IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Mieszkanie Camille'a

Go down 
3 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 3:29 pm

Siódme piętro, ostatnie drzwi po prawej.

Choć nie może pochwalić się ultra-nowoczesnym wystrojem czy wysoką jakością sprzętów znajdujących się w mieszkaniu, Camille lubi to miejsce. Jego drobny azyl.
Mimo ciasnoty panującej w kuchni, zdołał upchnąć tutaj niewielki stoliczek i dwa niekoniecznie wygodne krzesła. Zabieg celowy – w ten sposób trudniej będzie mu zasnąć przy kawie o szóstej rano. Jednak nie spędza tu wiele czasu, wychodząc z założenia, że gotowanie dla jednej osoby jest mało opłacalnym interesem.
Może właśnie dlatego w pomieszczeniu panuje wręcz sterylny porządek?
Niewiele większym pokojem jest sypialnia, którą pokaźną część zajmuje potężne, wygodne łóżko okryte jasną, delikatną narzutą. Biel ścian przełamana jest kilkoma granatowymi dodatkami – zasłony, dzięki którym światło wpadające do pomieszczenia jest nikłe, niewielki chodniczek przy łóżku czy ramki, w których trzyma szkice swych przyjaciół. Wiele z nich przedstawia jego samego. Kompletnie nagiego, oczywiście.
W sypialni częściej zdarza mu się pracować, niż spać. Sypiać woli w innym pokoju.
Salon jest do tego odpowiedni. Średniej wielkości, zachowany w dwóch odcieniach granatu. Z kocem, który zwykle zalega na kanapie, bo to tutaj właściciel woli sypiać. Ciasne i niewygodne legowisko w postaci kanapy jest przyjemniejszym miejscem niż potężne, samotne łóżko.
Godziny bezmyślnego ślęczenia przed telewizorem. Następne godziny namiętnego czytania książek i popijania taniego wina. Jeśli nie uwzględnimy seksu, można wysnuć teorię, że w tym właśnie pokoju dzieje się najwięcej najciekawszych wydarzeń.
Łazienka – utrzymana w nieskazitelnej bieli, a przy tym niesamowicie ciasna. Właściwie jest przytłaczającym pomieszczeniem… Camille woli uciekać z niego zaraz po prysznicu.
I właśnie dlatego często spaceruje po mieszkaniu niemalże nagi, kompletnie tym nieskrępowany. Bo to jego dom. To on ma się w nim czuć komfortowo. I w głębokim poważaniu ma zdanie niezapowiedzianych gości, którzy są oburzeni powitaniem przez kompletnie roznegliżowanego blondyna.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 7:46 pm

Dante był prostym człowiekiem. Zdecydowanym. Wiedział, czego chciał. A tego wieczora chciał się zająć jakimś odmóżdżającym zajęciem. Jednocześnie jednak, nie miał ochoty na kolejne, nowe romanse. O, co to, to nie. I żadnych zobowiązujących znajomości.
W takich sytuacjach najlepiej sprawdzał się Camille. Ostro i bez myślenia.
Oczywiście, brunet mógł zadzwonić i powiedzieć wcześniej. Zaanonsować się. Ale niby po co? W końcu znali się od lat. Kobiecy blodndynek nie mógł robić niczego, co jego „sex friend” uznałby za niesmaczne, albo uwłaczające. Ot, najwyżej przyczepi się do trójkąta. Też problem.
Zastukał do jego drzwi, tak jak to on, czyli energicznie i tylko trzy razy. Oparł się o ścianę obok łokciem i cierpliwie zaczekał, aż pojawi się francuzik. Była niedziela, godzina dwudziesta pierwsza. Co niby innego miałby robić, jak nie siedzieć w domu?
Nie ponowił stukania. To nie było w jego stylu. Za to wyciągnął z tylnej kieszeni pudełko papierosów i wsunął jednego do ust. Jeszcze nie zapalił. Sam smak tytoniu działał na niego odprężająco. Zresztą, wiedział, że cierpliwość popłaci. W końcu drzwi się otworzyły, a on wyjął spomiędzy warg zwitek i wsunął sobie za ucho.
- Siema. Zajęty? - Krótko i treściwie. Bo i nie widział powodów do rozdrabniania się na szczegóły. Właściwie, nie czekał na odpowiedź. Złapał mężczyznę za podbródek i przybliżył sobie jego twarz. Polizał go po wargach, pozwalając ustom ułożyć się w uśmiech. Lubieżny. Seksowny. Z przymrużeniem oczu, które jednak nie ukryło błyszczenia w pożądaniu. Jego stan można było opisać jednym, prostym słowem: chcica. Już, teraz, natychmiast. Gdziekolwiek. Stan mieszkania, ani jego właściciela go nie interesował. Chciał tylko poczuć jego biodra na swoich, jego usta na szyi i włosy na twarzy.
- Co mi dzisiaj zaoferujesz? -
Zamruczał głęboko, nisko, lekko chrapliwym od nikotynowego nałogu głosem. Niecierpliwy. Napalony. Wepchnął kochanka do wnętrza mieszkania i zatrzasnął za sobą drzwi. Posunął się nawet do tego, by zamknąć zamek, chociaż, prawdę powiedziawszy, nie zważał specjalnie na takie szczegóły. Zrobił to raczej odruchowo, jakby był u siebie. Bo, tak naprawdę, nie pierwszy raz przekraczał próg tego mieszkania. I nie pierwszy raz z zamiarem wypieprzenia jego właściciela od góry do dołu.
Stanowczo był w nastroju dominującym. Co wcale jednak nie oznaczało, że będzie się znęcał. Ale podrażnić mógł.
Pchnął Camille'a w klatkę piersiową, zmuszając go do kolejnych kilku chaotycznych kroków w tyłu. Zmrużył oczy z pewnym rozbawieniem taką sytuacją. Dobrze wiedział, że blondyn nie preferował samej uległości. Tym ciekawsza zabawa miała się zacząć.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 9:34 pm

Szczerze nienawidził niedzielnych, nudnych, ciągnących się w nieskończoność wieczorów. Nie działo się nic. Zupełnie nic interesującego... Przynajmniej do momentu. Gdy rozbrzmiał ten charakterystyczny dźwięk, Camille mimowolnie wykrzywił usta w subtelnym uśmiechu, zgrabnym ruchem podnosząc się z kanapy. Poprawił na ramionach swój skąpy strój, którym była tylko i wyłącznie przydługa, biała koszula i w końcu ruszył w stronę drzwi.
Bez pośpiechu. Wręcz specjalnie ociągając się, doskonale wiedząc, że za nimi będzie stał zniecierpliwiony, spragniony Dante. Lubił go drażnić, doprowadzać do szaleństwa, budząc w nim brutalność, którą przecież obaj tak bardzo uwielbiali.
W końcu jednak ich spojrzenia spotkały się.
- Teraz już zajęty - stwierdził krótko, początkowo poddając się jego kolejnym ruchom. Spragniony pocałunek, stanowcze pchnięcie. No, no, napalony Dante to cudowny Dante!
Ale Camille nie był biernym, posłusznym kochankiem, który w mgnieniu oka zaprezentuje mu swój pośladki w pełnej krasie. On wolał się bawić...
Z kolejnym pchnięciem, zmrużył powieki, obserwując go uważnie. W końcu sam przylgnął do jego ciała, wplatając dłoń w ciemne włosy mężczyzny, aby zaraz zacisnąć na nich smukłe palce, pociągając miękkie kosmyki boleśnie. Nigdy nie silił się na przesadną delikatność.
- Co ci zaproponuję... - prychnął pod nosem, rozbawiony tym jednym zdaniem. Przysunął się bliżej, napierając na jego ciało swoim własnym, jednocześnie wolną dłoń wsuwając między ich biodra, aby dosięgnąć jego członka i złapać go przez materiał spodni w stanowczy, silny uścisk. Bez zbytecznych ściem, czułostek.
- Herbatkę? A może kawkę? - zakpił, zaraz sięgając ustami jego szyi, aby przygryźć delikatną skórę, dbając jednak o niepozostawienie po sobie długotrwałego śladu, a jedynie różową obręcz, po której zaraz przeciągnął językiem.
- Sypialnia - nagle postanowił, zgrabnym ruchem wyswobadzając się, aby umknąć mu i ruszyć w kierunku wspomnianego pomieszczenia pewnym siebie krokiem. Jednocześnie smukłe palce sunęły wzdłuż guzików, rozpinając je kolejno, obdarzając smukłe ciało.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 9:35 pm

Dante poszerzył uśmiech, gdy usłyszał odpowiedź. Pozwalał sobie na taką dawkę niecierpliwości, by dołożyć drewna do ognia. Widział Camille'a, który był napalony. Mógł sobie z łatwością wyobrazić jego początkową nudę, a potem wzrost zainteresowania, gdy usłyszał pukanie. Był ciekaw, czy mężczyzna pił. Ale nie wydawał się pod wpływem czegokolwiek. To dobrze, czy źle?
Cóż, na pewno byłby łatwiejszy. Pytanie, czy Dante miał ochotę na te przepychanki i przekomarzanki.
Zawarczał, czując szarpnięcie za włosy, a potem znowu, gdy dłoń zacisnęła się na jego członku. Nawet przez materiał spodni dało się wyczuć, że jest już twardszy, niż powinien. Niezmiernie go to sfrustrowało. No jak to tak, pożądanie po kilku ruchach? Aż taki słaby nie był.
Odepchnął znowu blondyna od siebie, pokazując mu ząbki. A potem sapnął, gdy poczuł dociśnięcie się do niego. Zmarszczył brwi, skonsternowany, nie pozwalając ustom nawet ułożyć się w grymas do jęku. Był twardy. Już, już zamierzał ponowić ruch odpychania blondyna, gdy ten sam się oddalił. Sypialnia. Dobra, jeśli o niego chodzi, może być. Byle było przyjemnie. Intensywnie.
Tak, jak zawsze, albo i lepiej. Chociaż ta druga możliwość zdawała się być kompletnie nieprawdopodobna. Zawsze było świetnie, nie można było tego porównywać w żaden sposób.
- Oj skarbie, chyba jesteś dzisiaj niecierpliwy - mruknął z leciutkim rozbawieniem. Oczywiście, oboje świetnie wiedzieli, że to Dante był tym bardziej napalonym. Ale spokojnie, to kwestia kilku chwil.
Poszedł za nim szybkim krokiem, ale zatrzymał się jakiś metr przed. Zmrużył znowu oczy i odłożył niepotrzebne rzeczy na szafkę. Papierosy, portfel, klucze, to wszystko znalazło się na drewnie. Dopiero wtedy zdecydował się na te kilka kroków, by pokonać dzielącą ich odległość. Oblizał wyraźnie wargi i jednym, stanowczym ruchem zdjął z niego wiszącą już luźno koszulę. Objął wzrokiem całe jego ciało, a potem – znowu, stanowczo miał dzisiaj za dobry humor – popchnął na łóżko.
- Umyłeś się? -
spytał, unosząc brew wysoko. Camille powinien już zdążyć przywyknąć do tego typu pytań. Małe manie bruneta, ot cała historia. A jedną z nich była ta cała higieniczna otoczka. Nie potrafił sobie wyobrazić pieprzenia z brudnym facetem. Ani tym bardziej, obciągania komukolwiek. Nie, on był... Inny. Utrudniał wszystko.
Podszedł znowu do niego i zaczął rozpinać spodnie.
- Pokażesz, co potrafisz zdziałać tymi słodkimi usteczkami? -
Zapytał, pozwalając sobie na trochę czulszą mowę. Niechętnie, bo nie przepadał za takimi cukiereczkami, ale trochę takich słówek musiał też wprowadzić. Dla upiększenia ich relacji. Dodania więcej pikanterii.
Nie rozebrał się do końca. Stał tylko tak nad nim, z rozpiętym rozporkiem i zmrużonymi oczami, podgryzając lekko kolczyk na dolnej wardze. Patrzył, kompletnie nieskrępowany.
I czekał.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 9:41 pm

- Dzisiaj? Zawsze! - skomentował przyjemnie niskim głosem, spoglądając na niego przez ramię. Lubił go obserwować - także w trakcie wykonywania tak prostych ruchów jak odkładanie kolejnych przedmiotów na komodę. Nawet w czymś tak prozaicznym Camille dostrzegał cholerne pokłady seksapilu, który w dużym stopniu był naturalną cechą ciemnowłosego.
Obnażony, nie okazał ani krzty skrępowania, opadając na łóżko. Nie zasłaniał się, nie wstydził, nie rumienił. Uniósł się zaraz do siadu, unosząc lewą brew w ironicznym geście. W odpowiedzi na pytanie, odgarnął z twarzy wciąż wilgotne kosmyki jasnych włosów, posyłając mu krótki, złośliwy uśmieszek.
- Tam też - dodał krótko, wiedząc, że to ostatecznie rozwieje wszelkie wątpliwości Dantego. Choć pewnie, gdyby odpowiedź była przecząca, Dante wcale nie zrezygnowałby, a po prostu odesłał go do łazienki i niecierpliwie poczekał te kilka minut...
Ale nie musiał.
Kolejne pytanie. Nie odpowiadając na nie, Camille podniósł się z łóżka, stając tak blisko niego, że wręcz ocierał się o jego ciało swoim - zupełnie nagim. Położywszy smukłe dłonie na bokach Dantego, sprawnym gestem samemu pchnął go na łóżko, aby zaraz zająć wygodne miejsce między jego kolanami, klękając na podłodze.
- Nie jęcz za głośno - skomentował, silnym szarpnięciem pociągając za jego spodnie. - Nie chcę mieć sąsiadów na karku - dodał z westchnieniem.
W końcu pochylił się nad nim, wsuwając dłoń pod materiał jego spodni, jednocześnie ustami składając kolejne muśnięcia na podbrzuszu Dantego. Każdą kolejną czułą pieszczotę uzupełniał pełnym wyczucia przygryzieniem skóry w tym wrażliwym miejscu. W tym samym czasie dłonią sięgnął okrytego materiałem bielizny członka mężczyzny, masując go sprawnymi, stanowczymi ruchami. Długie, silne pociągnięcia.
Nigdy o tym nie mówił, ale też w szczególny sposób tego nie ukrywał - prawdą był fakt, że uwielbiał sprawiać mu przyjemność. Czasami jedynie obsesyjnie myślał o tym, że Dante nie chce od niego niczego więcej. Niczego ponad fizyczną rozkosz... A mimo to, Camille robił wszystko, aby dać mu maksymalną ilość zadowolenia.
W końcu kolejnymi pocałunkami przesunął się w dół, ostatecznie przeciągając koniuszkiem języka po materiale jego bokserek, jawnie drażniąc się z nim. Objął twardego penisa przez bieliznę, zaciskając na nim wargi, drażniąc go samym koniuszkiem języka...
Dopiero po dłuższej zabawie wyciągnął go spod uwierającego materiału, od razu wykonując dłonią kilka stanowczych pociągnięć w górę i w dół. Intensywnych, mocnych, dla których słodkim przeciwieństwem był język pieszczący samą główkę członka, drażniący ją.
Przy tym wszystkim napawał się jego reakcjami - co rusz spoglądał w górę, chcąc widzieć jego twarz. Jednak wzrok Camille'a - mimo jego uległej w tej chwili pozycji - wcale nie był pełen uniżenia. Absolutnie. Dumny, odważny, seksowny. Nigdy niepotrzebnie się przed nim nie korzył... Nawet wtedy, gdy w końcu wsuwał sobie jego penisa głęboko w usta tak, jak wiele osób nie potrafiłoby tego zrobić bez krztuszenia się.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 9:47 pm

Nie dało się ukryć, że ta bezwstydność kręciła Dantego. Co jak co, ale świadomy swojego ciała facet musiał być lepszy w łóżku, od wstydliwej dziewicy. Brunet raczej nie lubił całego tego żmudnego procesu poprawiania czyichś umiejętności. Ludzie albo są dobrzy w tym, co robią, albo nie. Albo mają wyczucie, albo wręcz przeciwnie. Camille miał w sobie to coś, co kręciło zakolczykowanego mężczyznę. Nie musiał się z tym kryć, a wręcz przeciwnie, mógł bezczelnie wymagać od niego coraz to nowszych sposobów na urozmaicanie ich wspólnego czasu.
To dobrze. Lubił to. Dlatego wracał po więcej.
- Czekałeś na mnie, co? - Uśmiechnął się szerzej, słysząc odpowiedź. I bardzo dobrze, nie będą niepotrzebnie tracić czasu. W myślach już rozważał, czy powinien używać prezerwatywy, czy nie. Powinien, oczywiście, że powinien. Ale jednocześnie ciągnęło go do tego prawdziwego, niczym nie ograniczonego seksu. Nawet cieniutka warstwa folii mu przeszkadzała.
Nigdy jednak nie pozwoliłby sobie na złapanie jakiegoś paskudztwa. Nie cierpiał chorób, a już choroby weneryczne plasowały się na szczycie rzeczy na „NEVER-EVER”. Dlatego zawsze decydował się na ograniczenia. Na czystość. Na prezerwatywę. No i na dominowanie w seksie. Przysłowiowe „dawanie dupy” nie mieściło się w granicach jego poglądów na świat. Absolutnie nie istniała możliwość, żeby ktoś go wypieprzył. To on był tym „na górze”, nawet, jeśli akurat znajdował się fizycznie na dole.
Zmarszczył brwi z konsternacją, słysząc wzmiankę o sąsiadach. Po pierwsze, do cholery, to te ściany nie były z papieru. A po drugie, czy on kiedykolwiek za głośno jęczał? Nie lubił pokazywać tego, co się w nim dzieje. Wolał obserwować i wchłaniać cudze emocje. Oczywiście, nie zawsze mu się to udawało, ale sytuacja mu odpowiadała.
Dantego znowu zaskoczyła wprawa w pieszczotach. Zawsze pamiętał poprzednie razy, ale wciąż sprawność blondyna go dziwiła. Miał niesamowite wyczucie. Potrafił robić wszystko tak, by jednocześnie prowokować, ale nie doprowadzać do furii. Miał stanowcze ruchy, ale jednocześnie był uległy. Mieszanka, która powodowała, że czasami brunet czuł się mniej pewnie... I tym chętniej pokazywał swoją władczą stronę. Udowadniał i sobie i partnerowi, że nic się nie zmieni na tym polu.
Sapnął z lekką frustracją, gdy nie poczuł od razu tak intensywnej pieszczoty, jakiej pragnął. Tylko głupie przekomarzanie się. Złapał kochanka za włosy i zasyczał ostrzegawczo. Nie zrobił tego jednak boleśnie, ani w żaden sposób nie zmusił go do zmiany sytuacji. Nawet nie docisnął go do krocza. To była tylko informacja, ostrzeżenie.
Gdy w końcu przyniosło ono skutek, stęknął z zadowoleniem. Miał zaciśnięte usta, ale coś się z niego wydarło. Musiało. Partner był na to zbyt dobry. Dante wsunął drugą dłoń we włosy mężczyzny i zaczął masować jego głowę, niemo zachęcając do czegoś więcej. Język powodował u niego lekkie drgnięcia bioder, na tyle jednak subtelne, że prawie niedostrzegalne. Ale chciał więcej.
A gdy dostał, znowu spomiędzy jego warg wydobył się dźwięk zadowolenia. Usta blondyna były nieziemskie.
- Jak dużą dziwką się dzisiaj czujesz? -
spytał, gdy w końcu udało mu się nabrać powietrza do ściśniętych płuc. Spojrzał w dół, zmuszając się do zgięcia w odwrotną stronę szyi. Oblizał pierzchnące powoli usta. Zawsze się rządził, ale gdy chodziło o bardziej... Jednoznaczny pokaz siły, pytał. Nie lubił zbędnego zadawania bólu i dyskomfortu drugiej osobie.
Szczególnie, gdy chodziło o osobę, którą znał dłużej niż jedną noc. Żywił do niej pewną sympatię. Potrafił zamienić parę głębszych słów. Traktował ich relację z dystansem, ale to nie oznaczało, że była bardzo płyta. W końcu, wytrzymywali ze sobą jakiś czas, nawet, jeśli musieli potem odpoczywać od siebie nawzajem.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 9:49 pm

Camille w łóżku nie lubił ograniczeń - zawsze robił wszystko, co tylko wpadło mu do głowy, bez względu na to, jak bardzo perwersyjny mógłby się wydawać. Jednak nigdy nie zrezygnował z prezerwatyw, nadmiernie wręcz troszcząc się o swoje zdrowie - Dante doskonale wiedział o tym, że jasnowłosy jest niezwykle daleki od ewentualnego zgodzenia się na brak tego jednego elementu. Mógł być nazywany dziwką, robić niesamowicie zbereźne rzeczy, ale wciąż pamiętał o konieczności używania gumek. Dbał o swój tyłek.
- Nie schlebiaj sobie - rzucił z dołu, zaraz znów obejmując jego członka z wyczuciem, ssąc go z zapałem. Wodził językiem po śliskiej fakturze, zaciskając mocniej swoje wargi, aby dodatkowo potęgować wszystkie te doznania, które oferował w tej chwili swojemu towarzyszowi...
Czując jego palce na włosach, a następnie na skórze głowy, wydał z siebie niski, gardłowy pomruk zupełnie szczerego zadowolenia. Lubił doprowadzać go do tego stanu - czuć jak ciało pod nim reaguje na kolejne pieszczoty, odpowiada na nie w tak niesamowicie seksowny sposób... Bo Camille podniecała osobowość Dantego - jego ciągła mania dominacji, trwałe powstrzymywanie się przed szczerym okazywaniem swojej przyjemności. Macho, ha!
Wsunął dłoń głębiej, sięgając między jego uda, aby dołączyć do oferowanych mu pieszczot kolejną, o której wiele osób zapominało. Smukłe palce objęły jego jądra, zaciskając się na nich z wyczuciem, zaraz rozpoczynając intensywny masaż, pobudzając ten obszar. Nie przerywał pieszczot ustami - sunął nimi w górę i w dół, robiąc jedynie krótkie przerwy przy główce jego członka, aby zassać się na niej mocniej, trąc ją językiem.
Ale nie dał mu zaspokojenia w ten sposób... Co to, to nie. Sam także chciał rozkoszy, niesamowitej przyjemności, którą potrafił dać mu tylko Dante. Właściwie - pod tym względem Camille był cholernym egoistą. Nawet kochankowi sprawiał przyjemność po to, aby sprawić ją sobie.
W końcu odsunął się od intymności ciemnowłosego, muskając jeszcze przelotnie jego członka wargami, przygryzając krótko skórę na podbrzuszu. Dłońmi wsparł się na jego udach, aby w ten sposób podnieść się, zaraz zajmując zaszczytne miejsce na kolanach Dantego. Nie objął go, a jedynie położył dłoń na jego karku, spoglądając mu w oczy z tym rozkosznym błyskiem, jawnym podnieceniem w spojrzeniu.
- Dobrze wiesz... - wymruczał, wykonując spokojny, sugestywny ruch biodrami, ocierając się o jego intymności swoimi. Jednocześnie przysunął się bliżej, aby sięgnąć ustami jego ucha - objął ostrożnie płatek, zaraz wgryzając się w niego z wyczuciem.
- Pytanie tylko, czy podołasz... - dodał z pomrukiem zadowolenia, przesuwając dłonie po jego torsie, ostatecznie sięgając krańca bluzki. Sprawnym gestem pociągnął za materiał, ściągając go z atrakcyjnego kochanka, zaraz sunąc paznokciami po jego torsie.
Uwielbiał się z nim drażnić, dodatkowo podjudzać go i pobudzać. Często wystarczyły niewinne gesty, jak teraz - poprawiając się na jego kolanach, co rusz ocierał się o jego stojącą męskość, dodatkowo pobudzając ją.
Chciał go poczuć. Chciał, żeby Dante zerżnął go tak, jak tylko on jeden potrafił. Bo taka była prawda - ten ciemnowłosy był jedyną osobą, która faktycznie potrafiła zaspokoić potrzeby Camille.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 9:52 pm

- Bo co? - Prychnął z rozbawieniem brunet. Oczywiście, że mógł sobie schlebiać, miał do tego wszelkie powody. Zagryzł wargę, hamując kolejne, cisnące mu się na usta stęknięcia. Camille potrafił pieścić, nie to, co niektórzy. Wiedział, jak wzmocnić doznania, na jakich punktach się skupić, by dać najwięcej rozkoszy. No i o niczym nie zapominał. Wyglądał seksownie. Pieścił seksownie. I był jednocześnie zbuntowany i posłuszny. Te twarde, odważne spojrzenia, prosto w jego oczy, gwałtowne pieszczoty, no i duma, strasznie podniecały. Myśli Dantego krążyły jedynie dookoła momentu, gdy całkiem go zdominuje. Będzie posłuszny, wypięty, drgający i krzyczący. O tak, to go kręciło. Ta świadomość, że osoba pod nim jest całkiem bezsilna i jego. Jak bardzo nie lubił się znajdywać w przeciwnej sytuacji, tak to go podniecało. Czyniło z niego władcę świata, chociaż na te kilka chwil.
Lekko szarpnął kochanka za włosy, dając mu znać, że pieszczoty przestają wystarczać. Zasyczał, czując ugryzienie na podbrzuszu, a potem pozwolił swojemu spojrzeniu przesunąć się po szczupłym, ponętnym ciele partnera. W pierwszej chwili, gdyby nie brak biustu, można by go posądzić o bycie kobietą. Określenie dziwka samo się nasuwało, gdy człowiek czuł jego chętne wargi, łapczywe dłonie i bezwstydnie domaganie się czegoś więcej. Uniósł ręce, pozwalając mu zdjąć z siebie koszulę, ale zaraz wbił palce w jego boki i mocno, boleśnie przejechał nimi, znacząc skórę długimi, czerwonymi kreskami. Nie miał ostrych paznokci, ale były wystarczające do zadania bólu. Bardzo go to cieszyło. W końcu, oboje chcieli mocnego, intensywnego seksu. A to miała być kara za nieprecyzyjną odpowiedź. Gdy zadawał pytanie, oczekiwał konkretów. Żadne takie „dobrze wiesz”.
Złapał Camille'a pod kolanami, unosząc się zaraz, na tyle wolno, by ten zdążył się go złapać. Wykrzywił wargi w kolejnym, rozbawionym uśmiechu. Okręcił się i wpełzł razem z ciężarem w postaci kochanka, kładąc go zaraz na łóżku. Był dość silny, by go utrzymać, ale nie zamierzał niepotrzebnie się wysilać. Czekało ich jeszcze sporo wysiłku.
- Klasycznie? - spytał jeszcze, pamiętając o fetyszach blondyna. Mimo tego, że zdarzało mu się u niego bywać, nie miał jeszcze listy dodatków do zabawy, którymi kochanek dysponował. Jeśli miał coś, co mogło ich zainteresować, dlaczego by i z tego nie skorzystać? Byle było bardziej pieprznie.
W trakcie tych rozważań, oraz czekania na odpowiedź, pozwolił sobie przejechać językiem po piersi pana Boreux. Podrażnił prawy sutek kolczykiem w narządzie smaku. Gdyby tylko zdecydował się kiedykolwiek na zrobienie komuś dobrze przy pomocy tego sprzętu... Kochanek odpłynąłby bez wątpienia w krainę niebotycznej rozkoszy. Ale to go brzydziło. Nie zamierzał się posuwać do takich prostackich zachowań. Tym mieli się zajmować pasywni.
Ułożył palce w nożyczki i przesunął nimi od kolana kochanka, aż po policzek. Bez zbędnych wstępów naparł nimi na wargi dwudziestodwulatka i zmusił go do nawilżenia ich.
- No dalej, wyobraź sobie, że one cię już ostro pieprzą... - wyszeptał Dante, spoglądając drapieżnie na partnera. Lubił takie słowne drażnienie się. Dobrze wiedział, że słowa mają potężną moc sprawczą. Dlatego był ostrożny w częstowaniu nimi byle kogo. Ale zadziałanie na wyobraźnię kochanka miało priorytet. Jeden z ważniejszych. Oczywiście, nie mógł zdać się tylko na to. Złączył palce i nacisnął nimi lekko, sugestywnie podniebienie kumpla. Połaskotał je opuszkami palców, jednocześnie drugą dłonią sunąc po jego udzie i znacząc je kolejnymi, długimi szramami po paznokciach.
Obiecywał. Gdy już wiedział, że ma partnera na swojej łasce, nie musiał być gwałtowny, ani się niepotrzebnie spieszyć. Mieli całą noc na seks, a on chciał czegoś więcej, niż zwyczajnego zbliżenia się. Dlatego tu przyszedł. Ostro i bez zobowiązań, motto dnia.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 9:57 pm

Nigdy nie był delikatnym chłopcem, który bał się bólu. Właściwie - lubił to. Lubić raz na jakiś czas doznać rozkosznego, kontrolowanego fizycznego cierpienia. Ta praktyka umożliwiała mu kontrolowanie samego siebie - swoich emocji, uczuć. Jedyna forma sprawowania faktycznej pieczy nad swoją psychiką - a ona z kolei uwielbiała wymykać mu się spod kontroli. Ból oczyszczał, łagodził, odprężał. Ból był dobry, jeśli zadawały go odpowiednie osoby i w odpowiedni sposób.
I właśnie dlatego przeciągnięcie paznokciami po miękkiej skórze podsumował westchnieniem pełnym szczerego zachwytu, prężąc się lekko. Nieco niecierpliwym gestem przeciągnął koniuszkiem języka po swoich pełnych wargach, obserwując go uważnie, ciekaw kolejnych posunięć.
Nie napatrzył się jednak przesadnie długo - zmiana pozycji wcale go nie zaskoczyła; od razu przytrzymał się dłońmi jego silnych ramion, przylegając do nagiego torsu mężczyzny bardziej, mocniej. Lubił to uczucie, gdy jakikolwiek dystans znikał, a w jego miejsce wchodziła kompletna, niczym nieograniczona bliskość. Ubrania były przeszkodą, której Camille niezwykle chętnie się pozbywał... Chciał czuć. Całym sobą.
Gdy padło pytanie, nie odpowiedział od razu, skupiając się na tej rozkosznej pieszczocie, jednocześnie zastanawiając się nad tym, czego dziś chciał.
Miał niezwykle wrażliwe sutki i jakikolwiek dotyk na nich powodował przyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż pleców. Jeśli pieszczotę urozmaicono kolczykiem Dantego, Camille reagował natychmiastowo, prężąc się pod nim z bezwstydnym westchnieniem. Co jak co, ale on nie zamierzał ograniczać się w odgłosach - lubił szczerość. Nie udawał przyjemności, a przedstawiał rzeczywisty stan swoich odczuć, dając w pełni upust swym emocjom.
Miękkimi wargami musnął palce Dantego, aby zaraz gwałtownym ruchem sięgnąć jego nadgarstka, zaciskając na nim smukłą dłoń z siłą, o którą to szczupłe ciało nie mogłoby zostać posądzone. Otworzył dotychczas zmrużone powieki, aby móc spojrzeć mu w oczy uważnie, nawet nieco krytycznie, w tej samej chwili obejmując jego ciało udem, przyciskając go nieco bardziej do siebie.
- Klasycznie tylko, jeśli jesteś w stanie zerżnąć mnie tak, żebym zapomniał jak się nazywam - to nie było prośbą czy sugestią, a bezwstydnym żądaniem, którego realizacji domagał się. Nieustępliwe spojrzenie Camille mówiło jasno, że oczekuje on jakiegoś potwierdzenia... Jasnego, bezwstydnego.
Dopiero po chwili przeciągnął koniuszkiem języka między jego palcami, nawilżając skórę nieznacznie, aby zaraz po prostu wsunąć je sobie w usta. Głęboko, sprawnie manewrując po nich językiem, co rusz lekko przygryzając delikatną skórę. Spokojnym gestem znów ujął jego rękę, wysuwając ją ze swych ust, aby sięgnąć wargami nadgarstka i złożyć niezwykle rozkoszny, czuły wręcz pocałunek na delikatnej skórze nadgarstka.
- Jeśli nie potrafisz... - dodał spokojnie. - To wyjdź i znajdź łatwiejszą dziwkę - zakończył, znów drażniąc się z nim. Wypuścił jego rękę z objęcia swych palców, aby sięgnąć dłonią pobliskiej szafki i - nie spuszczając uważnego spojrzenia z oczu towarzysza - wydobył z niej paczkę prezerwatyw, zaraz wsuwając ją sobie między usta, przytrzymując zębami.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 9:58 pm

Dante zrzucił z siebie do końca spodnie i bieliznę, a potem położył kochanka na łóżku. Ciało przy ciele. Lubił ten dotyk, szczególnie wtedy, gdy miał świadomość, że kochanek jest czysty. Wierzył Camille'owi. Normalnie by wątpił, ale znał go. Zresztą czuł, że się nie lepi, że ma miękkie ciało, jak to zwykle bywa po kąpieli. Miękkie, z pewnym wyjątkiem w dolnych partiach. Ale tam to było w pełni normalne dla sytuacji.
Brunet nie zamierzał zniżać się do pieszczenia męskości partnera. Wiedział, że jest dobry w pieprzeniu innych, po co doprowadzać ich wcześniej do orgazmu masturbacją? Bezsensowne. Oczywiście, był pewien wyjątek od reguły – musiał przygotować blondyna na penetrację. Nie, nie musiał, ale czuł się w obowiązku. W końcu dostał całkiem niezłe obciąganie, jak to blondyn potrafił dobrze robić. Byłoby nie w porządku przerwać dobrą passę na rzecz szybkiego zaspokojenia potrzeb. W tej chwili żaden z nich nie zamierzał nagle wstać i uciec, mogli wszystko przedłużać w nieskończoność. To był jeden z nielicznych momentów, kiedy naprawdę do siebie należeli. Potem Dante od tego uciekał, oddalał się, szedł umyć, zapalić, wszystko, byleby nie przedłużać bliskości. Sex friends, nothing else.
Okolczykowany mężczyzna zmrużył oczy z rozbawieniem i odgarnął włosy z twarzy. Zamyślił się, wręcz w teatralny sposób. Zignorował prowokacyjne spojrzenia i muśnięcia jego palców. Udał, że go to nie rusza. Takich umiejętności miał aż za dużo, większość swoich emocji chował za maską obojętności, powoli zapominając, jak to jest naprawdę czuć. Dlatego potrzebował seksu. Ostrego, bo gdy kochanek odchodził od zmysłów, on też mógł pokazać swoją prawdziwą twarz. Krzyczeć, jęczeć, uderzać i kląć, a nikt go nie oceni. Nikt nie skrytykuje. Nikt go nie pozna i zapamięta. Gdyby ktoś go rozpracował, straciłby ten mur, który dookoła siebie wybudował.
- Będziesz krzyczeć tak długo, aż zedrzesz sobie gardło. - Obiecał po prostu, nie widząc sensu w innych, długich zapewnieniach. Camille go znał, to i tak była tylko forma wzajemnego przekomarzania się i robienia na złość. Żadne ambitne plany. Ambicję zostawili za drzwiami sypialni.
Wilgotne palce niemal natychmiast znalazły się między pośladkami blondyna. Póki jeszcze były mokre, zrobiły jedno okrążenie dookoła wejścia, a potem naparły, oba naraz. Brunet nie zamierzał ani być zbyt delikatny, ani zbyt gwałtowny, wiedział jednak, że jego kochanek podoła takiemu wyzwaniu. To świetnie, tym lepiej dla nich. Wsunął się jednak powoli, cierpliwie, jednocześnie wydając z siebie krótki, ale zadowolony pomruk, gdy dostrzegł prezerwatywę. Kolejny plus posiadania partnera, który wie, co robić. I nie zastanawia się nad różnego typu pierdołami.
Palce szybko znalazły się całe we wnętrzu kochanka. Od razu zaczęły go rozciągać, rozsuwając się, na przemian z krzyżowaniem, a jednocześnie szukały tego delikatnego punktu, który należało ucisnąć, by wzbudzić kolejne jęki. Dante znał męskie ciała, a już na pewno znał to należące do androgynicznego kumpla. Nie musiał długo czekać, nim nie usłyszał dźwięku, który wręcz spił z jego warg.
Zrobił to tylko raz, potem jedynie poruszając dłonią, jakby pieprząc. Do jego ruchów wdarła się niecierpliwość. Gwałtowność. Szybkość. Żądał natychmiastowej gotowości, dlatego przyspieszył.
- Dawaj. - Syknął niecierpliwie przez zęby, nie przestając pieprzyć kochanka. Chciał zobaczyć, jak ten, szarpany i potrząsany, poradzi sobie z nałożeniem foliowej ochrony. No, dawaj, zobaczymy...
W oczekiwaniu obniżył głowę i mocno ugryzł go w sutek. Bez żadnej delikatności, pokazując, że etap ich gry wstępnej i podniecania się, został zakończony. Teraz już miała być tylko dzikość i brutalność. Do utraty zmysłów, oporów, zniszczenia murów, które ich chroniły przed światem. Czysta fizyczność, zero oszustw i kłamstw.
Rżnięcie.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 10:07 pm

Uwielbiał ten słodki stan, w trakcie którego żadne z nich nie kontrolowało już tego, co się dzieje. Istne szaleństwo! Natłok emocji i pragnień kompletnie odbierał im możliwość racjonalnego myślenia, ostatecznie zmuszając ich do skupienia się tylko i wyłącznie na przyjemności. Cudownej, rozkosznej, niesamowitej przyjemności.
A jednocześnie budziło się pragnienie jak najdłuższego rozkoszowania się tymi doznaniami. Nawet, jeśli były one impulsywne i chaotyczne. Jak Camille prężący się pod wpływem każdego kolejnego spotkania się ich ciał, otarcia. Każdy, nawet najdrobniejszy dotyk wydawał mu się teraz znacznie intensywniejszy!
Zamglonym spojrzeniem obserwował swego kochanka, wciąż nie potrafiąc uspokoić swojego zachwytu na widok jego nagiego ciała. Uwielbiał je. Męskie, odpowiednio silne, ale przy tym nieprzesadzone. Po prostu niesamowicie piękne... A Camille lubił ładnych ludzi. Bardzo.
- Czekam - wymruczał w odpowiedzi na jego słowa, sięgając dłońmi jego torsu, aby naprzeć na delikatną skórę paznokciami, drażniąc ją, raniąc. Wiedział, że nie ma przed sobą zniewieściałego, delikatnego pedała, a geja z krwi i kości - mężczyznę, którego drobne zadrapanie nie przerazi, a podnieci jeszcze bardziej.
Gdy w końcu poczuł tą charakterystyczną wilgoć w okolicach swojego wejścia, pozwolił sobie na bezwstydne, głębokie westchnienie, zaraz jednak obejmując zębami dolną wargę, doskonale wiedząc, co go czeka... Już, za krótki moment.
Kiedy ostatnio to ciało gościło kogokolwiek? Wbrew pozorom i powszechnemu mniemaniu, Camille nie był puszczalską dziwką. Bardzo ostrożnie dobierał sobie kochanków, chcąc mieć pewność, że będą oni w stanie zadowolić go w chociażby drobnym stopniu. Musieli umieć sprostać jego wygórowanym wymaganiom! Nie było ich więc wielu - ot, garstka zaufanych przyjaciół od seksu. Z Dante na samym czele.
I właśnie dlatego, gdy w końcu poczuł charakterystyczne rozpieranie, wyprężył się w seksownym, erotycznym ruchu, jednocześnie mocniej wbijając długie, zadbane paznokcie w ramię partnera. Mimo zębów zaciśniętych na wardze, pozwolił sobie na przeciągłe jęknięcie.
Nie był jednak delikatnym chłopcem... Umiał w odpowiednio szybkim czasie przystosować się do tego charakterystycznego uczucia. Kolejne posunięcia i ruchy witał coraz chętniej, w końcu samemu wysuwając biodra nieznacznie w stronę jego dłoni - zupełnie jak robił to w czasie seksu, chcąc mieć udział w tym całym akcie nieco większy niż proste wypięcie się i zaprezentowanie swojego seksownego tyłka.
Czuł rosnące napięcie, ekscytację, a wraz z nimi nadchodziła ta niesamowita niecierpliwość. Kiedy w końcu!? Co rusz rzucał w stronę Dantego uważne spojrzenia, zaraz uzupełniając je słodkimi, niskimi jękami, prężąc się pod nim i wijąc.
Palce. To dla niego zdecydowanie za mało! Dużo za mało.
W końcu uniósł się na łokciach, aby jednym ruchem sięgnąć jego karku, stanowczym gestem przyciągając go do siebie. Spojrzał mu w oczy uważnym, rozpalonym wzrokiem.
- Pieprz mnie, Dante - rozkaz. Prosty, jasny i pełen cholernej pewności siebie. - Już - dodał zaraz, w efekcie unosząc się do siadu. Odsunął się od jego dłoni biodrami, zmuszając go w ten sposób do wysunięcia palców ze swojego wnętrza, aby następnie silnym pchnięciem powalić go na materac.
Chwila pośpiesznego rozglądania się wokół i w końcu znalazł prezerwatywy. Foliowe opakowanie rozerwał zębami, w kompletnym poważaniu mając to, co się z nim stało - pewnie upadło gdzieś, zaplątało się w pościeli. Teraz nic poza ich przyjemnością nie miało znaczenia. Nawet najmniejszego.
Drżącymi od podniecenia dłońmi sięgnął jego członka, aby następnie naciągnąć na niego prezerwatywę, co rusz spoglądając mu w oczy, zupełnie jakby chciał mieć pewność. Pewność - ale czego? Chyba tego, że Dante nie wstanie, oznajmiając, że to krótki żart. I że nie zostawi go z tym samego. Camille oszalałby, doskonale wiedząc, że dłonią nie da sobie takiej przyjemności, jaką mógł zafundować mu w tej chwili Dante!
- Pieprz mnie, do cholery jasnej! - warknął, wsuwając mu się na kolana kocim ruchem, sięgając jego męskości, zaraz masując ją stanowczymi, silnymi ruchami, chcąc w ten sposób przekonać go do kolejnych działań...
Choć widok samego rozpalonego Camille powinien wystarczająco zachwycać. To jak prężył się, drżał. Jak zagubionym i jednocześnie pewnym swego spojrzeniem wodzi za nim wzrokiem, szukając spełnienia. Jak nerwowo przygryza wargę, która już i tak była soczyście zaczerwieniona od poprzedniego maltretowania jej zębami.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 10:08 pm

Jęki i wdzięki partnera były dla Dantego największą nagrodą. Każde wygięcie się, szarpnięcie, wbicie paznokci w jego ciało, to wszystko było seksowną, bardzo erotyczną mieszanką, która napędzała go do dalszego działania. Był twardym mężczyzną, który lubił widzieć, jak doprowadza do szału kochanka. Chciał go zrównać z ziemią, chciał go pieprzyć, aż ten naprawdę straci wszystkie zmysły i zapomni, jak się nazywa. O tak, zamierzał się w jakimś momencie go o to spytać. Udowodnić mu, że z nikim innym nie będzie mu tak dobrze.
A potem odejść i zostawić z tym przeświadczeniem aż do kolejnego numerku. Okrutnie, ale jakże w jego stylu.
Roześmiał się, słysząc rozkaz. Znieruchomiał, jakby dając mu znać, że w tej chwili jest całkiem od niego uzależniony i nie ma nic do powiedzenia w tej kwestii. W ŻADNEJ kwestii. Bezczelnie nawet zaczął głaskać go po podbrzuszu, palcami niemalże muskając nasadę męskości. Chuchał i dmuchał na pierś kochanka, wyciągając język i trącając go jedynie samym kolczykiem. Ogólnie świetnie się bawił i nie zamierzał tego przerywać. Nawet, jeśli sam już dyszał z pożądania i niecierpliwości. Musiał pokazać swoją władzę. Musiał dominować. To było silniejsze od niego.
Sapnął z zaskoczeniem, gdy został nagle przerzucony na łóżko. Zmarszczył brwi, jawnie okazując swoje niezadowolenie. To on tu miał być alfą, a nie jego partner. Aż na usta mu się nasuwało pytanie co ty najlepszego odpierdalasz?. Zaraz dostrzegł te chaotyczne ruchy, przywodzące na myśl bardziej miotającą się bez wody rybę, niż seksownego partnera. Brunet rozsunął nogi, lekko unosząc biodra i ułatwiając wsunięcie prezerwatywy na swój członek. Uśmiechnął się przy tym z przekąsem, wyciągając rękę i łapiąc Camille'a za włosy. Szarpnął go mocno, niemalże kładąc na swoim ciele, a już na pewno ułatwiając mu wpełźnięcie na kolana.
- Nie chciałbyś, żebym cię teraz zostawił, co? - szepnął z rozbawieniem, gwałtownie wgryzając się w wargi partnera. Były rozkosznie delikatne, napuchnięte i czerwone. Normalnie nieczęsto Dante pozwalał sobie na pocałunki, ale przy blondynie czuł się pewnie. Mógł do woli demonstrować władzę, a jednocześnie pozwalać sobie na więcej swobody. Nie chciał jednak zrezygnować z tych drobnych złośliwości, które sobie wzajemnie serwowali.
A skoro o przekorze mowa, ta sunąca po nim dłoń wcale nie pomagała w uspokajaniu się. Okolczykowany mężczyzna zasyczał przez zęby z niezadowoleniem, mocniej szarpiąc włosy partnera. Miał się uspokoić, już, w tej chwili. O właśnie tak, spoglądać na niego błagalnie, bezbronny i rozłożony. Właśnie tego szukał w nim brunet. I nigdy się nie zawodził.
- Poproś! - Wydał rozkaz, twardy, chłodny i bezczelny. Czekał cierpliwie na słowo, które chciał usłyszeć. Dopiero, gdy zostało ono wyduszone, złapał blondyna mocniej, tym razem za kark i rzucił nim o łóżko. Gwałtownie, niemalże z niego zrzucając, niczym niesfornego kociaka, albo szczeniaka. Przesunął dłoń, klękając i chwytając go za szyję, dociskając krótko do materaca, na chwilę pozbawiając możliwości oddychania. Oczy mu płonęły. Cały płonął. Żądał, pragnął i... Brał to, co chciał.
A Boreux był właśnie tym, co zamierzał w tym momencie wziąć. Złapał go pod kolanami i przerzucił nogi przez swoje ramiona. Przybliżył bardziej krocze do kochanka, ujmując w wolną dłoń męskość, drugą opierając się o łóżko przy głowie partnera. Naparł główką, wciskając ją do ciasnego wnętrza kochanka. A potem, gdy już tam była, a on czuł się, jakby przytrzasnął męskość drzwiami, pchnął biodrami i zagłębił się w nim. W tym momencie nie dbał o fakt, że zada ból. Zresztą, nie tylko jemu, ale i sobie. Ciasnota wręcz wydusiła z niego krew. Aż zajęczał, otwierając usta, a potem z syknięciem je zamykając. Kurwa, to było takie... Mocne!
Zacisnął dłoń na pościeli i odrzucił głowę do tyłu. Poczekał chwilę, chociaż całym jego ciałem aż trzęsło. Nie był sadystą. Dał chwilę dwudziestodwulatkowi na przywyknięcie. A potem powoli się wysunął. Calutki, co do milimetra. Zawarczał lubieżnie, wypuścił powietrze z płuc i pchnął. Za drugi razem poszło prościej. Za trzecim razem jeszcze łatwiej. Za czwartym już nawet się nie zatrzymywał, płynnie przeszedł w piąty, szósty... A potem już przestał całkiem wychodzić, ostro biorąc kochanka w posiadanie. Jego. Własność. Jego.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 10:21 pm

Miał ochotę zupełnie pospolicie mu przypierdolić. Ot tak, bez krzty finezji, mając przy tym nadzieję, że zdoła w ten sposób zaprezentować mu wszystkie swoje emocje. A nawet także nieco uspokoić swoje drżące histerycznie ciało. Teraz każda jedna pieszczota, jaką Dante mu oferował, była jak haust powietrza dla topiącej się osoby.
Pragnął go, chciał i cholernie potrzebował! Ale nie, Dante musiał się z nim jeszcze bardziej drażnić, doprowadzając go wręcz do szału. I doskonale wiedział, jak bardzo uzależniająco to na niego wpływa… Nie potrafił określić przyczyny, powodu, a mimo to wiedział, że podobne zagrania ze strony Dantego budują w nim dziwną, niezrozumiałą chęć bycia od niego bezwzględnie zależnym. Tylko przy nim pozwalał sobie na taką szczerość ze sobą samym. Zasadniczo zawsze był szczery, choć ukryty za murem niedostępności. Ale przy tym mężczyźnie tracił jakiekolwiek granice…
Camille spojrzał na niego w niezwykle chłodny sposób, aby zaraz pozwolić sobie na pełne tęsknoty jęknięcie – ciche, ale przy tym jakże intymne!
- Zerżnij mnie w końcu, do cholery jasnej! – Westchnął niemalże błagalnie, wciąż nie wypowiadając magicznego słowa. Słodkiego „proszę”. Na pewno był osobą, która była uległa w stu procentach. Nigdy jednak nikt nie widział w nim kompletnego poddania, całkowitego podporządkowania się – on stawiał oczekiwania i wymagał ich realizacji. Nawet jeśli sam nazywał siebie czyjąś szmatą czy kurwą, to faktycznie nią nigdy nie był, a jedynie dodawał nieco więcej pikanterii do tego cudownego aktu...
Ale lubił czuć swoją przynależność do Dantego. Uwielbiał jego silne, stanowcze dłonie na swym ciele i pełne dominacji ruchy. Bez przesadnej delikatności. Czasami wówczas naprawdę czuł się jego własnością… I o dziwo, nie przeszkadzało mu to. Nie budziła się w nim ta panika, którą odczuwał na samą myśl o większej bliskości z kimkolwiek. Camille był jak ptak – uwielbiał wolność i niezależność, samodzielność. Jedynie Dante. On wiedział. On widział oddanego, uległego Camille. Tylko w łóżku, ale jednak.
Nawet uległy Camille nie tracił pełnej buntu natury.
- Ja pierdolę, ileż mogę czekać... – jęknął, nieświadomie zaciskając palce na jego ramionach, znów raniąc skórę mężczyzny i pozostawiając po sobie wyraźnie różowe pręgi. Nie kontrolował siebie, a poddawał się swym kaprysom i ekscytacji.
W końcu jednak, wraz z szarpnięciem za włosy, wydał z siebie cichy, błagalny jęk – kolejny, a następnie wyszeptał drżącym głosem:
- Proszę… – obaj doskonale wiedzieli, jak bardzo to nietypowe dla Camille’a. On nigdy nie prosił, nie błagał, nie uniżał się. Kolejna sztywna rama jego osobowości, którą Dante skrupulatnie łamał.
Spojrzał mu w oczy w ten słodki, błagalny sposób... O nic nie prosił tak cudownie, jak o rżnięcie! Całe jego rozpalone ciało błagało!
Zmiana pozycji. Silne dłonie zaciśnięte na smukłej Camille szyi. Powinien się bać i szarpać! A on nie. On wyprężył się, zamykając oczy, odnajdując w tym posunięciu coś niesamowicie podniecającego. Może właśnie niebezpieczeństwo? Konieczność zaufania swojemu kochankowi, poddania się jemu i jego kaprysom. I wiara, że nie skrzywdzi go. Cholernie potężna mieszanka odczuć i emocji, pod wpływem której szalał, nie umiejąc zapanować nad przyjemnością.
Zupełnie już nie kontaktował – uniesienie nóg, kolejny dotyk. Dopiero, gdy poczuł główkę męskości zagłębiającą się w jego wnętrzu, otrzeźwiał. To wyraźne, silne doznanie nie mogło zostać zignorowane! Zamknął oczy, prężąc się pod nim z jękiem błąkającym się po ustach. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w zawrotnym tempie, a ciało drżało niespokojnie.
Bolało. W ten sposób. Ten, który tak kurewsko uwielbiał czuć! Gdy w końcu Dante wszedł cały, Camille pozwolił sobie na kolejne długie, spragnione jęknięcie, jedną dłonią sięgając jego ramienia, aby wrócić do swojej ulubionej czynności – zdobił jego skórę kolejnymi czerwonymi pręgami. W drugiej dłoni ściskał pościel, mnąc ją.
Wszystko szalało. On szalał. W głowie mu się kręciło od nadmiaru emocji! Gdzieś tam widział jego twarz... Jego pożądanie. Ten rozpalający ogień w spojrzeniu.
W końcu sam poruszył niespokojnie biodrami, mocniej wypychając je w jego kierunku, co sam zaraz podsumował kolejnym słodkim jękiem. Każde pchnięcie wypierało z jego ust następny słodki dźwięk, których teraz już kompletnie nie kontrolował – bezwzględna szczerość. Nie miał siły i ochoty na udawanie kogokolwiek. Dla Dantego mógł być sobą.
Poruszali się rytmicznie, szybko, energicznie. Kolejne słodkie jęki tworzyły cudowne tło dla ich aktu, a sam Camille wił się pod nim, wiedząc doskonale, że nie zniesie tego długo… Dante doprowadzał go do szaleństwa w zawrotnym tempie! Nie da jednak siebie poniżyć.
Mimo to, sięgnął dłonią swojej męskości, samemu sobie dając przyjemność, potęgując doznania, jednocześnie co rusz spoglądając mu wyzywająco w oczy. Energicznie poruszał dłonią po swoim członku, jednocześnie unosząc biodra, starając się naprowadzić go na ten jeden, słodki punkt...
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 10:22 pm

To było niesamowite. Każdy okrzyk kochanka, każde szarpnięcie i w końcu wywrzeszczenie jego imienia. Odpowiadało mu jak mało co innego. Był pod wrażeniem ciała Camille'a. Tak samo jak blondyn zapominał o sile poprzednich razów, tak samo i działo się z brunetem. Emocje targające nimi w chwilach szczytowania z biegiem czasu ulegały zapomnieniu. Tylko dlatego do siebie wracali. Pamiętali, że było bosko, ale nie do końca potrafili to sprecyzować. To kompletne obezwładnienie, wzajemna zależność, władza, którą miał Dante, ale jednocześnie tracił kontrolę nad wszystkim, włącznie z sobą... To była uzależniająca mieszanka.
Dlatego nie przestraszył się w momencie, kiedy całe jego ciało zmieniło się w słup soli. Czekał cierpliwie, powoli odzyskując zmysły. Pierwszą rzeczą, która do niego dotarła, był fakt, że został zabrudzony spermą. Bardzo, bardzo go to zniesmaczyło. Nie miał jednak siły się ruszyć, więc przynajmniej przez chwilę musiał znosić tą sytuację i zacisnąć zęby. Czuł, że cały się klei od potu, włącznie z włosami. Tego też nie cierpiał. Jedyna wada mocnego seksu. Nie miał jednak wyboru. Musiał i to przetrwać. Wielkim plusem w tej kwestii był fakt, że Camille go znał. Nie przytulał, nie głaskał, nie dotykał, tylko cierpliwie czekał, aż pierwszy z nich odzyska kontrolę nad swoim ciałem. Arrowa nie cieszył fakt, iż został odłożony na bok. Wolał i na tym polu zachować niezależność, dlatego zmusił się do podniesienia na łokciach i wyprostowania. Proszę bardzo, żyje i ma się świetnie, wcale nie ma mroczków przed oczami. Był wypompowany jednak z energii, dlatego gdy tylko blondyn zniknął z jego pola widzenia, na powrót położył się i zamknął oczy. Najchętniej by zasnął, ale nie miał takiej możliwości. W końcu był brudny. Nawet prezerwatywy nie zdjął. W takim stanie nie mógł nawet krótko się zdrzemnąć. Zresztą, spanie w łóżku swojego kochanka nie tkwiło na jego liście rzeczy do zrobienia kiedykolwiek. Był gotów zostać w mieszkaniu Boreux, ale nie tuż obok niego. To by kompletnie niszczyło jego pogląd na ich znajomość. Byli kochankami, sex-friends, nic ponadto. Jakieś przytulanie, wspólne robienie śniadania i korzystanie z poduszki partnera godziło w jego buntowniczość. Związek? Nie, nie ma opcji.
Dopiero ta myśl zmotywowała go do ruszenia czterech liter z mięciutkiej pościeli. Podniósł się, zdjął prezerwatywę, wyrzucił ją do kosza i wszedł do łazienki. Niemal od razu wpełzł pod prysznic i włączył gorącą wodę, zamykając przezroczyste drzwiczki. Nie było tam nigdzie zaproszenia do wspólnej kąpieli. Po tak intensywnej rozkoszy Dante musiał na powrót wyznaczyć granice tej znajomości. Przychodziło mu to dość ciężko i chaotycznie, bo wciąż miał problemy z odgrodzeniem targających nim emocji po stosunku z tym zwyczajnym, chłodnym sposobem patrzenia na świat. Musiał pozbierać się w samotności.
- Dzięki, poradzę sobie. Zaraz do ciebie skoczę -
rzucił, przekrzykując szum spływającej strumieniami wody. Gdy kochanek wyszedł, odwrócił się tyłem do drzwi, a przodem do prysznica i zamknął oczy, pozwalając ciepłemu masażowi utrzymać jeszcze chwilę stan przyjemnego rozluźnienia, jednocześnie układając sobie wszystko w głowie tak, jak być powinno. Odzyskanie kontroli nie zajęło mu zbyt dużo czasu. Był z tego powodu zadowolony, do tego stopnia, że zdecydował się zostać na noc u kumpla. Oczywiście na osobnym łóżku, precyzyjnie mówiąc, kanapie, ale jednak. To znaczyło, że śniadanie wspólne też zaliczą.
Wyszedł spod prysznica, skrzywiony przez myśl o wspólnym, wspaniałym, romantycznym i w ogóle posiłku, ale doszedł do wniosku, że może zaryzykować. Blondyn raczej był ogarnięty, nie sprawiał problemów w takich kwestiach. Znał okolczykowanego mężczyznę już dobre parę lat i mimo to nie mieli oni problemów ze wspólną komunikacją niewerbalną, jak i werbalną.
Wysuszył się, a potem owinął drugim ręcznikiem w pasie. Włosy pozostawił wilgotne, w kompletnym nieładzie, świadom że i tak po nocy na kanapie wróci pod prysznic.
- Zostanę na noc. Masz jakąś czystą pościel, żebym sobie rozłożył? -
spytał, opierając się o otwarte dopiero co drzwi i przymykając oczy sennie. Był zmęczony, a cała siła, jaką z siebie wykrzesał, była już na wykończeniu. Potrzebował prześcieradła, koca i poduszki, a spać na dobrą sprawę mógł nawet w wannie.
Ziewnął i przeciągnął się, przecierając twarz dłonią. Umierał. Właśnie tego szukał... I nie zamierzał z tego powodu narzekać. Ale chciał znowu stracić zmysły, tym razem na dobrych kilka godzin, by odzyskać nowe pokłady siły na prowokację, bunt i walkę o władzę.
- Gdziekolwiek. - Uzupełnił swoją wypowiedź niewyraźnie, mówiąc oczywiście o miejscu położenia swojej skromnej osoby. Oczywiście łóżko z Camillem nawet nie wchodziło w grę. Znał go, więc i powinien się tego domyślić.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 10:32 pm

Nim Dante zdążył wejść do łazienki, Camille otarł swoje podbrzusze z perlistej mazi, zaraz wyrzucając papierowy ręcznik do ubikacji i spuszczając wodę. Nie był takim maniakiem jak jego kochanek, ale sam także nie lubił czuć się nieświeżo...
Leniwymi ruchami zapiął swoją koszulę, zasłaniając androgeniczne ciało - wiedział doskonale, że dziś już ono nie zdoła zainteresować padniętego Dantego. Sam także marzył o tym, aby poczuć pod sobą miękką, ciepłą pościel. Ale to wcale mu nie przeszkadzało - uwielbiał ten stan skrajnego wyczerpania i niesamowitego zadowolenia, totalnego spełnienia. Tak, to go uszczęśliwiało.
Odwrócił się w jego kierunku i skinął krótko głową.
- Nie śmiem wątpić - skomentował sennym głosem, zaraz spokojnym krokiem opuszczając łazienkę. Nogi miał jak z waty, a umysł odmawiał racjonalnego rozumowania. Był wyczerpany i tyle... I właśnie dlatego, gdy tylko znalazł się w sypialni, rzucił się na łóżko. Nie miał nawet siły na zmianę pozycji! Leżał jak kłoda z nosem przytulonym do pościeli, która wciąż pachniała jego kochankiem. Nie seksem, potem czy czymkolwiek innym, obrzydliwym. Po prostu - jego wodą kolońską? Tym zapachem, który Camille rozpoznałby z odległości kilku kilometrów, doskonale wiedząc, że to Dante.
Z zamyślenia i słodkiego relaksu wyciągnął go dźwięk otwieranych drzwi. Wydał z siebie wręcz niezadowolony pomruk, podnosząc się zaraz do siadu. Pościel. No tak, powinien się domyślić. Właściwie to nie sądził, aby Dante chciał się położyć przy nim i w ten sposób spędzić noc. Ale po prostu był zbyt zmęczony, żeby wpaść na pomysł wcześniejszego przygotowania mu pościeli.
- Tak, tak. Jasne - ziewnął, podnosząc się z wygodnego łóżka. Podszedł do dużej szafy, aby z ostatniej jej półki wyjąć komplet świeżej pościeli. Ruszył z nią w ramionach do salonu, ostatecznie kładąc ją na kanapie, po czym udał się na krótki moment do kuchni. Wrócił z butelką wody mineralnej, stawiając ją na stoliku przy kanapie. O gości trzeba dbać. Zwłaszcza, gdy potrafią tak zajebiście się pieprzyć.
Camille nawet, gdy był tak wyczerpany, poruszał się z naturalną dla siebie gracją. Także wtedy, gdy nieświadomie przytrzymywał się ściany.
- Jak będzie ci już tak niewygodnie, że nie będziesz mógł spać, machnij mi śniadanie - rzucił raczej żartobliwie, zaraz posyłając mu krótki uśmiech. - Trzymaj się - dodał, odgarniając włosy i spokojnym krokiem ruszając do swojej sypialni.
Mógłby odstąpić mu wygodne łóżko i samemu przenocować się na kanapie. Ale takie akty altruizmu nigdy nie były w jego stylu - skoro Dante sam wybrał spanie gdzieś poza łóżkiem, nie zamierzał mu w tym przeszkadzać.
Już dawno przestał się łudzić, że po wszystkim spędzą noc na jednym materacu.
Krótki prysznic, pośpieszna zamiana pościeli i w końcu mógł rzucić się na miękkie łoże. Właściwie Camille miał cholerne problemy ze spaniem - często godzinami leżał i bezmyślnie obserwował sufit, nie mogąc zasnąć nawet mimo zmęczenia. Bezsenność. Proszki czy alkohol na niego nie działały - wypróbował już praktycznie wszystko. Nie lubił spać.
Ale zawsze po wieczorze spędzonym z Nim, zasypiał jak dziecko. I najpewniej nawet armagedon by go wtedy nie obudził - odsypiał wszystkie dotychczasowe nieprzespane noce, regenerując swój organizm, uzupełniając go w pokłady energii niezbędne do kolejnych podobnych ekscesów.
Choć spał głęboko to wcale nie długo - punktualnie o godzinie jedenastej znów rozbrzmiał dźwięk branego prysznica. Nieco zaspany, wpakował się pod strumień zimnej wody, ostatecznie wyciągając swoje ciało z wczorajszego stanu. Czuł dosłownie każdy mięsień niezwykle wyraźnie, co najbardziej dawało mu się we znaki w trakcie chodzenia. Nie mówiąc już o wyższym podnoszeniu nogi. To po prostu nie wchodziło w grę!
Opuściwszy kabinę, wytarł dokładnie swoje ciało. Włosy jedynie lekko przesuszył, pozwalając wilgotnym kosmykom opaść na swój tors. A wyglądało to niezwykle kusząco, gdy naciągnął na ramiona kolejną ze swych ulubionych białych koszul - zmoczony materiał przylgnął do jego torsu, uwydatniając różowe sutki.
Strój uzupełnił o obcisłe, ciemne spodnie, po czym ruszył w stronę kuchni, aby przygotować śniadanie dla siebie - mocną, czarną, cholernie słodką kawę. I nic więcej.
Bez niepotrzebnego budzenia Dantego - wstanie, gdy będzie chciał.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 10:33 pm

Dante poszedł za blondynem. Natychmiast, gdy rzeczy znalazły się na kanapie, rozłożył je i usiadł, nie patrząc za blondynem. Dopiero przyniesiona woda zmusiła go do zainteresowania się losem gospodarza. Uśmiechnął się słabo, ale z widocznym podziękowaniem:
- Przyda się - mruknął, a potem wywrócił oczami. - Wiesz, jak uwielbiam dla ciebie przygotowywać śniadanie, nie powstrzyma mnie nawet najgłębsza senność przed dokonaniem tego obowiązku - mruknął ironicznie, pozwalając sobie na większą wylewność, niż zazwyczaj. Był śpiący, na litość boską, nie miał ochoty na niepotrzebne kombinacje i dywagacje! Zdobył się jeszcze na pewną dawkę ironii i koniec, tyle, dziękuję, dobranoc i do widzenia.
Brunet uniósł się, zgasił światło i padł na kanapę. Owinięcie się kołdrą było już w krainie snów. Ręcznika nawet nie zdjął. Nie żył. Kompletnie nie żył.

Ten stan utrzymywał się również w momencie, gdy dobiegły go pierwsze dźwięki budzącego się do życia świata – a precyzyjnie mówiąc, Camille'a. Arrow zignorował go z całą, typową dla siebie, bezczelnością, kładąc głowę na kanapie, zaś na samej górze poduszkę, którą w znacznej mierze uciszała wszelkie odgłosy świadczące o życiu innych ludzi. On sam nigdy nie miał problemów ze spaniem, przeciwnie, raczej ze wstawaniem. Potrafił przedrzemać i trzynaście godzin, a kolejne dwie, czy trzy, spędzić na leżeniu i myśleniu o niebieskich migdałach. Być może taki stan rzeczy miał przyczynę w fakcie, że brunet robił to, co mu się podobało. Z wyjątkiem tego roku spędzonego w więzieniu, przez który zerwał z popularnymi metodami edukacji, szczególnie opartymi na szkolnictwie. Przez resztę swojego życia robił co chciał, kiedy chciał i w takich porcjach, w jakich chciał. A gdy nie mógł, walczył o to, ciesząc się z każdej chwili, w której inni ludzie mu ulegali. Od małego ciągnęło go do władzy i ten stan rzeczy tylko pogarszał się z czasem, a nie polepszał.
Kiedyś jednak musiał ruszyć zacne cztery litery i kolejny dzień utrudniać życie reszcie świata. Zmarszczył brwi, obracając się na plecy i rozciągając, zrzucając na ziemię poduszkę. Ziewnął głośno i przetarł twarz dłońmi. Ruszać mu się z kanapy nie chciało, ale mógł dać znać, że żyje, prawda?
- Cam, masz coś dobrego w tej zapyziałej lodówce? - rzucił w powietrze, ale z pewnym ukierunkowaniem w stronę kuchni. - Głodny jestem! - Dodał, by podkreślić swoje niezadowolenie z takiego stanu rzeczy. Oczywiście, żądał pełnej obsługi, śniadania (obiadu?) do łóżka i w ogóle wszystko. Czymże byłaby władza, jeśli nie takimi drobnymi przyjemnościami ułatwiającymi życie i motywującymi do dalszych działań – i zdobywania kolejnych wyznawców?
Dante zmusił się do posadzenia czterech liter w bardziej pionowej pozycji. Zamknął jednak oczy i położył głowę na oparciu kanapy, mrucząc cicho i oddając się jakiejś formie medytacji, zbliżonej do drzemania. Kompletnie nic mu się nie chciało, nawet sarkać i władać. Najchętniej, to by dostał herbatkę na śniadanie, do tego tościki i małe obciąganko. Tak, to by go na nogi postawiło.
I to nie było wcale takie nierealne...
- Camille? - Zaczął podejrzanie brzmiącym tonem. - Chodź no do mnie, tęsknię za twoimi usteczkami... - Zawiesił głos, w którym nie było ani grama czułości. Jedynie rozbawienie, zmieszane z pewną dawką senności, oraz leniwego pożądania.
Lubił widzieć ludzi pod sobą. Na kolanach. To go podniecało, zawsze i wszędzie, bez względu na płeć, wiek i stan osoby poniżej. Liczyła się sama sytuacja.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 10:47 pm

Przeczesał dłonią suche już włosy, spoglądając na swoją koszulę krytycznie - materiał także był już zdatny do pokazania się ludziom. W jego stroju zawsze tkwiła drobna niedbałość... Zupełnie, jakby dopiero wyszedł z łóżka po niezłym seksie i w pośpiechu wyszedł do pracy.
Ciche ziewnięcie wyrwało mu się spomiędzy warg zaraz po kolejnym łyku ciężkiej, mocnej kawy. Uwielbiał takie poranki - z dobrym napojem, kompletnie wyspany i zrelaksowany. Aż chciało się pracować...
Właśnie, praca.
Spojrzał w kierunku salonu, gdy dobiegł do niego głos Dantego. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, wcale nie podnosząc się ze swojego wygodnego miejsca, dalej sącząc swoją kawę. Nigdy nie był na każde zawołanie. A przynajmniej starał się sprawiać takie wrażenie, doskonale wiedząc, jak Dantego kręci poczucie władzy. Chciał, aby ciemnowłosy wciąż miał wrażenie, że nie do końca opanował Camille. To podsycało nieustannie panujące między nimi napięcie...
Może, gdyby kompletnie mu uległ, Arrow nigdy więcej by do niego nie przyszedł? Nie zdziwiłoby go to - wówczas nastąpiłaby niemiłosierna nuda, której nie potrafiliby znieść. A teraz nieustannie panowały między nimi ogromy różnych, często skrajnych emocji.
- Wal się - mruknął pod nosem, dopijając kawę. Choć nienawidził zmywać, zawsze zmywał po posiłku. Znacznie gorsze były zaschnięte naczynia. Dlatego też - wciąż ignorując domagającego się uwagi ciemnowłosego - umył swój kubek od razu.
Po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że niegrzecznie jest wypuszczać gościa bez śniadania. Z szafki nad zlewem wydobył opakowanie płatków śniadaniowych, a z lodówki mleko. Zabrał to wszystko oraz miskę do salonu, ostatecznie stawiając przed mężczyzną.
- Niektórzy muszą uczciwie pracować na żarcie. Więc pośpiesz swój zadek, żeby nie wylali mnie z roboty za spóźnienie - rzucił niby uszczypliwie, ale jednak z pogodnym wyrazem twarzy. Ot, jego sposób bycia - mówił niekoniecznie miłe rzeczy, wyglądając przy tym jak anioł. Cholernie seksowny.
Podszedł do okna, żeby otworzyć je i wpuścić do pomieszczenia nieco świeżego powietrza. Miał skromną nadzieję na to, że to otrzeźwi Dantego do tego stopnia, aby zdołał zebrać się i wyjść w ciągu dwudziestu minut. Camille miał fajną, ale mało dochodową pracę - ledwie udawało mu się połączyć koniec z końcem. Może, gdyby wybierał tańszą bieliznę i mniejszą ilość zabawek erotycznych, byłoby łatwiej.
Największym problemem był jednak szef. Nie znosił go. Po prostu, jednocześnie nie potrafiąc podać jasnego powodu. Ot tak i już. Za spóźnienie mógłby spokojnie wylecieć jeszcze tego samego dnia.
- Chcesz jakąś moją koszulkę czy będziesz wracał we wczorajszej? - zaproponował, doskonale wiedząc jak dla niego ważna jest czystość. Zsunął z nadgarstka gumkę do włosów i niedbale przewiązał swoje jasne kosmyki, pozwalając sobie przy tym na kolejne przeciągłe ziewnięcie.
- Rusz się, to cię odwiozę - pogonił go. Z tylnej kieszeni spodni wyciągnął paczkę papierosów, zaraz wydobywając jednego i wsuwając sobie między wargi. Przysiadł na parapecie, odpalając tą istną trutkę, od której był tak uzależniony.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 02, 2014 10:48 pm

Camille miał rację. Gdyby całkiem uległ brunetowi, on na pewno straciłby nim zainteresowanie, machnął ręką i więcej się nie pokazał w jego mieszkaniu. Urwanie kontaktu, wbrew pozorom, przyszłoby im z łatwością. W większości trzymał ich razem seks, oraz fakt, że każde z nich daje drugiemu to, co ten chce. Z pewnymi wyjątkami. Gdyby całkiem się sobie oddali, to zaczęłoby przypominać związek. A tego Dante znosić nie zamierzał. Nie wyznawał nigdy potrzeby takiej intensywnej relacji między dwojgiem ludzi. Dla niego podstawą do jakichkolwiek kontaktów była mieszanka nienawiści i pożądania. Wzajemna fascynacja. Na pewno nie coś takiego intensywnego jak miłość. Ona czyniła człowieka bezbronnym, a przynajmniej tak uważał Arrow. Dlatego zawsze w momencie, gdy ktoś zaczynał się za bardzo do niego zbliżać, przywoływał go do porządku. Dawał przysłowiowego kopa w cztery litery. Ludzie źle to znosili, ale on był nieugięty. Zwykle zrywali z nim kontakt. Tym cenniejszy był Boreux, którego znał już około czterech-pięciu lat. I wciąż nie wymagał od niego miłości.
- Cam! - rzucił po chwili ciszy, oburzony tymi dwoma słowami, które miały za zadanie przekazać mu, jak bardzo gospodarz na niego leje. Nie było to ani miłe, ani uległe. Wręcz przeciwnie, ociekało androgynicznym blondynem.
- No w końcu - mruknął, prychając pod nosem. Przyjął miskę, nasypał sobie płatków i wlał mleka. Natychmiast przeszedł do konsumpcji, nawet nie czekając, aż namokną. Z natury wolał gryźć, niż memłać. Lubił czuć, że żyje, a silny uścisk szczęki dawał mu taką pewność.
- Nie bądź taki cwany, mi też zdarza się pracować - prychnął głośno, wywracając oczami. Oczywiście nie zamierzał się posuwać do zbyt intensywnych form spędzania czasu. Lubił być zajęty, ale szybko wiele rzeczy mu się nudziło, dlatego ciągle potrzebował nowych zadań i nowych wyzwań. Żadna praca nie mogła mu tego gwarantować. Nawet bycie szefem mafii nie dawało aż tak wesołych perspektyw, a do tego było mu bardzo daleko.
Skończył jeść i szybko się uniósł. Nagi, tak jak został stworzony, uniósł się i poszedł do sypialni.
- Tak, chętnie - mruknął, zakładając jednocześnie bieliznę i spodnie. Ogarnięcie się nie zajęło mu nawet dziesięciu minut. Był mistrzem w szybkim zbieraniu się, ponieważ w łóżku spędzał stanowczo zbyt dużo czasu i gdzieś musiał go nadrabiać.
- Dzięki, ale przejdę się. - Pokręcił lekko głową. Prawdę mówiąc, nigdy tej propozycji nie przyjmował, jeśli absolutnie nie musiał dotrzeć gdzieś na konkretną godzinę. Nie cierpiał jazdy autem, szczerze się bał każdej chwili w tej piekielnej maszynie, a już szczególnie wtedy, gdy nie prowadził sam. Każda chwila powyżej prędkości trzydziestu kilometrów na godzinę, albo nie daj Boże, nierównomierna jazda, doprowadzały go do palpitacji serca. Wtedy był naprawdę bezbronny, nie miał żadnego wpływu i tylko panikował. I niestety, ale łatwo było to zauważyć. Tracił kontrolę nie tylko nad sytuacją, ale i nad sobą.
Przyjął podarowaną koszulę bez narzekań, ufając Boreux, że nie daje mu czegoś zużytego. Swoją wsadził do tylnej kieszeni spodni, a potem ruszył do drzwi łazienkowych. Przemył się na szybko i wyszedł. Zajęło mu to łącznie niecały kwadrans. Stanął pod wyjściem i skinął na blondyna.
- Idziemy? - Przekrzywił głowę pytająco. Wyszedł razem z kumplem na ulicę, a potem pożegnał się krótkim „do zobaczenia”, pomachał ręką i odszedł w swoją stronę, wyciągając z kieszeni pudełko papierosów. Nie zapomniał o nich z szafy blondyna, co go niezmiernie ucieszyło. Zapalił i wciągnął kłębek dymu, idąc powoli, nie odwracając się. To nie było w jego stylu. Było miło, fajnie, oboje na to czekali, a teraz mogli się spokojnie rozejść, każdy w swoją stronę. Wygodne i jakże praktyczne dla ludzi nieszukających stałego związku, tylko pewnego kochanka.

[z/t x2]
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptySro Maj 28, 2014 10:30 pm

Samochód sunął po ciemnej nawierzchni gładko i spokojnie, Michael zabębnił palcami w kierownicę, gdy musiał stanąć na czerwonych światłach. Znowu spojrzał na wiadomość od Camille i poczuł jak brakuje mu powietrza w płucach, denerwował się bo dawno się nie widzieli i psycholog nie wiedział jak ma się teraz zachowywać w stosunku do dawnego kolegi. Nigdy nie przestali być dobrymi znajomymi, ich kontakty się oziębiły na jakiś czas a teraz mieli szansę znowu je odnowić.
M czuł się głupio, kupił mu kwiaty i planował przeprosić. Pomarańczowe róże oznaczają zdradę ale i coś jeszcze, pożądanie. To czuł, gdy ujrzał sms-a. Francuz jak zwykle, lekko i cieple zapraszał go do siebie nie wspominając o urażonej dumie czy wściekłości.
W końcu zielone, wcisnął pedał gazu ciesząc się, że od domu Camile dzieli go już tylko przecznica.
Boreux był pacjentem Michaela trzy lata temu. Miał problemy z klaustrofobią, chciał ją w końcu wyleczyć i polecono mu gabinet Morrisa. Polubili się od samego początku, bardzo szybko ich rozmowy przestały być czysto terapeutyczne i nabrały przyjacielskiego wydźwięku. Spotykali się nie tylko w gabinecie ale i barach, kawiarniach i pubach. Jako doświadczony psycholog, Morris szybko zauważył, że jego nowy znajomy prowadzi niezwykle rozwiązły styl życia, miał kilka fetyszy i nie należał do grzecznych chłopców. To kusiło, niezmiernie.
Po kilku sesjach M nie wytrzymał już napięcia, Camile go pociągał i terapia nie miała sensu, Moriss nie umiał się przy nim skupić i pracować. Wylądowali w łóżku, Michael nigdy tego nie żałował i wielokrotnie w późniejszych czasach spotykali się na drinka, obiad i porządny seks. Taka relacja im odpowiadała, spędzali wolny czas robiąc to co lubią najbardziej. Francuz był piękny, Michael lubił jego długie włosy, gładką skórę i zgrabne biodra. Czystą przyjemnością było zarówno porozmawiać z nim jak i kochać się do białego rana.
Pod budynkiem Michael wyskoczył jak z procy ku drzwiom wieżowca, byłby szybciej ale musiał pojechać zostawić kota i swoje rzeczy w nowym domu. Poprawił ubranie - ciemne dżinsy, kremowy t-shirt i czarną marynarkę. Zabrał kwiaty z miejsca pasażera i poszedł złapać windę.
Mieszkanie 69... To też w sumie mogliby dzisiaj zrobić. Dawno z nikim tak się nie bawił i Michael liczył, że Camile nic się nie zmienił przez te trzy lata.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 30, 2014 3:52 pm

Kiedy ostatni raz go widział? Właściwie nie pamiętał... Wiedział doskonale, że Michael James Morris znalazł sobie kogoś. Kogoś na tyle interesującego, że kompletnie stracił zainteresowanie nocami spędzanymi w łóżku Camille. Rozkosznym seksem i papierosem tuż po. Nie było nawet czasu na długie rozmowy dwójki przyjaciół - w końcu w domu Michaela ktoś na niego czekał, do kogo pan doktor powinien się śpieszyć... Spotkanie się z dawnym kumplem stanowiło więc na tyle duży problem, że Camille postawił jeden stanowczy krok w tył, umykając ich znajomości, znikając. Aby nie przeszkadzać...
Do czasu. Jeden sms i wszystko było jasne - możliwość odnowienia kontaktu wpadła w jego ręce tak niespodziewanie! Gdzieś pomiędzy malowaniem paznokci u prawej stopy a oglądaniem kolejnych odcinków Doktora Who. Potrzebował rozrywki... Właściwie, kiedy jej nie potrzebował?
Boreux wybaczał szybko. Bardzo szybko. A później mścił się przez kolejne słodkie lata, nie oszczędzając w kolejnych cudownych, kąśliwych uwagach otulonych typowo przyjacielskim ciepłem.
I dlatego tak bardzo cieszyła go perspektywa odnowienia kontaktu z Michaelem. Tylko... Gdzie podziały się jego majtki? Wiedział, że lekarz miał przybyć w ciągu kilku najbliższych chwil. A on paradował po mieszkaniu w samej koszuli, poszukując swojej bielizny. Nie nosił jej często i właśnie dlatego miał cholerny problem ze znalezieniem czegoś w swoich szufladach. Oto cały Camille Boreux - pan chaos we własnej osobie.
Ostatecznie z westchnieniem zniecierpliwienia naciągnął na kształtne biodra spodnie, ignorując kwestię majtek. Nie sądził, aby były mu dziś szczególnie potrzebne... Strój uzupełnił rzędem bransoletek na nadgarstku i drobnym wisiorku na szyi. Nic więcej nie potrzebował, aby zachwycać.
Pozostawało poczekać. Może jednak zajmie się tymi majtkami? Miał jeszcze chwilę...
Nie. Tak było idealnie. I w końcu po krótkiej chwili usłyszał dzwonek do drzwi. Niemalże natychmiast podniósł jędrne pośladki z kanapy w salonie i spokojnym krokiem ruszył do drzwi, otwierając je bez zawahania.
- No, no, no... - mruknął, bez krzty skrępowania przesuwając wzrokiem po jego sylwetce. Od stóp, do głowy, bezwstydnie oceniając go. - Chyba potrzebuję lekarza - dodał po chwili, wpuszczając go głębiej do mieszkania, zamykając za nim drzwi.
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptyPią Maj 30, 2014 10:35 pm

Nie tylko Cam był panem chaosu ale mieszkał chyba w samym epicentrum owego zjawiska. Dało się zauważyć, że miał w zwyczaju coś zaczynać i kończyć to potem. Koło drzwi, tuż przy butach leżała jakaś bielizna, dokładniej majtki. Zapewne należące do francuza bo z tego co pamiętał psycholog to był właśnie jego rozmiar i gust. Koronki zawsze wyglądały cudownie na jędrnych półkulach kochanka, lecz jeszcze lepiej wyglądały one nago.
Michael bezwstydnie zaczepił majtasy na palcu i kręcił nimi bączki idąc za panem domu. Przyjemnie znowu było popatrzeć na drobne plecy mężczyzny, jego wąskie biodra i kuszące pośladki. Sądząc po sposobie w jaki delikatnie wchodziły w rowek jasnowłosy nie miał bielizny.
- A coś cię boli? - spytał M kładąc bukiet na stoliku. Chyba od kwiatów Camille wolał dostać teraz coś kompletnie innego. Marynarka poleciała na oparcie sofy, na stoliku nadal stał otwarty lakier do paznokci więc M go zakręcił i usadowił się na wypoczynku. Blondyn krążył gdzieś po mieszkaniu, pojawiał się i znikał kusząc co raz bardziej swoimi seksownymi bioderkami, wymownymi spojrzeniami i w sumie... Całym sobą.
- Daj, zbadam cię jak dobry Pan doktor - dzisiaj Boreux miał ochotę na takie odgrywanie ról, niech mu będzie. Psycholog wstał, zaszedł go od tyłu i objął w pasie. Zanurzył twarz w jego włosach, wchłonął ich zapach a dłońmi zjechał na krawędź spodni. Prawa dłoń weszła pod materiał, odnalazła członek i zaczęła go masować. - Tutaj jesteś bardzo ładny, zdrowy... - prawa ręka wpełzła pod koszulę, opuszkami drażnił sutek. Misiek już robił się twardy, przycisnął biodra do krągłych pośladków i wykonał kilka dwuznacznych ruchów.
- Tęskniłem za tobą... - wymruczał mu do ucha, polizał płatek i leciutko ugryzł. - Prawie zapomniałem jak cudowny jesteś... Jak cholernie mnie kręcisz i jak bardzo uwielbiam być w tobie. Zbadam cię bardzo, bardzo dokładnie. Od stópek po ten słodki języczek - skorzystał z tego, że Cam odchylił głowę i pocałował go mocno w usta. Cudownie znowu było czuć ich języki złączone w erotycznym tańcu a Micheal doskonale wiedział co ten gibki jęzorek potrafi cholernie dobrze robić.
- Gdzie chcesz zacząć? - wprawdzie M zapytał ale nie zamierzał czekać na odpowiedz, poprowadził Camille na kanapę, pchnął na nią i zaczął zdzierać z niego zbędny materiał. Koszula i te głupie spodnie poleciały gdzieś w kąt, tak jak myślał nie było już więcej do zdejmowania więc mógł w pełni podziwiać zgrabne ciało kochanka. Położył się na nim, wsunął kolano między uda i poruszał nim pobudzając partnera. Zamiast na ustach skupił się teraz na sutkach, cudowne małe różowości, które witały się z nim dumnie stojąc na baczność. Całował je, lizał, skubał wargami i gryzł.
Wypuklenie w spodniach psychologa było już nieznośne, położył łapkę blondyna na nim i zostawił aby zwinne paluszki robił to co potrafią doskonale. A trzeba było przyznać, było czym się bawić. Morris na braki ze strony natury nie cierpiał, może dlatego faceci tak chętnie rozkładali przed nim nogi. Byli ciekawi jak to będzie poczuć w sobie. Cam znał to uczucie, smakował go już wiele razy i tej nocy tak samo miało się stać.
Psycholog planował zostać do rana, nie był senny odkąd ujrzał usta Camille i jego srebrne oczy.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptySob Maj 31, 2014 10:52 am

Standardowa sytuacja. Nigdy nie bawili się w przesadne powstrzymywanie swoich pragnień, dążąc do zaspokojenia ich już od progu. Bo przecież po to się spotykali, prawda? Gorący seks był pierwszym punktem ich słodkich wspólnych wieczorów! I nocy. I poranków. Właściwie, gdy już się spotykali, to cholernie często pieprzyli się bez pamięci.
Tak też miało być dzisiaj.
Kiedy poczuł za sobą jego ciało, a chwilę później wyczuł dłoń w swych spodniach, mimowolnie uśmichnął się pod nosem, prężąc się w tych silnych ramionach. Wysunął kształtne biodra w jego kierunku, aby otrzeć się nimi o coś, co bardzo dobrze wyczuwał pod materiałem spodni Morrisa.
- Mm? - mruknął, przygryzając dolną wargę lekko. - Musisz zbadać bardzo dokładnie... Bardzo, panie doktorze. Sprawdź wszystko... Zawsze mogłeś coś przeoczyć - wymruczał jakże zachęcająco, sięgając jego dłoni i zmuszając ją w ten sposób do mocniejszego pocierania swojego członka.
Nie trwało to jednak długo - już po chwili leżał pod nim zupełnie nagi i kompletnie tym nieskrępowany. Lubił swoje ciało. A mimo to, przyciągnął Michaela do siebie tak, jakby chciał się pod nim ukryć, schować.
- Twardy od samego patrzenia... - skomentował, bezwstydnie odpinając pasek jego spodni, żeby zaraz wsunąć w nie dłoń, sięgając jego stojącej już męskości. Chyba zapomniał, jak to jest być pieprzonym przez tego olbrzyma... Bo Morris był wielki. A Camille rozkosznie ciasny.
Wolną dłoń wplótł w jego włosy, zaraz zaciskając na nich palce, aby przyciągnąć go w ten sposób do siebie i móc spojrzeć mu w oczy.
- Sprawdź wszystko, Morris. Zadbaj o swojego chłopca... - wymruczał, obejmując go udem i przyciągając do siebie, przez co ich krocza otarły się o siebie, potęgując doznania. Oj, Camille był bardzo daleko od słodkiego chłopca - bardziej przypominał rozpustną nimfomankę.
Wyprężył się, aby otrzeć się o jego ciało, zaraz sięgając dłońmi koszuli mężczyzny i sprawnie rozpinając ją, aby zsunąć ją z jego ramion. Padła na podłogę, gdzieś obok majtek Camille'a, idealnie się z nimi komponując. Spodnie jedynie zsunął nieznacznie z jego bioder, aby zyskać wygodniejszy dostęp do męskości, którą znów zaczął ściskać przez materiał bielizny. To było zbyt mało...
Zaskakująco sprawnie i z siłą, o którą osoby nie znające Camille'a nie mogłyby go podejrzewać, pchnął Michaela na kanapę, samemu zaraz zsuwając się, aby klęknąć między jego nogami. Obaj wiedzieli, że to lubi - być na dole, nieco ulegle, a przy tym wciąż podkreślając swoją istotną rolę w tej słodkiej relacji. I uwielbiał robić lody.
Właśnie dlatego dobrał się do jego członka, pochylając się nad nim i obejmując wybrzuszenie przez materiał bielizny, jawnie drażniąc się z nim. Dłonią sięgnął jego ręki, układając ją sobie na włosach - dał mu tym samym możliwość do pociągania ich, szarpania i kontrolowania kolejnych poczynań blondyna. Także wtedy, gdy ten w końcu wydobył jego członka i zajął się samą główką, drażniąco pieszcząc ją.
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptySob Maj 31, 2014 11:51 pm

Morris nigdy nie myślał o kochanku w kategorii "jego chłopiec", raczej "moje słodkie ciacho" choć i tu byłoby kilka nieścisłości. Nigdy nie pragnął go tylko dla siebie. Ograniczanie Camille nie wchodziło w grę, byłby momentalnie innym człowiekiem i zarówno rozmowy jak i seks z nim straciłyby swój urok. Taki frywolny, wolny i rozpustny podobał mu się najbardziej.
Język francuza był fantastyczny. Pracował nim dokładnie a zarazem rozkosznie powoli i sprawnie. Skupienie się na samej główce to było to, Michael wypchnął biodra do przodu wchodząc w usta partnera głębiej i kilka razy poruszył biodrami, dosłownie "posuwając" słodkie usteczka kochanka. Michael złapał obiema dłońmi blond włosy i kontynuował swoją zabawę. Wiedział, że ta odrobina brutalności i specyficzna czynność nie urażą czy wystraszą Camille. Bo to przecież Camille.
- Chodź tu do mnie... - mruknął niskim od podniecenia głosem. - Pobawimy się w numer twojego mieszkania.
Robienie komuś loda nie należało do ulubionych czynności łóżkowych Michaela, jednak w przypadku Camille akurat przepadał za tym. Lubił świntuszyć z nim, robić dziwaczne rzeczy i próbować nowych pozycji. 69 spróbował pierwszy raz właśnie z jasnowłosym, teraz po latach nadal strasznie go to kręciło. Francuz usadowił się nad nim i z ewidentną przyjemnością wypiął aby psycholog zajął się nie tylko jego prąciem ale i wejściem.
Pieścili się wzajemnie. Michael nadal czuł sprawny języczek na swoim członku, poruszał biodrami czując jak cholernie mu dobrze i przy mocniejszych uniesieniach odwdzięczał się tym samym. Usta Morrisa błądziły po trzonku członka kochanka, język pieścił główkę a dłonie zajmowały się pośladkami. Palec bardzo szybko znalazł się we wnętrzu francuza i przygotowywał go na późniejszą penetrację. Tak jak Cam lubił, szybko dołączył drugi, który sprawnie rozpychał ciasnego kochanka.
Gdy 69 znudził się Michaelowi postanowił, że doprowadzi kolana partnera do kompletnego ugięcia. Wpił palce razem z paznokciami w gładką pupę i przycisnął do niej twarz, wsunął język do wnętrza francuza i ruszał nim niczym prąciem. Potem dał mu klapsa, mocnego aż na skórze został czerwony ślad po palcach. Ręka znowu spadła mocno na cudowną pupę a język ciągle drażnił wnętrze kochanka, po chwili go ugryzł w lewy półdupek i pocałował prawy. I tak na zmianę aż skóra zaczerwieniła się porządnie. Podziwiając swoje dzieło aż westchnął zachwycony, pchnął znowu kilka razy biodrami w jego usta pojękując imię jasnowłosego i odciągnął go od swojego członka aby nie dojść za szybko. Trzymając za włosy przyciągnął go do siebie i pocałował namiętnie czując smak swojego nasienia. Objął Camille ramieniem, jakby chciał go chronić i nie odrywał się od niego aż obaj zaczęli powoli tracić oddech. Uwielbiał go takiego, czerwonego od ugryzień i klapsów, zasapanego i całego jego. Znowu zapatrzył mu się w oczy, boże jakie one były piękne. Ujął jego twarz w obie dłonie, pocałował delikatnie ledwo muskając usta i po chwili wyszeptał spokojnie...
- Wypnij się... Chce cię. Już.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 30

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptySro Cze 11, 2014 10:43 pm

Chętnie zajął wskazaną pozycję, opierając się na kanapie tak, aby Michael miał pełen dostęp do jego intymności - zarówno do dumnie stojącej, długiej, choć smukłej męskości jak i do apetycznych, wypiętych pośladków. Nigdy nie wstydził się swojego ciała, uznając coś podobnego za zupełnie zbyteczne. On wolał zachwycać. Napierać dech w piersi. Obezwładniać swym urokiem. A tego uroku miał w sobie cholernie wiele. I doskonale był tego świadom.
Sprawnie zaczął zajmować się jego męskością, dłonią sięgając jąder. Wiele osób zapominało o tej wrażliwej przestrzeni! Ale on nie. Objął je dłonią i zaczął z wyczuciem ugniatać, wykonując silne, stanowcze ruchy, które dodatkowo podkręcały rozkosz. Słodkie jęki Francuza ginęły. Zagłuszała je męskość lekarza - wsuwał ją sobie głęboko w usta, pokonując swój własny opór, chcąc sprawić mu prawdziwą, cholerną przyjemność. Jak największą!
Z każdym kolejnym ruchem palców w swoim ciele, spinał się rozkosznie na nich. Uwielbiał to, jak pieścił go ten mężczyzna. Doskonale wiedział jak i gdzie trafiać, aby w krótkim czasie doprowadzić Camille'a do niesamowitej przyjemności. Z czasem jasnowłosy nie był już w stanie zajmować się członkiem swojego kochanka - wodził po nim dłonią, opierając się czołem o podbrzusze mężczyzny i pojękując przy tym donośnie, rozkosznie. Szalał.
Jęknął na klapsa, zaraz udając się za ruchem jego dłoni, zmieniając pozycję. Oddychając niespokojnie, wczepił się w jego ciało, ocierając się o niego swoim podnieceniem, nie umiejąc wytrwać w jednej pozycji zbyt długo. Chciał go już poczuć. Jak wbija się mocno w jego ciało...
Słysząc słowa mężczyzny, przyszczypnął prawie boleśnie jego sutka.
- Taki niecierpliwy - skomentował zachrypniętym od jęków głosem, podnosząc się z miejsca. Kanapa mu się znudziła. I właśnie dlatego oparł się dłońmi o pobliski stolik, wypinając się dumnie. Doskonale wiedział, jak zaprezentować swoje ciało tak, aby wydawało się obserwatorowi jeszcze bardziej przyjemnym dla oka. Sam sięgnął dłonią swoich pośladków, napierając na wejście dwoma palcami, oglądając się przez ramię na mężczyznę.
- Nie każ mi czekać, bo będę się bawił sam - powiedział ostrzegawczo, prezentując swoje własne zniecierpliwienie.
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a EmptySob Cze 14, 2014 7:25 pm

Michael stanął za Camille, pogłaskał go po karku i nachylił się aby pocałować delikatną skórę na szyi. Skóra kochanka była lekko spocona, jednak ten słonawy smak pasował mężczyźnie. Cudownie wygięty Camille aż prosił się aby go sponiewierać przy małym stoliku a potem na dywanie. Wszystko po kolei...
Znalazłszy się za partnerem, M przytknął nabrzmiały członek do jego wejścia i wsunął jedynie czubeczek do ciepłej dziurki. Poczuł jak mięśnie odbytu zaciskają się na jego prąciu i westchnął zadowolony. Płynnym ruchem wszedł cały i wypełnił sobą kochanka, złapał mocno jego biodra i posuwał go przez minutę szybko, mocno i brutalnie. Potem wyszedł z niego, złapał Camille za włosy i ciągnąć lekko posadził go w całości na szklanym blacie.
Francuz był niczym pierwszorzędne danie serwowane tylko dla niego tej nocy. Podszedł od przodu do młodego mężczyzny i wsunął swoją męskość między jego usta, poruszał się w nich kilka razy ciągle lekko ciągnąć za włosy a gdy poczuł, że znowu jest bardzo twardy odsunął zręczny języczek od swojego interesu. Podziękował namiętnym pocałunkiem za pobudzenie jego przyrodzenia i wrócił do pozycji, w której stał za Camille. Ponownie w niego wszedł, jednak tym razem wchodził w niego głęboko i powoli, trzymał go za włosy i klepał w pupę, gdy kochanek jęczał zbyt cichutko.
Camille był niezwykle seksowny, w dodatku pozwalał Michaelowi na tak dużo...
Ciemnowłosy znowu zmienił pozycję, łapiąc tym razem prawą nogę kochanka i podnosząc ją tak, że Cam wyglądał jak piesek z uniesioną nogą. Penis M pocierał wnętrze jasnowłosego pod nowym, nietypowym kontem co i jego doprowadzało do głośniejszego okazywania radości z seksu.
- Jesteś taki... Cholernie ciasny... -M jęknął, gdy poczuł jak gorące wnętrze znowu mocno zaciska się na czubku jego interesu. Poruszał się szybko, mocno i głęboko we wnętrzu partnera, który wydawał się być zadowolony z tak intensywnego stosunku. Jednakże, nie chcąc tak szybko dojść Michael niechętnie wyszedł z niego. Pomógł mu wstać i przytulił namiętnie całując.
Nie tylko dziurka była słodka w przypadku Camille. Pocałunki z nim, pieszczoty oralne i seks z użyciem zabawek – to wszystko smakowało z tym człowiekiem najwspanialej na świecie.
- Kupiłeś jakieś nowe zabaweczki? - spytał, po czym głaszcząc falowane włosy zszedł całusami na ramiona kochanka. Dłonie błądziły po ciele francuza, pieściły krągłość pośladków i delikatną skórę pleców. - Mam ochotę czymś się pobawić z tobą... Czymś dużym, wibrującym... - zamruczał mu do ucha i wsunął nagle dwa palce między słodkie pośladki. - Boże, jaki ty mokry i gorący tam! - zapiał z zachwytu i znowu mocno pocałował jego i tak czerwone od przygryzania usta. - Tak strasznie tęskniłem za tobą, twoim ciałem i smakiem twoich ust... Byłem taki głupi, zostawiłem najcudowniejszą istotę bez odpowiedniej opieki. Kto lepiej wypełniłby tą dziurkę niż ja? - po tych słowach dorzucił trzeci palec aby jasnowłosy znowu zaczął jęczeć. - Jesteś taki cudowny... Cam, uwielbiam cię... Skarbie... - zawsze mówił do niego słodko, kochał smak tego ciała i ubóstwiał człowieka, który tak chętnie dawał mu azyl i pocieszenie w swoim łóżku. - Wiem, że byłem okropnym przyjacielem ale pozwól mi abym dymał cię jak szalony w twoim łóżku. Będę już grzeczny, obiecuje... Będę w tobie regularnie, mocno... - obrócił go znowu i na potwierdzenie obietnicy znowu wszedł w niego i przeleciał opartego o poręczy od kanapy, aż w końcu rozlał się w nim i nasienie zaczęło spływać po nogach młodego mężczyzny.
Musiał teraz poczekać z godzinkę, jednak znając życie to Camille miał sporo zabawek, które pozwolą im na dalszą zabawę i jednoczesną chwilę wytchnienia dla członka ciemnowłosego.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Mieszkanie Camille'a Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Camille'a   Mieszkanie Camille'a Empty

Powrót do góry Go down
 
Mieszkanie Camille'a
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Mieszkanie nr 31
» Mieszkanie numer 13
» Mieszkanie numer 1
» Mieszkanie Ducha
» Mieszkanie numer 23

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Dzielnica mieszkalna :: ∎ Wieżowce-
Skocz do: