IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Victoria Park

Go down 
+9
Andrew
Kimi
Ozzie
Salem
Ryu
Louis
Skorpion
Hide
Lucius
13 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Gerard

Gerard


Liczba postów : 131
Join date : 18/10/2014

Victoria Park - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 3 EmptyWto Gru 23, 2014 9:52 pm

Delikatnie mówiąc miał to gdzieś, co wykrzykiwał tamten nieznajomy. Czy on nie miał większych problemów na głowie? Pies lada moment go dopadnie, rozerwie na strzępy... jasne, ze się bał. Pomijając, że cholernie bał się psów, to jeden z ich przedstawicieli gotował mu tutaj koszmar. Nie, niestety mu się to nie śniło, szkoda. Bo wolałby się obudzić zapocony w swoim łóżku, niż teraz wylewać poty na próbie ucieczki. Nawet nie zauważył, kiedy dołączył do niego ten sam koleś, co przed chwilą na niego niechcący wpadł. Wykrzykiwał coś, ale skupienie Gerarda ogniskowało się na zupełnie innej sytuacji. Tylko w myślach akcentowała się ta obecność drugiej osoby. Ale bardziej niż jego odczuwał już dyszący nad jego truchłem psi pysk. I wieczorne wydanie wiadomości - syn biznesmena padł ofiarą psa, który został uśpiony po tym ataku. I wszystkie psy mają obowiązek nosić kagańce. Ale jemu życia to nie przywróci.
Póki co jeszcze biegł. Chłopak obok coś wykrzyczał i chwilę potem poczuł jak coś go odpycha na drzewo i już miał się modlić do Boga, żeby go do nieba wziął, zanim pies zdąży go rozszarpać. Jednak jak się okazało chwilę po tym jak przydzwonił ciałem w drzewo, że to nie był pies, tylko tamten co z nim postanowił się przebiec. Jeszcze. Niewiele trzeba było czekać na samego kundla. Gerard na całe szczęście nie upadł, ale był niefortunnie bokiem odwrócony.
I wtedy poczuł solidny ból zaciskających się na jego przedramieniu szczęk. Jedyne dobre w tym wszystkim, ze zębiskami trafił w protezę. Przez co ból tylko odczuwał, ale nic mu nie było. No i oczywiście przy takim wielkim bydlaku, jego masa powaliła Gerard na ziemię. A pies szarpał się chwilę z ręką, póki nie dorwał się do jakiegoś przewodu, przez co krótkie zwarcie wywołał, a to z kolei spowodowało lekki uskok prądu. I psina jakby potraktowana paralizatorem zaskomlała i pobiegał jak najdalej od niego. Dała tym samym spokój niedoszłemu uciekinierowi. A ten położył się na ziemi i starał się wyrównać oddech. Ten chłopak, który go popchnął pewnie już dawno się zmył, skoro całe zagrożenie Gerard na siebie przyjął. Znaczy się, jego proteza. A propo niej.
Gerard jakby nagle się ocknął i całe zajście jakby w ogóle nie zaszło. Musiał jednak coś zrobić, bo to mu się nie śniło, a zagrożenie dalej było. Właśnie chodziło o tę protezę. Szybko zdjął z siebie całe ubranie które miał na górnej części ciała i szybko odpiął protezę od ciała, co mu zresztą chwilę zajęło. Dopiero kiedy ta leżała już obok niego, nałożył na siebie to co miał. Pobieżnie ocenił tylko szkody, jakie pies wyrządził.
- Kurwa jego mać - Zaklął pod nosem i wyciągnął telefon. Próbował się dodzwonić do Jasona, ale nic z tego. Zdenerwowany cisnął telefonem w tamto drzewo i opadł ponownie na kupę liści, na której przed chwilą rozegrała się dramatyczna walka.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Victoria Park - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 3 EmptyPią Gru 26, 2014 10:37 am

Vincentowi wystarczyło krótkie spojrzenie z ukosa podczas tego szaleńczego biegu, aby zauważyć, że te duże bydle straciło zainteresowanie nim, a brutalną adorację przejął obcy mu, jakże niewychowany, koleś. Będąc kilka metrów od sceny, oddalił się o jeszcze kilka długich kroków i oparł ciężko o pień drzewa. Wyjrzał zza żywego drewna i zauważył, że pies co najmniej dobrze bawi się z jego znajomym. Całkiem szkoda, dramatyczne ślady krwi nie pasują do tej scenerii, stwierdziła Gwiazdka w myślach, skazując młodzieńca na straty. Marna empatia od zawsze była jego znakiem charakterystycznym; przynajmniej tyle, że ciało zdawało sobie sprawę z adrenaliny, strachu i stresu, bo serce nadal szaleńczo biło, a mięśnie były przygotowane do dalszej ucieczki. Mógłby nadal biec – ale po co, jeśli z obowiązku dżentelmena(ha!) musiałby wrócić się i sprawdzić, czy tamten nie potrzebował karetki?
Ale stało cię coś dziwnego – bestia pisnęła i poszła w drugą, na szczęście Stara nie zbliżając się do niego. Zmarszczył brwi; nóż, paralizator, wybicie zęba? A może jakiś mały rewolwer? Dramatyczne myśli nie powstrzymały zwykłej ciekawości, dlatego krokiem cichym i ostrożnym, niemal kocim, podszedł do znajomego. Otaksował jego ciało, a brwi znalazły się przy nasadzie nosa; co to za ustrojstwo? Przez chwilę myślał, że to jakaś apokalipsa i właśnie zepchnął obcego najeźdźcę na drzewo, potem pomyślał o tym chłopcu z Fullmetal Alchemist i był jeszcze bardziej zaniepokojony, bo przecież nie poradziłby sobie z żadnym dresem, a co dopiero z czary-mary, potem przeszedł mu przez myśl plakat z transformers, a zaraz[...] – powiedzmy sobie szczerze, Star na oczy nie widział protezy, w końcu w swojej ignorancji coś, co jego nie dotyczyło, po prostu go nie obchodziło. Nawet nie zarejestrował faktu, że w przypływie dziecinnej fascynacji już kucał przy znajomym, zdecydowanie naruszając jego przestrzeń osobistą. Pochylił się nad wynalazkiem i perfidnie się w nie wgapił.
- Wow – powiedział inteligentnie, a potem poświęcił chwilę na bezrękie miejsce. I znowu na protezę. - To całkiem fajne. Coś jeszcze to może?
Prawdopodobnie, ta otwarta ciekawość i dziecinność w spojrzeniu Vincenta była pesząca, jak nie irytująca – albo jedno i drugie. Sytuacji nie polepszył fakt, że zawiercił się niecierpliwie w miejscu i zaledwie tyrpnął sprzęt swoim wypielęgnowanym palcem wskazującym. Musiało to wyglądać zabawnie – wysoki mężczyzna w eleganckich, drogich ciuchach, właśnie miał minę jak mały chłopiec, który dostał swoje pierwsze klocki lego.
Zaraz przypomniał sobie o ważniejszej sprawie – o sobie samym. Spojrzał spod byka na puste ręce, nawet nie wiedząc, kiedy stracił kurczowo trzymany kubek kakao, a następnie na swoje ubranie, odnajdując większość napoju na sobie.
- Cholera. Szkoda! Te ciuchy były bardzo ładne. Chyba nie zaprzeczysz, drogi kolego.
Powrót do góry Go down
Gerard

Gerard


Liczba postów : 131
Join date : 18/10/2014

Victoria Park - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 3 EmptyPią Lut 06, 2015 5:10 pm

Ty pierdolony idioto. Przeszło mu przez myśl. Gerard raczej nie był zdolny do używania wulgaryzmów, ale w tej sytuacji był do tego zmuszony, a jego gniew musiał w końcu znaleźć jakiś upust. Nie w alkoholu. Ostatnio coś żołądek się buntował. Nie palił, nie ćpa... mniejsza z tym co robi ze swoim życiem. Zdecydowanie go trochę to przerosło. Postanowił przymknąć oczy. Chociaż na chwilę. Brutalna rzeczywistość, opłaty za naprawę, szkoła, opierdalający go ojciec. Co prawda, tego ostatniego będzie miał gdzieś, w końcu nie jego wina. Ale pies był agresywny, jeśli go dorwą to go uśpią. Gerard nie chciał, by tak się stało, ale tak czy siak.
Wtedy też z jego rozmyślań wytrącił go obcy głos. Nie obcy, znajomy. Skąd ja to znam...
Zerwał się do pionu i tak jak myślał, zobaczył tego idiotę, przez którego pies go dorwał. Ten sam, który mu staną na drodze. Znał go. Trudno było nie znać, chociaż dzieciak taki jak on spoza szkoły mógłby go nie poznać. Nie bardziej Gerard go nie znał. Nazwisko znane, majątek to widać na nim z odległości kilkuset metrów. No i wszędobylskie plotki. O części z nich przekonał się na własnej skórze z powodu tego... wypadku.
Przez pierwsze pięć sekund od zerwania się patrzył się tak, jakby chciał go zabić. Ale nie. Gerard jest pokojowym człowiekiem. Co z tego, ze został wyprowadzony z równowagi, dosłownie i w przenośni. Ale na raz ten przypomniał sobie, że jest koło niego ten obrzydliwie bogaty, rozpuszczony dzieciak. Zrobiło mu się naprawdę niedobrze. Uwagę o protezie puścił mimo uszu, bo był zajęty własnymi myślami, własną złością, którą kierunkował zarówno na niego, na siebie jak i na Jasona, który nie raczył odebrać telefonu. Ale następne zdanie?
Nie myśląc ani dłużej chwycił protezę, która leżała na tej kupie liści i z impetem godnym Pudziana uderzył tą niedoszłą gwiazdę celując prosto w twarz. Czy trafił ze skutkiem czy nie, odwrócił się na pięcie i wyruszył po swój telefon, który leżał pod drzewem parę metrów dalej.
- To sobie kup drugie, przecież Cię na nie stać... - Rzekł z nieukrywaną złością - ...Star - Dodał, wycedziwszy nazwisko przez zęby. Nie wiele myśląc poszedł w kierunku ścieżki.
W tym samym momencie, kiedy już odszedł kawałek drogi podbiegła do niego zziajana kobieta, zawzięcie gestykulując i tłumacząc całe zajście, a też pytając o swojego psa. Gerard machnął ręką, która trzymała protezę.
- Nie zgłoszę tego, ale jak szybko Pani nie znajdzie psa, to jeszcze kogoś innego zaatakuje i go uśpią - Odparł z lekkim smutkiem. Biedna psina. Minął kobietę i szedł, dalej.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Victoria Park - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 3 EmptyPią Lut 20, 2015 9:29 am

Vincent nie kłopotał się z dostrzeżeniem zabójczego wzroku dzieciaka, bo był za bardzo skupiony na przyglądaniu się rękopodobnemu wynalazku. Co więcej! - w ogóle nie wyczuł ciężkiej atmosfery wytwarzanej przez niepełnosprawnego. Nic dziwnego, że tylko uniósł brewkę na widok prawdziwej ręki na sztucznej ręce i nie zdążył uchylić się przed nagłym atakiem. Z pozycji kucającej tyłek zetknął się z ziemią, a dłonie mimowolnie złapały za obolałe miejsca – brodę, nos i czoło. Dopiero po chwili wyczuł – całe szczęście niedużo – cieczy pod opuszkami palców i z wrażenia aż nie przeklął, w żaden sposób nie wyzwał ni rzucił klątwy. W mniemaniu Stara, każdy idiota wiedział, że zranienie twarzy aktora to grzech ciężki, i w najlżejszej wersji, długowłosego czekała reprymenda o braku profesjonalnego podejścia i przełożenie zdjęć, bądź scen do nagrania, a to jeszcze pomniejszy budżet i tym samym dostanie mniejszą wypłatę i wielkie niezadowolenie pracowników, a w najgorszej – wyleci na zbity pysk i jeszcze będzie miał bardzo kiepską reputację. Co jak co, ale jak Vincent za coś się brał to porządnie, więc nic dziwnego, że zwyczajowa blada twarz gwiazdki stała się niemal półprzeźroczysta. Dzięki Lucyferowi i jego pomocnikom, pomyślał Vincent, że dzisiejsze zdjęcia zaliczone, a kolejne dopiero za dwa dni. Może rany się w większej części zagoją.
A chwilę później dokonała się zemsta – niemal bezszelestnie podszedł do dzieciaka i wyrwał mu protezę, a następnie szybkim ruchem posłał mu perfidne uderzenie w tył głowy, wcale nie przejmując się, że było to co najmniej niebezpieczne i prokurator byłby niezadowolony.
- Zaczynam się zastanawiać, czy posiadasz coś takiego jak szare komórki, skoro robisz takie bezmyślne rzeczy, szczeniaku – wysyczał lodowato z gracją wężoustnego i, nie mogąc powstrzymać nastoletniego braku powściągliwości, na ślepego kopnął go w okolice łydki, bądź kolana.
Ignorowana kobieta docisnęła rękę do ust przeczuwając bójkę, ale zaraz zebrała się w sobie i machnęła długowłosemu telefonem przed nos i pogroziła policją. Młody Star bezmyślnie chwycił niepełnosprawnego za kark i, nadal ignorując niewiastę, żwawo poprowadził go w dalsze, mniej uczęszczane części parku. Nie myślał o konsekwencjach swojego zachowania, ponieważ ból nosa skutecznie wzmagał jego rozdrażnienie.
Powrót do góry Go down
Gerard

Gerard


Liczba postów : 131
Join date : 18/10/2014

Victoria Park - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 3 EmptySob Lut 21, 2015 6:56 pm

Patrząc na to z poziomu innego obserwatora można by pomyśleć, że Gerard miał najzwyczajniej w życiu pecha. Ale sam chłopak nie miał ochoty o tym myśleć, bo już same ewentualne konsekwencje z powodu całego tego zajścia mogły być. Już nie wspominając o tym, ze źle się czuł z tym, że go uderzył. Ale teraz czuł niewypowiedzianą radość z tego, że oberwał. To takie dziwne wiedzieć, ze tak na dobrą sprawę nawet takiego Vincenta może coś takiego spotkać. Nie pomyślał o tym, ze mógłby mieć ten jakieś problemy, ale serio powinno go to teraz interesować? Na dobrą sprawę dobrze zrobił.
Głupie wyrzuty sumienia, przemknęło mu przez myśl. Przecież dobrze zrobił, bardzo dobrze.
Wtem nagle poczuł jakieś szarpnięcie z tyłu, a zanim zdążył na dobre zareagować to coś echem odbiło się od jego głowy. A, że to była potylica, to nagle dostał takich mroczków, że kompletnie nic nie ogarniał przez parę sekund. A zanim mu wzrok wrócił, chwycił się za tył głowy swoją jedyną ręką, bo druga nagle gdzieś mu znikła.
I wtedy usłyszał Star'a znowu. I chociaż za pierwszy razem włos mu się na głowie zjeżył, to zaraz czuł jak go powoli złość ogarnia. Na domiar złego, jeszcze ostentacyjnie dostał w kolano, więc tak się złożyło, że przez krótką chwilę był jednocześnie kulawy, bez ręki i ślepy.
Miał coś odpowiedzieć. Serio. Nawet bardzo chciał, ale na ten moment miał takiego kołka w gardle, że tylko się zakrztusił. Zaraz potem jak został chwycony za kołnierz i zmuszony do chodu, który był nieco utrudniony przez kopniaka, powoli zaczął mu wzrok działać poprawnie, tak jak powinno. Kilka sekund później był już całkiem sprawny. I od razu zaczęła się szarpanina, bo przecież ile będzie się tak prowadził jak ostatnia ofiara. Co on sobie wyobraża, że tak można z każdym kogo napotka?
- Puszczaj mnie idioto, niech ja cię tylko dorwę! - Oraz parę innych pogróżek, zdecydowanie pozbawionych jednak przekleństw czy nadmiaru złości wyszło z jego ust. Jednak w dalszym ciągu były to tylko pogróżki, bo Gerard jedyne co chciał uzyskać, to puszczenie go wolno. Ot, pójść sobie, wypić tabletkę przeciwbólową w mieszkaniu i położyć się spać, ew. grać na konsoli przez parę godzin bezpośrednio przed snem.
Wcale nie miał ochoty się z nim jeszcze użerać. Wystarczyło mu w zupełności, że jest nieco starszy, ale jeśli chodzi o klasy, to w szkole miał nawet rok różnicy znaczenie. I że za każdym razem w szkole pierwsze kogo rozpozna to z pewnością będzie to Star.
Z pewnością będzie się to mu śniło przez parę nocy, jak na złość.
Z jedna ręką, w dodatku nie po tej stronie co trzeba ciężko było się wyrwać, z tak niekorzystnej pozycji.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Victoria Park - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 3 EmptyPon Lut 23, 2015 4:58 pm

Hardo trzymał ciałko Gerarda w swoich wkurwionych rączkach do samego końca – a koniec był pod ścianą, na którą ciemnowłosy został rzucony; plecy boleśnie zetknęły się z twardą i zimną powierzchnią. Ten nie miał jak uciec, bo był uwięziony między kroczem Vincenta, a pniem drzewa. Nie zważając na wszelką agresję i blokując ciosy skierowane na swoją twarz, pochylił się nad Gerardem.
- Uspokój się, koleś! - najpierw mruknął podminowany, chociaż z twarzy było widać, że nie był taki spokojny jak chciał. - Nie mam zamiar marnować na ciebie czas. Następnym razem rusz tę bezmózgą łepetynę i sobie, kurwa no nie wiem, wyczaruj sobie chociaż jakąś fasolę, bo przeciąg między uszami ci szkodzi. - A młodego Stara wcale nie interesowało to, że to raczej sensu nie miało, a tym bardziej klasy.
Uznał, że na tym zakończyła się jego rola. Postraszył, poprzeklinał, a przecież ubranie i kakao samo się  nie odkupi. Nie miał siły, żeby zażądać zwrotu pieniędzy, wszak przy swojej arogancji nie sądził, aby dzieciak był w stanie zapłacić za jeden guzik stroju.
Jeszcze chwilę poprychał, pokręcił głową, wystawił zęby i poszedł w swoją stronę, zamiatając swoim brudnym ubraniem chodnik.

[z/t]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Victoria Park - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Victoria Park
Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» Hyde Park
» Victoria Metro
» Victoria Coach Station
» Green Park
» Regent's Park

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Tereny rekreacyjne :: ∎ Tereny zielone :: ∎ Pozostałe parki-
Skocz do: