IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Główny hol.

Go down 
AutorWiadomość
Gość
Gość




Główny hol. Empty
PisanieTemat: Główny hol.   Główny hol. EmptyPią Sty 17, 2014 12:26 pm

Główny hol. Yb35F0z


__________________________________



Minęło dwa dni. A Lev ciągle o nim myślał. Nairn – to imię śniło mu się po nocach, doprowadzając go do granic rozpaczy. Co było w tym chłopaku takiego fascynującego, że myśli rudzielca krążyły koło jego osoby. Nie dopuszczał jednak do siebie myśli, że mógłby o nim myśleć w sposób inny niż intrygujący. Nie chciał, aby musi się podobał, nie chciał wiązać z nim żadnych planów i wbrew wszelkim jego zasadą toczył ze sobą wielką wewnętrzną walkę. Między tym co sądził, a tym co czuł. Nienawidził takich stanów i nawet grzebanie przy motorze nie poprawiło mu nastroju. Zdawał sobie sprawę, że nie spotka tego chłopaka, chociaż mógłby wrócić do szpitala, podpytać coś o niego w końcu miał gadanę, jednak wtedy przyznałby przed samym sobą, że tamten wpadł mu w oko. A tego nie mógł przełknąć.
Dojechał do szkoły na swojej ukochanej Yamash’e, parkując na parkingu przeznaczonym dla starszych uczniów. Zsiadł, poprawiając swój rozwalający się plecach na ramieniu. Ruszył do wnętrza budynku zaraz idąc głównym holem, zwracając na siebie większą uwagę innych uczniów. Nie przeszkadzało mu to w ogóle, ciekawskie oczy od dawna miał na sobie. Skręcił w lewe skrzydło chcąc się dostać do szafek. W końcu musiał tam zostawić parę rzeczy.
Szkoła wyglądała jak każda inna szkoła. Pełno gęb, które nic mu nie mówią, ani go nie interesują. Nie miał tendencji do zawierania sam z siebie jakichkolwiek głębszych przyjaźni, dlatego też nie nastawiał się na takie stosunki. Zazwyczaj to ludzie sami do niego ciągnęli, chcąc się z nim zakumplować, jeśli byli na tyle wytrwali mogli przebywać w jego towarzystwie na trochę dłużej niż jeden dzień. Lecz w dzisiejszych czasach ludzie, bardzo szybko się poddawali. Teraz nikomu nie chce się wysilać, wolą aby to koło nich się skakało, chcąc by w ciągłym centrum. I nawet jak się wypierają tego rękami i nogami, te zjawiska łatwo zauważyć. Przynajmniej on to widział.




Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Główny hol. Empty
PisanieTemat: Re: Główny hol.   Główny hol. EmptyPią Sty 17, 2014 3:05 pm

Nogami szurał po wypastowanych podłogach raz za razem mijając nieznajome twarze. To znaczy, były znajome ale nie do końca, niektórych uczniów widział już kilkakrotnie, jednak żaden z nich nie postanowił do niego zagadać, sam wysilał się nad tym by jednak drogą konwersacji dowiedzieć się gdzie co się znajdowało. Szkoła dla niego była miejscem ogromnym, zdecydowanie większym i lepiej zagospodarowanym, czystym a i żeby tego było mało wszędzie, w najmniejszym zakątku budynki zawsze ktoś się czaił, tętniło tu życie a szumy mieszających się ze sobą rozmów, głosów i rozbawionych parsknięć mieszały w głowie aż nadto. Gdyby nie był zbyt rozgarniętym dzieciakiem, załamałby się szybko czując się przytłoczonym przez przypadkowych przechodniów, łącznie z tymi którzy w nawyku mieli rzucanie się na nowych, na starych, na konserwatorów; jednym słowem, na wszystkich tylko po to by wyrzucić z siebie jedno krótkie „cześć”. Poprawił torbę spadającą z ramienia, w międzyczasie zaplątał się o jakąś całującą się ze sobą gejowską parkę, prawie że zarył twarzą o ziemię jeszcze kilkakrotnie obracając się za wcześniej wspomnianymi, nie mógł uwierzyć w to, co widział. Dotychczas podobne zjawiska były szczętnie skrywane, tutaj najwidoczniej przynajmniej ta dwójka miała na wszystko głęboko wywalone, nie obawiała się konsekwencji jakie można było ponieść za podobne ekscesy na forum publicznym. Podrapał się po karku, miał jeszcze kilka lekcji zajęć do odrobienia, nie miał na nie najmniejszej ochoty; już teraz wyprany był ze wszystkich sił, zaś jego mózg konsystencją zdawał się przypominać budyń, wyciekający uszami, gardłem i nawet nosem. Postanowił pozbyć się nadmiaru swoich książek i wymienić je na kilka innych lżejszych zeszytów. W tym celu udał się w kierunku szafek, po pewnym czasie odnalazł swoją bardziej skupiając się na wbiciu w zamek klucza niżeli oglądania się za potencjalnymi osóbkami próbującymi pomóc, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że musiał sobie radzić sam. Po chwili zmagania otworzył drzwiczki, wewnątrz zdążył już kilka bibelotów nanieść, szafeczka jednak prezentowała się skromnie. Otworzył plecak i wygrzebując z jego dna rzeczy niechciane schylił się nieco przy ziemi, coś tknęło go by spojrzeć w przeciwną niż dotychczas stronę, przed siebie by tam mimochodem dostrzec długie nogi, wysoką postać i w końcu czubek rudej czupryny. Bezdech sprawił, że prawie płuca na środku korytarza wyrzygał w sposób iście majestatyczny, zachłysnął się nim odkaszlując cicho by zaraz szybko uporać się z wcześniej zaczętą czynnością.
- Levi?! Co ty tu robisz? Ej, ej! Ty tam, tutaj! - Niezgrabnie wszystko wymienił, wpakował zupełnie zapominając o pozostawieniu za sobą porządku, plecaka nie zapiął zaś szafką wręcz trzasnął zamykając ją kilkoma bardziej przemyślanymi ruchami. I minęła ledwie chwila nim nie uświadomił sobie, jak wielkim musiał być idiotą, wołać za kimś kto jeszcze kilka dni temu leżał w szpitalu, za kimś kto naruszył jego przestrzeń osobistą w tak perfidny, wysublimowany sposób! Powinien zapaść się pod ziemię, jednak gruba warstwa kafelków uniemożliwiła mu dokonanie podobnej czynności, trudno się mówi; stanął jak wryty w dłoniach ściskając materiał. Pieprzony kłamca! Wręcz się w nim gotowało i zlałby mu tyłek gdyby nie to, że stres pożerał go w całości, gdyby nie zmęczenie które sprawiało że odchodził od zmysłów no i jeszcze coś jeszcze, coś czego słowami nazwać nie potrafił. Przełknął ślinę. Wykonał kilka kroków w przód gdy znalazł się tuż naprzeciw niego, wtedy zmierzył go wzrokiem, jednak zamiast tym pełnym współczucia i miłych zamiarów to wręcz przeszywającym, oskarżycielskim jakby dopiero co mu matkę łyżką z grobu wygrzebał.
- Ile ty masz do cholery lat, żeby przychodzić do mojej szkoły i szwendać się po korytarzach? Czemu grzebiesz w czyjejś szafce? I... ty... ty mnie śledzisz, dlatego tu jesteś? Mów prawdę! Pewnie uciekłeś z  zakładu. - Przerażający Irlandczyk, nic tylko go ogłuszyć i do piwnicy zaciągnąć, by tylko przymknął swój pysk rozciągający się od ucha do ucha, głośny, ażeby tego było mało.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Główny hol. Empty
PisanieTemat: Re: Główny hol.   Główny hol. EmptySob Sty 18, 2014 6:53 pm

Wkładał swoje rzeczy do szafki, pakując niepotrzebne pierdoły do metalowej puszki. Właśnie ją zamykał chcąc iść w stronę klasy, gdy nagle usłyszał swoje imię – trochę zniekształcone, oraz jakby zdrobniałe, jednak zareagował na nie. Posłał uczniom pytające spojrzenie, dopóki jego oczy nie trafiły na Nairna. W pierwszej chwili żołądek podjechał mu do gardła, chcąc się wydostać na zewnątrz, a w głowie pojawił się wielki transparent z pytaniem: Co to za cholerny przypadek! A może to było, jakieś fatum, które miało go pokarać za wszystkie kłamstwa na jakich ludzie go nie nakryli? Czy naprawdę, ten drobny chłopak miał być tym, który wymierzy mu karę? Już wołał jakiegoś postawnego goryla, który spuściłby mu wpierdol niż tego osobnika, który najprawdopodobniej wpadł Lvowi w oko. Jednak postanowił improwizować, jakoś to odkręcić. Może Nai będzie w dobrym nastroju, biorąc te wszystkie kłamstwa za żart i puści to w niepamięć? Tak, tak musiał to rozegrać.
Podszedł szybko w jego stronę, opierając się o szafki, będące obok nich. Mimowolnie na jego usta wtargnął się, nieprzewidziany w tym momencie, uśmiech.
- Ej, nie śledzę cię. Nie schlebiaj tak sobie, okej? - odparł, wsuwając ręce do kieszeń spodni, nie mogąc pozbyć się tego durnego banana zadowolenia, kiedy ten stał przed nim wręcz jakby z zamiarem zabicia. Czuł się jak Joker, albo gdyby ktoś przykleił jego oba kąciki ust do policzków, które po chwili zaczęły go boleć. Co się dziwić, on tak rzadko się uśmiechał, że aż dziwnym, że mu twarz nie popękała.
- Nie, nie śledzę cię- powtórzył, gdyż wiedział jak po cienkim lodzie stąpa. Jeden niewłaściwy ruch i byłoby po nim. - Chodzę tu do szkoły, jestem jej nowym uczniem – wyrzucił z siebie z godnie z prawdą, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że chłopak szybko poskłada sobie fakty, dodając dwa do dwa. Musiał jak najszybciej się wyplątać z nici kłamstw za nim straci szanse na umówienie się z nim. Czekaj, wróć. Jakie, do cholery, umówienie? Mózg Lva zmienił swój trop myślenia z chwilą, kiedy zobaczył tego dzieciaka, a wszelkie postanowienia poszły się chrzanić.
- I nie uciekłem z żadnego zakładu. Trochę mnie wtedy poniosło i zbyt sobie pożartowałem – chrząknął, robiąc minę skruszonego. Oj, wcale tego nie żałował po prostu chciał go udobruchać i wmówić mu, że naprawdę to tylko były żarty.
- Zresztą to nieważne…- zawiesił na chwilę głos, trudno było wyczuć co zaraz powie. Nairn mógł być pewien, że ten zacznie znowu się tłumaczyć – tak jakby zrobił każdy normalny człowiek – ale nie Lev, ten działał chyba całkiem innymi schematami, wymyślonymi przez siebie. - Umów się ze mną – wyrzucił zaraz, patrząc mu w oczy. Czy rudzielec właśnie zaprosił go na randkę? Tak. Randka. Coś, co w słowniku tego pokręconego Cygana nie miało prawa nawet istnieć, a jednak.
Wzrok ani na moment nie schodził z Nairna, błądził po jego oczach, nosie czy ustach, wyczekując odpowiedzi.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Główny hol. Empty
PisanieTemat: Re: Główny hol.   Główny hol. EmptySob Sty 18, 2014 8:05 pm

W porę ugryzł się w koniec języka, wysłuchując wszystkich oświadczeń skrzyżował ze sobą ręce spoglądając na jegomościa z dołu, jako że nie należał do szczególnie wysokich osób, fuknął z dezaprobatą. Pokręcił kilkakrotnie głową autentycznie zastanawiając się, czy ten kiciarz makaroniarz znowu nie próbował wkręcić go w jakąś tanią, wyssaną z palca opowiastkę działającą na osobistą korzyść. Z trudem był w stanie przeboleć wszystkie te jego podejrzane oświadczenia, podgryzając własną wargę w efekcie podenerwowania, poprawił spadający z ramienia, nadal bardzo ciężki plecak. Zmrużył oczu lustrując jego sylwetkę od czubka głowy do podeszwy butów, jak gdyby takie wgapianie się w rudzielca w jakikolwiek sposób miałoby pomóc mu uzyskać trop związany z prawdziwym powodem przebywania w tym miejsc. Postanowił go sprawdzić, podstępem a jakżeby inaczej z nieszczęsnym planem, wysnutym na poczekanie który realizowany był w pośpiechu zaraz, tuż po pierwszym usprawiedliwieniu. Parsknął kpiąco nim nie zbliżył się do niego niebezpiecznie o krok, odległość pomiędzy nimi znacznie się zmniejszyła, naruszał tą jego swoistą barierę już nie traktując jej przesadnie jako coś niezwykle intymnego, zwyczajnie chciał zrobić mu na złość, sprowokować no i w ostatniej chwili wycofać się, gdy tylko sytuacja zaczęłaby się zaogniać. Zamierzenia zawsze zdawały się być pięknymi, stu procentowo do zrealizowania jednak praktyka takich przedsięwzięć zdawała się być odrobinę inna, tym razem to zbiegi okoliczności miały zadecydować o tym, czy uda mu się dopiąć czegokolwiek słusznego, czegoś więcej niż zaliczenie zwyczajnej rozmowy na korytarzu. Nie chciał zbyt szybko stracić go ze swoich oczu, z drugiej jednak strony nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że ten zabawowy gość mogący żartami sypać w Familiadzie pewnego dnia mógłby znaleźć się na tyle blisko, by czuł na karku jego ciężki oddech. Pochlastałby się okrutnie gdyby miał oglądać go każdego dnia dzień w dzień, nad ranem jak i w środku nocy, podczas śniadania, obiadu i kolacji.
- Zapewne wiesz, że każdy nowy uczeń prędzej czy później wybiera swój profil? Więc jaki jest twój, kłamczuchu? Nie wierzę, jak mogłeś wcisnąć mi taką historyjkę bez mrugnięcia okiem!- Warknął, zamiast z uśmiechem poklepać go po ramieniu i dopowiedzieć, że to przecież nic takiego, że nic się nie stało przesunął opuszkami palców wzdłuż torsu chłopaka, zaczepił pazury na jego koszulce i chociaż wyglądało to na domiar złego strasznie komicznie, aż dziw że sam nie parsknął śmiechem jak niektórzy przyglądający się im kątem oka pozostali uczniowie. Szarpnął go za materiał zdecydowanie, agresywnie szczerząc swoje kły spomiędzy których ulatywało krótkie powarkiwanie nim go nie puścił, od razu odsuwając od niego swoje dłonie syknął, nie mogąc nadziwić się temu co przed chwilą usłyszał.
- Nie żartuj! Nie umówię się z tobą. Chyba wracając do domu stuknąłeś się w głowę, skąd takie pomysły?- Serce jakby zakuło go mocniej sprawiając, że uciążliwa fala ciepła uderzyła go prosto w klatkę piersiową. Mętlik, jedno wielkie nieporozumienie! Ta propozycja była wielkim szokiem, potrzebował chwili by przekalkulować ją sobie w myślach; a chwilę tą spędził na krążeniu w te i we wtę mrucząc pod nosem kilka niezrozumiałych, jako że często niewyraźnych komentarzy skierowanych pod jego adresem.
- W ogóle, co to za propozycja? Nie jestem dziewczyną, żebyś mógł chadzać ze mną na takie spotkania. Może jeszcze chciałbyś, żebyśmy trzymali się tam za rączki i wymienili numerami? Dureń... - W końcu poprawił ten denerwujący do granic możliwości rozpięty plecach, już wykonał krok w przód, obrócił się chcąc jak najszybciej od niego odejść nim po pierwszych zbyt szybkich krokach znaczna część plecaczka, tego nieszczęsnego nie wygramoliła się na wolność z głośnymi plaśnięciami kilku książek, zeszytów i rozpieprzonego na wpół otwartego piórnika. Ten dzień działał na jego niekorzyść. Pospiesznie przykucnął przy syfie jaki wokół siebie stworzył, powoli zgarniając powyrywane z zeszytów kartki, jakieś notatki i drobniejsze popierdółki. Sam już nie wiedział, co powinien o nim myśleć. Walczył sam ze sobą, ten gość był niemożliwy, zachowywał się tak swobodnie i naturalnie jak gdyby podobne sytuacje zdarzały mu się codziennie, od momentu wstania z łóżka.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Główny hol. Empty
PisanieTemat: Re: Główny hol.   Główny hol. EmptySob Sty 18, 2014 9:01 pm

Stali naprzeciw siebie, a Lev nawet nie zamierzał się od niego odsuwać, mimo iż chłopak zaczął przekraczać granice osobiste, to nie mógł narzekać. Z chęcią znalazłby się jeszcze bliżej, jednak nie zamierzał wymawiać tego na głos. W końcu i tak jego sytuacja, w tym momencie była grząska jak podmokły teren na jakimś zadupiu. Czuł jak szansa na randkę z tym wyszczekanym chłopakiem oddala się z każdą chwilą, a jego wcześniejsze zasady na temat nie umawiania się z nikim ze szkoły poszły się pieprzyć.
Nagle Nai zbliżył się do niego o krok i złapał go za koszulkę przyciągając mocno, w geście swojego niezadowolenia – Lev nawet nie mrugnął, nie zareagował. Pozwolił mu na to, ciągle bezczelnie wpatrując mu się w oczy, jakby chcąc z nich cokolwiek wyczytać. Już wiedział, że nadepnął na niezłą minę, gdyż bajeczka z żartem w ogóle nie przeszła. Nie miał do czynienia z totalnym kretynem, który nie potrafił poskładać faktów. Ten dzieciak potrafił zachować przy nim zimną krew oraz jasność umysłu nie dając sobie wciskać kolejnej ciemnoty. Podobało mu się to, nawet kiedy warczał na rudzielca niczym rozwścieczony ratlerek – przynajmniej wiedział, że Nai ma ognisty temperament, który tak uwielbiał. Ba, nawet chciał go sprawdzić! Czy on naprawdę myślał, że go oszukuje na tej płaszczyźnie? Przecież nie wpuściliby Chorwata na teren placówki, gdyby nie był jej uczniem, no ale dobrze, jeśli Nai chciał dowodu, to proszę bardzo.
- Socjologia. Zaskoczony? – zapytał, uśmiechając się lekko, jednak zaraz szybko ściągnął swój uśmiech z ust, nie chcąc pogarszać swojej sytuacji jeszcze bardziej. Trzeba było jedno powiedzieć – Nai był skazany na tego Cygana, musząc oglądać go w dzień oraz w nocy, przy śniadaniu, kolacji i obiedzie. - Ej, nie wiedziałem, że się spotkamy! – mruknął pod nosem, zaraz podnosząc na niego wzrok. Nairn serio się wkurzył na Lavente, jednak ten nie wiedział czemu go tak zirytowało, tak jakby zainteresował się nim.
- Nie umówisz się ze mną, bo co? Bo skłamałem? A ty byłeś ze mną tak całkowicie szczery?- zapytał z nutką niezadowolenia w głosie, patrząc na niego całkowicie spokojnie, kompletnie nie przejmując się tą odmową. Nawet puścił mimo uszu te kąśliwe uwagi na temat trzymania się za rączki. Czemu? Ponieważ wiedział, że i tak go w końcu przekona. Cygan nie należał do osób, które szybko się poddają, zwłaszcza kiedy mu na czymś zależy. A trudno było ukryć nawet przed samym sobą, że zainteresował się Nairnem.
Chłopak nagle chciał od niego odejść, nie zatrzymywał go. Dopiero widząc, jak zawartość plecaka rozsypuje się na korytarz, podszedł bliżej. Kilku uczniów zaczęło się głośno śmiać, mrucząc do siebie, że Nai to jakaś ofiara losu, jednak Chorwat zaraz posłał im znaczące spojrzenie. To, że ktoś zawrócił mu w głowie nie oznaczało, że stał się miły dla całego świata. Dla reszty nadal pozostał niedostępnym dupkiem, który interesował się wybranymi osobami, a do ich grona dołączył nagle Nairn, któremu nie zamierzał dać spokoju.
Kucnął koło niego, zaraz pomagając mu pozbierać zeszyty, książki czy kartki. Zaraz podniósł jeden, pierwszy lepszy zeszyt, jak się okazało z chemii. Zaciekawiony podniósł oczy na Anstruther’ a, dość zaskoczony jednocześnie.
- Chemia? Jesteś na profilu chemicznym? – Oddał mu zeszyt, zaraz palcami zahaczając o jego, by z nikłym uśmieszkiem ponownie nawiązać z nim kontakt wzrokowy.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Główny hol. Empty
PisanieTemat: Re: Główny hol.   Główny hol. EmptyWto Sty 21, 2014 4:28 pm

Nie spodziewał się. Rudowłosy nie wyglądał na kogoś, kto parałby się czymś tak spokojnym jak socjologia, w jego mniemaniu chłopak nawet na studenta mu nie wyglądał, a tym bardziej nie na ucznia szkoły średniej. Trudno było mu uwierzyć, mimo tego skinął krótko głową, najchętniej zobaczyłby go na jakiś zajęciach, z książką w dłoni czy zeszytem z notatkami, wtedy po części mógłby się upewnić czy i tym razem zapewnienia miał czyste, bez skazy w postaci rysy kłamstwa. Zdenerwował się, zupełnie niesłusznie, jednak problemy piętrzyły się z każdym jego słowem; w końcu to co myślał o swoim byłym pacjencie, to czego się nasłuchał i już sam fakt, że chciał zaprosić go na spotkanie – nie miał zaufania do ludzi a tym bardziej mężczyzn jego postury, zdawało mu się że tylko go prowokują by przekonać się co do jego dobrze skrywanej orientacji, o której zwyczajnie nikomu bez potrzeby nie mówił, nie chciał wyjść na skończoną ciotę, nie chciał tych wyzwisk i co gorsza prób wykorzystywania, bo w końcu zdążył o podobnych historyjkach nasłuchać, zaś później porządnie się o nich naczytać. Fuknął z dezaprobatą, sam stąpał bo bardzo cienkim lodzie, w każdej chwili mógł wpaść; zupełnie nie wpadł na pomysł, że może i Levi miał podobne upodobania, w końcu już tyle razy zbliżał się niebezpiecznie i nawet dotknął jego ust, ale skłonny był twierdzić że mężczyźni, tym bardziej ci zuchwali, samce alfa rzecz biorąc nie mieli żadnych zahamować, potrafili zrobić coś tylko w ramach rozrywki a później zapomnieć, rozgadać całej szkole. W wielkiej żył nieświadomości. W końcu przysiadł na podłodze zbierając drobniejsze elementy, powoli się uspokajał, chciał jak najszybciej znaleźć się w pokoju i odetchnąć, był przytłoczony tą swoją trudnością w podejmowaniu słusznych decyzji, nie chciał wtopić się na wstępie nowej szkoły pełnej, na domiar złego samych mężczyzn w różnym wieku. Odetchnął ciężko, nim nie uniósł na niego wzroku.
- Nie umówię się z tobą, bo... bo to głupie! Po tym co ostatnio mi zrobiłeś, tym bardziej. - Mruknął  pod nosem jak gdyby krótki całus był czymś niezwykle złym. A był, bo właśnie przez tą drobnostkę na swój tępy sposób krępował się przy nim, cały czas myślał, zastanawiał się nad tym czy znowu będzie miał zamiar to powtórzyć; był w rozterce i to wcale nie tak, że chciał znowu poczuć jego usta na własnych, wcale... wcale nie, prawda mózgu? Prawda?!
- Czemu ja? Ledwo co się znamy. Brakuje ci piątej klepki, pieniędzy na jedzenie czy czego? - Zaraz zabrał zeszyt z jego dłoni i wpakował go do torby, tą w końcu zapiął, tym razem nie zapomniał i trwał jeszcze trochę w swojej pozycji, pomimo wpatrzonych w ich obojgu ciekawskich par oczu w końcu z wahaniem wzruszył ramionami.
- Może. Co za różnica? I tak wszyscy skończymy w jednym McDonaldzie przekładając frytki. - Parsknął nim nie postanowił zebrać się z zimnej podłogi, otrzepał się z niewidzialnego kurzu, na nowo pociągnął przez ramię plecak ale tym razem nie odszedł, zwyczajnie przystanął w miejscu jeszcze chwilę trzymając głowę nisko, jakkolwiek nie miał zamiaru dziękować mu za pomoc, gdyby nie on na pewno nic by się nie rozsypało; zwalił na niego całą winę, ot. A i tłumaczyć się nie zamierzał ze swoich wcześniejszych słów, zdążył już dojść do tego, że ten mu nie wierzył. Pewnie pomyślał że historia z poprawczakiem była równie mocno zmyślona, co ta o więzieniu i pukaniu agresywnych współtowarzyszy podczas małych ustawek.
- Masz teraz jakieś zajęcia? I co z pokojem, gdzie mieszkasz? Pytam, żebym wiedział gdzie się nie pojawiać. - Fuknął na jegomościa, momentami nie zachowywał się poważnie, co najwyżej jak dzieciak który rzeczywiście nie wiedział czego chciał; który z jednej strony chciał uciec bo był zły, zaś z innej ciekawiło go kto, gdzie, z kim i dlaczego. Całkowicie odrzucił od siebie myśl, iż pytał tylko i wyłącznie z sympatii do niego. Co to, to nie. Jeszcze by czego.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Główny hol. Empty
PisanieTemat: Re: Główny hol.   Główny hol. Empty

Powrót do góry Go down
 
Główny hol.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Główny hol
» Główny plac
» Główny stół
» Główny korytarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Archiwum-
Skocz do: