się odezwał, brzmiał zaskakująco poważnie, wręcz niebezpiecznie pewny tego, co mówił, gotów postawić najwyższą stawkę.
– Nie zostawię cię. – Podparł się na ramieniu. – Nie zostawię. Nie ufam im. Nie wiem dlaczego naprawdę zgodzili się byś jechał ze mną, ale jeśli to jakiś przekręt, to błagam cię, uwierz mi: ja o tym nie wiedziałem. Będę walczył razem z tobą, bo tak się nie robi. Jeśli ty nie zostawisz mnie, ja nie zostawię ciebie. Nigdy więcej.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySob Sty 10, 2015 11:56 pm

Nie odpowiadając nic na jego słowa, sięgnął stalową dłonią kołdry, aby przez jej materiał objąć Rogera bardziej, przyciągając go do siebie mocniej, jednocześnie nie ziębiąc jego ciała. Ukrył go we własnych ramionach, palcami lewej dłoni nieznacznie muskając skórę jego karku, wodząc po niej samymi opuszkami.
- Nie mam ci tego za złe, Roger… – szepnął. – Gdybyście zostali, trafilibyście na oddział Rzeszy, który został już po mnie wysłany. Doszłoby do rozlewu krwi, zginęliby wszyscy, którzy przyszli z tobą. I najpewniej ty - przyznał. Gdyby to nastąpiło, James właśnie zajmowałby wygodne miejsce w fotelu Hydry, szykując się do kolejnych elektrowstrząsów. Bo nie byłoby Rogera, który ocaliłby go.
Poruszył się. Spokojnym ruchem (zaskakująco delikatnym jak na siebie!) przewrócił Stevensona ponownie na materac, jednak nie odsunął się od niego. Opierając się ręką o materac przy samym jego brzegu, zawisnął nad swym towarzyszem, spoglądając mu w oczy. Uważnie. Choć w ciemności niewiele mógł dostrzec.
- Zaufam ci, Roger – szepnął. – W zamian… Proszę cię o to samo. Drobną porcję twojego zaufania – dodał cicho, nisko brzmiącym głosem. Nie oczekując odpowiedzi, pochylił się nad nim nieco bardziej, żeby dosięgnąć jego ust, pocałować je. Krótko. Ale inaczej niż dotychczas. Z uczuciem. Z delikatnością. Z tymi wszystkimi emocjami, które w tej chwili wypełniały go. Potrzebował Rogera. Nie tylko do przeżycia. Po prostu chciał go przy sobie.
- Śpij, Roger… Niewyspany będziesz kiepsko strzelał – zaśmiał się? Chyba tak. Nisko, cicho. Pochylił się nad nim, składając kilka pojedynczych pocałunków na jego ramieniu. – Zimno – mruknął, właściwie nawet nie wiedząc, że to powiedział. Czuł się tak rozluźniony… Nawet mimo tej przykrej rozmowy!
Opadł na swoim miejscu, jego przyciągając do siebie, jakby to ciałem Rogera zamierzał się ogrzać, nie kołdrą.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyNie Sty 11, 2015 2:05 am

Nie chciał się licytować i gdybać, co by było, jakby tam zostali, jakby szukali go. Wierzył, że udałoby się go znaleźć, skoro byli tak blisko. Że jakoś to by było. Że daliby radę. Że James nie przeszedłby przez to, co zgotowała mu Hydra. Nie walczyliby przeciwko sobie. Przemilczał to, chociaż poczuł się lepiej, poczuł się silniejszy. James nie ma mu za złe, ale on sobie ma. Nigdy sobie tego nie wybaczy, nigdy nie zapomni, ale wykorzysta do tego, by nigdy więcej nie popełnić takiego błędu, by być lepszym.
Słuchał go z lekko rozchylonymi ze zdziwienia ustami. Czy on naprawdę to powiedział...? To było jedne z ostatnich słów, jakich się po nim spodziewał. Żołnierz mówił o zaufaniu... do niego... Bogowie! Położył dłoń na policzku mężczyzny i oddał pocałunek. Musiał zacisnąć powieki, by nie przygarnąć go do siebie całą siłą i nie pozwolić się ruszyć, dopóki wszystkie destrukcyjne myśli nie opuszczą rogerowej głowy.
Uśmiechnął się, słysząc jego śmiech. Tym razem odebrał to świadomie, czując się... wyróżnionym. Pogłaskał go po włosach, coraz bardziej się uspokajając. Nigdy by nie pomyślał, że tego właśnie potrzebował. Czegoś takiego, co właśnie dostał od Jamesa, nawet nie potrafił tego nazwać. Podążył za nim, oparł przedramieniem o materac, wolną dłonią sięgnął po kołdrę i nakrył ich całych. Dla kogoś, kto stałby z boku pewnie to wyglądałoby naprawdę dziwnie.
– Nie wiem, która jest godzina. Musze przynieść ci tu zegarek, taki nakręcany, by mógł działać z tymi głupimi magnesami... – Czuł, że powoli zaczyna robić się coraz bardziej gorąco, ale jeszcze nie wychodził spod przykrycia. Objął Jamesa ramieniem, odgradzając go od ściany, jednocześnie lekko się pochylił i na ślepo przyłożył usta do jego skroni. Zacisnął powieki, gdy przez chwilę w głowie odtworzyła mu się wizja ze snu. Tym razem szybko się pozbierał.
– Co, jeśli jest już dziewiąta i szuka mnie mnóstwo osób? Co im powiemy?
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyNie Sty 11, 2015 8:47 pm

Choć pod kołdrą z czasem zaczęło robić się niezwykle ciepło, James nie zamierzał spod niej wychodzić. Lubił ciepło, zdecydowanie tak. Ale dopiero przy Rogerze odkrywał magię posiadania przy swoim boku drugiego 36,6.
- Jak to „co”? – mruknął, uśmiechając się pod nosem. Przechylił lekko głowę, obserwując Rogera. – Powiemy, że Kapitan właśnie przeżył seks swojego życia i potrzebuje trochę czasu na odpoczynek. Poza tym, przed misją powinien być zrelaksowany i wypoczęty. Znam się na tym, uwierz mi. Przed misją sypiałem nawet po pięć, sześć lat. Lata praktyki! - naprawdę z tego żartował. Zupełnie swobodnie i bez jakiejś goryczy w głosie. Krótkim ruchem poczochrał mu włosy, pozwalając sobie na ciche westchnienie.
- Ale masz rację. Powinieneś być obowiązkowy, racjonalny… Sprawdźmy, która godzina. A raczej: sprawdź, ja zostanę w łóżku – mruknął. – Ja nie jestem ani racjonalny, ani obowiązkowy. Raczej kapryśny i totalnie nieracjonalny – dodał, przekręcając się na bok, układając wygodniej.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyPon Sty 12, 2015 1:51 am

Zaczął się śmiać. Seks życia! No proszę, skromność na miarę Żołnierza. Chciał zwrócić na to uwagę i rzucić coś w stylu 'było dobrze, ale jeszcze nie aż tak, najlepsze wciąż może nadejść, skoro to nie był nasz ostatni raz', jednak słysząc dalszą część wypowiedzi Jamesa, zrezygnował.  Zsunął kołdrę tak, by już nie okrywała ich głów, bo zaczęło mu się robić zbyt duszno. I tak Rogerowi było cieplej przez to wyznanie, a raczej ton, jakim zostało wypowiedziane. Sam nie potrafił żartować z minionych lat, nawet jeśli James to robił, po prostu za bardzo je szanował, zbyt wiele emocji się z nimi wiązało. Być może nawet poczuł kolejny przypływ melancholii i poczucia winy, ale nie chciał pozwalać sobie na zbyt wiele słabości przy Żołnierzu – ten już i tak widział jej za dużo jak na jedną noc. I jeszcze to targanie...
Westchnął, uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny, łagodny sposób i położył się przy nim. Milczał, zastanawiając się jak bardzo ten gest był Jimmiego, a jak bardzo Jamesa. Czy obydwaj robili to równie spontanicznie?
– Przynajmniej szczery – mruknął pogodnie. Cały czas zbierał w sobie chęć do wyjścia... a raczej wpierw do wygrzebania się spod ciepłej kołdry, odsunięcia od Jamesa, wstania z łóżka, ubrania... Gdy już–już miał stwierdzić, że NIE, nie idzie nigdzie, wstał. Założył bokserki. Wyszedł.
Wrócił dosłownie po kilku minutach, położył na szafce nocnej swój ulubiony nakręcany zegarek na rękę, tak jakby wierzył, że to maleństwo może go obudzić. Właśnie, jeśli chodzi o maleństwa...
Położył się, przykrył skrawkiem kołdry, którego akurat nie zabrał Żołnierz i pochylił się nad nim.
– Wiesz, pomimo wszystko... cieszę się, że tu jesteś.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyPon Sty 12, 2015 12:07 pm

- Wyszedł niemal nagi? – mruknął właściwie do siebie, marszcząc przy tym czoło. Przecież w bazie było mnóstwo osób! Nie tylko mężczyzn. Wsunął głowę pod poduszkę, uzmysławiając sobie, co poczuł – zazdrość? Tak, to ewidentnie była zazdrość. Skrzywił się, odpychając tę myśl od siebie, jak najdalej.
Westchnął, zamykając oczy. Kiedy Roger wróci?
… Nim wrócił, James znów przysnął, rozkoszując się tym ciepłem i wygodą. Niebawem będzie biegał po terenach Somalii. Musiał więc docenić ten drobny komfort! Obudził go dźwięk otwieranych drzwi, ale wcale nie podniósł się, wciąż tkwiąc w słodkim półśnie.
- Mm – mruknął elokwentnie. Przesunął ludzką dłonią po materacu, odnajdując dłoń Rogera, aby spleść ich palce razem. Milczał dłuższą chwilę, zastanawiając się nad sensem jego słów. Był dla niego Jimmim. Nawet, jeśli Stevenson twierdził, że to absolutnie niemożliwe.
Przekręcił się na bok, żeby spojrzeć na niego. Ale ciemne włosy niemal całkowicie przysłoniły mu widok.
- Więc która godzina? – wymamrotał, zaspany. Przekręcił się pod nim na wznak, po czym wyciągnął ręce za swoją głowę i wyprężył się lekko, przeciągając z cichym, kocim wręcz pomrukiem szczerego zadowolenia. Pozwolił sobie na kolejne westchnienie zmęczonego snem człowieka, po czym wsunął dłoń z powrotem pod kołdrę, aby sięgnąć jego bokserek. – Lepiej ci bez nich – stwierdził, ale nie zsunął ich z ciała Rogera, a jedynie bawił się gumką.
Sam nie myślał o ubieraniu się. Tym razem to Roger mógł go obserwować. W pełnej krasie.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyPon Sty 12, 2015 11:15 pm

Jasne, że mógłby kogoś spotkać! Chociaż w części mieszkalnej raczej mało kto się przechadzał, zwykle był tu ruch rano i wieczorem, gdy tymczasowi rezydenci ruszali swe zacne tyłki na służbę lub z niej wracali. W tej chwili Roger ryzykował, że ewentualnie trafi na tych wyruszający na walkę z ciężkim dniem... Jednak czy aby na pewno? Pewnie gdyby tylko po otworzeniu drzwi usłyszał jakiś ruch na korytarzu, cofnąłby się i ubrał. Cóż. Było ciemno, pusto, cicho. Noc.

Początkowo po prostu odgarnął włosy z twarzy Jamesa, jednak zamienił ten gest w zwyczajne, spokojne głaskanie.
– Spokojnie, jeszcze przynajmniej cztery godziny aż wszyscy zaczną się budzić. – Chciał nakryć Jamesa, ale się zawahał. Bez skrępowania i nawet się z tym nie kryjąc oglądał jego ciało, przyłapał się na tym, że sprawdza stan jego ran, a raczej już blizn po postrzałach. Niesamowite, tak szybko... Właśnie. Pamiętał i mógł rozpoznać każdy ślad na ciele Jamesa, którego przyczyną był on sam. To naprawdę niemiłe uczucie. Nie chciał musieć walczyć przeciwko komukolwiek.
Znów pochylił się i delikatnie, jakby obawiał się, że go urazi, pocałował obydwie blizny po snajperskiej broni, dopiero potem nakrył mężczyznę i przy okazji poprawił kołdrę na sobie.
– Spij! Erotomanie... – Uśmiechnął się pod nosem i dla zabawy lekko przycisnął głowę Jamesa do poduszki.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyPon Sty 12, 2015 11:21 pm

James pozwalał mu na to wszystko, samemu luźno opierając dłonie na jego biodrach. Nie czuł się skrępowany czy zażenowany – znał swoje ciało na tyle dobrze, aby pozwolić Kapitanowi na swobodne oglądanie go. Milczał. Zaśmiał się dopiero, kiedy Roger nazwał go w ten specyficzny, jakże nowoczesny sposób!
- Śpij, śpij – mruknął, przedrzeźniając go. Oparł stalową dłoń o ramię Rogera i pchnął go na materac. Korzystając z okazji zrobił coś, co kompletnie nie pasowało do zimnego Jamesa… Ułożył się z głową na jego piersi, metalowe ramię luźno przewieszając przez jego ciało.
- Ani słowa – ostrzegł. I – mając nadzieję, że Roger go posłucha – zamknął oczy, odprężając się. Nie czuł się przy nim zupełnie bezpiecznie. A jednocześnie wolał, aby Stevenson był z nim w pokoju, gdy zasypiał. Idiotyczne.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyWto Sty 13, 2015 12:10 am

Roger nie miał w zwyczaju komentować czyjegoś zachowania, a tym bardziej Jamesa. No, na pewno nie zrobiłby tego, gdy wszystko jest dobrze, gdy w żaden sposób nie czuł się zagrożony czy nic nie sprawiało mu niechcianego bólu. Po prostu zrobiło mu się... dobrze. Już naprawdę było dobrze. Przez chwilę serce zabiło mu szybciej. Pozwolił sobie na położenie dłoni na jego plecach pod kołdrą i... tyle. Nic więcej nie chciał robić. Żałował, że muszą za kilka godzin się ruszać. Mógłby zostać tak z nim do południa albo i dłużej, potem zjeść późne śniadanie... Czy on kiedyś może wziąć urlop? Tak na chwilę. Raz na sto lat.
Tym razem on nie mógł długo zasnąć. Analizował miniony wieczór, później jeszcze raz myślał nad planem działania, wyobrażał go sobie w praktyce...
Rano obudziło go coś jakby chrobotanie... hm... gdzieś naprzeciwko... Chyba nawet przy drzwiach. O, szlag, szlag, szlag! Zerwał się z łóżka, jeszcze nad nim pochylając, by objąć twarz Jamesa dłońmi i złożyć na jego ustach szalony, mocny i krótki pocałunek. W biegu zerknął na zegarek. Po ósmej trzydzieści! Szlaaag! Zgarnął ze stołu lubrykant, wrzucił do torby, zabrał swoje ubrania i wpadł do łazienki, po drodze machając do Żołnierza, że jego tu nie ma i nie było! Nie wiadomo gdzie jest! Zdążył jedynie przymknąć drzwi, więc dobrze słyszał, że kilka sekund później zamek głównego wejścia ustąpił.
– Cześć James. – Mini. Czego ona tu chce? Coś było nie tak? Świat się skończył, gdy on spał sobie przy boku Jamesa? Nie, chyba Nie... brzmiała na znudzoną i wcale nieprzejętą tą wizytą u Żołnierza. – Widziałeś Rogera? – Odruchowo powiodła spojrzeniem po pokoju, jakby oczekiwała, że Kapitan schował się gdzieś w kącie albo jednej z szafek. Cóż... niewiele by się pomyliła. – Mam mu do przekazania kilka rzeczy.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyWto Sty 13, 2015 12:23 am

James drgnął, słysząc, że ktoś otwiera drzwi. Skoro Roger zasnął przy jego boku, Żołnierz pozostawał szczególnie wyczulony na ten jeden dźwięk. Ale to, jak Kapitan na hałas zareagował, przeszło największe oczekiwania Blackera! No tak! Nie mogli zostać przyłapani!
Gdy Mini weszła, James siedział na skraju łóżka. Kołdra luźno przewieszona przez jego ciało ukrywała najbardziej intymne rejony.
- Mm? – wymamrotał, pocierając prawą skroń palcami stalowej dłoni. – M-m – odparł, podnosząc na nią spojrzenie. – Nie wiem – wyjaśnił swoje wcześniejsze niewyraźne mamrotanie, choć i tym razem nie zabrzmiał szczególnie jasno.
Kompletnie nie przejmując się własną nagością, wstał z miejsca i przeszedł do jednej z szafek, nie spoglądając w kierunku kobiety. Wyciągnął bokserki, po czym niepośpiesznym ruchem naciągnął je na siebie.
- Mogę mu coś przekazać. Prędzej czy później przyjdzie tutaj – zaproponował. Jakże uprzejmie! Choć wodził za nią niekoniecznie radosnym spojrzeniem. Nie ufał jej. Z zasady nie ufał kobietom.
Wyciągnął z szafki butelkę wody i opierając się o blat za sobą, upił kilka łyków.
W gruncie rzeczy, odważna. Dziwił go fakt, że ta kobieta weszła sama do jego pokoju i nie wyglądała na szczególnie przerażoną.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyWto Sty 13, 2015 12:57 am

Jak trudno mu było wytrzymać w ciszy! Stał nieruchomo oddychając przez usta, powstrzymując się od śmiechu. Szkoda, że nie ma tu szafy, to naprawdę by bardzo odpowiadało do tej sytuacji. Uspokoił się i nabrał dobrego humoru, bo chyba nawet wiedział, o co chodzi. Dobrze, że nie widział, że James przez chwilę był przy niej kompletnie nagi, bo już nie czułby się tak dobrze, nawet wiedząc o małym sekrecie Mini.
Tymczasem kobieta spojrzała na przyrodzenie Żołnierza lekko unosząc brwi i gapiąc się w tak ostentacyjnie beznamiętny sposób, że aż warto byłoby to gdzieś utrwalić.
– Ehe, no dobrze. – Podeszła kilka kroków i podała mężczyźnie dwie aktówki. – Tę drugą sam możesz przeczytać, skoro z nim jedziesz. – Już miała wychodzić, ale jeszcze zatrzymała się na moment. – Właściwie jak ci się go udało na to namówić?
...A Roger modlił się o to, by nie zrobiło się gorąco, bo nie wiedział, czy powstrzymałby się od ingerencji.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyWto Sty 13, 2015 1:04 am

Odebrał od niej aktówki i z widocznym średnim zainteresowaniem, odłożył je na blat. Nawet misja, z udziału w której cholernie się cieszył, nie mogła być niezwykle ciekawa o tak wczesnej porze dnia, chwilę po zwleczeniu się z łóżka. Za moment przejrzy to wszystko, co dostał, przeanalizuje i zapamięta.
Już unosił butelkę do swych ust, gdy padło to pytanie. Stalową dłonią odgarnął włosy w tył, uśmiechając się pod nosem kpiąco.
- Sądzisz, że musiałem go przekonywać? – zapytał, unosząc lewą brew ku górze. I taka była prawda. Miał niewielki udział w decyzji Kapitana, a właściwie dostosował się do niej. Choć była całkiem wygodna. – Nie każdy musi obciągać, żeby przejść krok dalej – rzucił zupełnie luźno, swobodnie, opierając się o blat za sobą, nie spuszczając przy tym uważnego spojrzenia z tej kobiety. Nie lubił jej, no nie lubił! I ewidentnie prowokował.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyWto Sty 13, 2015 1:25 am

Kapitan zagryzł wargi. Zaczynał kombinować, jak tu by się ubrać, by nie narobić hałasu. Cholera, że też było ciemno... Mini za to zaśmiała się rechotliwie, brzydko, wcale nie po kobiecemu.
– Taa... – mruknęła niemal rozmarzonym głosem, najwyraźniej nie biorąc tej uwagi do siebie... a jeśli nawet wzięła to po to, by włożyć ją sobie w tyłek, bo tam najwyraźniej ją miała. Obróciła broń Jamesa przeciwko niemu samemu. – Z chęcią zrobiło by się dobrze paru paniom... i do tego dostało za to awans, phie. Ale tu mało tego kwiatu. – Skrzywiła się ubolewając. – Dobra, Żołnierz. My tu o dupach gadamy, a ja na trening muszę zjeżdżać. Trzymaj się. Za Wacka. – Rzuciła wymowne spojrzenie na bokserki Jamesa i zamknęła za sobą drzwi.
Cisza.
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć.
Roger wypadł z łazienki ze spodniami założonymi do połowy ud i zaczął się śmiać, zasłaniając dłonią usta, chcąc jeszcze być cicho.
– James, w waszym wykonaniu to było cudowne. – Szeptał konspiracyjnie, kontynuując ubieranie się. – I dzięki, że ten... – Spojrzał na łazienkę. – Za dyskrecję.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyWto Sty 13, 2015 1:33 am

O. O! Poczuł się zaskoczony jak mało kto! W ich czasach bardzo ciężko było spotkać drugiego homoseksualnego mężczyznę… A co dopiero kobietę! Nie odpowiedział nic, bezmyślnie bawiąc się butelką wody, na niej skupiając swoją uwagę.
Może ta cała Mini nie była aż taka zła. Ha! Roger nie poleciałby na nią! Na pewno.
Chcąc się nieco opanować, upił pośpiesznie kilka kolejnych łyków wody. A gdy Roger do niego dołączył, butelka była niema pusta… Więc cisnął nią w mężczyznę, marszcząc czoło.
- Następnym razem – ostrzegł. – Powiem, że pieprzyłeś się ze mną cała noc – zakończył gładko.
Nie chciał rozmawiać z ludźmi z S.H.I.E.L.D. W gruncie rzeczy – w żaden sposób się z nimi nie utożsamiał, więc nie czuł potrzeby nawiązywania kontaktu.
- Nie lubię jej. I jak mniemam, nie mogę jej wybić zębów? – upewnił się, biorąc swoją teczkę. Przeszedł z nią na łóżko, gdzie usiadł na skraju, żeby zaraz zarzucić sobie na ramiona kołdrę. Mógł znieść chłód! Nieludzki nawet. Ale skoro miał inną możliwość…
- Nie wybuchnie jak otworzę? – zerknął na Rogera, zadając to pytanie zupełnie poważnie.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyWto Sty 13, 2015 2:50 am

Złapał butelkę jedną ręką, drugą przytrzymując spodnie na tyłku.
– Nie będziesz miał okazji, bo to się więcej nie powtórzy. Taka sytuacja. To za bardzo ryzykowne – niby mówił rzeczy poważne, ale jakoś po jego tonie nie dało się odczuć, żeby właśnie obiecywał coś sobie i jemu. Co z nim się ostatnio działo? Jak on mógł doprowadzić w ogóle, że pierwszy raz takie coś miało miejsce? I jeszcze niespecjalnie się tym przejął, bawił się, jakby nie zależało mu na własnej opinii. Właśnie. Czy zależało? Czy ktoś taki jak on mógł przejmować się tym, co myślą o nim inni i jednocześnie podejmować właściwe, jak najbardziej celne decyzje i działania?
Odłożył butelkę, dokończył zmagania ze spodniami i wszedł na łóżko Jamesa, stanął nad nim, by dopiero usiąść po turecku, uważając by nie ściągnąć kołdry.
Musiał się ubrać do końca. I najlepiej jak najszybciej pójść do siebie, wziąć prysznic i się przebrać. Sprawdzić sprzęt i kazać go przenieść do samolotu. I czekać. Tymczasem dał sobie jeszcze chwilę na przemianę w codziennego Kapitana, takiego jakim znali go wszyscy.
– Przekonajmy się. – Sięgnął nad ramieniem i sam otworzył teczkę. Był pewny, że nic w niej wybuchowego nie ma... no może poza niektórymi pomysłami i sugestiami na przeprowadzenie akcji. W tej chwili cieszył się, że to w większości on decyduje o planie misji. Jeśli ma brać za coś odpowiedzialność, to za swoje działania. Albo Jamesa.
Nic ciekawego. Wiedział, że takie były procedury i członkowie zespołu biorącego udział w jakichkolwiek działaniach musieli dostać pewne papierki, tak samo było i teraz. Lepiej przeczytać o czymś dwa razy i przemyśleć dwadzieścia, niż coś przegapić.
Chciał sięgnąć z łóżka do stołu, ale nie dał rady. Podniósł się, uznając, że to ten czas, w którym musi stać się sobą. W milczeniu ubrał się i sięgnął po butelkę. Spojrzał na stół. Na Jamesa. I znów na stół. Jak mężczyzna widział go wtedy? Jakie to uczucie być w mężczyźnie...? Nie, nie. Od takich myśli zaczynało mu się robić gorąco. Dopił resztkę wody i wycelował pustym opakowaniem do kosza. Przez chwilę zajął myśli i skupił się na przeglądaniu swojej teczki. Dziwne, że w sprawie tych prezentów tak nagle ucichło...
– Pójdę po śniadanie. Wezmę ci podwójną porcję mięsa. I właściwie do jedenastej masz wolne. I... – Nagle oderwał się od papierów, podszedł do Żołnierza, pochylił się nad nim i sięgnął dłonią jego ramienia. – Chciałbym cię pocałować. Ten nie–ostatni–raz. – Uśmiechnął się łagodnie. W nocy na pewno bez uprzedzenia by sięgnął jego ust, jednak teraz czuł się inaczej. Bardziej... codziennie. Konfrontacja Rogera, którego znali Jimmie'm i James z Kapitanem, którego znają niemal wszyscy było dziwnym doznaniem dla samego zainteresowanego.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptyWto Sty 13, 2015 3:02 am

Kiedy Roger znalazł wygodne miejsce na łóżku, James tylko zerknął na niego, zaraz skupiając uwagę na papierach. Mimowolnie i bezmyślnie sięgnął stalową dłonią kołdry, aby nieco bardziej naciągnąć ją na ramiona. Kolejne kartki, mnóstwo istotnych informacji. Starał się jak najszybciej zapamiętać jak najwięcej.
Jedynie na krótki moment odwrócił uwagę od notatek, przenosząc wzrok na Rogera. Uśmiechnął się pod nosem, samemu także spoglądając na stół. Stół. Czy nie zostawił na nim notesu? Wychylił się lekko i wyraźnie uspokoił, dostrzegając przedmiot na krześle. Powinien znacznie bardziej na niego uważać.
- Mm… Do jedenastej? Wrócę spać – stwierdził, podnosząc na niego spojrzenie. Pocałunek? Poczuł się dziwnie nieswojo. Gdy całowali się przed seksem, w jego trakcie albo niedługo po, to tego typu pieszczoty wychodziły zupełnie naturalnie, swobodnie. W tej chwili przytłoczyło go pewne wrażenie własnej niedoskonałości.
Bez słowa jednak odstawił teczkę na bok, po czym spokojnym ruchem podniósł się z miejsca.
- Czekają na ciebie, Kapitanie Stevenson – mruknął, luźno układając dłonie na jego biodrach. – Musisz iść pracować i nie rozpraszać się… Bądź dobrym żołnierzem, Kapitanie. Któryś z nas musi – dodał, postępując kilka spokojnych kroków do przodu, jego zmuszając do cofania się w kierunku drzwi. Zatrzymał się dopiero w połowie drogi. Stalową dłonią spokojnie sięgnął podbródka Rogera, ujmując go tak, aby przyciągnąć do siebie, dając mu to, czego mężczyzna chciał. Krótki, ale niezwykle stanowczy pocałunek, w którym wpił się w jego wargi na zaledwie drobny moment.
- Mundur, Roger. Załatw mi go odpowiednio wcześnie – przypomniał, odsuwając się jedynie nieznacznie. Raz jeszcze skubnął jego wargi, po czym odszedł krok w tył. – Sądzę, że Mini będzie miała ci dużo do opowiedzenia, wiesz? Chcąc się jej pozbyć, postanowiłem wyjść z łóżka bez bokserek. Ale ktoś zapomniał uprzedzić mnie, że to lesbijka… – wypomniał mu raczej żartobliwie niż poważnie, samemu wracając w kierunku łóżka. Tak, zamierzał ponownie zasnąć. Bardziej czujnie, ale jednak.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySro Sty 14, 2015 12:46 am

Nie zauważył w Jamesie tego, co właściwie sam czuł. Z ulgą dał się wciągnąć w tę małą grę, odzyskując zwyczajową pewność siebie. Cofał się grzecznie, zastanawiając się, czy mężczyzna naprawdę chce go wyrzucić, nie wykorzystując tej okazji do uzewnętrznienia swojej erotomanii (która już dawno została potwierdzona!). A jednak. Roger uśmiechnął się, James pewnie mógł to poczuć na swoich ustach. No tak, czekali. Dlatego już wychodził, naprawdę. Był dobry... a przynajmniej się starał być jak najlepszy.
Sam odsunął się, stanął przy drzwiach. Miał niepokojące wrażenie, że jak wyjdzie, to każdy, kogo spotka, będzie wiedział, jaka relacja łączy go z drugim mężczyzną... i to nie byle kim, a samym strasznym Żołnierzem. Trema, cholera, trema.
Zmarszczył brwi. Mini? Przecież był przy tej rozmowie, o co chodziło? Odruchowo spojrzał na bokserki Jamesa, potem odwrócił wzrok. Znów poczuł się nieswojo, ale szybko przełknął gorzką pigułkę zazdrości.
– Po co ktoś miałby mówić? Co to zmienia? Poza tym chyba powinno ci się udać odstraszyć kogoś czymś... – Znów spojrzał na jego krocze, tym razem wymownie się uśmiechając. – ...czym się nie interesuje. Normalnie by się na ciebie rzuciła, tak jak ja mam teraz ochotę. – Pokręcił głową ze śmiechem. – Nie martw się. Idę, już idę.
I rzeczywiście. Wyszedł za chwilę, starając się nie patrzeć podejrzliwie na każdego, kogo mijał. Zajął się tymi wszystkimi obowiązkami, jakie na niego czekały, dopiero burczenie w brzuchu przypomniało mu o śniadaniu, a raczej obiedzie, bo było już po dwunastej. Zjadł go u Jamesa, nie zapominając o tym, by wziąć dla mężczyzny podwójną porcję mięsa. Tego dnia właściwie co jakieś półtorej godziny wpadał do Żołnierza: a to by zostawić mu jego mundur albo przekazać jakieś nieistotne nowinki dotyczące sprawy z prezentami, a to po prostu, bo był w pobliżu i chciał sprawdzić co tam u niego. W końcu koło godziny piętnastej przyszedł z dwoma wielkimi kubkami z kawą, bez słowa postawił je na stole i spojrzał na Jamesa.
– Mamy godzinę. Nadal... sobie trochę ufamy? – Zapytał poważnie, ostrożnie.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySro Sty 14, 2015 1:01 am

Przywykł do tego, że kilka godzin przed misją to wieczna bieganina za czymś, aby zapiąć wszystko na ostatni guzik. Przyzwyczaił się także do tego, że mógł spokojnie sprzedać komuś kulkę w łeb, jeśli ten ktoś nie wypełnił powierzonego mu obowiązku w odpowiednim momencie i z odpowiednią starannością, narażając misję Żołnierza.
A w S.H.I.E.L.D oba te przywileje zostały mu odebrane. Kiedy znalazł się sam w pokoju, nie do końca wiedział, co ze sobą zrobić. Plątał się między łóżkiem, stolikiem a łazienką. Wziął prysznic, wrócił do spania, obudził się, zapisał kilka istotnych rzeczy w notesie, a później znów wrócił do spania. W międzyczasie zaliczył obiad z Rogerem.
Mając czas dla siebie, mógł pomyśleć, znów starając się ułożyć wszystko w jakąś spójną całość. I raz jeszcze utwierdził się w przekonaniu, że nawet chronologiczne uporządkowanie bieżących wydarzeń, w których brał świadomy udział, sprawia mu pewien problem, jeśli sprawa dotyczy sytuacji sprzed więcej niż trzech dni. A przy tym mógł sprawnie i z niesamowitą dokładnością recytować plany misji!
Odetchnął, gdy w końcu dostał mundur. To go wyraźnie ożywiło. Nieco zwlekał z ubraniem go, podsycając własną ekscytację… Zabrał się za to niedługi czas przed zjawieniem się Rogera. I właściwie, kiedy ten przyszedł, James właśnie kończył wiązać wysokie, wojskowe obuwie. Podniósł na niego uważne spojrzenie, już teraz wydając się znacznie bardziej skupionym i uważnym, skoncentrowanym.
- To chyba jasne? – stwierdził. – Zwykle wykonuję misje sam z grupą wypierdków, którzy strzelają gdzie popadnie. Dziś idę tam z tobą. Więc ufam ci bardziej niż im – oznajmił zupełnie spokojnie, wstając z łóżka. W pełni ubrany z tym zawziętym wyrazem twarzy wyglądał tak, jak na Zimowego Żołnierza przystało. Mógł iść mordować.
- Oczekuję od ciebie przynajmniej podobnego podejścia – oświadczył, siadając przy stole. Kawa. Kochał kawę. Nie bardziej niż seks, ale jednak. Sięgnął po jeden z kubków i upił nieznaczny łyk, mrużąc oczy, obserwując mężczyznę.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySro Sty 14, 2015 3:53 am

Sam zaczął go obserwować. Oj, źle się Kapitanowi kojarzył ten mundur. Musiał przywyknąć do tego widoku i najlepiej jak najszybciej wywołać inne skojarzenia. Teraz to on przyłożył palce do skroni, potarł ją, w końcu przetarł dłonią całą twarz.
– Tak. To jasne. – Starał się zabrzmieć rzeczowo, ale uśmiech go zdradził. Cieszył się, że James nie zmienił zdania. Sam usiadł przy stole, przez chwilę błądząc spojrzeniem po pokoju. Skupienie. Zauważył, że na stole leży notatnik Jamesa, ale nie zwrócił na niego większej uwagi, uznając, że to rzecz i słowa Żołnierza i nie powinien się wtrącać. Nie popełni więcej tego błędu, jaki popełnił niszcząc jego nieśmiertelnik.
Och, czyli nie uważał Rogera za wypierdka! To był nie lada komplement, który wywołał uśmiech na jego ustach.
– Nigdy nie sądziłem, że nadejdzie taki dzień, że będę walczyć razem z tobą, a nie przeciwko tobie – zwierzył się spokojnie, ale nie dodał nic więcej. Milczeli dłuższą chwilę, jedynie popijając kawę. Nagle Roger zmarszczył brwi, jakby wpadł na jakiś pomysł. Wyraźnie walczył ze sobą, by zachować milczenie, ale nie wytrzymał.
– Ja wiem, jak głupio to teraz zabrzmi, ale co chciałbyś widzieć za oknem? Nie mówię o żadnej konkretnej sytuacji. Po prostu coś, co byś widział i byś lubił.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySro Sty 14, 2015 11:13 am

Zupełnie spokojnym i niepośpiesznym ruchem sięgnął notesu, aby zamknąć go i przysunąć do siebie. Nie zrobił tego z jakiejś niewyjaśnionej niechęci względem Rogera, a raczej po prostu z troski o rzecz, którą naprawdę polubił. Drobny uśmiech błądzący w kącikach jego ust zdradzał ten zamiar. Sprawnie zahaczył długopis o okładkę i przeniósł uważne spojrzenie na Kapitana, zaskoczony jego pytaniem.
- Mm? Dlaczego wracasz do tego tematu? – zapytał. Sam nie zdołał pogodzić się z brakiem okna. I wciąż czuł się jak jeniec najniższej kategorii, zwierze zamknięte w pułapce. Ale potrafił oddzielić te wszystkie myśli od aktualnego stanu rzeczy. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem z pewną melancholią, nostalgią może.
- Gdy jeszcze kiedyś łudziłem się, że moje bycie Żołnierzem jest tylko jednym z epizodów w życiu, myślałem o lesie za oknem. Dom na odludziu. W Kanadzie na przykład, tam są świetne lasy. Choć jest piekielnie zimno – zawahał się. – Ale skoro od jakiś czterdziestu lat wiem, że Żołnierzem będę dopóki nie zdechnę, koszary są wystarczającym widokiem – wzruszył lekko ramionami. Sięgnął po kawę i upił kilka kolejnych łyków. Była naprawdę dobra. Lepsza niż ta, którą dostawał w Hydrze. Zastukał stalowymi palcami w drewniany blat stołu, obserwując Rogera uważnym spojrzeniem.
- Zostawmy ten temat, Kapitanie. Rozumiem to… Te działania Rady – sugestywnie rozejrzał się po pokoju. – Prędzej czy później zabiłbym kogoś. Ale! Dzisiaj mamy ważniejsze rzeczy do roboty. Samolot jest gotowy? Nie powiedziałem Szczurowi ile dodatkowych magazynków potrzebuję. Mam nadzieję, że zorientuje się, ile ma ich być. Dużo – mruknął, uciekając od poprzedniej rozmowy.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySro Sty 14, 2015 7:11 pm

No tak. Las. Roger coś kombinował, to było widać, ale co dokładnie? Tego nie dało się po nim odgadnąć, a jeśli ktoś go znał, wiedział, że także w życiu prywatnym był zdolny do wielu rzeczy.
– Może kiedyś się uda... – Sam uśmiechnął się smutno. Urlop... potrzebował odpoczynku, tylko czy on jeszcze pamiętał, co to znaczy? Potrafiłby nie myśleć o tym wszystkim, co zostawiłby tu, w bazie? Właśnie, musi sprawdzić, jak poszło Wilsonowi z... och, no już, już, spokojnie, to dopiero jak wrócą. Właśnie, jak wrócą. Przyłapał się na tym, że powoli zaczynał wierzyć w to, że ten poroniony pomysł wypali. – Rozumiem. Po prostu chciałem wiedzieć. – Pozwolił sobie na niedopowiedzenie prawdy do końca. W końcu nie skłamał, po prostu przemilczał coś w dobrej wierze. Spojrzał na swój prawie pusty kubek z kawą. Właśnie, zimno. Kojarzyło mu się z czekoladą. Ileż to razy marzył o zaszyciu się w domu, przy kubku gorącego kakaa i dobrej książce i nie wychodzeniu na dwór dopóki nie przejdzie zima, nawet jeśli była ona tak łagodna jak w Anglii.
Dopił kawę i ruszył się do zlewu, w drodze powrotnej zerkając na zegarek. Wrócił do stołu.
– Myślę, że o to się martwić nie musisz. – Uśmiechnął się i położył dłoń na ramieniu, rozmasowując bolące miejsce. Był spięty, to źle. Miał nadzieję, że do czasu samej akcji zdoła się rozluźnić. Musiał myśleć trzeźwo.
– Dobrze, James. Skoro jesteś gotowy, to kolej na mnie. – Uśmiechnął się pod nosem, wyłapując, że mogło to zabrzmieć dwuznacznie. Wstał i wyszedł, obiecując sobie, że po raz ostatni zamyka te drzwi na klucz.
Wrócił po około dwudziestu minutach ubrany w swój zwyczajny czarny mundur. Nie musiał nic mówić, po prostu stanął przy drzwiach i czekał, aż James do niego dołączy.
– Cedrik, nasz drugi pilot jest... specyficzny, pewnie się nie polubicie, ale jest dobry w tym, co robi. I nie, nie możesz ani mu wybić zębów ani go zabić. – Prowadził ich tą samą drogą co wcześniej, do hangarów. Maszyna, którą mieli lecieć już została odholowana w odpowiednie miejsce, więc musieli przejść przez całą długość budynku by do niej dotrzeć. Wzbudzali niemałe zainteresowanie wśród personelu, który rzucał między sobą znaczące spojrzenia i ciche komentarze. Roger najwyraźniej był do tego zupełnie przyzwyczajony, bo szedł jakby nigdy nic, nie skupiając się nawet na szczątkach rozmów, które dało się usłyszeć.
– Oto i on – uśmiechnął się i gestem wskazał jednocześnie na samą maszynę, jak i na stojącego przy niej mężczyznę. To musiał by ich drugi pilot. Smukły brunet, wzrostu mniej więcej Jamesa, choć przez swą pająkowatą budowę wyglądał na wyższego. Jego prawą skroń zdobiła blizna w dziwnym kształcie, rozgałęziająca się na kilka cienkich odnóg, niknących we włosach mężczyzny. Gdy tylko zobaczył, że ktoś się do niego zbliża, oderwał spojrzenie od kartek, które akurat przeglądał. Jego wzrok stał się łagodniejszy, ale nadal pozostawał poważny.
– Kapitanie. Sierżancie. – Skinął głową na przywitanie, Roger odwzajemnił uśmiechając się w ten swój zwyczajny, miły sposób. – Obawiam się o warunki atmosferyczne nad Europą. Im wcześniej wyruszymy tym lepiej.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySro Sty 14, 2015 7:49 pm


Żołnierz czuł się podekscytowany misją i jednocześnie pozostawał niezwykle skupiony, uważny, skoncentrowany na tym, co ma zrobić i jak powinien się zachować. Był w tym dobry i jednocześnie nie popadał w przesadną pychę - to mogłoby go zgubić.
Gdy ruszyli, milczał. Szedł u boku Rogera, nie rozglądając się na boki. Nie słuchał tych wszystkich ludzi, bardziej zastanawiając się nad kolejnymi punktami planu działania. Skoro drugi pilot nie miał prawa wzięcia udziału w walce, James czuł się pewniej. Wiedział, czego spodziewać się po Rogerze.
- Mm. W końcu przestanę pytać cię o zdanie w tej kwestii – westchnął, choć wcale nie zamierzał tej obietnicy realizować. Poniekąd Roger trzymał go w ryzach, ograniczając sadystyczne zapędy Jamesa. Nie skomentował tego pobieżnego opisu Cedrika w żaden szczególny sposób. Nie był tym wszystkim zainteresowany. Nie musiał go lubić, nie chciał nawet poznawać. Miał być dobrym nawigatorem, to wszystko.
Bo przecież… James nie mógł przewidzieć… Że Cedrika i Rogera cokolwiek łączy. Łączyło.
Na przywitanie odpowiedział jedynie krótkim skinieniem głową, po czym zajęli miejsca w samolocie.
- Będziesz mi potrzebny do startu i pół godziny przed lądowaniem – stwierdził krótko, jasno dając do zrozumienia, że wcale nie chce jego towarzystwa, gdy nie będzie ono konieczne. – Poza tym, możesz ustąpić swój fotel Rogerowi – mruknął. Zajął miejsce pierwszego pilota, zapiął pasy, założył słuchawki i – gdy miał pewność, że wszyscy siedzą – wystartował. Spokojnie, bez chociażby drobnej namiastki paniki, w pełni kontrolując sytuację. Właściwie… James wiecznie wyglądał jak osoba, która nosi w sobie niesamowite pokłady emocji. Mając w rękach ster, wydawał się znacznie spokojniejszy, bardziej opanowany i na swój sposób rozluźniony.
- Zrób sobie przerwę – rzucił w kierunku drugiego pilota, chcąc się go pozbyć z tej części samolotu. – Jak będziemy wracać, uruchomisz samolot sam, później przekażesz mi stery – wspomniał, jednocześnie uaktywniając panele maskujące, które ukryły całą maszynę, czyniąc ją kompletnie niewidoczną.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 EmptySro Sty 14, 2015 9:43 pm

Obserwował zarówno Jamesa jak i Cedrika. W tej chwili definitywnie nie pozwalał sobie myśleć o tej dwójce w kategoriach innych niż czysto służbowe. Tylko jakoś trudno mu było zapomnieć o tym, co powiedział Żołnierz, co miało miejsce wczoraj w kokpicie. Obserwował poczynania Jamesa ze wzmożoną uwagą. Rzeczywiście poszło gładko... nawet zaskakująco gładko. Wolał nie myśleć, jak czuje się Cedrik siedząc na miejscu drugiego pilota, gdy od lat nieoficjalnie był nazywany najlepszymi skrzydłami w bazie. Jednak twardo nic nie dał po sobie poznać.
– Znam wytyczne – rzucił sucho, cały czas kontrolując, co James robi. Nie wtrącał się, bo mężczyzna nie popełnił żadnego rażącego, zagrażającego rozbiciem błędu. Oczywiście, Cedrik zrobiłby to lepiej, w pełni wykorzystał wszystkie nowoczesne udogodnienia, jakie daje ten model, ale... Podniósł się bez słowa, podszedł do Rogera, który grzecznie zajął miejsce w drugim rzędzie dla pasażerów i lekko pochylił się nad nim.
– Ufasz mu? – zapytał cicho, najwyraźniej tak mając w zwyczaju, nie przez wzgląd na Żołnierza. Roger milczał chwilę, kompletnie zbity z tropu. W duchu błagał znajomego, by nie zaczynał niepotrzebnych przedstawień i nie wciągał go w nie. Czuł się jak między młotem a kowadłem.
– Tak. – Odpowiedział świadomie nadając tym słowom lekkości. Wzruszył ramionami. – Mamy umowę, że ufamy sobie trochę. Tak samo tobie ufam trochę. – Momentalnie odbił piłeczkę, przekierował temat rozmowy z Jamesa na Cedrika, a potem na bardziej neutralny grunt. – Po tym, co znalazłem u siebie w domu i co działo się u Jamesa, nie mogę do końca ufać nawet sobie. – Uśmiechnął się łagodnie, doskonale wiedząc, o co pilotowi chodzi i starając się to grzecznie zignorować. Przecież to brzmiało jak zwykła, koleżeńska rozmowa.
– Słyszałem, co się stało. To chore. Jeśli będziesz wiedział kto to, sprzedaj mu kulkę w kolano ode mnie. – No proszę, Cedrik dziś jakiś wyjątkowo rozgadany. To aż podejrzane. Roger pokiwał głową. – On chciał coś od ciebie.
– Wiem, słyszałem. – Spojrzał na ramię i klatkę piersiową Cedrika, w ten sposób dopowiadając drugą część zdania: ale nie mogę wstać, bo nade mną wisisz. Jasny, uprzejmy przekaz poskutkował. Kapitan przeszedł do kokpitu i ciężko usiadł w fotelu drugiego pilota. Przetarł twarz dłonią, co miał w zwyczaju robić, gdy chciał odpędzić zmęczenie. Chwilę w milczeniu obserwował wszystkie kontroli, potem dłonie Jamesa.
– Masz wprowadzone współrzędne, możesz użyć autopilota – rzucił w końcu, ale była to bardzo lekka uwaga, po prostu informacja, bo Roger nawet nie starał się udawać, że umie w zakresie pilotażu i ogólnej obsługi samolotów więcej, niż rzeczywiście potrafił.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





StephenxGregor - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 10 Empty

Powrót do góry Go down
 
StephenxGregor
Powrót do góry 
Strona 10 z 40Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 25 ... 40  Next
 Similar topics
-
» StephenxGregor

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Odpisz mi, Stefan! :: ∎ Historie-
Skocz do: