IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Rezydencja Waddingtona

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPon Wrz 08, 2014 3:18 pm

Chyba musiałby być całkowicie ślepy, aby nie dostrzec na tej przystojnej twarzy targających mężczyzną wątpliwości. Obaj mieli swoje obawy, jednak te Doriana z całą pewnością były poważniejsze. Podczas gdy hrabia najbardziej troskał się o obopólną przyjemność, jego kochanek bił się z myślami, a te niekoniecznie należały do najprzyjemniejszych. Konflikt między umysłem a ciałem wprowadzał jedynie większy chaos. Mimo to żaden z nich nie zwiększył dystansu, wręcz przeciwnie, bardziej niepewny spośród nich wykonał własny ruch, skupiając się na fizyczności doznań. Reagował na każdą pieszczotę, przede wszystkim na palec, jaki znalazł się w jego wnętrzu. Z początku musiał przyzwyczaić się do jego obecności, jednak przyszło mu to z łatwością, dzięki czemu zaraz mógł skupić się na rozkoszowaniu doznaniami.
Wypowiedział słowa jakże seksownie zachrypniętym głosem, przez co Gustav kompletnie nie dostrzegł dowcipnej treści. Właściwie, nie zauważyłby jakiejkolwiek treści, gdyż ogarnięty był jedynie pożądaniem. Dlatego zainicjował kolejny pocałunek, kompletnie się w nim zatracając, zwłaszcza, że Richmond odwzajemnił pieszczotę bez chwili wahania. Ale nie mógł się zachwycać tym jednym faktem, bo szybko przyszły kolejne gesty, które również zapierały mu dech w piersiach. Każdy dotyk architekta byłby jednym z tych najznakomitszych, jednak ruch paznokci wydobył z ust Waddingtona cichy pomruk aprobaty. Delikatna dłoń sunęła niżej, by wreszcie dopaść kolejną niepotrzebną część ubioru. Bielizna wreszcie została zsunięta, wtedy też smukłe palce otoczyły męskość hrabiego, aby odpowiednio o nią zadbać. Pobudzony już członek został poddany próbie, z której wyszedł zwycięsko tylko z powodu przerwania pieszczoty. Sam Gustav nie odzyskał ani odrobiny z utraconego spokoju, ponieważ wciąż był prowokowany przez coraz zuchwalsze gesty ze strony kochanka.
Szlachcic musiał jakoś odpowiedzieć na tak śmiały czyn, dlatego, gdy poczuł pewne rozluźnienie we wnętrzu mężczyzny, naparł na wejście drugim palcem, następnie wtargnął do tej ciasnoty, którą już zdążył odpowiednio nawilżyć. Paznokciami podrażnił jedną z wrażliwych ścianek, następnie spróbował dotrzeć nieco głębiej niż wcześniej. W tej chwili czuł przewagę nad długowłosym, panował na jego ciałem, zarazem był świadom tego, że sam nie jest tak do końca bezpieczny. Jeśli się nie opanuje, nie będzie w stanie zaznać spokoju, dopóki nie posiądzie tego wspaniałego mężczyzny. Na całe szczęście, jest coraz bardziej realny cel.
- Wiedziałem… - zaczął zagadkowo, wyrzucając z siebie to jedno słowo być może niepotrzebnie. - Wiedziałem, że rzeczywistość przewyższy wszelkie wyobrażenia.
Docisnął wargi do jego szyi, po czym przesunął nimi aż do jednego z obojczyków, gdzie złożył drobny pocałunek. Następny spoczął na mostku, jeszcze następny na lewej piersi, a po chwili przemówiły żeby, które to ostrożnie przegryzły lewy sutek. Ten, już wielce wrażliwy, został na koniec trącony językiem. Koniuszek narządu smaku znów zawędrował ku szyi, a ta została u nasady naznaczona czerwoną malinką. Będzie można ją ukryć pod ubraniem - wygodne rozwiązanie.
Tym razem nie czekał na rozluźnienie mięśni i stanowczo naparł kolejnym palcem na wejście, spotykając się z oporem. Nie miał zamiaru dopuszczać się siłowego rozwiązania, dlatego zmusił się do tej resztki cierpliwości. Wysunął nieco palce, aby znów wepchnąć je do środka, przez co palce znalazły się dalej niż wcześniej o te kilka milimetrów. A gorące wargi Gustava spoczęły na ustach kochanka, chcąc powstrzymać go od jakiejkolwiek skargi i jednocześnie odwrócić jego uwagę od dolnych partii ciała, narażonych na odczuwanie dyskomfortu. I w końcu trzeci palec znalazł się w Dorianie, co nie zostało przyjęte z aż tak wielkim entuzjazmem przez ciało. Mimo to hrabia trwał w pocałunku, palce zaś od razu poruszyły się, by rozciągnąć ledwo co naruszony teren.
Podobne przewinienie z pewnością nie może zostać tak łatwo przebaczone, jednak Waddington łudził się, że prawdziwa rozkosz otumani ich obu, a wtedy też zapomną o wszelkich nieprzyjemnościach. Nawilżone wnętrze i z każdą chwilą coraz bardziej rozciągane, wydawało się gotowe do przyjęcia męskości. Blondyn wysunął więc palce, by dłonią naprowadzić własną męskość na wejście. Na początek wsunął jedynie główkę penisa, po czym odczekał chwilę. Za pomocą jednego stonowanego pchnięcia wsunął większą część członka, na którym poczuł zaciskające się mięśnie. Przy takim doznaniu musiał wydobyć z siebie jęk, przerywając przy tym pocałunek.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPon Wrz 08, 2014 8:36 pm

Gorąco.
Okropne ciepło uderzyło go na tyle niespodziewanie, by doznał pewnego rodzaju szoku termicznego – zimno pomieszczenia zderzyło się z wysoką temperaturą rozgrzanych ciał. Dreszcze, które przeszyły jego kręgosłup skumulowały się gdzieś w okolicach podbrzusza, powodując przyjemne, wręcz pożądane mrowienie, do którego ciągle się nie przyzwyczaił. A mimo to wiedział, co nastąpi później. Po raz kolejny eksploduje z rozkoszy, jego nasienie wypłynie, zmiesza się z tym należącym do Gustava, lecz przed tym…
Gorąco.
Z początku miał wrażenie, że wszystko trwa niezwykle długo, że czynności wykonywane przez kochanka są żmudne i specjalnie przedłuża samo dojście do finału, byle tylko go dręczyć. Lecz prawda była zupełnie inna. Mężczyzna nie chciał mu zadać bólu, pragnął ograniczyć dyskomfort, który mógł czuć podczas przygotować do najbardziej ekscytującego z doznań. Poczuł to w momencie, gdy drugi z palców niemal w bestialski w jego mniemaniu sposób wtargnął do jego wnętrza. Nie chciał jęczeć, uważał je za upokarzające, a mimo to nie potrafił być cicho. Długi, przeciągły, pełen emocji dźwięk opuścił jego gardło w momencie, gdy poczuł go jeszcze głębiej. Miał wrażenie, że jest już naprawdę daleko, a przecież to ciągle było nic w porównaniu do tego, co miało nadejść niebawem. Ta drobna pieszczota prącia partnera miała na zadaniu nie tylko sprawienie mu przyjemności, lecz przede wszystkim zmierzenie wzwodu hrabiego, jego kształtu, grubości, długości. Richmond nawet w takich chwilach potrafił myśleć analitycznie i wiedział, że nawet najdokładniejsze z przygotowań, nie da mu ucieczki od bólu i pewnych niedogodności, a mimo to ciągle nie przerwał ich zabawy, musiał być mentalnie gotowy na niego, choć ciało ciągle mówiło co innego.
Gorąco…
Nie wiedział, na czym powinien się skupić – na wędrówce ust blondyna, na subtelnych pocałunkach, czy może na skarceniu go za oznaczenie? Na kolejnych dreszczach wywołanych podrażnieniem wrażliwych na dotyk sutków, czy może na tym, że wnętrze wręcz go paliło, mięśnie stopniowo zaciskały i rozkurczały na obcym ciele wewnątrz, że już teraz trudno było mu złapać oddech. Poczuł w końcu ból, gdy… Który to już był? Trzeci? Gdy trzeci palec starał się wsunąć do środka. Za szybko, wszystko działo się teraz tak szybko, że zdążył zapomnieć o oddychaniu, skupianiu się na drobnych szczegółach, które sprawiały mu radość.
Nie mógł już liczyć oddechów – ciężkich i przepełnionych rządzą, nie badał delikatnym dotykiem, w jaki sposób poruszają się mięśnie pod napiętą skórą szarookiego, nie widział, jak zmienia się jego mimika. To wszystko przestało mieć sens w chwili, gdy przekroczyli pewien próg wytrzymałości Doriana. Opadł na pościel, gdy uczucie rozciągania zniknęło. Ciężko łapał powietrze, rozwartymi ustami, które szybko zostały zmuszone do kolejnego z pocałunków, bardziej nerwowego. Nie zdążył nawet wyrazić tej jednej, panicznej myśli, która się zrodziła w jego głowie, gdy ciepłe, pulsujące przyrodzenie zaczęło się w nim zatapiać.
Nie! Jak gorąco…
Nie było już odwrotu, nie było go już w chwili, gdy drzwi sypialni się zamknęły, a on postanowił zająć łóżko gospodarza całej posiadłości. Ciekawość, chęć sprawdzenia siebie oraz intencji Gustava wygrała ze zdrowym rozsądkiem, który teraz musiał się ukryć gdzieś w odmętach jego pragnień.
Czuł go w sobie, ciepłego, dużego, zniecierpliwionego. Obie dłonie znalazły się na ramionach kochanka i na nich zacisnęły, wbijając się w nie paznokciami. Ślady pozostaną zapewne na kilka dni, lecz uczucie, które towarzyszyło penetracji tego człowieka, było warte wszelkich bitewnych ran. Richmond obrócił gwałtownie głowę sprawiając, że długie pasma opadły na jego twarz, znalazły się w ustach, z których wydobył się stłumiony jęk poprzedzony stęknięciem. Wiele wysiłku kosztowało go, by nie krzyknąć, ani nie uronić łez, które były wstydliwym tematem w owej sytuacji. Przyciągnął go do siebie drżącymi już teraz od wysiłku rękoma i wyszeptał do ucha dwa, pełne napięcia słowa, poprzedzone gorącym oddechem.
- Jestem twój – Gustav zawładnął nim, zaanektował ciało, okiełznał wszystkie myśli.
Dorian Casper Sven Richmond Jr. uznał czyjąś wyższość i nie wstydził się tego. Był całkowicie zdany na jego wolę, choć ciągle ból przewyższał rozkosz. Nie skarżył się jednak. Nieznacznie poprawił się w tej pozycji, przesuwając biodra oraz unosząc nieznacznie nogi, by podeprzeć się kolanami na jego bokach.
 - Nie każ mi już czekać – ciche, pełne napięcia słowa dały Waddingtonowi ważną wskazówkę.
Jego kochanek był gotowy na niego, był w stanie znieść nieuniknione cierpienie, by dać mu przyjemność, samemu skupiając się tylko na pozytywnych bodźcach. O konsekwencjach pomyśli później. Był zdecydowanie jeden wielki plus… W ciąży nie będzie.
Ta myśl na tyle go rozbawiła, że na wykrzywionej nieco od bólu twarzy pojawił się uśmiech, tak bardzo dla niego charakterystyczny. Przesunął dłońmi po ramionach i plecach jasnowłosego, dociskając go do siebie. Wyraźnie się uspokoił, choć naprawdę wrzał od zapomnianych przed laty doznań.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyWto Wrz 09, 2014 1:18 pm

Drżące pod nim ciało zachwycało go swoją wrażliwością, dlatego starał się traktować je z jak największą dozą delikatności. Z początku udawała mu się ta sztuka, zwłaszcza, że musiał uważać na ciasne wnętrze podczas jego rozciągania. Ale im bardziej zbliżał się końca tych przygotować, tym bardziej oddalał się od własnego założenia, iż będzie przez cały czas opanowany. Pożądanie wzięło nad nim górę i przyćmiło zdrowy rozsądek, przez co hrabia przyspieszył wszystkie czynności, aby tylko jak najszybciej znaleźć się w nim. Wyczerpał pokłady cierpliwości, a dostrzegł to dopiero w chwili, gdy zaprzestał racjonalnie myśleć. Wszedł w kochanka ostrożnie, starając się zadać mu w ten sposób jak najmniej bólu, aczkolwiek wiedział, że nie unikną uczucia dyskomfortu, nawet gdyby bardzo chcieli.
Po pierwszym wyważonym pchnięciu zamarł na chwilę w bezruchu i przyjrzał się uważnie obliczu mężczyzny. Jego klatka piersiowa unosiła się nerwowo w szybkim tempie, zdradzając, z jak wielkim trudem przychodzi Dorianowi łapanie powietrza. A mimo to Gustav zdecydował się na intensywny pocałunek, jakby nie zauważył bolesnego wyrazu na twarzy kochanka. Myśl, że mógłby ponownie zobaczyć słone łzy spływające po jego policzkach, choć te były doprawdy piękne, nie napawała go radością. Pragnął dać partnerowi samą rozkosz, o którą jeszcze przed chwilą z uporem się dopraszał. Nadal jej chciał, jednak entuzjazm na chwilę przygasł, kiedy przyszedł ból. Ale on zniknie, z całą pewnością tak się stanie.
Zadbane dłonie znalazły się na ramionach hrabiego, a paznokcie wbiły się w skórę, pozostawiając po sobie wyraźne ślady. Z ust Gustava wydobyło się ciche syknięcie, lecz szybko je stłumił, wierząc, że te drobne rany to nic w porównaniu z doznaniami, jakich doznaje teraz Richmond. Waddington całkowicie skupił się na kochanku, wpierw myśląc o jego przeżyciach, dopiero potem o sobie. Postawił go na piedestale, wywyższył go i postawił nad sobą, aby nawet na chwilę nie zapomnieć o jego potrzebach. I kiedy poruszył się, aby zanurzyć się w nim po nasadę, długowłosy wydobył z siebie słowa, których obaj potrzebowali. W tych dwóch wyrazach kryło się zapewnienie, że nie muszą już niczego odwlekać. Dorian poddał się jego woli. Mimo to szlachcic zwlekał z wykonaniem kolejnego pchnięcia, chcąc przyzwyczaić partnera do uczucia wypełnienia. Ale architekt ruchem bioder uświadomił mu, że koniec już z delikatnością, w jakiej odnaleźć można było swego rodzaju przewrażliwienie. Żaden z nich nie jest z porcelany, choć blada skóra Richmonda poddawała te tezę wielkiej próbie.
- Skoro tego sobie życzysz – wyszeptał w jego wargi, gdy tylko się nad nim pochylił, a dłonią przesunął czule po jego gładkim policzku. Ledwo musnął miękkie usta, kiedy poruszył się w rozkosznie ciasnym wnętrzu, przy czym musiał wydobyć z siebie cichy jęk. To było jedno z najlepszych doznań, a marzenia o nim były dalekie od rzeczywistości. Posłusznie przylgnął do męskiego ciała, napierając na nie rozgrzanym torsem, kiedy to własnym ruchom bioder nadawał coraz szybsze tempo. Z każdym kolejnym ruchem odczuwał coraz większą satysfakcję. Dziwnym trafem nie wymusił na Dorianie kolejnego pocałunku, ustami pieścił jego szyję, pozostawiając na niej mokre ślady. Był pod głębokim wrażeniem, jakby pozostawał pod czarem zmysłowego ciała. Rozpaczliwie sunął dłońmi po bladej skórze, nie próbując nawet się opamiętać. Gorącymi wargami zjechał z szyi do mostka, tam składając wilgotny pocałunek.
Wreszcie chwycił biodra partnera i nieco je uniósł, aby znów wykonać pchnięcie, lecz tym razem nie było to jedno z tych ostrożnych. Gustav nabrał więcej pewności, przez co i jego ruchy stały się bardziej zdeterminowane. Mocniej naparł na wnętrze, rozpychając je swą męskością. Wniknął zdecydowanie głębiej niż palcami, przez co mięśnie rozkosznie zaciskały się na jego penisie. Mimowolnie sapnął i wbił palce w biodra partnera, by te czasem nigdzie mu nie uciekły. Jeszcze mocniej poruszył się w kochanku, napierając na wrażliwe ścianki.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyWto Wrz 09, 2014 8:13 pm

Zaczął się horror, lecz świadomość, że ten miał się zamienić coś w pięknego, pozwalała wytrwać Dorianowi w postanowieniu, iż nie przerwie tego, co na dobrą sprawę dopiero się rozpoczęło i nie zanosiło się, by za szybko się skończyło. Uczucie wypełnienia było na swój sposób irytujące, ze w pierwszej chwili zapragnął pozbyć się obcego ciała w sobie, które z każdą chwilą dążyło dalej, i dalej i nie zamierzał przestać. A on tonął coraz bardziej w tym uczuciu, które go pochłaniało. Był już naprawdę głęboko – Dorian tracił świadomość i kontrolę nad nim przejmowały uśpione do tej pory instynkty, zaś Gustav był w nim coraz to głębiej.
Dłonie długowłosego przejechały niemal rozpaczliwie przejechały po piersi szlachcica, chcąc się tam czegoś przytrzymać. Pozycja wymuszała na nim, by nogi miał zgięte, zaś alce od stóp zaciskały się na pościeli i gwałtownie prostowały, gdy tylko czuł tarcie wewnątrz siebie zniwelowane nieco przez wcześniej rozprowadzony olejek. Każdy ruch był dokładnie odczuwalny, paliło od środka, rozpychało boleśnie, lecz było to coraz bardziej znośne. Odetchnął znów głębiej, pozwalając sobie na chwilę rozluźnienia, co też przychodziło mu z trudem. Załzawionymi oczami spojrzał na twarz kochanka, lecz nie uronił tym razem ani jednej łzy. Pokazał się od tej silnej strony, niezależnej i nieustępliwej, choć jego mimika zdradzała, że cierpiał, lecz był to ból warty zniesienia, bo powoli zamieniał się w trudną do opisania rozkosz, której nie mógłby zaznać w żaden inny znany mu sposób.
Wyjęczał coś na podobieństwo imienia hrabiego, gdyż nic nie powstrzymywało go przed wydawaniem z siebie dźwięków. Czuł po raz kolejny wędrówkę ust po swoim ciele, lecz w obecnej chwili nie był w stanie na nią odpowiedzieć.  Przetarł twarz, czując, że pot zaczyna się sperlić na jego skórze. Zagryzł dolną wargę, nie mogąc uwierzyć, że obcuje właśnie z drugim mężczyzną.
Poniekąd był przekonany, ze epizod z przeszłości był jedyny, ze to jedynie błędy młodości i w rzeczywistości nigdy nie chciałby tego powtórzyć. A mimo to, od ostatniego aktu miłosnego z osobnikiem tej samej płci nie był w stanie spojrzeć w fizyczny sposób na kobiety. Doceniał ich piękno, wspaniałe kształty, urodę, intelekt, lecz nie były obiektem jego westchnień. Nie wyobrażał sobie stosunku płciowego z tak kruchą istotą. W pewien sposób sam upodobnił się do obiektu uwielbiania wielu mężczyzn. Zachował długie włosy, nienaganne maniery, tą wrodzoną tajemniczość i trudny charakter, który przyciągał wielu, porcelanową karnację, szczupłą budowę ciała i z pozoru delikatność, której można było mu pozazdrościć. I chociaż posiadał wiele przymiotów kwalifikujących go do rasy uległej, to nie pozwalał sobie na taką segregację. Wielu pożałowało, gdy nie brało jego zdania na poważnie. Lecz tym razem się poddał, chciał swego rodzaju zniewolenia nie tylko ciała, ale również i umysłu.
Nie do końca wiedział, co się dzieje, gdy jego biodra zostały uniesione, lecz szybko zrozumiał, gdy poczuł mocniejsze natarcie. Mięśnie zacisnęły się, z gardła wydobył się mocno zachrypnięty krzyk oraz pojawiło się uczucie, którego do tej pory nie było w ich akcie. Paraliżująca przyjemność rozeszła się po całym ciele, gdy tylko Gustav dotarł głębiej, na tereny, które mogły dać jedynie rozkosz. Zaparł się mocniej na łóżku, które uporczywie milczało i pozwolił dyrektorowi firmy na więcej, znacznie więcej. Architekt drżał z wysiłku i podniecenia.
- Tak – to jedno słowo, wyrwało się tak niespodziewanie, było tak nieoczekiwane, że nie powinno w ogóle było zaistnieć, a mimo tego rozbrzmiało głośno w całej sypialni, gdy Waddington trafił w czuły punkt.
Podczas ich uniesienia nie było czasu na słowa, żaden z nich tak naprawdę nie myślał o tym, by cokolwiek mówić. Słowa były zbędne, gdyż potrafili się porozumieć bez nich, a westchnięcia, jęki, sapnięcia, przyspieszony oddech, czy napięte mięśnie potrafiły głośniej krzyczeć, niż najbardziej wymowne ze zdań.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyCzw Wrz 11, 2014 1:12 am

Gdy do szarych oczu kochanka naszły łzy, hrabia postanowił, że nie pozwoli mu uronić ani jednej. Ale nie musiał w żaden sposób interweniować, aby zapobiec wędrówce słonych kropel, ponieważ sam zainteresowany pokazał, iż nie ma zamiaru okazać słabości. Zresztą, przyjemność powoli przeważała nad bólem, zajmując sobą całe ciało. Obaj stopniowo zanurzali się w rozkoszy, z każdą chwilą coraz bardziej porzucając rozsądek. Dorianowi z całą pewnością przychodziło to z większym trudem, jednak w końcu całkiem odrzucił wszelkie wątpliwości, wypowiadając przy tym imię kochanka. Wzdłuż jego kręgosłupa przeszedł dreszcz, po czym znów zalała go fala gorąca. Tak erotyczny dźwięk nie mógł być mu obojętny, zwłaszcza, że sam wydobył go z pomiędzy wąskich warg długowłosego.
Richmond nieświadomie tym jednym odgłosem zdradził, że jest gotów na więcej. Na ten sygnał Gustav uniósł jego biodra i poruszył się w nim mocniej, w ten sposób zapoznając uległe ciało z jeszcze większą dawką rozkoszy. Dorian wydobył z siebie krzyk, który z pewnością był słyszalny w pobliżu. Ale ten fakt wydał się tak mało istotny samemu hrabiemu, że zignorował go na rzecz drżącego partnera. Palce mocniej wbił w bladą skórę, zamykając biodra w swej pułapce, znów zadając kolejne pchnięcia ciasnemu wnętrzu, gdzie mięśnie co rusz zaciskały się na jego penisie.
I kolejny odgłos, a właściwie słowo, wydobyty z gardła architekta sprawił, że Waddington zapłonął. Aprobata ze strony kochanka znaczyła dla niego naprawdę wiele. Z tego powodu poruszył się w nim szybciej, wręcz gwałtownie, jakby chciał zmusić go do kolejnej pozytywnej reakcji. Od razu wyczuł, że trafił w ten wrażliwy punkt, co im obu przyniosło wiele przyjemności. To było tak cholernie dobre doznanie uderzyć główką penisa w jego prostatę. Cichy jęk mimowolnie wypłynął przy tym z jego lekko rozchylonych warg. Leniwie przegryzł tę dolną, po czym docisnął rozpalone usta do ramienia mężczyzny, tamują tak kolejne odgłosy. Przecież to Dorian miał wydawać seksowne dźwięki.
Trudno mu było uwierzyć, że to wszystko nie jest snem. Naprawdę miał w swym posiadaniu to zmysłowe ciało i każdy szczegół ukazywał mu tę prawdę. Ale to przede wszystkim ciepło drugiego ciała uświadamiało mu wagę całego zbliżenia. Wreszcie w pełni swobodnie dotykał architekta. Jeszcze nie tak dawno wydawał się on wręcz nieosiągalny, tymczasem był zależny od woli hrabiego. Ulegał pchnięciom, intensywnie przeżywał każdą pieszczotę i dopraszał się o więcej. Przy swych prośbach nie używał słów, potrzeby sygnalizował mową ciała i jakże głębokimi spojrzeniami. Wydawał też z siebie jednoznaczne dźwięki.
Gustav uniósł głowę i zajrzał w szare tęczówki kochanka, następnie pochylił się nad jego twarzą i na krótką chwilą przywarł do jego ust. Na chwilę spowolnił tempo ruchów bioder, aby uczynić penetrację bardziej intensywną przez długie i głębokie pchnięcia. Ale już po chwili powrócił do wcześniejszej częstotliwości, będąc na nowo dzikim, wręcz gwałtownym.
- Dorianie - wyszeptał to imię z czcią wprost w jego wargi, kiedy tylko zakończył pocałunek. Czuł, że musi wypowiedzieć je głośno, aby odnaleźć spokój ducha. Jedną z dłoni zabrał z biodra długowłosego, aby wsunąć ją między ich ciała. Delikatnie pochwycił w nią męskość i zaczął ją poruszać powolnymi ruchami dłoni. Zamierzał dać swojemu partnerowi wszystko, co najlepsze. Nie da mu zapomnieć tej nocy.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPią Wrz 12, 2014 5:28 pm

Czara, nie goryczy, a przyjemności przelewała się niezwykle szybko, zaś mocno wyposzczone ciało szlachcica chłonęło każdorazową pieszczotę niczym gąbka, która nigdy nie miała dość. Wszystko zaczęło tworzyć spójną całość, nie potrafił już rozróżnić pojedynczych bodźców, choć bardzo pragnął to uczynić. Absorbował pocałunki, dotyk, mocne ruchy bioder.
Gustav Waddington brał go w swe posiadanie, poddawał się temu, tracił wręcz zmysły, które nie były otumanione bólem, lecz rozkoszą. Tak bardzo pilnował się, by nie stracić kontroli, a jednak zrobił to. Nie wiedział już nawet ile czasu minęło odkąd zaczęli się kochać, lecz nie chciał, by to się zakończyło. Gdy tylko poczuł dłoń na swoim nabrzmiałym członku po raz kolejny jęknął, a odgłosy przez niego wydawane nasilały się z każdą chwilą, gdy ruchy partnera stały się jeszcze mocniejsze i pewniejsze, docierające niezwykle głęboko i precyzyjnie trafiające w to czułe miejsce, które pozwalało mu na chwilę beztroskiego zapomnienia. Olejek sprawdził się wyśmienicie, niwelując niekomfortowe tarcie i zapewniając im oby rozrywkę na najwyższym poziomie. Dorian dyszał ciężko, pot zlepił mu włosy, których pasemka przykleiły się do wilgotnych policzków. Czuł zapach unoszący się w powietrzu – miłości oraz wysiłku. Uśmiechnął się niespodziewanie i wtedy też poczuł to palące ciepło rozchodzące się po podbrzuszu.
To był ten moment, gdy osiągnął spełnienie, a wszystkie mięśnie zacisnęły się mocno. Ruch bioder kochanka nie ułatwiał mu uspokojenia rozdygotanego ciała. Wytrysk był gwałtowny i mocny, chociaż architekt nie tak dawno szczytował. Odgiął głowę, rozchylił wargi i nawet przez chwilę mu nie przyszło do głowy, by się zasłonić. Gospodarz mógł podziwiać go w najbardziej intymnej chwili spełnienia, zaś on dawał mu na to pełne przyzwolenie.
Dopiero później przyjdzie chwila refleksji, nad tym, co też się wydarzyło tego wieczora. Zamiast jeść teoretycznie ostatnią kolację przed wyjazdem Richmonda oni właśnie spędzali jedne z bardziej niezapomnianych chwil w swoim towarzystwie. Lecz wszystko, co ma swój początek, posiada i koniec, o którym Dorian teraz też pomyślał.
A on nie przestawał. Ciągle się w nim poruszał, gwałtownie, spragniony, zaś dłonie długowłosego zaciskały się ponownie na silnych ramionach. Przyciągał go do siebie, jęcząc co pewien czas prosto do ucha, drażniąc je rozgrzanym powietrzem. Ciała ślizgały się, ocierając o siebie, uścisk ud na bokach dyrektora RoboticsUNION nieco zelżał, gdy jego gość poczuł w końcu rozluźnienie, a mimo to nie prosił, by przestać, nie pragnął końca, gdyż bał się, że to będzie definitywny finisz ich znajomości. Nie ufał blondynowi pod tym względem, nie znał go na tyle, by móc mieć pewność, że nie zostanie po prostu porzucony, jak jeden z wielu.
A przez te parę dni rozłąki, gdy musieli rozstać się w nagłej sytuacji, zdążył zasłyszeć opinii na temat człowieka, przed którym aż tak się obnażył i któremu pozwolił nad sobą zawładnąć. Musiał przyznać, że nie były to zbyt pochlebne opinie, a mimo tego wylądował w sypialni Casanovy na miarę dwudziestego pierwszego wieku. Czy był aż tak zdesperowany, by wpaść w ramiona pierwszego mężczyzny, który wykazał się tak ogromną determinacją w przekroczeniu bariery, która go otaczała? Nie. To nie było w stylu Richmonda, lecz w obecnej sytuacji nie wiedział, jaki był jego styl.
W tej chwili zażywał dalej rozkoszy, która nieustannie trwała w objęciach partnera, którego sam sobie wybrał i nie żałował tej decyzji. Jeszcze.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptySob Wrz 13, 2014 8:20 am

Smukłe ciało kochanka wydawało się Gustavowi tak niezwykle wrażliwe. I z całą pewnością takie było, skoro tak intensywnie reagowało na zaznawaną rozkosz. Blada skóra bez jakiejkolwiek skazy - poza śladami po obecności szlachcica – była torturowana falami gorąca oraz coraz to mocniejszymi dreszczami. Hrabia dostrzegał w tym ogrom niewinności długowłosego, jednak jego brak doświadczenia w pewnej mierze zachwycał. Waddington nagle stał się rzeźbiarzem, który drążył we wnętrzu najdoskonalszego posągu, aby dorzucić coś od siebie w dziele stworzenia. Fascynował go to, na ile mógł sobie pozwolić podczas zbliżenia, kiedy to jeszcze kilka krótkich chwil temu bał się po długowłosego sięgnąć. Choć był blisko, zdawał się nieuchwytny. A teraz? Leżał pod nim i wił się z rozkoszy, zapominając o wszystkich ograniczeniach podczas wydawania tak słodkich dźwięków. Te odgłosy to był istny miód na uszy, mimo to dyrektor zdecydował się tamować je pocałunkami, lecz nie czynił tego natarczywie, żeby czasem nie pozbawić partnera tchu. Podczas pocałunków - mocnych, jednocześnie płytkich - palcami mocniej napierał na twardą męskość, zaznajamiając się w ten sposób z wyczekiwaniem tego narządu płciowego na spełnienie.
Od razu dostrzegł, że oddech Doriana stał się zdecydowanie cięższy, a jęki bardziej przeciągłe. Zapewne nieświadomie wychodził biodrami naprzeciw, zdradzając swą żądzę. Im obu było dobrze. Jednak Richmond doszedł pierwszy. Jego sperma znalazła się na dłoni hrabiego oraz na podbrzuszu samego zainteresowanego. Marnotrawstwem byłoby nie zasmakować w tym słonym płynie ponownie, lecz Gustava zajmowała teraz tylko i wyłącznie myśl o tym, że musi doprowadzić partnera do szaleństwa. Z tego powodu nie przestawał napierać na wnętrze, które zacisnęło się na jego penisie i przez długą chwilę nie rozluźniało uścisku. Ale nadal prącie mogło poruszać się w środku i atakować te najwrażliwsze rejony. Architekt nie oponował na tak śmiałe przeciąganie zbliżenia, choć jego ciało już opadało z sił. Udami nie ściskał już tak mocno ciała Waddingtona, jednak nie przestał wydawać z siebie jęków. Dłońmi mocno dociskał do siebie ciało dominanta, przez co ich spocone torsy zetknęły się ze sobą i nie chciały odłączyć. W tym zachowaniu dostrzec można było sporo determinacji, która im obu nakazywała utrzymać tę bliskość.
Poczuł napływ gorąca w podbrzuszu, następnie mocny dreszcz wzdłuż kręgosłupa, co mogło sygnalizować tylko jedno. Bezwiednie wydobył z siebie przeciągły jęk i doszedł we wnętrzu kochanka, nawet nie kłopocząc się tym, że brudzi jego wnętrze. Wypełnił go własnym nasieniem, po czym wysunął się z niego i opadł na jego ciało, twarz chowając w ramieniu, a którym zaraz złożył drobny pocałunek. Sam teraz oddychał ciężko i ledwo myślał, wręcz zmuszając umysł do wysiłku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niego, że zapomniał się i to na tyle, aby kochać się bez zabezpieczenia. I Richmond nawet go nie upomniał. Obawiał się jego reakcja, w końcu sam dostrzegał swą winę. Jednocześnie nie czuł się z tym wszystkim tak źle.
Pieprzyć to – pomyślał wojowniczo, chcąc stawić temu czoła.
Podniósł się na łokciu i spojrzał na niego z resztkami pożądania. Wpił się w jego wargi władczo i zaraz wsunął język do wnętrza ust, aby tam trącić koniuszkiem drugi narząd smaku. Nie miał zamiaru myśleć konsekwencjach, nie w chwili, gdy trzyma go w swoich ramionach. Objął go mocno w talii, samemu przewracając się na bok, po czym docisnął go do siebie. Potrzebował ciepła drugiego ciała, zwłaszcza, że Dorian nie był mu obojętny. To pierwszy mężczyzna, który jest mu równy, dlatego nigdy nie pozwoliłby sobie go wykorzystać. Był wobec niego jak najbardziej poważny, lecz nie składał żadnych deklaracji. Jedynie podczas ich pierwszego wspólnego obiadu oznajmił, że jeśli miałby stworzyć związek, to tylko z kimś takim jak architekt. Doskonale to pamiętał.
- Nie zdążyłem się wstrzymać – wyszeptał zmysłowo wprost w ponętne wargi, dłonią błądząc po jego gładkim torsie. Palcami niekiedy trącał jeden z sutków, próbując subtelnie podrażnić kochanka. I chcąc uniknąć odpowiedzi na swe słowa, tudzież skarcenia, znów złączył ich usta w gorącym pocałunku.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptySro Wrz 17, 2014 12:36 pm

Szczytował jakiś czas temu, lecz przyjemność nie ustawała, za czym stał nie kto inny, jak sam Waddington, nieprzerwanie poruszający się w jego wnętrzu i doprowadzający go na skraj świadomości. Dorian zaczął liczyć oddechy i wtedy też dał sobie sprawę, że ruchy mężczyzny stały się jakby nagle gwałtowniejsze, pełne determinacji i jakby dążyły do końca. Wystarczyło jeszcze kilka pchnięć, by poczuł ich nieuniknione następstwa. Otępione od przyjemności ciało zarejestrowało, że zostało wypełnione nasieniem kochanka, gdyż kolejne dreszcze przeszły przez kręgosłup długowłosego. Sama świadomość, że został w pełni przywłaszczony, naznaczony napawała go lękiem, jak i dawała ziarenko nadziei na więcej w przyszłości.
Lecz teraz przyjdzie im się zmierzyć z dość szarą rzeczywistością, która powoli na nich spływała. Architekt cicho jęknął, czując ciężar partnera na sobie, wsunął drżącą ciągle dłoń w krótkie włosy, pozwalając mu na chwilę odpoczynku. Ruchy kopulacyjne były dość męczące, zaś szlachcic za wiele nie musiał robić podczas stosunku, nie miał nawet takiej możliwości, a tym bardziej doświadczenia w owej sytuacji, co mogło działać niekorzystnie na jakąkolwiek decyzję podjętą w późniejszym czasie przez hrabiego.
Coś musiało gryźć Gustava, który tak zachłannie posiadł usta właściciela szkoły, nie pozwalając mu nawet na zebranie myśli. Faktem było, iż kochali się bez zabezpieczeń. Ze swojej strony Dorian mógł zapewnić, że nic złego się nie stanie, nie był wszak na nic chory, nie zmieniał partnerów, gdyż ich nawet nie miał, a przy swoim pierwszym razie zadbał o taki drobny szczegół, jakim była prezerwatywa. Znał jednak reputację kochanka i dobrze wiedział, że nie był tym pierwszym, ani nawet drugim, czy trzecim. Był zapewne gdzieś na końcu dość pokaźnej listy, która zapewne będzie miała swój dalszy ciąg. Pamiętał, by zapytać się przed stosunkiem o tę dozę bezpieczeństwa, lecz w pewnym momencie pozwolił sobie na czyste szaleństwo, nie rozumiejąc, dlaczego zaufał nawet w tak intymnej kwestii niemal obcemu mu mężczyźnie.
Te wszystkie myśli przemknęły mu przez głowę, gdy oddawał się kolejnemu z namiętnych pocałunków, dygocząc lekko z zimna oraz pożądania, które na nowo było w nim rozbudzane. Przylgnął niemal cały do ciała partnera i przymknął oczy. Na nowo mógł się skupić na innych zmysłach, które nie zawodziły go i w tej chwili. Nie mogli jednak trwać ze złączonymi ustami w nieskończoność, a sama wypowiedź Richmonda musiała ostatecznie nadejść.
- Wiem, nie winię cię. To tak jakbym dał ci ciastko z ulubionym nadzieniem i pozwolił ci zjeść jedynie obrzeże bez dotarcia do wyczekiwanej masy – porównanie było absurdalne, lecz jakże prawdziwe, zaś na pełnych i czerwonych od pocałunków ustach zagościł nieco figlarny uśmieszek.
Nie chciał wstawać, lecz wiedział, że będzie musiał w końcu udać się do łazienki, by pozbyć się resztek ich bliskiej zabawy oraz obmyć zmęczone ciało. Ucieszył się cicho, że krzesła w jadalni były miękkie i nie powinny powodować dyskomfortu podczas siedzenia. Człowiek w chwilach nieszczęścia docenia tak drobne rzeczy.
Powoli uchylił powieki i przyłożył obie dłonie do policzków mężczyzny, spojrzał mu głęboko w oczy i choć miał dziesiątki pytań, to nie zadał ani jednego, bojąc się odpowiedzi na każde z nich. Było też na nie za wcześnie. Zdecydował się jedynie przysunąć twarz Gustava bliżej i złożyć delikatny, pełen szacunku pocałunek na jego czole. Szybkim ruchem ręki, okrył się skołtunioną narzutą na łóżku przez ich harce, by nie czuć na nowo dyskomfortu związanego z nagością, gdyż adrenalina w zastraszająco szybkim tempie opadała. Sam proces przyzwyczajenia go do swobodnego siedzenia w stroju Adama obok drugiej osoby będzie zapewne monotonny, lecz jakże łatwy do urozmaicenia. Nieco przepraszająco spojrzał na mężczyznę i pozwolił sobie z wysokości przesunąć wzrokiem po jego nagim torsie, brzuchu, kroczu, odpoczywającym już przyrodzeniu, udach aż po stopy. Aż westchnął głośniej. Hrabia Sandwich był ideałem i w tej krótkiej chwili był tylko jego. Gustav był zdecydowanie najlepszym okazem w zbiorach gościa z Sydney, choć ten nie patrzył na niego przedmiotowo.
- Czy nadal zezwolisz mi na nocowanie w tym miejscu? – zapytał, zasłaniając się nieco szczelniej, lecz nie przed wzrokiem blondyna, a utratą ciepła, na którą nie mógł sobie już pozwolić, gdyż skóra stała się blada niczym u porcelanowej lalki, zaś wszelkie czerwone ślady zrobiły się nad wyraz mocne i dostrzegalne.
Dorian został naruszony, delikatna powłoka pękła i nie zdawał się być z tego powodu zły czy zmartwiony.
- A brak zabezpieczeń… Czy o czymś powinienem wiedzieć? – zadał to pytanie najdelikatniej, jak mógł i zapewne nawet gdyby dowiedział się o najgorszej z opcji, na jego twarzy nadal byłby ten subtelny uśmiech oraz nieziemskie opanowanie.
Nie potrafił się powstrzymać przed ponownym pogładzeniem wybitnie uwielbianych przez niego jasnych pasm włosów biznesmena.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyCzw Wrz 18, 2014 9:44 pm

Obaj zapomnieli o zdrowym rozsądku, gdy tylko ich ciała spotkały się ze sobą. Każdy z nich chciał więcej i był gotów posunąć się jak najdalej, aby tylko zaznać rozkoszy w najczystszej postaci. Nie sposób było podczas uniesienia myśleć o zachowaniu bezpieczeństwa. Zresztą, nawet gdyby w połowie jakimś cudem uświadomili sobie, że zaniedbali tak ważną kwestię, nie byłoby już odwrotu, musieliby po prostu pogodzić się z tą myślą. Romantyczne nastroje opadłyby w takiej sytuacji, mimo to hrabia nie potrafiłby powstrzymać się od kolejnych pchnięć czy też pocałunków. Już od pierwszego dotknięcia pożądanie nie do opanowania całkowicie przyćmiło mu umysł. Ale chyba nie tylko jemu, skoro Dorian sam nawet nie zaprotestował zbyt stanowczo. Co prawda, jego łzy popłynęły, lecz nie wynikało to z braku akceptacji a pewnych obaw. To, że miał wątpliwości, było zrozumiałe, ale równie naturalne wydawało się to, iż te zniknęły.
Świadomość przyszła ze sporym opóźnieniem, a wszystko przez gorące nasienie szlachcica, która rozlało się we wnętrzu długowłosego. Prawdopodobnie żaden nie uprzytomniłby sobie zagrożenia, gdyby nie ten drobny szczegół. W pewien sposób naznaczenie w taki sposób kochanka przynosiło satysfakcję, przynajmniej jednej ze strony, lecz z drugiej strony było odrobinę kłopotliwe, w końcu wyczyszczenie tak intymnej części ciała wymagało pewnego wysiłku. Aczkolwiek Waddington nie miałby żadnych oporów przed zaoferowaniem swej pomocy w tej kwestii. Właściwie, chciał wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, w końcu to on wypełnił spermą wejście kochanka. Jednak nie potrafił się powstrzymać, gdy tak bardzo pragnął tego smukłego ciała. Ono było jakby stworzone po to, aby go w pełni uszczęśliwić. Blada skóra, na której odznaczał się każdy ślad, tak bardzo odpowiadała jego upodobaniom. Richmond był niczym dar od losu.
Brak prezerwatywy nie był tak wielkim zmartwieniem, Gustav przejął się bardziej reakcją partnera na pozostawienie w nim śladów po spełnieniu. Doskonale widział po kochanku, przede wszystkim po jego braku doświadczenia, że z całą pewnością nie jest skażony żadną chorobą. Sam zaś był przekonany o tym, że jest zdrowy, bo pomimo swego bogatego życia łóżkowego dbał o kwestie bezpieczeństwa, również regularnie się badał – tak dla wszelkie pewności. Badania laboratoryjne pod kątem chorób wenerycznych oraz zakaźnych traktował na równi z kontrolą u dentysty. Zwyczajnie nie potrafił zrezygnować z seksu z innymi mężczyznami, choć brał pod uwagę znalezienie sobie stałego partnera. Na Doriana patrzył w sposób, w jaki na nikogo jeszcze nie spoglądał. Byli sobie równi i podobni, nic więc dziwnego, że hrabia Sandwich poważnie traktował tę relację. Ale na razie nie składał żadnych wielkich deklaracji, jednak na początku znajomości powiedział, że tylko przy Richmondzie byłby gotów się ustatkować. I miał takie plany, mimo to nie mówił już o nich głośno.
Po pocałunku nadeszły słowa, które stanowiły odpowiedź na wypowiedź biznesmena. Okazało się, że kochanek nie miał mu za złe tej drobnej wpadki, a nawet wyraził pewne zrozumienie poprzez ciekawą metaforę. I kiedy na jego ustach zagościł uśmiech, gospodarz ucałował jego policzek, aby nie zmienić ułożenia warg kolejnym pocałunkiem. Jednak architekt zaszczycił go delikatnym dotykiem oraz drobnym pocałunkiem złożonym na czole. A potem zawinął się w pomiętą narzutę, pozbawiając stalowoszare tęczówki dyrektora widoku bladej skóry, na co mężczyzna zareagował z cichym westchnięciem. Chwycił za materiał i odsłonił fragment ramienia, który ucałował czule, by zaraz zakryć dobrowolnie.
- Nie wyobrażam sobie, abyś miał teraz spać gdziekolwiek indziej.
Rzecz jasna nie liczył na zbliżenie każdej nocy, jednak chciał zachowa bliskość. Miał zamiar trzymać długowłosego w ramionach i cieszyć się ciepłem jego ciała w każdej możliwej chwili.
- Nie musisz się martwić, jestem w pełni zdrowy – odpowiedział szybko, posyłając mu przy tym uśmiech pełen spokoju. Poczuł jego palce w swych włosach, przez co zamruczał gardłowo pod nosem. Sam chwycił za jeden z długich kosmyków kochanka i ucałował jego końcówkę z wielkim zadowoleniem. Zaraz objął go i naciągnął na swe ciało z całą tą narzutą. Potrzebował mieć go blisko, po prostu.
- I powinieneś jeszcze wiedzieć, że tylko przy tobie udało mi się stracić kontrolę.
To było wyznanie rzadkie dla idealnego szlachcica. Bez słowa uniósł się na łokciu i sięgnął ust Doriana. Rozleniwił się, jego ciało nie chciało już niczego więcej, za to umysł łaknął coraz bardziej. Sprzeczność ta pogłębiała się, mimo to nie wydawała się jeszcze kłopotliwa.
- Powinieneś teraz odpocząć u mojego boku. Ja sam nie zamierzam wstawać z łóżka.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyNie Wrz 21, 2014 5:58 pm

Błogie lenistwo ogarnęło ciało i umysł szlachcica, który bez wahania poddał się Gustavowi, po raz kolejny spełniając jego zachciankę tyczącą się bliskiego leżenia. Nie przywykł do bezczynności, każdy swój dzień spędzał bardzo aktywnie, lecz w jego harmonogramie z pewnością nie było niezapomnianego seksu z niedawno co poznanym hrabią, na którego punkcie stracił w swój swoisty sposób rozum. Jedni przechodzą szczenięcą miłość w High School, a inni pod czterdziestkę. Musiał przyznać iż był to naprawdę szalony dzień, który powoli, równie leniwie dobiegał końca, choć zapowiadało się jeszcze na ponowną konfrontację z panią Waddington podczas wspólnej, niby ostatniej kolacji. Nie miał już ochoty na kolację w towarzystwie damy. Zdecydowanie bardziej wolałby usiąść przy rozpalonym kominku z lampka wina podczas interesującej rozmowy ze swoim… No właśnie, kim?
- Czyżbym stał się kochankiem dyrektora RoboticsUNION? – w wypadku każdego, nie do końca przypadkowo napotkanego mężczyzny w życiu blondyna słowo „kochanek” brzmiało odpowiednio, lecz ten tytuł niemal ubliżał okularnikowi leżącemu u jego boku. Samemu Richmondowi nie podobała się pozycja, w której zaczął siebie postrzegać, była niewłaściwa w stosunku do jego pozycji. – A może to on stał się moim? – zaczął się zastanawiać głośno, przymykając zmęczone oczy.
Uspokojony słowami dostojnika odnośnie chorób, mógł się w pełni rozluźnić, choć ciągle nie pozwalał sobie na pełen komfort w okolicach dolnych partii ciała, gdzie mięśnie ciągle się zaciskały mocno. Miał wrażenie, że spłonie ze wstydu, gdyby partner dostrzegł, że nasienie mimo wszystko spływa mu powoli po udach. Musiał szybko skorzystać z dobrodziejstw cywilizacji w postaci prysznica, a najlepiej długiej, gorącej kąpieli, która mogłaby ukoić zmęczone ciało podrażnione bardziej odważnymi pieszczotami.
Smukłe palce gładziły miarowo unoszącą się już pierś Gustava, którego bliskość była mu bardzo miła. Nie pozwoliłby teraz jasnowłosemu się odsunąć i go zostawić, gdyż z tych chwil czerpał prawdziwą przyjemność, równie mocną, co z bezpośredniego zbliżenia oraz penetracji, lecz w nieco innym wymiarze.
- Może uda mi się sprawić, byś jeszcze nie raz stracił przy mnie głowę? – rzucił to pytanie na tyle sennym głosem, jakby faktycznie za chwilę miał odjechać pociągiem do krainy Morfeusza.
A mimo to Dorian podparł się na piersi mężczyzny, pochylił, by skraść mu drobny pocałunek i swawolnym ruchem dłoni odgarnął włosy na plecy osłonięte szczelnie narzutą. Stanął na dość słabych nogach po tym niecodziennym wysiłku i odetchnął.
- I nie wiem, gdzie mam okulary – zaśmiał się nieco zachrypniętym głosem, mając nadzieję, że hrabia mu pomoże w ich szukaniu, gdyż on w obecnym świetle niemal nie wdział niczego po za zamazanymi, dużymi kształtami o niemal identycznych kolorach.
Choć znów biła od niego pewność siebie, to zdawał się być nieco nieporadny i z wdzięcznością skorzystał z pomocy w dostaniu się do łazienki, gdy jego szkła znalazły się znów na prostym nosie, gdzie na nowo zaczynały się odgniatać, tworząc prostą, różową linię u nasady. Spojrzał przepraszająco na partnera, gdy ten zatrzymał się w drzwiach od prywatnej łazienki, w której miał zamiar zacząć się rządzić nie kto inny jak właściciel Traditional Royal School. Nie był jeszcze gotowy, by w pełnym świetle ukazać swe ciało na widok tego, który i tak go posiadł.
Obmył się dokładnie, opierając czoło o zimne kafelki pod prysznicem. Sunąc dłońmi po skórze odetchnął aż głośniej, mając wrażenie, że na nowo zaczyna czuć uderzające ciepło na twarzy, a gdy dotarł do miejsca, gdzie jeszcze nie tak dawno znajdował się członek osoby będąc w pomieszczeniu obok dostał dreszczy.
- Opanuj się, to się skończyło – skarcił sam siebie i dopiero, gdy ochłonął, wyszedł owinięty w ręcznik.
Chodzenie nie szło mu źle. Waddinton naprawdę dobrze przygotował go do stosunku, więc podczas tej czynności nie skarżył się głośno. Włosy opływały i znajdowały się nie tylko na piersi, ale również i plecach, zaparowane szkła były nieco zsunięte, by ich właściciel widział, dokąd zmierza. Nie wziął ubrań, więc przez dłuższą chwilę mógł podziwiać mężczyznę, który wprowadził się do jego sypialni bez przyjęcia słowa sprzeciwu. Pokaźna malinka odznaczała się wyraźnie na obojczyku, tak samo jak zadrapania na ramionach i kawałku odsłoniętej piersi. Posłał króciutki uśmiech i następnym razem wyszedł z łazienki znów będąc ubranym, jak na niego przystało – w proste, dobrze dopasowane spodnie oraz ozdobną koszulę, gdzie ostatnie dwa guziczki były odpięte, na szyi znajdował się jedwabny szal, lecz czerwony ślad został jakby wyeksponowany.
Nie było wiadomo, co chodzi po Glowie Doriana. Czy chciał zrobić na złość kobiecie, z którą za chwilę po raz kolejny miał się spotkać, czy może był dumny z faktu, że doszło do czegoś między nim a gospodarzem posiadłości? A może jedno i drugie?
- Idziemy? – zapytał, znów zarządzając, co mają robić w danej chwili, lecz robił to w AK subtelny sposób, że nie zło mu się oprzeć, a tym bardziej na niego gniewać.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyWto Wrz 23, 2014 2:44 pm

Pytanie, które wypadło z ust architekta, na dobre rozbrzmiało w umyśle słuchacza i jeszcze przez długą chwilę odbijało się w nim echem, dopóki nie padło kolejne zapytanie. Hrabia uważnym spojrzeniem szarych oczu potraktował tęczówki partnera o tej samej barwie, dłońmi zaś otulił jego policzki bez większego namysłu. Nie znał odpowiedzi, jednak był przekonany o tym, że Dorian nie stanie się zwykłym kochankiem, który po paru tygodniach pójdzie w odstawkę. Ich podobieństwo do siebie wynikające z odebranego wychowania i obecnych pozycji wymuszało w Waddingtonie pewien szacunek do tego mężczyzny, który jeszcze nie tak dawno wydawał mu się nieuchwytny. A jednak długowłosy ufnie przywędrował do tej sypialni, choć wiedział, z czym to się wiąże. Zresztą, sam kusił, ale w większości przypadków czynił to jak najbardziej nieświadomie.
- Konsekwencje naszego zbliżenia mogą być bardziej poważne, niż przypuszczałem - wyznał szczerze pewnym głosem, choć zdawać by się mogło, że mówił do siebie, ponieważ uciekł niewidzącym wzrokiem gdzieś w bok. Trwał w bezruchu, wciąż trzymając jego twarz w dłoniach, lecz w końcu wypuścił ją z objęć, by ustami przylgnąć do jednego z bladych policzków. Jeszcze nie chciał tracić ich bliskości, nawet jeśli sytuacja nie była do końca pomyślna. Nagle obaj stali się niepewni wielu kwestii. Ciepłe wargi w końcu znalazły się przy uchu Richmonda, a wyszeptane słowa rozlały się po nim. - Jesteś kimś znacznie więcej.
Był przekonany o prawdziwości tych słów, jednak kompletnie nie wiedział, w jakim kierunku razem zmierzają. Z jednej strony nie postrzegał Doriana, jako kolejnej ofiary swego pożądania – kolejnego kochanka, z którym pragnie tylko kontaktu fizycznego. Czuł, że są sobie równi, dzięki czemu rozmowy wychodziły im naturalnie i nigdy nie krępowali się w swoim towarzystwie. Z drugiej zaś nie wyobrażał sobie własnej osoby w związku. Dotychczas każdymi możliwymi sposobami unikał zaangażowania, więc nie był pewien, jak powinna teraz wyglądać ich relacja. Mimo to robił dobrą minę do złej gry i na razie odpychał od siebie niewygodne kwestie. Teraz wiedział tylko, że chce mieć przy sobie tego architekta jak tylko najdłużej się da.
I kolejne pytanie, lecz tym razem zdecydowanie bardziej przyjemne, ponieważ zmuszało Gustava jedynie do uśmiechu.
- Wydaje się to bardzo realne. Z pewnością stracę kiedyś cały swój zdrowy rozsądek przy tobie.
Rozkoszował się dotykiem palców na swoim ciele, a gdy kochanek pochylił się nad nim, poczuł na twarzy nie tylko jego długie kosmyki włosów, ale też wargi. Błoga chwila nie trwała długa, ponieważ szlachcic wstał z łóżka, a biznesmen bezmyślnie poszedł w jego ślady. Stanął kompletnie nagi przy okrytym ciele. Dotarły do niego słowa, potem ich treść, a na końcu usłyszał jakże wspaniały śmiech. Ta lekka chrypa była doprawdy seksowna. Ledwo powstrzymał się od objęcia go i zaczął rozglądać się za okularami, które to znalazł na nocnej szafce. Podał je ostrożnie swemu gościowi, następnie odprowadził go do łazienki, do której wpuszczony nie został. Wycofał się posłusznie i zamknął drzwi do pomieszczenia, chcąc zapewnić mężczyźnie jak najwięcej prywatności.
Podczas oczekiwania na zwolnienie łazienki, przygotował czyste ubranie, następnie znów położył się na łóżku. Nie czekał długo, choć sekundy były dla hrabiego niczym minuty. Niechętnie myślał o najbliższej kolacji, licząc się z humorami matki, jednocześnie nie śmiał odmówić właścicielowi prestiżowej szkoły czegokolwiek. Gdy ten wszedł, gospodarz przeszedł do siadu, by dokładniej ujrzeć ciało zaledwie przepasane ręcznikiem na biodrach. Jednak ono szybko zniknęło wraz ze zdobytymi ubraniami za drzwiami łazienki. Dorian wyszedł ponownie, lecz już w pełni ubrany.
- Pozwolisz, że się umyję i ubiorę. Chyba nie każesz mi wyjść w takim stanie z pokoju.
Przeszedł do łazienki wraz z przygotowanymi wcześniej częściami garderoby. W mgnieniu oka znalazł się pod prysznicem i okręcił kurek z wodą, aby ta spływała po jego ciele. Gdy namydlał ciało żelem pod prysznic, mimowolnie zmrużył oczy, przypominając sobie widok nagiego ciała, na którym wciąż malowały się ślady, jakie pozostawił. Nabierał coraz większej ochoty na kolejne zbliżenie, a przecież jest już dorosły i powinien się opanować. Momentalnie spłukał z siebie pozostałości po spienionym żelu, po czym wyszedł spod prysznica i porządnie się ubrał. Zaraz naciągnął na siebie slipy, następnie założył jedne z wygodniejszych jeansów. Włożył koszulę i zapiął ją dbale, a lekko wilgotne włosy, które opadły mu na czoło, przeczesał palcami. Wyszedł z łazienki i wsunął na stopy kapcie. Bez krępacji objął kochanka i przygarnął go do swego boku, wtedy też ucałował jego policzek.
- Chodźmy.
Poprowadził go do większej jadalni, gdzie czekała już na nich wykwintna kolacja. Hrabina zdołała już wydać odpowiednie rozporządzenia w kuchni, jednak widać było po jej minie, że jest nie w humorze. Od razu spiorunowała dwójkę mężczyzny wściekłym spojrzeniem, po czym powróciła do wymiany zdań z lokajem. Głośno oznajmiła mu, że jeszcze tej nocy opuszcza rezydencję, aby i syn, która siadał u szczytu stołu, doskonale ją usłyszał.
- Już wyjeżdżasz?
- Czuję, że muszę – zaczęła z jawną urazą, czekając grzecznie na podanie kolacji. – Nie będę znosić tych wszystkich zniewag.
- Mamo, naprawdę nie chciałem cie urazić, jednak jako gospodarz jestem zobowiązany zadbać o swojego gościa.
Na usta kobiety już cisnął się komentarz tyczący się tej dbałości, jednak zacisnęła tylko usta i skierowała wzrok na Doriana. Zauważyła ślad na jego szyi, mimo to zignorowała go resztkami swej silnej woli. Po chwili lokaj wniósł półmisek, w którym można było znaleźć piersi kurczaka z jabłkami w kremowym sosie. Każdy przy stole po chwili otrzymał porcję, jednak to Gustav pierwszy chwycił za sztućce i odkroił kawałek piersi, aby ulokować go w swych ustach.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptySro Wrz 24, 2014 9:02 pm

Związek dwóch osób może być czymś pięknym, lecz nie zawsze los daje możliwość spędzenia wspólnego życia u boku tego jedynego, bądź tej jedynej. Niejednokrotnie ludzie nie odczytują znaków dawanych od fortuny, mylą uczucia, pojęcia. A jednak jedno zdanie potrafi tak wiele zmienić, jak chociażby teraz. Wystarczyło pewne zapewnienie, że nie jest się zwykłym jednym z wielu by, choć na pewien czas, wszelkie wątpliwości zniknęły i znów można było cieszyć się towarzystwem, na swój sposób niewinnym, przepełnionym gorącą namiętnością oraz rządzami nie tylko fizycznymi, ale również tymi metafizycznymi.
Kimś więcej. Lecz kim? Zapewne teraz nie uzyskam odpowiedzi na t pytanie, jest za wcześnie. Zdecydowanie za wcześnie. Bądź cierpliwy panie w gorącej wodzie kąpany. Upomniał sam siebie w myślach, które po raz kolejny krążyły pospiesznie w jego głowie. Zawsze dostawał to, czego chciał, a w tym momencie chciał jednego – by Gustav był u jego boku w taki, czy inny sposób, choć nie do końca wiedział, jak miałoby to wyglądać.
Byli tak bardzo do siebie podobni, choć teraz szli ramię w ramię po posiadłości, zmierzając do jadalni, to za kilka tygodni ich drogi zapewne rozejdą się na długie miesiące. Jeden i drugi będzie musiał powrócić do pracy. Dorian miał zadanie do wykonania, zaś Waddington całą firmę na głowie, której nie mógł pozostawić sobie od tak dla kaprysu szlachcica z Richmond. Teraz jednak mieli bardziej przyziemny problem, a oczy długowłosego powoli zaczynały się zamykać, gdyż pora jego snu nadchodziła wyjątkowo szybko, zaś w połączeniu z fizycznym wysiłkiem tworzyły środek nasenny o wysokiej skuteczności, któremu poddawał się bez zbędnej walki.
Rozmowa między hrabiną a lokajem oraz Gustavem, jej krzywe spojrzenia, nieprzychylny wzrok, kąśliwe uwagi, nie robiły żadnego wrażenia na okularniku, który znów podwijał starannie swoje rękawy, by te przypadkiem nie wybrudziły się w zapewne smakowitym sosie przyrządzonym jak i całe danie przez pracowitą kucharkę. Nie miał na to już siły, choć to drobne zwycięstwo nad damą sprawiało, że kąciki jego ust mimowolnie unosiły się w dyskretnym uśmieszku, który mógłby zostać uznany za niegrzeczny, gdyby został dostrzeżony przez nieodpowiednie osoby. Nie przepraszał, nie prosił, by matka jego gospodarza pozostała, gdyż nie taki był jego cel. Chciał te dni spędzić tylko z hrabią Sandwich – dwie osoby to para, lecz trzy to już tłum, a za tłumem nie przepadał i nie darzył go swą sympatią.
Nie był rozmowny w obecnej sytuacji, niemiał ochoty na słowne przepychanki, a przyznanie, że stosunek go zmęczył, nie byłoby na jego poziomie i w pewien sposób byłoby upokarzające. A skoro już i tak w oczach Christiny uchodził za dość prymitywną jednostkę, to kolejny nietakt był mu jak najbardziej w smak. Gdy tylko poskubał danie, będące wyborne, uniósł się od stołu.
- Pani wybaczy, Gustavie – spojrzał kolejno na nich. – Skoro jeszcze tego wieczora opuszcza hrabina te mury, to chyba będzie nasze pożegnanie, aczkolwiek czuję, że to nie ostatnie spotkanie – pokłonił się niczym prawdziwy dostojnik z pełnymi honorami i szlacheckimi manierami. – Będę w sypialni – te słowa były wyraźnie skierowane do jasnowłosego, któremu posłał krótkie, zmęczone, ale nieco figlarne spojrzenie.
Bez zbędnego skrępowania oddalił się i wyminął kamerdynera wiernie czekającego na kolejne polecenia swojego pracodawcy. Powolnym krokiem zmierzał w dobrze znanym mu już kierunku, choć im był bliżej, tym większe nachodziły go obawy. Dopiero po chwili zorientował się, że idzie pustym, ciemnym korytarzem, a jedną z rzeczy, których się naprawdę bał była właśnie ciemność. Pospieszny chód zamienił się w trucht, a ten przerodził się w bieg, nim nie dotarł do najbliższego źródła światła. Oparł się o ścianę i złapał za szybko bijące serce. Jego lęki na starość zaczynały przybierać na sile, choć nikomu się do nich nie przyznawał. Bo i komu miałby się zwierzyć? Psu, którego nie ma, czy może rodzinie, z którą nie utrzymuje kontaktów z wiadomych powodów? Osunął się na ziemię, mocno wczepiając palce we włosy, opierając czoło o kolana. Nie miał pojęcia ile czasu trwał w ten sposób, gdyż ocknął się dopiero, gdy czyjaś dłoń znalazła się na jego ramieniu. Przerażony uniósł pospiesznie głowę, by spojrzeć w szare, dobrze znane mu oczy.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPią Wrz 26, 2014 3:47 pm

Zawsze trzymał matkę z dala od swojego życia towarzyskiego, dlatego też kobieta po raz pierwszy narażona była na podobną sytuację. Niestety, nie zareagowała dobrze na osobę Doriana i dała się ponieść własnemu niezadowoleniu, nawet nie dając szansy tej nowej i zapewne zaskakującej znajomości. Chyba poniosła ją matczyna zazdrość, przez którą nadal z niechęcią obserwowała zachowanie obcego sobie mężczyzny. Kompletnie ograniczyła się do powierzchownej wiedzy o nim, również nie chciała się wdawać w szczegóły dotyczące jego relacji z jej synem, ponieważ do jej uszu dotarły jednoznaczne odgłosy z sypiali Gustava. Była jednak bardziej urażona postępowaniem własnego dziecka. Wciąż nie mogła uwierzyć, że jej starsza latorośl wybrała ledwo co poznanego mężczyznę zamiast matkę, co opiekowała się nim od maleńkości.
Na twarz hrabiny wkradł się subtelny uśmiech, gdy Richmond jak najbardziej grzecznie pożegnał ją i odszedł od stołu, tym samym dając im chwilę we dwoje. Oczywiście, zamierzała skorzystać z okazji i porozmawiać z synem, a raczej powiedzieć mu z wyrzutem, co myśli o jego zachowaniu. Jednak biznesmen pochłonięty był samopoczuciem drugiego mężczyzny, dlatego też przyglądał mu się z uwagą, od razu dostrzegając jego zmęczenie. Sam nie miał ochoty wstawać z łóżka, jednak długowłosy sam postanowił zejść na kolację. A Waddingtonowi w takiej sytuacji nawet nie wypadało wykręcać się od wspólnego posiłku, ale przede wszystkim obawiał się tego, jak będzie się zachowywać przy stole matka podczas jego nieobecności.
- Dołączę do ciebie po kolacji – rzucił za nim z maską powagi, jednak w jego głosie kryła się doza czułości. Przy matce chciał udawać spokojnego, wręcz beznamiętnego, choć było to dość trudne. Zaangażował się zupełnie przypadkiem i nawet nie przypuszczał, że coś podobnego mu się przytrafi. Przez całe swoje życie ograniczał się w swoich romansach do seksu, jednak kiedy przyszła pora na związek, czuł się zagubiony. Nawet z Dorianem zaczął od zbliżenia, jednocześnie nie chciał, aby ten akt był całkowicie pusty.
- I właśnie ktoś taki został pierwszym gościem pod tym dachem – skomentowała bez większego namysłu, rzucając Gustavowi przeszywające spojrzenie, na które to on sam nie zareagował, udając, że jest zbyt zajęty konsumpcją pysznego dania. Zresztą, chciał uniknąć kłótni, dlatego też pozwolił rodzicielce kontynuować. – I śmiesz mnie jeszcze ignorować? Nawet twój ojciec nigdy mnie tak nie upokorzył, jak ty dzisiaj.
Na wzmiankę o ojcu coś w nim drgnęło. Uniósł spojrzenie z talerza na hrabinę, również odłożył sztućce. Pojmował jej pretensje, może dlatego, że zdawał sobie sprawę z jej dumy, aczkolwiek nie mógł uwierzyć w to, że został porównany do ojca. Gorzej, w ostatecznym rozrachunku okazał się być jeszcze większym okrutnikiem. A więc powinien ukryć przed nią fakt, że jest zafascynowany architektem? Miał zachować wstrzemięźliwości w chwili, gdy Dorian sam mu się oddał?
- Mój ociec zdradzał cię za plecami z innymi mężczyznami. Chociażby z coraz to młodszymi stajennymi, których to miałem okazję poznać w każde wakacje spędzane w tej rezydencji – przypomniał jej jak najbardziej czarującym głosem, przy czym spoglądał na jej twarz bez grama współczucia. Sama chciała wojny, więc dostała zaledwie jej przedsmak. – Ale nie mówmy już o tym, to stare dzieje.
Przez resztę kolacji jedli w absolutnym milczeniu. Po wszystkim Gustav upił parę łyków wody. Kiedy Margaret wstała od stołu, on też się podniósł z krzesła. Kobieta dumnym krokiem przeszła do wyjścia, gdzie ubrała płaszcz i szal, z kolei Gustav ujął jej dłoń i ucałował ją na pożegnanie. Wraz z lokajem, który miał przynieść bagaż hrabiny, weszli schodami na piętro. Waddington skierował się do swojego pokoju, jednak zatrzymał się pod koniec drogi, widząc skulonego przy ścianie mężczyznę. Pochylił się nad nim i ułożył dłoń na jego ramieniu. Nie zadawał pytań, ponieważ w oczach architekta dostrzegł zakłopotanie, strach i wiele niepewności. Bez ostrzeżenia wziął go na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie też u progu włączył światło, następnie położył długowłosego na łóżku. Sam przysiadł na brzegu i dłonią zaczął gładzić długie włosy Richmonda.
- Powinieneś leżeć i odpoczywać.
Obecnie chciał mu zapewnić jak najwięcej spokoju. Nie był pewien, dlaczego siedział przy jedynym pobliskim źródle światła na korytarzu. Może przestraszył się jakiegoś cienia w tych okropnych ciemnościach? Wszystko jest możliwe.
- Może chcesz wody? Albo herbaty z mlekiem?
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPon Wrz 29, 2014 7:19 pm

Nie było nawet chwili, by mógł chociażby zaprotestować, aby przypadkiem nie być potraktowanym niczym księżniczka w tarapatach, którą się nie czuł, na którą nie wyglądał i zdecydowanie nią nie był, a jednak z pewnych względów mężczyzna w tym samym wieku, o podobnych gabarytach ciała, wziął go w swe ramiona i zaczął po prostu, bez zbędnych słów, nieść do swojej sypialni, w której wciąż dało się wyczuć zapach tego, co miało tu miejsce – aktu pełnego uniesień, namiętności oraz zwyczajnej żądzy, która została zaspokojona podczas jednego zbliżenia dwójki dorosłych ludzi będących sobie równych. Odwrócił jedynie głowę, by nie musieć patrzeć w oblicze Gustava, by nie ujrzeć w szarych tęczówkach zawodu jego postawą, bo jaki człowiek o jego pozycji bał się zwykłej ciemności do tego stopnia, że musiał sypiać z lampką nocną zapaloną przez cały okres snu. Nie wypadało mu mieć dziecięcych lęków, a jednak ciągle mu towarzyszyły i były uciążliwym elementem egzystencji, jego małą fobią, do której się nie przyznawał, a teraz została ona zdemaskowana, niemal na samym początku głębszej znajomości. Choć może to i dobrze, że tego typu smaczki ujrzały światło dzienne teraz, a nie później, gdy sytuacja byłaby bardzie niedogodna?
Położony ciągle poddawał się woli gospodarza, gdyż tak naprawdę chciał się już znaleźć w ciepłym i bezpiecznym łóżku, zamknąć zmęczone oczy i pozwolić odpocząć zmęczonemu wysiłkiem fizycznym ciału, dać ochłonąć myślom, które nie chciały się uspokoić i ciągle szalały. Coś jednak nie dawało mu spokoju. Skoro mają spać razem, to co z kołdrą? Jak powinni się zachowywać, czy wypada im się do siebie zbliżyć, jak zostaną odebrane jego poranne dziwactwa, czy nie obudzi hrabiego o poranku, czy ten pozwoli mu leżeć na plecach i czy nie będzie to rażące? Zamrugał, y pozbyć się kolejnej fali przytłaczających pytań, których i tak nie miał zamiaru zadać, a mimo to było jego rozterki widać na zmęczonym obliczu.
- Nie, dziękuję. Muszę się po prostu wyspać – odpowiedział już spokojnie dostrzegając troskę nie tylko w spojrzeniu mężczyzny, ale również i w jego spojrzeniu oraz całej postawie. – Który ty jesteś prawdziwy? – zapytał niespodziewanie, nie odrywając od niego oczu skrytych częściowo pod ciężkimi już powiekami. – Taki czuły i troskliwy, czy władczy i stanowczy? Musze przyznać, że do twojego wizerunku bardziej pasują te drugie przymioty, choć nie mam zamiaru narzekać, gdyż… I wtedy i teraz jest mi miło – Dorian bawił się słowami nawet w takim momencie.
Nie często słyszy się, że seks był miły, a jednak szlachcic użył takiego, a nie innego przymiotnika. Zapewne oznaczało ono w owej chwili zupełnie coś innego, coś mniej grzecznego, niemal zupełną przeciwność fonetyczną, coś mocniejszego i w taki sposób powinno właśnie zabrzmieć w uszach odbiorcy, którym był dyrektor RoboticsUNION.
Richmond przymknął w końcu oczy i delikatnie się uśmiechnął, bo nie pamiętał, kiedy to ostatnio ktoś siedział przy nim na łóżku. Szybki ciąg myślowy popędził naprzód, by sprawić, że długowłosy zacznie się niespodziewanie śmiać.
- Pamiętam, jak kiedyś byłem chory, moja opiekunka siedziała w podobny sposób i również mnie gładziła po włosach, lecz nagle trzy razy zabił zegar – w tym wydarzeniu nie było nic nadzwyczajnego, a z jakiegoś powodu bawiło ono właściciela szkoły, który równie szybko zamilkł i spoważniał. – Wtedy wydarzyło się coś jeszcze, lecz nie pamiętam co.
Zakończył swą wypowiedź zdając sobie równocześnie sprawę, jak jest stary i że pół życia ma za sobą. Złapał za dłoń siedzącego przy nim mężczyzny i z ogromną dozą czułości ucałował jej wierzch, jakby Waddington  miał za chwilę go zostawić samego.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPon Paź 06, 2014 8:52 pm

Być może wzrostem byli sobie prawie równi - hrabia w duchu cieszył się z tych dwóch czy trzech centymetrów przewagi - to jednak mógłby dać sobie głowę uciąć, że Dorian posiada nieco smuklejszą sylwetkę od jego. Już jako nastolatek stał się zagorzałym miłośnikiem męskich walorów ciała, lecz smukłość cenił sobie niezwykle niezależnie od płci. Oczywiście, nie miał zamiaru umniejszać podobnymi spostrzeżeniami, którymi i tak się z nim nie podzieli, męskości długowłosego. Od początku ich znajomości cały czas widział w nim przystojnego mężczyznę i pożądał go, co teraz czynił już jak najbardziej jawnie. I wcale nie przeszkadzało mu noszenie go na rękach, zwłaszcza, że to kolejna, jakże doskonała, okazja do trzymania go w ramionach. Z całą pewnością nie chciał go urazić podobnym traktowaniem, tak naprawdę chciał jedynie pomóc mu dostać się do sypialni. Nie było to wielce wymagające zadanie, zwłaszcza dla dojrzałego mężczyzny, który ma w pełni sprawne, silne ciało.
Richmond znalazł się w dobrze oświetlonym pomieszczeniu, na wygodnym łóżku, mimo to troski i obawy nie schodziły z jego twarzy, jakby to stale katował swój umysł lękami i to coraz nowszymi. Ciemność mu nie zagrażała, zatem co mogło go jeszcze martwić? Czyżby czuł się zakłopotany tym, iż ujrzano go w chwili słabości?
Na jego pytanie mimowolnie uniósł kąciki ust w subtelnym uśmiechu, nieco odchodząc od troski, choć ta była jeszcze widoczna w uważnym spojrzeniu stalowych oczu. Nie zdejmował badawczego wzroku z twarzy kochanka, dłonią zaś gładził długie kosmyki, następnie opuszkami przesunął po gładkim licu. Kolejny raz rozkoszował się miękkością bladej skóry, aczkolwiek musiał czynić to jak najbardziej ostrożnie, w końcu musi pozwolić Dorianowi odpocząć. Tej nocy zamierzał nad nim czuwać, co też stanowić będzie jedną z największych rozkoszy. Wielki to plus dla wizji dzielenia z kimś łóżka. I to nie z byle kim, tylko właśnie z nim, wspaniałym Richmondem owianym aurą tajemniczości.
- Oba wcielenia stanowią moje prawdziwe ja. To oczywiste, że nie będę tak stanowczy, gdy szczerze się martwię.
Po raz pierwszy do słowa seks dodano w jego obecności przymiotnik „miły”. Jakoś nie przeszkadzało mu to i nawet te dwa wyrazy nie gryzły się tak bardzo ze sobą, jak mógłby przypuszczać. Zresztą, ta gra słów bawiła go, ponieważ była dowodem na to, że właściciel Traditional Royal School wracał do siebie. Najważniejsze było jego samopoczucie i właśnie dlatego Gustav byłby w stanie wybaczyć mu wszystkie kombinacje językowe, nawet te najbardziej absurdalne i nielogiczne.
Starał się wsłuchać w jego wspomnienia, spodziewając się jakiejś zabawnej historyjki z dzieciństwa. Tymczasem otrzymał urwany wątek, ponieważ dawne dni zagubiły się gdzieś w umyśle mężczyzny. Mimo to Waddington posłał rozmówcy ciepły uśmiech. A na pocałunek złożony na dłoni prawie nie zareagował, na całe szczęście bezczynność nie trwała zbyt długo. Powoli pochylił się nad twarzą architekta i musnął ciepłymi wargami jego czoło, chcąc tym gestem wyrazić troskę, jak najcieplejsze uczucia i pewne przywiązanie, jakie tak nagle zniewoliło go.
- Nam obu zebrało się na sentymenty – wyszeptał jak najciszej, a nosem przesunął przez skroń i policzek do szyi, by nozdrza mogły uchwycić jej słodki zapach. Chciał tylko bliskości i nie zamierzał posuwać się dalej niż teraz. Wystarczy, że ma go obok i będzie miał każdej nocy.
- Mógłbym już przy tobie zasnąć tak w ubraniach i nie wstawać do samego południa – zaczął spokojnie, rzucając słowa w jego smakowitą skórę, którą drażnił ciepłym oddechem. – Ale przeczuwam, że zbudzisz mnie o świcie i swoim urokiem zachęcisz mnie do opuszczenia łóżka. To dość kusząca opcja.
Zaśmiał się prawie niesłyszalnie, po czym zapieczętował ten odgłos drobnym pocałunkiem. Ta delikatność była do niego tak niepodobna, mimo to czuł się z nią dobrze. To było ciekawe doświadczenie, takie zupełnie nowe. Przy Dorianie poznaje niezapomniany smak prawdziwego obcowania z drugim człowiekiem.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyWto Paź 21, 2014 7:58 am

To przyjemne uczucie, ze komuś na tobie zależy zawsze go zastanawiało, choć nie miał okazji zbyt często go doświadczać. Teraz też mogło być jedynie obietnicą czegoś pięknego, lecz mogło się zakończyć równie szybko, co rozpocząć, a później pozostanie gorzki smak zawodu i żalu, że dało się mu opętać i pochłonąć bez pamięci. Rozum zabraniał mu się angażować, gdyż ciągle nie wierzył w pobudki mężczyzny, do którego wyraźnie go ciągnęło. Swój pierwszy raz mieli za sobą, czy teraz już przyszła pora na rutynę?
Spojrzał szarym tęczówkami w oczy hrabiego Sandwich, jakby właśnie tam szukał odpowiedzi na kolejne nurtujące go pytania, lecz nie zastał tam tego, czego oczekiwał, a wątpliwości pozostały. Nie był w wieku, by zakochiwać się szybko i namiętnie, a później oznajmiać światu jak to cierpi z powodu odrzucenia. Ten okres miał za sobą, choć tak naprawdę nigdy go nie przeszedł. Teraz był czas, gdy decyzje podejmował świadomie i rozważnie, na bok odkładając porywy serca, choć to ciągle zdawało się być młode.
- Nie martw się. To przez ciemność. Nie lubimy się z nią – musiał wyznać, co było prawdziwym powodem jego stanu.
Dorosły mężczyzna, a obawiał się tak absurdalnej rzeczy, jaką był brak jasności. Przyznawanie się do własnych słabości nigdy nie należało do najprzyjemniejszych, dlatego też coś na wzór rumieńca wstydu wkroczyło na jego blade oblicze. Wyjaśniła się również sprawa lampki nocnej, której tak gorączkowo poszukiwali wszyscy mieszkańcy pierwszej nocy.
- Dlatego też poproszę, by w pokoju było choć jedno źródło światła – dodał nieco ciszej.
Oni naprawdę mieli spędzić tę noc wspólnie, choć sama myśl, że Dorian miałby się obudzić u boku drugiej osoby zdawała mu się absurdalna. Wstawał o świcie, a to na dłuższą metę było męczące dla ludzi, którzy swój tryb dnia prowadzili w nieco odmienny sposób.
- Jednakże twoja matka opuściła dom, więc mogę wrócić do wcześniej zajmowanego pokoju lub innego, by ci nie przeszkadzać. Moje przyzwyczajenia mogą być kłopotliwe – jego słowa również były wywołane troską o stan dyrektora, pragnął by ten się wyspał spokojnie, zdając sobie sprawę, ze on najlepszym towarzystwem na noc nie był.
Czuł się skrepowany tą opieką, czułymi gestami, pocałunkami, choć te były naprawdę przyjemną częścią ich wspólnego obcowania i nie mógł temu zaprzeczyć. Podniósł się do siadu, nie chcąc, by mężczyzna nad nim górował i zapewne trochę się zmusił do kolejnej czynności, którą wykonał. Ciągle patrząc w oczy Gustava sięgnął do starannie zapiętych guziczków od koszulki, które zaczął rozpinać zaczynając od góry. Jeden za drugim ustępowały zwinnym palcom, odsłaniając powoli dobrze zbudowaną pierś, na którą Richmond nie odważył się już spojrzeć, zdając sobie sprawę, ze jego wzrok zostałby zauważony przez jasnowłosego i mógł zostać uznany za niegrzeczny. Jednak dłoń robiła psikusy, gdyż sama się wsunęła pod rozchylony materiał i pogładziła zaznaczone przez ćwiczenia i dobrą kondycję mięśnie. Okularnik chrząknął trochę niezręcznie i cofnął nachalną rękę.
- Nie możesz spać w ubraniach, będzie ci niewygodnie – wyjaśnił jedynie, odpowiadając na jego wcześniejsze słowa.
Tym samym koszula ustąpiła, a po chwili została zsunięta z szerokich i silnych ramion, pozwalając Dorianowi ponownie zapoznać się z pięknym widokiem, a długowłosy miał dobry gust i to, co widział, przypadło mu do gustu. Jakby zamyślony znów przesunął palcami po skórze mężczyzny, tym razem wodząc spojrzeniem za swoimi ruchami. Oswajał się z nagością niebędącą jedynie pokazem, a częścią normalnego życia i obcowania z drugim człowiekiem. Do tej pory spisywał się naprawdę wyśmienicie.
Znów podniósł wzrok na twarz Waddingtona i posłał mu lekki, subtelny, a zarazem figlarny uśmiech.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptySob Paź 25, 2014 8:55 pm

Obaj są już zbyt dojrzałymi ludźmi, aby pozwalać sobie na szaleńcze miłości. W większej mierze skupiają się na swoich karierach, przynajmniej tak było przez całe te długie lata. Ale różniło ich jedno – hrabia miał liczne romanse polegające na fizycznej bliskości, Dorian zaś, świadomie czy nie, unikał budowania intymnych relacji. Taki wniosek można było wysunąć po jego niewinności w łóżku. Był namiętny, czuły, ale zarazem każdy fragment jego ciała był tak wrażliwy i reagował ogromem niepewności oraz zawstydzenia. Gustav był świadom, że ma do czynienia z niesamowitą duszą, dlatego chciał ją chronić wszelkimi możliwymi środkami, nawet jeśli nie było żadnego zagrożenia w pobliżu. Podobne zachowanie nie było dla niego codziennością, przez co czuł się nieco zagubiony.
- Ciemność – powtórzył pod nosem mrukliwie, posyłając mu uważne spojrzenie. Problem potraktował niezwykle poważnie, a przecież w przypadku młodszego brata bagatelizował tę kwestię, nie pozwalając mu spać ze sobą w jednym łóżku. Tym razem nie miał zamiaru wypuszczać lękającego się nocnych cieni osobnika. – W takim razie przeniosę lampkę z biurka na nocną szafkę.
Jego dalszych słów nawet nie skomentował, jedynie rzucił mu krótkie spojrzenie pełne stanowczości, w ten sposób nie pozwalając mu zrealizować tego pomysłu. Dorian musi spać przy jego boku, niezależnie od tego, czy rzeczywiście tego chce. Architekt śmiał podnieść się do siadu, przez co Waddington zmarszczył brwi, jednak szybko się uspokoił, gdy poczuł smukłe palce przy jednym z guzików koszuli. A potem cudowna dłoń przylgnęła do jego torsu, lecz dotyku mu zaserwowano niewiele. Ba, prawie mu go pożałowano.
Na jego słowa uśmiechnął się delikatnie, zachowanie Richmonda odbierając jako swoiste zaproszenie. Gdy pozbawiono go koszuli, sam palcami zaczął gładzić ramiona długowłosego mężczyzny przez materiał odzienia. Spojrzenie szarych oczu spoczęło na jego piersi, następnie skierowane zostało na jego twarz, znowu. A na niej można było dostrzec uśmiech.
- Ty też nie powinieneś pozostawać w ubraniu.
Przysunął się do niego, w ten sposób odpowiadając na urokliwy uśmiech, a ustami naparł na wargi kochanka. Musiał go pocałować, po prostu pragnął go. Już mieli za sobą pierwszy raz, a jednak wciąż wszystko wydawało się tak nowe. Pocałunek był z początku ostrożny, ale szybko nabrał na namiętności. Sprawny język wsunął się między wąskie wargi i trącił zuchwale drugi narząd smaku.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyWto Paź 28, 2014 3:49 pm

Nie chciał współczucia, czy tkliwych słów mających na celu uspokojenie go. Pogodził się ze swoją dziecięcą wręcz fobią i dopóki panował nad pomieszczeniem, w którym się znalazł na noc, nic nie stało mu na drodze do normalnego funkcjonowania. W obecnej sytuacji lampa również była rozwiązaniem, za które poniekąd był wdzięczny, choć nie wypowiedział żadnych słów na głos. W samym jego spojrzeniu można było dostrzec wdzięczność, jeżeli tylko przyjrzało się szarym tęczówkom dość uważnie.
Zapewne spodziewał się, że Gustav na rozebranie będzie chciał rewanżu, choć ciągle myśl, że ktoś świadomie będzie oglądał jego nagie ciało, nie do końca chciała zagościć w myśli Richmonda. A mimo tego starał się zrobić wyjątek dla mężczyzny u swego boku, by ten się na nim nie zawiódł i nie odtrącił go za szybko. Pierwsze zbliżenie było doprawdy pomocne, gdyż na ten niespodziewany pocałunek długowłosy nie zareagował niczym przerażona dziewica, lecz jak w pełni świadomy kochanek, który może nie do końca świadomie uwodził i kusił bardziej doświadczonego partnera. Położył on dłonie na ramionach hrabiego i przyciągnął go do siebie, samemu kładąc się na plecach. Odwzajemniał przyjemną pieszczotę, uchylając usta w zapraszający sposób, by jedynie wzmocnić serwowane mu doznania. Smukła dłoń przesunęła się po ramieniu wzdłuż ręki, by w ostateczności zapleść ich palce ze sobą. Ta chwila była równie wyjątkowa, co ich pierwszy pocałunek, gdyż okularnik budził w sobie pokłady nieznanej dotąd namiętności. Był subtelny, ponętny i zdawał się mieć kontrolę nie tylko nad ciałem i gestami, ale i całą sytuacją.
Niby figlarnie, a jednak z pełną świadomością odsunął go od siebie na długość ramion i powolutku zaczął odpinać guziczki od własnej koszuli, zatrzymując się zaledwie na trzech, choć i tak dało się dostrzec szybko unoszącą się pierś. Cała jego uwaga skupiła się na szaliku, który okalał łabędzią szyję. Powoli go rozplątał, by później zacząć się nim bawić. Wpierw powoli przesunął nim, aż ten w pełni ustąpił i zsunął się, a następnie zarzucił go na szyję kochanka, by tym razem za pomocą tego niewinnego z pozoru akcesorium przyciągnąć go do siebie i znów pocałować. Nie wypowiedział ani słowa choć zazwyczaj wolał mówić, niż działać, jednak i pod tym względem uznał Waddingtona za wyjątkowego i postanowił zrobić dla niego wyjątek.
Przygryzł delikatnie wargę blondyna, skubiąc ją kilka razy, lecz nie za mocno, a następnie spojrzał mu głęboko w stalowe oczęta.
- Napiłbym się herbaty – oznajmił niespodziewanie, jak gdyby właśnie nie prowadzili gry wstępnej, a zwyczajnie rozmawiali. Zadziorny, pewny siebie uśmieszek zagościł na ściągniętych do tej pory ustach.
Bo ich ciała wiele mówiły, toczyły między sobą zaciętą rozmowę i pobudzały się wzajemnie.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPon Lis 03, 2014 9:22 am

Odważył się jedynie na pocałunek, ale wiedział, że z każdą chwilą będzie stawał się coraz bardziej zachłanny. Drobne pieszczoty są w stanie rozpalić, jednak nie potrafią już zaspokoić, a przynajmniej nie jego – mężczyznę z krwi i kości, który musi zaznaczyć pole swej dominacji. Przyglądał się więc długowłosemu uważnie, jakby w jednej sekundzie stał się drapieżnikiem czyhającym na ofiarę. I nie czekał długo na ruch kochanka. Przez krótką chwilę miał wątpliwości, gdy smukłe dłonie znalazły się na jego ramionach, w końcu Dorian mógł go odepchnąć, lecz stało się coś całkowicie odwrotnego. Architekt przyciągnął go do siebie, następnie zdecydował się położyć na wygodnym łóżku i posłusznie rozchylić wargi, między które już po chwili wtargnął sprawny język hrabiego. Taka odsłona Richmonda była niezwykle ponętna, dlatego też nie mógł nie ulec pokusie, musiał pogłębić pocałunek. Również pragnął go dotknąć, jednak w tej kwestii znów był tak niepewny.
Nagle dystans między ich ciałami zwiększył się, przez co Gustav nabrał jeszcze więcej nieufności względem partnera. W tej chwili oczekiwał na więcej, zatem nawet sobie nie wyobrażał, aby miał uspokoić umysł i ciało, w celu porzucenia myśli o zawładnięciu kochankiem. Uratował go od tych ponurych myśli widok smukłych palców, które poczęły rozpinać guziki dorianowskiej koszuli, ale gdy straciły nią zainteresowanie, zajęły się szalikiem. Jednak Waddington wciąż marzył o ujrzeniu bladej skóry i właśnie dlatego sam chwycił za pozostałe guziki, które od razu mu uległy. Po tej drobnej pomocy na jego szyi znalazł się delikatny materiał, który zmusił go do ponownego przylgnięcia do drugiego ciała i odwzajemnienia pocałunku. A ten był delikatny, następnie został pogłębiony przez język hrabiego, który wtargnął do wnętrza obcych ust i zakończony został paroma skubnięciami ze strony długowłosego.
Za to jedno cudowne spojrzenie byłby w stanie zrobić dla niego wiele, zwłaszcza w tym łóżku, ale kiedy z jego wąskich ust wypłynęły słowa, Waddington rzucił mu wyraźnie zaskoczone spojrzenie. Czy ktokolwiek w takiej chwili zażyczyłby by sobie herbaty? Na razie mężczyzna tylko poinformował o swoim pragnieniu, niczego nie żądał, zatem szlachcic zignorował jego wypowiedź.
- Jeśli nie chcesz mej zguby – zaczął spokojnym tonem, cichym a jednak głębokim głosem, stale obserwując partnera. – Będziesz musiał zapomnieć o herbacie – dokończył już bardziej władczo, nieco głośniej niż wcześniej i z wielką pewnością siebie. Dłońmi przesunął po gładkim torsie, uważnie przyglądając się bladej skórze, rozkoszując jej miękkością i tańczącymi mięśniami pod jego palcami. Na jego twarzy zagościł chytry uśmieszek, po czym ściągnął szalik ze swojej szyi. Chwycił smukłe dłonie i ulokował je nad głową architekta, po czym związał je z dozą subtelności. Teraz czuł się panem sytuacji, gdyż miał pełną swobodę drażnienia go. Zawędrował ustami do jednego z sutków i najpierw okalał go językiem, dopiero po chwili skubnął go zębami, a w ramach zadośćuczynienia zassał się na nim. Zdeterminowane dłonie ulokowane zostały na biodrach, ale często z ogromną chęcią powracały na gołą skórę: tak bardzo łaknęły kontaktu w delikatną skórą. W końcu sprawne palce skupiły się na rozporku spodni i guziku, który stawiał opór. Materiał został zsunięty z bioder, kiedy te całe mechanizmy, podobne w tej chwili do doskonałych zabezpieczeń, uległy. I pozostała tylko bielizna, jednak Gustav na razie ignorował jej obecność, ustami wciąż dopieszczając sutek, lecz tym razem zajął się tym drugim.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyNie Lis 09, 2014 8:16 pm

Szare oczy zostały przysłonięte przez kurtynę ciemnych rzęs, gdy hrabia zdecydował się pozbawi go ochrony, jaką była koszula na jego piersi. Nerwowy oddech był aż nadto wyczuwalny i wręcz widzialny, gdyż klatka zaczęła się unosić nieco szybciej i równie szybko opadać przy każdym oddechu. Ciągle świadomość nagości w obliczu drugiej osoby była dla niego na razie murem nie do przeskoczenia i umysł nie pozwalał mu się w pełni zrelaksować. Choć tak naprawdę nie wiedział, czego się bał. Starał się uspokoić, zapewnić samego siebie, że gdyby nie zadowalał pod względami estetycznymi Gustava, to ten nie dążyłby do pozbawiania go ubrań. Ba! Wręcz przeciwnie, sam by go przysłaniał, bądź co gorsza usunął ze swojego życia, które dziwmy trafem zaczęło im się pleść ze sobą.
Gdy został pozbawiony doznań wzrokowych, mógł się skupić na tych innych, które były o wiele bardziej ekscytujące. Delikatny dotyk na torsie sprawił, że jego ciało wpadło w drgania, którego nie potrafił powstrzymać. Dokładnie czuł, w którym kierunku porusza się dłoń kochanka i gdzie zmierza. Dobrze wiedział, że każdy ruch jasnowłosego mężczyzny jest nerwowy i zniecierpliwiony. Obaj już dawno wyszli z wieku, gdy samo tak niewinne zbliżenie było w stanie ich zaspokoić – pobudzić owszem, lecz nie dawało już pełni spełnienia zwłaszcza, że wiedzieli o innych sposobach na osiągnięcie pełni rozkoszy.
Mógł się dokładnie wsłuchać w głos Waddingtona, w każdą z pojedynczych głosek, które wspólnie tworzyły pełen sens wypowiedzi. Uśmiechnął się delikatnie, zdając sobie sprawę, jak niemałe zamieszanie wywołał tym jednym zdaniem, którego spełnienia nie oczekiwał. Czasami lubił powiedzieć coś zaskakującego, coś odbiegającego od normy, lecz w tych momentach nie należało brać dosłownie jego wymysłów. Gustav musiał się jeszcze nauczyć, kiedy architekt naprawdę wyraża swe pragnienia, a kiedy poniekąd go testuje. Tym razem mężczyzna zdał śpiewająco.
- Twa zguba mogłaby być ciekawym doświadczenieEEE… - przygryzł mocniej zaschniętą nieco wargę, gdy opuszki palców znalazły się we wrażliwym miejscu na jego piersi. Spiął się momentalnie od tego doznania i dopiero wtedy, gdy ręce szarookiego znalazły się w innym miejscu, mógł dokończyć swą wypowiedź. - …m. Przepraszam – powiedział odruchowo, wyznając skruchę za swoje zachowanie, co mogło być uznane przez pana RoboticsUNION za zabawne, bądź urocze, o ile tak wypadało nazywać zachowanie tego dostojnego jegomościa.
Odetchnął nieco spokojniej, gdy jego pierś zaznała chwili wytchnienia i ufnie podniósł ręce za głowę. Dopiero, gdy poczuł materiał swojego szalika na własnych nadgarstkach, otworzył oczy, by spojrzeć w źrenice partnera. Mógł przysiąść, ze poczuł rumieńce, które starał się ukryć pod długimi pasmami włosów, lecz próba zatuszowania zażenowanie nie wyszła mu najlepiej. Już chciał skomentować jego zachowanie, gdy też nastąpiła kolejna fala dziwnego ciepła, którego doświadczył przed paroma godzinami w tej samej sypialni. Westchnął głośniej i napiął mięśnie, gdy jego sutki zostały obdarzone uwagą hrabiego. Nie był w stanie zaprotestować, a jedynie posłusznie uniósł biodra, by ułatwić nieco mężczyźnie dostęp do swoich innych partii ciała, choć rozum nakazywał mu zachowywać się nieco inaczej.
Był w pełni poddany zabiegom bardziej doświadczonego rówieśnika, choć taka w pełni uległa pozycja nie do końca mu się podobała. Gdzieś wewnątrz ujawniało się jego władcze jestestwo, dlatego też związane ręce nie leżały spokojnie. Założył je za szyję kochanka i przyciągnął do siebie, pragnąc znów zasmakować jego ust, gdyż jego własne wargi nieco się zasuszyły od nadmiernego oddychania przez nie, gdy jego ciało było poddawane rozkoszy. Ciągle przechodziły go dreszcze, gdyż ślina przyjemne chłodziła wrażliwe miejsca, a nawet najmniejszy podmuch wiatru w tym momencie był pobudzający. Trącił językiem wargi Gustava, niemal nakazując mu, by te się uchyliły i z przyjemnym pomrukiem wsunął się do jego wnętrza.
Pozwolił sobie również na gest, o który zapewne nikt by go nie posądzał. Instynkt w tym momencie wygrywał nad rozumem, więc uniósł delikatnie biodra i otarł się kroczem o swego wybranka. By nieco bardziej go pobudzić, smukłą nogą, a trzeba było przyznać, że nogi miał zgrabne i niejedna modelka mogłaby mu pozazdrościć proporcji, a dokładniej łydką zaczął pocierać tą należącą do kochanka.
Przerwał pocałunek i z takiej odległości przyjrzał się twarzy szarookiego, przygryzając delikatnie dolną wargę. Ręce ponownie ulokował nad głową i grzecznie już leżał z zarumienionymi policzkami, czerwonymi ustami, wyraźnym kopczykiem w bieliźnie i szybko unoszącą się piersią.
- Wygląda na to, że znów jestem twój – odezwał się z głębokim pomrukiem. Odchrząknął, zdając sobie sprawę z erotycznej barwy głosu oraz wydźwięku tych słów. Nieco speszony odwrócił wzrok.
Budziło się w nim kilka natur – jedna uśpiona, zachłanna, pragnąca kontaktu fizycznego, wręcz wyuzdana, bo zapewne potrafiłby o wiele więcej; druga była statyczna, zapobiegawcza i rozumująca; a kolejna kryła w sobie nieco wystraszonego ciągle chłopca, który bał się zostać przyłapany przez dorosłych. Ta mieszanka sprawiała, że kilka zachowań przeplatało się ze sobą, a w efekcie tworzyło niecodzienny obrazek, który pozwalał podziwiać Gustavowi.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPon Lis 10, 2014 2:39 am

Prowokacja ze strony długowłosego wcale mu się nie spodobała, zwłaszcza, że sama prośba o herbatę wydała mu się dość realna i, ku jego nieszczęściu, łatwa do spełnienia. Gdyby spomiędzy wąskich ust wypadło życzenie o dotarcie na księżyc, wtedy inaczej można by je potraktować, nawet oczywistym było zinterpretowanie podobnych słów jako żart. Hrabiemu udało się jednak wybrnąć z tej sytuacji, również znalazł się w wygodniejszym położeniu, ponieważ przejął kontrolę nad sytuacją i nie zamierzał już oddawać inicjatywy kochankowi. Skupił się na pieszczeniu wrażliwego ciała, jawnie próbując się z nim drażnić, w ten sposób karząc Doriana za igranie z jego namiętnościami. Jednak szybko mu wybaczył, gdy tylko usłyszał wspaniały jęk oraz przeprosiny, choć te odnosiły się do reakcji ciała, które zdradzało swe pragnienia. Ale Richmond musiał zdać sobie sprawę z konsekwencji swego testu, ponieważ nawet nie zaprotestował, gdy Gustav związał mu dłonie jego własnym, gładkim szalikiem. W szarych oczach można było dostrzec pewne zaskoczenie, a na twarzy urokliwe rumieńce, z kolei ust otworzyły się, jakby już miały wydać na świat słowa sprzeciwu, jednak zamiast nich uraczyły towarzysza jedynie słodkim westchnięciem. Smukłe ciało ulegało, jawnie okazując swe pragnienia. Wąski biodra zostały uniesione, dzięki czemu Waddingtonowi łatwiej przyszło pozbawienie kochanka spodni. Jego pewność siebie wzrosła natychmiastowo, a wszystko przez to jakże rozkoszne zachowanie partnera, który oddawał mu się w całości. Kogoś tak urokliwego, jeszcze nigdy nie gościł w swoim łóżku.
Został objęty za szyję i zmuszony do gorącego pocałunku, jednak nie śmiał narzekać, ponieważ inicjatywa kochanka bardzo przypadła mu do gustu. Posłusznie rozchylił wargi, pozwalając na splądrowanie wnętrza swych ust, a przy otarciu – jakże niespodziewanym i zmysłowym – pozwolił sobie na gardłowy pomruk, nieco zniekształcony przez pocałunek. Dorian splótł ich nogi ze sobą, co w tej chwili nabierało tak wspaniałego wydźwięku. Znów mieli stać się jednością i obaj do tego dążyli. Ciała spragnione siebie, umysły łaknące bliskości oraz serca bijące szybszym rytmem z powodu ekscytacji.
Richmond kusił. Choć zabrał ust i wycofał dłonie, nadal uwodził, z czego być może zdawał już sobie sprawę, aczkolwiek wciąż czuł się niepewnie. Na brzmienie wypowiedzianych przez siebie słów poczuł się zażenowany, w taki sposób ukazując swój niesamowity urok. Wrażliwy, niepewny, niedoświadczony, a tak zdeterminowany. Te drobne słabostki, właściwie pozorne, okazywały się jego siłą, wobec której nikt nie mógł pozostać obojętny. I jak Gustav miałby nie ulec tej potędze skrytej w spłoszonym spojrzeniu i czerwieni dorodnych rumieńców malującej się na bladej skórze? Językiem przesunął po całej długości szyi, następnie zjechał pocałunkami na tors, brzuch i podbrzusze, po czym przeniósł rozgrzane wargi na jedno z ust, gdzie kreślił koniuszkiem narządu smaku wymyślne wzory. Szerokim łukiem ominął krocze, wręcz znęcając się nad kochankiem. W końcu zassał się na wrażliwej skórze po wewnętrznej stronie uda, aby pozostawić po sobie ślad – czerwony punkcik powstały z potrzeby zmonopolizowania dostojnego architekta. Nikt inny nie musiał widzieć tego oznaczenia, ważniejsza była kwestia, by sami wiedzieli, że od niedawno stali się swoimi własnościami. O tym zapomnieć nie należało, a nawet nie w powinni.
- A ja jestem twój.
Wyprostował się i pozbawił go ostatniej części garderoby – bielizny. Odrzucił ją niedbale w bok, po czym na oczach kochanka bardzo powoli rozpiął własny pasek oraz rozporek. Objął go wreszcie w tali i uniósł nad łóżkiem, wyginając jego ciało w łuk. Miał tyle wizji tego, jak mógłby się z nim kochać. Zależało mu na namiętności, lecz musiał uważać, aby nie dać się ponieść pożądaniu. Musiał się kontrolować. W końcu odłożył go na materac i przewrócił go na brzuch. Uniósł władczo jego biodra i palcami rozchylił pośladki, następnie pochylił się nad nimi i zaczepnie przegryzł jędrną skórę. Ale jego cel był inny i zaczął go realizować, kiedy jeżyk wsunął do ciasnego wejścia. Choć kochali się kilka godzin wcześniej, to jednak ciało Doriana znów musiało zostać przygotowane na dalsze rozkosze. To nie była żadna przeszkoda, zwłaszcza, że dyrektor potrafił być naprawdę cierpliwy i dokładny, jeśli gra warta była świeczki. O długowłosego wręcz trzeba było się starać, co wcale nie zniechęcało, przynajmniej nie Waddingtona, który wręcz przepadał za wyzwaniami. Zamierzał zdobyć właściciela prestiżowej szkoły i wypełnić go sobą. Skradnie każdą jego myśl.
Jedną z dłoni przesunął pieszczotliwie po pobudzonej męskości Richmonda, gdy śliną nawilżał jego delikatne wnętrze. Gdy poczuł, że jest już w miarę wilgotno, wysunął język, następnie wprowadził do środka jeden palec, a po chwili już drugi, aby nie zwlekać z odpowiednim rozciągnięciem długowłosego. Pragnął go i chciał się znaleźć w nim jak najszybciej. Nie wstydził się tego, jednocześnie nie potrafił wyjawić głośno tego, do czego tak uparcie dążył.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPon Lis 10, 2014 3:46 pm

Zażenowanie powoli ustępowało, a zamiast niego na właściwej pozycji znajdowało się zafascynowanie oraz pragnienie drugiego ciała. Do teraz wszelka fizyczność była dla niego pewnego rodzaju słabością, lecz w towarzystwie drugiej osoby sam akt stawał się niezwykłą sztuką, której walorów nie mógł nie docenić. Było w tym tyle ekspresji, tyle uczuć, że aż na chwilę cię zachłysnął doznaniami, które dopiero teraz zaczął rozróżniać i dostrzegać ich inną naturę. Seks w jego myślach przestawał być bezmyślną czynnością, a raczej próbą stworzenia czegoś nowego, piękniejszego przy boku tej wybranej osoby. Za każdym razem ten sam proces był zupełnie inny i to chyba było najbardziej pasjonujące, bo nie wiedział, co może go czekać za chwilę.
A chciał wiedzieć i skrycie nie mógł się doczekać, by znów jego ciało przeszły te charakterystyczne dreszcze, by znów mógł poczuć ten nieco nieprzyjemny ból, który szybko przemieniał się w doznania, które do tej pory były mu niemal nieznane. Odchylił głowę, dokładnie czując język partnera, który sunął po jego rozgrzanej skórze. Kolejne westchnięcie wydobyło się z jego ust, gdy zahaczył on o podbrzusze, a następnie znalazł się na udzie. Nie unosił głowy, choć kusiło go, by spojrzeć, co Gustav tym razem robi, lecz gdy poczuł wargi oraz lekkie zassanie, już wiedział, że został właśnie naznaczony w tak intymnym miejscu, do którego nikt prócz samym Waddingtonem dostępu nie miał i nie powinien mieć. Uchylił powieki w momencie, gdy usłyszał wyznanie hrabiego.
Chciałby, by owe słowa nie tyczyły się w tym momencie jedynie tego wieczora, a raczej wieczności, którą mogliby spędzić razem, a była ona ściśle ograniczona czasem ich dość krótkiego życia. Znów nie chciał patrzeć, gdy mężczyzna się rozbierał, lecz nie potrafił oderwać wzroku od ciała, które było niemal na wyciągnięcie dłoni, a raczej byłoby, gdyby nie miał ich związanych, choć tego typu doświadczenie było niezwykle cenne i ekscytujące. Powiódł wzrokiem po dobrze zbudowanej klatce piersiowej ku dołowi, by na chwilę zatrzymać się w miejscu, gdzie unosiła się pobudzona męskość partnera. Nieco niedowierzał w tym momencie, że penetrował on jego wnętrze, zagłębiając się w nim po kilkunastu ruchach dość swobodnie. Jego myśli znalazły odzwierciedlenie na twarz, na której po raz kolejny pojawił się niechciany rumieniec, zdradzający wszystkie jego grzeszne myśli.
Poddał się po raz kolejny, jego ciało wyginało się w ramionach kochanka, a ostatecznie wylądowało na miękkiej pościeli i posłusznie obrócił się na brzuch. Zacisnął dłonie na materiale i starał się powstrzymać ciało przed ucieczką. Czuł Se obnażony bardziej niż zwykle. Za pierwszym razem widział twarz Gustava, teraz mógł jedynie czuć oraz słuchać, nie miał nawet jak przejąć inicjatywy.
- Nie… - przygryzł znów wargę, gdy pośladki zostały rozwarte, a hrabia nie użył tym razem specyfiku, a własnego języka.
Chociaż dobrze wiedział, że jest czysty, to nie chciał, by usta tak szlachetnej osoby zostały skalane jego intymnymi częściami ciała. Oparł czoło na materacu i oddychał ciężej, biodrami nieco uciekając, jakby chciał się położyć, lecz nie było mu to dane. Ten drobny protest musiał być dobrze odczytany. Richmond nie prosił, by przerwać, nie troszczył się w tym momencie o siebie, a raczej o dobre imię hrabiego Sandwich. Długowłosy odetchnął z pewną ulgą, gdy język został zastąpiony przez palec. Wraz z pierwszymi ruchami wewnątrz siebie wyglądał na spiętego, z drugim palcem oswoił się nieco szybciej. Wiedział już dobrze, jak może być przyjemnie podczas penetracji, dlatego też poruszył się i nakierował palce w ten sposób, by sprawiły mu one przyjemność. Przełknął ciężko ślinę i otarł delikatną stróżkę, która spłynęła mu z kącika ust.
Wstydził się po raz kolejny własnych myśli. Nie wypadało mu już sobie wyobrażać ich zbliżenia, a mimo to właśnie myślał o męskości kochanka, która w tym momencie mogłaby się w nim zagłębić. Odwrócił nieco głowę, leżącą na pościeli, by móc spojrzeć na blondyna za sobą, który skutecznie doprowadzał go do szaleństwa. W szarych oczach architekta mógł dostrzec w tym momencie niemą prośbę, by ich ciała na powrót stały się jednością.
Wejdź we mnie… Wejdź we mnie… Wejdź!
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPon Lis 10, 2014 5:12 pm

Poczuł pożądliwe spojrzenie szarych oczu na swoim ciele, jednak to przede wszystkim rumieńce goszczące na policzkach, tak wspaniale komponujące się z bladością skóry, odpowiedzialne były za wzrost satysfakcji hrabiego. Ten mały pokaz przy rozpinaniu spodni jednak uzyskał ciekawy efekt, na co zresztą od początku liczył. Grzeszne myśli opanowały również umysł Doriana, który z jeszcze większą rozkoszą poddawał się woli drugiego szlachcica. Czerpał przyjemność z każdej najmniejszej pieszczoty i czekał na więcej. Nie wypowiadał swych pragnień na głos, wolał raczej rzucać partnerowi rozpalone spojrzenia, zdradzając nimi swoje zniecierpliwienie. Waddington z łatwością odczytywał wszystkie te sygnały i interpretował je na swą korzyść, pozwalając sobie na jeszcze więcej, jakby wcale nie zamierzał się kontrolować. Kto wie, może wreszcie zerwał się ze smyczy ograniczeń?
Językiem wtargnął we wrażliwe wnętrze, choć wiedział, że podobnym zabiegiem speszy długowłosego. Brał stale pod uwagę jego brak doświadczenia, ale nie potrafił do końca się powstrzymać przed podrażnieniem smukłego ciała, jakie wydawało się wręcz stworzone do tego, aby być pieszczone przez innego mężczyznę. Nie, tak naprawdę ono było przeznaczone właśnie hrabiemu Sandwich, w gwiazdach musiało być gdzieś zapisane, że wpadnie ono w ramiona tego konkretnego osobnika. Obchodził się więc z czułością z jego wejściem, ale kiedy wąskie biodra próbowały mu umknąć, zabrał wreszcie narząd smaku spomiędzy jędrnych pośladków. Musiał zadbać nie tylko o doznania fizyczne, ale przede wszystkim o samopoczucie kochanka. Skończył z lekkim wywieraniem presji, po długiej chwili od usłyszenia niepewnego protestu, i przeszedł do dopieszczania intymnych części ciała. Palcami napierał na wrażliwe ścianki odbytu, niekiedy zapoznając je ze swoimi paznokciami, zaś drugą dłonią stymulował już pobudzonego penisa. Narzucił rozpalonemu ciału swą wolę, całkiem nim zawładnął, chcąc przygotować je na dalsze rozkosze.
Również sam się niecierpliwił, ponieważ z każdą chwilą coraz bardziej rozpaczliwie chciał poczuć mięśnie ciasno oplatające jego penisa. Na szybko wsunął trzeci palec do wnętrza Richmonda. Ledwo się powstrzymywał, ale gdy wreszcie skupił wzrok na twarzy partnera, przestał się wahać. Wycofał palce i zsunął niedbale spodnie wraz z bielizną ze swych bioder. Dla pewności, także myśląc o komforcie ich obu, sięgnął po nawilżacz oraz prezerwatywę do szuflady szafki nocnej. Zębami rozerwał opakowanie gumki, sprawnie nałożył ją na prącie, po czym palcami rozsmarował substancję po swoim penisie oraz wejściu, które zamierzał naruszyć. Wreszcie jedną dłonią chwycił stanowczo biodro długowłosego, w drugą zaś ujął już twardego penisa i naprowadził go na przygotowaną dziurkę. Nie wykazał się zbyt wielką subtelnością, prawie natychmiast wsunął większą część męskości w Doriana, nie mogąc przy tym powstrzymać się od cichego jęku. W jednej chwili poczuł się tak dobrze.
Przylgnął torsem do pleców kochanka, pragnąc poprzez bliskość pokazać mu, że wszystko przeżywają wspólnie. Ich kolejne zbliżenie, choć w dużej mierze hołdujące fizyczności, miało też duchowy wydźwięk, czego nie potrafiłby wyrazić słowami. Docisnął usta do jego ucha, ogrzewając je swym oddechem, następnie wyszeptał wprost do niego to cudowne imię i w tym samym czasie poruszył się wreszcie, wchodząc w niego aż po nasadę za pomocą jednego bardziej zdeterminowanego pchnięcia. Językiem przesunął po ramieniu kochanka, zębami przesunął leniwie po karku, nie pozostawiając żadnych głębokich śladów i wprawił w ruch swe lędźwie, chcąc odnaleźć odpowiednie tempo pchnięć. Na początek postanowił co rusz lekko wysuwać męskość, aby po chwili znów wprowadzić ją całą do środka. Działał powoli, nie ponaglał swych pchnięć, chciał przede wszystkim nacieszyć się bliskością.
Wyprostował plecy, mocniej chwycił biodra, następnie pchnął mocniej w głąb długowłosego, nadając temu ruchowi więcej dynamiczności. A jednak tempo pozostawało spokojne, rytmiczne, wzrosło tylko odrobinę. Jednak Gustav potrafił utrzymać kontrolę nad sobą, choć w środku wrzał z pożądania. Po prostu wiedział, że po raz pierwszy przy boku tego cudownego mężczyzny zaczyna uprawiać miłość. Ten wspólny akt nie był pusty.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPon Lis 10, 2014 7:16 pm

Chwila niepewności powróciła, gdy ciągle czekał z wypiętymi pośladkami w kierunku mężczyzny, lecz ten się wycofał. Przez chwilę nie wiedział, co się dzieje, ale gdy usłyszał szelest materiału oraz grzebanie w szafce nocnej, przełknął ciężej ślinę. Oczami wyobraźni widział, jak Gustav do końca się rozbiera i tym razem zdecydował się sięgnąć po zabezpieczenie dla ich komfortu. Musiał przyznać, że on sam zapewne w przypływie namiętności, zapomniałby o gumce zwłaszcza, że już raz kochali się bez zabezpieczeń i w obecnej sytuacji prezerwatywa za wiele by nie zmieniła, lecz z pewnością była psychicznym balsamem.
Jego mięśnie ciągle czuły w sobie obecność nie jednego, czy dwóch, a trzech męskich palców, które starannie przygotowywały go wcześniej do prawdziwej penetracji. Richmond nie był człowiekiem, który był podatny na uzależnienia, lecz w tej chwili kosztował wszystkich doznań i nie miał ich dość. Na samą myśl o stosunku dostawał dreszczy, a jego przyrodzenie unosiło się i pulsowało. Ta przyziemna przyjemność zawróciła mu całkowicie w głowie, tak samo jak sama postać hrabiego, o którym chciał się dowiedzieć jak najwięcej, chciał stać się częścią jego życia i w tym momencie musiał coś powiedzieć.
- Nie chcę – wydyszał z trudem, czując zimny płyn w okolicach swojego wejścia, starannie rozprowadzonego przez kochanka. – Nie chcę wracać do Sydney – wyznał z westchnięciem, które przerodziło się w głośny jęk, gdy blondyn wsunął się w niego bez specjalnej delikatności. Znów jednym zdaniem powiedział tak wiele, czego niejedna osoba nie potrafiłaby wyrazić tysiącem słów. Przywiązanie, chęć poznania, pragnienie stworzenia czegoś wspólnie, zamieszkanie w Londynie, przyjemność, ciepło. To wszystko kryło się w jego na pozór niewinnych słowach.
Był na niego gotowy, dlatego też tylko przez chwilę czuł to odrętwienie związane z nową sytuacją. Gustav Waddington wypełniał go sobą, a on czuł każdą jego długość w sobie dokładnie. Chłodny pot oblał jego ciało, zaś mięśnie zacisnęły się na nie tak obcym już narządzie w jego wnętrzu. Kolana nieco się pod nim ugięły, gdy poczuł na sobie ciężar kochanka, a gdy usłyszał swe imię wypowiadane z tak ogromną dozą uczucia, całkowicie się rozpłynął i rozluźnił, co też wykorzystał partner zagłębiając się w nim całkowicie. Drugie zbliżenie było zdecydowanie bardziej świadome i nasączone erotyzmem, którego mogło zabraknąć w pierwszym. Architekt pozwalał przejmował nad sobą kontrolę tej nieznanej sobie osobowości, która wręcz buchała z gorąca i potrafiła się posunąć naprawdę daleko.
Wcześniej milczał, lecz teraz starał się nie powstrzymywać dźwięków, które mogły świadczyć jedynie o tym, iż w obecności mężczyzny było mu naprawdę dobrze. Drżącymi dłońmi starał się uwolnić nadgarstki, by móc się podeprzeć na rękach i zapewnić im obu nieco bardziej dogłębne doznania. Instynkt nakazał mu się poruszyć, lecz nie był jeszcze na to gotowy. Gdy wyswobodził dłonie, uniósł się i pochylił głowę, a włosy spłynęły na pościel. Złapał się zagłówka, by nieco się wyprostować i wtedy też znów jęknął głośniej, nie zważając na fakt, że ktoś mógłby ich usłyszeć. Ujął jedną z dłoni partnera i ułożył ją na swoim torsie, by ten mógł go przytulić do swojej piersi i nieco podrażnić jego i tak pobudzone sutki. Dorian przestał być biernym kochankiem, szybko odkrył, co sprawia mu radość i chciał, by i Gustav o tym wiedział. Poruszył swoimi biodrami w rytm nadany przez właściciela RoboticsUNION, ponownie się na nim zaciskając.
Już nic nie stało im na przeszkodzie. Ciągle się podtrzymując, wolną już ręką sięgnął za kark jasnowłosego i ułożył się w ten sposób, by móc go pocałować. Domagał się każdego rodzaju bliskości i było po nim widać, że dla niego ten akt nie był nigdy pusty, posiadał wyższą wartość. I o ile wcześniej nie dopuszczał do siebie tej myśli, teraz mógł przyznać, że przechodził pewnego rodzaju zauroczenie, coś na wzór namiętnej i gwałtownej miłości, która pojawiła się nie wiadomo skąd. Ich ciała ocierały się o siebie, złapali wspólny rytm, którego tempo zwiększało się z każdą chwilą.
Richmond nie wytrzymał długo w tej subtelnej i pełne bliskości pozie i znów opadł na łóżko, zapierając się obiema dłońmi o materac i ruszając niczym w transie. Przyjemne wypełnienie, brak swoistej kontroli nad myślami oraz mięśniami, które drżały, jego bezpruderyjne jęki roznosiły się po całej sypiali. Waddington widział inną odsłonę tego ułożonego szlachcica, który potrafił czerpać ogromną przyjemność z miłosnego zbliżenia.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 EmptyPon Lis 10, 2014 9:04 pm

Za pierwszym razem zbyt mocno się zapomnieli, dlatego hrabia postanowił przynajmniej tym razem nadrobić swoją wcześniejszą bezmyślność na drodze bardziej dokładnych przygotowań. Obawiał się własnego zapomnienia, choćby dlatego, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się stracić kontroli w aż takim stopniu. Nawet teraz ponosiła go namiętność i jakimś cudem dał dotrzeć do siebie głosowi rozsądku, dzięki czemu pomyślał o zabezpieczeniu, a także nawilżeniu. Ale niespodziewanie zamarł w bezruchu, co spowodowane było słowami. Serce zabiło mu szybciej, a krew zaszumiała w uszach. Początek wyznania długowłosego zabrzmiał niczym sprzeciw wobec samego zbliżenia. Dopiero przy dokończeniu myśli spięte mięśnie Waddingtona wreszcie się rozluźniły, a umysł uspokoił na tyle, że aż ponownie pozwolił mu działać. Treść słów dotarła do niego szybko, ale ich szczególne znaczenie przyszło nieco później i prawie oszołomiło mężczyznę. Lecz nie pozwolił sobie przerwać swych posunięć, po prostu wniknął już w ciasne wnętrze kochanka, zapominając się na dobre, gdy tylko mięśnie zacisnęły się na jego męskości.
Jęki z ust Doriana tak obficie wypłynęły i nie można było ich powstrzymać, ale żaden z nich nie chciał tego dokonać. Obaj dali ponieść się pożądaniu, zwłaszcza Richmond, który w mgnieniu oka przeszedł niespodziewaną metamorfozę. W jednej chwili otoczyła go aura bezkresnej zmysłowości, której nie przeszkadzała uległość, wręcz przeciwnie, idealnie się komponowała z kuszącym zachowaniem. Gustav poddał się tej fascynującej mocy, nawet nie zauważając, kiedy kochanek uwolnił dłonie z więzów, jedynie poczuł, że ten unosi się na rękach, a potem naprowadza dłoń hrabiego na swój gładki tors. Dyrektor spełnił niemą prośbę partnera i złapał w palce jeden z sutków. Już wcześniej dostrzegł, że długowłosy lubi, gdy serwuje mu się pieszczoty przy wyższych partiach ciała, ale nie spodziewał się, że ten będzie w stanie dopraszać się o więcej. Ale forma jego żądania była tak urocza, że nie można było pozostać na nie obojętnym.
Dłoń na karku uświadomiła mu, że i on sam pragnie gorącego pocałunku. Przysunął więc twarz do tej partnera i odwzajemnił pocałunek poprzez stanowcze pogłębienie go za pomocą języka, który natychmiast się we wnętrzu drugich ust, gdzie też siał spustoszenie na swej drodze. Wszystko zmysłowo trącał, skupiając się przede wszystkim na podniebieniu i obcym narządzie smaku.
Stale poruszał się w zaciskającym się na jego penisie wnętrzu, choćby dlatego, że właśnie ta czynność przynosiła im obu największą rozkosz. Przerwał pocałunek, gdy Dorian przestał podtrzymywać się na wyprostowanych rękach i przycisnął się do łóżka. Wówczas Waddington pewny swej przewagi wyprostował plecy i mocniej chwycił biodra, po czym ponaglił wreszcie swe pchnięcia. Tempo ruchów jego bioder stało się szybkie, penis wchodził mocniej, docierał jak najgłębiej mógł, zanurzając się w wejściu po samą nasadę. Zaprzestał myślenia, skupił się na fizycznych aspektach, sycąc się faktem, iż partner jeszcze bardziej się angażował i z rozkoszą wypinał się ku penetrującej go męskości. To było tak niesamowite.
Dyrektor RoboticsUNION znów przyległ torsem do nieskalanych pleców i sięgnął po smukłą dłoń, z którą splótł palce. Jego pchnięcia nabrały gwałtowności, jednocześnie wyrażały w sobie tyle pasji biorącej się z gorącego uczucia. Ustami przylgnął do idealnego ramienia, wtedy też zmrużył oczy, odczuwając coraz bardziej ciepło kumulujące się w jego podbrzuszu. Powoli zaczynał docierać ku szczytom rozkoszy, ale nie chciał dotrzeć do nich sam. Drugą dłonią ujął męskość Doriana i począł ją stymulować, aby mieć pewność, że dojdą razem. Nagle jego ciałem targnął mocny dreszcz, ale zdążył się powstrzymać od spełnienia. Mocniej zacisnął palce na drugiej dłoni i sapnął ciężko wprost do kształtnego ucha. Kompletnie nie poznawał swoich reakcji. Pierwszy raz czuł, jak ciało go zdradza.
- Dorian – wyrzucił z siebie z czcią, prawie skamlając w ten sposób o jego uwagę. Sam nie wiedział, co dokładnie chciał tym osiągnąć, po prostu potrzebował wypowiedzieć to najwspanialsze imię ze wszystkich.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Rezydencja Waddingtona
Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Dzielnica mieszkalna :: ∎ Inne-
Skocz do: