IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 StephenxGregor

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 26 ... 40  Next
AutorWiadomość
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyPią Sty 16, 2015 5:31 am

Przyszło mu na myśl, że to James do niego idzie, ale odsunął od siebie ten pomysł. Wiedział, że nie zniósłby jego obecności w tej chwili. Serce by mu pękło, gdyby musiał patrzeć na tę znajomą twarz konfrontując widok z wyobrażeniem tortur, jakie zgotował mu ten obrzydliwy wariat, jednak... za niemym przyzwoleniem samego Kapitana: w końcu go tam nie było, nie przybył, nie uratował go, nie udało mu się. Pogrążył się w typowo ludzkiej rozpaczy, zapominając, że przecież nie jest zwyczajnym człowiekiem. Uwierzył w śmierć i jeden jedyny raz poddał się, zapominając, że on poddać się nie może.
A jednak. James. Na początku nie podnosił na niego spojrzenia, wręcz zamknął oczy i znów czekał, tym razem na niego, wstrzymując oddech. Strzał w głowę byłby wyrazem miłosierdzia.
W końcu odważył się, spojrzał. Ten widok, ten głos pomogły mu się na chwilę uspokoić. Po prostu patrzył, zbyt przepełniony skrajnymi emocjami, by móc cokolwiek wyrazić. Więc trwali tak w ciszy i bezruchu jakby czas się zatrzymał. ...nie. Nie. NIE! Nie chciał tego. Nie chciał litości. Nie chciał czułości! Nie chciał! Nie zasługiwał na to w tej chwili! Chciał się wyrwać, chciał go od siebie odepchnąć! Chciał mu pokazać to, co sam zobaczył, chciał mu o wszystkim przypomnieć! Brutalnie! Chciał pokazać mu, jakie były konsekwencje błędów, których nawet sam nie popełnił! ...przez tyle lat... takie morze cierpienia... a teraz to on przychodzi i go pociesza... Nie!
Jednak zanim zdążył się zacząć wyrywać, wpadł na to, jak źle James mógłby poczuć się w tej chwili, odrzucony, nie znając przyczyny takiego stanu u Rogera. To wystarczyło, by ostudzić w Kapitanie chęć buntu. Skulił się, ramionami obejmując teczkę, a twarz mocno wtulając w mostek mężczyzny. Przez totalne poczucie porażki i bezsilności znów zaczął płakać, ale dało się to poznać tylko po nierównym, momentami urywanym oddechu. Dlaczego nie mógł cofnąć czasu? Tak po prostu. Żeby być sobą, gdy jeszcze mógł się poddać, ale po prostu nie chciał. Czemu ludzie wymyślili taki cud techniki, jakim było ramię Jamesa, zamiast skupić się na stworzeniu czegoś, co pomogłoby w zawróceniu biegu czasu i podjęciu działań potrzebnych do zapobiegnięcia tragedii. Tak po prostu...
Przestał. Wystarczyło słowo. Przez uchylone usta bezgłośnie łapał płytkie wdechy i po prostu był tu z nim. Dał sobie odebrać kartki, nawet za nimi nie spojrzał, patrząc gdzieś w bok, w przestrzeń. Jeśli James chciałby sprawdzić, co wywołało w Kapitanie aż tak silną reakcję, pozwoliłby mu bez wahania. Tak. Sam musi zdecydować, jak i Roger miał na to szansę. Och, on... okrył go kołdrą.. niechcący znów budząc chęć sprzeciwu. I jeszcze to słowo! Boże! Jęknął.
– Nie chciałem tego wszystkiego! – wyrzucił z siebie głośniej niż zamierzał, niż można było się spodziewać. – Nie chciałem... Ja... ja gdybym tylko mógł... zamieniłbym się z tobą, sam skoczył do wąwozu... to ja powinienem tam być, nie ty! – Uklęknął przy mężczyźnie i sam go objął, gorączkowo, gwałtownie chwytając, jakby zaraz miał go stracić. Znów czuł, że zaczyna go dusić w gardle. – To on jest potworem, nie ty... Nigdy nie powinienem... ja... naprawdę... to wszystko... ja pozwoliłem... ja nie wiedziałem... ja nie chciałem... – Nagle odsunął się, unikając patrzenia na Jamesa, odwracając głowę, potem po prostu zasłaniając twarz dłonią, jakby w ten sposób chciał się przed nim ukryć, ukryć przed tym wszystkim.
– ...chciałem cię poznać od początku. Chciałem się ze wszystkim pogodzić, chciałem przestać się obwiniać. Zacząłem czytać dzienniki Zoli. – Wyjaśnił po chwili, domyślając się, że nadal mógł nie zostać zrozumiany. Wiedział, jak żałośnie musiał w tej chwili wyglądać, dlatego w pełni świadomie był gotowy na wszystko. Pozwoliłby Żołnierzowi zacisnąć dłoń na swej szyi i nawet by się nie bronił, pozwoliłby mu odejść, zrobić cokolwiek. Podgiął kolana i schował twarz w zgiętym przedramieniu. Pokręcił głową. Nagle wyciągnął wolną dłoń i dotknął opuszkami rękawa jego bluzy. Znów na niego spojrzał, całkowicie zbolały, rozbity.
– Tak bardzo cię przepraszam...
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyPią Sty 16, 2015 9:29 am

Milczal. Obserwował. Dlaczego to wszystko? Za każdym razem, gdy Roger umykał, James – choć pozwalał mu się odsunąć – zaraz znów chciał w jakiś sposób do dotknąć, przyciągnąć do siebie, zamknąć w swoich objęciach. I tego także nie rozumiał. Swojej potrzeby i chęci sprawowania nad nim opieki. Czułość Jamesa była karykaturalna, śmieszna wręcz, a jednocześnie Żołnierz odnosił wrażenie, że obaj właśnie tego potrzebowali. Silnego i niezłomnego sierżanta Balckera, który zdoła ukoić ból Rogera.
Słuchał. Uchylił nieznacznie usta, jakby chciał coś powiedzieć, lecz zaraz znów je zamknął. Zola. Mimowolnie spiął się, lekko marszcząc czoło pod wpływem jakiejś niekontrolowanej myśli, która wtargnęła do tej jego szalonej głowy. Zola, Zola… Dlaczego zapomniał Rogera, a tego drania nie potrafił wyrzucić ze swojej pamięci!
Uspokoił się. Całkiem sprawnie. Odetchnął ciężko, odpychając od siebie wspomnienie tej obrzydliwej twarzy ozdobionej obleśnym uśmiechem i szaleństwem tkwiącym w spojrzeniu. Bardzo wolnym ruchem zwrócił stalową dłoń wnętrzem ku górze, aby dosięgnąć dłoni Rogera i spleść ich palce razem.
- Dalej nie rozumiesz, głupcze… – odezwał się z pewnym wyraźnym trudem. Przysunął się bliżej, ludzką ręką sięgając jego twarzy, zwracając ją w swoją stronę. – Nie rozumiesz, że jestem tutaj, bo mnie uratowałeś, Roger – powiedział cicho. I właśnie tak to widział. Gdyby nie spotkał go na swojej drodze… Gdyby Stevenson nie okazał takiej determinacji… To James tkwiłby w piwnicy kryjówki Hydry, poddając się kolejnym szaleńcom na miarę Armina Zoli.
Sam oparł się czołem o jego zgięte kolana, zamykając na krótki moment oczy, starając się skupić na tym wszystkim, co działo się w tej chwili, w tym pokoju. Myśli wracały do tego, czego samo wspomnienie przywoływał ból. Nieświadomie lekko zacisnął lewą dłoń na łydce Rogera, gdy znów jego umysł odwiedził Zola.
- Sierżancie Blacker, to konieczność…
Wzdrygnął się.
- Roger – mruknął cicho, nisko. – Nie obwiniaj się. Nie chcę, abyś to robił. Pomyśl, że… Większości nie pamiętam. Praktycznie wszystkiego – skłamał, ale jakże zgrabnie. – Proszę cię, przestań… – szepnął. Ale czy aby na pewno mówił do Rogera?
Podniósł na niego uważne spojrzenie, jakby przez krótki moment faktycznie był gdzie indziej. A teraz otworzył oczy, mając przed sobą względnie bezpieczne miejsce. I Rogera. Rozejrzał się wokół, starając zapanować na sobą i swoimi myślami, podczas gdy szalona głowa huczała.
Przypominał wystraszone zwierze.
- Roger, proszę… Pozwól mi dziś z tobą zostać – odezwał się niespodziewanie nawet dla samego siebie, przysuwając się bliżej. Sam chciał gdzieś zniknąć, ukryć się. W jego ramionach. Ale teraz to on miał być silny! I dlatego zamienił to pragnienie na coś odwrotnego – ponownie objął Rogera, przyciskając go do siebie.
Zwariowałby, gdyby Stevenson odesłał go do tamtego pustego, zimnego pokoju…
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyPią Sty 16, 2015 3:41 pm

'Pomyśl, że...' brzmiało chyba jeszcze mniej wiarygodnie, niż gdyby James powiedział 'załóżmy, że'. Nie, to nie było dobre kłamstwo. Roger prychnął, jakby zamierzał się zacząć śmiać.
– Och, jeśli naprawdę niczego nie pamiętasz, to tam masz wszystko. – Gestem dłoni wskazał gdzieś przed siebie, najpewniej mając na myśli teczkę ze zdjęciami notatek. – A nawet jeszcze więcej niż mogłeś wiedzieć. – Pokręcił głową do wspomnień tego, o czym zdążył przeczytać. Zacisnął oczy. Tak jak sądził: tak bliska obecność Jamesa była dla niego naprawdę ciężka, z drugiej strony... pomogła mu wyrzucić z siebie choć część emocji, nie musiał tłamsić ich w sobie nie wiadomo jak długo. Ścisnął jego dłoń. Skoro już tu był, nie chciał kazać mu odejść. I nawet nie chodziło o to, że do jego świadomości bardzo wyraźnie dotarło, że James... prosił. Sam go objął, nieświadomie przylegając do niego jak najbardziej, nawet lekko przechylając biodra, by oprzeć się o niego bokiem kolana.
– Zostań. – Milczał dłuższą chwilę, chłonąc obecność drugiej osoby przy sobie. Wyraźnie się uspokoił, gdy znowu zaczął mówić, robił to składniej, bez chaosu, a w jego głosie nie było już złości, tylko zmęczenie i... szacunek.
– Znaleźli mnie i obudzili ponad dwa lata temu, od dawna wiedziałem o jego notatkach, ale nigdy nie miałem odwagi ich przeczytać. Po czymś takim... ja podziwiam ciebie, że jesteś... taki. – Dotknął jego włosów i lekko je pogłaskał, ale szybko znów cofnął dłoń, obejmując go. Mówił prawdę. Był pewny, że niewiele osób zniosłaby to, co przeszedł James w Hydrze, a jeszcze mniej... czy właściwie w ogóle ktokolwiek potrafiłby być taki, jakiego momentami miał go Roger? Oczywiście, nie zamierzał usprawiedliwiać tych wszystkich okropności, jakie robił Żołnierz na przestrzeni lat, Kapitanowi daleko było od popadania w skrajności, jednak...
– Cieszę się, że tu jesteś. – Nieświadomie powtórzył zdanie sprzed kilkunastu godzin.


Ostatnio zmieniony przez Gregor dnia Pią Sty 16, 2015 11:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyPią Sty 16, 2015 6:00 pm

Zerknął we wskazanym kierunku i odruchowo skrzywił się. Czy faktycznie chciał wiedzieć? Czytać opis własnych słabości, gdy Zola doprowadzał go na skraj wyczerpania? Fizycznego jak i psychicznego. Czy powinien dowiedzieć się jak żałosny wówczas był? I czy faktycznie chciał wiedzieć, co kierowało tym szaleńcem, gdy wymyślał kolejne zmyślne tortury mające ukształtować Żołnierza idealnego?
Chciał. Chciał poznać siebie i wszystko to, co go ukształtowało. Ale nie teraz. Za jakiś czas. Może jutro. Dlatego też na razie nie powiedział nic w odpowiedzi na wzmiankę o notatkach – niech tkwią pod łóżkiem, ignorowane. Nigdy nie powinny powstać.
- Żałuję, że musiałeś to czytać, Roger – przyznał zupełnie szczerze. Obejmując go mocniej, wolnym ruchem opadł na poduszki, jego ciągnąc za sobą, przez co Stevenson leżał praktycznie na jego torsie. James spokojnym gestem wodził ludzką dłonią po jego boku, jakby chciał uspokoić go samym równomiernym tempem tej delikatnej pieszczoty.
- Nie myśl o tym, Roggie… – szepnął. Pozostawał spokojny, względnie opanowany, choć jego myśli szalały. Błądził między tym pokojem i jego towarzystwem, zamazanymi wspomnieniami należącymi do Jimmiego a gabinetem Zoli. Lecz nie dawał po sobie poznać tego, co czuł. Dziś miał być wsparciem dla Stevensona.
Zmiana tematu.
- Chciałem, żebyś opowiedział mi o jakimś swoim wspomnieniu – zabrzmiał zaskakująco miękko, delikatnie. Wplótł dłoń w jego włosy. – Po to przyszedłem… - przyznał. – Leżąc u siebie, doszedłem do wniosku, że chciałbym, abyś powiedział mi o jakimś swoim szczególnie ważnym, przyjemnym wspomnieniu. Z twoim Jamesem… Jeśli ta rozmowa mogłaby cię nieco rozluźnić, chciałbym posłuchać o tym, Roger – wyjaśnił, jednocześnie kołdrą odgradzając swoją stalową dłoń od jego ciała, nie chcąc go ziębić jej zimną fakturą.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyPią Sty 16, 2015 11:31 pm

– Ja żałuję, że musiałeś przez to przechodzić... – Odpowiedział od razu, gdy tylko smutek poluźnił uścisk na jego gardle. Bez skrępowania ułożył się głową i ramieniem na klatce piersiowej Jamesa, przekładając także jedną nogę nad jego. – Nie spodziewałem się po tobie takiej reakcji. Myślałem, że się wściekniesz, że to czytam. Nie sądziłem, że to kiedykolwiek się stanie, ale uspokoiłeś mnie. – Uśmiechnął się. No tak. James sprawił, że Kapitan poczuł się lepiej, to brzmiało dziwnie, ale było szczerą prawdą. Chociaż... teraz Roger miał powód do czucia się głupio.
– Przepraszam, że widziałeś mnie w takim stanie. – Nie chciał już tego ciągnąć, bo zaczynał być coraz bardziej zażenowany. Wtulił twarz w bluzę gdzieś na poziomie mostka Jamesa i westchnął głęboko, zaciągając się jego zapachem.
Dał się zaskoczyć. Samo słuchanie o 'jego Jamesie' było szczególnie bolesne, gdy przed chwilą czytał, jak ten jego James konał w męczarniach, jak przeprowadzano na nim testy, jak wyciągano najintymniejsze wspomnienia, by potem wyśmiać je, a część w ogóle zanegować. Potrzebował chwili by upewnić się, czy jest w stanie spełnić tę prośbę. Chciał. Czuł, że jest mu to winny, poza tym skoro mężczyzna fatygował się tu do niego by o to zapytać, pewnie czuł, że to coś ważnego. Zaskakujące, że Roger nie miał żadnych obaw, by zdradzić Żołnierzowi coś takiego. Nagle uśmiechnął się. Nie myślał jeszcze nad tym, co mógłby opowiedzieć, a to wspomnienie samo wpadło mu do głowy! Uniósł się, oparł łokciem na materacu tuż przy boku Jamesa, drugą rękę cały czas na nim trzymając, właściwie luźno obejmując dłonią bark mężczyzny.
Przez chwilę milczał, wciągnięty w myśli, jednak podjął, wyraźnie zaczynając po prostu mówić to, co akurat siedziało mu w głowie.
– Bo wiesz, o coś się pokłóciliśmy... To było jeszcze przed wojną. Chyba poszło właśnie o tę wojnę, o to, czy takie coś może się zdarzyć... – Zmarszczył brwi. – Już nie bardzo pamiętam... Ale mój kolega ze studiów, Edgar, tak, Edgar, zaproponował, że może za bezcen pożyczyć nam swój domek na wsi na letnie ferie, gdzieś w okolicach Manningham. Żebyśmy się pogodzili. Domek... okazał się być letnią rezydencją jego przodków z wielkim terenem dookoła. Kawał lasu, stara stadnina, która stała nieużywana prawie od połowy wieku i łąki... – Zamknął oczy i mówił lekko przyciszonym głosem. – W domu była piwniczka, on pozwolił nam pić stare, pyszne wino, bo nie opłacało się go stamtąd transportować do miasta... były wielkie, piękne pokoje z meblami pozasłanianymi szarym od kurzu, wyblakłym materiałem... a na poddaszu było ogromne, okrągłe okno! Edgar mówił, że jego dziadek był architektem i że tam na górze miał swoją pracownię, którą po śmierci tego dziadka jedynie pobieżnie uprzątnięto... i rzeczywiście. Znaleźliśmy tam sztalugę, resztki materiałów kreślarskich i tych wszystkich precyzyjnych przyrządów... Któregoś razu, gdy wyjechaliśmy uzupełnić zapasy jedzenia, kupiliśmy farby i surowe ramy z płótnem. Pamiętam, że namalowałem... jego, przy biurku, zamyślonego, ubranego w galowy mundur, bo tak chciał... na tle tego okna... trzymał w dłoni list... tylko my wiedzieliśmy, że to był list Oscara Wilde'a. – Roger uśmiechnął się i milczał chwilę, pozwalając swojej wyobraźni odtworzyć tę scenę. – I pamiętam, że kiedyś się upiliśmy i tańczyliśmy do nocy na werandzie! Tak zawzięcie i tak... – Zaśmiał się. – Chwiejnie! Że w końcu chciałem się oprzeć na balustradzie, ale straciłem równowagę i wypadłem, lądując trzy schodki niżej, na krzaku zdziczałej malwy. – Pokręcił głową i znów zrobił przerwę. Gdy zdecydował się kontynuować, niemalże szeptał. – Tej nocy był księżyc w pełni, a my tylko przy jego świetle... kochaliśmy się do rana... nadzy, na trawie, na jednym z pagórków... Byliśmy tak wolni, tak beztroscy... i pierwszy raz w życiu widziałem świetliki. Wylatywały z lasu i majaczyły w oddali, jak małe gwiazdki, tuż nad ziemią... nasz kawałek nieba... – Głos mu się załamał, jednak uśmiechnął się przelotnie. – Tak bardzo za nim tęsknię... – Znów zasłonił twarz dłonią, ale zaraz zebrał się w sobie i uniósł lekko, bez wahania sięgając ust Jamesa własnymi.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptySob Sty 17, 2015 12:09 am

Roger wspominał o tamtym Jamesie, coś tam napomknął, coś mruknął… Ale tego wszystkiego było strasznie mało. Jakieś wyrywki, krótkie fragmenty tak potwornie ważnych spraw. Obecny James musiał wiedzieć więcej.
Dlatego słuchał tej opowieści, obserwując Rogera bardzo uważnie, choć z naturalnym dla siebie chłodem, którego nawet w tej chwili nie potrafił się pozbyć. Mimo to – srebrne oczy połyskiwały także szczerym zaciekawieniem, pewną fascynacją. Każde jedno słowo było ważne. I każda, nawet najdrobniejsza zmiana w mimice twarzy Stevensona. Wszystko, wszystko musiał zapamiętać! Tak…
Jimmie był dobrym człowiekiem.
James… Nie powinien nigdy zająć jego miejsca.
Choć myśl ta ukuła go boleśnie, to nie pokazał tego po sobie w żaden sposób. Nawet uniósł nieznacznie kąciki ust w drobnym uśmiechu, słysząc o świetlikach. To wszystko było tak cudowne! Delikatne, ciepłe i piękne w bardzo wyjątkowy sposób. Ich sposób. Rogera i tego mężczyzny, który najpewniej już nigdy nie wróci.
Bez zawahania oddał pocałunek, opierając dłoń na jego karku, samemu zamykając oczy, aby skupić się na tej pieszczocie pełnej szczerej tęsknoty. Nie zmieniał biegu gorzkiego pocałunku, nie walczył o dominację, a pozwalał Rogerowi na szukanie w sobie tego, co zgubił niemal osiemdziesiąt lat temu.
Dopiero po dłuższej chwili odsunął się, zsuwając dłoń z jego karku na podbródek, aby przytrzymać go w ten sposób, chcąc spojrzeć mu w oczy.
Zimowy Żołnierz nie rozumiał. Tego wszystkiego. Tych prostych ludzkich uczuć, którymi jednocześnie był paskudnie przepełniony, paraliżująco ubezwłasnowolniony. Tej czułości, która panowała w ich relacji. I miłości. Nie rozumiał nic, gubił się, plątał, tracił.
Jedyną stałą był Roger.
- Roger… – zaczął cicho, właściwie szeptem. – Postaram się… – dodał, choć przychodziło mu to z wyraźnym trudem. Ostrożnym gestem cofnął dłoń, właściwie po raz pierwszy nie mogąc znieść ciężaru jego spojrzenia.
- Będę brał… To coś na pamięć – postanowił, milknąc znów na krótką chwilę. Bał się. Potwornie. Wystarczyłoby, aby ktoś podmienił tabletki… I z drugiej strony: był przerażony tym, co mogłoby do niego dotrzeć, wrócić. Dlatego potrzebował notatek Zoli. Aby nie dać się zaskoczyć.
- Chciałbym ci go oddać… – wyznał, opierając dłoń na jego karku, chcąc w ten sposób znów przyciągnąć go do swojej piersi i po prostu objąć, nie patrząc mu w oczy. Nie chciał dzielić się z nim swoją słabością. Swym strachem. – Ale myślę, że to będzie ciężkie, Roger… - dodał, ewidentnie chcąc powiedzieć mu coś jeszcze. Coś, co męczyło go ostatnimi dniami.
- Nie potrafię… Uporządkować tego, co już wiem – mruknął, marszcząc czoło w geście zastanowienia. – Chwilami potrafię całymi godzinami zastanawiać się nad tym, kiedy strzelił do mnie snajper… Rozumiesz, Roger? Nie umiem uporządkować aktualnych wydarzeń… A później to samo do mnie przychodzi, jak plan misji podany na tacy – prychnął. Zgubione dziecko.
Wplótł palce ludzkiej dłoni w jego włosy, żeby móc głaskać skórę głowy Stevensona spokojnymi ruchami.
- Ale nie traktuj tego, jak obowiązku, Roger… – szepnął. – Nie zdołam być nim… Nie odzyskasz go… I jeśli to, co możesz ode mnie dostać ci nie odpowiada, to po prostu… Powiedz – dodał. Roger mógł odejść. Mógł mieć wielu cudownych przyjaciół, partnerów. Dlaczego miałby być z Jamesem? Z chodzącym problemem. – Jestem tylko karykaturą tamtego Jamesa… Ale nie bój się bycia ze mną szczerym. Nie łudzę się, że mógłbym być kimś innym – zakończył bez wyrzutu, jednocześnie naciągając na jego ciało kołdrę, okrywając go nią.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptySob Sty 17, 2015 2:44 am

Roger był coraz bardziej zmęczony tak intensywnym i skrajnym czuciem, dało się to rozpoznać po łagodnym, ale długim, sentymentalnym pocałunku. Chciał teraz poczuć coś, co znał, co dla odmiany wiązało się z fizyczną przyjemnością. Gdy odsunął się, popatrzył na Jamesa uważnie, czując, że mężczyzna chce powiedzieć coś ważnego... Ale tego się nie spodziewał. Milczał, zbyt zszokowany, by wiedzieć, co chciał teraz powiedzieć, a raczej chcąc mówić kilka rzeczy naraz. Że on nie musiał tego robić, niech się zastanowi, że Roger chciałby, aby to zrobił ale sam się boi rezultatów, że jeśli to jakiś eksperyment, który chce sam na sobie przeprowadzić, to lepiej niech przestanie, że już dość złego przeszedł, niech odpocznie, że mają czas, nie wszystko naraz... Milczał. Posłusznie położył głowę na jego klatce i patrzył w przestrzeń, słuchając. Och, tak, to było ciężkie. Problem w tym, że w ich przypadku wszystkie takie było. Nawet pozornie zawsze najłatwiejsze wyjście, czyli danie sobie ze wszystkim spokoju.
Chciał mu przerwać, zgłosić sprzeciw, zacząć go usprawiedliwiać, ale nie zrobił tego. Czekał, dokładnie skupiając się na tym, co Żołnierz ma mu do powiedzenia. Nie wiedział, ile to dla Rogera znaczyło, że chciał. Nawet jeśli obydwaj wiedzieli, że wydarzyło się za dużo złych rzeczy, by możliwy był powrót do tego, co przeminęło najwyraźniej bezpowrotnie.
To były bolesne słowa. James naprawdę potrafiłby się odsunąć? Chciał tego? Co Roger mógł od niego dostać? Co chciał dostać od kogokolwiek? Czy czegoś od niego oczekiwał? Nie bał się szczerości. Podparł się i uklęknął przy jego boku, jednocześnie kładąc rękę na ramieniu mężczyzny, zatrzymując go przed nakrywaniem ich kołdrą. Łagodnie kontynuował ruch, okraczył biodra mężczyzny kolanami (pamiętał jednak o ranie, dlatego nie usiadł na jego udach, po prostu nad nim klęcząc) i wyciągnął dłoń do jego twarzy, by po prostu dotknąć jego włosów. Tą pozycją niechcący wymusił na Jamesie to, czego unikał, czyli patrzenia Kapitanowi w oczy.
– Nie chcę, byś był kimś innym. – Pochylił się krótko całując go w usta, potem w policzek, w szczękę i szyję, tam też się zatrzymał. Tym razem to on mówił szeptem. – Daj sobie czas. Minęło tylko kilka dni, odkąd możesz wszystko normalnie pamiętać... – Wyprostował się i uniósł obydwie dłonie, kładąc opuszki palców na skroniach Jamesa i masując je delikatnymi, okrężnymi ruchami. Znów na niego patrzył, tym razem sam wydawał się być zatroskany. – Odpocznij. Spróbuj. A jeśli nie, to chociaż nie rób wszystkiego teraz. Mamy czas... – Wplótł palce w jego włosy, samemu pochylając głowę i opierając policzkiem o jego policzek. Cały czas gdzieś na dnie świadomości Rogera czaiła się nieufność w stosunku do Jamesa, ale nie tłumił jej w sobie, tylko wykorzystywał do bardziej świadomego odbierania tego, co się wokół dzieje.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptySob Sty 17, 2015 8:10 am

Spiął się. Całe jego ciało zareagowało automatycznie na tę bliskość – poniekąd pozycja wymusiła na nim w pewnym stopniu uległość, której przecież tak nie chciał. Podporządkowanie Rogerowi. Aż dreszcz przebiegł go wzdłuż pleców! Drgnął. Jakby chciał go z siebie strącić, zareagować szybko, gwałtownie. Ale zaraz – pod wpływem delikatności jego gestów, rozluźnił się.
Nawet nie zauważył, że sam ułożył dłonie na jego plecach, przyciskając go do siebie bardziej, chcąc tej drobnej bliskości. Stopniowo zaczynał czuć się swobodniej, ale wszystkie jego ruchy pozostawały niezwykle ostrożne, zachowawcze. Nawet, gdy sunął dłonią po plecach Stevensona, robił to niezwykle uważnie.
Najpewniej był to pierwszy raz, kiedy Zimowy Żołnierz pozwolił komuś na tę formę przejęcia inicjatywy.
- Roger… – odezwał się niespokojnie brzmiącym głosem, samemu przylegając do niego policzkiem. Ten dotyk podobał mu się. Był inny. Subtelniejszy. Ale przy tym i niezwykle przyjemny, relaksujący. Tego właśnie teraz potrzebowali.
Dłonie nieznacznie odchyliły koszulkę Rogera, aby po chwili wsunąć się pod nią, sięgając miękkiej, rozgrzanej skóry. Stal nie chłodziła przesadnie – zaabsorbowała już ich ciepło. Jednak tę rękę cofnął, gdy uzmysłowił sobie, że jej dotyk może wydać się niekomfortowy. Oparł ją luźno o jego biodro.
Było dziwnie. I rozkosznie.
Nie mówił nic więcej. Wszystko zostało powiedziane. On chciał powrotu tamtego Jamesa, naiwnie wierząc w to, że wówczas cokolwiek stanie się łatwiejsze. Dla niego, dla nich. Zamknął oczy, powalając sobie na istne igranie z ogniem. Roger miał nad nim teraz paskudną przewagę…
I jednocześnie James tak cholernie chciał jego dotyku…
Z wyczuciem naparł prawą dłonią na jego biodro, sadzając go na sobie, wydając nieme przyzwolenie. Nic więcej nie zrobił, ukradkiem podchwycając jego spojrzenie. Co myślał Roger?
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptySob Sty 17, 2015 6:23 pm

Jasne, że Roger wyczuł to napięcie, ale odebrał je jako coś naturalnego. Sam przecież nie raz spinał się przez jego bliskość. Pewnie gdyby zapytano go wprost o Jamesa, domyśliłby się, o co mu chodzi i nie chciał prowokować negatywnych uczuć, ale teraz działał nie myśląc o złych rzeczach, o żadnej przewadze, walce. Przecież wiedział, że nie chce go skrzywdzić, nie.
Uniósł się lekko i spojrzał na mężczyznę, słysząc swoje imię wypowiedziane w niepokojący sposób. Chciał coś dodać? Coś wyjaśnić? Cisza. Roger uśmiechnął się łagodnie, jakby tym chciał uspokoić Jamesa. Zaczynał się przyzwyczajać do dotyku stali, jej temperatury i faktury, już prawie przyjmując to jako coś normalnego. Posłuchał się go i usiadł, jednak świadomość, że może mu sprawić ból, nie pozwalała Kapitanowi się do końca rozluźnić. Wpadł na pewien pomysł... Powoli wyprostował się i sięgnął do suwaka bluzy, rozpinając go do połowy i rozchylając materiał, by móc dotknąć nagich ramion Żołnierza. Przesuwał opuszkami od jego szyi, przez obojczyki, w dół, do brzucha, by potem zawrócić i powtórzyć ten ruch kilka razy, za każdym sięgając głębiej, czując się pewniej. O czym myślał Roger? Był skupiony i to było po nim widać, na pewno, jednak nic więcej. Być może to dobrze, bo chwilowo pozwolił sobie na przywołanie mglistego wspomnienia tego ciała sprzed lat i skonfrontowanie go z tym, co widział i czuł teraz. Nie był rozżalony, nie rozpaczał, nie uważał Jamesa za gorszego... po prostu za innego. Poznawał go od nowa. W końcu rozpiął bluzę do końca i pochylił się, przykładając usta do jego mostka i długo się nie ruszając, dając, ale i czerpiąc z tej chwili spokój, którego ostatnio mieli za mało. Jednak z każą sekundą coś się w nim zmieniało. Spojrzeniem skontrolował, czy aby na pewno nie zrobił nic złego i wrócił do pocałunków, zdecydowanie bardziej jednoznacznych, skupiając się na fizycznej przyjemności, na ciepłej skórze pod ustami, znajomym, ale i obcym smaku. Odważył się nawet powoli przesunąć językiem po jego sutku, jednak nie wiedział, czy James tego chce, czy mu pozwoli, dlatego zmitygował się i odsunął, zastygając przy jego ustach.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptySob Sty 17, 2015 9:35 pm

Znów drgnął niespokojnie, zawieszając na nim niezwykle uważne spojrzenie. Bał się, owszem. Nie wiedział, czego może się po nim spodziewać. James działał według planów i schematów – to czego nie znał, budziło w nim pewną niekontrolowaną panikę.
Ale starał się zachować spokój. Naprawdę. Bardzo. Się starał. Jedynie dłonie, które oparł na udach Rogera, co jakiś czas zaciskały się nerwowo. Wtedy, gdy czuł jego usta na swojej nagiej skórze. Gdy Roger przejmował inicjatywę. I poniekąd to utrzymanie dłoni w tym miejscu pomagało Jamesowi zachować spokój, dając mu swobodę w dalszych ruchach.
Czy poprzedni James wydawał się Rogerowi przystojny? I jak bardzo fizycznie różnił się od tego, kim był Żołnierz.
- Roggie, przestań… – szepnął dopiero wtedy, gdy ich spojrzenia znów się spotkały. I nie chodziło o brak zaufania. A po prostu to dziwne zgubienie Jamesa. Niepewność wobec tego, jak powinien reagować, jak się zachowywać. Przygryzł lekko wargę, mrużąc oczy. Westchnął.
Ale nie zepchnął go z siebie, nie odsunął. Oparł dłoń o kark mężczyzny, aby delikatnym ruchem przyciągnąć go do siebie. Do swojej szyi.
- Przepraszam – właściwie… Nawet sam nie był pewny, czy to powiedział. To słowo zabrzmiało tak nikle i cicho, jakby w ogóle nie zostało wypowiedziane. Ale zwolnił uścisk dłoni na jego karku. Cofnął ją na poprzednie miejsce, znów oddając mu swobodę. Chciał się przełamać. Chciał pozwolić samemu sobie na poddanie się mu.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptySob Sty 17, 2015 10:39 pm

Miał przestać. Tak. Zrobił to natychmiast, pozwolił mu się do siebie przyciągnąć, korzystając z tej bliskości i wtulając się twarzą w jego szyję. Rogerowi dosłownie po chwili udało się uspokoić oddech, który zdążył lekko przyspieszyć raczej pod wpływem emocji, ekscytacji, nie tyle podniecenia. Poczuł się źle, zaczynając wstydzić za to, co zrobił, ale daleko mu było do panikowania. Łagodny, ciepły spokój.
– Ja też... Myślałem, że mogę. – Nie ruszył się, pomimo tego, że mógł. Skoro James zadecydował o takiej pozycji, znaczy, że była dla niego w jakiś sposób lepsza od poprzedniej. Przesunął dłonią po ramieniu Jamesa w górę, wplótł palce w jego włosy i zaczął głaskać kciukiem jego skroń. Właściwie leżał na nim, jednocześnie go obejmując. Milczał jakiś czas. O co mogło chodzić? Żołnierz miał tak zły humor przez to, co działo się chwilę temu? Zaczął się czegoś obawiać? Roger chciał to zrozumieć, by nie więcej prowokować złych emocji, by wiedzieć czego nie robić. Chciał wyjaśnić, gdyby mężczyzna coś źle zrozumiał.
– Jeśli myślisz, że po tym, co przeczytałem chcę cię mniej to... nie. Czego się boisz...? Nie zrobię niczego, na co mi nie pozwolisz, obiecuję. – Opuścił dłoń, przesunął po jego policzku i wrócił nią na ramię mężczyzny.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptySob Sty 17, 2015 10:48 pm

Wciąż mógł go z siebie strącić, zrzucić, odepchnąć, żeby zaraz dominacją podkreślić swoją wyższość. Ale nie chciał… Plątał się i gubił, nie potrafiąc znaleźć odpowiedniego stanu pomiędzy tymi dwiema skrajnościami. Chciał go. W każdym aspekcie, w każdy sposób i w każdej formie. A jednocześnie panicznie bał się tego… Że faktycznie mógłby to dostać.
Słuchając go, przygryzł lekko dolną wargę.
- Roger… – westchnął z wyraźnym trudem w głosie. Zamknął oczy, starając się w głowie ułożyć wszystko to, co sam chce powiedzieć. I zrobić. Zaraz jednak uznał, że te słowa są idiotyczne, głupie! Wybrał inne.
Spojrzał na niego, mimowolnie unosząc lewy kącik ust ku górze. Taaak. Tego chciał.
- Weź mnie, Roger… - szepnął. Cicho. Patrząc mu przy tym w oczy. Z pełnym przekonaniem. Ale i ze strachem błyszczącym gdzieś w tym srebrnym spojrzeniu.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptySob Sty 17, 2015 11:50 pm

Patrzył na niego zupełnie przytomnie, skupiając się na odpowiedzi, którą spodziewał się usłyszeć. No tak, tak, wziąć go, przecież... co? Kilka sekund wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami i lekko uchylonymi ustami. W tej chwili musiał wyglądać śmiesznie, ale naprawdę był zaskoczony. James mówi poważnie? On nie żartuje? Nie kpi? Gdy do Rogera dotarło, że rzeczywiście dobrze zrozumiał, aż przymknął powieki, czując elektryzujący, gorący dreszcz rozlewający się od kręgosłupa aż na całe ciało. Jego oddech momentalnie przyspieszył. Tym razem on się uśmiechnął, otwierając oczy. Był lekko skrępowany i nie bardzo wiedział, co ma zrobić i było to po nim świetnie widać. Dlatego odepchnął od siebie zmieszanie sięgając po coś, co znał. Pocałunek. Najpierw delikatny, ostrożny, jakby bał się, że jednak źle zrozumiał, że James nie mówił poważnie... Jednak gdy nie został odepchnięty, coś w nim się przełamało. Zacisnął powieki i wpił się w jego usta nie tyle zachłannie, co z pasją, dając się prowadzić uczuciom. Przez cały ten czas nie starał się przejąć bezwzględnej kontroli nad sytuacją, pozostawiając partnerowi swobodę w działaniu.
W końcu oderwał się od niego na chwilę, lewym przedramieniem oparł się na jego klatce piersiowej, prawe ramie przeniósł między ich ciała, powoli przesunął w dół, całą powierzchnią dłoni błądząc po podbrzuszu Jamesa. Uniósł się lekko i zakończył pocałunek, by móc łatwiej widzieć, czy nie robi czegoś źle, czy nie przestać. Odkąd udało mu się pokonać nieśmiałość, działał zdecydowanie, ale łagodnie. Musiał wsłuchać się sam w siebie, w instynkt, by robić to, co chciał i w taki sposób jaki chciał, nie naśladując tego, co ostatnio pokazywał mu James, odnajdując siebie. Najbardziej bał się tego, że zrazi go w jakiś sposób, ale nie chciał o tym myśleć, w tej chwili potrzebując swojego zdecydowania.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyNie Sty 18, 2015 12:00 am

Pocałunek uspokajał także samego Jamesa – oddawał tę słodką pieszczotę, chwilowo to na niej skupiając całą swoją uwagę. Potrzebował tego. Tej drobnej chwili zapomnienia. Właściwie miał wrażenie, że w ciągu trwania tej pieszczoty, kompletnie przestał myśleć, skupiając się na samym doznawaniu…
I gdy Roger odsunął się, Żołnierz wciąż walczył o zachowanie tego wrażenia. Tego cudownego, chwilowego spokoju. Koncentrując całą swoją uwagę na nim, bardzo spokojnym ruchem sięgnął krańca jego koszulki, aby ściągnąć ją z ciała Kapitana, odsłaniając przyjemnie umięśniony tors i tę rozkosznie słodką skórę, której smak już tak dobrze poznał.
Co rusz rzucał mu uważne spojrzenie. Nie-karcące i nie-zimne. Raczej ostrożne. Wolał widzieć wszystko to, co Roger robił, aby móc odpowiednio zareagować, gdy uczyni coś nieodpowiedniego. Ale… Było przyjemnie.
Nie chciał myśleć. Musiał wyłączyć mózg. Swoją szaloną potrzebę sprawowania kontroli. Dlatego też sięgnął lewą dłonią ręki Stevensona – tej, której dotyk bardzo wyraźnie czuł na podbrzuszu. Sugestywnym, stanowczym gestem przesunął ją nieco niżej, dosięgając własnego członka. Zmrużył powieki z niskim westchnieniem, stymulując kolejne ruchy, napierając na jego dłoń, kierując nią… Ale to wszystko zamykało się w bardzo delikatnej stanowczości. Sugestywnej.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyNie Sty 18, 2015 2:30 am

Pomógł mu zdjąć z siebie podkoszulkę, ale chyba tylko wtedy przestał obserwować twarzy mężczyzny. Nie pozwalał sobie na pośpiech, chociaż miał ochotę wziąć go już, teraz, poczuć jak to jest, rozkoszować się doznaniami i świadomością, że tym razem to on będzie w nim. Cóż, Roger nie pamiętał, czy kiedykolwiek do tej pory taka sytuacja miała miejsce. Był niemal pewny, że nie. Ale to nie tak, że Roger nie chciał. Po prostu Jimmie był jego pierwszym i jedynym partnerem, a skoro dobrali się tak i taki układ im pasował, nie zmieniali go. A teraz? Teraz to James był jego jedynym i jeśli ten szalony pomysł dojdzie do skutku, będzie także na swój wyjątkowy sposób pierwszym.
Och, tak, właśnie sam chciał to zrobić, potrzebował tylko jego pozwolenia. Dostał takowe, a nawet więcej. Zamknął oczy i odchylił głowę, uśmiechając się lubieżnie. Z każdą chwilą stawał się coraz bardziej swobodny, ale bynajmniej nie działało to na niekorzyść Jamesa. Zgrał się z jego ruchami, wolną dłonią podważając skraj spodni i opuszczając je odrobinę, ułatwiając sobie dostęp do niego. Od razu to wykorzystał, wygodniej chwytając jego męskość i pieszcząc ją silnymi pociągnięciami po samym trzonie. Nie przerywał przez dłuższą chwilę, jakby chciał, by James doszedł, jednak w końcu poluźnił uścisk, jednocześnie pochylając się nad mężczyzną.
– Pozwól mi. – Wyraźnie prosił, jednak podniecenie, z którym bezwstydnie się nie krył, dodawało mu zdecydowania. Złożył krótki pocałunek na jego ustach, potem na policzku, szyi, niżej i jeszcze niżej... Z każdą chwilą całował mocniej: z namiętnością, której Żołnierz jeszcze nie miał okazji w nim poznać, obejmował ustami skrawek skóry i lekko zasysał, przy okazji przeciągając po niej językiem. Raz na jakiś czas otwierał oczy i podnosił wzrok, upewniając się, że z Żołnierzem wszystko dobrze.
Chciał go wziąć, robił to. Brał go, miał go na własność, jednocześnie oddając mu siebie, całą swoją uwagę i pasję, którą zagłuszał przez lata.
Gdy Roger w końcu dotarł tak nisko, że niewygodnie było mu się pochylać, oderwał się na moment i klęknął przy biodrze Jamesa, od razu zaczynając całować jego podbrzusze.
Tak naprawdę po prostu chciał zdjąć z niego spodnie, jednak wpadł na pomysł i nie odmówił im przedłużenia i urozmaicenia przyjemności. Och, ale cóż on robił? Podciągnął ubranie z powrotem na miejsce, żeby zacząć ustami pieścić mężczyznę przez materiał. Czyżby odwzajemniał się za to, co wcześniej z nim robił Żołnierz? Dotyk... Nie wystarcza, a potrafi doprowadzić do szaleństwa.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyNie Sty 18, 2015 7:57 am

Wszystko było potwornie intensywne. Ekscytujący wydał się nawet chłód na podbrzuszu, który poczuł, gdy Roger zsunął z niego spodnie. Zamknął na krótki moment oczy, czekając na dotyk, a gdy go dostał, znów spojrzał na Stevensona bardzo uważnie, wciąż upracie kontrolując jego kolejne ruchy i działania.
James był cichym kochankiem od zawsze. Wszystko, co czuł i doznawał, zamykał w cichych, krótkich westchnieniach i mimice twarzy. Gdy dostał takie pieszczoty, jakie niejednokrotnie sam sobie oferował – silne, mocne, intensywne – westchnął nisko, odchylając głowę w tył, nieznacznie wypychając biodra w jego kierunku.
Prośba? Znów spojrzał na niego. Kolejne czułe pocałunki. Oparł ludzką dłoń na jego karku – stalowa, dla bezpieczeństwa Rogera, leżała luźno na kołdrze, zaciskając się na niej miarowo. Nie mógłby kontrolować jej działań, poddając się przyjemności, którą ofiarował mu Stevenson.
Gdy w końcu Roger znalazł się na odpowiedniej wysokości, Żołnierz znów odchylił głowę, czekając na ten dotyk. Dlatego poczuł się niezwykle zaskoczony, gdy to nie nastąpiło, a jego spodnie znalazły się na poprzednim miejscu! Zerknął w dół. I nie pożałował. Widząc, co robi Roger, westchnął cicho. To było inne… Subtelne. Ale jednocześnie niezwykle pobudzające. Przyjemne.
Zgiął zewnętrzną nogę w kolanie, nieznacznie rozchylając uda, bezwstydnie dając mu większy dostęp do swojego ciała. Nie czuł się skrępowany. W żaden sposób.
- Podle… Się ze mną bawisz, Roggie… – westchnął, ale bez dezaprobaty brzmiącej w głosie. Ot, stwierdził fakt.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyNie Sty 18, 2015 10:20 pm

Rozproszył się, słysząc ten komentarz, podniósł wzrok, dopiero na końcu sam się wyprostował. Jakże niewinnie teraz wyglądał, gdy uśmiechał się w tej swój ciepły sposób, niemal przepraszająco. Ale nie żałował. Miał ochotę zapytać, czy mu źle i czy ma przestać, ale uznał, że jeszcze jest za wcześnie na taką prowokację. Nie chciał zepsuć tego, co udało im się osiągnąć. Przestał się bawić, uznając, że już wystarczy, że dziś chce go prostszy sposób, a męczeniem zajmie się kiedyś indziej. Och, tak, obiecał sobie, że w przyszłości stworzy bądź wykorzysta okazję, by doprowadzić Jamesa na skraj szaleństwa, tym razem nie ze złości czy bólu, a z pragnienia, nawet jeśli ten później miałby się na niego rzucić. Taak, właściwie zrobiłby to tylko po to, by móc go sprowokować, by poczuć jego pożądanie.
Ale nie teraz. Teraz chciał mieć go dla siebie, chciał mu się oddać. Chciał go kochać.
Sprawnie pozbył się dolnej części jego garderoby i już bez zwlekania czy zmyślnej delikatności przystąpił do pieszczoty. Znów chwilę dotykał go dłonią, bezwstydnie delektując się obserwowaniem reakcji, ucząc się, co sprawia mu większą przyjemność. W końcu pochylił się, zamknął oczy i wziął go w usta. Tym razem czuł się o wiele swobodniej, dlatego też działał pewniej, pozwalając sobie na częste zmiany rytmu: od powolnych, głębokich ruchów, by dać szansę na uspokojenie zmysłów, po szybsze, przy których pomagał sobie dłonią. Jednak nie o to chodziło, nie po to tu się znalazł, dlatego nie pozwolił mężczyźnie się zbytnio zapomnieć. Uniósł się kawałek, by pocałować wnętrze jego uniesionego uda... Znowu objął ustami jego skórę i trwał tak chwilę, spoglądając w bok, na jego twarz i... lekko zaciskając zęby, po chwili odrobinę mocniej i jeszcze mocniej. Przestał, przeciągając wargami po ugryzionym miejscu. Roger nawet w tej chwili się pilnował i ugryzł go na tyle delikatnie, że na pewno nie zostawić trwałego śladu, ani nie prawić większego bólu. Może kiedyś pozwoli sobie na większą śmiałość w tym zakresie, ale i to musi poczekać.
Na moment zwiększył dystans pomiędzy ich ciałami, by szybko rozebrać się do końca i powrócić do wcześniejszej pozycji i z coraz bardziej nieprzytomnym uśmiechem pomóc Jamesowi ściągnąć z niego bluzę. Jeszcze korzystając z jako-takiej trzeźwości pomyślał o wyjęciu żelu z szafki nocnej i niedbałym odłożeniu go gdzieś z boku.
W końcu gdy nie odgradzał ich żaden materiał, Roger mocno przylgnął go jego ciała, przypominając sobie, jak cholernie przyjemnym jest to uczucie. Tak blisko, jak tylko mógł... Powoli otarł się o jego podbrzusze jeden raz i drugi, potem oparł dłonie nad jego barkami i znów to zrobił, tym razem zaciskając usta i patrząc mu w oczy spod przymrużonych powiek.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyNie Sty 18, 2015 10:43 pm

Pozwalał mu na wszystko, nie wyrażając nawet najmniejszego protestu. A jednocześnie sam niewiele robił, co wynikało z nieznajomości tej sytuacji. Owszem, był odrobinę spanikowany, podenerwowany. Dodatkowo te odczucia wspomagała ekscytacja, rosnące podniecenie… Co zrobi Roger? Jak się zachowa?
Nieświadomie oparł dłoń na jego ramieniu, kiedy w końcu poczuł te cudowne usta na swoim już twardym członku. Spoglądał w dół. Nawet specjalnie po to poprawił poduszki! Aby móc patrzeć. W jego spojrzeniu tkwiła ta ciągła chęć kontrolowania sytuacji, ale także i niezwykła fascynacja, szczere podniecenie. Sam widok Rogera… W takiej pozycji…
Z cichym westchnieniem przemknął językiem po swych spierzchniętych wargach, gdy przyjemność zaczynała coraz bardziej obezwładniać go. Ale niedługo później Stevenson przestał.
Tak. Zaraz. Zadrżał niespokojnie, automatycznie nosząc się na łokciach, podążając spojrzeniem za nim. A po chwili znów opadł z kolejnym niskim, niemal niesłyszalnym westchnieniem. Zęby. Odrobina słodkiego bólu. Lubił doznawać w ten sposób… Intensywnie i mocno, nawet jeśli boleśnie.
Nagi Roger był piękny. Inny niż James. Odpowiednio umięśniony, a poza kilkoma bliznami – nieskazitelny. Doskonały obraz mężczyzny. James – mimo tego, jaką osobą był – pozostawał wrażliwy na tego typu piękno. Ale tym razem nie poczuł się gorszy, mniej atrakcyjny. Dziś cały należał do niego. Nie mógł czuć się gorzej, będąc Rogera.
Nie powstrzymał się przed krótkim dotknięciem jego torsu.
Kontrolnie zerknął w stronę, w którą ruszyła jego dłoń. Żel. Spiął się. Ale już po chwili rozluźnił, znów spoglądając na niego. Opadł luźno na materac, poddając się jego działaniom. Westchnął na tę nieograniczoną bliskość, jednocześnie samemu układając dłonie na jego lędźwiach, dociskając go do siebie bardziej, mocniej. Chciał go.
- Nie, czekaj – odezwał się niespodziewanie, kładąc dłoń na jego torsie, aby ostrożnym, delikatnym, a przy tym stanowczym ruchem odsunąć go od siebie, samemu podnosząc się do siadu. Przytrzymał go przy sobie, krótko całując jego wargi, podchwycając je w słodkiej pieszczocie. – Pozwól mi się odwrócić, Roger – szepnął w jego usta, spoglądając mu uważnie w oczy. James nie czuł się skrępowany tym, o co prosił. Czego chciał. Zwykł przyznawać się do swych pragnień… Ale tym razem pod pragnieniem ukrywał swój własny strach, pewne skrępowanie, którego nie ujawniał.
To miało być jego pierwszym razem. Jednym z nielicznych.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyNie Sty 18, 2015 11:32 pm

Co się stało? Spojrzenie Rogera od razu stało się przytomniejsze. Pozwolił mu się odsunąć, właściwie sam się wyprostował. Oddał pocałunek, ale nie potrafił się na nim skupić. W tej chwili własne podniecenie i chęć zaspokojenia pragnienia zaczynała mu przeszkadzać. Zaniepokoił się i było to widać. Położył dłoń na ramieniu Jamesa i odchylił się lekko w tył, chcąc, by mężczyzna pozostał na swoim miejscu. Miał zamiar pytać, co się stało, ale nie musiał.
Zmarszczył brwi. Żołnierz prosił o pozwolenie... W jakiś dziwny sposób to sprawiło przyjemność Rogerowi, połechtało jego ego, ale zganił się za takie czucie, nie chciał tego teraz. O co mogło chodzić? Chciał tego, bo uznał, że będzie wygodniej? Kapitanowi wpadła jeszcze jedna myśl... Uśmiechnął się łagodnie i położył dłoń na jego policzku.
– Jasne, jasne. Tylko tak naprawdę... Dlaczego? Jeśli chcesz... – Nie wiedział jak to nazwać. Lekko wzruszył ramionami. – ...zwiększyć dystans... nie chcę dystansu. – Nagle spoważniał. Przesunął dłoń na tył jego głowy i oparł czoło o jego, zamykając oczy. Do ostatniej chwili wahał się, czy powiedzieć to, co właśnie mówił, czy powinien w tym momencie myśleć o tym, czego sam pragnął. Stwierdził, że spróbuje, ale za żadne skarby nie będzie naciskać. – Chciałbym cię widzieć, gdy będę cię czuć.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyNie Sty 18, 2015 11:39 pm

Właściwie najwyraźniej sam nie zauważył, że faktycznie bardziej go o to prosił niż mu nakazywał, wymagał czegoś. W tej chwili… Chciał mu się poddać. Poczuć się zależnym od jego woli, jego pragnień i kaprysów. Dlatego też uległ.
Nie odpowiadając, sięgnął stalową dłonią jego karku, aby w ten sposób pociągnąć Rogera za sobą, gdy znów opadał na materac. Patrzył mu przy tym w oczy, nie zwalniając tego uścisku, przyciągając go do siebie. Na siebie.
Dopiero po chwili sięgnął wargami jego ucha – musnął je krótko, przemknął po nim przelotnie językiem. Aż w końcu wyszeptał:
- Weź mnie tak, jak ty tego chcesz, Roger – szepnął. Cicho, ale z pełnym przekonaniem. Już nie chciał się odwracać. Nie chciał chować się przed nim. Chciał mu siebie dać, całego. Po prostu.
Stalowa dłoń wolno rozluźniła się, aby następnie znów bezpiecznie opaść na kołdrę. Lewa dłoń zaczepiła biodro Rogera, musnęła je, aby następnie zadrapać lekko, prowokacyjnie.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyPon Sty 19, 2015 2:58 am

Jakie to popieprzone... Oni – najlepsi z najlepszych, inni niż reszta, silni, ci, którzy niejednokrotnie patrzyli w oczy śmierci, ci, którzy znani są przez miliony, których boi się wielu... bali się samych siebie. Roger, pomimo pewności w działaniu, cały czas nie zapominał o tym, że może zrobić coś źle, że wielka porcja niezdarności w kontaktach międzyludzkich przetrwała w nim mimo jego fizycznej zmiany. Specjalnie sprowokował tę bliskość, chcąc odciągnąć ich myśli od tematu podłej przeszłości, nie spodziewając się, że spadnie na niego taka odpowiedzialność. To było tak słodkie, tak przyjemne i ważne, że mało co mogło przewyższyć tę sytuację... właśnie z tego powodu Roger bardzo, bardzo nie chciał rozczerować Jamesa. Pewnie długo nie potrafiłby się pozbierać, wiedząc, że zawiódł go kiedyś, tam, w wąwozie, w najważniejszej chwili i że zrobił to teraz, w momencie, gdy po całym tym szaleństwie, jakie przeszli, mężczyzna chce mu się oddać. Roger miał to w świadomości, ale nie rozmyślał o tym, nie mógł. Wiedział, że jego wahanie byłoby pierwszym błędem, najpewniej wywołującym ich lawinę.
Był pewny, że James będzie chciał dopiąć swojego, dlatego ten gest zaskoczył go i wywołał cień podejrzliwości. Czy aby na pewno wszystko okej...? To minęło tak szybko, jak przyszło. Skoro Kapitan dostał władzę nad jego ciałem, obiecał sobie, że zrobi wszystko, by wykorzystać ją jak najlepiej. Opadł na niego całym sobą, również klatką piersiową, tym razem nie podpierając się o materac, a o prawy bark Jamesa. Ryzykował, ale pozwolił sobie pragnąć coraz mocniej i działać pod wpływem tego uczucia, nie ingerując w nie, a jedynie kontrolując.
Odetchnął cicho, czując jego usta na swoim uchu. Nie był pewny, czy to jedno z wrażliwszych miejsc na własnym ciele, ale w zrobiło mu się gorąco, poczuł powracające dreszcze, które jeszcze chwilę temu milczały obrażone, zepchnięte przez niepokój na dalszy plan. I te słowa... Utwierdziły Rogera w wierze, że naprawdę ma Jamesa dla siebie.
Podniósł się powoli do siadu i uśmiechnął się do niego, na moment przymykając oczy. Wiedział, że to, co zamierzał zrobić było (przynajmniej dla niego) odrobinę żenujące, przyziemne, ale konieczne. Przeniósł ciężar i uniósł jedną nogę, jednocześnie dotknął jego uda, lekko popychając je na zewnątrz, dając Jamesowi znak, by zamienili się miejscami. Tak samo z drugą stroną. Nie dał mu zbytnio myśleć nad tą pozycją, bo, cholera, zbyt dobrze pamiętał, jaka to dziwna świadomość, gdy w młodości to Jimmie pierwszy raz klęczał między jego udami. Znów się pochylił i czubkiem języka przeciągnął po jego ustach, w ten zaczepny sposób zapoczątkowując pocałunek. Lewą dłoń znów wsparł na jego stalowym ramieniu, prawą zaś położył na policzku mężczyzny i zacisnął powieki, całując go tak żarliwie i z taką tęsknotą, jakby widział go po raz pierwszy od lat, usychając z tęsknoty i bólu... Być może w tej chwili odrobinę tak się poczuł? Nie przerwał od razu, jakby zwykłe odsunięcie się było dla niego zbyt wymagające, sięgał ust Żołnierza na krócej, później tylko lekko skubiąc jego wargi... W końcu przestał, ale nie ruszył się, nie otworzył oczu... Westchnął z subtelnym uśmiechem błąkającym się po ustach.
No już. Weź się w garść. Tylko się teraz nie rozklei.
Wyprostował się i spojrzał na Jamesa, jednocześnie sięgając po żel. Wylał sporą porcję na prawą dłoń, odrzucił tubkę gdzieś w bok, na łóżko i zaczął rozsmarowywać po sobie lubrykant. Czystą rękę oparł na materacu, poszerzył rozkrok zniżając się i wspierając swój ciężar na przedramieniu. Palcami objął bark Jamesa. Cały czas go obserwował, nawet teraz, gdy niespodziewanie zaczął pieścić jedną dłonią również jego męskość.
– Rozluźnij się, James... rozluźnij się. – Znów ten uśmiech: łagodny i ciepły, ale w tej chwili także zdecydowany. Odruchowo głaskał kciukiem jego stalowe ramię, nieświadomie dopasowując rytm do drugiej dłoni, nie myśląc o tym, że mężczyzna nawet tego nie poczuje.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyPon Sty 19, 2015 2:17 pm

To wszystko, co działo się w tej chwili między nimi, uświadamiało Jamesowi jak bardzo różni są. Sam sposób, w jaki Roger prowadził swą dłoń, oferując przyjemność… Brutalny, bezwzględny i chaotyczny Żołnierz nie znał tej stanowczej delikatności, którą pokazywał Stevenson. Nie znał tego rodzaju dotyku, pieszczot. Tej formy troski. Bo tak – czuł się tak dobrze, jakby Roger roztaczał wokół siebie jakąś ciepłą, opiekuńczą aurę.
Nie musiał się go bać. Nie powinien nawet. Przecież… Nie zrobi nic złego, prawda? James sam przekonywał własną głowę do tego faktu, chcąc się rzeczywiście rozluźnić, odprężyć i skupić tylko na przyjemności. Nie powinien myśleć. O niczym. Powinien skupić się na doznawaniu. Brać przyjemność całym sobą i korzystać z niej tak zachłannie, jak tylko potrafi!
Sprawnie uciszał swoje zażenowanie, słodki wstyd. Ale to nie obdzierało go z tych doznań. Czuł się skrępowany w naturalny, ludzki sposób. Gdyby tylko potrafił odpowiednio nazwać i skonkretyzować to, co czuł, mógłby mówić godzinami. Ale jego język został pozbawiony zdolności określania emocji. Nawet teraz.
Pocałunek. Skupił się na nim niezwykle zawzięcie, chcąc zapomnieć o swoich myślach i wyobrażeniach. Pieścił jego usta, ale tym razem nie walczył zaciekle o dominacje, godząc się ze swoją uległością. Chciał przyjemności. I tyle.
- Roger – skarcił go, jednocześnie sięgając dłońmi pleców mężczyzny, dociskając go do siebie mocniej. Spojrzał na niego uważnie, samemu unosząc nieznacznie biodra, starając się zignorować swoje skrępowanie. – Weź mnie, Roger. Po prostu mnie weź… – odpowiedział. I nie brzmiał tak zimno, jak brzmieć zwykł. W jego głosie dźwięczało szczere pragnienie, nieustannie narastające podniecenie i pewna forma tęsknoty. Za dotykiem. Za odrobiną czułości. Kiedy ostatni raz ktoś oferował mu tyle, ile dziś dostawał od Rogera? Och, odpowiedź była prosta: nigdy i nikt. A on – jak na istotę ludzką, choć kompletnie człowieczeństwa pozbawioną przystało – potrzebował tej odrobiny słodyczy… Raz na sto lat!
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyPon Sty 19, 2015 4:53 pm

Cóż, Roger nie czuł się szczególnie skarcony, wręcz przeciwnie. Uśmiechnął się do mężczyzny odrobinę przekornie. Ale skoro sam James go pośpieszał... Przestał go pieścić i lekko wycofał biodra, już bez chwili zwlekania zagłębił się w nim do końca płynnym, nie za szybkim ruchem. Niedbałym gestem otarł dłoń z resztki żelu o swoje udo i brzuch, by zaraz oprzeć się przedramieniem o materac i chwycić bark mężczyzny. Zaciskał na nim palce, świadomie zmuszając się do bezruchu, dając Jamesowi czas i skupiając na nim tyle uwagi, ile tylko umiał. Patrzył na niego spod przymrużonych z przyjemności powiek i oddychał przez usta, czekał... Jednak wcale nie długo. Wolno poruszył się w nim uśmiechając zupełnie nieświadomie, jednak gdy złapał powolny rytm, zagryzł wargę i odchylił głowę w tył. W tej chwili to on był cicho, zbyt zaaferowany własnym czuciem i reakcją partnera. Po części rozumiał Jamesa, jego gwałtowność, gdy to Roger mu się oddawał. W tej chwili miał ochotę zapomnieć o wszystkim, objąć go jak najmocniej i po prostu pieprzyć, dając upust własnemu pragnieniu.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyPon Sty 19, 2015 5:46 pm

Kiedy Roger cofnął się, James odruchowo zacisnął stalową dłoń na kołdrze, dobrze wiedząc, co zaraz nastąpi. Nawet mimowolnie uniósł biodra ku górze, dając mu do siebie bardziej swobodny dostęp, pozwalając zrobić to, czego Roger chciał. Czego obaj tak cholernie chcieli.
Ale… Nie spodziewał się tego, jakie to uczucie. Gdy Stevenson wszedł w niego, James pozwolił sobie na bardzo cichy, męski, niski jęk, jednocześnie wyginając się lekko. Sięgnął lewą dłonią ponad swoją głowę, aby zacisnąć palce na poduszce. Na krótki moment wstrzymał oddech, starając się jak najszybciej przyzwyczaić do tego potwornie krępującego uczucia. Dziwnego, nietypowego.
Kolejny niski, cichy jęk opuścił jego usta, gdy Roger zaczął się poruszać. Ale ani na krótki moment nie zamknął oczu. Zmrużył powieki, owszem. Jednak wciąż obserwował partnera, będąc podświadomie ciekaw tego, jak na to wszystko reaguje. Czy jego ciało mogło sprawić Rogerowi przyjemność?
Jego oddech stawał się coraz bardziej niespokojny, a ciało reagowało bez większego udziału woli – odpowiadał na jego ruchy, mimowolnie wysuwając w jego kierunku biodra, potęgując doznania. Nawet nie zauważył, gdy stalowa dłoń sięgnęła karku Rogera, aby przyciągnąć go do siebie, chcąc być bliżej. Czuć go całym sobą. Nie zamierzał go odpychać. Nie chciał ponownie odzyskiwać panowania nad sytuacją. Chciał bezmyślnie odbierać oferowaną mu przyjemność.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 EmptyPon Sty 19, 2015 8:33 pm

Pierwszy raz słyszał Jamesa w taki sposób i było to cholernie przyjemne. Gdy mężczyzna uniósł ramię, Roger był zmuszony cofnąć dłoń, dlatego wyprostował się lekko i zacisnął palce na boku mężczyzny, ale po chwili i tak został do niego przyciągnięty. Przelotnie pocałował go w usta, choć nie mogąc skupić się na tej pieszczocie przez resztę doznań, wtulił twarz w jego szyję i trwał tak, pozwalając przyjemności narastać. James mógł słyszeć, że oddech Rogera czasem drży przez napięcie jego całego ciała. Nagle ponownie się uniósł, sięgnął prawą dłonią jego lewej i splótł z nim palce, jednocześnie lekko się na nim opierając. Znów mógł na niego patrzeć i robił to, stale zatracając coraz większą część świadomości, czując coraz silniej.
Największą różnicą w tym układzie było to, że Roger sam decydował o tym, co poczuje zarówno on, jak i jego partner. Nie wahał się tego wykorzystać. Jego spojrzenie odrobinę się zmieniło, stało się bardziej trzeźwe, ale tylko na chwilę. Powoli poruszył biodrami na boki cofając je, potem wrócił do normalnych ruchów, jednak szybszych, krótszych. Rzeczywiście, Roger z natury pozbawiony był jamesowej brutalności, widać to było teraz, gdy działał odruchowo. Tym małym eksperymentem sam siebie sprowokował, znowu poddając się rosnącej przyjemności, której nie chciał już w sobie dusić. Pochylał się nad mężczyzną, ale więcej nie chował twarzy w jego ramieniu, perwersyjnie pozwalając mu obserwować, jak z każdym, już wolniejszym ruchem zbliża się do szczytu. Sam zamknął oczy, nieświadomie pojękując nisko z każdym wydechem... Po jakimś czasie na chwilę stracił oddech i lekko wygiął się w tył, jednocześnie wbijając się w mężczyznę kilkoma mocnymi, gwałtownymi pchnięciami. W tej chwili nie panował nad sobą, wiedziony oszałamiającą przyjemnością, świadomie na pewno nie chciałby ryzykować, że sprawi mu ból.
W końcu jęknął urywanie, gdy udało mu się wziąć płytki wdech, wsunął dłoń pod kark Jamesa i oparł czoło o jego obojczyk zamierając w bezruchu. Dyszał. Potrzebował paru sekund na odzyskanie choć częściowego panowania nad sobą.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





StephenxGregor - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 12 Empty

Powrót do góry Go down
 
StephenxGregor
Powrót do góry 
Strona 12 z 40Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 26 ... 40  Next
 Similar topics
-
» StephenxGregor

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Odpisz mi, Stefan! :: ∎ Historie-
Skocz do: