IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Victoria Park

Go down 
+9
Andrew
Kimi
Ozzie
Salem
Ryu
Louis
Skorpion
Hide
Lucius
13 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Ozzie
Buszmen Internetów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ozzie


Liczba postów : 165
Join date : 03/05/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptySob Maj 10, 2014 11:33 am

Ozzie nie znosił bezczynnego siedzenia w czterech ścianach swojego pokoju w akademiku. Zazwyczaj gdy tylko miał wolną chwilę - a zdarzało się to dość często - wychodził na miasto, by tam dać upust swoim artystycznym wizjom. Rzadko zdarzało się, by jakikolwiek przechodzień zwracał mu uwagę, kiedy różnymi malunkami bądź napisami ozdabiał mury lub budynki. Co więcej, zawsze ma ogromną radochę, kiedy widzi jakichś turystów robiących sobie zdjęcia przy jego malunkach. Do dzisiaj będzie pamiętał, gdy jakaś para wygłupiała się przy jego jednorożcu na jednej z alejek. Nigdy nie zapomni tego widoku.
Niestety, zdarzali się też tacy, którzy jego dzieła sztuki traktowali jako akty wandalizmu, przez co już nie raz wylądował na komisariacie. Niejednokrotnie obciążano go karami porządkowymi i skazywano na prace społeczne, gdzie między innymi z ogromnym bólem musiał zmywać swoje malunki. Skończył tak też i jego ukochany jednorożec...
Dzisiaj, jak zwykle zresztą, nie wadząc nikomu, tworzył portret swojej ulubionej filmowej bohaterki - młodziutkiej Natalie Portman grającej Matyldę w "Leonie Zawodowcu", a obok niej napis "Życie zawsze jest takie gówniane, czy tylko w dzieciństwie?". No, przynajmniej robił to, dopóki nie usłyszał szczekania jakiegoś psa, które zdołało przebić się do jego uszu nawet przez słuchawki. Wyjął małe urządzonka z narządu słuchu akurat wtedy, gdy zaczynał się refren jego ulubionej piosenki BRMC, po czym ostrożnie odwrócił się, wciąż trzymając w dłoni puszkę z farbą. Widząc niezbyt przyjaźnie wyglądającego kundla, niemalże podskoczył, od razu wypuszczając z rąk narzędzie zbrodni. Całe życie mu przeleciało przed oczyma, kiedy tak wpatrywał się w prężącego się do skoku zwierza. Cóż, nie było ono długie i zapewne dalej się ciągnąć nie będzie, ale Ozzie nie chciał go kończyć w taki sposób!
Boże, królowo, wszyscy święci, ktokolwiek - pomocy!
Z ogólnego przerażenia wyrwało go dopiero pytanie obcego mężczyzny i, jak się domyślił, właściciela psa. Spojrzał na niego, przywierając plecami do dopiero co wymalowanej ściany i mimowolnie unosząc ręce do góry.
- Wszystko, tylko nie tyłek i twarz! - wymsknęło mu się, gdy tak co rusz przenosił wzrok z obcego na zwierzę.- To nie ja, panie władzo! - dodał szybko, a widząc turlającą się mu pod nogami puszkę, kopnął ją ukradkiem gdzieś dalej.- To te ręce, one nie wiedzą, co czynią! - tłumaczył, ukazując mu umazane farbą dłonie.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyNie Maj 11, 2014 11:57 pm

Malunek był naprawdę piękny. Buzia małej Matyldy wyglądała jak żywa i trzeba było przyznać, że nastolatek cudnie uwiecznił aktorkę w jej najlepszej roli. Szkoda tylko, że talent chłopca był wykorzystywany do niszczenia mienia publicznego. Taki mural wyglądałby cudownie jako ozdoba ośrodka dla trudnej młodzieży, obecnie mieli tylko białe, smutne ściany w pokoju medialnym. Pokoje chłopców i dziewczyn też nie należały do najładniejszych, starsze dzieci nie przejmowały się szarością swojej sypialni ale maluchy dałyby wszystko za stado motylków wymalowanych nad ich łóżkami.
Kot zaszczekał jeszcze kilka razy, nie rozumiejąc reakcji obcej mu osoby więc podbiegł do swego Pana i wtulił pysk w jego dłoń. Przecież Kot chciał tylko wskoczyć mu na ręce i polizać po twarzy, dziwny obcy! Najbezpieczniejsze miejsce jest przy właścicielu i Kot o tym wiedział. Salem pogłaskał swego ulubieńca i spojrzał ostro na młodego wandala.
-Myślisz, że to takie zabawne? Miasto wydaje tysiące funtów na zamalowanie takich rzeczy! Zamalowałeś kiedykolwiek jakiś swój malunek? Jak jesteś taki mądry to chociaż zapłać za to co robisz, wpłać pieniądze na fundację lub schronisko! - dzieciak był przerażony i Salemowi trochę zrobiło się żal chłopaczka. Miał talent ale nie powinien wykorzystywać go w taki sposób. Takich rzeczy po prostu nie wolno. Trzeba było wymierzyć karę ale taką, aby nie zmarnować dzieciaka.
- Sprintem polecisz do nocnego, kupisz ciastka czekoladowe i wrócisz tu w podskokach! Na co jeszcze czekasz? 5... 4... 3... 2...
Powrót do góry Go down
Ozzie
Buszmen Internetów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ozzie


Liczba postów : 165
Join date : 03/05/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptySro Maj 14, 2014 3:20 pm

Ozzie zaczynał już zmawiać w myślach wszelkie litanie i modlitwy, jakie tylko do tej pory zdołał poznać, a gdyby go sfotografować to jego postawa mogłaby być wzorem dla wszelkich przyszłych żołnierzy co do tego, jak zachować plecy w linii prostej. No, pomijając jego wzniesione do góry ręce, rzecz jasna.
Na pytania nieznajomego tylko zmarszczył delikatnie brwi. Przypomniał sobie po raz kolejny o swoim kochanym jednorożcu. O tym pięknym, wspaniałym dziele, tak bestialsko skazanym na zmycie jego własnymi rękoma! Niestety, owe pytanie - zamiast wywołać jakiekolwiek poczucie winy - tylko przywołało ogromny żal i smutek bardzo podobny do tego, który nastolatki odczuwają po odejściu chłopaka swoich marzeń.
Polecenie mężczyzny wyrwało go z rozżalenia, przywołując na jego twarz lekkie zdziwienie. Nie zamierzał jednak zadawać zbędnych pytań, kierując się jedną ze swoich podstawowych zasad: "Z właścicielami dużych i strasznych psów się nie dyskutuje. Nigdy". Ignorując więc wszelkie swoje wątpliwości, natychmiast pobiegł do najbliższego nocnego. Chyba jeszcze nigdy tak nie zapierdzielał! Matka byłaby z niego dumna! ...No, chociaż może niekoniecznie, ale zawsze warto mieć nadzieję.
Gdy wrócił z paczuszką pełną czekoladowych pyszności, wręczył je natychmiast nieznajomemu, ukradkiem jeszcze wycierając resztki ciastek z kącików ust. Nie mógł się im oprzeć po drodze, ale miał nadzieję, że mężczyzna tego nie zauważy. Swoją drogą, w ogóle nie kwestionował słuszności tego, że robił za tzw. "wafla", jako że cały jego moralniak ciął się niczym meksykańska kablówka. Ale to nic! Może jak dobrze pójdzie, to ominie go wszelka karna odpowiedzialność.
- Proszę uprzejmie! - powiedział, uśmiechając się szeroko, by zaraz zacząć powoli wycofywać się do tyłu, unosząc ręce do góry.- To teraz, jeśli pan pozwoli, ja sobie pójdę w świat, przeszkadzać nie będę...
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyPią Maj 16, 2014 12:47 am

Salem złapał chłopaka za kołnierz i mocno pociągnął do tyłu. W ostatniej chwili podparł go aby mały wandal nie zaliczył gleby. Sprint do nocnego był tylko częścią kary za to co chłopak zrobił. Nieważne jak cudowny był mural nie wolno było pozwalać na coś takiego bez zgody miasta. Koniec kropka.
Ciastka były otwarte, doprawdy nie mógł wytrzymać lub kupić sobie własnych. Paczka czekoladowych talarków była minimalną rekompensatą za to co wylądowało na murku należącym do parku i miasta.
- Zapomnij, że uciekniesz. Myślisz, że to koniec kary? Kochany mój artysto, to dopiero początek... - nadal mocno trzymając za materiał bluzy kurator pociągnął chłopaka w stronę głównej ścieżki, wręczył smycz swojego psa i zawiązał ją mocno na nadgarstku nastolatka.
- Kot, biegnij! - komenda była poleceniem dla psa, który wystartował z siłą małego motorka i zmusił chłopaka do biegu inaczej śmiało mógłby być ciągnięty po asfaltowej alejce. Auć, to by bolało.
Psisko robiło okrążenia, wskakiwało na ławki i zmuszało do tego samego chłopaka. Z nieludzką prędkością przemierzali park, ciągle w zasięgu wzroku ciemnowłosego pracownika sądu, który siedząc na ławce delektował się ciastkami. Spali kalorie innym razem.
Dopiero, gdy Kot uznał, że biegać mu się w sumie nie chce zwolnił i truchcikiem wrócił do właściciela wlokąc za sobą ledwo żywego wandala. Jak nic zrobili kilka kilometrów, bardzo mu dobrze.
- Będziesz dalej malować? - spytał Salem, gdy kundelek uwalił się przy nogach swego Pana i pozwolił w końcu chłopakowi usiąść, złapać oddech i wytrzeć się z potu.
Powrót do góry Go down
Ozzie
Buszmen Internetów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ozzie


Liczba postów : 165
Join date : 03/05/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyPon Maj 19, 2014 6:21 pm

Cóż, Ozzie spodziewał się tego, że mężczyzna zbyt szybko mu nie odpuści. Oczekiwał jednak jakiejś kary typu "gąbka, wiaderko i szoruj pan ten mur" niż pierdzielonego triatlonu przez cały park za jakimś kundlem, który z ogromnym powodzeniem mógłby być wizualnym przedstawieniem "Szybkich i wściekłych" bez kółek.
Już sam nie wiedział, co było dziwniejsze i nad czym powinien się w tej chwili zastanawiać: nad tym, jakim cudem tak szybko przebierał nogami pomimo swej niedostatecznej kondycji, czy nad faktem, że był ciągnięty przez psa o imieniu Kot... Tak czy siak, jeśli myślał, że z tamtego sklepu szybko zapierdzielał, tak teraz zapierdalał niczym bolid Formuły 1 albo jakaś pro gamerka, która dowiedziała się, że w Tesco wyprzedają Playstation 4 za 1/4 ceny. Tak jak owych kobiet nie dałoby się w żaden sposób zatrzymać, tak tego psa nie zniechęcała żadna przeszkoda. Nawet parkowe ławki nie stanowiły dla tego kundla problemu! Dla Ozziego wręcz przeciwnie - z całą pewnością skończy z paroma siniakami. No, o ile w ogóle wstanie po tym wszystkim.
Kiedy Kot w końcu ulitował się nad biedną duszą i ciałem młodego pana Hargrave, ten po prostu padł na kolana tuż przed nogami nieznajomego mężczyzny. Opierał się teraz tylko na rękach, za wszelką cenę starając się złapać chociaż odrobinę powietrza. Nie mógł wykrztusić z siebie nic oprócz dziwnych i czasami przerażających jęków bądź warczeń typowego zombie. Na pytanie właściciela psa odpowiedział więc tylko kręceniem głowy na boki. Cóż, owy gest i tak prawdomównym nie był, ale czuł, że od tej chwili zrobi wszystko i przyzna rację każdym słowom, byleby wrócić do domu i usnąć snem obolałego triatlonisty.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptySro Maj 21, 2014 12:44 am

Chłopak spisał się na medal, dzielnie biegał i nawet nie myślał o zerwaniu smyczy i ucieczce. Brawa dla niego za to. Jakaś cząstka Salema podpowiadała, że powinno mu być szkoda chłopaka ale stanowczo ją uciszył. Sięgnął po butelkowaną wodę, którą miał ze sobą i podał chłopakowi.
- Nie do końca ci wierzę, ale swoją karę już miałeś. Więcej nie będę cię męczył - uśmiechnął się do kolorowej czupryny nastolatka. Zimne wietrzysko zawiało przypominając im obu, która jest godzina. W sumie po dłuższym przyglądaniu się chłopakowi, Salem uznał, że chyba trochę przesadził z karą bo chłopak ledwo zipał.
- Nie wygląda na to abyś był w stanie wrócić do domu o własnych siłach - kurator westchnął i pomógł nastolatkowi wstać, poklepał go mocno po plecach. - Masz szczęście, że na mnie trafiłeś. Jestem kuratorem, zajmuje się nieletnimi wandalami takimi jak ty. Znaj moje dobre serce, możesz umyć się u mnie i przespać a rano wrócisz do siebie. Jest grubo po północy a ty wyglądasz jak cień siebie. Ciekawe czemu? - wyszczerzył się, pokazując ostre kiełki.
Zaproszenie kompletnie obcego dzieciaka na nocleg oraz prysznic było czymś całkowicie normalnym dla Salema. Pracował z trudną młodzieżą, czasami osobami, które uciekały z domu lub miały problemy z aklimatyzacją w nowym miejscu. Kurator wyciągał zawsze do nich pomocną dłoń, oferował kanapę w salonie i ciepły posiłek.
- Salem Witch, miło cię poznać - ciemnowłosy przedstawił się i podał dłoń chłopakowi.
Powrót do góry Go down
Ozzie
Buszmen Internetów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ozzie


Liczba postów : 165
Join date : 03/05/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyPią Maj 23, 2014 5:02 pm

Ozzie, złapawszy w końcu oddech, wziął do rąk podarowaną mu wodę. Zanim jednak odkręcił jej zakrętkę, znowu wziął parę wdechów i, przede wszystkim, zaczął podnosić się z kolan z drobną pomocą nieznajomego. Upił parę łyków życiodajnego płynu, zanim oddał butelkę mężczyźnie z powrotem, burcząc przy tym ciche "Dziękuję". Cóż, klepanie po plecach o mało co nie sprawiło, że blondyn zakrztusił się wodą, ale już nie narzekał. Wolał się nie narażać na większą karę. Kto wie, na co jeszcze mógł wpaść ten cały strażnik sprawiedliwości i parkowych murów...
Słysząc, że ma do czynienia z kuratorem, młody wandal zerknął na bruneta, marszcząc przy tym delikatnie swoje brwi. To chyba lepiej niż policja, prawda...? Chociaż, jeśli miałby wybierać między grzywną a nieoczekiwanym wysiłkiem fizycznym, to chyba wybrałby to pierwsze.
Wytarłszy wierzchem dłoni resztki wody z okolic ust, uścisnął rękę mężczyzny.
- Ozzie Hargrave i powiedzmy, że wzajemnie - odparł, by zaraz zacząć strzepywać ze swoich kolan wszelki kurz i brud zebrany z parkowej dróżki. - Jest pan pewien, że chce zaprosić do swojego domu jakiegoś wandala z ulicy? To chyba nie jest dobra decyzja. Kto wie, może kiedy nie jestem wandalem, to rodzi się we mnie prawdziwy socjopata? Nie ryzykowałbym na pańskim miejscu, panie Witch! Różni szaleńcy chodzą po ulicach~ - zauważył Ozzie, zacierając złoworogo ręce i szczerząc się złośliwie.- No ale skoro już pan to zaproponował, to z ogromną chęcią skorzystam z pańskiego prysznica. Niech pan prowadzi, panie Witch~!
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyPią Maj 30, 2014 10:52 pm

Zrobili spacerek przez park, skręcili kilka razy i Salem nawet trochę się rozgadał zachęcając towarzysza do konwersacji. Opowiedział o tym jak lubi sztukę, że docenia ją ale są inne i lepsze miejsca na coś takiego. Miasto wydzielało specjalne murki na graffiti.
Po kilku minutach dotarli pod bloki, gdzie mieszkał Witch i jego dziwaczny pies.
z/t x2 kontynuacja u pana kuratora
Powrót do góry Go down
Kimi

Kimi


Liczba postów : 225
Join date : 14/06/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyPią Sie 08, 2014 5:30 pm

Szedł przez park i zastanawiał się co miał robić. Strasznie mu się nudziło, a w akademiku nie było zbyt wielu ciekawych osób. Jak zwykle nawet w wakacje musiał tam mieszkać. Nie rozumiał swojego ojca, ale kto by się tam przejmował. Rozejrzał się wokoło i przyglądał się rozradowanym ludziom, którzy bawili się z psami, albo swoimi dziećmi. Uroki weekendów w Londynie - jeżeli akurat nie pada. Potarł swoje lewe ramię, bo miał tam siniaka, po ostatniej bójce. Strasznie go uwierał, bo był naprawdę duży i mocno go bolał. Kto wymyślił ból, albo siniaki? - pomyślał. Było to irytujące.
Kulał także lekko na prawą nogę, bo kostkę sobie zbił, ale nie za mocno, więc może jeszcze chodzić. Ale przynajmniej nikt już nie będzie się do niego zaczynać. No przynajmniej z tamtej paczki. Mimo to nie potrafił się nie bić. Był tak bardzo przyzwyczajony do bólu, że nie mógł bez niego żyć. Bark siniaków na ciele u siebie uważał za okazy lenistwa. Coś takiego, czego sam nie mógł zrozumieć.
Nagle między jego nogami przebiegł jakiś rudy kot, a zaraz po nim pies. Przez to drugie zwierzę przewrócił się i wylądował na ziemi. Przeklął siarczyście pod nosem, ale nie mógł się gniewać, bo bardzo lubił zwierzęta. I zarobił kolejnego siniaka na pośladku, bo upadł prosto na kamień. Poczuł aż dziwny ucisk w gardle, więc wstał i zaczął się masować po tyłku.
- Szlag - mruknął pod nosem i kopnął nieszczęsny kamień.


Ostatnio zmieniony przez Kim Miracle dnia Wto Sie 12, 2014 1:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyPon Sie 11, 2014 11:12 am

Pogoda dzisiaj była nawet ładna, nie padało co było całkiem rzadkie w Londynie. Szkoda więc było marnować taki dzień na siedzenie w pokoju akademickim. Oczywistym więc było, że Andrew wyjdzie na dwór by skorzystać z tej pogody. Kto wie, może spotka na mieście kogoś ciekawego. W akademiku znał większość osób. Z drugiej strony nie miałby nic przeciwko spotkaniu kogoś ze szkoły. No bo z każdym przecież można się dogadać, prawda?
No i tak się złożyło, że zauważył w pewnym momencie jak szkolny rozrabiaka ląduje na tyłku, a po chwili wyżywa się na biednym kamieniu. Uśmiechnął się lekko i podszedł bliżej chłopaka. Osoby, które biorą udział w bójkach były raczej rozpoznawalne w szkole. Dlatego też Andrew wiedział z kim ma do czynienia.
- Widzę, że nawet z dala od ludzi wpadasz w kłopoty - zagadnął chłopaka z lekkim uśmiechem. Spojrzał za zwierzakami, które poleciały przez resztę parku. Nie lubił gdy pies ganiał koty, zdecydowanie lepiej gdy ten lubił je lub przynajmniej tolerował.
- Czyżby w akademiku było nudno? - zapytał, ponownie kierując swój wzrok na ucznia. Pewnie nie mógł nikogo znaleźć z kim mógłby się pokłócić. A może jednak nawet taki łobuz miał swoją spokojną stronę osobowości i wybrał się po prostu na spacer? Bardzo go to ciekawiło, po ludziach można wszystkiego się spodziewać w końcu.
Powrót do góry Go down
Kimi

Kimi


Liczba postów : 225
Join date : 14/06/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyWto Sie 12, 2014 1:36 pm

Spojrzał z chytrym uśmiechem na blondyna. Tak, Kim zdecydowanie przyciągał kłopoty. To chyba było jego drugie imię. Ale jak zwróciłby uwagę swojego ojca na siebie, gdyby nie kłopoty, problemy z nauczycielami, uwagi, wieczne bójki, bo każdy go irytował. gdyby był przykładnym uczniem, z dobrymi ocenami i pochwałami od nauczyciela, jego ojciec nigdy by się nie pojawił w szkole. Kim pewnie by zapomniał jak ten mężczyzna by wyglądał.
- Może lubię kłopoty - uśmiechnął się chytrze, mimo bólu tyłka. Kopnął jeszcze raz jakiś przypadkowy kamień, który akurat nie był tym, przez który ma siniaka na pośladku.
- Może, a może szukam kłopotów, bo tam nikogo nie ma? Wiesz wakacje i te sprawy. Niewiele jest osób do bójki - uśmiechnął się prowokacyjnie z łobuzerskim błyskiem w oku.
Chciałby z kimś normalnie pogadać, a nie ciągle prowokować bójki. To takie irytujące przyzwyczajenie. Poprawił pokrowiec z gitarą na ramieniu. Jego największy skarb, którego nikt nie może mu odebrać. To jest jego i koniec. Jest to jego jedyna pasja, której nikt nie może mu odebrać. Jego wolność.
- A tak w ogóle jak się nazywasz?- zapytał z szerokim uśmiechem.
W końcu w szkole jest dużo osób, a on nie jest w stanie znać każdego. Jego znają, bo się bije, a tego osobnika skąd miałby znać, a może się kiedyś spotkali, a on zapomniał? Kto to wie. Na pewno nie Kim.
- Chyba, że powinienem cie znać... - zastanowił się chwilę.- Jeśli tak to przepraszam, że cię nie pamiętam.
Nagle w jego głowę uderzyła piłka i się od niej odbiła. Czy on miał dzisiaj jakiegoś pecha? No kurde, co on takiego zrobił?
- Przepraszam!- wydarł się jakiś dzieciak i pobiegł dalej. Kim rzucił tylko cicho w stronę chłopca jakąś wiązankę przekleństw.
Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyWto Sie 19, 2014 11:37 am

Jeśli chłopak szukał kogoś kogo mógłby sprowokować do bójki to trafił pod zły adres. Bójka i Andrew wykluczali się nawzajem. Chłopak zbyt luźno podchodził do życia aby cokolwiek było w stanie go zdenerwować. Jeśliby spytać znajomych blondyna o to jaki jest Andrew każdy by stwierdził, że po prostu wesoły i wyluzowany. Potrafił wszystko obrócić w żart, ze wszystkiego się śmiać. A jeśli ktoś go obrażał? Cóż, widocznie był zazdrosny, więc trzeba było łaskawie przytaknąć i odgryźć się czymś.
- Do bójki? Nie tylko, ogólnie jest niewiele osób teraz w szkole, większość pewnie wolała wrócić do domu na wakacje - odparł chłopakowi z uśmiechem. Choć do bójki pewnie miał jeszcze mniej osób patrząc na to, że nie każdy lubił się bić i większość wolała po prostu omijać kłopoty szerokim łukiem. Cóż, Andrew pochodził stąd, jego rodzina od zawsze mieszkała w Wielkiej Brytanii, więc zagadką było czy został w Akademiku czy może trafił tu na spacer prosto z domu.
- Andrew Timothy Trevena - przedstawił się pełnym imieniem i nazwiskiem, wyciągając rękę w stronę chłopaka. Zapewne nieraz wyminęli się na szkolnym korytarzu, ale osobiście raczej się nie znali. Blondyn kojarzył chłopaka głównie właśnie przez to, że ten często się bił. A przecież życie bez bójek jest o wiele ciekawsze, ma się czas na tyle różnych rzeczy zamiast na leczenie siniaków i potłuczeń.
- Nie wiem, czy powinieneś. Zależy czy miałeś kiedyś do czynienia ze szkolnym Host Clubem, do którego należę - odparł mu. Obejrzał się widząc nadlatującą piłkę i jakiegoś dzieciaka. Zaśmiał się słysząc tą wiązankę przekleństw.
- Sam mówiłeś, że szukasz kłopotów i proszę. One znajdują Ciebie tutaj, powinieneś się cieszyć - powiedział wesoło. Najpierw gada, że szuka kłopotów, a później się denerwuje jak coś go trafi. To dopiero zabawna sytuacja.
Powrót do góry Go down
Kimi

Kimi


Liczba postów : 225
Join date : 14/06/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptySro Sie 20, 2014 11:56 am

Kim był dziwny. Raz się cieszył, że wpadł w kłopoty, a raz najzwyczajniej w świecie miał tego serdecznie dość. Zderzenie się z piłką nie należało do tych jego ulubionych kłopotów. On wolał oddać, a czym odda piłce? I tak jest poturbowana przez nogi tych dzieciaków, a przecież dziecka nie pobije. Spojrzał na chłopaka. Tak, zdecydowanie z nim nie da się pobić, więc może przestanie mówić o bójkach? To by było trudne. Jego spotkania z innymi zazwyczaj kończyły się siniakiem i wizytą u pielęgniarki.
- Tak wiem - odpowiedział ponuro, ale na jego ustach nadal był ten uśmiech.
Przyjżał mu się jeszcze bardziej. Był przystojny - to było jego pierwsze spostrzeżenie.
Kim, nie myśl o tym, że każdy chłopak jest przystojny. Tobie powinny podobać się dziewczyny - powiedział w myślach. Gdyby ojciec dowiedział się, że Kimowi podobają się chłopacy było by po nim.
Westchnął ciężko.
- Ja jestem Kim - zaczął.- Kim Miracle - przedstawił się.
Jego nazwisko było zadziwiające. Cud - tak, jest cudem, bo ojciec go nie zabił, bo matka go kochała, bo jeszcze żyje po tylu bójkach.
- To pewnie nie powinienem - wyszczerzył się i przeczesał swoje krótkie włosy. Zastanawiał się czasami, czy gdyby je zapuścił fajnie by wyglądał.
- Wolę kłopoty, którym mogę oddać - uśmiechnął się i puścił do niego oko.
- A ciebie co tu sprowadza, bo na pewno nie kłopoty. Nie wyglądasz na takiego co się bije, a gdyby tak było to bym cię znał - potargał swoje włosy.
Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyNie Sie 24, 2014 4:41 pm

- Miracle? - blondyn powtórzył za chłopakiem, łapiąc jego dłoń i ściskając na powitanie, tak jak wypada to zrobić gdy komuś się przedstawiasz. A on na dobrych manierach znał się jak mało kto i wiedział jak się zachować w danej sytuacji. Jeszcze nigdy chyba nie zdarzyło mu się popełnić jakiejś gafy.
- Czyli cud, tak? W takim razie czuję się zaszczycony - dodał zaraz wesoło, żartując sobie lekko z nazwiska. No bo w końcu zobaczenie cudu to coś naprawdę wyjątkowego, mało kto miał taką okazję. A tu właśnie Andrew miał przed sobą jeden taki mały cud i to taki, który można było dotknąć.
- Mnie? Pogoda, która dzisiaj jest nieco ładniejsza. Mieszkam całkiem niedaleko i pomyślałem, że warto się przejść na miasto trochę - wytłumaczył swojemu nowemu koledze. Tak, Kim już awansował u Andrew na miano kolegi. Uwielbiał nawiązywać nowe znajomości, bardzo łatwo zaprzyjaźniał się z innymi. Poza tym zawsze był miły i uprzejmy, pewnie ciężko było go nie polubić. A przynajmniej tak mu się zdawało.
- Ty jak rozumiem wakacje w akademiku? - dopytał jeszcze chłopaka.
Powrót do góry Go down
Kimi

Kimi


Liczba postów : 225
Join date : 14/06/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyPon Sie 25, 2014 1:20 pm

Uścisnął jego dłoń i znowu się wyszczerzył, a następnie objął swoje ramiona. Taa, zaszczycony spotkaniem takiego cudu - to nawet zabawne. Spojrzał na niego niebieskimi tęczówkami.
- Pogoda jest nawet w miarę fajna - wzruszył ramionami i rozejrzał się dookoła.
Wakacje w akademiku - westchnął. Prosił ojca, aby zabrał go do domu, bo w końcu tęsknił za tamtymi progami, w których budziły się różne wspomnienia. Od każdego wymierzonego policzka przez jego ojca, przez zabawy z starszym bratem, do ciepłych ramion jego matki. bardzo przyjemne wspomnienia, czemu nie, ale jego ojciec nie chciał go w domu. Przeszkadzał by mu. Za bardzo przypominał mu o śmierci jego mamy, ale on nie był przecież temu winnym. Co on mógł na to poradzić? Sam został skrzywdzony, bo matka traktowała go jak córkę i to mu odrobinę zryło banię.
- Tak, w akademiku - powiedział uśmiechając się łobuzersko. To dawało mu takiego dziwnego uroku, który przyciągał do niego ludzi, jeśli go nie znali.
- Skoro już się spotkaliśmy to może spędzimy tą chwilę razem? - zapytał szczerząc się.- Jakoś odeszła mi ochota na bójki - wzruszył ramionami i podrapał się w tył głowy.
Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyCzw Wrz 04, 2014 5:30 pm

Przytaknął głową na stwierdzenie Kim.
- Fajna, jak na Anglię bo ogólnie to taka sobie - potwierdził z lekkim uśmiechem. Bywał na wakacjach w miejscach gdzie bywała naprawdę piękna pogoda latem. Gorąco, ciepłe słoneczko, plaże pełne turystów. W takich miejscach wspaniale spędzało się wakacje. Te wakacje jednak jego rodzice nie mieli jak wybrać się gdzieś dalej na odpoczynek, więc Andrew spędzał swój wolny czas w Londynie, tu również można było znaleźć sobie ciekawe zajęcia żeby się nie nudzić.
- Nie mam nic przeciwko temu - odparł z wesołym wyszczerzem - Chętnie spędzę czas z cudem jakim jesteś - tak, nadal sobie żartował lekko z nazwiska chłopaka. Bo czemu by nie? W końcu to w pewnym sensie komplement nazywać kogoś cudem, a blondyn uwielbiał rzucać komplementami na prawo i lewo.
- Masz jakieś miejsca, w które lubisz chodzić? Musimy znaleźć coś ciekawego do roboty - zagadnął chłopaka z uśmiechem. Chciał by ten dobrze się bawił w jego towarzystwie skoro już mieli razem spędzić dzisiejszy dzień.
Powrót do góry Go down
Kimi

Kimi


Liczba postów : 225
Join date : 14/06/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyPią Wrz 05, 2014 8:04 pm

Zaśmiał się i pokręcił głową. Gdyby ktoś nazwał go "cudem" w innych okolicznościach już dawno wywiązałaby się bójka. Czemu, nie? Każdy powód do bójki jest dobry, ale teraz to go bardziej bawiło. Podrapał się w tył głowy. Co za chłopak... Nie skomentował też stwierdzenia o pogodzie, ani tekstu o cudzie. Czasami brał to za komplement, a czasami za obelgę. To zależy od jego humoru. Gdy myśli o tym, że jego ojciec  go nie akceptuje nienawidzi swojego nazwiska i pragnie je zmienić, a gdy zagra na gitarze, ktoś go pochwali i coś mu się uda uwielbia jak ktoś nazwie go cudem, bo wtedy tak jest. W tej chwili było mu to obojętne.
- Ogólnie moje ulubione miejsca to kłopoty - wzruszył ramionami - więc raczej tam nie pójdziemy. Może ty masz jakieś ulubione miejsca?- zapytał
Znowu zaczął się mu nieświadomie przyglądać i oceniać jego wygląd. Dlaczego zawsze musi obczajać jakiegoś chłopaka w nieodpowiednich momentach? Nagle dostał SMS-a, odczytał i powiedział do chłopaka.
- Wybacz, muszę lecieć. Może innym razem się zgadamy, pa - machnął do niego ręką na pożegnanie i poszedł w tylko sobie znanym kierunku.

[z/t]
Powrót do góry Go down
Leon

Leon


Liczba postów : 85
Join date : 28/11/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyPon Gru 01, 2014 11:18 pm

Blondyn od razu wiedział w które miejsce się udać (a przynajmniej tak mu się wydawało). Chyba Biszkopt nie był taki ułomny by pisać SMS, samemu nie wiedząc gdzie się zawsze widywali. Z lekka spóźniony... (oj na naleśniki zeszła prawie godzina, a skąd miał wiedzieć, że są objazdy autobusów) ... ale zadowolony szedł aleją, trzymając ręce w kieszeni. Mimo przyjemniej pogody robiło się coraz zimniej. Krocząc, śledził swoje stopy, a właściwie to, co działo się z liśćmi dookoła nich gdy tak przemierzał szlak. Park jak park - duży i drzewiasty, dlatego szedł drogą, którą zwykli chadzać. Zawsze przecież mógł ściemnić, że on już tutaj od godziny łazi a Biszkopta ani widu ani słychu i obrócić całą sytuację na swoją korzyść. Będzie musiał rozważyć tę możliwość. Przy okazji rozglądał się dookoła siebie, szukając ciekawego motywu do rysowania. Takie malutkie zboczenie zawodowe.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyWto Gru 02, 2014 2:43 pm

Zaufanie Biszkopta po raz kolejny zostało wystawione na próbę. Być może kapitan siatkarzy nigdy nie uczył się na błędach, albo był po prostu głupi, ale postanowił tym razem zawierzyć Leonardowi, bo coś podpowiadało mu, iż nadszedł w końcu dzień, w którym to blondyn się nie spóźni.

Alistair pojawił się o ustalonej porze w tym samym miejscu, co zawsze. Przez pierwsze dziesięć minut bił się z myślami. A to pewnie coś zatrzymało Leo, a to pewnie musiał jeszcze coś zrobić, itd. Jednak po ponad pół godzinie czekania i nic nierobienia miarka się przebrała i Bishop zaczął planować zemstę. Nigdy nie był dobry w te klocki, więc postanowił ograniczyć się do zrobienia czegoś, co zawsze denerwowało starszaka. W końcu udało mu się wypatrzeć gdzieś w oddali drepczącego wśród liści Szwajcara. Przez moment wydawało mu się, że i on go dostrzegł. Skoro więc tyle wyczekał, to przeżyje następną minutę.

Zbliżający się Leo z pewnością zauważył naburmuszoną twarz czarnowłosego. Ręce skrzyżowany na piersi i to charakterystyczne, mordercze spojrzenie zdradzały jedno – Bishop był wkurzony. Szybko też zmniejszył dystans pomiędzy nimi i po kilku długich susach już znalazł się w bardzo bliskim towarzystwie szkolnego artysty, celowo decydując się na taką inwazję jego prywatnej sfery.

— Wyjaśnijmy sobie coś. Po pierwsze: spóźniasz się notorycznie. To nie jest normalne. U ciebie to jak uzależnienie, choroba jakaś! Po drugie zaś... — przerwał na moment, robiąc charakterystyczną pauzę. Ni stąd, ni zowąd, w iście błyskawicznym tempie dźgnął palcem wskazującym okolice żeber biednego Leo. — Nie jestem karakanem! — burknął, ewidentnie nawiązując do otrzymanego sms-a. Wydawało się, że jest śmiertelnie obrażony i będzie się tak dąsał do końca życia, ale blondas wiedział, że to tylko gra. Że Biszkopt nigdy nie gniewał się długo, a i nie zwykł fochać się o każdą pierdołę oraz że był ekstremalnie odporny na spóźnialstwo. Jak na ironię, Alistair, znajdując się w tak niebezpiecznie bliskiej odległości od starszego chłopca, desperacko próbował patrzeć mu cały czas w oczy, a musiał przy tym delikatnie zadrzeć nosek, bo pomimo tego, iż nigdy się z tym nie pogodził, to Leo wciąż był od niego odrobinkę wyższy...
Powrót do góry Go down
Leon

Leon


Liczba postów : 85
Join date : 28/11/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyWto Gru 02, 2014 9:00 pm

Tymczasem Leonardo, który już zdążył zauważyć tuptającego i zmarzniętego Biszkopta, cicho westchnął. - No i się zacznie.. - mruknął pod nosem, nieco zwalniając kroku. Tak jakby chciał uciec przed nieuniknionym. W kilku aspektach Biskup przypominał… babę. Taką najprawdziwszą kobietę, której ni uja zrozumieć nie można i kropka! O! Trzeba wziąć byka za rogi. Zmierzając dalej, trzymał ręce w kieszeniach, a usta znikły pod kołnierzem kurtki. Nie wydawało się żeby miało być aż tak zimno. W końcu stanął przed wściekłym Bishopem i.. nic nie powiedział. W spokoju i z lekkim znudzeniem wysłuchał tego co ten miał do powiedzenia. Przecież nie było to niczym nowym dla Leo.. ciągle dostawał reprymendy odnośnie czasu, zachowania, ubioru - to oczywiście jeszcze w rodzinnym domu. Przy tamtym zrzędzeniu gadanina Bishopa wydawała się dźwięcznym śpiewem. Chłopak na chwilę się wyłączył, zupełnie ignorując jego gadanie, jednocześnie zastanawiał się nad nowym projektem. Bo co innego biedny miał zrobić? Uniósł ślepia i spojrzał się bez wyrazu, jednocześnie reagując w odpowiedzi na nagły ruch Biskupa swoim szybkim ruchem. Każdy kto był kiedyś w towarzystwie osób lubiących molestować żebra wie o co chodzi. Akcja – reakcja. Co prawda nie uchroniło go to przed dźgnięciem tym długim, kościstym paluchem, jednak zawsze mniej bolesny jest siniak na ramieniu niż żebrach. – Ej, złość piękności szkodzi... maluchu. - mruknął beznamiętnie, unosząc dłoń do góry poklepał towarzysza po czuprynie. Ot taki braterski gest by go jeszcze bardziej zirytować. - Po co wyciągnąłeś mnie w taką pogodę z domu? - zaczął, ruszając w kierunku jednej z alei. Bardziej schował twarz w kołnierz kurtki, przez co jego mowa była nieco zagłuszona.  Szedł lekko przygarbiony, dalej mając nadzieję, że trzymanie dłoni w kieszeniach coś da. Trzeba było zacząć tę nieprzyjemną część spotkania, która nie dawała chłopakowi spokoju. - Czemu prosiłeś o mój adres? Kto Ci go dał? - warknął. Oj... chyba ktoś obudził lwa, zziębniętego lwa. Uwaga…
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyWto Gru 02, 2014 9:56 pm

Nawet nie dał mu się dźgnąć porządnie, gałgan jeden! Bishop był zdecydowanie niepocieszony, że jego ciężki wysiłek podczas planowania zemsty poszedł na marne, chociaż z drugiej strony mógł przewidzieć taki obrót spraw, w końcu nie po raz pierwszy uciekł się do tej taktyki. Leo jednak lubił się droczyć tak samo (jeśli nie bardziej), co osiemnastolatek, a i trzeba przyznać, że w tej grze miał spore doświadczenie, dlatego też jego riposta była szybka i celna. Sam Biszkopt był rozdarty pomiędzy chęcią głupiego zaśmiania się na słowa Szwajcara, a kontynuowaniem udawania wielce obrażonego.

Ostatecznie pozwolił sobie jeszcze przez chwilę pozostać przy drugiej opcji. Gdy tylko poczuł na swoich włosach obcą dłoń, syknął w iście wężowaty sposób i teatralnie wypuścił powietrze z płuc ukazując jawną dezaprobatę. Cóż, nie lubił przegrywać wojny na zaczepki, a w tym momencie był już bliski kapitulacji. W ostatnim geście rozpaczy szturchnął lekko Leonarda, ale już się nie dąsał, a obdarzył towarzysza swoim specyficznym, ciepłym uśmiechem.

Rzecz jasna nie uciekł nigdzie, kiedy blondyn ruszył się z miejsca, a podążył za nim, trzymając się po jego prawej stronie. Zerkał na niego co jakiś czas, ale z początku nie odpowiadał na jego pytania. Dreptał tylko obok, dotrzymując mu kroku. Wkrótce jednak cisza zrobiła się na tyle niezręczna, że Alistair postanowił ją przerwać.

— Jak to po co? Stęskniłem się! — odpowiedział wymijająco, a w jego głosie brakowało już tej naturalnej pewności siebie. Nie było to może kłamstwo, ale też nie do końca z tego powodu chciał się z nim zobaczyć. Od dłuższego czasu go nie widział i trochę się martwił. Poza tym, wszyscy jego znajomi i kumple ze szkoły byli mniej lub bardziej zajęci egzaminami, które on pozaliczał już wcześniej, jak to miał w zwyczaju robić od czasów High School. Do kwestii adresu nawet się nie odniósł, bo dopiero teraz zorientował się, że zrobił coś głupiego. Leo zawsze się z tym krył i najwyraźniej miał ku temu jakiś konkretny powód, a brak kontaktu nie usprawiedliwiał wycieczki do sekretariatu w wiadomym celu. — No... — mruknął cicho pod nosem, ale nic więcej nie powiedział. Było po nim widać, że stracił cały animusz z początku ich spotkania, wracając do bycia tym samym, przygaszonym i anemicznym Biszkoptem, co zwykle.

Zwolnił nieco kroku i lekko musnął swoim barkiem ramię Leo, sugerując, by coś powiedział. Czuł, jak policzki lekko mu się czerwienią od zakłopotania całą tą sytuacją...
Powrót do góry Go down
Leon

Leon


Liczba postów : 85
Join date : 28/11/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptySro Gru 03, 2014 10:32 am

Leo szedł w ciszy, spokojnie wsłuchując się w ich kroki. Trzeba przyznać, że od zadania przez niego pytania dotyczącego adresu zamieszkania, do otrzymania od Biszkopta odpowiedzi minęło trochę czasu. Blondyn nie przejmował się tym. Wiedział, że wytoczenie tego pytania to ciężka sprawa dlatego nie pokazywał po sobie żadnych uczuć mogących świadczyć o niecierpliwieniu, zmieszaniu czy złości. W ciszy czekał na odpowiedź, która w końcu padła. Po jego ciele przeszedł lekki dreszcz. Jego oczy wolno obróciły się w stronę Bishopa, jednak nadal nic nie mówił. Po prostu zmarznięty trwał w swojej poprzedniej pozie. Nie szło ukryć, że najchętniej wróciłby już do domu. Cicho westchnął i nagle, jednym ruchem odwrócił się w przeciwnym kierunku, dość szybkim krokiem zmierzając w miejsce z którego przyszli. Taka dziwna reakcja na szturchnięcie przyjaciela. - Co tak stoisz? - odwrócił się po kilkunastu krokach. - Chodź, dalej. Jestem na Ciebie zły, że wyciągnąłeś mnie w taką pogodę, ale pozwolę Ci coś ugotować na udobruchanie mnie karakanie. Jestem głodny. - mruknął, wyciągając dłonie z kieszeni i pocierając nimi o siebie. - No i pomijając sprawę, że zmarznięty. Rusz to wysportowane dupsko. - mruknął, mocniej naciągając kołnierz kurtki, który teraz sięgał mu do połowy nosa. Wiedział, że skoro chłopak wyciągnął adres to miał czas skojarzyć w jakiej dzielnicy mieszka. Więc może czas zrobić krok w przód w tej znajomości i przestać się kryć przed Bishopem co do sprawy zamieszkania? Wiedział, że zaczną się pytania o rodzinę ale cóż.. Póki co chłopak był jedyną osobą tu prócz brata, której mógł się wyspowiadać. Jakoś to przeżyje. Blondyn chwilę poczekał za towarzyszem (jeżeli oczywiście ten będzie chciał iść) i ruszył szybkim krokiem z Biszkoptem. - Po drodze wejdziemy na zakupy. Nie ma nic u mnie w domu, a brat jeszcze nie przyleciał. - mruknął pod nosem, nie wiedząc jak bardzo się mylił. W domu czekała go niespodzianka na którą nie był jeszcze gotów. A i sam Bishop właśnie dowiedział się gdzie zmierzają. Gdzieś tam w głębi duszy Leo cieszył się i czuł ulgę, że jest osoba przed którą nie będzie musiał się kryć.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptySro Gru 03, 2014 5:39 pm

Cała ta sytuacja była dla Bishopa trudna. Nie znosił sprawiać innym ludziom problemów, ale czasami robił rzeczy pod wpływem jakiegoś impulsu. Dopiero później okazywało się, że powinien lepiej je przemyśleć lub w ogóle zaniechać zabierania się za ich realizację. Miał też specyficzny sposób radzenia sobie z dylematami. W obecnej chwili, kiedy nie wiedział już zupełnie co ma powiedzieć, postanowił milczeć, a im dłużej to robił, tym bardziej wydawało mu się, że wszelkie kłopoty przestają istnieć. Gdyby nie reakcja Leo, zapewne więcej by się już dzisiaj nie odezwał.

Alistair rozpogodził się odrobinę, słysząc odzew blondyna. Cieszył się, że pozwolił mu odłożyć pogawędkę na ten trudny temat, a zamiast tego znowu zaczął się z nim droczył.

— Głupek — szepnął, doganiając szybko starszaka. Dowiadując się, gdzie zmierzają, lekko się uśmiechnął, choć gdzieś w głębi duszy coś go martwiło. Nie wiedział z jakiego powodu Leonard tak nagle postanowił zaprosić go do siebie i czy nie zrobił tego czasem pod wpływem emocji. Biszkoptowi jednak trudno byłoby mu teraz odmówić, czego nawet zresztą i tak nie chciał robić.

Szturchając co chwila blondaska i śmiejąc się z niego (z tym kołnierzem zaciągniętym pod nos wyglądał, jak jakiś początkujący terrorysta), kierował się w stronę sklepu, po zakupy.

z/t x2
Powrót do góry Go down
Gerard

Gerard


Liczba postów : 131
Join date : 18/10/2014

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyWto Gru 23, 2014 12:20 am

Było nawet ciepło. Wręcz idealnie żeby się wybrać na spacer, chociażby do parku, gdzie był święty spokój i porządek. Gerard zauważył jedną dziwną rzecz, która dopiero mu się rzuciła na oczy dopiero po jakiejś godzinie spaceru. Mianowicie, było zastraszająco mało ludzi. Znaczy się, mniej niż zazwyczaj zdarzało mu się widzieć. Może po prostu bywał tutaj za rzadko. To też w końcu postanowił sobie usiąść jak cywilizowany człowiek na ławce i odetchnąć. Było parę osób z psami, większymi i mniejszymi. Było tez parę wesołych par, parę rodzin. Przynajmniej w jego najbliższym otoczeniu, bo zakładał, że być może w pewnych częściach parku było całkiem pusto. Przymknął na chwilę oczy. Słońce tak przyjemnie ogrzewało delikatnymi promieniami jego bladą skórę. Nie to co latem, kiedy trzeba się chować po cieniach, a w skrajnych przypadkach nie wychodzić z domu. Tutaj mógł sobie pozwolić na odetchnięcie pełna piersią. Jednak za długo tez nie mógł przesiadywać na ławce. Jeszcze mu się tyłek spłaszczy. Zatem powstał z ławek i udał się w bliżej nieokreślonym kierunku.
Jak zwykle było za spokojnie. Szczekanie... nie, ujadanie psa, który sięgał mu pewnie bez problemu do piersi, spędził mu sen z powiek. I tak myślał w sumie o powrocie do domu. Zatem odwrócił się na pięcie w ruchu przeciwnym do źródła hałasu i poszedł dalej , prosto do domu. Nie wiedzieć czemu, obejrzał się jeszcze raz za siebie, dla pewności, ze się bezpiecznie oddala. I nagle oczy niemal wypadły mu z oczodołów.
Pies był faktycznie duży. A na dodatek, na tyle wielki, że osoba, która go trzymała na łańcuchu, ledwo dawała rade go utrzymać. Czemu nagle się tak wystraszył? Co spowodowało, że Gerard zamienił się w jeden wielki słup soli.
Pies się zerwał ze smyczy i pędził prosto na Gerarda.
Najgorsza rzecz jaką w tej sytuacji by ktoś popełnił to posiłkowanie się ucieczką. A On właśnie ze strachu przed psami nagle zaczął uciekać. Długo jego bieganina nie trwała. Bo ledwo wbiegł na ścieżkę, a wpadł na kogoś. Nie miał pojęcia kto to było, zauważył tylko, że rozlał jego napój, który pewnie trzymał w dłoniach albo próbował właśnie się napić. Gerard nie miał czasu, biegł na niego ogromny pies! Wydukał tylko coś w stylu przepraszam, łapiąc przypadkowego przechodnia za barki, obejrzał się za psem. Ułamek sekundy i porzucił tę kiepsko zaczętą znajomość i pogonił się w stronę drzew.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 EmptyWto Gru 23, 2014 2:11 pm

Vincent Christopher Star miewał dni, kiedy bardzo lubił – wyłącznie przez chwilę! - udawać kogoś zupełnie przeciętnego. Całą swoją sławę schował pod kapeluszem rodem lat dziewiędziesiątych, nie mogąc wyjść ze zgryźliwej autoironii, kiedy to każda gwiazda i celebryta walczy o uwagę, żeby na sam koniec schować się za czarnymi okularami. Jednak on robił to bez większego wstydu – przechadzał się angielskimi ścieżkami, przyglądając się angielskim ludziom i angielskiej modzie, popijał zakupiony kubeczek kakao w angielskim sklepie, w niekoniecznie angielskiej pogodzie; z całego piękna przyrody dostrzegł jedynie to, że, dzięki diable, nie padało i mógł obejść się bez nieco bezkształtnego płaszcza. Długowłosy był zupełnie spokojny – wręcz beznamiętny – i postanowił w całości oddać się obserwacji walki o przetrwanie szaleńczo szarpiącego się owada, który wpadł w pajęczą sieć, a jej gospodarz nieśpiesznie zbliżał się do swojego pewnego pożywienia. Pajączek był mały, tak samo jak i sieć, która znalazła swoje miejsce między deskami ławki. Po chwili otyłe dziecko zniszczyło całą – zdaniem Vincenta, bardzo zmysłową – scenę swoim dużym tyłkiem, najpewniej zgniatając owady, przy okazji niszcząc starannie splecioną sieć. Nastolatek nie zdążył wyrazić swojej dezaprobaty, bo ktoś huknął porządnie w jego bok, tym samym rozlewając – całe szczęście letnie – kakao na ubiór. Niewychowany Ktoś zaledwie burknął przeprosiny, zaś z oczu Vincenta bił bardzo wyraźny neon z treścią: Co ty mi tutaj pierdolisz.
- Kurwa, to Prada! Pra-da! - warknął na oddalającego się gościa. Miał ochotę sprzedać kolesiowi prawy sierpowy, och, już czuł te szybsze krążenie krwi w żyłach... Ale nie był AŻ TAKIM ignorantem, żeby nie spostrzec, że ten spierdalał. A Vincent był przed wypłatą, więc troszczył się o siebie troszkę bardziej, na tyle mocno, że postanowił wykazać się zainteresowaniem tą ucieczką...
Odwrócił się i spostrzegł wielki pysk psiska, z zapewne ostrymi kłami i jego bardzo spore, grube łapy...  
Powiedzmy sobie szczerze – gdyby to był jakiś mały jork z różową kokardką, kundel dostałby z buta. Jednakże, to była wielka, rozpędzona bestia – nic dziwnego, że Vincent dołączył do towarzysza, z kolejnym krzykiem „Kurwa!”, tylko w znacznie innej tonacji. Automatycznie przytrzymał kapelusz na głowie, a palce drugiej dłoni zacisnął na kubeczku rozlewającego się kakao. Wyciągnął swe sarnie nogi i dołączył do biegu towarzysza, w jakże romantycznej scenerii o zachodzie słońca.
Co za szczęście, że dzięki próżności zyskał też odrobiny kondycji!
Vincentowe ucho dosłyszało zasapany głos kobiety, która wołała prostackim imieniem psa, jednakże to nadal była kobieta, więc nie było szans na chwilowe niespierdalanie. Adrenalina sprawiła, że krew tak szybko dopłynęła do długich nóg Gwiazdy, że aż dogonił do tego głupiego, totalnie bezmózgiego idioty.
- Ja cię, kurwa, zabiję! - Przeznaczył na niego wściekły ryk, prosto z przepony!
Bezmyślnie zaciskał palce na pustym już kubku, tak samo jak i kapeluszu. Pompka znacznie przyspieszyła swoją pracę, a mięśnie nóg były maksymalnie napięte. Młody Star czuł się jak cholerny jaskiniowiec spieprzający przed dinozaurem. W pewnym momencie, instynkt przetrwania i brak honoru dał o sobie znać... a sam popchnął swojego towarzysza na pobliskie drzewo, mając nadzieję, że pies zainteresuje się tym złamaniem rutyny, a jemu, człowiekowi z planami i ambicjami na przyszłość, da spokój!
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Victoria Park - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Victoria Park   Victoria Park - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Victoria Park
Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» Hyde Park
» Victoria Metro
» Victoria Coach Station
» Green Park
» Regent's Park

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Tereny rekreacyjne :: ∎ Tereny zielone :: ∎ Pozostałe parki-
Skocz do: