IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 StephenxGregor

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 24 ... 40  Next
AutorWiadomość
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 3:59 pm

– Bo skąd oni mogą to wiedzieć? Akurat byłoby lepiej, jakby tego o spaniu nie wiedzieli, ale reszta...? Zresztą, zależy ci na ich opinii? – To było ważne, ale Roger niespecjalnie miał teraz nastrój na takie tematy. Najchętniej opatrzyłby go w milczeniu, załatwił to z książkami albo nawet dał na jakiś czas spokój i wrócił do swojej grupy dokończyć trening. Miał ochotę się wybiegać, wyżyć, wyładować. Poza tym miał pewien pomysł i wiedział, że im szybciej zacznie go realizować, tym lepiej.
Znów stanął za mężczyzną i pochylił się, przyglądając śladom.
– Goisz się o wiele szybciej niż ja – zauważył ze zdziwieniem. Interesowało go, jak bardzo można zmienić ludzkie ciało, by rozwinąć jego możliwości, jednak z drugiej strony, gdy na własnej skórze przekonał się o konsekwencjach ingerowania w naturę... Kto powinien decydować o wybraniu tych, którzy będą... inni?
Westchnął, cofnął się i zaczął zbierać pozostałości starych opatrunków i opakowania nowych.
– I... przepraszam cię za to, co z nim zrobiłem. – Spojrzeniem wskazał na kieszeń, w której James schował nieśmiertelnik. Rozejrzał się za koszem na śmieci. Właściwie to i jemu ten pokój się nie podobał. Podszedł do jednej ze ścian i przeciągnął po niej dłonią, przyglądając się badawczo.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 4:16 pm

Nie odpowiedział niczym ponad ciche westchnienie. Nie interesowało go? Właściwie sam nie wiedział. Od tych ludzi zależą warunki w jakich będzie żył przez najbliższy czas…
Obejrzał się przez ramię, jakby chciał zerknąć na ranę, ale była nieco zbyt nisko usytuowana, żeby cokolwiek dostrzegł w ten sposób. Zignorował więc tę kwestię, pozwalając mu spokojnie dokończyć opatrunek. Rogera napromieniowano raz, i wszystkim to wystarczyło – stworzyli żołnierza idealnego. Ale Armin Zola pragnął przejść dalej, sprawdzając granice ludzkiego ciała. Jamesowego ciała.
- Zostawmy to – mruknął w odpowiedzi na wzmiankę o nieśmiertelniku. Wyciągnął go z kieszeni spodni, a następnie zawiesił na swojej szyi. Chwilę później zasłonił go bluzką, ubierając ją ponownie. Sięgnął po torbę i wygrzebał z niej bluzę Rogera, żeby i ją naciągnąć na ramiona, nie zapinając jej.
Pukanie do drzwi. James spojrzał w kierunku wejścia, nie witając mężczyzny z oddziału Stevensona, choć ten skinął mu głową na powitanie.
- Rada prosi pana, Kapitanie, do siebie – oznajmił gość, zaraz wychodząc. Blacker spojrzał na Rogera uważnie, unosząc lewy kącik ust nieco ku górze w ironicznym geście.
- Pozdrów ich ode mnie – mruknął.

Rada zebrała się w swoim standardowym pokoju zebrań – potężnej, eleganckiej sali, która warta była miliony. Jak wszystko w miejscach zajmowanych przez tę bandę nadętych bogaczy.
W skład Zgromadzenia wchodziło dwunastu mężczyzn i dwie kobiety – od zdania tych osób zależało wszystko, co chociaż częściowo dotyczyło S.H.I.E.L.D. I choć z zasady nigdy się ze sobą nie zgadzali, to zawsze byli w swoich postanowieniach okrutnie bezwzględni.
- Witamy, Kapitanie – odezwał się przewodniczący Rady, Christopher Horns. Choć wszyscy już siedzieli, on zajął miejsce dopiero, gdy Roger do nich dołączył. – Wezwaliśmy pana tutaj, aby omówić dwie bardzo istotne dla nas wszystkich kwestie. Nie mamy jednak wiele czasu, więc pozwoli pan, że przejdę do rzeczy – zaczął zupełnie spokojnie. – Pański oddział, Kapitanie, został wytypowany od misji w Somalii. Nie jesteśmy wysłać tam nikogo innego – całe przedsięwzięcie jest na tyle ryzykowne, że wymaga pańskiej obecności. I nie możemy czekać – oznajmił z naciskiem na kilka kluczowych słów. – Szczegóły misji przedstawi panu Maria Hill, po tym zebraniu. Przechodząc jednak do drugiej kwestii… Obawiamy się pozostania tutaj, z Żołnierzem, bez pańskiej obecności. Doktor Joseph Wagner twierdzi, że pański przyjaciel zagraża naszemu bezpieczeństwu. Dlatego też… Zdecydowaliśmy się podjąć odpowiednie środki…
- Istnieje kilka możliwości. Pan dokona wyboru, Kapitanie – kontynuował. –Doktor Joseph Wagner stwierdził, że najbezpieczniejszym rozwiązaniem będzie wprowadzenie obiektu na ten czas w stan śpiączki. Nieszkodliwej, Kapitanie. Jeśli będzie panu na tym zależało, pański przyjaciel o niczym się nie dowie – wyjaśniał zupełnie spokojnym tonem, jakby omawiali szczegóły kolejnej operacji na bliskim wschodzie. – Inną możliwością jest pozostawienie obiektu pod stałą kontrolą. Wówczas przewidujemy umieszczenie w jego pokoju dwóch strażników, będą się zmieniać co sześć godzin i pilnować go przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Wówczas obiekt będzie także pod stałą kontrolą wykwalifikowanego psychoanalityka, aby zapewnić nam wszystkim bezpieczeństwo – zakończył gładko. Zaraz jednak uśmiechnął się, jakby rozbawiony swoimi własnymi myślami.
- Emily Clark proponowała wysłanie was obu na tę misję, uznając tę opcję za najbezpieczniejszą dla S.H.I.E.L.D. Sądzę jednak, że powiedziała to żartem. Wysłanie niestabilnego obiektu w rejon Somalii aby odbił stu zakładników, ograniczając mordowanie ich? Absurdalny pomysł- stwierdził. – Misja będzie trwała nie więcej niż czterdzieści osiem godzin. Po tym czasie, obiekt wróci do aktualnych warunków.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 6:35 pm

Oni? Wszyscy? Cholera, było źle. Musiał, ale wcale nie chciał siadać. Najchętniej wysłuchałby, co mają do powiedzenia, powiedział, że nie zgadza się i wyszedłby. Poszedłby spać. Przy Jamesie, by pilnować, że ani on nic nie wywinie, ani nikt nie wykombinuje czegoś przeciwko niemu.
Somalia? Co, do jasnej cholery... Od razu wiedział, jaka będzie druga sprawa. Nie. Nie. Nie pozwoli im.
'Doktor Joseph Wagner...' Serce zabiło mu szybciej na wzmiankę o tym mężczyźnie. Starał się nie pokazywać po sobie złości, bo na pewno okazałby też zwykły, ludzki... strach. James... Przed czym teraz Kapitan będzie musiał bronić siebie i... jego?
– Doktor Wagner został odsunięty od sprawy po tym, jak bez zezwolenia użył na... – Obiekcie? – Żołnierzu środek, który nie przeszedł żadnych testów. Ryzykował jego życiem łamiąc wasze polecenia, regulamin Bazy i przy okazji przysięgę Hipokratesa. Za coś takiego powinien zostać usunięty, a nie odsunięty, tym bardziej teraz, gdy nie wiemy jeszcze, kto przeniknął do naszego systemu. – Oczywiście, nie powiedział tego przypadkiem. W kulturalny sposób wytknął im, że pan Wagner zagrał im na nosie, korzystając z niedoinformowania Rady. Pierwszej opcji nawet nie brał pod uwagę. Nie wybaczyłby sobie, gdyby pozwolił uśpić Jamesa i zdać go na łaskę naukowców.
– On nie zabiłby nikogo, kto nie zagrażałby jego życiu albo kto nie jest jego celem. Ja nie wydałbym takiego rozkazu, a zakładnicy nie chcieliby go atakować. – Rzucił, jednak miał zbyt mało czasu na przemyślenie tego. Oczywiście, w pierwsze chwili chciał zabrać Jamesa ze sobą, decydując się na ściągnięcie całego ciężaru odpowiedzialności na siebie. Tylko czy mógł ryzykować życiem tamtych ludzi...? Czy wierzył w to, co sam przed chwilą powiedział? Czy wierzył w to, co powiedział samemu Jamesowi? Czy naprawdę wierzył w niego?
Coś zabolało go w sercu. Tamci ludzie już dość przeszli, miał ich uratować, a nie narażać na niestabilność kogoś tak silnego jak James. Wiedział o tym. Ale wiedział też, że przez ten czas nie miałby z nim kontaktu. Jeśli ktoś, kto zostawił dla nich te wiadomości wykorzystałby tę okazję i przypuścił kolejny atak, znów prowokując Żołnierza, prawdopodobnie sprowadziłby na niego śmierć.
Roger nie powinien musieć podejmować takiej decyzji. Nie powinien musieć decydować między tym, co podpowiada mu umysł a co serce.
– Proszę o możliwość wprowadzenia w życie pomysłu pani Clark.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 6:50 pm

Rada nie odpowiedziała, choć na twarzach ich wszystkich pojawiło się szczere zdziwienie. Przecież to Wagner dostarczał im najważniejszych informacji! Christopher wyprostował się, splatając palce obu dłoni, jednocześnie uważnie obserwując Kapitana.
- Kapitanie – zaczął spokojnie, cierpliwie wręcz. – Zaczynam poważnie zastanawiać się nad pańską niepoczytalnością i mało obiektywnym podejściem do sprawy – oznajmił, dając upust swojemu oburzeniu. W ogóle nie powinien wspominać o tej idiotycznej Clark!
Odetchnął, napił się wody i powiódł uważnym spojrzeniem po członkach Rady. To nie on miał decydujące zdanie.
- Jest pan gotów, Kapitanie, skazać tych ludzi na tego potwora? - zapytał wprost, unosząc brew nieco ku górze. – Ten obiekt kosztuje nas już spore pieniądze, a pan chce podjąć się takiego ryzyka?!
Ostatnim razem ostateczną decyzję podjął człowiek, który i teraz odezwał się, spokojnym ruchem wstając z krzesła. Wysoki, ubrany w długi czarny płaszcz. Aryjczyk.
- To będzie jedyną rozsądną decyzją – stwierdził krótko, zawieszając wzrok na Kapitanie. – Sprawdzimy, czy w ogóle Blacker nadaje się. Czy nasze pieniądze nie idą na marne. Jeśli zawali tę misję, sam go pan zastrzeli, Kapitanie. Blacker będzie pilotował odrzutowiec. Dostaniecie drugiego pilota, który nie uda się z wami w miejsce bitwy. Ma jedynie wam pomóc uciec stamtąd. Nie dostaniecie też nikogo do pomocy. To wasza misja- zakomunikował, spoglądając krótko w stronę Hornsa. Mężczyzna milczał.
- To wszystko, Kapitanie. Wylatujecie jutro. Z samego rana. Proszę przekazać szczegóły panu Blackerowi. To pan zdecyduje o jego wyposażeniu. Będzie jednak dobrze, jeśli on uda się z panem do zbrojowni – ten człowiek przespał największe odkrycia technologiczne i musi dostać broń, którą będzie w stanie obsłużyć.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 7:43 pm

Zniósł spojrzenie ich wszystkich, samemu pozostając niewzruszonym, jednak w środku aż dygotał z emocji. To nie było dobre. Żadna z tych decyzji nie była dobra. Miał nadzieję, że chociaż nie wybrał tej najgorszej...

Gdy wyszedł, miał ochotę od razu iść do Jamesa, jednak właśnie dlatego przedłużał rozmowę z Marią, dokładnie opowiadał swojej grupie przebieg rozmowy z Radą i objaśniał zadania, jakie mieli wykonać podczas jego nieobecności, potem jeszcze wyszedł po jedzenie...
Zmusił się do powrotu, wszedł bez słowa, położył na stole foliową torebkę z obiadem i powoli podszedł do łóżka. Chwilę nad nim stał ze spuszczoną głową jakby się namyślał, co on właściwie chciał zrobić, potem powoli położył się na plecy i zamknął oczy.
– James... – Zaczął. – Jutro lecę do Somalii i wracam... nie wiem kiedy. Miałem do wyboru dać im cię uśpić na ten czas, bo Wagner to doradził... Albo zostawić cię tu, z tym... tymi... od tych... prezentów. I pozwolić im na dwudziestoczterogodzinny nadzór i psychologa... – Dopiero teraz spojrzał na mężczyznę, uśmiechnął się. – Wybrałem trzecią opcję.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 7:50 pm

Kiedy Roger wrócił, James stał przy aneksie kuchennym. Obrzucił go nieszczególnie zainteresowanym spojrzeniem, znacznie większą uwagę poświęcając foliowym torebkom. Był wielkim mężczyzną, zjadał więcej niż przeciętny żołnierz, a jego zmodyfikowane ciało domagało się niesamowitych porcji jedzenia.
Bez słowa podszedł do pakunku i spokojnie zajrzał do środka, zaciągając się zapachem. Mięso, jak nic. Będąc już bliski szczerego zadowolenia, został sprowadzony na ziemię. Spojrzał w kierunku Rogera, siadając przy stole.
- Jaka jest trzecia opcja? Zastrzelisz mnie? Tak prowizorycznie, żeby nie musieli drżeć ze strachu pod twoją nieobecność? – rzucił żartobliwie, zaraz jednak poważniejąc. – Nie zrobisz tego, nie? – mruknął. Przyciągnął do siebie pakunek i otworzył go, nie czekając na Rogera.
- Więc? Co mnie czeka, Kapitanie? – mruknął, spokojnie zaczynając jeść. Do popicia przygotował sobie wódkę, oczywiście.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 8:31 pm

Właściwie... co on sobie myślał, tam, przy nich, przy Radzie? Ona naprawdę to zrobił? Boże! Właście poczuł się, jakby z góry skazał Jamesa na śmierć. A teraz jeszcze, gdy mężczyzna sam wspomniał o tym strzelaniu w taki lekki sposób, coś w Rogerze skręciło się boleśnie, dusząc go w gardle.
Wstał i sięgnął po wódkę, napił się kilka łyków. Tym razem powstrzymał się od kaszlu, ale nie od grymasu. Westchnął, zacisnął powieki. Gdy znów spojrzał na Jamesa, był na skraju załamania.
– Tak. Tego ode mnie wymagają, jeśli zawiedziesz. Jeśli zawiedziemy. – Wrócił na łóżko, ale już się nie kładł. Usiadł na jego brzegu, wsunął butelkę między uda, przytrzymując ją, dłonie uniósł do twarzy i na chwile zasłonił, jakby chciał się schować. Ale właściwie czemu? Przecież się nie podda. Nie da się poddać Żołnierzowi. Przecież wierzył. Prawda?
– Bo... lecisz ze mną. – Dodał już pewniej, odrobinę pogodniej i spojrzał na Jamesa spomiędzy palców.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 8:39 pm

Obserwował go bardzo uważnie, jednocześnie sprawnie odkrawając kolejne kawałki smakowitego steku. Jadł, patrzył i słuchał, nie do końca rozumiejąc, o co chodzi w tym całym cyrku. Aż w końcu Roger wyjaśnił wszystko bardzo krótkim, spokojnym zdaniem…
Które wywołało na twarzy Jamesa nagłe rozpogodzenie. Uśmiechnął się?
- Roger? – mruknął, wstając z miejsca. Stek poczeka. Spokojnym krokiem podszedł do niego, aby także usiąść na łóżku. – No i co? Pojedziemy, rozpierdolimy co mamy rozpierdolić. I niewiele więcej! A potem wrócimy – stwierdził, lekko wzruszając ramionami. Robił to milion razy! Dlaczego milion pierwszy miał wydać mu się trochę bardziej niebezpieczny?
- Skończ histeryzować i oddaj wódkę – mruknął, sięgając między uda po butelkę, po czym podniósł się, od razu upijając kilka łyków. – Jeśli spinacz nie jedzie z nami, przeżyjemy. Wyznacz mi jasno cele, zadbaj o to, aby nikt niepotrzebnie nie plątał mi się pod nogami i wszystko pójdzie dobrze – oznajmił. – Bo chyba dostanę jakąś broń, nie? – zerknął na niego, marszcząc czoło.
- Niech sobie nie myślą, że bez broni i ze spinaczem skazują mnie na śmierć. Tak łatwo by nie było, zaręczam – westchnął, wracając do steku.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 9:24 pm

A to podobno on tu był naiwny... Optymizm Jamesa z jednej strony udzielił się w jakiejś części Kapitanowi, z drugiej jednak go zaniepokoił.
– Jasne, że bez spinacza. Musiałbym zwariować, by pozwolić ci brać udział w jakiejś akcji z niesprawnym ramieniem! – Obruszył się. Wcześniej bez sprzeciwu pozwolił sobie zabrać wódkę. – Gdy skończymy obiad, pójdziemy do zbrojowni. Wybierzesz, co chcesz, ale dostaniesz to jutro. I wcześniej musimy ustalić plan działania, żebyś mógł zdecydować, co ci się przyda. – Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zamilkł. Chwilę nad czymś myślał, potem przesiadł się na wolne krzesło przy stole.
– James. – Chciał skupić na sobie jego całą uwagę. Był niezwykle poważny. – Czy ty coś kombinujesz?
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 9:28 pm

Słysząc to pytanie, uniósł brew ku górze. Jednak… Nie zdenerwował się. Choć to oskarżenie mogło wyprowadzić go z równowagi! Nawet powinno.
Ze stoickim spokojem przymknął pudełko ze stekiem, jakby w obawie, że przez ten krótki moment mięso mogłoby ostygnąć. Spokojnym ruchem pochylił się lekko nad stołem, aby zmniejszyć dzielący ich dystans. I w końcu odpowiedział, ściszając i zniżając ton głosu:
- Po prostu lubię mordować, Roger – wyznał. Zaraz uniósł lewy kącik ust ku górze i ponownie przyciągnął do siebie jedzenie, zerkając w kierunku Kapitana.
- Nie zabiję więcej niż trzeba – oświadczył w końcu, znów zabierając się za jedzenie. A raczej: kończenie posiłku. – Co właściwie mamy do zrobienia? Jak to wszystko ma wyglądać? – zapytał, chcąc poznać szczegóły. – Konkrety, Roger, konkrety.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 10:18 pm

Rogerowi wydawało się bardzo prawdopodobne, by James chciał jakoś wykorzystać tę okazję. Na przykład do ucieczki. Tego bał się przede wszystkim, oczywiście jeśli chodziło tylko o możliwe plany Żołnierza. Z drugiej strony, kto normalny planujący ucieczkę powiedziałby: tak, właśnie zamierzam zniknąć, mówię ci o tym, bo pytałeś, ale udaj, że nie słyszałeś.
– Tak, to już wiem, pamiętam. – Skrzywił się, wyraźnie nie popierając jamesowej pasji, ale najwyraźniej dał mu spokój i sam zabrał się za obiad.
– Głównym celem jest odbicie dwudziestu sześciu członków naszej marynarki, którzy wpadli w ręce... jakkolwiek głupio to nie zabrzmi... piratów. Chodziło im o zdobycie planów bomby elektromagnetycznej, które przy okazji też mamy odzyskać. Plany to drugi punkt, zaraz po ludziach. Dostaniemy dokładniejsze zdjęcia satelitarne za jakąś godzinę, teraz mamy to. – Wyjął z tylnej kieszeni spodni pozginany czarno-biały wydruk. Jakość rzeczywiście pozostawiała wiele do życzenia, ale najważniejsze było dobrze widoczne: rozmieszczenie budynków.
Objaśnił Jamesowi cały plan, a raczej wymyślił go przy nim, analizując wskazówki i informacje, które dostał od Marii. Miał jeść, ale wciągnął się w taktykę, jak dziecko opowiadające o swoim wielkim planie... albo raczej jak szaleniec.
– I... to chcesz coś dodać? – zapytał po raz kolejny, teraz jednak nie przerwał mu, by dopowiedzieć jeszcze jakąś ważną rzecz.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 10:33 pm

Słuchał go bardzo uważnie, starając się zapamiętać każdą część jego wypowiedzi – także proste wtrącenia, nawet jeśli pozornie nie wydawały się szczególnie ważne. Doskonale wiedział, że w trakcie misji może dojść do wielu komplikacji… I dlatego powinien wiedzieć wszystko.
Sięgnął wydruku i przyjrzał mu się uważnie, zapamiętując kolejne elementy.
- To banalna misja – stwierdził, ale wcale jej nie lekceważył. – Ty ratujesz ludzi, ja morduję kolesi z hakami zamiast rąk - określenie na piratów skomentował stuknięciem stalowymi palcami o blat stołu. Znów nieznacznie uśmiechnął się pod nosem.
- Nigdy nie rozumiem sensu ratowania tych wszystkich zakładników – westchnął, sięgając po swój widelec, bawiąc się nim. – Ale okej, skoro taka jest misja, to niech tak będzie. Jeśli zaczną marudzić w samolocie, ja zacznę strzelać, prosty układ – stwierdził luźno, jawnie sobie żartując, aby rozluźnić atmosferę. Pochylił się w jego kierunku i… Nadział sobie na widelec ten kawałek steku, który Roger dopiero co odkroił. Zjadł go ze smakiem, mrużąc lekko oczy.
Mógłby zjeść trzy takie porcje.
- Kiedy idziemy obejrzeć broń? I rozumiem, że mamy jednego pilota… – mruknął, spoglądając na Rogera. – Ty będziesz pilotował? Nie wiedziałem, że potrafisz – dodał, wyraźnie zaciekawiony.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 11:20 pm

– Może gdybyś ty był jednym z nich, takim jak oni, bez tych wszystkich... – Wykonał gest dłonią, a właściwie trzymanym w niej widelcem. – To byś rozumiał. – Wzruszył ramionami. Przez to gadanie trochę się rozluźnił, nawet wrócił mu apetyt i humor. – Albo właśnie nie. Ty byś pewnie był tym, który wpadłby w najgorsze kłopoty, ale i tak się z nich wylizał. – Zaśmiał się. Nie kpił z niego, prędzej wyśmiał tę ironię losu.
– Nie zaczniesz do nikogo z nich strzelać! – wypalił, jednocześnie z zaciętością próbował ratować swój stek. Nie udało się! Spojrzał na mężczyznę z udawanym wyrzutem. – O, nie... O, nie...! Zemszczę się za to. Pomszczę go! – Wyciągnął w jego kierunku widelec, trzymając sztuciec jak szablę.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptyWto Sty 06, 2015 11:32 pm

Odpowiedział na jego zachowanie tym samym – podrzucił widelec stalową dłonią, aby następnie złapać go w podobnej pozycji. Uśmiechnął się kącikiem ust, przysuwając sobie krzesło bliżej niego, redukując dystans między nimi. Ot tak, dla wygodnej gry.
- Dam ci fory – stwierdził, ujmując widelec w lewą rękę. Ale nie, nie zamierzał bawić się w tę grę. Choć szturchnął jego sztuciec raz, drugi, trzeci, to w planach miał coś zupełnie innego. Nagle stalowa dłoń spoczęła na udzie Rogera.
- Graj – mruknął nisko, nie pozwalając mu skupić się na tym. Nawet, gdy nieznacznie przesunęła się wyżej. Zdecydowanie zbyt wysoko. A lewa dłoń niespodziewanie puściła widelec, aby złapać Rogera za nadgarstek, unieruchamiając jego rękę.
- Wiesz, że jutro możemy zginąć? – oczywiście, że nie mówił tego poważnie. Jemu do śmierci było daleko. A mimo to… Wykorzystał okazję, przysuwając się, aby zaczepnie musnąć jego wargi. Krótko, ledwie przelotnie. Nie odsunął się od razu, a zastygł z twarzą blisko jego własnej, patrząc mu przy tym w oczy.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 12:05 am

Wątpił, że James podłapie tę zabawę. Miał ochotę się zaśmiać i wycofać, zjeść do końca w spokoju i iść załatwiać to, co powinni. A jednak! Z chęcią zemsty wymalowaną na twarzy (bo przecież wcale się nie uśmiechał!) ruszył w bój. Co prawda nie starał się jakoś wyjątkowo, jeszcze nie zdążył się wkręcić w tę zabawę. Pewnie za chwilę naprawdę zacząłby szermierkę widelcami, gdyby nie poczuł tego dotyku. Na początku nie zrozumiał, co dokładnie ten gest znaczy i do czego James dąży, odzwyczajony od tego typu zachowania... Jednak za chwilę go oświeciło. Oddech momentalnie mu się pogłębił. Zmarszczył brwi. Niby zacisnął dłoń na swojej wybitnie morderczej broni, ale nie mógł się na niej skupić, jasne, że nie mógł. Łatwo dał się obezwładnić, ale nie tracił woli walki, nie poddawał się nawet teraz.
– Zawsze możemy... mamy dużo wrogów... – powiedział poważnie, wcześniej dając się pocałować. Nagle odsunął się, prostując plecy. Dodał głośniej, z wyrazem triumfu w oczach. – Ale przecież to banalna misja!
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 12:14 am

W odpowiedzi na jego zachowanie, zaśmiał się. Po prostu. I pierwszy raz przy Rogerze. To nie był jakiś szczególny wybuch śmiechu, a niski, krótki chichot pod nosem. Jednocześnie oparł się czołem o jego ramię, wciąż przytrzymując lewą rękę Rogera. Jakby chciał mieć pewność, że wciąż kontroluje sytuację.
- Banalna – przyznał. Zwrócił twarz w stronę jego szyi, przysuwając się bliżej niej, żeby bezwstydnie zaciągnąć się zapachem ciała Rogera. Podobał mu się.
- Ale i tak – zaczął, stopniowo cofając się, wracając do wygodniejszej pozycji. Puścił go i usiadł normalnie na krześle, swoim zwyczajem wyciągając przed siebie nogi. – Potrzebuję broni i tego, w czym walczyłem z tobą. Bo, mam nadzieję, że nikt nie wyrzucił mojego munduru – powiedział, mrużąc lekko oczy. – Jest wygodny – wyjaśnił po chwili, uśmiechając się pod nosem. Lubił tamten strój – ręka była w nim w pełni mobilna, a on czuł się względnie bezpiecznie przez wbudowaną kamizelkę przeciwkulową.
- Jedz, bo się niecierpliwię. Chcę zobaczyć wasze zabawki – teraz on zabrzmiał jak dziecko, które czeka na wycieczkę do sklepu. - Wiem już mniej-więcej, czego potrzebuję, pewnie będziecie to mieli. No, jedz - ponaglił go.
Przypomniał sobie o czymś niezwykle istotnym... Spokojnym ruchem wstał z miejsca i sięgnął drugiej kieszeni spodni. No tak. Przecież nie będzie spacerował po siedzibie z bokserkami Kapitana w kieszeni. Wyciągnął je i zupełnie spokojnie, jak gdyby nigdy nic, schował do jednej z szafek, nawet nie spoglądając na Rogera.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 12:36 am

Śmiech Jamesa... Kapitan właściwie nie zwrócił na to uwagi, przynajmniej nie świadomie. Sam się szeroko uśmiechnął, już w codzienny, wesoły sposób, pozbawiony chęci zemsty za tę stekową zniewagę.
Sam Żołnierz nauczył go, że dotyk w okolicach szyi raczej zwiastuje kłopoty, a nie coś przyjemnego, dlatego teraz spiął się lekko. Miał nadzieję, że mężczyźnie nie przyjdzie do głowy gryźć go w tym miejscu. Za wysoko. Tu byłoby widać.
Znowu lekko się cofnął, tym razem odchylając plecy, nie tylko prostując. Dziwna pozycja, dziwna sytuacja.
Wrócił do jedzenia, jakby nigdy nic, zabierając widelec Jamesa, skoro ten jego beztrosko wylądował na stole. Ze spokojem pokiwał głową. Dadzą mu broń. Pewnie, że dadzą. To już było jasne od jakiegoś czasu. A mundur?
– Właściwie to nie wiem, co z nim zrobili, ale wątpię, by co go oddali – odpowiedział, wcześniej przełykając jeden z ostatnich kęsów. Powiódł wzrokiem za mężczyzną i wybuchł szczerym śmiechem na widok swojej bielizny, przy okazji niemalże krztusząc się sałatką.
– Właśnie... wstałeś? James, nie sądziłem, że tak szybko dasz mi spokój – podzielił się swoimi jakże ważnymi przemyśleniami, gdy już normalnie mógł złapać oddech.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 12:46 am


- Dlaczego mieliby mi go nie oddać? – zapytał, szczerze zdziwiony takim rozumowaniem. Obejrzał się na niego, zamykając szafkę, jednocześnie uśmiechając się pod nosem. Dopiero w tej chwili zwrócił uwagę na to, że dla Rogera widok jego własnej bielizny mógł być nieco zaskakujący. Nie zamierzał ani jej wyrzucać, ani mu oddawać.
- Wybacz, Roger, ale dziś wygrywa z tobą magnum – przyznał, posyłając mu kąśliwy uśmiech. – Gdzie dziś śpisz, Kapitanie? - zapytał niespodziewanie, spokojnym krokiem wracając na swoje miejsce. Gdy usiadł, stopą zaczepił stopę Rogera, patrząc mu przy tym uważnie w oczy.
- To łóżko jest większe niż tamto – zasugerował mrukliwym, przyjemnie niskim tonem. Widać było po nim, że ta misja niesamowicie go cieszy. Sama możliwość wyjścia, zrobienia czegoś! Tak, był w swoim żywiole, po prostu. – Śpij tu, Roger – dodał nieco ciszej, szczerze ciekaw jego reakcji na same te słowa. I decyzji.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 1:35 am

Roger również to zauważył. Tę drobną zmianę, radość, po usłyszeniu o misji. Przez myśl mu przeszło, że może James cieszy się, że ma szansę się wymknąć, że Rada to idioci, ale i tak Kapitan stoi na uch czele.
Zruszył ramionami. Dlaczego? Nie był pewny, ale zawsze istniało ryzyko, że chcą to potraktować jako unikalny przedmiot zdobyty od wroga, dobra szansa na przeanalizowanie jego możliwości i zwyczajów.
Skończył jeść. Westchnął niby zawiedziony i pokręcił głową, kładąc dłonie na karku i przeciągając się.
– Mmm... to potem będziesz sobie tylko tym magnum mógł zrobić dobrze. – Nie mógł powstrzymać uśmiechu. Podniósł się i zaczął zbierać pudełka po obiedzie. Wrzucił je z powrotem do torby, widelce położył w zlewie.
Nie zgadłby, że James o to zapyta... Cholera. Zanim zaczął naprawdę się zastanawiać, musiał przejść ponad subtelnym, ale przyjemnym dreszczem, wywołanym przez to niedopowiedzenie. Dał to po sobie poznać, nie przełamują tej swojej zwyczajnej szczerości.
– To zły pomysł. Powinniśmy być jak najbardziej wypoczęci... Hm... – Zmarszczył brwi. – Daj mi odpowiedzieć później. Teraz ty mi odpowiedz. – Podszedł do Jamesa i spojrzał na niego poważnie. – Mogę ci ufać? Albo raczej... pozwolisz mi, bym się na tym zaufaniu nie zawiódł? – Zachował spokój i jakąś... obiektywność. Naprawdę pytał, nie sugerował. Chciał usłyszeć odpowiedź.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 8:44 am

James nie był głupcem – gdyby faktycznie coś planował, to nie pokazałby swojej radości tak, jak robił to teraz. A on po prostu cieszył się z misji - w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat mordowanie ludzi było jego główną rozrywką. Dlaczego więc miałby czuć się źle na myśl o powrocie do swojego drobnego hobby?
Podniósł na niego uważne spojrzenie, jednocześnie uśmiechając się pod nosem ze szczerym rozbawieniem. Poczucie humoru Rogera bardzo mu odpowiadało.
- Jakoś dam sobie radę – zapewnił. Lecz dalsze działania Kapitana zaskoczyły Żołnierza.
Ech. Bez słowa podniósł się z miejsca, aby zrównać się z nim, stając blisko. Za blisko. Spokojnym ruchem sięgnął lewą dłonią jego karku i po prostu oparł ją tam, patrząc mu w oczy. Prawa natomiast sięgnęła luźno jego biodra, aby spocząć na nim. Nie przyciągał go do siebie, a po prostu tkwił blisko.
- Jakbym chciał cię zabić, już bym to zrobił – mruknął, unosząc kącik ust ku górze w typowej dla siebie parodii uśmiechu. – Roger. Zrozum, że wcale nie chcę wracać do Hydry. Będę grzeczny – ostatnie zdanie znów padło z tym rozbawieniem. Wplótł krótko palce w jego włosy, ale za chwilę po prostu cofnął się. Za dużo czułości jak na jeden dzień! Aż sam siebie nie poznawał.
- Idziemy?
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 7:45 pm

Pozwolił mu się dotknąć, ale nie był do końca pewny, czego powinien się spodziewać. Uniósł brew w wyraźnej demonstracji oczekiwania na dalszy ruch mężczyzny. Czy znowu zacznie go dusić? Och, jednak nie tym razem.
– Wiesz, właściwie nie o to mi chodziło. Ale... no nic. Nie ważne. – Uśmiechnął się i cofnął. Tylko czy tak naprawdę to pytanie w ogóle miało sens? Ufał mu? W tej chwili właśnie zamierzał sam sobie udowodnić, że jeśli chcą dobrze wykonać zadanie, to chociaż w małej części muszą. I najlepiej zacząć od teraz.
Otworzył drzwi i zamknął za nimi, ot tak prowadząc Jamesa przez korytarz w dół. Bez wzywania jego grupy, bez oddziału. Pewnie gdyby przenosiny Żołnierza zależały od Rogera, wyglądałyby w taki sam sposób. 'Spinacz' miał ze sobą, ale nie unieruchamiał nim stalowego ramienia mężczyzny. Tylko czy aby nie ryzykował za bardzo? Na pewno. Ale zamykanie Żołnierza w celi bez okna albo z oknem–stanowiskiem snajperskim, z monitoringiem, podsłuchami, całodobowym nadzorem i całą gamą innych uatrakcyjnień przy jednoczesnym oczekiwaniu od niego, że będzie zachowywał się jak każdy inny, zwyczajny członek zespołu było po prostu kpiną.
Tak. Najłatwiejszym wyjściem było po prostu go zabić.

Roger nie prowadził ich do sekcji eksperymentalnej, oczywiście, że nie. Zatrzymali się w zwyczajnej części ekspedycyjnej, czyli jednym z podłużnych pokojów z ladą, jednak zanim tam weszli, musieli przejść obok strażników. Byli oni tak zdziwieni widząc Kapitana w tym miejscu, że omal nie przeoczyli obecności Żołnierza. Przyznali, że nikt nie uprzedził ich o wizycie 'tak nieoczekiwanych gości'. Roger był zaskoczony, że tym razem nikt nie chciał czuwać nad Jamesem i nim samym i odebrał to dwojako. Po pierwsze cieszył się z większej samodzielność, po drugie wyczuł, że jest to ostrzeżenie ze strony Rady. Dawali mu znać, że chcąc działać na własną rękę, będzie musiał ponosić wszystkie konsekwencje sam. Domyślał się też, że na tym się nie skończy i jego los jest bezpośrednio związany z losem Jamesa. Ciekawe, czy mężczyzna zdawał sobie z tego sprawę... Mówił, że lubił zabijać. Tylko dlaczego? Przez poczucie władzy? Miał świadomość, że odbiera ludziom coś najcenniejszego? Najbardziej unikatowego na świecie i był na tyle zadufany w sobie, że sądził, że mu się to należy? Czy właśnie lekceważył znaczenie cudzego życia? Albo może podobał mu się sam proces czy coś, co jemu towarzyszyło, nie sam głębszy sens? Musi go kiedyś o to zapytać, ale nie teraz, nie. A może sam sprawdzi, jak to jest? Jak to jest zabić kogoś, mając na celu samo uśmiercenie, nie coś, co się wiązało z brakiem taj osoby...
Bogowie! Co go znowu napadło!?

Przeszli do samej zbrojowni. Prócz jednego z przeciętnych wojskowych, który po okazaniu specjalnej, nowoczesnej karty odbierał swoją broń, był tu młody chłopak, na oko dwudziestokilkuletni, chudy i niski. Roger widział w nim siebie z młodości, z tą różnicą, że Szczur (bo tak wszyscy nazywali młodego) został doceniony za swój geniusz w dziedzinie mechaniki i mechatroniki już w wieku dwudziestu lat. Konstruował już chyba dla wszystkich działów w Bazie, w których tylko wykorzystywano jakieś kabelki albo zębatki czy tłoczki. Poza tym chłopak ze stylu bycia przypominał bardziej starego, rosyjskiego żołdaka, nie młodego Brytyjczyka.
– Szczurze! – powitał go Roger, wcześniej skinieniem głowy witając i żegnając jednocześnie żołnierza, który odbierał już swą broń. – A ty znowu nie masz co robić i odwalasz za chłopców pracę?
– Sam chciałem się ruszyć. – Młody uścisnął Kapitanowi dłoń. – O od siedzenia przy stole ze śrubokrętem w dłoni już na dupie wysypki dostaję.
– Właśnie, James. Poznaj Szczura, to nasz prywatny Da Vinci. – Dzieciak uśmiechnął się, przyjmując komplement, jednocześnie wyciągnął przez ladę dłoń do Żołnierza.
– To pan! Słyszałem, że jest pan u nas, ale nie wierzyłem, dopóki nie musiałem im całą noc lutować tej elektronicznej srajtaśmy na tapetę do pana pokoju. – Prychnął.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 8:19 pm

James sam czuł się szczerze zaskoczony tym, że nie został w żaden sposób unieruchomiony. Szedł jednak przy boku Rogera zupełnie spokojnie, typowym dla siebie krokiem – żołnierskim. Nie rozglądał się przy tym, a dawał prowadzić Kapitanowi, samemu poznając kolejne korytarze bazy. Bo przecież nikt nie pomyślał o tym, aby cokolwiek mu pokazać!
A on był szczerze tym wszystkim zainteresowany. S.H.I.E.L.D wydawała mu się jeszcze bardziej niezwykła i nowoczesna, lepsza od Hydry pod wieloma taktycznymi aspektami. A to było interesujące…
Kiedy w końcu dotarli do zbrojowni, James rozejrzał się ze szczerym zaciekawieniem, wzrok zatrzymując na chuderlawym mężczyźnie za ladą. Tak teraz wygląda wojsko? Igła wbita w ciało tego chłopaka przeszłaby na wylot! Bo przecież Blacker przywykł do myśli, że – nawet w naukowych komórkach wojska – pracują sami żołnierze.
… Czy S.H.I.E.L.D aby na pewno była oddziałem wojskowym?
- Cześć – rzucił krótko, spokojnym ruchem wyciągając w jego kierunku stalową dłoń, żeby uścisnąć mu rękę. Z wyczuciem: pewnie, ale nie na tyle, aby zranić. – Nie powiem, że mnie to cieszy – mruknął, nieznacznie unosząc kącik ust ku górze. Wciąż dobry nastrój go nie opuścił! Rozejrzał się wokół, spojrzenie zatrzymując na zamkniętych pod ladą nożach. To one interesowały go najbardziej – wolał walkę wręcz niż na odległość. Choć zamierzał wyposażyć się także w broń palną, oczywiście.
Noże poczekają.
Spokojnym krokiem zbliżył się do lady, rozpoznając jeden z karabinów. Miał podobny, polując na Rogera! Snajperski. Tego typu broń lubił, choć nie używał jej często. Z prostego powodu: skoro wolał walkę wręcz, to bardziej przydatne okazywały się krótkie pistolety.
- Nie zapomnij o moim mundurze, Roger. Nie będę zabijał w dresie – mruknął, sunąc wzrokiem po kolejnych. – Mam jakieś ograniczenie? - zerknął na Rogera, zaraz znów skupiając się na broni.
- Moglibyśmy zrobić to po mojemu. Zająłbym wygodną pozycję i pobawił się ręczną wyrzutnią rakiet. O, albo armatą automatyczną. Ale skoro chcesz wyprowadzić stamtąd kogokolwiek żywego, to raczej snajperka. I KGP 9, unowocześniona. Najpóźniej sprzed roku. I UZI, koniecznie – stwierdził, spoglądając kontrolnie w kierunku Rogera.
- Oczywiście, że nie skończyłem – stwierdził, nie dopuszczając go do głosu. – Jeszcze noże – spojrzał na Szczura. – Chyba, że chcesz coś zaproponować.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 9:16 pm

Kapitan już przywykł do takiego gadania, a Szczur potraktował to jako chęć pokazania się.
– Dam mu Mosina... – mruknął, patrząc znacząco na Rogera, który wpierw zmarszczył brwi, botem zaczął się śmiać.
– Nie, lepiej nie, nie chcemy drugiego Białego Zlewu. – Najwyraźniej chodziło o jakiś wewnętrzny żart. – Później ci powiem, bo tu mógłbym narobić Szczurowi kłopotów – rzucił do Jamesa, sam zaczął przyglądać się nożom. – Taak. Twoim ograniczeniem jest ładowność samolotu. I zastosowanie tej broni, ale to już wiesz. – Spojrzał na niego z rozbawieniem. – Mundur później! Gdzie mundur w zbrojowni? – Niby był w dobrym humorze, ale cały czas zachowywał czujność. Chociaż nie gapił się na Żołnierza, to cały czas chciał mieć go w zasięgu wzroku. Jednak dawał się mu nacieszyć, czując się odrobinę jak przy dziecku w przedsionku do Disneylandu. Co z tego, że akurat to konkretne dziecko mogło go zabić gołymi rękoma.
– Snajperka? Mosin pasuje jak w mordę strzelił! – Szczur znów żartował, Roger pokręcił głową, uśmiechając się do niego. Obydwaj wysłuchali zamówienia, Kapitan dodał, że sprzęt ma być na jutro, nie na dziś i że sam, jak zawsze, nie będzie korzystał ze standardowych środków. O amunicję także nie musieli się troszczyć.
Nie wrócili od razu do pokoju Jamesa, bo musieli spróbować zdobyć jego mundur. Okazało się, że jest on w spisie dowodów projektu próby włączenia Żołnierza do S.H.I.E.L.D i że...
– ...będzie naprawdę trudno uzasadnić ruszanie takiego przedmiotu z archiwów... – Mężczyzna spojrzał na Kapitana. – Ale w końcu czego się nie robi, by ułatwić pracę takim boha... – Zawiesił głos i spojrzał na Jamesa, plącząc się w mówieniu i wyraźnie szukając odpowiedniego słowa. Roger oszczędził mu tego dziękując w ten swój charakterystyczny, łagodny sposób. I już? Mogli wracać? Aż trudno uwierzyć w to, że tak łatwo poszło!
– Chcesz iść gdzieś jeszcze? – zapytał nagle, gdy wchodzili już do skrzydła mieszkalnego. – Albo potrzebujesz czegoś?
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 10:02 pm

Nie chciał w ogóle słuchać o tym, że ma mordować ludzi w jakikolwiek innym stroju! Jego mundur nie był skomplikowany i w żaden sposób nie nawiązywał do symboliki Hydry – ale jednak stanowił nieodłączną część Jamesa. Musiał go mieć. Albo chociażby strój, który dorównywałby funkcjonalnością tamtemu.
Dlatego też ładnie zignorował ich problem. Zdobędą go i koniec. Krótko pożegnał gościa, spokojnym krokiem opuszczając zbrojownię.  
- Będę pilotował, tak? – upewnił się, zerkając na Rogera. – Ostatni samolot jaki miałem też był wasz… Ale tamten będzie większy, nie? Chciałbym go zobaczyć, Roger. Bez uruchamiania, oczywiście – dodał, zaznaczając jak grzecznym żołnierzem dziś był!
Z sekcji mieszkalnej do hangaru nie było szczególnie daleko – ot, przedłużyli sobie spacer. Jednocześnie James wciąż starał się zarejestrować wszystkie znaczące elementy, aby móc się jakoś odnaleźć w tej wielkiej plątaninie korytarzy.
Hangar był ogromny! Spokojnie mógł pomieścić kilka standardowych Boeingów. Ale oczywiście, żadnego takiego nie znaleźli w tym miejscu – jedynie wyspecjalizowane samoloty bojowe, które Żołnierz tak uwielbiał.
- Tym lecimy? – rzucił luźno, choć ze szczerym zadowoleniem, podchodząc do samolotu wskazanego przez jednego z członków  oddziału lotniczego. Spokojnym krokiem wszedł do środka, właściwie czując się jak u siebie w domu.
- Niezły – stwierdził, oglądając się krótko na Rogera, posyłając mu szczerze zadowolone spojrzenie. – Jakie jest jego uzbrojenie? - zapytał, przechodząc przez kadłub do dzioba. Tam pochylił się nad kolejnymi kontrolkami, chcąc się upewnić, że będzie w stanie obsłużyć to cudo. Prosta sprawa!
- Panele maskujące. Przydadzą się, będę mógł podlecieć stosunkowo blisko – obejrzał się na Rogera, a drobny uśmieszek który wykwitł na twarzy Żołnierza był… Znaczący. Bo. Czy ktokolwiek miał okazję pieprzyć się w kabinie pilotów?
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 EmptySro Sty 07, 2015 11:16 pm

Skoro udało im się przeżyć wizytę w zbrojowni i archiwum bez większych ekscesów, Roger uznał, że można wykorzystać dobrą passę i kontynuować wycieczkę. Teraz naprawdę nie wiedział, co miał myśleć. Szczerze powiedziawszy bał się wierzyć, że ten plan z wcielaniem Jamesa do Tarczy w ogóle ma sens, tymczasem jego bezpodstawna wiara wydawała się przynosić owoce. Nie bez problemów, jasne, ale jeszcze się nie pozabijali! Szło to w dobrym kierunku.
Bez uruchamiania, jasne, że bez! Technicy zaczną przygotowywać tę maszynę w nocy, teraz na pewno nie było w niej paliwa i nie stała w odpowiedniej pozycji do wylotu.
Przeszli przez hangar właściwie niepostrzeżeni, gdzieś w drugim końcu budowli słychać było trwające prace, pewnie ekipa miała jakieś ważne zajęcie.
– Słabe – rzucił krótko. – To nie jednostka bojowa. – Na początek odrobinę (i zupełnie niechcący!) ostudził jego entuzjazm, nie kryjąc, że zwyczajnie nie spodziewał się po nim takiego humoru, ale później jak najdokładniej odpowiedział na pytanie. Zatrzymał się parę metrów za Jamesem i oparł biodrem o jedno z krzeseł.
– Na pewno chcesz pilotować? Leci z nami mój dobry znajomy, jest świetnym pilotem. – Cóż, Roger był Rogerem. Skupił się na myśleniu nad tym, czy na pewno powinien ryzykować jeszcze bardziej i pozwolić Jamesowi pilotować i uznał, że z całą pewnością źle zrozumiał tę dwuznaczność. Po prostu odpowiedział na uśmiech uśmiechem i dalej cierpliwie czekał, aż Żołnierz sprawdzi wszystko co chciał, jednak... coś mu tu nie grało, dlatego nie ukrywał, że go obserwuje.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





StephenxGregor - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 8 Empty

Powrót do góry Go down
 
StephenxGregor
Powrót do góry 
Strona 8 z 40Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 24 ... 40  Next
 Similar topics
-
» StephenxGregor

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Odpisz mi, Stefan! :: ∎ Historie-
Skocz do: