IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Poczta Główna

Go down 
AutorWiadomość
Gość
Gość




Poczta Główna Empty
PisanieTemat: Poczta Główna   Poczta Główna EmptySro Kwi 09, 2014 3:28 pm

Piękny, wysoki, ceglany budynek z mnóstwem architektonicznych ozdób, wieżyczek i wysokich, wąskich okien.
Z wejścia głównego trafia się od razu do wielkiej hali z sufitem niknącym gdzieś na wysokościach i ścianami obłożonymi marmurem (albo przynajmniej czymś marmur przypominającym). Posadzka złożona z wielokolorowych kamiennych płyt, w geometryczne wzory, częściowo przykryta ławkami i stolikami, przy których można pisać listy i naklejać znaczki. Wokół mnóstwo okienek, do których trzeba pobrać numerek z automatu, a nad okienkami - wyświetlacze, wskazujące, który numer może podejść. A nad tym wszystkim: wielki kandelabr, który - gdyby się postanowił urwać - zapewne narobiłby sporego zamieszania.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Poczta Główna Empty
PisanieTemat: Re: Poczta Główna   Poczta Główna EmptySro Kwi 09, 2014 3:36 pm

Nie czekał na niego, kiedy ten zbierał rzeczy z ziemi. Szedł tak wolno, tak leniwie, ze spokojnie mógł go dogonić, pomimo wielkich stawianych kroków.
Słuchał bardzo uważnie, co tamten miał do powiedzenia, jednak nie wysilał się zbytnio z odpowiadaniem, co było raczej słyszalne. Na większość jego zdań przytakiwał albo mówił coś w stylu "mhm", albo po prostu w ogóle się nie odzywał. Nie było potrzeby specjalnego produkowania się. Zostawi to sobie na inną okazję, ot co.
- Tylko do kosza. W pozostałych sportach jestem beznadziejny. Często na meczach osoby, które grały przeciwko mnie, traciły ducha walki. Nie ma osoby, która mogłaby mnie pokonać, oprócz siebie samego - oczywiście mowa tutaj tylko o koszykówce, rzecz jasna. Jak już wspomniał, w pozostałych sportach jest beznadziejny. Matka natura obdarowała go niesamowitym talentem do tej dziedziny sportu, za to do całej reszty odebrała. Jakaś równowaga musiała zostać zachowana. Jak to mówią... coś za coś.
Zerknął na niego kątem oka, kiedy odpowiedział mu na zadane przez niego pytanie. Hm... Tego mógł się spodziewać. Nie wiedzieć, dlaczego atakuje. Trochę to głupie, więc nie wierzył mu. Nie musiał zresztą. Wrócił wzrokiem przed siebie, wciągając przez nozdrza powietrze, które ciężko wypuścił.
-To raczej nie to, ale jak nie chce mówić, to nie mów, nie zmuszam Cię do tego - po tych słowach, podrapał się po karku, myśląc zaraz nad jego kolejnymi słowami. Schował dłonie do kieszeni od spodni i spojrzał w czyste niebo.
- Po pierwsze, nie dotykać, a nie rysować, po drugie, nic takiego nie powiedziałem, tylko Ty przyczepiłeś się tego, jak nie wiem co. Poza tym... Nie znam się na tym, ale wydaje się, że całkiem dobrze Ci to wychodzi - mruknął od niechcenia, a przynajmniej tak mógł odebrać to chłopak, jednak jego mina zupełnie co innego wyrażała.
Dawno już opuścili mury szkoły i zmierzali w kierunku wspomnianej przez Alexandra poczty. Niewiele później, dotarli tam bezproblemowo. Alex wszedł do środka, przepuszczając Morgana w drzwiach, bo miał taki odruch i posłusznie stanęli w kolejce, która była dosyć długa. Na oko, wychodziło jakieś dwadzieścia minut stania, może nieco mniej.
- Chcesz przyszłościowo robić coś z rysunkiem? - spytał się nagle po tak długiej ciszy, która na nowo między nimi nastała.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Poczta Główna Empty
PisanieTemat: Re: Poczta Główna   Poczta Główna EmptySro Kwi 09, 2014 5:32 pm

- Tylko do kosza. W pozostałych sportach jestem beznadziejny. Często na meczach osoby, które grały przeciwko mnie, traciły ducha walki. Nie ma osoby, która mogłaby mnie pokonać, oprócz siebie samego.
Być może mówiąc to, Alex nie miał na myśli nic złego, ale dla Morgana to zabrzmiało jak "patrz, jaki jestem wspaniały. Nie ma nikogo lepszego ode mnie, liż mi buciory, gnojku." Spojrzał na niego i skrzywił się trochę, zaciskając zęby.
- Wspaniały jesteś, gratuluję. - burknął. Nie liczyło się, że wcześniej chłopak powiedział,że w innych sportach jest beznadziejny, irytując były te słowa o tym, że nikt nie jest w stanie go pokonać w kosza i przeciwnicy tracą ducha walki. No, co, do diabła? Nawet jeśli to prawda (Kot widział przecież, że prawda, skoro Alex od niechcenia rzucił piłką do kosza z dużej odległości i trafił, jakby ją jakoś zaczarował albo wepchnął do środka nadajnik zdalnego naprowadzania), to mówienie o sobie w ten sposób denerwowało Morgana. Chyba zresztą każdego irytowali Wspaniali Ludzie i nie chodziło nawet o fałszywą skromność, bo ta też bywała wkurzająca. Chodziło o sposób, w jaki Alexander powiedział to, co powiedział. Zarozumialec jeden.
Wzruszył ramionami na stwierdzenie, że to nie to, że Kot jest zapatrzony w siebie sprawia, że atakuje innych. No, faktycznie, chyba nie miał ochoty mówić, dlaczego tak naprawdę, że się boi i tyle. Ojciec przecież zawsze mu mówił, że ma być silnym mężczyzną i nie okazywać nigdy nikomu słabości, tak? Tak. Należało się więc tego trzymać.
- Po pierwsze, nie dotykać, a nie rysować, po drugie, nic takiego nie powiedziałem, tylko Ty przyczepiłeś się tego, jak nie wiem co.
- O, Jezu, przepraszam, usiłuję nawiązać rozmowę, jeśli ci to nie odpowiada, to się zamknę. - prychnął, przerywając mu. Dał mu dokończyć, zaciskając zęby i pięści w kieszeniach i świdrując chodnik spojrzeniem. Gdyby miał lasery w oczach, przekopałby się nimi do jądra Ziemi.
- Nie zamierzałem cię dotykać, spokojnie. - mruknął już ciszej i mniej atakliwie, kiedy chłopak skończył mówić, ale wciąż wyglądał, jakby chciał pogryźć kostkę brukową. - Nie jestem, kurna, jakimś gejem, tylko tak powiedziałem, żartobliwie. Nie łap mnie za słówka. I dziękuję, miło mi słyszeć, że dobrze mi idzie.
Kiwnął głową w podziękowaniu, kiedy Alex przepuścił go w drzwiach i ustawił się z nim w kolejce, postanawiając sobie już nie szukać tematów do rozmowy, skoro chłopak tak na to reagował. Jeszcze będzie, że znów się do czegoś przyczepił.
- Nie. - odpowiedział na jego pytanie. Przez moment chciał na tym zakończyć, ale wtedy znów by tylko stali i milczeli przez kolejne pół godziny, więc dodał - Jestem na psychologii i tym się zamierzam zajmować. Interesują mnie mordercy i inni kryminaliści, chcę być psychologiem sądowym. Może psychiatrą, jak później przyjdzie mi do łba iść na medycynę, zobaczymy.
Miał ochotę zapytać w związku z tym, czy Alex zamierza być zawodowym graczem koszykówki w przyszłości, ale zrezygnował uznając, że może oberwać, to nie ma sensu.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Poczta Główna Empty
PisanieTemat: Re: Poczta Główna   Poczta Główna EmptyCzw Kwi 10, 2014 9:33 pm

Nie miał potrzeby samego siebie chwalić czy wychwalać się, jaki to jest wspaniały i niepokonany. Prawda była taka, że nikt do tej pory, ale to nikt go nie pokonał. Od dziecka grał w kosza, posiada do tego niesamowitą zdolność, ale za to Matka Natura zabrała mu talent do wszystkiego innego, czyż nie? Chyba jednak sprawiedliwie, przynajmniej jego zdaniem, go osądziła i jak będzie posiadał tą jedyną dziecinę w sporcie, w której jest naprawdę dobry, wręcz niepokonany, to nic złego się nie stanie, nie? Nic więc dziwnego, że tak myśli. Jak spotka godnego siebie przeciwnika, z którym naprawdę będzie mógł godnie pograć i o ile z nim wygra, to z pewnością zmieni nastawienie do: "jestem niepokonany, nikt mi nie dorównuje" w skrócie mówiąc. Ale jak na razie, zostanie przy tym stwierdzeniu.
- Nie łechta mi to - oznajmił znowu tym obojętnym tonem, teraz wyraźnie celowym. Z ust Kocura, nie brzmiało to jak pochwała, czy też "gratulację", że w tej dziedzinie sportu jest naprawdę dobry. No ale, nie każdy musi to akceptować. Innych to wręcz wkurza, myśląc, że się przechwala, ale wcale tak nie jest. Osoby, które z nim grały wie, co ma na myśli. Jednak trzeba to przeżyć, aby zrozumieć, dlaczego myśli tak, a nie inaczej. Choć zdarzają się tacy, którzy chcą go pokonać za wszelką cenę i udowodnić mu, że wcale tak nie jest. Na przykładzie: jego najlepszy przyjaciel, na którego zawsze może liczyć. Chce mu udowodnić, że jego stwierdzenie jest jak najbardziej mylne, jednak na razie marnie mu to idzie, ale widać, że chłopina się stara jak może. Dzięki temu, uczy się nowych technik w koszykówce, za co ogromny plus. Jednak Alex nie patrzy na to. Spojrzy dopiero wtedy, kiedy go pokona.
- Kurwa, nic takiego nie powiedziałem, okey? Wkurza mnie, kiedy ktoś usiłuje mi narzucić coś, czego nie powiedziałem. Również staram się utrzymać jakoś tą cholerną rozmowę, aby nie było tej cholernej ciszy, ale cholera jasna... O co Ty się właściwie czepiasz? O to, że kuźwa zwróciłem Ci uwagę i mówię, że nic do tego nie mam? Jak chcesz, to mnie macaj, rysuj, nie wiem, co Ty tam ze mną chcesz robić, ale kuźwa... - i tutaj się już zamknął. Każde jego słowo było wypowiedziane coraz większą irytacją, wywołaną przez Morgana. Kiedy zdał sobie z tego sprawę, zamknął się już po prostu i nic więcej nie powiedział w tym temacie, bo wiedział, że nie będzie miało to najmniejszego sensu. Dalej będzie się tego trzymał, jak pies swojego ogona. A na wzmiankę o geju... Zakpił sobie z niego, prychając na to drwiąco. Doprawdy nie był gejem? Jakoś trudno było mu w to uwierzyć, serio. Gadał ciągle o jego macaniu, nie macaniu, aż na koniec stwierdził, że nie jest gejem. Serio go to bawiło, jak nigdy.
- To przy następnym razie miej choć ciut żartobliwy ton głosu, aby dało się wyłapać ten żart, a nie zachowujesz się tak, jakbyś był na pierwszej swojej racę, bądź podobałbym Ci się - oznajmił już nieco spokojniej, ale wciąż dało się słyszeć tą nutkę irytacji w jego głosie. No cóż... On też miał prawo w końcu się unieść, nie? Szczególnie, jak młody prowokował go, zupełnie nieświadomie. Przecież go nie zna i nie wie, jaki Alexander jest naprawdę. To wiedzą tylko nieliczni.
Jeszcze bardziej irytujące było to, że musiał czekać w tej pieprzonej kolejce po tą pieprzoną paczkę szmat czasu. Nienawidził poczty, mógł zamówić kuriera, ale nie... Kliknął zupełnie co innego i teraz ma. A jednak mógł pójść na ten trening, oj jednak mógł pójść... Karak go spotkała. W ogóle, to odwrócił głowę w przeciwną stronę od Kocura, chowając do kieszenie od spodni swoje dłonie, gdzie kciuki miał na wierzchu i marudził coś pod nosem w stylu: "I będę musiał teraz czekać w tej cholernej kolejce". Westchnął głośno, przymykając na parę sekund oczy, po czym wrócił głową przed siebie, na jakiś ludzi stojących przed nim. Mogliby tak nagle wyparować, oj mogliby.
- Jeżeli chcesz coś z psychologią robić, to najpierw zajmij się swoimi problemami, a nie cudzymi, żeby nie być jak większość "psychologów". Tacy są do dupy i nie potrafią pomóc - skąd mógł wiedzieć, że Morgan ma jakieś problemy? Bardzo proste. Jest strasznie płochliwy, strachliwy, co chwilę się denerwuje czymś, atakuje kogoś bezpodstawnie, jak i również stresuje się czyjąś obecnością, jak i zarówno posiada brak akceptacji wśród rówieśników. Taka osoba często ma jakieś problemy rodzinne. Alexander ich nie miał. Najprawdopodobniej swój charakter odziedziczył po swoich biologicznych rodzicach, który zresztą nie zna. Poza tym, to, że nikt nie może pokonać go w koszykówce również zrobiło swoje. Kiedyś był naprawdę fajnym chłopcem, ale jak zaczął dorastać, stał się strasznie trudnym dzieckiem do wychowania. No ale cóż, tak czasem bywa. Okres dojrzewania i te sprawy...
- Lepiej rób coś, co Cię naprawdę fascynuje. Z rysunkiem na przykład coś mógłbyś zrobić. Wiesz ile kasy za to można garnąć? I pewnie przyjemność także Ci to jakąś może sprawić - dodał po krótkiej ciszy między nimi. Karci go, a zarazem potem chwali. Powiadam Wam, to nie spotykane jest u niego. Zwykle zjedzie kogoś od góry do dołu, a potem będzie miał w dupie tego kogoś. Ale myśląc, że ma z nim tutaj stać przez najbliższe 30 minut, to... No musiał coś jeszcze powiedzieć, nawet jeżeli tego nie chciał. W sumie mógł powiedzieć, czym on chciałby się zajmować w przyszłości, no ale nieproszony nie będzie się odzywać, tak? Choć w jego przypadku, to tam... Nieważne.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Poczta Główna Empty
PisanieTemat: Re: Poczta Główna   Poczta Główna EmptyPią Kwi 11, 2014 2:30 am

Spojrzał na niego zaskoczony, kiedy Alexander wybuchł. No, dobra, Kot mógł się tego spodziewać, niemniej jednak nie spodziewał się aż tak ostrych słów i tonu, poza tym uważał, że to nie on atakował akurat tym razem, więc Alex nie miał się o co wściekać, raczej powinien sam przeprosić albo przynajmniej pominąć milczeniem wkurzenie Morgana i dalej odpowiadać normalnie, nie naskakując na Kota. To nie, musiał się wydrzeć, tak?
W Morganie narastała wściekłość. Zacisnął zęby, patrząc na niego wilkiem i czując, jak serce mu przyspiesza i robi mu się gorąco, a mięśnie same mu się napinają.
- To mi, kurwa, nie zwracaj uwagi, nie łap mnie za pieprzone słówka i nie pierdol o tym, że się do czegoś przyczepiłem! A jak już zwracasz uwagę, to może mów to innym tonem, nie pełnym wyższości, co? Pomyślałeś o tym, że jak się zwracasz do kogoś z taką wyższością, gdzieś tam z tych swoich pieprzonych chmur, w których siedzi twój koszykarski łeb, to może jednak ludzi wkurwiać? Co?! Bo, wiesz, nie każdy lubi być ustawiany do pionu, a ja nie lubię, kiedy mi się sugeruje, że się do czegoś przyczepiłem, kiedy zwyczajnie usiłuję nawiązać rozmowę!
Zgrzytnął zębami i odsunął się na pół kroku, żeby przypadkiem nie zrobić czegoś głupiego, w stylu trzepnięcia Alexa albo przynajmniej popchnięcia go. Mimo wszystko, gość był od niego znacznie wyższy i silniejszy, a Morgan nie był specjalnie dobry w walce. Nie był zupełnym cieniasem, to prawda i kropnąć kogoś porządnie potrafił, jednak w bójce z kimś takim, jak Alexander, nie miałby pewnie szans, chyba, że udałoby mu się z miejsca trafić w coś kruchego i bolesnego.
Bycie niższym w sumie też ma swoje zalety...
Przy kolejnych słowach chłopaka jednak szczęka mu opadła i poczuł się, jakby sam oberwał w pysk, jakby był ogłuszony. Na moment przestały do niego docierać jakiekolwiek dźwięki z otoczenia i pociemniało mu w oczach. Serio? Jakby był na randce albo jakby Alex mu się podobał?
Ooo, nie, do diabła. Nie podobał mu się nikt mu tego, cholera, nie wmówi. Już kiedyś, nie tak znów dawno, Lei usiłował z niego zrobić geja i sprawdzał sobie Morgana, wykorzystując wreszcie na imprezie fakt, że był pijany. Nie będzie drugiego takiego wmawiania.
Nawet nie wiedział, że poczerwieniał lekko ze złości, a jego oddech przyspieszył, co w sumie mogło być różnie odczytane przez Alexa. Morgan wreszcie otrząsnął się i prychnął, odwracając gwałtownie głowę i uznając, że nie trzeba tego komentować. Chociaż...
- Co, na pierwszej randce zwykle ludzie łapią się nawzajem za słówka i wytykają sobie, że ktoś się do czegoś przyczepił albo że któreś ma się zachowywać tak, a nie inaczej? - warknął znów niskim, cichym głosem.
Spojrzał znów na Alexa, kiedy ten mu mówił o tym, że najpierw powinien sobie poradzić z własnymi problemami, zanim zajmie się innymi. Morgan zmierzył go powoli pełnym wyższości spojrzeniem od góry do dołu.
- Skąd w ogóle wiesz, że mam problemy? Poza tym, owszem, staram się sobie z nimi poradzić, nie powiedziałem, że zajmę się innymi ludźmi, zanim poradzę sobie sam ze sobą. A ty może przestań wiecznie mnie pouczać. Nie wiem, czy mnie traktujesz specjalnie, czy do wszystkich się tak odnosisz, ale serio, nie jesteś najmądrzejszy na całym świecie. Gdybyś był, to byś zauważył, że nawet jeśli dostrzegasz jakieś błędy w czyimś postępowaniu i chcesz je wytknąć, to możesz to zrobić w tak sposób, żeby nie zabolało. Nie z taką wyższością, jakbyś wszystkie rozumy pozjadał.
Odwrócił się bokiem do Alexa, próbując się uspokoić, ale wciąż oddychał dość nerwowo: szybko i płytko, zaciskając zęby. Wbijał w kieszeniach paznokcie w wewnętrzne strony swoich dłoni, wodząc wokół spojrzeniem pełnym irytacji. Właściwie zastanawiał się trochę nad tym,po co wciąż tu jest, przecież mógłby zawinąć się na pięcie i wracać do szkoły. Mimo to jakoś... coś go intrygowało w tym chłopaku. Może to, że nie poszedł sobie mimo, że Morgan warczał na niego od początku, a nie dość tego, jeszcze zaprosił go ze sobą na pocztę? Może to, że jednak z nim rozmawiał, mimo wszystko?
Może to, że miał takie intrygujące dzikie wejrzenie...?
Nie, bez przesady. O takich rzeczach nie można myśleć, to dziwne i nienormalne.
Popatrzył na niego już łagodniej, kiedy Alex znów się odezwał.
- Nie, do tego by się raczej nie nadawał. Nie umiem rysować aż tak dobrze i chyba nie byłbym w stanie siedzieć wiele godzin przy sztalugach, gapiąc się na jakieś gołe baby przed sobą albo na gruszkę ustawioną obok garnka. I nie chciałoby mi się tego odwzorowywać. No i raczej nie mam aż takiej wyobraźni, żeby móc stworzyć dokładnie wszystko, a jeśli się zajmuje rysunkiem zawodowo, to chyba tak trzeba, bo klienci są różni. Nie miałbym do tego zdrowia. - milczał przez chwilę, po czym znów się odezwał. - A ty? Zamierzasz zawodowo grać w kosza?
Nie, nie zauważył,że poprzednio nie zaprzeczył, że mu się Alex podoba, choć może wynikało to z tego, że uznał, że to by jeszcze gorzej wyglądało, jak jakieś głupie tłumaczenie się. A przecież tylko winny się tłumaczy, tak?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Poczta Główna Empty
PisanieTemat: Re: Poczta Główna   Poczta Główna EmptySob Kwi 12, 2014 8:09 pm

Niemniej jednak Morgan, nie musiał mówić do niego taką tonacją głosu, szczególnie, gdy "prosił" go, aby ten zwracał się do niego normalnie, w chwili kiedy ten mówi do niego spokojnie. Chyba jednak po pewnym czasie można się wkurzyć, nie? Szczególnie, gdy to Alex. W praktyce ma wyjebane na wszystko i wszystkich, ale jakoś... No nie lubi, gdy się tak do niego mówi, no. Zresztą, kto lubi? Zachowanie Kocura świadczyło o tym, że sam tego nie lubił, ale... On chyba lubił się na innych wydzierać, a raczej podnosić głos, prowokując tym samym rozmówcę. Ech... No cóż, chciałeś z początku dobrze, wyszło jak zwykle, no nic.
- To trzeba było inaczej zwracać się do mnie, tak jak mówiłem, a jak tego przyczepiłeś się jak psa do ogona, to będę, bo może mnie to po prosty męczyć, pomyślałeś do cholery o tym? I kuźwa nie będę powtarzać się już. Może jak kurna trochę pomyślisz nad swoją tonacją głosu i sposób jak zwracać się do mnie, to wrócimy do tej rozmowy, a na razie nie mam zamiaru się kłócić wśród ludzi - na tych słowach zaprzestał, jednak nie na długo, bo młodszy, znowu go atakuje. A tylko doradził, a ten znowu zaczyna... Rany, co za człowiek! Gorszy od Alexandra, serio.
Bycie niższym w sumie też ma swoje zalety...
W czym? W obciąganiu? No w sumie... Zaleta, bo już klękać nie trzeba.
Ale prawda, Morgan zapewne nie dałby sobie radę w bójce z Alexandrem. Nie dość, że chłopak trenuje, a wcześniej Kicia wspomniał, że nie przepada za sportem, więc można się domyśleć, że... no słaby jest no, to oprócz tego, Black przerasta swym wzrostem przeciwnika.
Westchnął na jego słowa i zaczął grzebać w swoim bocznych kieszeniach od swojej torby wodę mineralną. Gdy ją znalazł, wyciągnął napój i odkręcił go. Morgan może być na niego jeszcze bardziej wściekły albo i nie, ale... Wylał butelkę wody na jego głowę, od tak po prostu. Nie zwracał uwagi na to czy są właśnie na poczcie, czy też nie. Zrobił to i tyle.
- Ochłoń trochę, bo zagotujesz się zaraz - mruknął, gdy strumień wody właśnie się kończył. Pustą butelkę, włożył z powrotem do torby i podrapał się z tyłu głowy.
- To widać, że masz jakieś problemy, skoro zachowujesz się w taki sposób, a nie inny. Jakby kocioł przyganiał garnkowi. Sam się do mnie odnosisz niestosownie i jeszcze ode mnie żądasz tego, abym ja zwracał się do Ciebie normalnie. Wiesz jakie to jest irytujące? - mruknął już spokojnie, choć dużo musiał włożyć, aby dać "przykład", że w takiej sytuacji również można zachować spokój, a nie jak tamten. Ktoś podnosi głos, więc ten musi jeszcze wyżej i tak w kółko bez końca. Ten próbował normalnie do niego przemawiać, jednak nie wychodziło, więc zaczął gadać obojętnie, momentami wywyższając samego siebie czy też w pewnym momencie uniósł się, nie móc znieść, że ten zwraca się tak, a nie w inny sposób.
Pomasował swój kark, czując, że na jego barki dano mu ogromny ciężar, jakby był po wykańczającym treningu. Tak, ta rozmowa go męczyła, ale jeżeli chłopak będzie robił wszystko, aby to ciągnąć, to czemu nie... Może kontynuować ich zacną kłótnie. Może Alex tymczasem rozkręci się i uderzy prosto w serce Morgana ostrymi słowami i już więcej nie odezwie się do niego? Być może, ale to się jeszcze okaże.
- Gołe baby zawsze spoko, szczególnie z tymi większymi piersiami... Ale jak tam sobie chcesz, wisi mi to - wzruszył ramionami tak samo obojętnie, jak to wypowiedział. No cóż, starał się go przekonać do rysunku, bo zdecydowanie go tam widzi, a nie na jakiejś durnej psychologi, niemniej jednak Alex nie będzie się trudził, aby chłopak zdecydował się tam pójść. Nie jego przyszłość, niech robi z nią co chce.
Zdziwiło go to, kiedy ten zapytał się, co chce robić przyszłościowo. Zamyślił się mocno, zastanawiając się, co mu odpowiedzieć.
- Marzy mi się oficer w policji w dziale kryminalnym, a jak to mi nie wyjdzie, to całkiem możliwe, że coś z koszykówką zrobię. Raczej to jest takie hobby, a nie zawód. Jakoś nie widzi mi się, abym grał zawodowo w kosza. Za nudo by było - dodał jeszcze w ostatniej chwili.
Nie zapominajmy, że wciąż myśli, iż jest najlepszy na świecie i nikt nie ma z nim równych, a z wiekiem będzie się tylko kształcił. Jednakże gdzieś się chowa jeszcze ta myśl żeby mógłby znaleźć tego jednego, który będzie z nim na równi. To by było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwie, no ale nie jest to niemożliwe, tak?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Poczta Główna Empty
PisanieTemat: Re: Poczta Główna   Poczta Główna EmptySob Kwi 12, 2014 10:13 pm

Starał się nie wyjść z siebie, naprawdę. Nie chciał drzeć mordy na tego chłopaka przy ludziach, nie było sensu, poza tym naprawdę chciał z nim normalnie rozmawiać, tylko ten go ciągle pouczał. Jasna cholera. Morgan drżał ze złości i miał wielką ochotę przywalić temu gościowi albo jeszcze bardziej na niego nawrzeszczeć. Za kogo on się, do diabła, uważał?!
- Do niczego się nie przyczepiłem. - warknął przez zaciśnięte zęby. Odetchnął jednak głęboko, przymykając oczy i tłumacząc sobie, że nie można się tak zachowywać i trzeba się jakoś z tym gościem dogadać. Nie wiedział właściwie, dlaczego chce się w ogóle dogadywać, ale z jakiegoś powodu mu na tym zależało. - Rozmawiałem teraz z tobą normalnie - powiedział już nieco spokojniej, choć nadal było w jego głosie słychać irytację. - po prostu zadałem pytanie, żeby nawiązać rozmowę. Ty mi powiedziałeś, że się do czegoś przyczepiłem i nadal mi to wmawiasz i jeszcze się dziwisz, że się wkurzyłem? Byłem już spokojny, odpowiadałem normalnie, kiedy powiedziałeś, że się przyczepiłem. Nie tylko tonacja jest ważna w rozmowie, słowa też, a ty mnie zaatakowałeś samymi słowami, nawet, jeśli twój ton głosu był normalny. Zastanów się czasem nad sobą, zamiast wiecznie tylko pouczać mnie i się wywyższać. Nie wywyższaj się, proszę.
Tak, w tym "proszę" chyba najlepiej wylazła z Kota chęć dogadania się. I owszem, uważał, że obaj mają rację, ale przecież przeprosił za wcześniejsze warczenie, a w tym momencie to on został napadnięty i był napadany nadal.
Nie spodziewał się zupełnie, że chłopak wyleje na niego wodę. No, nie, naprawdę? Odskoczył od niego jak oparzony, dzięki czemu sporo z tej wody nie trafiło na jego głowę, po czym spojrzał na niego okrągłymi oczami i z otwartymi szeroko ustami, nie mogąc uwierzyć w to, co się właśnie stało. Po chwili wyciągnął z kieszeni spodni zeszyt z rysunkami, który zalał się chyba najbardziej w momencie, kiedy Morgan odskakiwał, ale nie tylko. Cześć wody poleciała na niego również kiedy była lana prosto na jego głowę.
Chłopak otworzył zeszyt i przejrzał kilka kartek. Niektóre rysunki były niemal całkowicie rozmazane, inne się właśnie radośnie rozpływały. Słowa Alexa teraz trafiały gdzieś tuż obok Morgana - słyszał je, ale nie zwracał na nie szczególnej uwagi. Przejrzał zeszyt i zaciskając zęby stwierdził, że większość rysunków do niczego się nie nadaje, poza tym kartki się pozwijały i tyle z tego było. Może i nie przykładał wielkiej wagi do rysowania, ale kiedy już coś tam sobie nabazgrał, to zwykle mu na tym w jakiś sposób zależało, mniej albo więcej. A teraz sporo z tego, na czym mu zależało, stracił i coś go zabolało w piersiach z tego powodu. Znaczy, po prostu zrobiło mu się cholernie przykro.
Podniósł głowę i popatrzył na Alexa z mieszaniną złości i bólu i rzucił mu w twarz tym zeszytem.
- Dupek jesteś. - powiedział cicho i już nie atakującym tonem wkurzonego człowieka, tylko raczej jakby dostał po pysku trochę za mocno. - Teraz to nie ja zacząłem, dlatego się na ciebie wkurzyłem, a wcześniej przeprosiłem za swoje zachowanie. Widać nie tylko ja mam problemy.
Pokręcił jeszcze głową, opuścił wzrok i poszedł sobie z rękami w kieszeniach.

/zt.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Poczta Główna Empty
PisanieTemat: Re: Poczta Główna   Poczta Główna EmptySob Kwi 12, 2014 11:27 pm

Nie wiem, może rzeczywiście Alexander przesadzał teraz, no ale tego po prostu nie odczuwał. Był taki na co dzień i mimo, że czasem od brata mu się oberwało, to wciąż jest taki jaki jest. Widocznie nie potrafi się już zmienić, a raczej nie ma kogo, aby go zmienił, bo do tego trzeba mieć jeszcze jakąś motywację, a jej aktualnie brak.
- Ale ile razy musiałeś wspomnieć o "niedotykaniu". Po prostu nie lubię się powtarzać, a podajże dwa razy powiedziałeś to z taką tonacją, że... Dziękuję, postoję - oznajmił teraz zwyczajnie, bez żadnej obojętności czy specjalnej złości bądź zainteresowania. Tak po prostu, powiedział to, aby w jakiś sposób to sprostować. Choć nie powie, że adoruje łapać za słówka lub za takie drobne rzeczy, co często prowadzi do właśnie takiej kłótni, bezsensownej kłótni. Trzeba go jednak w pełni zrozumieć, aby z nim przebywać lub po prosu znieść jego charakter, co jest trudne do wykonania. A tutaj? Tutaj spotkały się całkiem podobne charaktery, które... Hm, które o dziwo nie pobiły się jeszcze.
Przeczesał swoje włosy w tył, przerzucając oczami, gdy usłyszał słowa prośby. No ludzie, jego wina, że taki jest? On doskonale o tym wie, ale nie musi o tym wspominać. Poza tym... To nie jest jeszcze wywyższanie się. Raz wspomniał o koszykówce, parę razy zwrócił mu kulturalnie uwagę, a on uważa to za wywyższanie się? No błagam, z czym do ludzi?
- To Ty odebrałeś o jako atak, chciałem tylko zwrócić Ci normalnie uwagę, a raczej stwierdzić, że jest mi to obojętne, co będziesz chciał robić, jednak nie wyszło. Może gdyby nie było tego "Oezuu", to wyglądałoby to inaczej. I potem znowu o nie macaniu, a potem... - i nagle zeszytem po twarzy. Już chciał coś mówić, jednak widząc jego stan, zamknął się już, chociaż korciło się odezwać, oj korciło. Odprowadził go wzrokiem do wyjścia i pomasował się po karku. Był w cholerę zmęczony tym wszystkim, ponadto zły i zirytowany. Przejechał językiem po swoich ustach i podniósł zeszyt, którym oberwał. Nie otworzył go, ani nic z tych rzeczy. Dał go między kolana i z torby wyciągnął swój strój od treningu, który rzucił na ziemię, na kałużę wody, by móc to powycierać. Poprosił jakąś babkę o popilnowanie mu miejsca w kolejce i mimo cyrku, jaki tutaj zaszedł przed sekundą, zgodziła się. Wytarł wodę z podłogi i schował strój do torby. Następnie ustawił się w kolejce. Po piętnastu minutach, była jego kolej. Odebrał to co miał do odebrania i wyszedł z poczty, kierując się teraz na kebaba, tak jak było to wspomniane wcześniej.

zt
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Poczta Główna Empty
PisanieTemat: Re: Poczta Główna   Poczta Główna Empty

Powrót do góry Go down
 
Poczta Główna
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Główna sala
» Główna ulica
» Główna siedziba RoboticsUNION

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Placówki publiczne :: ∎ Inne urzędy-
Skocz do: