IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Włochy - C&G

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2014 1:05 am

Drgnął na dźwięk brzęczącego szkła, ale nim zdążył się obrócić, Gregor zaczął mówić. Charles popatrzył więc przez własne ramie, nieco się prostując. Kątem oka widział podekscytowanie swojego towarzysza. Oczywiście nie miał pojęcia do czego zmierzał, ale zamruczał "mhm" w odpowiedzi, której jego przyjaciel i tak nie oczekiwał. Natomiast z każdym kolejnym padającym słowem, usta Charlesa wyginały się w uśmiechu, a słowa "powtórzyć dawne szaleństwa" wymówił razem z Gregorem, ale cicho, szeptem. Kojarzył ten fragment, choć na pewno nie potrafiłby zacytować go tak, jak zrobił to Gregor. Kolejne posunięcie ze strony mężczyzny wywołało typową dla Charlesa reakcję. Spiął mięśnie sztywniejąc, wstrzymując przy tym oddech jakby nagle połknął kij od szczotki. Jak zawsze gdy nie był przygotowany na podobną konfrontację po prostu zamierał w bezruchu. Niczym przerażone zwierze, które zdecydowało, ze lepiej udawać martwe niż próbować walczyć. Wtedy też doszedł do wniosku, że ostatnio było przy nim zdecydowanie za dużo gregora. Zaczynał przywykać do zapachu jaki rozsiewał, ale za nic nie mógł jeszcze zachowywać się naturalnie w przypadku wkraczania w przestrzeń osobistą. I znów pokłócił się ze swoimi przekonaniami, ale tym razem wygrała chęć odwzajemnienia.
Zbyt wiele złych wyborów. Trzeba dokonywać dobrych.
Dłoń, która trzymała papierosa, poklepał obejmujące go ramię, pozwalając nawet, by do chwili kiedy Gregor się odsunął, pozostała w jednym miejscu.
- Grzechy też trzeba popełniać rozważnie... - Odparł szeptem, bardziej jakby mówił do siebie niż do przytulającego go mężczyzny.
Dzielnie wytrzymał ten przejaw sympatii, ale i tak odetchnął trochę zbyt głośno gdy w końcu został uwolniony od dotyku. Obrócił się do przyjaciela, który właśnie opróżniał kolejny kieliszek. Uśmiechnął się do niego, ale zwyczajowo, z dystansem.
- Sam jesteś zwolennikiem popełniania dawnych szaleństw, czy tylko starasz się rozruszać starego sztywniaka? - Znów upił porządny łyk wina czując jak przyjemnym ciepłem rozlewa się w żołądku. Mimo tak nietypowego posunięcia Gregora, wciąż czuł się winny i przygaszony. Mimo to próbował przetrwać w sytuacji, którą sam sobie zgotował. I choć można było mu zarzucić wiele, to nie to, że nie potrafił brać odpowiedzialności za swoje czyny. U niego niekiedy zakrawało to bardziej na wadę niż zaletę. Nie potrafił określić kiedy powinien odpuścić.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2014 3:50 pm

Jasne, że Leammiele wyczuł, jak Charles się spina, nie spodziewał się innej reakcji, ale do głowy już nie pierwszy raz przyszła mu myśl, że przyjaźń przyjaźnią, długo się znają i widywali się w różnych sytuacjach – ale może naprawdę powinien się powstrzymywać z takimi gestami? Dla niego to było naturalne i często nawet nie myślał, że jakiś gest kogoś wprowadzi w zakłopotanie. To wszystko było takie dziwne z tymi ludźmi! Wielkie ułatwienie, genialny plan: przenieść każdego na oddzielną planetę albo do jakiegoś rezerwatu: jedna osoba, jej teren, jej zasady. Jakże prosto! ...i sakramencko nudno.
Potem wpadł na pomysł, że może Charles reaguje tak tylko na niego? Może Gregor miał specjalną właściwość wzbudzania charlesowej niechęci? Szybko przegonił tę koncepcję. Przecież jego przyjaciel nie był głupi, na pewno zakomunikowałby mu w taki czy inny sposób i nie zmuszał do przebywania w towarzystwie wyjątkowo męczącej osoby.
- Hm... - Zanim odpowiedział, spojrzał w przestrzeń, zastanawiając się. - I to i to. Są takie zdarzenia, w których za nic nie chcę ponownie znaleźć, ale... - Zawiesił głos i uśmiechnął się do swoich myśli. - Ale nie raz jestem ciekawy, czy sytuacja potoczyła by się podobnie, czy jakiś 'grzech' smakowałby tak samo jak kiedyś. Pewnie nie. - Skrzywił się i wzruszył ramionami. Zaraz jednak wyraz jego twarzy zmienił się w ten typowy, bardziej zawadiacki. - Poza tym nawet taki 'stary sztywniak' jak ty nie miałby zabawy w żadnej sytuacji, gdyby tego nie chciał.
Chociaż starał się zwracać na to uwagi, cały czas w głowie siedziało to, o czym pomyślał wcześniej. W końcu dał za wygraną.
- Właśnie, Charles... Jeśli przeszkadza ci, że tak czasem... eee... - Jak miał to nazwać, żeby zabrzmiało naturalnie? Napastowanie? Spoufalanie? Nawiązywanie kontaktu fizycznego? Zaśmiał się zażenowany własną językową nieporadnością, przetarł powieki wnętrzem dłoni. Kosmita, kosmita! Zamiast mówić, wykonał gest, jakby kogoś przytulał. - Mogę w zacząć się pilnować, żaden problem. - Zamilkł. Korzystając z okazji, pociągnął z kieliszka.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2014 4:33 pm

Od kilku incydentów, które miały miejsce w jego życiu, Charles zaczął dziwnie reagować na fizyczną bliskość ludzi. Fizyczna bliskość potęgowała niekontrolowane, a czasem po prostu nie chciane myśli i co najgorsze uczucia! Uczucia były najbardziej destrukcyjne dla logiki, a Charles lubił logikę. Dlatego zwykle unikał jak ognia wszystkiego, co mogłoby zmienić chwilowo jego postrzeganie rzeczywistości. Unikał zbliżeń, alkoholu, narkotyków, przyjaźni, miłości... Tylko od dwóch dni wszystko zaczęło się sypać. Poukładany świat, wszystkie dopasowane klocki zaczęły zmieniać się miejscami, mieszać powodując zamęt w charlesowej logice. Czuł się roztrzęsiony, niepewny... za dużo myślał o rzeczach, które kiedyś wydawały mu się zupełnie nie istotne. Teraz natomiast zdawały się przesłaniać wszystkie inne, wszystkie myśli i zdrowy rozsądek. To na pewno przez złe wybory. Może gdyby nie okazał się wobec siebie tak słaby, może gdyby nie pozwolił sobie na przywiązanie, nie musiałby teraz borykać się z zażenowaniem, niezrozumieniem, niepewnością, obawą...
Spojrzał na trzymany kieliszek jakby widział go po raz pierwszy. Szkarłatny płyn na jego dnie drgał w rytm trzęsącej się dłoni. Charles wzmocnił chwyt i opróżnił naczynie. Kolejna oznaka słabości. Dogasający niedopałek wyrzucił w czarną kipiel Tybru.
- Grzech. Myślę, że moje smakowałyby identycznie gorzko. - Popatrzył na Gregora darując mu krzywy, kpiący uśmiech. - Kalkulując wszystkie plusy i minusy, wolę nie chcieć niż chcieć, i płacić za to cenę większą niż faktyczna wartość.
Zmarszczył brwi słysząc jak Gregor mota się w pytaniu, ale gdy wykonał gest dłońmi zamrugał zaskoczony.
- Ach, to... - zamilkł nie mając pojęcia co powiedzieć, jak uzasadnić. Nie spodziewał się takiego pytania, a co ważniejsze nie spodziewał się, że Gregor odczuje jego nie chęć tak mocno, ze zdecyduje się poruszyć ten temat. Nabrał powietrza, mając zamiar coś powiedzieć, ale w końcu wypuścił je ze świstem i podjął inaczej.
- Ludzie zwykle mnie nie przytulają... - Prychnął, bo nawet dla niego zabrzmiało to żałośnie. Znów zamilkł bijąc się z myślami. Z niechęcią powiedzenia prawdy, a strachem przed niezrozumieniem. Co miał mu powiedzieć? Że po mimo nazywania go przyjacielem, wcale nie chce tej przyjaźni? Że lubi swoją samotność? Że... boi się... odrzucenia.
- Przywiązanie boli. - Wydusił w końcu, jakby to tłumaczyło wszystko. Jakby to jedno zdanie uzasadniało jego niechęć do fizyczności, niechęć do ludzi, niechęć do zawiązywania przyjaźni, niechęć do miłości i pogodzenie się z samotnością.
Odwrócił wzrok od Gregora znów spoglądając na wody rzeki. Ponownie oparł się lędźwiami o poręcz.
- Nacechowany uczuciami dotyk... och, bredzę. Nie ważne. - Przeczesał palcami włosy śmiejąc się nieszczerze.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2014 6:23 pm

Tym razem on zmarszczył brwi. W jego umyśle włączył się dziwny mechanizm, chęć rozpracowania na czynniki pierwsze tego, co przecież było całkowicie subiektywne i rządziło się swoimi regułami, jeśli w ogóle w tym wypadku jakieś reguły były.
Znów spoważniał, ale nie tracił pozytywnego nastawienia. Długo się nie odzywał, w ciszy analizując usłyszane słowa i własną reakcję. Czy czuł się zażenowany? Zaniepokojony? Rozbawiony? Nic z tych rzeczy. Był spokojny, podszedł do tego, o czym mówi Charles jak do rzeczy zupełnie naturalnej, mimo, że od razu w jego głowie pojawił się głos sprzeciwu, chęć sprostowania.
- Przywiązanie? To moja subiektywna ocena, możesz się nie zgodzić, ale przywiązanie samo w sobie raczej nie boli, tylko daje komuś narzędzie do ewentualnego zadania bólu. - Znów wzruszył ramionami. Starał się nie brzmieć jak zawodowy filozof. Wprawdzie kiedyś nad tym myślał bardzo często i dużo, teraz znów doszedł do wniosku, że wina zawsze leży po obydwu stronach: jeśli jedna chce zranić, druga zawsze mogła się uzbroić w obojętność, nie czując tym samym noża wbijanego w plecy. Zanim Xavier się nim znudził i zostawił bez słowa, Gregor miał rok na zabicie w sobie jakiegokolwiek przywiązania, sympatii, a nawet bardziej wzniosłych uczuć, z powodu których w pewnym czasie brzydził się sam siebie, o których wolał zapomnieć.
Tylko czy to wtedy miałoby sens? Udawać uczucia, bo tak wypada, męczyć się z chęcią doświadczania bliskości i specjalnie zrażać, by w końcu nauczyć się nie czuć? Czy wcześniej nie zwariowałby do końca? Albo żyć w całkowitym odizolowaniu, nie mając nawet okazji do kogoś się przywiązać?
Leammiele nie widział żadnej logiki w życiu bez uczuć, chociaż nie raz zmuszał się do zachowania stoickiej postawy. Byłoby o niebo łatwiej, ale po co żyć, gdy się tego nie czuje i nie ma szansy na docenienie? Doznania estetyczne? Odpadają, przecież nie czułoby się przyjemności czy radości z obcowania z czymś ładnym. Dokuczanie wszystkim i wbijanie szpilek w najczulsze miejsca? Nie, satysfakcja też by nie istniała. Po co pracować, po co palić świece, po co czytać książki, pić herbatę, podróżować, jeść, słuchać muzyki, oddychać? Gregor wiedział, że podczas chwil stagnacji, z upływem czasu odczuwał coraz większe obrzydzenie i pogardę wobec ludzi, a nawet wobec siebie. Obserwowanie nielogicznych, niepotrzebnych, absurdalnych zachowań powodowanych przez samą obecność uczuć, powiększało brak wiary w ludzi i pogrążało chęć skończenia ze sobą, oddalenie się od gorzkiego wstrętu.
- Wbrew pozorom wiem, o czym 'bredzisz'. - Szybko upił łyk wina. - Inaczej jest, gdy ja dotykam kogoś, znając własną, hm... intencję. - Uśmiechnął się wpół łagodnie wpół smutno. Znów zbliżył się kilka kroków do brzegu. Nagle naszła go ochota na papierosa i likier, najlepiej amaretto, na coś mocnego, co poczuje w płucach, w gardle i nozdrzach bardziej, niż zapach wody.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2014 11:53 pm

- Nie rozumiesz - żachnął się, a gorycz tych słów była niemal bolesna. Przez chwilę bowiem sadził, ze Gregor zrozumie. Ot tak, po prostu. Ale przecież ludzie tak nie działali. Niestety. Nawet Gregor. Przecież nie potrafił czytać w myślach.
Wyciągnął w jego kierunku kieliszek, niemo dając do zrozumienia, by nalał mu jeszcze trochę wina.
- Oczywiście, że nie boli. Nie do końca o to mi chodziło. Ale zostawmy to. To nie ma znaczenia. - Nie mówił z wyrzutem, ale czuć było, że chyba jest zawiedziony. No i... ważne, że dzięki swojej teorii żyło mu się bezpieczniej. Przeżył już wystarczająco dużo by wybrać najbardziej optymalne wyjście. Takie, dzięki któremu mógł się spełniać nie zwracając uwagi na innych ludzi. Mógł śmiało powiedzieć, że go nie obchodzą. Zdanie innych się nie liczyło... nie musiało.
- Gorzej, że ja mogę źle zrozumieć intencję. Jednak nie spodziewałbym się po tobie chęci zrobienia mi krzywdy. Po prostu... odzwyczaiłem się od tego, co ludzie uważają za normę. Z resztą zawsze miałem trudności z właściwym odbiorem intencji dlatego wolę podchodzić do tego z rezerwą.
Wzruszył ramionami niedbale, zupełnie jakby mówił o pogodzie, a nie opowiadał właśnie o swoich ułomnościach. Czuł też, że gdyby Gegor nie był Gregorem, zapewne zupełnie zostawiłby ten temat, nie rozwijał go. A tak, pragnąc być zrozumianym, zaczął rozwodzić się nad "nieistotnym" W ogóle pragnienie bycia zrozumianym, było dlań czymś... może nie obcym, ale zapomnianym. I to, tak jak i szereg innych uczuć, które wywoływała w nim osoba przyjaciela, przyjmował ze zmieszaniem. Co najdziwniejsze nie potrafił do końca tego zagłuszyć. Sądził jednak, że wszystko się ustabilizuje. Po prostu musi wrócić do domu, rzucić się w wir pracy i na kilka dni zapomnieć o rysunku, pomarańczach, lustrze i zapachu wiśniowych papierosów.
Podniósł napełniony kieliszek do ust i napił się z niego jak ze szklanki, tak że wychylił niemal całą zawartość. Nie zastanawiał się nad konsekwencjami. Zwykle unikał alkoholu jak ognia, ale to była chyba jedna z tych chwil, w których chciało poczuć się szum w głowie. Choćby po to, by uciszyć chaos myśli. Poza tym, dwa kieliszki wina... to było bardzo niewiele.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyWto Lut 18, 2014 1:43 am

Patrzył na Charlesa z zainteresowaniem, wyraźnie go słuchając, jednak tym razem wcale się nie odezwał, chociaż wpadło mu do głowy parę różnych zdań. W myślach zakpił sam z siebie i nakazał zachowanie większej ostrożności. Przynajmniej przez jakiś czas.
Dolał wina przyjacielowi, w pierwszej chwili odruchowo zapełniając kieliszek w 1/3. Już miał odsunąć butelkę, ale zmitygował się. Przecież nie byli w restauracji... Tylko skąd u niego takie praktyczne podejście do rzeczy? Dolał więcej.
Podniósł swój kieliszek i zapełnił resztą trunku, spojrzał na rubinowy płyn pod światło lekko obracając kieliszek w różne strony. W tym jest coś, co sprawia, że więcej gadam - myślał. - Chemia. Związek chemiczny. Wpływa na chemię w moim organizmie. Chemia, chemia. To wszystko chemia. Błędna chemia.
Odchrząknął.
- No tak, nie chcę cię skrzywdzić – potwierdził po chwili tylko po to, by dać Charlesowi znać, że nawet jeśli pozornie w tym momencie wydawał się zajmować czymś innym, to myślał nad usłyszanymi słowami i cały czas był tu obecny. Nie chciał teraz na niego patrzeć. Łatwiej przeszedł nad porażką związaną z – jak to psychologowie ładnie nazywają – dysonansem poznawczym, gdy nie musiał spoglądać na przyjaciela.
Chwilę później usłyszał kroki, ktoś szedł uliczką położoną nad nimi, ponad promenadą. 'Gregor, nie wiem jak ci to powiedzieć, dlatego powiem jak najkrócej: Xaviera widziano w Rzymie, całego i zdrowego.'
Spojrzał ponad kieliszkiem. Musiałby stanąć o wiele dalej, by móc zajrzeć ponad murem, a przecież kawałek za jego plecami była rzeka. Poza tym, czy w ogóle chciał wiedzieć, kto tam idzie? Ciebie to nie obchodzi – oznajmił sobie. Dla kogoś, kto obserwował Gregora z boku, musiało minąć zaledwie kilak sekund, jednak dla samego nauczyciela upłynęły wieki zapełnione sprzecznymi myślami i pozornie wykluczającymi się uczuciami. Często zastanawiał się nad subiektywnym poczuciem czasu, to takie interesujące.
Musiał się skupić na czymś innym, musiał, musiał... musiał więcej wypić.
- Właśnie, Charles... będziesz jutro pilotować samolot? - rzucił mu przelotne spojrzenie, odrobinę odzyskując humor. Płynnym ruchem podniósł nową butelkę z winem, postawił na jednym ze schodków, korek wepchnął do jej wnętrza kluczem, a otwór zabezpieczył owijając jednorazową chusteczką.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyWto Lut 18, 2014 2:16 am

Zapewnienie było zabawne. Takie... niepotrzebne, ale Charles nie skomentował. Jeśli Gregor zdecydował się zakończyć temat w taki sposób, to ty lepiej. Dopił swoje wino i o mało się nie zachłysnął. Właśnie! Podświadomość wrzasnęła na niego, aż odsunął od siebie kieliszek, jakby był wcielonym złem. Spojrzał na niego z wyrzutem, jakby to on sam pchał mu wino do gardła, a potem skrzywił się w pożałowaniu dla siebie i swojej rozbuchanej odpowiedzialności. No pięknie! Przetarł twarz dłonią zastanawiając się co powinien teraz zrobić. A wyjścia były dwa. Zbiesić się na wino, ten wieczór i wrócić do hotelu by przewracać się bezsennie w hotelowej pościeli albo... pić, pić aż zagłuszy poczucie nieodpowiedzialności. To drugie wydało mu się groteskowe. Niepasujące do niego, takie... obce, a jednak kuszące. Odwrócił się do Gregora wyciągając w jego stronę dłoń z kieliszkiem i wyciągniętym palcem.
- Nie. Nie pilotuję. Jestem nieodpowiedzialnym dupkiem i więcej nie wsiądziesz do samolotu, który pilotuję - grobowy ton i zmarszczone brwi sugerowały śmiertelną powagę - Ja sam nie wsiądę za stery. Dzisiaj pijemy. Upiję się pierwszy raz od ośmiu lat i ty będziesz tego świadkiem.
Dopiero wtedy poparł swoje słowa uśmiechem, całkiem zgrabnie siadając na schodku na którym stała jeszcze pełna butelka. Odstawił kieliszek, chwycił butelkę i... pociągnął z niej solidny łyk.
Jak za studenckich czasów... Skoro i tak wszystko było na opak, skoro i tak wszystko się pomieszało, równie dobrze mógł popełniać dawne grzechy. Nawet jeśli będą smakowały gorzko.
- Dziwny posmak... ale ja nie znam się na winach. - podał butelkę przyjacielowi.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyWto Lut 18, 2014 3:52 pm

Leammiele zorientował się, co właściwie powiedział, dopiero widząc reakcję Charlesa. No tak, przecież mógł odebrać to w bardziej osobisty sposób. Bogowie, co on znów zrobił! Jak mógł ponownie chlapnąć coś tak bezmyślnego? Powinien stulić dziób i się stąd wynieść dla ich wspólnego dobra. I kupić więcej papierosów. I jakieś mocne leki nasenne, by nie zmuszać się do snu, nad który i tak w końcu przedłożyłby spacer nocą. Często tak robił, zresztą to nic nadzwyczajnego.
Pomimo tego, że żałował i wstydził się sam przed sobą, że wywołał w mężczyźnie taką reakcję, jakaś jego część pozostawała zimna, niewzruszona i obiektywnie obserwowała zmiany zachodzące w Charlesie. Takie coś było wprost niebezpiecznie fascynujące i... Gregor spojrzał na jego dłoń, na palce, na sposób w jaki trzyma kieliszek, potem na usta. Przez chwilę przyszło mu na myśl, że mógłby pocałować go ponownie, chociaż tak naprawdę pierwszy raz: pierwszy raz nie robiąc tego z jakiegokolwiek innego powodu niż ten, że chciał poczuć poczuć ich ciepło, fakturę, może nawet smak, by sprawiło to przyjemność.
Co?
Oczy Gregora nagle się rozszerzyły, jakby właśnie się czegoś przeraził albo bardzo zdumiał. On sam wiedział, dlaczego tak zareagował, chociaż z chęcią zapanowałby nad tym zanim w ogóle coś było widać. W tej chwili wolałaby się uśmiechnąć w typowo angielski, uprzejmy sposób i rzucić coś w stylu 'postaram się nie zepsuć ci tego'. Z drugiej jednak strony, ta porywcza część jego natury powiedziała mu, by rzeczywiście pocałował Charlesa, nawet jeśli miałby potem dostać w twarz i żałować, bardzo żałować. Albo chociaż uściskał go, a najlepiej w ogóle rzucić się do Tybru, wcześniej jakimś cudem pozbawiając przyjaciela jakichkolwiek wspomnień na swój temat.
Nie było. Nie ma. Nie będzie.
Zamiast tego, powrócił do obserwowania, zastanawiając się przez moment, co też Gregor Sebastian Leammiele poczyniłby w takiej sytuacji, gdyby był odrobinę mniej rozkojarzony niż w rzeczywistości.
Wymyślił coś wesołego i normalnego, jak na swoje standardy, pomimo tego, że w głowie ciągle obijało mu się echem 'pierwszy raz od ośmiu lat'. Aż tak zalazł mu za skórę? Czy był odpowiednią osobą, przy której można się upić? Zacisnął zęby. On tak naprawdę nic o Charlesie nie wiedział.

Czas mijał, pod koniec drugiej butelki, któryś z mężczyzn stwierdził, że poszedłby jeszcze pozwiedzać rzymskie krajobrazy i infrastrukturę, a w szczególności dowiedziałby się, jak funkcjonowały tu bary. I tak oto zawędrowali do małej, klimatycznej knajpki, w której – o dziwo, zważywszy na porę i dzień tygodnia – przebywało tylko kilka par, dwaj mężczyźni i jedna kobieta, na którą Leammiele od razu zwrócił uwagę. Siedziała na wysokim krześle przy końcu baru, plecami opierała się o ścianę, łokieć wsparła o ladę, w dłoni zaś trzymała tomik wierszy 'Ghosts of Utopia' otwarty gdzieś na pierwszych stronach.
- Ludzie są dziwni... - mruknął, zajmując stolik przy oknie.
Pomieszczenie było na tyle małe, że z każdego końca dało się dojrzeć bar. Właśnie. Co ma teraz zrobić? Sam musi ruszyć swoje bezcenne cztery litery i zamówić, czy... ? W tym momencie podeszła do nich młoda dziewczyna, pytając o coś po włosku. Cholera, przywiózł z Londynu rozmówki niemiecko-włoskie tylko po to, by wygodnie poleżały sobie w hotelowym pokoju. Wcześniej nawet do nich nie zajrzał, by zapamiętać kilka najbardziej potrzebnych zwrotów. Teraz pozostaje mu mieć nadzieję, że ta pani naprawdę była kelnerką, w końcu nawet dla niego dziwnie by brzmiało:
- Hej, dasz mi swój numer?
- Amaretto.

Szybko okazało się, że jednak dobrze zgadł, bo dziewczyna podeszła do lady i zajęła się nalewaniem trunku. W tym czasie Leammiele zdjął płaszcz i rozejrzał się dokładniej, wyjrzał za okno. W oddali, między budynkami dostrzegł Tyber. Wspaniale, przywitali się i rzeka najwyraźniej go polubiła obserwować.
Szybko odwrócił wzrok i skupił swoją uwagę na przyjacielu.
- No, Charles, podoba ci się to miejsce czy wypijemy i zmieniamy lokal?
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyWto Lut 18, 2014 6:01 pm

Z każdym kolejnym łykiem wina świat przestawał szczerzyć ostrzegawczo kły, a nawet więcej! Zdawał się rozkosznie kołysać go na falach "nicmisięniechcenia" Oczywiście do stanu upojenia było mu jeszcze daleko, ale pod koniec drugiej butelki czuł pierwsze stadium alkoholowego zatrucia. Przyjemne uczucie, że o nic nie musi się martwić. Było tym potężniejsze, że naprawdę długo musiał czekać na podobny stan i dzięki niemu właśnie zamiast przyjąć go ze zgrozą, przyjął z ulgą.
Zdumienie przyjaciela przyjął krzywym uśmiechem. Przecież mógł zwerbować jakiegoś pilota, albo po prostu kupić bilety na lot. Nie było problemu z powrotem do domu. Oczywiście wymagało to kilku telefonów, ale... jutro. Nie dzisiaj. Dzisiaj chciał się zapomnieć.
Właściwie nie wiele mówił, choć i tak więcej niż zwykle, kompletnie nie poruszając przy tym tematów dla siebie niewygodnych. To dobrze. Bo gdyby zaczął dopuszczać do siebie wątpliwości, alkohol zrobiłby z nich prawdziwy dramat.
Kiedy zdecydowali się ruszyć do najbliższego baru, trochę ociągał się na schodach. Nie, nie dlatego, ze ciężko było mu po nich wejść. W pamięci widział obrazy z czasów, kiedy nie dzięki alkoholowi był pozbawiony wątpliwości. Z czasów kiedy dziecięca niefrasobliwość nieomal rzuciła go do Tybru, zepchnęła ze schodów, umorusała twarz lodami i kupowała pamiątki, cho "Charlie przecież masz już taką" Przeciągnął dłonią po kamiennej poręczy i było w tym dotyku dużo dziwnej czułości. Potarł kciukiem zimny kamień spoglądając w odległe okna hotelu na wyspie. W te z których kiedyś on patrzył na ten most i rzekę. A to wszystko w mniej niż dwa uderzenia serca. Widać podświadomie wracał do miejsc ze wspomnień... Widać alkohol czynił go tkliwym. Już o tym zapomniał.
Ostatni raz spojrzał na most, by w końcu uśmiechnąć się do przyjaciela i ruszyć razem z nim na poszukiwania jakiegoś przytulnego baru.

Wszedł zaraz za Gregorem. Już przy drzwiach zaczął rozpinać płaszcz i rozglądać się, choć z umiarkowaną ciekawością. Tak naprawdę wcale nie obchodzili go obecni tu ludzie. Przebiegł po nich wzrokiem, ale tylko po to by zaraz całą swoją uwagę skupić na Gregorze. Zignorował kelnerkę nie zaszczycając jej spojrzeniem, ale kiedy jego kompan zamówił amaretto, mruknął po włosku "to samo proszę" robiąc to odruchowo, choć po włosku znał ledwie kilkanaście zdań.
W duchu cieszył się jednak, że nie jest to jeden z zatłoczonych, głośnych lokali, dlatego kiedy padło pytanie, przytaknął kiwając głową.
- Ten jest idealny. Sam mówiłeś, że nie lubisz tłoku. - Powiesił płaszcz na oparciu krzesła umyślnie nie odwieszając go na przeznaczony do tego wieszak, Zajął miejsce na przeciwko mężczyzny kładąc splecione dłonie na blacie stolika.
- Podoba ci się Rzym?
Kelnerka przyniosła zamówienie i odeszła bez słowa. Charles natomiast utkwił spojrzenie w postaci Gregora łapiąc się na tym, że mu się przygląda. Nie przestał jednak. Nadal badał mimikę jego twarzy jakby chciał wyczytać z niej więcej niż zwykle. Jakby odpowiedź na zadane pytanie miała mieć w sobie ukryty przekaz.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyWto Lut 18, 2014 11:10 pm

Znów popatrzył na kobietę siedzącą przy barze, która chwilowo zrezygnowała z czytania poezji na koszt upicia paru łyków drinka. Spojrzenie Gregora i nieznajomej skrzyżowało się, jednak trwało to dosłownie chwilę, gdyż uwagę mężczyzny przyciągnęło przybycie kelnerki.
Zdziwił się, że Charles użył tego języka i chociaż nic nie powiedział, szeroko otworzył oczy i pokiwał głową z uznaniem. Niby żaden wyjątkowy wyczyn, ale w pełni odzyskał dobry humor, dzięki czemu łatwiej szło mu cieszenie się z drobiazgów. Uśmiechnął się w podziękowaniu do obsługującej ich dziewczyny i nawet nie wpadł mu do głowy żaden złośliwy komentarz. Szybciej zorientował się, że Charles na niego patrzy, niż na to, że wypowiada jakieś słowa.
- Co? A! Rzym? Podoba? - rzucił szybko, upewniając się, czy dobrze zrozumiał. Już nabierał powietrza, by rzucić jakąś niezbyt przemyślaną odpowiedź, jednak zrezygnował i zapytał sam siebie, zmuszając do refleksji. Już-już miał złożone gotowe zdanie, gdy zdekoncentrowało go to spojrzenie przyjaciela. Przez chwilę obserwował, jak on obserwuje jego, patrząc mu w oczy z tożsamą sobie, nieświadomą zadziornością. Sięgnął lewą dłonią po kieliszek.
- Sądzę, że jeszcze za mało go znam – odpowiedział poważnie. - Trochę jak z człowiekiem. A co ja do tej pory widziałem? - Podniósł prawą dłoń i wyliczył na palcach. - Kilka uliczek pełnych turystów, jeden most z daleka, kawałek rzeki... Żeby polubić, musiałbym go głębiej poznać, zwiedzić odludne uliczki, bogatsze i biedniejsze dzielnice, wiesz. - Podniósł naczynie, ale nie przyłożył do ust, a podstawił pod nos, powąchał. Uwielbiał ten zapach. Płynna słodycz. Potem dla kontrastu zamówi likier wiśniowy.
- A ty? Wydaje się, że znasz Rzym bardziej niż ja.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptySro Lut 19, 2014 12:32 am

Skoro Gregor pochwycił jego spojrzenie Charles przechylił lekko głowę w bok i zmrużył oczy. Jedna z brwi uniosła się nieznacznie, kiedy zapadło dziwne milczenie. Zdecydowanie zbyt długo mierzyli się wzrokiem, by można było uznać to za całkowicie normalne, ale kiedy Gregor w końcu zaczął mówić, Charles przeniósł spojrzenie z jego oczu na kieliszek pełen wonnego alkoholu. Czy zdarzyło mu się wcześniej patrzeć na swego przyjaciela tak natarczywie? Nie przypominał sobie. Ale czuł się zaskakująco dobrze ze świadomością, że może sobie tak na niego patrzeć i on nie odwraca wzroku. Bo błędem było sądzić, że to Charles zwykle unika kontaktu wzrokowego. To ludzie, mając na uwadze jego stanowisko zwykle spuszczają wzrok, a już szczególnie, kiedy dyrektor patrzy wyjątkowo długo i marszczy przy tym brwi.
- Niewiele można zobaczyć w jeden dzień. Miałem na myśli ogólny nastrój. Rzym ma specyficzny, albo... tylko mnie się taki wydaje, bo jak słusznie zauważyłeś znam te okolice całkiem dobrze.
Chwycił kieliszek przeznaczony dla niego i podobnie jak towarzysz, najpierw powąchał jego zawartość. Nie przepadał za słodkim alkoholem, ale właściwie nie pijał żadnego więc dziś mógł zacząć od amaretto. Uśmiechnął się jednym kącikiem ust rzucając Gregorowi krótkie spojrzenie i upił łyk likieru. Lekko zmarszczył brwi gdy słodycz rozlała mu się w ustach niezwykłą intensywnością. Nie pamiętał, by było to aż tak słodkie.
- Jeździłem do Rzymu z matką. Na tamtych schodach na których piliśmy skręciłem sobie nogę i rozwaliłem kolano. A hotel, który widzieliśmy po drugiej stronie rzeki gościł nas dokładnie osiem razy... Przestaliśmy jeździć, kiedy umarł mój ojciec. Musiałem wszystkiego dopilnować i nie miałem już czasu na wygłupy... Żałuję, że za dzieciaka nie zobaczyłem pomarańczowego sadu, ale pewnie gdybym go zobaczył nie chciałbym przyjeżdżać dzisiaj. - Zamilkł z wpół otwartymi ustami i nagle parsknął śmiechem. I choć zwykle było to dla niego zupełnie nienaturalne, teraz zabrzmiało bardzo swojsko. Odstawił kieliszek, żeby nie wylać alkoholu. - Za dużo dzisiaj mówię, ale przypomniało mi się jeszcze gdzie jadłem najlepsze lody na świecie. Ciekawe czy ta kawiarnia jeszcze istnieje... Jutro jak starczy czasu, chciałbym się tam wybrać, żeby zobaczyć. To właściwie niedaleko.
Machnął dłonią w kierunku okna zapewne widząc oczami wyobraźni wspomnianą kawiarnię. I jak dotąd siedział oparty o blat stolika, tak teraz odchylił się, by znaleźć podparcie dla pleców. Przysunął sobie kieliszek, a po chwili wypił jego zawartość i skrzywił się już zupełnie.
- Dla mnie za słodkie.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptySro Lut 19, 2014 2:53 am

Atmosfera napawała go coraz większym poczuciem swobody. Byłoby wspaniale, gdyby teraz niczego nie spieprzył. Przez chwilę przez myśl mu przeszło, że wypił już tyle, by wpaść w ten typowy stan rozgoryczenia i skłonności do filozofowania, który nawiedzał go, gdy pił sam. Teraz jednak ani nie miał ochoty na ubliżanie wszystkiemu i wszystkim co żywe lub martwe, ani nie wpadał w żadne myślowe ciągi, czyli było dobrze.
Słuchał, co chwila spoglądając na jego twarz albo prosto w oczy. Zdecydowanie tego nie unikał, miał w zwyczaju patrzeć w oczy rozmówcy, nie ważne czy rozmawiał z uczniem, z sąsiadem czy z własnym szefem, z którym notabene właśnie zamierzał się upić. Już jako dzieciak stwierdził, że człowiek to człowiek: tak samo się urodził, tak samo umrze, tak samo je, śpi, chodzi do kibla, tak samo zahacza małym palcem o kant szafki, gdy idzie w nocy pomyszkować w lodówce - nie ważne jakie stanowisko zajmuje. Długo mu zajęło, by wbić tę teorię w swoją podświadomość, ale teraz mógł dumnie powiedzieć, że ma to w nawyku i prędzej musi się pilnować, by na kogoś nie patrzeć.
Uśmiechnął się, gdy Charles wspomniał o schodach i rozwalonym kolanie. Ach, dzieciństwo... Potem spoważniał i rzucił, patrząc w dół, na swój kieliszek.
- Ja właśnie przez ten nasz wyjazd cieszę się, że nie miałeś okazji widzieć sadu wcześniej. - Dopiero teraz spojrzał na Charlesa i uśmiechnął się szeroko. - Mogę iść z tobą? Hm, myślę, że kiedyś tu wrócę, by poznać miasto. Poszwendam się uliczkami tak, jak kiedyś we Francji i Austrii. - Austria, jego Austria. Wiedeń i okoliczne miasta znał aż nader dobrze.
Nie przyjemne wspomnienia, które przez chwilę przejęły nad nim panowanie, rozproszyła mina towarzysza. Zaśmiał się.
- No tak. Teraz ty zamów coś co lubisz, wezmę to samo i sprawdzę czy... - przerwał, widząc, że przy ich stoliku zatrzymał się jeden z mężczyzn, którzy samotnie przyszli do baru. Leammiele chwilę temu kątem oka dostrzegł, że nieznajomy wstaje, ale założył, że po prostu zamierza wyjść, tymczasem on przywlókł się do nich i zaczął mówić coś po włosku, sądząc po ustach wykrzywionych w pogardliwym uśmiechu, najpewniej nie pytał o papierosa i ogień albo o godzinę.
Twarz Gregora momentalnie zmieniła wyraz. Był zniecierpliwiony, przewrócił oczami zdegustowany.
- Jeśli masz jakiś problem, zgłoś się do psychologa albo mniej pij, nie proś nas o pomoc – mruknął, momentalnie zniżając głos, do tego średnio co drugie słowo zmieniał język, używając na przemian angielskiego i niemieckiego. A co! Intruz mówił w języku, którego Gregor nie znał, to i on może pogadać tak, by nie zostać zrozumianym! Jak wielkie było jego zdziwienie, gdy pijany mężczyzna zmarszczył brwi i odezwał się łamaną angielszczyzną. Ups.
- Pytałem do was, czy mogę się przysiąść – powtórzył Włoch, potem nie czekając na odpowiedź, sięgnął po najbliższe wolne krzesło i niedelikatnie postawił tuż przy gregorowym. Leammiele w pół zachowawczo, w pół ostentacyjnie przysunął się w stronę Charlesa. - Randeczka, motherfuckers. Zawsze nienawidzę pedałów, a teraz pomyślałem, kurwa, może pedał to jednak nie zwierzę! - Spojrzenia wszystkich zebranych skierowały się w ich stronę. Gregor spiął się i jeszcze bardziej wyprostował, buńczucznie uniósł głowę, jednocześnie uważnie obserwując zachowanie intruza, każdy jego gest typowo wyolbrzymiony upojeniem alkoholowym, zapamiętując każde wybełkotane słowo.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptySro Lut 19, 2014 12:31 pm

Atmosfera nie przypominała już tej wcześniejszej, przyduszanej przez niezręczność. Chyba właśnie tak powinno to wyglądać. Jednak Charles wydający się być całkiem sympatycznym, był jak góra lodowa. Jej szczyt sprawiał wrażenie niepozornego, ale głębiej kryło się wszytko to, przed czym starał się uchronić otaczających go ludzi. Lecz teraz nawet on o tym nie myślał. Był. Żył. Tutaj we Włoszech. Znów dochodził do wniosku, że te najprzyjemniejsze chwile spędzał właśnie w Rzymie. Choć początek tej wycieczki był burzliwy, to teraz śmiało mógł powiedzieć, że swoboda była tym czego potrzebował. Zapewne myślał tak przez krążący w żyłach alkohol... Cóż, najwyraźniej Charlie upijał się na wesoło i chwała mu za to. Na co dzień był wystarczająco nieznośny.
- Nie brałem innej opcji pod uwagę. Nie zostawiłbym cię w hotelu samego. Z resztą, obawiam się, że to ja wyciągnąłem cię na tę wyprawę. - Odparł pogodnym tonem i zsunął się odrobinę na krześle, tak że obecnie opierał się tylko górną połową pleców.
- Może jak wspaniałomyślnie dam ci urlop, jeszcze kiedyś wybierzemy się do Włoch. - Obrócił w palcach kieliszek zerkając na towarzysza spod brwi. Z krzywym uśmiechem było mu całkiem do twarzy. Na pewno lepiej niż z tą wieczną beznamiętnością. Niestety uroku mu on nie dodawał i nadal twarz Charlesa była do bólu przeciętna. Teraz wizja wspólnej wycieczki przerażała go mniej niż wcześniej. Zbawienny wpływ procentów!
Charles nie zwrócił uwagi na mężczyznę, który stanął koło ich stolika. Przynajmniej nie w sposób werbalny. Po prostu twarz nagle mu stężała, spojrzenie stało się pochmurne, a między brwiami wykwitła znajoma zmarszczka. Dopiero kiedy Gregor zaczął przeplatać niemiecki z angielskim, powoli podniósł głowę kierując wzrok na przybysza i jego zapijaczoną gębę. I jeśli tamten patrzył na nich z pogardą, to teraz odbijała się ona w oczach Charlesa ze zdwojoną siłą. Nie musiał nic mówić, by w samym spojrzeniu i lekkim wykrzywieniu warg pokazać swoją wyższość, niechęć i obrzydzenie.
Ale tak naprawdę teoria Włocha nim wstrząsnęła. Wyglądali jak para? W gardle stanęła mu gula, a żołądek ścisnął się w odruchu... podekscytowania? To chore. Miał wielką ochotę spojrzeć na przyjaciela, ale nie zrobił tego. Nawet brew mu nie drgnęła. Nic nie zdradzało zaskoczenia i powoli rosnącego zażenowania. Oto dawny Charles. Zimny jak lodowiec i równie niewzruszony, ale w tym lodowcu niestety wrzała lawa. Tylko jaki sens było tłumaczenie pijanemu homofobowi... czegokolwiek? Poza tym, tknęła go chęć na pewien eksperyment. Musiał tylko przełamać pierwszą niechęć.
- Nie możesz się przysiąść. - Wycedził obłudnie spokojnym tonem prostując się na krześle. - Ja i mój partner chcemy zostać sami. A teraz bądź na tyle uprzejmy i odejdź.
Miał nadzieję, że mężczyzna rozumie angielski na tyle, by nie trzeba było uciekać się do innych środków przekazu. No i najlepiej, gdyby nie był zbyt agresywny, bo to na pewno będzie stanowiło pewien problem...
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptySro Lut 19, 2014 6:09 pm

Wystarczyło jedno spojrzenie na Charlesa, by humor Gregora szybko z zażenowania i poczucia zagrożenia, zmienił się w czysty, nieukrywany wkurw. Bezczelny bęcwał! Hipokryta chędożony! Ihre schwanz gebrochen! Heteryk, któremu niedobór własnego chuja w organizmie obniża poziom inteligencji ze stopnia zerowego do liczby ujemnej! Dawno żadna panienka mu z własnej woli nie dała, a na żadną kurewkę go nie było stać, bo resztkę krwawicy przetrwonił chlając w barze! Z nieróbstwa kapucyn mu się zatkał, w końcu zaniknął, teraz więc dla rozrywki pozostaje tylko wykorzystać swoje atawistyczne ciągoty do wszczynania bójek. Dyplomatyczna dyskusja nie wchodzi w grę, czopek czułby się bardziej swojsko szcząc na murki, kamienie i kępki traw, jak pies, znacząc swój teren, niż próbując podjąć dyskusję godną myślącego człowieka! – takimi oto epitetami Leammiele zaszczycił naszego pijaczka. Coraz bardziej marszczył brwi, widać było po nim, że myśli nad czymś bardzo intensywnie, wpatrując się lodowato w poczerwieniałą twarz jegomościa. Czyżby Gregor miał ochotę na chwilę odstąpić od stanowczej zasady zakładającej stronienie do agresji i najzwyczajniej w świecie przyjebać intruzowi pięścią w twarz?
O nim mógł mówić sobie wszystko: pedał, zwierzę, matkojebca, ale nie będzie mu tu psuł humoru Charlesa, tylko on może to robić! Jemu nie pozwoli! Nie teraz, gdy w końcu udało się im nawiązać jakąś w miarę normalną rozmowę!
Już nabierał powietrza, by zaprzeczyć, rzucić soczystą dawką przekleństw, gdy pierwszy odezwał się Charles. Leammiele chyba się przesłyszał. Przez wściekłość rzuca mu się na słuch! Spojrzał na mężczyznę. Słucham? Chyba jednak usłyszał poprawnie... Złość nagle wyparowała z Gregora, jakby tak olbrzymie zdziwienie nie pozostawiało miejsca na żadne inne uczucia. Przez chwilę patrzył na przyjaciela z szeroko otwartymi ustami i tępą miną. Chwilę zajęło mu przyswojenie takiego komunikatu i mechanizm w głowie Leammiele'a znów zaczął działać poprawnie.
Ba! Podjął grę, chociaż w pierwszej chwili mogło to wyglądać inaczej, bowiem Gregor prawą dłonią pokazał Włochowi środkowy palec, szybko dołączył do niego wskazujący, złączył je i zamoczył w swoim jeszcze pełnym kieliszku. Obserwatorzy nie musieli długo czekać na wyjaśnienie tego dziwacznego czynu, Leammiele szybko zwilżył usta językiem i wsunął pomiędzy nie palce, głęboko, tym samym w obsceniczny sposób zlizując amaretto. Cały czas bezczelnie patrzył w oczy Włocha, chociaż widział, jak ten coraz bardziej się wścieka i traci chęć do wyłącznie werbalnych przepychanek. Na razie jednak nic nie robił, dlatego Gregor pozwolił sobie na jeszcze odważniejsze posunięcie, położył dłoń na charlesowym udzie, opuszki zaciskając na jego wnętrzu, tuż poniżej pachwiny. Być może wczuł się w rolę partnera odrobinę za bardzo, jednak w tej chwili nie umiał inaczej, wyprowadzony z równowagi.
Oho, jednak przegiął. Przekonał się o tym szybko, bowiem nieznajomy mężczyzna sięgnął ponad stolikiem, chwycił Leammiele'a za kołnierz i szarpnął, przyciągając w swoją stronę. I znów gregorowa nieumiejętność radzenia sobie w takich sytuacjach i skromna waga stały po stronie napastnika.
Pomimo tego, że serce zaczęło mu walić, nawet nie przymknął oczu, ponownie rozwścieczony.
- Schmutzigen... Nimm deine Hände, niewyżyty palancie! - znalazł się zbyt blisko, czuł zapach alkoholu i potu intruza. Oj, będzie boleć...
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptySro Lut 19, 2014 7:26 pm

I sprawy potoczyły się w tym najmniej przyjemnym kierunku. Choć zależy, którą jej cześć brać pod uwagę. Do połowy było jeszcze przecież całkiem sympatycznie.
Charles widząc rozszerzające się oczy niechcianego gościa i postępująca mu od szyi czerwień, w końcu spojrzał na Gregora. To co zobaczył... spodziewał się wszystkiego i wiedział, że to część gry, którą sam zaczął, ale jeśli miał być ze sobą szczery, była to najdziwniejsza i najbardziej seksowna sytuacja w jakiej się znalazł. Nie mógł oderwać wzroku od obejmujących długie palce ust. Od bezczelnego wyrazu twarzy i błyszczących oczu. Teraz jak nigdy pragnął by patrzyły na niego zamiast na zapijaczonego, homofobicznego Włocha. Obserwując, sam nieświadomie rozchylił wargi. Nabrał powietrza zdecydowanie zbyt głośno, pierwszy raz od dawna mając wielką ochotę kogoś pocałować. Błąd. Miał ochotę pocałować Gregora. Poczuć na swoich ustach miękkość jego warg, poczuć słodycz alkoholu, od którego błyszczały wilgocią... Dawno nie używane kółka zębate jego erotycznej wyobraźni poruszyły się zalewając go falą niezwykle intensywnej fantazji. Przełknął ślinę. Pomimo alkoholu grającego w żyłach, czuł, że te uczucia są cholernie niewłaściwe. Musiał jak najszybciej skupić się na powodzie tych dziwacznych zagrywek. Miał robić eksperyment, ale na bogów nie na sobie!
Ledwie odwrócił wzrok, a ciepłe, długie palce zacisnęły się na jego udzie niebezpiecznie wysoko. Wyprostował się, po raz drugi wzdychając zbyt wyraźnie. Odruchowo sięgnął ręką do intruza na swoim ciele, ale w porę się zreflektował. Jeśli go odtrąci, będzie to źle wyglądało. Nie tylko w całym tym dziwacznym teatrzyku. Więc owszem, jego dłoń ścisnęła wierzch dłoni Gregora, lecz nie po to by ją z siebie zrzucić. Dosłownie za chwilę zwolnił uścisk i na tyle, ile dał mu pijany intruz, splótł ich palce. Przecież odgrywali role, czyż nie? Nie mógł z niej wyjść, nawet jeśli eksperyment przybrał dziwny obrót. A fantazje? Nimi musiał zająć się później.
Tym razem to on bezczelnie uśmiechnął się do Włocha, ale potem sprawy potoczyły się zaskakująco szybko.
Z chwilą, kiedy Gregor został pociągnięty, Charles wstał gwałtownie, przewracając przy tym krzesło. Po sali przeszedł szmer zaskoczenia nagłością zachowań grupki gości, ale to w tym momencie nie miało znaczenia. Zadziałał instynkt. Chwycił mężczyznę za przedramię ręki, która ściskała gregorowy kołnierz. Zwinął wolną dłoń w pięść i wymierzył napastnikowi cios w okolicę prawego oka. Oczywiście nie trafił tak jak chciał. Pięść zderzyła się z nosem Włocha powodując, że krew zalała mu usta i brodę. Mężczyzna momentalnie rozluźnił uścisk i zatoczył się do tyłu wpadając na wolny stolik. Po drodze przewrócił krzesło i zrobił ogólne zamieszanie w lokalu. Jak złapał równowagę, co nie było łatwe przy poziomie jego zawiania, przycisnął dłoń do nosa i pomstował po Włosku. Jakiś mężczyzna, prawdopodobnie kucharz gdyż miał na sobie charakterystyczny fartuch, wybiegł z zaplecza krzycząc coś w tubylczym. Charles odetchnął głęboko, a czując tępy ból palców, strzepnął dłonią. Nigdy nie był dobry w bójkach, ale teraz wyszło mu chyba nie najgorzej. Co z tego, ze przy tym wszystkim mało nie zahaczył Gregora? Ważne, że wyszli z tego cało!
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptySro Lut 19, 2014 9:49 pm

Był zajęty obserwowaniem włoskiego amanta, jednak pomimo tego usłyszał, jak Charles bierze wdech. Gdyby nie to, pewnie przeoczyłby kompletnie tę reakcję. Może wtedy byłoby lepiej? W jego głowie pojawiła się niewiarygodna teoria, że jego przyjaciel nie musiał w tej chwili zbyt mocno udawać aprobaty lubieżnych czynów. Gregorowa pamięć dodała też co swoje: przecież jakiś czas temu przez całkowity przypadek znalazł w komputerze szefa bardzo jednoznaczny materiał. Oczywiście, nie powiedział mu o tym, nie zapytał, nawet nie próbował nic sugerować, dorobił własną teorię: Charlie zaspokoił swoją ciekawość dotyczącą stosunków męsko-męskich. Może sam ją w nim wywołał? Cholera! Co się z nimi dzieje? Głupi zbieg okoliczności! Akurat Rzym! Akurat dziś musiała zaistnieć taka sytuacja, akurat dziś Charles musiał przytaknąć pijanemu, akurat dziś musiał mieć ochotę na eksperymenty! ...akurat dziś, gdy Gregora zaniepokoiła własna reakcja, tam wtedy, na promenadzie. Zainteresowanie czyjąś osobowością, sposobem myślenia i postrzegania świata było świetnie, piękne, cudowne, estetyczne i, ach, bardzo pożądane, dopóki równocześnie nie zaczęła dochodzić do głosu ta mniej niewinna, erotyczna chęć zgłębienia walorów jakiejś persony. W przypadku aktywowania się obydwu czynników, Leammiele'a ogarniała fascynacja, zaczynał zachowywać się jeszcze bardziej nieznośnie, jakby na co dzień jego otoczenie nie miało go dość.
Jednakże w tej chwili nie miał ani ochoty ani czasu na analizowanie, co nie znaczy, że gdzieś tam jego ego nie zostało przyjemnie połechtane. Miał ochotę uśmiechnąć się pod nosem. Gdy został poderwany z krzesła, dłoń przyjaciela automatycznie została wyszarpnięta z jego. Zbił palce w pięść, po części chcąc przyszykować się na to, co nieuniknione, po części mając nadzieję zatrzymać dla siebie chociaż ślad ciepła charlesowego ciała.
Nie sądził, że przyjaciel zainterweniuje, psychicznie przygotował się już na coś bardzo nieprzyjemnego i głównie nie miał tu na myśli dawki bólu, a upokorzenie płynące z publicznego wykorzystania jego słabej strony. Tymczasem stało się coś wspaniałego, chociaż w pierwszej chwili przestraszył się gwałtowności i trzasku upadającego krzesła. Zaskoczenie minęło mu nadzwyczaj szybko, być może zwyczajnie zaczynał się przyzwyczajać, że tej nocy dzieją się rzeczy niemożliwe. Ostentacyjnie poprawił kołnierz i zmierzwił palcami włosy, zaczesał do przodu, w stronę twarzy, potem strzepnął niewidoczne pyłki z mankietu. Ktoś, kto dobrze go znał, wiedział, że tylko ten ostatni gest był wykonany wyłącznie po to, by podkreślić efekt całego zajścia.
Skontrolował stan napastnika, ale widząc krew na jego twarzy, odwrócił wzrok. Obrzydliwe. Był pewny, że idiota nie spróbuje drugi raz, miał gorącą nadzieję, że tym razem nie pomylił się w ocenie. Zignorował wrzaski i nieprzyjemny metaliczny zapach.
- Jestem twoim dłużnikiem – odezwał się do towarzysza, potem wypił zawartość swojego kieliszka, próbując w jakiś sposób zniwelować dziwne uczucie w żołądku. Widząc jaki ruch dłonią wykonał przyjaciel, domyślił się przyczyny. - Pozwól, że za poświęcenie na razie podziękuję ci w taki sposób... - Ponownie podniósł prawą dłoń, pocałował opuszki tych palców, które wcześniej oblizał i przyłożył do kącika ust Charlesa, przypadkowo tego samego, który zeszłej nocy tak bezczelnie zaatakował.
Szybko się wycofał i ponownie sprawdził stan natręta, obecnie przyciskającego do nosa kuchenną szmatę i kłócącego się o coś z kucharzem. Co chwila któryś z nich pokazywał to na jednego, to na drugiego z nauczycieli. Do burzliwej dyskusji dołączyła się kelnerka. W tym czasie jedna z par wyszła w popłochu, kobieta siedząca przy barze beznamiętnie powróciła do czytania poezji, a Leammiele, starając się nie zwrócić na siebie większej uwagi, zgarnął płaszcz, torbę ze słodyczami, prześlizgnął się do barmanki i zapłacił, przy okazji dokupując butelkę Jacka Danielsa.
- Przepraszamy za nieszczęśliwe zdarzenie – rzucił do obsługującej go kobiety, która, o dziwo, nie miała ochoty go ukatrupić czy poszczuć watahą wygłodniałych wilków.
- Wychodzimy, proszę pana – tym razem rzucił do swojego towarzysza i pociągnął za klamkę.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptySro Lut 19, 2014 11:35 pm

Dobrze, koniec przedstawienia. Charles rozmasował bolące kostki znów ignorując ludzi wokół. Ostentacyjnie odwrócił się od krzyczącego kucharza i plującego się Włocha. W żadnym wypadku nie czuł się winny. On jako gość, a do tego obcokrajowiec powinien być traktowany z należytym szacunkiem, bez względu na... orientację. Dziwna sprawa. Zwykle nie zastanawiał się nad swoją. Było w jego życiu kilka kobiet, a choć nie było żadnego mężczyzny, nigdy zupełnie nie wykluczył takiej ewentualności. Po prostu nie miał okazji, a może i odwagi eksperymentować z mężczyznami. Dlatego teraz spoglądając na przyjaciela... poczuł się trochę niezręcznie, właśnie przez swoją nagłą fascynację. Powinien pluć sobie w brodę i przeklinać brak ostrożności, bo przecież wiedział, że tak to się dzieje, gdy pozwoli się komuś być zbyt blisko. Charles nie należał do ludzi kochliwych, na pewno nie. Nie należał nawet do tych, dla których zaspokajanie erotycznych potrzeb jest na wysokim miejscu. Więc albo brak czyjejś bliskości rzucał mu się na mózg, albo Gregor był kimś wyjątkowym.
Bzdurne przemyślenia! Przeczesał palcami swoje zwykle doskonale ułożone włosy, ale po całym dniu i kilkakrotnym nerwowym ich przeczesywaniu fryzura rozpadła się, a kosmyki czerni spadły na czoło. Był to jednak teraz najmniejszy problem.
- Drobiazg. - Odparł poważnie, ale dziwnie ściśniętym głosem. Wspomnienie dotyku dłoni i widoku wilgotnych ust zdecydowanie go deprymowało i kiedy myślał, ze nie może być już gorzej Gregor postanowił pociągnąć grę o krok dalej. Choć dyrektor zwykle miał trudności ze zrozumieniem aluzji, tak teraz, jakby los chciał zrobić mu na złość,bez najmniejszych trudności wyłapał to "na razie" dorabiając do tego teorię zabarwioną na wyuzdaną czerwień. Nie, tego było za wiele. Nigdy więcej nie tknie alkoholu. Nigdy więcej w obecności Gregora. To się robiło... niebezpieczne. A gest... gest przechylił szalę. W chwili kiedy palce dotknęły kącika jego ust, pochwycił spojrzeniem złote oczy i Gregor mógł zobaczyć coś, czego nigdy w charlesowym spojrzeniu nie widział. Ba! Zobaczył coś, co zobaczyć było niezwykle trudno. Zobaczył pożądanie. Hamowane, kiepsko ukrywane i... szczere.
Charles zrobił to na wpół świadomie. Bo przecież za nic w świecie nie chciałby... właśnie, czego? Nie potrafił sobie tego wyobrazić, a jednak uścisk w żołądku nie zelżał, a myśli nie chciały wrócić na zwyczajowy tor beznamiętności.
Ledwo zauważalnie przełknął ślinę i bez słowa odwrócił się w stronę leżącego na ziemi krzesła. Podniósł je, przysunął do stolika i ściągnął z jego oparcia płaszcz, który zaraz otrzepał dokładnie. W tym czasie jego kompan był już przy barmance. Bogom dzięki. To koniec. Koniec przedstawienia i chorych wizji. Charles założył płaszcz, szalikiem niedbale owinął szyję i ruszył do wyjścia. Tam poczekał na Gregora z którym po chwili opuścił lokal. Nie skomentował trzymanej przez niego butelki whisky, mając nadzieję, że nie będzie chciał jej wypić razem z nim w apartamencie...

Jego przyjaciel nie wykazał chęci spacerowania po Rzymie, a i sam Charles miał na dziś dość wrażeń, dlatego niezbyt umiejętnie udając, że nic się nie działo spacerowym krokiem pokierował ich do hotelu. W międzyczasie starał się odzyskać swoją dziwaczną stabilność emocjonalną, a nie było łatwo. Choć, dzięki temu szalonemu zdarzeniu alkohol trochę z niego wyparował. To natomiast znaczyło, że Charles będzie bardziej uważał na... wszystko.
Gdy wjeżdżali windą na piętro, uśmiechnął się sztucznie do swojego kompana, a gdy wysiedli i znaleźli się przed pokojami w końcu się odezwał.
- To był bardzo pouczający wieczór panie Leammiele. - Pokiwał z uznaniem głową. - Jutro czeka nas wycieczka nad di Trevi i sprawdzenie czy kawiarnia jeszcze istnieje.
Tak naprawdę przemknęło mu przez myśl, żeby już rano wsiąść w samolot i wrócić do rzeczywistości, bo cała ta wycieczka zdawała mu się dziwnym snem o erotycznym zabarwieniu.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyCzw Lut 20, 2014 12:55 am

Cholerny pech chciał, że Leammiele jeszcze to zauważył. Przeklęte to, przez które po ramionach i karku przeszedł mu zimny dreszcz. To, które w końcu sam sprowokował. Czy chciał? Nigdy o tym nie myślał jako o opcji poważniej, bez żartów, bez wcielania się w rolę na potrzeby chwilowej sytuacji... Nie żeby Charles był dla niego odrzucający, po prostu w głowie Gregora istniał jako ktoś ponad to. Ale właściwie...
Odchrząknął pod nosem. Zamknął za nimi drzwi, założył płaszcz, ale go nie zapinał. Potrzebował chłodu, chociaż zdecydowanie czuł się trzeźwiej niż przed paroma minutami. Tik-tak, tik-tak, tik-tak... wszystko się zmienia, ciekawe, kiedy wpadnę w paranoję.
Podczas drogi powrotnej mówił mało, ale nie ignorował obecności Charlesa, chcąc wyglądać i zachowywać jak najbardziej naturalnie. Zanim wypowiedział jakieś zdanie, pięć razy analizował je na rożne sposoby, starając się nie rzucić nic dwuznacznego. Jedynym objawem poddenerwowania było to, że wsunął same kciuki do kieszeni płaszcza i poruszał palcami w specyficzny sposób, jakby grał na jakichś klawiszach. No może jeszcze podczas palenia, częściej strząchał popiół niż było to potrzebne.

Wiedział, że to nieuprzejme, ale on również zatrzymał się przed pokojem towarzysza, uśmiechnął się przepraszająco.
- Eee, no ja mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę, ale to szczegół. Czeka w twoim pokoju. - Gestem dłoni wskazał drzwi. Charles miał prawo mieć go dość, do tego jeszcze niespodzianka... Na jego miejscu, Gregor by się zaczął bać!
Gdy drzwi stanęły otworem, wszedł za towarzyszem, początkowo ich nie zamykał i oparł się o framugę, jednak skoro nie został do tej pory wyrzucony, przesunął się kilka kroków wgłąb pomieszczenia. Obserwował.
Cieszył się, że recepcjonistka, pomimo tego, że jej ubliżył, wykonała polecenia. Ba! Wszystko wyglądało lepiej, niż Leammiele się tego spodziewał. Na stoliku, łóżku i szafce nocnej stało po jednym koszu z pięknymi, dorodnymi pomarańczami. Gdzieniegdzie przyozdobione były patyczkiem i liśćmi z pomarańczowego drzewa, tak jak sobie tego zażyczył.
W ciszy i bezruchu spoglądał na swojego przyjaciela, chociaż tak naprawdę mało skupiał się nad tym, co widział. Walczył z własnymi myślami, rozważał coś sprzecznego z własna naturą, z instynktem samozachowawczym... z drugiej strony chciał pokonać tę słabość, udowodnić sobie samemu, że umie.
- Charles – odezwał się nagle. - Przepraszam, że nie pytam cię o zgodę, ale wiem, że jak nie zrobię tego teraz, to nie zrobię nigdy, a chcę zrobić. Poza tym ty sam chciałeś, a ja obiecałem ci - w jego głosie dało się usłyszeć gwałtowne emocje, nawet nie starał się kryć, że to co zaraz zrobi jest w jakiś sposób dla niego ważne. Chrzanić to. Tym razem znów nie przemyślał jak dwuznacznie mogą zabrzmieć wypowiadane słowa, gdy w tej samej chwili odstawił torbę z zakupami na podłogę, zdjął płaszcz i rzucił na łóżko. Był zbyt przejęty, poza tym podświadomie czuł, że to, co zadecydował pokazać, nie będzie wiązało się z jakakolwiek zachętą do nawiązania bliższego fizycznego kontaktu. Czy kiedykolwiek było? Zaledwie kilka razy. Patrząc w dół, na podłogę, rozpiął dwa najwyższe guziki swojej koszuli, potem prawą dłonią odgarnął włosy z szyi i karku, a lewą odchylił kołnierz, odsłaniając większą część ramienia i kawałek klatki piersiowej. Co miał powiedzieć?
- Dlatego nie lubię tamtego zwierciadła, a dokładniej tego, o czym mi przypomina - tym razem brzmiał spokojniej, jakby ulżyło mu, że już stało się i nie musi nad tym myśleć, teraz może tylko podnieść wzrok i czekać na konsekwencje.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyCzw Lut 20, 2014 1:59 am

Niespodzianka? Tak jakby dzisiaj miał ich zbyt mało... Dzień niestety obfitował w niespodzianki i Charles zastanowił się czy ma chęć na kolejną, ale co? Miał nagle wypalić, że nie chce żadnych niespodzianek? W sumie... mógłby, ale obawa przed pokazaniem swojej niechęci była większa. Wygrała więc uprzejmość. Uśmiechnął się służbowo, jakby własnie dostał jakiś podarunek, który nie ma dla niego właściwie żadnej wartości i otworzył drzwi apartamentu. Stanął w progu zaskoczony tym, co zobaczył.
Pomarańcze.
Dużo pomarańczy.
Jeszcze więcej pomarańczy.
Odwrócił się do opartego o framugę Gregora rzucając mu zaskoczone spojrzenie.
- Dziękuję, nie trzeba było. - bąknął, bo przypomniała mu się scena jak z taniego romansidła. Mężczyzna z bananem na twarzy otwiera hotelowy pokój przed babką, która ma zamiar puknąć, a tam bum! Pokój w kwiatach! Najlepiej różach.
- Cieszę się, że nie są to róże, nie mniej czuję się równie niezręcznie. - O, ładny przykład braku kontroli nad słowami. Pokręcił głową próbując się uśmiechnąć. Zreflektować. Wyczuł, że mogło to zabrzmieć niestosownie - Nie ważne. To bardzo miła niespodzianka.
To niestety zabrzmiało odrobinę nieszczerze, ale z drugiej strony to naprawdę było miłe. Po prostu pierwsze skojarzenie było raczej mało komfortowe, szczególnie w odniesieniu do całego dzisiejszego dnia. I zabawne, że w tym wypadku otwarcie mógł powiedzieć o niezręczności, ale kiedy Gregor rzucał aluzjami, to patrzył na niego maślanymi oczami. Jak bogów kocham, koniec z alkoholem. Odwrócił się wchodząc wgłąb pokoju, zdecydowanie odpychając wszelkie aluzje. Chwycił jedną z pomarańczy i podrzucił. Zastanawiał się nad trudnością ich zjedzenia, a wtedy Gregor znów zaczął mówić coś dziwnego. Charles patrzył jak przyjaciel przechodzi przez pokój i niedbałym gestem rzuca płaszcz na łóżko. Stał osłupiały, nie wiedząc co powiedzieć, a tym bardziej zrobić. Poważnie? Ale chwila... sam chciał? Tylko przez chwilę, teraz już... ach! I wszystko stało się jasne.
Momentalnie jego wyraz twarzy z zaskoczenia zmienił się na zażenowanie. Patrzył jak Gregor rozpina koszule, jak odgarnia włosy odsłaniając szyję. Dlaczego wszystko co robił wydawało mu się dzisiaj niezwykle seksowne? Och wiedział dlaczego, ale przecież nie czas na to. Znów zdławił w sobie dziwne uczucia. Widział zaróżowioną, nierówną skórę, która pokrywała szyję i obojczyk przyjaciela. Jak się domyślał po rękawiczce cały bok musiał wyglądać podobnie. Oczywiście, że się domyślał, ale nie sądził, że jest to aż tak ważne. Był przekonany, ze to zwykły kaprys z tym zakrywaniem. Ewentualnie chęć uniknięcia natarczywych spojrzeń, ale żeby nie móc patrzeć w lustro? Choć był niezwykle kiepski w odczytywaniu emocji, te które targały Gregorem rozpoznawał nazbyt dokładnie.
- Nie musiałeś... - wykrztusił, bo cóż miał zrobić w takiej chwili? Co powinien? Im dłużej wpatrywał się w opuszczoną głowę swojego towarzysza tym większą odczuwał chęć by go pocieszyć, zrobić cokolwiek byle nie wyglądał tak... bezradnie. Pojawiło się też poczucie winy, że w jakiś sposób zmusił go do tego.
Dzieliło ich zaledwie parę kroków, które Charles pokonał w kilka sekund.
- Przepraszam, że nie pytam cię o zgodę... - mruknął i wyciągnął dłoń w kierunku jego twarzy. Nie zawahał się. Przejechał opuszkami palców po jego szyi czując na skórze nierówność oparzenia. Ale zatrzymał gest dopiero, kiedy palce wsunęły się w ciemne włosy. Dłoń objęła kark i szyję. W tym samym czasie oparł czoło na czubku jego głowy. Druga dłoń pozornie swobodnie wisiała wzdłuż boku, ale palce były mocno zaciśnięte. Nie zbliżył się bardziej. Wciąż dzieliło ich kilka bardzo przyzwoitych centymetrów.
- To nie ma znaczenia. Nie musiałeś. - Powtórzył niesamowicie łagodnym szeptem. - A pomarańcze naprawdę są dobre. I dziękuję...
Właściwie nie wiedział, czy "przytulenie" pomoże tutaj jakkolwiek, ale tak właśnie czuł. Bo jak ludziom było smutno, albo czuli się jakkolwiek źle podobno pomagało przytulanie. Poza tym... nie spodziewał się po sobie, że i dla niego było to przyjemne. Może dlatego, że z jego intencją, którą on rozumiał? No... może nie do końca. Dzisiaj niczego nie rozumiał tak naprawdę.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyCzw Lut 20, 2014 3:33 am

W tym momencie mógł wyglądać na zakłopotanego czy niepewnego swojego czynu, ale zdecydowanie tak się nie czuł. Brał pod uwagę najróżniejsze reakcje mężczyzny, także te których wolałby uniknąć, znał siebie, wiedział że doceni każdy szczery gest, że potrafi przejść ponad krytyką i nie użalać się nad sobą. Nie był już nielubianym przez dzieci, nierozumiejącym chłopczykiem. Przynajmniej nie aż w takim stopniu.
Słysząc pierwsze zdanie, podniósł wzrok. Było dobrze, towarzysz nie oburzył się, nie kazał wyjść. Potem padły właściwie te same słowa, które sam wypowiedział chwilę temu. Charles nie wyglądał, jakby z niego kpił, a przecież drwinę wywnioskował z tego powtarzania. Zmarszczył brwi, opuścił dłonie i już chciał rzucić jakieś 'ale nie musisz w taki sposób, wystarczy powiedzieć wprost, żebym przestał'. Wiadomo, czemu powstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza. Odwrócił spojrzenie w bok, na ścianę, zamknął usta i mocno zacisnął zęby. Niech to szlag. Był przygotowany na patrzenie, nie na dotykanie. To nie miało tak być, tego nie przewidział, nie przemyślał, nie uzbroił się. Mężczyzna mógł zobaczyć i poczuć jak Leammiele się spina, nieświadomie odrobinę podnosząc ramiona i odchylając się do tyłu. Odruchowo, chociaż nie gwałtownie podniósł lewą dłoń, położył na dłoni Charlesa. I znieruchomiał. Palce przyjaciela miały temperaturę różną niż jego skóra, czuł ich nacisk, ale nie był to taki dotyk, jaki zazwyczaj odczuwał w tym miejscu. Teraz nikt go nie przytrzymywał, nie drapał, nie przyciągał do siebie, by pogłębić pocałunek. Kiedy to on ostatno doświadczył czegoś podobnego? Kochana pamięć w mig powiedziała mu, kiedy. Zamknął oczy. Do jego nozdrzy wsączył się ciepły, znajomy, a jednak obcy dla takiej sytuacji zapach przyjaciela. Nie uzbroił się... ale czy właściwie miał przed czym? Śmiało mógł stwierdzić, że był to przyjemny gest, który zmył pozostałości niepokoju czy podejrzliwości.
Wyciągnął dłonie i położył na ramionach Charlesa, potem po prostu zrobił krok do przodu i oparł się czołem o jego mostek. To dziwne przytuleniopodobne coś odebrał jako gest w pewnym stopniu pożałowania czy litości, odrobinę ubodło to w jego ego, ale wybaczył mu.
- Wiem, że nie. A właściwie musiałem, bo chciałem. Moja pamięć doliczyłaby to do listy niedotrzymanych obietnic i męczyłaby mnie – podjął cicho, ale pewnie. W tej chwili był tak spokojny, jak tylko się dało. - A skoro dziś już i tak jest noc rzeczy niemożliwych... - Uśmiechnął się i wzruszył ramionami. Prawą dłonią pogładził go po barku, jakby dla potwierdzenia własnych słów.
- Nie chciałem byś odebrał to jako zamiennik róż – sprostował poważnie, potem odrobinę podniósł głowę, wtulając się twarzą w materiał płaszcza na jego piersi. Pomimo tego, że było to niezbyt komfortowe i na dłuższą metę utrudniało oddychanie, Gregor – jeśli w ogóle – często przytulał się w taki sposób. Oddychanie czyimś zapachem sprawiało mu przyjemność. Tylko mały zrzęda w jego głowie burknął coś w stylu 'oczywiście, nie masz za wielu innych opcji, w końcu jest od ciebie wyższy'.
- Po prostu miały być pomarańcze, więc oto są. Równie dobrze mogłem przesłać ci likier pomarańczowy, ale wiem, że nie pijesz. - Zamilkł na chwilę, potem sprostował. - Zazwyczaj nie pijesz. - Naszła go pewna myśl. - Pomimo wszystko, nie chcę byś zraził się do picia. - Przesuwał dłonią pomiędzy jego łopatką a ramieniem. - Pewnie za późno, ale nadal jest noc rzeczy niemożliwych.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyCzw Lut 20, 2014 3:02 pm

Współczucie było chyba całkiem zdrową reakcją. I z drugiej strony czego Gregor miał oczekiwać, jak nie współczucia i zrozumienia? Czy lepiej byłoby gdyby Charles wzruszył ramionami kompletnie ignorując trud jaki przyjaciel włożył w to by pokazać mu się od strony, którą ukrywa przed światem? Gdyby tyko Charlie dowiedział się, że Gregor czuje się urażony, wtedy na pewno sam by się obruszył. Bo tak naprawdę dzisiaj obaj pokazali siebie od strony od jakiej niewielu ludzi ich znało. Wymienili się tajemnicami.
Odruch obronny jaki wyczuł w zmianie postawy mężczyzny był mu dobrze znany. Ile razy on podobnie reagował na jego dotyk, nawet dzisiaj? Może dlatego, że to rozumiał, nie cofnął się. Nie chciał go skrzywdzić. Chciał go nawet o tym zapewnić, ale uznając że będzie brzmiało to zbyt patetycznie, zrezygnował z tego pomysłu. Lecz z chwilą kiedy Gregor podniósł rękę, uznał, może trochę panikując, że czas się wycofać, dlatego dotyk palców na poparzonej skórze zelżał. W pewnym sensie dłoń przyjaciela powstrzymała go przed odwrotem, bo gdy poczuł jej ciepło, nie miał odwagi się odsunąć. Nie widział twarzy Gregora, ale słyszał jak bierze wdech, rozluźnia się. Dobrze, o to chodziło, prawda? By czuł się swobodnie. Śmieszne, że myślał o tym człowiek, który zamieniał się w kawał drewna pod wpływem jakiegokolwiek dotyku. I teraz... nie było inaczej. Gdy to nie on ustalał granicę, tracił pewność własnego posunięcia. Gregor zdecydował się zupełnie pozbawić ich tego przyzwoitego dystansu, na co pan dyrektor zareagował w sposób dla siebie typowy. Palce wciąż obejmujące kark towarzysza drgnęły w nerwowym odruchu, ale delikatnie, świadome tego gdzie się znajdują. Płuca rozkazały wziąć głębszy wdech, a powietrze przecież przesycone było zapachem ciepła i Gregora. Zapachem od którego dosłownie jeszcze z godzinę temu koniecznie chciał się uwolnić. Teraz wydawało mu się to nad wyraz żałosne. Przecież lubił ten zapach...
Słuchał szeptu, a im dłużej czuł ciepło, dotyk... oswajał się, a alkohol pomagał usłużnie. W końcu podniósł głowę i odchylił ją spoglądając w sufit. Westchnienie uniosło na chwilę klatkę piersiową na której czuł ciężar głowy przyjaciela.
- Nie powinieneś obiecywać mi rzeczy, które sprawiają że czujesz się źle. - W głosie brzmiała nuta przygany. Naprawdę przestał już o tym myśleć. Natomiast świadomość, że Gregor myślał o tym właściwie cały czas wydawała mu się strasznie niesprawiedliwa i krzywdząca. - Noc rzeczy niemożliwych...? - Zamruczał szeptem - O tak, zdecydowanie.
W tonie głosu dało się wyczuć uśmiech bo w rzeczy samej Charles się uśmiechał patrząc prze siebie, w okno za szybką którego zalany mrokiem Rzym powoli zasypiał.
- Tak, zwykle nie piję. I dzisiejszy dzień utwierdza mnie w przekonaniu, że miałem rację zabraniając sobie picia. - Pokręcił głową prychając cicho. Oczywiście, że całą swoja fascynację zrzucił na alkoholowe zamroczenie. Uparcie starał się wytłumaczyć sobie wszystko takimi argumentami, które nie miały nic wspólnego z... prawdą.
- Nie zrażam się. To był wypadek, ale muszę przyznać, że pomimo bólu palców było to bardzo orzeźwiające doświadczenie. I nie martw się pomarańczami. To dobry prezent.
Powoli odsunął dłoń od gregorowego karku, ale wyraźnie się zawahał prawdopodobnie nie mając pojęcia jak zakończyć ten wyjątkowo intensywny przejaw sympatii. Potem nagle wsunął palce w jego włosy, a drugą dłonią, którą nieświadomie cały czas zaciskał w pięść, z przesadną ostrożnością dotknął gregorowych pleców. Brak praktyki powodował zachowawczość.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyCzw Lut 20, 2014 4:31 pm

Żywo pokręcił głową, zaprzeczając.
- Czułbym się gorzej – rzucił, ale debatowanie nad tym, co by było, gdyby, nie miało żadnego sensu. Porzucił ten temat. Ach, więc miał rację, że nie pije? Może i miał. najpewniej i on nie powinien. Leammiele'a znów nawiedziła natrętna myśl. Zwariuje, zwariuje! Błąd. Zwariował już dawno. Czy to swój głos właśnie usłyszał?
- Skoro już tu jestem, skoro już wszystko jest postawione na głowie, to zrobię to, co chciałem dziś kilka razy, sam nie wiem czemu... To na pewno przez wino. Tylko moment bądź cicho. - Tym razem cofnął się i spojrzał na Charlesa poważnie, pełen skupienia i błyszczącej gdzieś w oczach ekscytacji i niepokoju. Pomimo tego nadal ogólnie był spokojny, zdecydowany albo raczej: znów był, bo kilka sekund temu bardzo wyraźnie walczył sam ze sobą, starając się wybić pomysł z głowy nawet bolesnymi argumentami. Fakt, że pokazał mu swoje blizny jakby nagle stracił na znaczeniu, chociaż prawdziwszym stwierdzeniem było, że po prostu stanowił podstawę do tego, co chciał zrobić za moment, jeden jedyny filar, którego nie udało mu się zburzyć, kropla, która przelała czarę.
Wspomnienie spojrzenia skonfrontowane z dotykiem, który teraz czuł, z niepewnością, z własną ciekawością, z 'teraz albo nigdy', z 'żałujemy tylko tego, czego nie zrobiliśmy, po tym co zrobiliśmy pozostaje jedynie ponosić konsekwencje'. Był w stanie je ponieść? Czy to w ogóle fair, przecież wciąga w to Charlesa, który też je poniesie. Ale skąd on znowu przejmuje się tym, jaki wpływ ma na... Zamknij się! Jak widać – przejmuje się. Obrazy, zapachy, wspomnienia, sprzeczności, chaos, chaos. Chaos!
- Ćśśiii. W duchu obiecaj, że mnie nie uderzysz. Możesz mnie wyrzucić, ba, sam sobie pójdę, ale nie bij. I jeśli to będzie grzech niewybaczalny, daj mi się pożegnać, nie znikaj bez słowa chociaż ty – mówił szybko, pod wpływem emocji. Dało się usłyszeć odrobinę twardszy akcent, nad którym przez moment nie zapanował. - Pozwól mi. Ja muszę sprawdzić, czy chociaż raz nie jestem w strasznym błędzie... - ostatnie słowa wypowiedział ciszej, najwyraźniej już był skupiony na czynach.
Odsunął się jeszcze kawałek, podniósł dłonie do twarzy przyjaciela i zasłonił mu oczy. Palce zacisnął na jego skroniach i oszczędnym, zdecydowanym ruchem, przyciągnął do siebie, jednocześnie samemu odrobinę się zbliżając. Pocałował go, jednak w zupełnie inny sposób, niż wcześniej. Teraz to nie tylko jego szaleństwo, bezpodstawny kaprys, czego był świadomy i co sprawiło, że gdzieś w sobie, pośród zawieruchy innych emocji czuł lęk. Fizyczność i mentalność razem? Był dziki.
Skrajem ust objął jego dolną wargę i dosłownie sekundę po tym, gdy doszło do niego, że właśnie zrobił to, co zrobił, rozluźnił uścisk palców pozwalając Charlesowi bez problemu się wycofać, choć jeszcze nie opuszczał dłoni.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyCzw Lut 20, 2014 6:03 pm

Uwolnił go może nawet gwałtowniej niż wypadało, prostując się przy tym jak struna. Popatrzył mu w twarz i niepokój wprawił serce w szybszy bieg. To co zobaczył, było tym czego nie rozumiał, a będąc w takim stanie jak dzisiaj, kiepsko utrzymywał swoje nerwy. Nawet otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale słysząc brednie o tym, że mógłby go uderzyć... za cokolwiek, wytraciło go ze skupienia. Zmarszczył brwi, aż pojawiła się znajoma zmarszczka i pokręcił energicznie głową.
Boże... wiedział co Gregor chce zrobić. Wiedział i wpadł w panikę, która zamiast wprawić jego ciało w ruch, unieruchomiła je. Jedynie oddech, zbyt szybki, nerwowy zdradzał, że to co dzieje się teraz, powoduje straszne spustoszenie w poukładanym świecie zamrożonych emocji. Zamknął oczy, a raczej zacisnął powieki, tak samo mocno jak szczękę, tak, że napięcie objęło całą jego twarz, kark, plecy, ręce... Dlaczego? Dlaczego to się działo? Wszystko było by prostsze gdyby taka chwila kiedyś miała już miejsce w życiu Charlesa. Gdyby kiedyś przydarzyło mu się coś podobnego, wiedziałby jak reagować, a tak pozostał z bolesną pustką w głowie, którą musiał na coś zamienić. Koniecznie. Musiał coś zrobić. Pójść w jakąkolwiek stronę, bo przecież nie pozwoli by pozostało to bez echa. Nie zostanie. Nie po tym co usłyszał. Wszystko się rozsypie... Poświęcenie, zaufanie... Teraz jak nigdy poczuł, że cholernie zależy mu na tym co zbudowali tymi swoimi niewprawnymi rękami.
Znów dość gwałtownie chwycił trzymające go dłonie i zacisnął na nich palce. Przecież dzisiaj tego pragnął. Tam w tym nieszczęsnym barze, a teraz gdy dostał to czego chciał, nie miał pojęcia co z tym zrobić. Zapewne dlatego, ze nie sądził by przyjaciel poczuł się nim zainteresowany w taki sposób. Zawsze analizował tylko swoje uczucia, bo tylko swoje był w stanie odrobinę pojmować.
Gregor mógł wyczuć, że choć uścisk na dłoniach był niemal bolesny, to Charles wiotczeje. Rozluźnia się, co bliskie było wszystkim chwilom dotyczącym dotyku. Po chwili lekko przysunął głowę sprawiając, że dotyk ust stał się bardzo wyraźny. Tak, po prostu oddał mu ten pocałunek. A potem zsunął jego ręce ze swoich oczu, choć na niego nie spojrzał. Przesunął głowę w bok jeszcze muskając ustami linię jego szczęki i oparł czoło na ramieniu przyjaciela... mógł go tak nazywać? Czy kiedykolwiek powinien? Puścił trzymane dłonie, trwając w bezruchu najdłuższą chwilę w życiu.
Chciał żeby poszedł. Żeby to się nie zdarzyło. Chciał cofnąć czas, kolejną sytuację, która sprowadzała ból. Z tego przecież nie wyniknie nic dobrego. To niemożliwe... A więc co? Trzeba było to wyjaśnić? Czy był na siłach? A może lepiej uciec, tylko czy to było lepszym wyjściem?
- Nie uciekaj. - Szepnął w końcu - Ja też nie znikam. Nic się nie stało. Wszystko jest dobrze. Nie ruszaj się. Jak się ruszysz, przyrzekam, że wywalę cię za drzwi.
Odetchnął. Spokojnie. Wszystko da się wyjaśnić, trzeba tylko przełknąć upokorzenie. Nie było to łatwe, tylko czy miał inne wyjście? Jeśli było, to go nie widział.
- Teraz ja powiem co o tym myślę. Całujesz mnie. Drugi raz wciągu dwóch dni. I chcę wiedzieć co to oznacza. I powiesz mi, powiesz szczerze zanim ułożę sobie do tego teorię, która na pewno nie będzie pozytywna. Jeśli stroisz sobie żarty, to chyba oczywiste, że wybaczenie tego będzie nie możliwe. Nie w moim przypadku. Więc słucham. I chcę usłyszeć to w taki sposób, abym zrozumiał. Żadnego gadania o puzzlach, układankach czy innych wiele mówiących "sam nie wiem" Nienawidzę niedomówień, a już najbardziej w przypadkach dotyczących tak chorej strefy jak uczucia. Więc... proszę.
Każde kolejne słowo wymawiał pewniej w typowy dla siebie, rzeczowy sposób. I tylko ostatnie słowo miało w sobie jeszcze trochę tego wcześniejszego zagubienia. Nie poruszył się nawet o milimetr, choć zapach Gregora mieszał mu w głowie. Ale bał się, że jak spojrzy mu w twarz, to nie będzie już tak łatwo słuchać odpowiedzi, dlatego zdecydował się rozmawiać w tak dziwaczny sposób.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyCzw Lut 20, 2014 8:08 pm

Wzmiankę o nieruszaniu się potraktował bardzo poważnie, zresztą to było mu na rękę, bo wiedział, że czegokolwiek by teraz nie zrobił, popełniłby błąd. Nie poruszy się, nie będzie dokonywać wyboru. Gdyby tak dało się wstrzymać, by nigdy nie musiała paść odpowiedź. Albo gdyby dało się zatrzymać czas. Gdyby czas mógł się obrazić i odwrócić od nich na chwilę, dać wypocząć, przemyśleć co nieco i zdystansować. O, tak, zdystansowanie. Rzadko kiedy w gregorowej głowie znalazła się jego wystarczająca ilość: raz uczucia przerastały Leammiele'a i przysłaniały trzeźwe postrzeganie świata, raz, nie wiadomo skąd, miał w sobie aż za dużo chłodu.
Więc płycej oddychał, nie poruszył dłońmi, nie obrócił głowy nawet gdy Charles wsparł czoło na jego ramieniu.
Jest dobrze. Jasne. Haha. Miał ochotę się zaśmiać, jednak tylko nieznacznie zacisnął usta. Wiedział, do czego zmierza towarzysz, nie trudno było zgadnąć. W duchu podziękował mu, że tak zareagował, nieświadomie dodając Gregorowi pewności siebie, a była mu ona teraz potrzebna, oj była.
- Znów to nie będzie obiektywne – zaczął, ale zaraz zamilkł. W głowie krążyły mu setki wersji odpowiedzi, od tych zakładających natychmiastowe skończenie rozmowy, poprzez świadome skłamanie, że może rzeczywiście po prostu chciał się zabawić, kończąc na wzięciu się w garść i nieskładnym wyrzuceniu całej mieszaniny sprzecznych myśli i uczuć.
- Mogę tylko powiedzieć, co to dla mnie oznacza, nie chcę zgadywać konsekwencji. - Był mu winny jak najlepsze wytłumaczenie swojego zachowania, tak czuł, weszło mu na ambicje, by nad sobą zapanować. Westchnął płytko i przymknął oczy, wyobrażając sobie, że pisze na kartce te zdania, które zaraz wypowie. Widząc je, mógł skorygować i nadać jak najbardziej klarowną formę. Chciał wyrazić się jak najcelniej, nawet jeśli nie brzmiałoby to naturalnie.
- Przez czas naszej znajomości mam twoją opinię za coś ważnego, interesuje mnie twoje zdanie na jakiś temat i dlaczego twierdzisz tak, a nie inaczej. Lubię to, lubię poznawać, to ciekawe. I nie nudzisz mnie. Często zdarza i się myśleć, jak coś na ciebie wpłynie - zaczął dość ogólnie, by oswoić się z mówieniem. - Szczególnie ostatnio, gdy spędzamy razem więcej czasu. Zwykle nie zwracam na to uwagi, bo rzadko nawiązuję kontakty trwające dłużej niż kilka dni. - Uśmiechnął się gorzko, dało się to usłyszeć w jego głosie. Oblizał usta i wziął wdech, nie zwlekając z ponownym podjęciem wątku, chociaż czuł się jakby właśnie przybył na Ziemię z innej planety i kawałek po kawałku rozbierał, by pokazać tubylcowi jak wygląda prawdziwy kosmita. - Tam, nad rzeką, w pewnym momencie tknęło mnie coś innego, coś... Chęć poznania cię bardziej... fizycznie. - Zawiesił głos, szybko jednak dodał, tym razem mówiąc całkowicie spontanicznie. - Przysięgam, że wcześniej nie myślałem w taki sposób! Nie zaplanowałem tego wszystkiego, w barze nie chciałem wykorzystać wpływu alkoholu. Zresztą nie sądziłem, że ty... - zawiesił głos. Nie otwierając oczu, odrobinę przechylił głowę w jego stronę i dodał ciszej, mniej emocjonalnie, jednakże pewniej, zdecydowanie. - Akceptuję to, cokolwiek by to nie było. Po prostu nie wiem jak do tego podejść. Od wczoraj, co krok przekonuję się o tym, że tak naprawdę cię nie znam. Poraża mnie własny brak logiki, gdy mi na kimś zależy. - Ostatnie zdanie wypowiedział karcąco dla samego siebie. Ponownie zamilkł, otworzył oczy i spojrzał gdzieś w przestrzeń za Charlesem. Wiedział, że te monolog dało się zastąpić czymś zgrabniejszym i przyjemniejszym, ale darował sobie, zrzucając na ogólne emocje i brak praktyki.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 EmptyCzw Lut 20, 2014 9:33 pm

A więc to była wina Charlesa. Gregor akceptował to? Co? Że... że w tamtej chwili gotów był się zapomnieć? Wściekłość rozpaliła mu policzki. Gdyby był świadom, że to uczucie odmalowało się mu wtedy na twarzy, bardziej postarałby się zniwelować konsekwencje. Nienawidził siebie za brak kontroli. Teraz bardziej niż dotychczas, chociaż... nie. Był jeszcze jeden taki moment. Mgła wspomnień uformowała niechciany obraz zapłakanej, jasnowłosej dziewczyny. Wciąż za mało się kontrolował, wciąż nie było to idealne, a przez to sprawiało masę problemów. Zamiast lepiej, było tylko gorzej.
Milczał stanowczo za długo, tkwiąc w tej dziwacznej pozycji. Jeszcze raz trawił jego słowa i jeszcze, i jeszcze... Dużo informacji. Dopiero teraz kiedy wszystko usłyszał, naprawdę zaczął się bać. Wcześniej starał się nie uprzedzać faktów. Wysłuchać wszystkiego, nawet jeśli byłoby bolesne, a tak... dostał odpowiedź, której nie rozumiał. Jak zwykle. Jedyne co udało mu się wywnioskować i co najbardziej go zabolało, że była to jego wina. Jakoś mniej istotne wydało mu się, ze Gregor przyznał się do "chęci poznania go bliżej fizycznie" To było aż nazbyt abstrakcyjne, żeby przyjął to do wiadomości ot tak.
- Nie chcesz zgadywać konsekwencji? Ale te nastąpią, już następują. Z resztą, co ja bredzę. - Zdecydowanie odsunął się od Gregora, spoglądając mu w twarz. Nabrał powietrza, ale wypuścił je nie mówiąc ani słowa. Przetarł twarz dłońmi. Ciężko było teraz patrzeć w te oczy, ciężko było znieść widok ust...
Powinien się cieszyć? Powinien się martwić? Powinien skoczyć z mostu? Co miał zrobić? Dlatego właśnie nienawidził czuć. Przez to wszystko się komplikuje. Dlaczego świat nie może składać się z liczb i wykresów? Wszystko byłoby prostsze, bardziej zrozumiałe, klarowne. Grzebanie we własnych pragnieniach zawsze go przerażało, a teraz musiał to zrobić, żeby móc rozwiązać sprawę. Nie mógł zostawić tego w takiej rozsypce. Nie kiedy już zaczął o tym mówić. Przejście do porządku dziennego było jakimś wyjściem, ale było też cholernie trudne i pewnie nim by o tym zapomnieli, przyjaźń poszłaby się paść. Zaraz... od początku.
Wbił wzrok w ziemię. Całe jego oblicze wyrażało teraz skupienie. Spojrzenie było nieobecne i chłodne.
Po pierwsze chciał tej przyjaźni. Było dużo trudniej z niej zrezygnować, teraz gdy stało się to dla niego oczywiste. Po drugie w dziwny, nie pojęty dla siebie sposób martwił się o Gregora. Nie będzie roztrząsał teraz dlaczego tak jest. Ważne że był to niezmienny fakt. Po trzecie zdanie przyjaciela się liczyło, tak jak jego uczucia. Po czwarte... spojrzał na mężczyznę jakby widział go pierwszy raz w życiu. Zielone oczy rozszerzyły się w strachu przed czwartą myślą i przed tym co ze sobą niosła. Logika kłóciła się z uczuciami, które wspierane alkoholem walczyły jak lew.
- Przepraszam, ale... nie wiem co zrobić. - Wykrztusił słabo, czując, że gdzieś w środku coś pękło i naprawdę nie ma siły brać za to odpowiedzialności. Nie teraz... może nawet nigdy. Czuł, że wygląda żałośnie. Czuł jak się garbi i kuli w sobie. A najgorsze było to, ze czuł też wzrok Gregora. Zacisnął zęby. Za nic w świecie nie chciał, by on widział go w takim stanie. Nienawidził swojej słabości w kwestii uczuć i choć Gregor jak wiele razy mówił, miał podobnie, to na pewno miało to inną formę, może nawet mniej destrukcyjną... Nie chciał oceniać, ważne że ze swoją formą czuł się jak wrak.
Wybrać coś... cokolwiek. I ponieść konsekwencje. Tylko dlaczego tak trudno było wybrać tę opcję, którą wybierał zwykle?
Wdech.
Uniósł głowę.
Wybrać jedno i ponieść konsekwencje.
Nie potrafił powiedzieć nic więcej, więc zrobił krok do przodu, a spojrzenie miał zmęczone. Tak patrzył człowiek, który się poddał. Który mimo tego co zrobił za chwilę, czuł że przegrał z samym sobą. Wyciągnął ramiona i zagarnął nimi swojego dziwnego przyjaciela, a nie miało to nic wspólnego z poprzednim przytuleniem. W tym czuć było determinację przejawiającą się choćby w zaciśniętych na koszuli palcach czy wtulonych w ciemne włosy ust. Nie odważył się go pocałować, choć chciał to zrobić. Gregor nie był kobietą, a przez to Charlesowi wszystko wydawało się dwa razy dziwniejsze. Odetchnął głęboko jego zapachem i zamarł.
- Zostań tak chwilę. Akceptujesz, więc zostań. Nie oceniaj, nie wymagaj... Bądź.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Włochy - C&G - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Włochy - C&G
Powrót do góry 
Strona 2 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Odpisz mi, Stefan! :: ∎ Inne miejsca na świecie-
Skocz do: