IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Włochy - C&G

Go down 
2 posters
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyPon Lut 03, 2014 3:15 am

Zimowa pogoda wydawała się wcale nie wisieć nad nimi szarością chmur – Gregor nie wiadomo skąd nabrał tyle energii, że wystarczyło za dwa Słońca. Czasem taka charyzma mogła być równie irytująca jak promienie świecące prosto w oczy, ale mężczyzna starał się nie nikomu narzucać, nie wypytywać i wykazywać klasą, co objawiało się zatrzymywaniem wszystkich spostrzeżeń dla siebie i jak najbardziej enigmatyczny wyraz twarzy. A co się działo w jego głowie? Czasami rzucał spojrzenie Charlesowi i wszystko było jasne. Uśmiechał się oczami, nawet jeśli nie było widać żadnego wyrazu na jego ustach. I zapomniał o paleniu!
Na lotnisku, świadomie starał się zwrócić uwagę na najmniejsze szczegóły, rozejrzał się kilka razy, spojrzał w niebo, popatrzył na nawierzchnię pod stopami... Co chwila brał głębszy wdech, chwytając zapachy. Pozwolił Charlesowi prowadzić się, szedł za nim posłusznie i wykonywał polecenia. Sam samolot obejrzał najdokładniej jak tylko mógł bez zbytniego odwlekania, nie pytając przy tym o nic. Ogólnie prawie wcale się nie odzywał, nie mogąc skupić na tylu bodźcach.
A potem, sama wysokość! Gregor koncentrował się albo na dłoniach Charlesa albo na wszystkim, co działo się poza kokpitem, wszystko inne przestało dla niego istnieć, ani razu nie ruszył się z miejsca. Na początku starał się pilnować, nie dawać po sobie znać zbyt wyraźnie tego, co działo w jego wnętrzu, ale za którymś powtórzeniem w myślach, że to bez sensu, bo przecież Charles widział go już w takich sytuacjach, uznał, że nie ma co się męczyć.
Konfrontował to co widział ze wspomnieniami i własnymi wyobrażeniami. Nie bał się ani przez chwilę, chociaż często myślał o jakimś błędzie, gdy patrzył na drugiego mężczyznę. Co by było, gdyby...? Tak, mógłby teraz umrzeć. wydawało mu się to estetyczne i romantyczne. Mogli się jakoś rozbić. Najlepiej nad wodą. Szkoda tylko byłoby mu Charlesa, bo on pewnie nie chciałby jeszcze ginąć. Czytał gdzieś kiedyś, że lądowanie jest najtrudniejszą częścią ze wszystkich faz lotu, ale nawet to nie zmusiło go do większej uwagi. Po prostu robił to co mu kazano i starał się nie przeszkadzać. Cóż mógł zrobić więcej?
- Takie słodkie powietrze... - pomyślał głośno.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyPon Lut 03, 2014 4:33 am

Nie sądził, że brak odpowiedzi na pytanie tak go ubodnie. Choć nie powinno, to zabolało i sprawiło, że poczuł bardzo namacalnie mur miedzy nimi. Ale... kiedy na bogów, to on martwił się czymś takim? Kiedy zaczął martwić się o Gregora? Kiedy zaczął wymagać i zabiegać? Kiedy zaczął się bać? Być może to naruszenie prywatności, które zdarzyło mu się wczoraj, szarpnęło tę strunę jego duszy, która nie drgnęła od wielu lat? A jeśli tak było, czego obawiał się najbardziej na świecie, miał kłopot. Kłopot, którego musiał się pozbyć i to na tyle szybko, by nie obarczyć nikogo swoją... sympatią. Bo dopóki, była to sympatia jednostronna, Charles się nią nie martwił. Nie przeszkadzało mu, że ludziom wydaje się, że go lubią. Kiedy natomiast to on zaczynał darzyć kogoś czymś więcej niż tolerancją, to był to już duży problem dla obu stron.
Jadł pomarańczę w milczeniu, jechał taksówka w milczeniu, wysiadł z niej także w milczeniu. Tylko, że nie było to zwyczajowe milczenie. Mimo wszytko odpowiadał na uśmiech Gregora nie chcąc psuć mu wyjazdu. Jakoś przez to wszystko przebrnie, a potem, jak robił to już kilka razy, powoli zwiększy dystans między nimi, by nie musieć wyobrażać sobie bóg wie czego. Szybko, zanim będzie tak trudno, że aż boleśnie. Szybko, zanim historia zatoczy krąg.
Na lotnisku spotkali się z Michelem, który zaprowadził pana Griffiths'a do maszyny, którą mieli pokonać odległość dzieląca ich od Rzymu. Przekazał wszelkie szczegóły, które dla Gregora były pewnie zwykłym bełkotem, dla Charlesa natomiast dokładnymi wytycznymi odnośnie stanu maszyny, czekającej ich podróży i pogodowych problemów, a raczej w tym przypadku ich braku.
Cierpliwie czekał aż jego towarzysz obejrzy każdy zakamarek samolotu... Przypominał mu wtedy zafascynowane dziecko i nawet sam trochę się rozpogodził. Ba! Gdy usadził go w fotelu drugiego pilota, przed kokpitem i sterami, chętnie opowiadał o tym co dokładnie robi i będzie robił. Widać było, ze mówi o tym z fascynacją człowieka, dla którego latanie jest pasją.
Westchnął głęboko i było to bez wątpienia westchnienie pełne zachwytu, kiedy wzbili się w powietrze, kiedy przeciążenie sprawiało, że zatykały się uszy... Zmiana ciśnienia nie była przyjemna, ale wszystko zależało od ogólnego nastawienia, a Charles nastawiony był zdecydowanie pozytywnie. Pilotowanie sprawiało mu radość, co objawiało się niezmywalnym uśmiechem, może nie tak szerokim jaki powinien, ale w jego przypadku to wystarczyło za ciągłe suszenie zębów i wesoła paplaninę. Na szczęście Gregor też nie panikował i właściwie nie wyglądał na zdenerwowanego, co niejako uspokoiło pierwszego pilota.
Jak i przez cały dzień, tak i teraz nie rozmawiali zbyt wiele. Charles był skupiony na swoim zadaniu, a i tak lądowanie nie było najprzyjemniejsze. Szarpnęło nimi mocno ku niezadowoleniu pana Griffiths'a. Zrzucił to jednak na brak praktyki w ostatnim roku, bo na pewno nie na brak umiejętności.
Gdy wysiedli, Charles musiał dopełnić formalności związanych z jutrzejszym powrotem i ulokowaniem maszyny. Nie zajęło mu to długo, ale polecił by Gregor w tym czasie poczekał na niego przy wyjściu z lotniska. Po paru minutach pojawił się przy jego boku z tym swoim typowo sztucznym uśmiechem, mówiąc, ze taksówka już czeka... Niczego innego nie można było spodziewać się po ułożonym Charlesie, jak dopinania wszystkiego na ostatni guzik.
Taksówka zawiozła ich do jednego z hoteli w centrum Rzymu. Bardziej uroczy niż pyszny, ale taki własnie miał być. Zdecydowanie nie podrzędny motel, ale nie wielki moloch. Kameralnie, bez tłumów.
W recepcji bez problemu odebrali rezerwację na dwa jednoosobowe apartamenty.
- Zostawiamy rzeczy i jedziemy. - Zakomunikował gdy jechali windą na piętro - Chyba, że chcesz odpocząć po podróży?
Od wyjścia z samolotu Charles czuł się swobodniej, może przez to, że lot pozwolił mu się wyciszyć? Zdecydowanie wyglądał na bardziej rozluźnionego, ale wciąż dało się zauważyć pewien dystans, którego do momentu sprawy z lustrem nie było. Dystansu ukrywanego tak nieudolnie, jak tylko człowiek z jego przypadłością nieudolnie mógł ukrywać. Objawiał się w unikaniu kontaktu fizycznego do stopnia przesadyzmu, a nawet nie spoglądania na rozmówcę w czasie krótkiej wymiany zdań. Teraz w windzie też stał na drugim jej końcu patrząc się w nieokreślony punkt na ścianie zamiast na Gregora.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 04, 2014 12:20 am

Chwilami rzeczywiście czuł się jak dzieciak, ale nie bał, że zostanie nim już na zawsze w oczach Charlesa. W końcu na co dzień jego podejście przypominało dystans staruszka, który nie chce nawiązywać kontaktów, zrezygnowany i niewierzący w to, że ktoś jeszcze potrafi go zainteresować i nie porazić głupotą. Optymalną opcją dla obydwu stron (Gregor vs. świat) było przyglądanie się sobie z jak największej odległości, a najlepiej nawet nie patrzenie.
W pewnym momencie przyłapał się na tym, że sam zaczął unikać Charlesa. Fizycznie szedł obok niego, ale wyczuwając, że coś jest nie tak, coraz bardziej świadomie dawał oddalać się myślom we wszystkie inne strony. W ciszy zachwycał się budynkami, językiem, wszystkimi różnicami pomiędzy Londynem a Rzymem, które wychwycił. Ileż tu ludzi, ile zwiedzających! Powoli zaczynało go to drażnić. To wszystko! Ludzie, ich rozmowy, obce głosy, obcy akcent, obce schody, obce ściany, obce okna, obce zapachy, obce gołębie... Obcy Charles.
Gdy weszli do windy, Leammiele upuścił torbę na podłogę i oparł czoło o ścianę, na moment przymknął oczy, w duchu uciszając dyskomfort spowodowany poczuciem, że dotyka czegoś niehigienicznego. Niepokoju związanego z zamknięciem w małym pomieszczeniu nie zagłuszył w sobie tak łatwo.
Obrócił głowę i patrzył na Charlesa specjalnie nic odpowiadając. Teraz, gdy wiedział, co chce za chwilę zrobić, zaczął mieć tremę i spiął się jak przed jakimś ważnym występem. Nie zaskoczyła go taka reakcja własnego dziwnego mózgu, przywykł, że boi się gadać z kimś, z kim chce zatrzymać pozytywne relacje... co nie znaczyło, że bał się mniej.
Skrzywił się tylko zamiast odpowiedzieć, jak najszybciej wyszedł z windy, torbę zarzucając na ramię. Potem po prostu szedł za Charlesem i wydawać by się mogło, że polazł za daleko, bo wszedł do jego pokoju, zamknął za nimi drzwi i oparł się o nie.
- Charles, spójrz na mnie. - Poprosił na tyle zdecydowanie, na ile pozwalała mu własna niepewność. - Przepraszam cię. Jeśli nadal chcesz, kiedyś postaram się opowiedzieć. Albo pokazać... pewnie będzie to bardzo nie składne, bo nigdy nie mówiłem o tym zbyt wiele... - zawiesił głos.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 04, 2014 1:27 am

Zauważył, że z biegiem czasu entuzjazm Gregora przygasa. Udawał jednak, że tego nie widzi, choć zdradzały go zbyt częste spojrzenia, które zatrzymywały się na twarzy mężczyzny studiując jej mimikę wnikliwie. Charles był kiepskim kłamcą, szczególnie jeśli chodziło o jego własne, prawdziwe uczucia.
Nie spodziewał się jednak, że Gregora obejdzie zmiana jego zachowania. Nie spodziewał się takiej reakcji, której przecież nie chciał wywołać. Wszystko, byle nie męczyć się ze sobą w tym przeklętym Rzymie. Niestety ciszę jaka zapadła gdy przebrzmiały ostatnie słowa, dało się ciąć nożem. Znów odruch go zgubił. Spojrzał na Gregora, a gdy okazało się, ze i on patrzy na niego, odwrócił wzrok jak oparzony. To było tak chamskie, że aż śmieszne. Przywoziło na myśl obrażoną dziewczynę. Charles oczywiście obrażony nie był. Był tylko trochę... zagubiony. Niestety nie otrzymał odpowiedzi, ani wcześniej, ani teraz. To chyba drobna przesada. Zasępił się, ale cóż. Może należało chwilę od siebie odpocząć. Położyć się, pogapić w sufit i wieczorem znów spróbować naprawić atmosferę.
Wyszedł z windy nie zwracając uwagi na poczynania swojego towarzysza, ale gdy w chwili próby zamknięcia drzwi nie usłyszał ich zatrzaskiwania, odwrócił się zaskoczony. Odłożył torbę, już otwierając usta by zapytać o powód wtargnięcia, gdy...
Nie, boże. Nie rób tego. Nie patrz tak dziwnie, nie mów takim tonem...
Skrzywił się jakby zjadł coś wyjątkowo paskudnego, co mylnie można było odebrać jako odrazę. Przez chwile stał oniemiały wpatrując się w Gregora jak w przedstawiciela jakiegoś zagrożonego gatunku, tak bardzo nie spodziewał się po nim takiego zagrania.
- Nie wiem o czym mówisz. - warknął nagle, tnąc ciszę hotelowego pokoju głosem przepełnionym obawą. Od razu odwrócił się do torby, którą po wejściu odłożył na niewielką kanapę. Rozpiął ją gwałtownie i... nie wiedział co dalej. Przecież niczego z niej nie potrzebował. Przycisnął nadgarstek do czoła wzdychając głęboko.
Widać, wszystko było widać. Po co iść w zaparte? Skup się Charles, najpierw samemu określ, czego ty tak naprawdę oczekujesz, a potem działaj, nie na odwrót. Przecież nigdy nie robisz na odwrót.
Odwrócił się, a ręce opadły mu jakby były bezwładne. Na twarz wkradły się nieukazywane nigdy dotąd łagodność i zmieszanie. I chyba to mówiło nawet więcej niż słowa. Zimny, ułożony Charles zdawał się być teraz aż nad to bezradny.
-To ja przepraszam... - Przepraszam, że jestem samolubny. - Po prostu... baw się dobrze... - Bo ja nie potrafię, więc chociaż ty... - Zapomnij o pytaniu... - To nigdy nie miało znaczenia.
Choć nie chciał wymówić na głos swoich myśli, to między słowami robił pauzy, a usta poruszały się wymawiając bezgłośnie to co chciał powiedzieć na prawdę, a czego nie pozwolił sobie zabarwić głębią swojego głosu. Wyglądało to na pewno dziwnie i niezręcznie, ale Charles przełknął gorycz nie radzenia sobie z własnymi uczuciami. Przełknął ją pozwalając, by Gregor patrzył na niego w chwili niepewności i zażenowania. Bez względu na to, jak to odbierze. Jednak nie zmusił się do tego, by mówiąc to patrzeć mu w twarz. Utkwił spojrzenie gdzieś po lewej w wielkim wazonie sztucznych kwiatów.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 04, 2014 2:42 am

Gdy przerwana została ta chwila ciszy, która zapadła po dukaniu Gregora, pożałował, że w ogóle coś próbował wyjaśnić. Zaryzykował wyjście na przeczulonego kretyna, bo nie miał ochoty marnować wyjazdu na znoszenie ciężkiej atmosfery, która na pewno nie wróżyła dobrze ich znajomości i myślenia nad tym, co by było gdyby mu wtedy powiedział. Czułby się teraz głupio? Nic by się nie stało? Pokłóciliby się? Och, pieprzyć to! Miał tego nie robić! Trudno, spędzi ten wieczór sam, w końcu przez lata osiągnął w tej dyscyplinie mistrzostwo, a rozgoryczenie - niczym trofeum - dołączy na półkę zresztą podpisanych w ten sposób momentów.
Charles nie wie, o czym Gregor mówi? Skoro tak, nic tu po Leammiele'u. Bez zbędnych spojrzeń czy słów, odepchnął się od drzwi, obrócił i nacisnął klamkę, nie zdążył jej jednak pociągnąć ku sobie, zamarł w połowie ruchu.
Tym razem on był zaskoczony i patrzył na przyjaciela jakby w ogóle nie spodziewał się go tu zobaczyć. We Włoszech? W tym pokoju? Teraz? Skąd on tu się wziął i co w ogóle mówi!
Gorycz rozczarowania minęła, jakby wcale jej nie było, pojawiła się za to łagodna pewność siebie. Zanim odpowiedział, wydawał się wyprostować jeszcze bardziej, chociaż i tak jego sylwetka zawsze była nader poprawna. Przemilczał fakt, że nawet gdyby chciał, nie umiałby tego zapomnieć, tak jak większości przeżytych chwil.
- Po prostu mów mi więcej. Nie czytam ci w myślach. Skoro już tu jesteśmy razem, chcę cię zrozumieć, a nie męczyć przez ten czas. - Wykonał drobny gest dłonią. - Wystarczy mi męczenia się z nierozumieniem ludzi na co dzień. Tobie chyba też. - Uśmiechnął się pokrzepiająco, chociaż odrobinę zbyt twardo niż chciał. Ale to wszystko przez zmęczenie! Nagle go dopadło i jakoś wcale nie miał ochoty na uśmiech. Masa wrażeń, doznań, emocji... Chciał kawy i papierosa. I pomarańczę.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 04, 2014 3:30 am

Jak przez tak długi czas żyli sobie obok siebie tak naprawdę się nie rozumiejąc? To było straszne... Strasznie popaprane. Ale gdy Charles napotykał na swojej drodze "niezrozumiałe" albo omijał szerokim łukiem, albo tolerował. Dlaczego więc, skoro sam nie chciał rozumieć, myślał, że ktoś rozumie ot tak? Że nic w tym kierunku nie musiał robić? Był zwyczajnie nieprzystosowany, ale chyba nikt temu nigdy nie zaprzeczał.
Pewniejszy ton Gregora wytrącił go z odrętwienia. Był niemal pewny, że ten po prostu wyjdzie i znów wszystko zostanie niewyjaśnione. Znów nikt niczego nie będzie rozumiał. Ale stało się inaczej i tego potrzebował. Tego by w końcu przestali się czaić. By ta mdła niezręczność nie zapychała im ust. By nie zapychała ust jemu.
Oparł się lędźwiami o oparcie kanapy i odchylił głowę spoglądając w sufit. Tylko co, jeśli tak naprawdę wcale nie chciał, by Gregor go rozumiał? Nie w takim sensie?
- Jesteśmy... przyjaciółmi, tak? - Przy słowie "przyjaciółmi" lekko się zająknął, jakby było mu strasznie obce. Nie czekał jednak na potwierdzenie i mówił dalej przyjmując zaskakująco lekki ton. Zupełnie jakby zrzucał z siebie jakiś ciężar.
- W tym problem Gregor. Ja nie mam przyjaciół. Nie każ mi się tu wywnętrzać i mówić jak to miałem w życiu ciężko i jak to się na mnie odbiło. Po prostu. Nie mam przyjaciół. Nie mam ich, bo...
Właśnie, to było dobre pytanie. Nie miał ich, bo? Bo go nie rozumieli? Bo się go obawiali? Bo nie potrafili znieść jego pozornego chłodu? Bo sam nie chciał? Nie potrafił jasno sobie odpowiedzieć.
- Tak, też czuję, że brzmi to idiotycznie. Po prostu... - A pal licho! - Jesteś moim przyjacielem. Niedawno to do mnie dotarło i... denerwuję się. Tak, to też brzmi idiotycznie. Musze zapalić. Od wczoraj nie miałem papierosa w ustach...
Ktoś patrząc z boku, wiedząc ile lat się znali, byłby naprawdę zdziwiony, że taka rozmowa wynikła dopiero teraz, ale tych dwóch panów było szczególnych... Szczególnie nienormalnych.
Charles nawet nie pomyślał, że to co teraz mówił mogło być dla Gregora przykre. Chciał przecież wiedzieć, a on zebrał się w sobie i własnie przed całym światem i przed samym Gregorem przyznał się do uważania go za przyjaciela! To było coś dużego, coś, co sprawiało, ze drżały mu dłonie.
Odwrócił się i tym razem zaczął szperać w torbie z konkretnym zamiarem. Koniecznie chciał znaleźć paczkę i zapałki, no i trochę też by nie musieć patrzeć na gregorową minę.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 04, 2014 1:30 pm

Słuchał go uśmiechając się coraz bardziej szczerze. Chociaż w pewnym momencie miał ochotę rzucić jakąś złośliwość, powstrzymał się i przemyślał jak powiedzieć to w mniej ironiczny sposób. Pewnie było po nim widać, że chwilami jest bardziej poruszony i nie zawsze powodem były słowa, które słyszał, a jego własne wnioski i skojarzone fakty. Cóż, chciał być bardziej rozważny niż w zwykłych rozmowach, założył, że dla przyjaciela to wcale nie musi być łatwe. Nawet dla niego nie było, ale cieszył się, że w końcu mają szansę na oczyszczenie atmosfery. Ulżyło mu i miał radochę jak dzieciak z nowego iPhone'a, że jednak wyjazd ma szansę stać się czymś przyjemnym.
Nie spodziewał się po Charlesie takiej szczerości i odczuwał coś na kształt dumy. Czy on zdobyłby się na coś takiego? Raczej tak i pewnie miałby wrażenie, że popełnia harakiri, pokazując, co też ma tam w środku. Szanował to, ale - rzecz jasna – nigdy nie było i tym razem też nie będzie żadnej taryfy ulgowej.
Zacisnął palce na klamce dla samego komfortu poczucia czegoś materialnego, potem opuścił dłoń i włożył do kieszeni. Odsunął się od drzwi.
Myślał w dwóch językach, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z Charlesa. Teraz tylko musi to zgrabnie ubrać w słowa...
Zanim cokolwiek powiedział, lewą dłonią wyjął z kieszeni koszuli paczkę wiśniowych djarumów, prawą zapałki z kieszeni spodni, potem przedramieniem dotknął Charlesa, by zwrócić jego uwagę.
- Fajka pokoju? - Zaśmiał się, częstując go, potem nagle spoważniał. Chociaż chciał do tego podejść z większym rozmysłem, znów zadziałał pod wpływem impulsu.
- Ja też się denerwuję – powiedział szybko, potem wziął wdech, jakby chciał dodać coś jeszcze szybciej, ale zamknął usta. Podpalił Charlesowi cygaretkę. - Boję się. Dużo o mnie wiesz, resztki mojego instynktu samozachowawczego mówią, że za dużo. Ale to chyba tak ma być, jak się z kimś przyjaźni. - Sam poczęstował się papierosem i podpalił go tą samą zapałką. Schował paczuszki do kieszeni. - To nie ja kazałem ci się, eee, 'wywnętrzniać', ty pytałeś mnie o lustro. I nie tylko ty tu jesteś samolubny, bo w końcu nic ci nie odpowiedziałem, a dla mnie to etycznie gorsze, niż zadać najbardziej osobiste pytanie. - Mówił, wydychając dym, jakby nie przeszkadzało mu, że drapie w gardle. Sam wypowiedział słowo bezgłośnie, naśladując Charlesa. Nagle do głowy wpadła mu pewna myśl, zaczął się śmiać.
- Widzisz, prędzej powiedziałem ci, że jestem pedałem, niż to, dlaczego zdejmuję lustro.
Jasnym było, że pewne rzeczy gadał ze szczerością zakrawającą na bezczelność. Och, ciekawe spostrzeżenie! Musi się nad tym zastanowić, koniecznie.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 04, 2014 6:51 pm

Zdusił chęć odsunięcia się gdy Greg zdecydował się zmniejszyć między nimi dystans. Zawahał się przy tej fajce pokoju. Po pierwsze nie przepadał za smakowym tytoniem, a po drugie akurat te konkretne były takie... gregorowe, należące tylko do niego. Poczucie, że musi znaleźć własne papierosy wrzeszczało o pomstę, kiedy sięgał do obcej paczki, a także kiedy zaciągał się, gdy Gregor zbliżył do końca papierosa zapaloną zapałkę. Kupki smakowe zostały zaatakowane przez znajomy smak tytoniu oraz niepasujący posmak goździka z mdłą nutą wiśni. Przypomniał sobie wtedy, dlaczego zawsze mu odmawiał... Zdławił w sobie niechęć, zmuszając się do wykrzesania przyjemności choćby z samego faktu palenie czegokolwiek. Poza tym była to też "fajka pokoju"
I jak doskonale rozumiał dlaczego sam się denerwuje, tak nie rozumiał dlaczego Gregor miałby się denerwować. To prawda, że nie był najnormalniejszym człowiekiem jakiego znał, ale czy miał powody by się czegoś wstydzić? Charles ich nie dostrzegał.
Teraz też postanowienie o zerwaniu tej znajomości stało się niedorzeczne i przykre. Choć... przykre było od początku. Tylko po co mówił Gregorowi o swoich obawach skoro tak naprawdę miało mu nie zależeć? Och, wiedział dlaczego i to było to, czego sam cholernie się wstydził.
Kolejne słowa przyjaciela wywołały parsknięcie chmurą dymu. Pozorne rozbawienie zmyło z twarzy Charlesa wciąż obecnie zmieszanie. Słuchając Gregora zaczął rozpinać płaszcz i ściągać z szyi szalik. Zapowiadało się bowiem, że raczej w tym momencie nigdzie się nie wybierają.
- Czyli wiem wystarczająco. Poza tym.. - machnął ręką lekceważąco. - Powiedziałem, że to nie jest ważne. Nie chcesz mówić, może to lepiej. Ty będziesz czuł się bardziej komfortowo i ja też. - Lekki ton na chwilę zabarwił się goryczą. Odłożył papierosa do stojącej na stoliku popielniczki. Zsunął płaszcz z ramion i rzucił go na oparcie kanapy, samemu zaraz na nią siadając. Odchylił głowę spoglądając na swojego towarzysza z dołu.
- Każdy wartościuje przeżycia. To normalne.
Dla Gregora ważniejsza była sprawa z lustrem od własnej seksualności, dla Charlesa jego seksualność była tematem tabu. Przynajmniej dla otoczenia. Nigdy nie przyznałby się do swoich upodobań tak otwarcie jak robił to jego przyjaciel. W ogóle ciężko było mu mówić o sobie... komukolwiek, a już w szczególności ludziom, którzy coś dla niego znaczyli. Czasem dużo łatwiej było zwierzyć się komuś nieznajomemu... komuś, kto nie będzie się martwił, kogo ocena wcale nas nie interesuje. Ludzie to zdecydowanie dziwne stworzenia.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 04, 2014 9:56 pm

Milczał. Powoli zaczynał się zastanawiać, czy to aby na pewno jedynie zmęczenie odzywa się w nim teraz. Emocje związane z podróżowaniem, z nowymi doznaniami powoli opadały i oraz bardziej świadomie odbierał to wszystko, co działo się wokoło, szczególnie tę cała ich relację. Popełnił błąd, przez chwilę dając wyobraźni rozpasać się... i nagle czuł jak cała ta rozmowa pełzała pod gregorową skórą.
Podrapał się w kark.
Znów zachowywał codzienną powagę, śledząc wzrokiem przyjaciela. Milczał. Przyswajał jego słowa, co jakiś czas machinalnie podnosząc cygaretkę do ust. W myślach powiedział do Charlesa, że i tak u kiedyś o tym opowie, bo przecież wcześniej się zgodził. Nie był skory do wycofywania się, zabraniała mu tego ambicja. Poza tym może to jakieś zboczenie nauczyciela, ale zwracał uwagę na bycie konsekwentnym. Nie było sensu strzępić języka, nie miał już ochoty poruszać tego tematu, bo i tak wszystko zeszłoby na hipotetyczne rozważania. Milczał. Pokiwał głową, zgadzając się ze stwierdzeniem o wartościowaniu.
Nagle coś przyszło mu do głowy. Spuścił wzrok, obejrzał cygaretkę. Zaciągnie się jeszcze ze dwa razy i będzie musiał ją gasić...
- Przepraszam, Charles, że do tego wracam... - zaczął niespodziewanie, zachowując angielską grzeczność. - …nie musisz mi odpowiadać, wiesz o tym. Po prostu tak sobie pomyślałem, że... - zawiesił głos. Do tej pory mówił niezobowiązującym tonem, wyższym niż zazwyczaj, teraz jednak dokończył konkretniej, najwyraźniej skupiając się na samej treści, nie sposobie mówienia. - Bo powiedziałeś, że nie umiesz się bawić. Jakoś tak to zwróciło moją uwagę. Wydawało mi się, że wciągnęło cię, gdy obserwowałeś jak rysuję. Hm, mógłbym narysować dla ciebie pomarańczowy sad - rzucił przelotnie, zaraz jednak znów skoncentrował uwagę na mężczyźnie. - I wtedy, w samolocie, gdy mówiłeś o tym wszystkim... musisz być dobrym nauczycielem. To tylko moje spostrzeżenia, nie bierz tego do siebie. Jeśli naprawdę tak sądzisz – wzruszył ramionami. - To co szkodzi spróbować się nauczyć bawić?
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 04, 2014 11:00 pm

- Pomarańczowy sad? - uśmiechnął się kącikiem ust - Ale tylko w kolorze.
Właściwie nie był pewny dlaczego aż tak zależy mu, żeby Gregor zaczął używać kolorów w swoich pracach. Sam był raczej szarą personą, ale sztukę lubił wyrazistą, jaskrawą... Szarości wydawały mu się mdłe. Może dlatego. Albo było w tym drugie dno w którym teraz nie chciał grzebać, bo musiał przyznać, że mu ulżyło. Naprawdę poczuł się lepiej ze świadomością, że Gregor rozumie i nie ocenia. Chyba właśnie o to chodziło i osiągniecie tego było prostsze niż sądził. No i nie miał siły na grzebanie w swoich uczuciach. Zgodził się sam ze sobą na posiadanie przyjaciela ze wszystkimi konsekwencjami... Miał tylko nadzieję, że i Gregor się z tymi konsekwencjami liczył. Nie pozostało więc nic innego, jak tylko wykorzystać ten dzień produktywnie. Tak. Według Charlesa albo coś było czarne, albo białe, więc bez trudu zmienił swoje nastawienie z niechęci, do życzliwości. Co ciekawe, kompletnie pozbawionej wcześniejszej rezerwy. Taki Charles mógł wydawać się obcy, ale nie dbał o to. Wyłączył się pod tym względem uznając, że może.
Zaciągnął się jeszcze raz i zgasił niedopałek w popielniczce. Odwrócił się do Gregora niemal zupełnie przodem, wsuwając zgiętą nogę na poduszki kanapy. Nie miał mu za złe, że inaczej odebrał jego słowa. To nawet dobrze, że nie odebrał tego tak, jak w rzeczywistości miało brzmieć.
- Dziękuję za komplement. Liczę na to, że dokończysz ten rysunek. - Odnalazł spojrzeniem złoto gregorowych oczu i uśmiechnął się tak... zupełnie naturalnie. Aż przez chwile zrobiły mu się zmarszczki koło oczu. - Naucz, skoro ty uważasz, że umiesz się bawić.
I wierzcie albo nie, ale uśmiech miał zdecydowanie kpiący, a spojrzenie zdecydowanie zawadiackie.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptySro Lut 05, 2014 12:51 am

Sam uśmiechnął się słysząc o tych kolorach, ale zupełnie się nie skupił. Tym razem był w stanie na to przystanąć, jednak nie nawiedziła go żadna konkretna wizja, jak to zazwyczaj bywało, gdy proponował, że coś dla kogoś stworzy. Odnotował fakt i zapamiętał, że musi jeszcze o tym pomyśleć.
Nadal zachowywał to swoje opanowanie i nie sądził, by w najbliższej przyszłości coś mogło go wytrącić z równowagi. Już znudziła mu się nadzieja na odzyskanie charyzmy po wyjściu z hotelu. Po prostu chciał ponownie coś poczuć, nawet jeśli to miałoby oznaczać spędzenie nocy z jakimś Włochem... Ale chwila, co by powiedział Charlesowi? Czułby się co najmniej niezręcznie, gdyby jego przyjaciel wiedział, że oto w pokoju obok Leammiele kogoś pieprzy. I nawet nie chodziło o to,  że to w jakiś sposób nie przystoi, że Charles jest jego szefem (w ten sposób Leammiele nie pomyślał o nim ani razu)... po prostu miał go zostawić?
Za dużo myśli zaczęło kłębić się pod gregorową czupryną. Z zamyślania wybił go ruch i niejasne poczucie, że ktoś na niego parzy. Pochwycił spojrzenie mężczyzny, ale musiał zastanowić się, co właściwie usłyszał. W pierwszej chwili był przekonany, że Charles ironizuje, już nabierał powierza, by jakoś oponować... Zdębiał. Trwał kilka sekund z otwartymi ustami. Tyle zajęło trybikom w jego głowie przestawienie się z jednej fazy na drugą. Szybkie przystosowanie! Na jego usta powoli wpłynął uśmiech, potem dosłownie się wyszczerzył.
- Ekhm. - Poprawił torbę na ramieniu i przybrał poważną minę, cały czas utrzymując z mężczyzną kontakt wzrokowy. Nawet w nim nastąpiła zupełna zmiana, znów widać było te iskierki wyzwania w oczach. - Panie Griffiths, oczekuję na pana przy recepcji za dziesięć minut. - Skłonił się elegancko i znów skierował w stronę drzwi, do ostatniej chwili patrząc na Charlesa.
Gdy znalazł się w swoim pokoju, zdjął torbę z ramienia i pierwsze co zrobił po szybkim rozeznaniu, to rzucił się na łóżko. Zawsze uwielbiał wąchać świeżą pościel, a teraz dochodziła ciekawość. Jak pachną włoskie poduszki?
Przeciągnął się. Nie wiadomo skąd wziął kolejną porcję dobrego humoru, żwawo wygrzebał z torby kilka rzeczy, które uznał za przydatne i ruszył na dół.
Zagadał recepcjonistkę i uzgodnił kilka spraw. Przede wszystkim zapytał o to, czy być może tu w okolicy jest jakiś sad w którym uprawia się pomarańcze... Rozczarował się. Jak ma powiedzieć Charlesowi, że właściwie przyjechali tu bez sensu? O tej porze roku już dawno było po zbiorach! Dlaczego on na to nie wpadł? Cóż, w duchu wzruszył ramionami, trudno. Będzie improwizować, zwykle nieźle mu to wychodzi.
Pomimo tego, że recepcjonistka była bardzo niechętna do współpracy i ostentacyjnie pokazywała jak bardo Gregor jej się nie podobał, Leammiele niezrażony wypytał o kilka szczegółów co do ciekawych lokacji w mieście. Potem, gdy wiedział co chciał, pochwalił jej znajomość języka angielskiego i uprzejmie dodał, że po ogólnym obyciu (a raczej jego braku) kobiety wywnioskował, że nie tylko do praktyk lingwistycznych używa swoich ust, ale również do uzyskania awansu, bo urokiem osobistym i urodą na pewno nie wywalczyłaby posady nawet w jednym ze sławnych rzymskich bordello. Uśmiechnął się miło i odwrócił na pięcie.
- Ach, Charles! Tu jesteś. - Zależało mu na tym, by wyjść z tego przeklętego holu jak najszybciej. Z niespodziewaną radością przywitał promienie zachodzącego słońca na twarzy. - Wiesz, jest zima. A pomarańcze zbiera się przed zimą... - zaczął, starając skupić się na przyjacielu, nie na głośnej reszcie świata.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptySro Lut 05, 2014 2:35 am

Dziwną satysfakcję wywołało u Charlesa zaskoczenie Gregora. Czyli naprawdę uważał go wcześniej za takiego, za jakiego chciał uchodzić... Tyle dobrego. To był znak, że potrafił panować nad swoimi emocjami na tyle dobrze, by oszukiwać ludzi. Kiedyś było to nie do pomyślenia. Zadziwiające jak wiele potrafi zdziałać praca nad sobą. Co prawda już wcześniej był świadom, że może to w końcu osiągnąć, ale nie tak namacalnie. Zawsze bowiem obawiał się, że ludzie są w stanie przejrzeć go na wylot. A może tak naprawdę się oszukiwał i to, co on uważał za zaletę było okropną wadą? Nakładanie maski... czy naprawdę było potrzebne?
Uniósł jedną brew ku górze i pochylił głowę wskazując dłonią na drzwi. Na ustach cały czas błąkał mu się ten nietypowy dlań szczery uśmiech.
- Proszę się mnie spodziewać, panie Leammiele.
Odprowadził przyjaciela wzrokiem, a potem odwrócił się i pierwszy raz tak naprawdę rozejrzał po pokoju. Pachniał obco, wszystko było obce... na myśl o spaniu w obcym łóżku robiło mu się niedobrze. Naprawdę żałował, ze nie zabrał ze sobą własnej pościeli żeby czuć się choć odrobinę swobodniej, ale chciał uniknąć pytań Gregora, bo na pewno jakieś by padły gdyby wyjął ze swojego samochodu poduszkę i kołdrę... Ale postanowił teraz się tym nie przejmować. W końcu wygrzebał z torby paczkę papierosów i zapałki. Sprawdził czy ma portfel w kieszeni spodni... telefon z premedytacją zostawił na stole. Kiedy był pewien, że ma wszystko, narzucił płaszcz na ramiona i ruszył do recepcji.
Gdy wysiadł z windy okazało się, że teraz było tu zdecydowanie więcej gości niż wtedy, gdy przyjechali. Jednak bez trudu odnalazł Gregora rozmawiającego z recepcjonistką, pewnie właśnie dlatego, że stał akurat przy niej. Początkowo nie miał zamiaru ukrywać swojej obecności, ale w ostatniej chwili stanął za najbliższym filarem i... ledwo powstrzymał parsknięcie gdy usłyszał wymawiane grzecznym głosem obelgi. Zasłonił usta zwiniętą dłonią, a gdy wyszedł z za filara miał już na twarzy tę zwyczajową kamienna maskę. Przelotnie spojrzał na oburzoną kobietę, ale szybko skupił wzrok na przyjacielu. Zmarszczył brwi i westchnął, ale nie zdawał się być bardzo poruszony brakiem pomarańczy w lutym.
- Jest pan niepoprawny... - brew mu drgnęła zdradzając rozbawienie - Poza tym, nie jest znów aż taka okropna. Może ma piękne wnętrze, a my angielskie chamy go nie dostrzegamy?
Mówiąc ostatnie zdanie kiwnął recepcjonistce głową obdarzając sztucznie uprzejmym uśmiechem.
- Czyli moje marzenie o zobaczeniu pomarańczowego sadu legło w gruzach... Właściwie już wcześniej powinien mnie zdziwić brak zmiany temperatury. Byłem przekonany, że tu jest ciepło nawet w zimie.
A to mówił już zupełnie poważnie nie zrażając się tym, że może wyjść na skrajnego ignoranta.
- Ale mam jeszcze twoją wyobraźnie i obiecany sad na płótnie, prawda? - Uśmiechnął się lekko, z wdzięcznością. Smętne zazwyczaj, zielone oczy stały się jakby bardziej błyszczące.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptySro Lut 05, 2014 3:47 am

- Ja? Niepoprawny!? - udał obruszenie. - Wstydziłby się pan! Szczerość to cnota, która wymiera, a podsłuchiwania prywatnych rozmów nie nazwałbym cnotą w żadnym wypadku. - Zmarszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiał. - Pozostawiam panu pole do popisu, jeśli idzie o sprawdzanie urody wnętrza jakiejkolwiek kobiety... - Odchrząknął, że niby ta aluzja przez przypadek, nawet się nie roześmiał. Lewą dłonią pchnął drzwi. - Niestety, taka moja przypadłość, na co dzień udaję, że gonię za oświeceniem, wielki sofista ze mnie, ale jak przyjdzie co do czego to w tej kwestii wolę pozostać ślepy. - Zadrwił sam z siebie, niby to ganiąc własne wady. W innych okolicznościach na pewno potraktowałby własne słowa jako prawdziwy wyrzut, teraz jednak miał zbyt dobry humor i umiał zachować dystans. Komentarza dotyczącego temperatur nie skomentował, w końcu sam nijak nie zareagował, by zapobiec tak znacznym rozminięciem się z czasem. Czas, och, czas! Kto jak kto, ale on przejmował się nim tylko w okresie przedświątecznym, gdy już w listopadzie miał dość grudnia i wszelkich świętych Mikołajów.
- Nie zapominaj, że są jeszcze inne pory roku. Jest wstrętna wiosna. Wtedy chyba nawet pomarańczy nie ma... - Skrzywił się. Mówił idąc wzdłuż jednej z alejek przed hotelem, przeszedł kilka kroków, nagle zmienił zdanie co do kierunku, zawrócił i kontynuował wypowiedź jakby nigdy nic. - Ale lato? Nawet ty w lato musisz znaleźć wolną chwilę. - Znów minął hotel, zatrzymał się, spojrzał na Charlesa.
- Moja wyobraźnia jest do twojej dyspozycji, ale teraz szwankuje. - Zmrużył oczy, chcąc uniknąć oślepienia przez słońce. - Ta miła pani powiedziała, że trudno tu znaleźć jakąś atrakcję, która nie byłaby oblegana przez turystów. Nie wiem jak ty, ale ja nie mam ochoty na... - Rozejrzał się. Nawet w tym miejscu co chwila mijała ich grupka spacerowiczów. - Przejdziemy się gdzieś? - Nie sprecyzował nawet, gdzie mieliby pójść. Naturalnym dla niego było, że czasem łaził konkretnego celu podróży i nie zaprzątał sobie głowy wymyślaniem trasy, tym bardziej, gdy znalazł się w nowym miejscu, w którym praktycznie nie znał nic poza najbardziej sztampowymi widoczkami pokazywanymi przy każdej nadarzającej się okazji.
- O, właśnie. Wiem tylko, że chciałem kupić wino i jakieś słodycze. Potem może dziać się co chce.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyNie Lut 09, 2014 9:28 pm

- To nie była prywatna rozmowa. Obawiam się, że kilkoro ludzi było jej mimowolnymi świadkami. Ja natomiast byłem po prostu w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Wszystko jest więc winą przypadku. - wyjaśnił z nonszalancją godną angielskiego dżentelmena. Na jakże mało subtelną aluzję odpowiedział krzywym uśmiechem nie komentując jej w żaden inny sposób. Nadal był uczulony na poruszanie tematów odnośnie swoich wątpliwych miłosnych podbojów. Za to nie omieszkał poruszyć kwestii sofizmu swojego przyjaciela i to w najbardziej trywialny sposób.
- Ty? Sofistą? - szczere zdziwienie było podszyte ironią w nietypowy sposób. Oczywiście nietypowy jak na Charlesowe metody przekazywania uszczypliwości.
Podążał u boku Gregora słuchając jego paplaniny i zastanawiając się, czy ten wyjazd okaże się na tyle dobrym, by chciał tu wracać w wakacje. Z drugiej strony kusiła go wizja zobaczenia pomarańczowego sadu. Głupie zachcianki. Westchnął zrezygnowany, kiedy mężczyzna nagle zmienił kierunek spaceru. Z ociąganiem i on się odwrócił, a kiedy zrównał się z Gregorem, wyraz jego twarzy był kwaśnym grymasem.
- Mógłbyś informować mnie o zmianie kierunku. - zauważył, po czym sam się rozejrzał. Najbliżej mieli chyba Koloseum, które widać było z daleka, ale Charles też nie przepadał za tłumami. - Chodź, znajdziemy jakąś Winiarnię i wstąpimy po te twoje słodycze, a potem... - Zaczepił jakiegoś starszego mężczyznę, który akurat przechodził obok nich. Grzecznie zapytał, czy rozumie w języku angielskim, a potem po prostu wypytał o najbliższy sklep z winami. Starszy pan wytłumaczył mu łamaną angielszczyzna, że jedyny sklep jaki zna tego typu, jest dziesięć minut spacerem wzdłuż głównej ulicy. Charles podziękował mu uprzejmie i odwrócił się do towarzysza.
- Idziemy - zarządził ruszając we wskazanym przez tubylca kierunku nie chcąc tracić czasu na zastanawianie się co będą robić później. Zawsze przecież mogli po prostu skorzystać z restauracji i baru w hotelu. Poza tym wieczór zbliżał się wielkimi krokami, a skoro była sobota, taki sklep zapewne zamykano wcześniej i nie można było się ociągać.
Charles dokładnie rozglądał się w poszukiwaniu charakterystycznie wyglądających witryn, uznając, że skoro Gregor ma tak słabą orientację, sam wszystkim się zajmie i... rzeczywiście. Minęło parę minut i stanęli przed małym sklepem ze staromodnym szyldem na którym widniała butelka i winogrona. Szyby wystawowe były jednak dość duże, a przez nie rozciągał się widok na wnętrze, którego ściany zastawiono półkami z butelkami.
- Proszę... - otworzył drzwi, a mały dzwoneczek w który uderzyły obwieścił przybycie klientów. Mężczyzna wszedł do środka i przytrzymał drzwi przyjacielowi. Posłał mu cień uśmiechu. A nich sobie wybierze jakiś trunek. Może nawet, skoro zrobili sobie takie małe wakacje, i sam by się napił? Powoli zapominał już jak smakuje jakikolwiek alkohol... Tylko, czy aby nie pozwala sobie na zbyt dużo?
Zerknął na Gregora mrużąc oczy w zastanowieniu. Jak na razie atmosfera była niezwykle luźna, co skutecznie gasiło przebłyski niepewności.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyPon Lut 10, 2014 2:20 am

Idąc obok Charlesa, niewiele gadał, rozglądał się co i rusz zauważając jakąś charakterystyczną rzecz, gdy dotarli do winiarni, zamilkł zupełnie. Miał dobry humor, ale nagle spoważniał, skupił się na tym, co przecież tak uwielbiał: wina. Wchodząc do sklepiku, przelotnie odwzajemnił uśmiech i momentalnie przeszedł do najbliższej półki, przeczesał ją wzrokiem, przesunął się krok dalej, jeszcze dalej... Jeśli coś do niego mówiono, nie usłyszałby tego, dopóki ktoś nie wrzasnąłby mu do ucha.
Przy jednej z półek zatrzymał się na dłużej, przypominał sobie jakie wina już pił, jakie jeszcze czekały na niego w piwniczce. Zanim sięgnął po wybraną butelkę, poruszał palcami, jakby właśnie dokonywał wyboru mającego wpływ na losy ludzkości czy rozbrajał bombę. Gdy już się zdecydował, odstawił butelkę na ladę, spojrzał na sprzedawcę z uspakajającym uśmiechem, tym samym kontrolując czy nie został wzięty za niebezpiecznego wariata, i nadal z bardzo zawziętą miną przeszedł oglądać resztę asortymentu. Szybko wybrał następną butelkę, po drodze porwał z ekspozycji dwa kieliszki i dostawił do zakupów. Chciał spojrzeć na Charlesa, ale się powstrzymał, by nie dostrzec dezaprobaty czy czegoś podobnego, czego się spodziewał. Zapłacił rzadko używaną kartą, na której zgromadził trochę euro i na odchodnym, zamiast rzucić jakieś eleganckie pożegnanie godne angielskiego dżentelmena, przesłał sprzedawcy buziaczka. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, czy Charles w końcu nie zacznie unikać jakichkolwiek wyjść z nim, po prostu wstydząc się tych dziwacznych zaczepek, prowokacji i ogólnej zabawy przypadkowymi ludźmi. Och, ale czy to nie była nieodłączna część przebywania w jego obecności, jego sposobu bycia? Nie sądził, by Charles chciał przez to ograniczyć kontakt, być może taka pewność drugiej osoby była błędem, ale była, istniała jako fakt, najwyżej Gregor konsekwencje poczuje na własnej skórze.
Gdy wyszli, Leammiele wypatrzył niewielki sklepik spożywczy, w którym kupili kilka rodzajów słodkości jak najbardziej charakterystycznych dla Włoch. Po drodze Gregor stwierdził, że zgłodniał, wziął na wynos kawę i wypił duszkiem zanim jeszcze na dobre ostygła.
- Wiesz, przypomniało mi się - rzucił nagle, spoglądając na Charlesa. - 'I guess I should open another bottle of wine, light another cigarette and turn the record over...' - zanucił, jakby nie widział ludzi przechodzących obok nich. Zaśmiał się z samego siebie, potem odchrząknął, przywołując się do porządku i dodał szybko. - Prowadź, panie przewodnik. Pamiętam jak wrócić do hotelu, ale czy tam chcemy iść?
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyPon Lut 10, 2014 5:00 pm

Charles nie przeszkadzał Gregorowi w wyborze trunku. Sam uprzednio kiwając głową sprzedawcy, podszedł do jednej z licznych półek i przyglądał się butelkom. Nie znał się na winach, jako że pił niezwykle rzadko, więc nawet gdyby chciał coś wybrać musiałby się zdać na opinię pana za ladą, albo swojego kompana, jednak nie miał zamiaru dokonywać zakupu. Po krótkich oględzinach setek butelek z etykietami, które nic mu nie mówiły, w kocu odwrócił się do Gregora. Przyglądał się jego plecom i lekko zwichrzonym przez wiatr włosom. Jak wiele razy, tak i teraz powstrzymał się przed podejściem i związaniem ich w schludną kitę.
- Powinieneś je wiązać. - mruknął pod nosem, ale Gregor zaaprobowany wyborem, niczym dziecko w sklepie z cukierkami, nie zwracał uwagi na świat, który subtelnie się o niego upomniał. Charles jednak nie powtórzył swojej myśli, kiedy Gregor w końcu zaszczycił go spojrzeniem.
Widząc jak przyjaciel chwyta dwa kieliszki drgnęły mu kąciki ust w kpiącym grymasie. Za nic nie przyszło mu do głowy, że bierze je dla nich.
Obdarzył zaskoczonego zachowaniem Gregora sprzedawcę swoim sztucznie uprzejmym uśmiechem i opuścił sklep za przyjacielem.
W spożywczym sam nic sobie nie wybrał, ale dużo radości sprawiało mu przyglądanie się uradowanemu Gregorowi, który teraz, jeszcze bardziej niż w sklepie z winami przypominał dziecko wybierające słodycze. W końcu na prawdę chodziło teraz o łakocie.
Kiedy wyszli ze sklepu, zachód barwił już niebo na pomarańcze i fiolety, a zabytkowe uliczki w tym świetle zyskiwały duszny, romantyczny nastrój. Mimowolnie Charles poczuł się nieswojo. Odgonił napływające wspomnienia i uczucia z nimi związane. Romantyzmu się zachciało... Rzym, miasto kochanków. Też coś!
- Wiesz, sądzę jednak, że ten przemiły pan, pomimo swojej uprzejmości, był jednak mniej pociągający niż recepcjonistka, ale widać to właśnie dzięki uprzejmości dostaje się całusy od nieznajomych.
Kamienny wyraz twarzy nie zdradził rozbawienia uroczym pożegnaniem właściciela winiarni. Poza tym, Charles zaczął już spacer w stronę hotelu, patrząc gdzieś przed siebie.
- Jeśli nie chcesz przeciskać się przez tłumy turystów, możemy przejść się promenadą nad Tybrem. Pamiętam, że gdzieś tu w okolicy jest zejście...
O ile tam też nie będzie tłumów, ale wieczór był zdecydowanie chłodny, więc może wywieje największe zbiegowiska.
Przeprowadził przyjaciela aż do Ponte Fabricio, mostu łączącego jeden brzeg Tybru z wysepką na której zbudowano hotel. Charles znał te okolicę doskonale. Kiedyś z rodzicami często przyjeżdżali właśnie tutaj na krótkie wakacyjne wypady. Pamiętał kamienne schody prowadzące na promenadę i to jak kiedyś z nich spadł rozwalając sobie kolano. Do teraz miał na nim jasną bliznę. To właśnie nimi zeszli nad rzekę, która w porównaniu do ładnie wyglądających uliczek prezentowała się marnie. Czarne wody szumiały złowrogo, a półmrok dodawał cieniom niepokojącej głębi. Choć gdyby spojrzeć na to trochę inaczej, miało to swój dziwny, tajemniczy urok. Charlesowi do romantyka było niestety dalej niż bliżej.
- Jutro możemy pojechać nad di Trevi... - zaproponował mrukliwie. W końcu przecież nie przyjechali tu siedzieć w hotelu. Przyjechali zobaczyć pomarańczowy sad, ale skoro skopali sprawę trzeba było posiłkować się innymi atrakcjami.
Spacerowym krokiem zszedł po schodach aż nad ciemne wody Tybru. Stanął na przeciw rzeki i wcisnął dłonie w kieszenie. Kto by pomyślał, że będzie tu tak zimno. Zasępiony, poważny wzrok wbił w falującą wodę... Właśnie odkrył w sobie niechęć do rzek. O tak, doskonale wiedział dlaczego.
- Oto Tyber. - zaanonsował kwaśno i spojrzał na swojego kompana będąc pewnym, że i jemu Tyber o tej porze roku się nie spodoba.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 11, 2014 12:30 am

- W doborze partnerów, już dawno przestałem kierować się urodą, inteligencja pociąga mnie bardziej... - spojrzał na niego, potem dobrał najbardziej sztampową wymówkę udając, że się tłumaczy. - Ale to nic nie znaczyło, to był tylko przelotny romans! - pokręcił głową i zaczął się śmiać.
Odkąd wyszli ze sklepu ze słodyczami, był bardzo rozkojarzony, tak przynajmniej mogło się wydawać: co chwila spoglądał w inną stronę, zdarzało mu się długo zawiesić na czymś spojrzenie, aż musiał się obracać. W myślach przeskakiwał z tematu na temat, łapiąc poszczególne skojarzenia z tym, na co akurat spojrzał. Chodnik, ludzie, którzy tu chodzili, co mieli w głowie, co pamiętali? Te schodki, czy ktoś kiedyś na nich przysiadł, palił papierosa, czy były codziennym wyzwaniem dla jakiejś staruszki? Dachy, okna, framugi, kamienie, tynki, farby, światła, latarnie, rynny... Wszystko to sprowadzało się do ludzi i ich życia, wszystko to istniało by być użyteczne. Jednak ściany w niektórych miejscach były zdobione, zachodzące słońce oświetlało mury podkreślając wszystkie nieużyteczne kształty. Pyszną się, pysznią. Bardzo estetyczne - uznał Leammiele.
Podniósł wzrok na Charlesa, gdy ten wspomniał o zejściu. Och, był tu wcześniej? Gregorowi to umknęło czy po prostu jego przyjaciel wcześniej nie wspominał? Przez chwilę poczuł się nieswojo. Co on tak naprawdę wie o Charlesie?
Na wzmiankę o jutrzejszej podróży nic nie odpowiedział, zszedł trzy schodki i zamarł w bezruchu, kilkoma głębszymi wdechami wciągając podmuch powietrza niosący ze sobą coraz wyraźniejszą woń wody. Nie lubił jej, nie ważne w jakim miejscu miał okazję wąchać. Po chwili stanął obok przyjaciela, zachowując przesadnie bezpieczną odległość od rzeki, postawił na ziemi torbę z zakupami i zaplótł ramiona na piersi.
- Cześć Tyber, mów mi Gregor – niby zażartował, ale był całkowicie poważny. Poczuł, że dobry humor z niewiadomych przyczyn poszedł się je... ekhm, poszedł sobie pływać. W milczeniu obserwował ostatnie błyski słońca odbijające się w zmarszczkach na wodzie. Nagle przyszła mu do głowy pewna myśl, zanim zdążył się powstrzymać, zaśmiał się mrukliwie.
- Tak tu cholernie romantycznie, Charlie, że aż powinienem cię zaprosić do tańca – przewrócił oczami komentując własny pomysł. Zgrywał się, oczywiście, że się zgrywał, użył nawet zdrobnienia imienia przyjaciela, czego przeważnie nie robił. Żartował. Przed wszystkim dlatego, że on nie tańczył. Nie i koniec dyskusji. Poza tym ta woda jest blisko... Przemógł się i podszedł do samej krawędzi deptaku, spojrzał w dół, potem zerknął na most i na okolicę. Rzeka jest, a czy był tu jakiś wieżowiec? Uśmiechnął się gorzko do swoich myśli. Musiał szybko przestawić świadomość na inny tor, inaczej przypomni sobie co czuł w tamtym czasie i nici z luźnej atmosfery, a przecież szkoda jej psuć z takiego powodu. Zanim ponownie się odezwał, jego wspaniała pamięć nie zawahała mu uświadomić, że przecież to w Rzymie pana X.R. widziano dwa lata temu, po tym jak w Londynie został uznany za zaginionego i najpewniej martwego.
Głośno nabrał powietrza, jakby był to jego pierwszy oddech po długim czasie bezdechu.
- Naucz mnie pływać kiedyś - rzucił, zanim się zastanowił.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 11, 2014 1:15 am

Charles natomiast zdawał się być kompletnie obojętny na uroki wieczornych uliczek Rzymu. Jeszcze jak blask przygaszonego słońca gładził stary kamień, czuł tę dziwaczną aurę, ale kiedy cienie stały się za długie, przestał czuć się tak... melancholijnie. Teraz było mu po prostu zimno. Dlatego kiedy Gregor wypalił o tym romantyzmie rozejrzał się jakby był tu pierwszy raz, a potem spojrzał na niego z nieukrywanym zaskoczeniem.
- Naprawdę? Jest raczej... zimno i ciemno. - Odparł zupełnie poważnie, gdyż jemu romantyzm (jeśli nie chodziło o epokę w sztuce) Kojarzył się raczej z ciepłem i mrokiem rozświetlonym przez przyjemny, nie rażący blask. Księżyc czy noc ogólnie nie wpisywała się w jego kanon romantyczności, ale zachód słońca... to już inna sprawa. Prychnął więc z dezaprobatą i kontynuował - Dwaj tańczący mężczyźni... To takie nieestetyczne. - Skrzywił się chowając brodę w fałdach luźno zawiązanego szalika. On też nie tańczył... Oczywiście potrafił tańczyć walca, ale wizja siebie tańczącego z Gregorem nad brzegiem Tybru wprawiała go tylko w zażenowanie. Co innego gdyby... Niemal niezauważalnie pokręcił głową odpędzając natrętną myśl. Spoglądał na ciemniejące niebo, ale gdy Gregor zbliżył się do brzegu Tybru, poczuł bezpodstawne ukłucie strachu. Jak wiele emocji, których nie rozumiał i nie chciał ujawniać, także i tę zdusił w zarodku, a pomogły mu w tym słowa, które padły za chwilę.
To może pomysł godny dziecka, ale Charles wcielił go w życie. Podszedł do Gregora i sam z własnej woli objął go ramieniem, tak by opierać przedramię o jego plecy, a dłoń na ramieniu.
- Może teraz? - zapytał niewinnie i pchnął mężczyznę w czarną kipiel. Oczywiście nie na tyle silnie, by zupełnie stracił równowagę. Poza tym, w chwili pchnięcia, dłoń na ramieniu Gregora zacisnęła się mocno, być może nawet boleśnie i Charles cofnął się dwa kroki, ciągnąc za sobą ofiarę szczeniackiego żartu. Trzymał go mocno, bo dopiero po fakcie dotarło do niego, że gdyby tego nie zrobił, zapewne byłby to najbardziej tragiczny dzień w jego życiu.
- Wybacz, nie powinienem... - Nawet... zaśmiał się, kiedy upewnił się, że odciągnął mężczyznę od krawędzi promenady. Jego śmiech, szczególnie ten szczery, dla niego samego brzmiał nienaturalnie, ale teraz po prostu popłynął w ciszę wieczoru. Rozbawienie rozświetliło zwykle ponure spojrzenie zielonych oczu, co w praktyce dla Gregora mogło być czymś zupełnie nie pasującym. Charles jednak nawet nie pomyślał, że jego przyjaciel może czuć się teraz nieswojo z tym nowym Charlesem, który zdawał się być po prostu bardziej spontaniczny.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 11, 2014 12:41 pm

Nie było dla niego zaskoczeniem, że Charles kręcił nosem na wspomnienie o romantyzmie. Zdawał sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach to słowo kojarzyło się z czymś ciepłym i raczej przyjemnym, nieraz kiczowatym. Dla niego zaś pozostawało z grubsza takie, jak w oryginale: romantyzm był pełen pasji, tajemniczy i chłodny. Jak mgła: gdy zostawiło się książkę na ganku, nie tylko osiadała na okładce, ale wnikała między karty. Sam od siebie dodawał, że prawdziwy romantyk ma w sobie choć szczyptę niespełnienia, dlatego, by rozgrzać dłonie, prędzej wcisnąłby je głęboko w kieszenie albo zbliżył do świecy, niźli miał szansę spleść palce z bliską osobą.
Uśmiechnął się przelotnie (chociaż szczerze!) słysząc to jego 'nieestetyczne'. No tak. To też nie było niespodziewane, tym się różnili. Poczucie estetyki Gregora jak najbardziej pozwalało mężczyzna na wspólny taniec... oczywiście musiałby być spełnione pewne warunki, jednak – czemu nie?
Znów wróciło do niego nieprzyjemne skojarzenie z nurtem rzeki. Ta woda, nie dość że niehigieniczna, pełna odpadów, rozkładających się szybciej wśród wilgoci, na pewno roiła się od różnych śluzowatych żyjątek. No i wcale nie wyglądała na bezpieczną. Zdecydowanie nie chciał tak zginąć!
Gdy Charles go objął, pierwszą myślą Gregora - o dziwo - było 'ha! a jednak chcesz tańczyć!', a nie 'jesteś zaskakująco blisko', którego by się po sobie spodziewał. A potem poczuł, że wbrew własnej woli kieruje się w stronę Tybru. Kurwa mać! Zareagował zanim zdążył pomyśleć, odruchowo wstrzymał oddech, spiął się i wygiął w tył, naciskając całym ciężarem na jego ramię. Gdyby mężczyzna naprawdę chciał go pchnąć, nie musiałby się specjalnie wysilać: Leammiele był zupełnie nieprzygotowany, zaskoczony, do tego niższy i wychudzony, nigdy też nie mógł się pochwalić wspaniałym zmysłem równowagi i dobrych reakcji w sytuacjach zagrożenia.
Wycofał się te kilka kroków, które został pociągnięty, potem chwycił dłoń Charlesa i niedelikatnie, jak najszybciej wyczepił jego palce ze swojego ramienia.
Oczy Gregora również jaśniały, ależ jakby inaczej! Rozświetliła je wściekłość i wyraz nieugiętego oburzenia. Cofnął się kilka kroków, wbijając w przyjaciela lodowate spojrzenie. Czy zaraz pobije swojego szefa? Po drodze omal nie potknął się o torbę z zakupami, którą chwilę temu sam odstawił na ziemię. Nie próbował nic mówić, bo i tak był zbyt wzburzony, by wydusić z siebie coś sensownego.
Gdy wycofał się aż do poręczy schodów, pokręcił głową i otworzył usta, jakby próbował wyrzucić z siebie coś w stylu 'nigdy więcej tak nie rób' albo (co bardziej prawdopodobne) 'Charles, ty chujowy chuju, jesteś skończonym chujowym chujem! idiotąkretynemkompletnympalantem!'
Ale zamiast mówić cokolwiek, przesunął dłońmi po twarzy i zaczął się po prostu śmiać, głównie dając upust nerwom. Z drugiej strony własna reakcja wydała mu się niepotrzebna, żenująca, bo pomimo tego, że działał odruchowo, to przecież podświadomie był pewny, że przyjaciel by go tam nie wrzucił. I nie chodziło nawet o to, że nie spodziewał się po nim takiego czynu! Charles? Zabić? Jego? Nieee... Pewnie nie raz miał ochotę, ale Leammiele w tej chwili nie robił nic nadzwyczaj irytującego.
- Cofam to co powiedziałem o dobrym nauczycielu! Gdybyś był dobry, wskoczyłbyś tam razem ze mną – mówił nienaturalnie wysoko, raz na jakiś czas chichocząc nerwowo.
Sięgnął do kieszeni, szukając cygaretek.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 11, 2014 2:13 pm

Był pewny jego oburzenia, wszak dla człowieka, który nie potrafił pływać, spotkanie z odmętami Tybru było bardzo niewygodne, ale widząc aż tak gwałtowną reakcję, uśmiech spełzł mu z twarzy, a oczy pociemniały. Zupełnie jak czarna toń rzeki. Uniósł dłonie i zmarszczył brwi.
- Przepraszam, to było głupie.
Mrówki przespacerowały się po jego kręgosłupie wraz ze świadomością, że słowa te zabrzmiały pusto i zimno. Czyżby dał sobie pretekst by sądzić, że popełnił błąd pozwalając sobie najpierw działać, a potem myśleć? Niby było to takie typowe. Wielu ludzi czasem się nad tym zastanawiało, ale Charles w swojej ostrożności odczuwał to mocniej. Nerwowy śmiech natomiast odebrał inaczej niż odebrałby go przeciętny człowiek. Mężczyzna miał wrażenie, że Gregor wyśmiewa jego naiwność. W kwestii spontaniczności, otwartości... Tak na prawdę po prostu go nie rozumiał, a gdy czegoś nie rozumiał, to sobie dopowiadał.
No i oczywiście pojawiło się poczucie winy, wyolbrzymiając najstarszy żart świata do nierozwiązywalnego problemu. Bo przecież, gdyby mieli pecha, Gregor wpadłby do rzeki, a widać było, że nie przepada za wodą... I co z Charlesa za przyjaciel, skoro narażał go dla własnej uciechy?
Miał poczucie, że popsuł wieczór, tylko... należało się zastanowić, czy aby na pewno wcześniej wszystko było w porządku. Czy nie spieprzył czegoś już wcześniej? Znów się zasępił, znów twarz stała się maską. Choć w uszach dźwięczał mu śmiech i swój własny i ten Gregora, to cała sytuacja, cały ten wyjazd wydał mu się groteskowy, żenujący... Teraz naprawdę chciał wrócić do domu. Potarł palcami oczy aż zobaczył pod powiekami jasne plamy.
- Wracajmy. - przeraził się chłodu własnego głosu, ale jedyne co zrobił, to skulił się przed podmuchem zimnego wiatru, który uderzył w nich w raz z mdłym zapachem Tybru. Nie spojrzał na swojego towarzysza, który teraz mógł poczuć się, tak jakby to on zrobił coś niewłaściwego. Bo z jakiego innego powodu Charles tak nagle chciał wracać? I z jakiego powodu stał się znów taki nieprzyjemny, jeśli nie przez Gregora? Komedia pomyłek.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 11, 2014 3:27 pm

Dopóki zajmował się podpalaniem cygaretki, nie zwrócił szczególniej uwagi na Charlesa, bo nie przyszło mu do głowy coś tak oczywistego jak to, że mężczyzna może jakoś zareagować na tę jego reakcję. W końcu to takie skomplikowane i wielkie: te wszystkie rozmowy, uczucia, domyślanie się dysonansu między intencją nadawcy a rozumieniem odbiorcy. Sama dłuższa obecność drugiej osoby była czymś, do czego Leammiele jeszcze nie do końca przywykł.
Jednak z drugiej strony, wystarczyło spojrzenie na przyjaciela, by zauważył i domyślił, co właśnie się stało. Za dobrze znał tę minę, ten ton głosu, za dobrze to pamiętał. Za mało znał go takiego, jakim był jeszcze chwilę temu.
Odchrząknął.
- Chaaarles? - Podszedł w jego stronę, świadomie stając na drodze do schodów. Zachował uprzejmy dystans, ale zatrzymał się wystarczająco blisko, by móc mówić cicho. Zaciągnął się djarumem. - Charles. Spójrz na mnie. To było głupie, racja. Bardzo głupie. Ale znając mnie i moje pomysły, nie na długo pozostanę ci dłużnym i niechcący zrobię coś jeszcze głupszego. - Mógłby się teraz uśmiechnąć, jednak powstrzymał się, nie mając ochoty na jakiekolwiek wymuszone i pewnie niepotrzebne zachowania. Poza tym nie miał przed sobą dziecka... przynajmniej nie pod względem inteligencji. Nie chciał go okłamywać.
- Nie zamykaj się jak małż - dodał łagodnie, chociaż poważnie. Pozwolił sobie na ten luksus i udawał jak najmniej, chociaż gdzieś wewnątrz, jego wygodnicka część miała ochotę również zamknąć się, nie próbować przywracać wygodniejszej atmosfery.
- Mamy wino. Może to zaskakujące, ale wziąłem dwa kieliszki nie po to, by torba była cięższa.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 11, 2014 7:49 pm

Charles odwrócił więc swoje pochmurne oblicze w stronę Gregora i obdarzył go równie pochmurnym spojrzeniem.
- Nie traktuj mnie jak dziecka.
Czuł, ze powinien być milszy, ale bał się kolejnej wpadki. Pozostał więc zwyczajowo oschły. Tak było bezpieczniej.
- Rychło w czas...
Zamruczał pod nosem w odpowiedzi na małża. Odwrócił spojrzenie od złotych oczu skupiając się na ulatującej w gęstniejący mrok mgiełce papierosowego dymu. Tak, on taż miał ochotę zapalić, ale nie zrobił tego. Ukucnął przy siatce z zakupami i wyjął z niej butelkę wina oraz wspomniane dwa kieliszki, zachowując dla siebie komentarz pod tytułem "Sądziłem, że spodziewasz się gościa"
Nie powinien pić. Wiedział doskonale, że gdy zacznie mu szumieć w głowie, przestanie kontrolować swoje odruchy, a mimo to, własnie by nie pogarszać sprawy, miał zamiar się napić. Bo w końcu, jeśli Gregor wziął te kieliszki dla nich... Nie chciał sprawiać mu przykrości.
Nie było korkociągu, ale Charles pamiętał doskonale jak otworzyć wino domową metodą. Skąd to wspomnienie? Cóż, życie Charlesa naprawdę nie było aż tak szare jak mogło się teraz wydawać. Najpierw trzeba było popełnić dużo błędów, by uczynić je takim jakie było obecnie.
Wciąż unikał krzyżowania spojrzenia ze swoim towarzyszem i oczywiście robił to celowo. Jednak gregorowe spojrzenie wcale mu nie przeszkadzało. Podszedł do wymurowanego brzegu tworzącego obok nich wysoką ścianę. Po prostu oderwał zabezpieczającą korek taśmę mało elegancko używając do tego własnych zębów i... zdjął lewy but. Bez słowa umieścił denko butelki w miejscu gdzie zwykle w bucie była pięta i z wyczuciem kilka razy uderzył podeszwą w ścianę. Kiedy korek lekko się wysunął, chwycił za niego zębami w ten sposób odkorkowując wino. Założył but, ale nie zawiązał go.
Podszedł do stojących obok siatki kieliszków na których gładkiej powierzchni odbijały się światła hotelowych okien. Napełnił je do połowy, bardziej z odruchu niż faktycznej chęci zachowania konwenansu. Odstawił butelkę, chwycił naczynia i jedno wyciągnął w stronę Gregora. Gdy mężczyzna odebrał od niego kieliszek, wolna ręką wyciągnął z kieszeni płaszcza papierosy. Sprawnie wyłuskał jednego z paczki ustami.
- Możesz podpalić? Nie mam zapałek. - Zapytał, mówiąc tylko jedną stroną ust, bo drugą miał zajętą przez wyżej wymieniony papieros.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 11, 2014 10:46 pm

Gregor nie wpadł na to, dlaczego Griffiths mógł pomyśleć, że potraktował go jak dziecko. Przecież był całkowicie poważny! Przejął się jego uczuciami, w pewnym stopniu nawet potraktował jak własne, nie zbagatelizował ich, tłumacząc jakąś wymówką, jak zrobiłby w przypadku kogoś, kogo uznałby za niewartego uwagi dzieciaka. Cóż. Zagłuszył w sobie ciekawość i chęć wytłumaczenia się, uznając, że lepiej będzie nie zaogniać sytuacji. Sam nawet zaczął unikać patrzenia w oczy przyjaciela.
Widząc jak Charles podchodzi do wina, w pierwszej chwili pomyślał, że oto będzie światkiem widowiskowego, choć bezsensownego marnowania trunku. Wymierzy w mur, chodnik czy może w wodę? Znów się spiął i spojrzał pod nogi, oczekując nieprzyjemnego dźwięku tłuczonego szkła. Gdy przez kilka pierwszych sekund nie stało się nic niepokojącego, podniósł wzrok. Im dłużej patrzył, tym szerzej się uśmiechał.
Skinął głową w podziękowaniu za napełnienie kieliszka, w milczeniu przebolał, że wcześniej nie przetarli wnętrza szkła czystą chusteczką. Już chciał cofnąć się na schody i usiąść, ale odstawił naczynie po czym grzecznie podpalił charlesowego papierosa. Swojego szybko dopalił, zgasił o ścianę i przez chwilę rozglądał za jakimś koszem. Nie lubił śmiecić. Chciał być odpowiedzialny za swoje tytoniowe przyzwyczajenie. Zacisnął usta. Tym razem dał sobie spokój, wrzucił niedopałek do wody i zajął miejsce na trzecim schodku od dołu. Nawet gdy siedział zachowywał prostą sylwetkę.
Chwycił kieliszek lewą dłonią, powiódł wzrokiem wzdłuż mostu, spojrzał w niebo. Łuna rozświetlonego miasta odbierała niebańskiej czerni głębię, którą spodziewał się zobaczyć. Może kiedyś wyjedzie za miasto, narażając się na atak mrówek i innych drobnych uprzykrzaczy życia, by dokładnie obejrzeć i zapamiętać jak wygląda to, co do tej pory widział na ilustracjach w mądrych książkach?
Po jakimś czasie spuścił głowę i spojrzał na wodę, w głębi siebie czując silniejszą niechęć niż przed momentem. Zapach i poczucie ułudnego spokoju sprawiły, że po ramionach Leammiele'a przepełzł chłodny dreszcz. Czy było mu zimno? Nie. A woda? Była zimna? Jak głęboka w tym miejscu? Ale, ale! Po co o tym myślał, przecież rzeka i człowiek już się sobie przedstawili, zdecydowanie nie chciał poznawać jej bliżej.
Wydawać by się mogło, że zapomniał o Charlesie, jednak wcale tak nie było. Tym razem Gregor nie wiedział co zrobić, dlatego czekał na dalszy rozwój wypadków. Chwilowo opuściły go jakiekolwiek chęci, nawet ta na wino, dlatego trzymał kieliszek prawie o nim zapominając. Emocje także wyparowały, nie był ani zły, ani przestraszony, ani rozgoryczony, szczęśliwy czy błogo spokojny też nie, po prostu był, siedział tu, patrzył i zapamiętywał, nie mając w głowie żadnego sensownego pomysłu, co zrobić dalej.
Powrót do góry Go down
Charles
Dyrektor szkoły
Nauczyciel ekonomii
Charles


Liczba postów : 159
Join date : 22/01/2014
Age : 34

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptyWto Lut 11, 2014 11:38 pm

Charlesowi do gwałtowności, tak jak do romantyzmu było bardzo daleko i nawet przez myśl mu nie przeszło, że mógłby roztrzaskać nie swoją własność od tak, dla rozładowania negatywnych emocji. Coś naprawdę musiałoby go rozgniewać, żeby zachowywał się agresywnie.
- Dzięki - mruknął i zaciągnął się mocno, po chwili wydychając duży kłąb szarego dymu. Odwrócił głowę w stronę rzeki kontemplując rozmazane światła na jej powierzchni. Wino ciążyło mu w dłoni, dlatego podniósł kieliszek do ust i upił niewielki łyk. Miało cierpki, lekko słodkawy smak. Myśli, które kłębiły się w jego głowie plątaniną czerni zeszły nagle na tor wspomnień, właśnie za sprawą chłodnego szkła, które obejmował palcami. Kiedy ostatni raz miał w ustach alkohol? Kiedy ostatni raz było to wino? Pamiętał, ale jak przez mgłę... Pamiętał zapach słodkich perfum, splątane jasne loki i gładkość ciała w które włożono wiele pieniędzy, tylko po to by było idealne.
Ironia. Wtedy dał się namówić, teraz...
- Miałeś ze mną pić.
To zabawne, bo nie musiał otwarcie na niego patrzeć, żeby wyczuwać apatię. Wciąż wzrok miał utkwiony w zimnych błyskach na nierównej tafli wody, a jednak podświadomie czuł, że kieliszek Gregora nadal był pełny. Zaciągnął się jeszcze raz zastępując smak wina, ostrym smakiem tytoniu i podszedł do poręczy schodów o którą oparł łokcie. Nadal marszczył brwi, ale to było przecież takie typowe. Zaciągnął się jeszcze raz.
- To chyba nie był dobry pomysł, co? - uśmiechnął się gorzko - żeby tu przyjeżdżać...
Nie pozwolił mu jednak odpowiedzieć w chwili, kiedy patrzył mu w twarz. Zaraz bowiem odwrócił się i oparł o balustradę plecami, kontynuując złudnie lekkim tonem.
- Nic nie idzie po mojej myśli. Nie ma pomarańczy, za to jest mnóstwo niedomówień i głupich posunięć. Myślałem, że wyrosłem z głupich posunięć Gregor...
Upił potężny łyk wina i odchylił głowę patrząc na łunę przesłaniającą właściwą czerń nieba.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G EmptySro Lut 12, 2014 12:38 am

Być może po jego twarzy nie było widać, że cokolwiek usłyszał, jednak wewnątrz go coś tknęło. Jedno życie. Jedna chwila, która już się nie powtórzy. Zacisnął zęby, w myślach ostro się krytykując. Taki już był, że wszystkie emocje odczuwał bardzo silnie, od dawna nie starał ich w sobie zagłuszyć. Ba! Wręcz przeciwnie! Testował sam siebie, swoje reakcje, następnie analizował i porównywał. Co mu się teraz stało, że nagle zobojętniał? Przecież to okrutne marnotrawienie życia! Jak mógł nie wychwycić jednego z najgorszych rodzajów głupoty, jakie istniały na tej ziemi? Ślepy na własne życzenie. Równie dobrze mogłeś się nie wahać i skoczyć do tego cholernego Tybru.
Odczekał chwilę, wysłuchując ostatnich słów Charlesa, potem wypił zawartość kieliszka jednym haustem i odstawił naczynie kilka schodków wyżej. Tink! Szkło zadźwięczało w brutalnym zetknięciu z kamieniem, ale Gregor nie zamierzał się tym przejmować, nawet nie spojrzał w tamtą stronę. Stanął za przyjacielem.
- Czytałeś kiedyś 'Doriana Greya?' - zaczął, ale nie dał mu odpowiedzieć. - Wilde postawił tam kilka ciekawych teorii, nie żebym się zawsze z nim zgadzał, na przykład teraz sie nie zgadzam, ale przypomniało mi się... - Wziął wdech i odrobinę zmienił ton głosu, by mężczyzna mógł poznać, że Gregor cytuje treść książki. - ''Lordzie Henryku, chciałabym, aby mi pan podał sposób odzyskania młodości.'' Lord Henryk zamyślił się na chwilę. ''Przypomina sobie księżna jakiś wielki błąd popełniony w młodości?'' ''Ach, całą masę błędów!'' ''Proszę popełnić je na nowo. Chcąc odzyskać młodość, trzeba tylko powtórzyć dawne szaleństwa.''
Leammiele zamilkł. Przerzucił prawe ramię nad ramieniem Charlesa obejmując luźno, po przyjacielsku, potem oparł czoło o jego plecy, gdzieś na wysokości łopatek.
Nie chciał rozwodzić się nad poprawnością całego tego założenia o błędach i młodości, tego dnia już dosyć było gorzkich spekulacji i bicia się z myślami.
- Poza tym 'grzech jest jedyną barwną rzeczą, jaka jeszcze pozostała dzisiejszemu życiu'. - Uśmiechał się, było to słychać w jego głosie. Wycofał się, podszedł do otwartej butelki, podniósł ją i chwilę oglądał, jakby chcąc zauważyć ślady pozostałe po dziwnym sposobie otwierania. Nalał niepełną połowę kieliszka i znów wychylił wino duszkiem, żeby znów dolać, tym razem zostawiając na później.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Włochy - C&G Empty
PisanieTemat: Re: Włochy - C&G   Włochy - C&G Empty

Powrót do góry Go down
 
Włochy - C&G
Powrót do góry 
Strona 1 z 6Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Odpisz mi, Stefan! :: ∎ Inne miejsca na świecie-
Skocz do: