IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Sweet Heaven

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Lee
Nauczyciel zoologii i samoobrony
Lee


Liczba postów : 117
Join date : 27/01/2014
Age : 36

Sweet Heaven - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sweet Heaven   Sweet Heaven - Page 2 EmptySob Cze 14, 2014 2:37 pm

To niesamowite jak przez jeden, dość głupawy incydent z udziałem jakiegoś poprzebieranego za dziewczynę dzieciaka, nastrój człowieka może w jednej chwili zmienić się o 180 stopni. Jeszcze zaledwie przez paroma minuty, jego spojrzenie dosłownie zabijało przypadkowych przechodniów, którzy mieli pecha się na nie natknąć, co swoją droga najwyraźniej co poniektórzy musieli spostrzec, ponieważ ot choćby podczas staniu na przejściu dla pieszych, zrobili mu wyraźnie więcej przestrzeni dookoła jego własnej osi niż wychodziło to naturalnie.
Mógł chyba zatem spokojnie uznać swoje opóźnienie w wycieczce do zoologicznego, za czas bynajmniej nie utracony bezsensownie. Wcześniejsza złość minęła, zaś jego łuskowate maleństwa z głodu też przecież nie umrą – Laguna zresztą z pewnością trawiła jeszcze posiłek sprzed dwóch dni.      
Nie usiłował być namolny i zmuszać swoją „towarzyszkę” do rozmowy. Spokojnie czekał na podanie zamówienia oraz lodu o który prosił. W pierwszej kolejności kelnerka podała deser oraz napitki, prosząc o chwileczkę czasu ze względu na zebranie naczyń z innego stolika. Oczywiście nie zamierzał jej ponaglać słowem, choć na pewno zrobił to wzrokiem. Wydaje się, że była na tyle bystra, by zrozumieć.
Popijając sprite, powrócił zainteresowaniem do nastolatka. Po prawdzie nie spodziewał się aż tak szybkiego zwrócenia mu uwagi na całą te maskaradę. Chwilę przyglądał się bez słowa.
- Czemu się tłumaczysz? Cóż, to prawda, że ludzie patrzą na takie rzeczy różnie, ale dopóki czujesz się z tym dobrze, osobiście nie widzę najmniejszego powodu aby przejmować się czyimkolwiek, obcym zdaniem w tym temacie. – odstawił szklankę na bok. Więc? Skoro już przy tym jesteśmy, jak powinienem się do ciebie zwracać? – przynajmniej jeden z ewentualnych problemów rozwiąże na samym początku. Panicz, czy Lady? Nie żeby zrobiło mu to jakąś różnicę, chociaż aktualny stan rzeczy bawił go w duchu co niemiara. I właśnie wtedy, gdy na twarzy jego rozmówcy pojawił się całkiem ciekawy wyraz lekkiego zszokowania, kelnerka przyniosła niewielki woreczek lodu. Podziękował jej przyjemnym dla oka, wyuczonym uśmieszkiem „miłego faceta”, przy okazji dając dzieciakowi czas na przywrócenie sobie jakiej takiej trzeźwości umysłu.  
Oh? Czyżby miał do czynienia z jednym z uczniów własnej placówki?
- Co prawda jeszcze nie z dosłownym tytułem profesorskim, ale z pewnością w najbliższej przyszłości postaram się i to zmienić. – odparł spokojnie, przyglądając się nieco bardziej uważnie i wyciągając woreczek z lodem w jego stronę. - Przyłóż do nasady nosa. Dla pewności będzie lepiej jeśli potrzymasz przez parę minut.
Z pewnością poniekąd bawiła go ta przeciekawa reakcja. Nie żeby nie miał już wyrobionej opinii wśród swoich młodych studentów, ale żeby przyprawiała o podobne zachowanie? A może po prostu sam fakt podobnego zetknięcia się z belfrem w czasie wolnym i nieświadome przy tym zwracanie się do niego z nadmierną swobodą, a na początku na dodatek nie do końca grzecznie, był tego powodem?
- Jesteś zatem uczniem w Traditional Royal School, mam rację? – na pewno nie jego uczniem, ale wyglądałoby na to, że w istocie uczniem tej samej szkoły. Chociaż kto wie? Może nawet miał z jego klasą jakieś zastępstwo lub dwa? Nie miał w zwyczaju zapamiętywać niestety osób, które nie przykuwały jego uwagi zaangażowaniem na zajęciach.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sweet Heaven - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sweet Heaven   Sweet Heaven - Page 2 EmptyPon Cze 16, 2014 11:37 pm

Słysząc kolejne pytanie Adamy Kelis absolutnie nie wiedział co mu w danej chwili odpowiedzieć. To nie tak, że nie znał na nie odpowiedzi, jednak sama myśl chłopca o tym jak można dalej zadawać takie pytania pomimo wcześniejszych wyjaśnień zbiła go z pantałyku. Patrząc w to przenikliwe spojrzenie nauczyciela docierało do niego, że plotki od kolegów ze szkoły były w stu... nieee... nawet w dwustu procentach prawdziwe. Było w nim coś co przypominało to chytre zwierzę zwane przez innych "lisem".
- Wcale się nie tłumaczę... Po prostu chciałem postawić tą sprawę jasno, jak na kartce. A co do pytania to chyba oczywiste, że w rodzaju męskim. Mimo iż przez ubranie nie widać to mimo wszystko dysponuję członkiem. - pokazał mu język jednak w mili sekundzie go schował bo zdał sobie sprawę, że nie ma do czynienia z kolegą ze szkoły, a z członkiem kadry nauczycielskiej i jakby nie patrzeć zachowanie było delikatnie "nie na miejscu".
Kiedy spostrzegł woreczek z lodem powolutku przyłożył go do nosa i spuścił nieco głowę jednak dalej widząc twarz Lee. Ulga... Lud to był chyba najprzyjemniejsza rzecz w całym dzisiejszym dniu, uśmierzył ból lepiej niż niejedna tabletka przeciwbólowa.
- Dziękuję za fatygę i zawracanie pańskiego pewnie cennego czasu... - maluchowi zrobiło się niesamowicie głupio. Już patrząc na pana Adame widać było, że jest przejętym człowiekiem ze swoimi prywatnymi problemami, mniej czy też bardziej ważnymi, a tutaj chcąc lub nie chcąc jako prawowity nauczyciel Traditional Royal School poczół powinność zaopiekowania się tą ofiarą losu.
- Tak, jednak z panem nie uczęszczam na lekcje. Wolę przedmioty takie jak: literatura, sztuka czy też filozofia. Po tych trzech chyba jasno można zdefiniować to jakich typów ludzi można mnie zaliczyć, proszę pana. - uśmiechnął się błogo patrząc w nicość, a w myślach powtarzając sobie ulubione cytaty pisarzy takich jak Murakami, King czy Kossakowska... Sam nie wiedział dlaczego. Po prostu mówiąc mu o tych przedmiotach i wymieniając literaturę wpadli mu na myśl. Odłożył woreczek z lodem i napił się soku ze słomki.
Powrót do góry Go down
Lee
Nauczyciel zoologii i samoobrony
Lee


Liczba postów : 117
Join date : 27/01/2014
Age : 36

Sweet Heaven - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sweet Heaven   Sweet Heaven - Page 2 EmptySro Cze 18, 2014 12:53 pm

Na twarzy Lee nie drgnął nawet jeden mięsień mogący świadczyć o zmianie rzeczywistego nastroju mężczyzny, lub budzących się w nim jakichkolwiek, konfliktowych emocjach. A mimo tego, choć łagodny wyraz pozostał niezmieniony, w oczach na krótki moment pojawił się ostrzegawczy, chłodny błysk. Oznaka tego, że mimo iż jest aktualnie całkiem wyluzowany, a i obaj znajdują się obecnie poza terenem szkoły, nie przywykł do zbyt bezczelnych zachowań młodszych od siebie gagatków. Nawet jeśli były to zaledwie drobne gesty lub słowa.
- Nie mam w zwyczaju oceniać ludzi po ich upodobaniach. Jeśli to dla ciebie coś ważnego, nikt nie ma prawo w to ingerować. Poza tym... - upił większy łyk napoju. - Mentalność bywa kompletnie niezależna od tego co masz, lub czego nie masz w spodniach. Choć tobie jak widzę, zdziewczynnienie ani tego, ani charakteru raczej nie grozi. Więc? Twoja godność? – odstawił prawie pustą szklaneczkę i jeszcze rzucił okiem, czy chłopak aby na pewno przykłada lód w dobrym miejscu. Dopiero wówczas sięgnął do swojej torby, aby wyjąć niewielki notes i zacząć go niespiesznie kartkować. Jeśli miał tu gdzieś numer do sklepu terrarystycznego (nie nawykł zaśmiecać pamięci telefonu mało istotnymi numerami, więc wolał je nototwać gdzie indziej), chyba po prostu przedzwoni i złoży zamówienie bezpośrednio do domu. Jakoś nie paliło mu się już szukanie go po tej galerii.
- Nic wielkiego. – skwitował krótko. - Moje drobne zakupy z pewnością nie uciekną, a poczuciu obowiązku stanie się przynajmniej zadość. Lepiej? – podniósł wzrok i sugestywnie wskazał palcem na swój nos.
Adama był ignorantem tylko wobec ludzi, nie wobec sztuki. Potrafił wprawnym okiem ocenić książkę czy dzieło. Niemniej, nigdy nie ciągnęło go w te stronę bardziej niż czysto rozrywkowo. A filozofia? Jej co najwyżej zaśmiałby się prosto w twarz. Długie dywagacje na jeden temat zbytnio go nudziły.
- Zatem pewnie i w collageu nie będę miał raczej okazji sprawdzić, jakim z kolei typem ucznia jesteś. – rzucił przelotnie, z lekkim rozbawieniem obserwując jego zmieniającą się mimikę.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sweet Heaven - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sweet Heaven   Sweet Heaven - Page 2 EmptyWto Cze 24, 2014 10:50 pm

Pomimo czasu spędzonego razem z panem Adamą, Kelis dalej nie mógł do zdefiniować z jakim typem człowieka miał do czynienia. Nie wiedział, na ile tak naprawdę mógł sobie pozwalać przy nim, aby go nie urazić bądź co gorsza odstraszyć od siebie. Na chwilę obecną wolał zachować chłodny, aczkolwiek "koleżeński" dystans. Słysząc pytanie momentalnie się wyprostował jak na szpilkach, słowa jakby same mu wyleciały z ust.
- Kelis Scarlet, proszę pana! - żartobliwie jeszcze zasalutował dwoma palcami, dodatkowo trzymając w ręce łyżeczkę.
- Pewnie nigdy pan o mnie nie słyszał, ale się nie dziwię, nie nalęży ani do tych "popularnych", ani do "mądrych", ani "łobuzów"... Jestem raczej zwykłym, szarym uczniem. Moje oceny są raczej przeciętne jak ubiór tamtej kobiety. - wskazał spojrzeniem na wcześniej wspomnianą damę we wręcz żarówiasto różowej sukience i złotych kolczykach. Doprawdy, miał ochotę do niej podejść i porozmawiać z nią o tym dlaczego zasmuca ludzi swoim ubiorem.
Patrząc na wymierzony w niego samego jak lufę karabinu maszynowego palec nauczyciela wpadł w małą konsternację "o co mu biega" i dopiero po jakichś dziesięciu sekundach zorientował się, że chodzi mu o ból nosa. Faktycznie, ból przestał go już dotykać na tyle, że spokojnie o nim zapomniał przy rozmowie.
- Tak, o wiele! Jak nowy. - podniósł kciuk do góry siorbiąc już swój napój.
I pomimo, że nie jest naturalnym blondynem to ostatnie zdanie mężczyzny wywołało u niego małą burzę mózgu.
- Przepraszam... Chyba nie zrozumiałem stwierdzenia. Chodzi o mój typ osobowości, dobrze pana zrozumiałem? - uniósł lewą brew w geście zapytania.
Powrót do góry Go down
Lee
Nauczyciel zoologii i samoobrony
Lee


Liczba postów : 117
Join date : 27/01/2014
Age : 36

Sweet Heaven - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sweet Heaven   Sweet Heaven - Page 2 EmptyCzw Cze 26, 2014 9:56 am

Adama spokojnie kiwnął głową, odruchowo rzucając krótkie, szybkie i dyskretne spojrzenie w stronę, w którą nakierowały go oczy Kelisa. Jakby to powiedzieć...? Z pewnością z kobietą, którą tam zobaczył, nie umówiłby się do kina czy też restauracji. Mimo wszystko był on mężczyzną stosunkowo wybrednym, a co gorsza, chyba każdą przedstawicielkę płci pięknej przyrównywał do swojej byłej żony - z którą po prostu żadna z nich nie miała szansy konkurować. 
- Cóż, mam dość wybiórczą pamięć.- przyznał zgodnie z prawdą, pozostawiając temat ekstrawaganckiej panny bez komentarza. A co do pamięci, spośród uczniów zazwyczaj miały w niej szansę znaleźć się twarze oraz imiona tych, którzy na to jego skromnym zdaniem zasługiwali. Przede wszystkim najlepsi uczniowie, jakkolwiek zdarzali się także co po niektórzy delikwenci. Trudno natomiast powiedzieć czy lepiej było być przez niego pamiętanym, czy raczej traktowanym jak powietrze. Tak naprawdę zależało to tylko i wyłącznie od ambicji jego "ofiar". Mógł wydawać się straszliwie gnębić nieszczęśników, których wybrał sobie na faworytów, ale jeśli ci mieli choć odrobinę woli walki, kończyli u niego nie tylko ze świetnymi wynikami, ale także rekomendacjami po zakończeniu szkoły. A te piechotą nigdy nie chodzą.
Ulżyło mu poniekąd po potwierdzeniu przez chłopaka poprawy jego stanu. Najważniejsze, że nos nie został głupio złamany, a jego właściciel sprawiał wrażenie nad wyraz żywotnego. Aż uśmiechnął się nieco szelmowsko.
- To dobrze, bardzo mnie to cieszy. Na przyszłość postaraj się jednak nie wpadać zbyt często na szklane przejścia. - pozwolił zażartować sobie trochę z ucznia i już chciał odpowiedzieć na zadane pytanie zaprzeczeniem, bo w końcu chodziło mu raczej o jego preferencje przedmiotowe, z którymi jego własna osoba nie miała zbyt wiele wspólnego, kiedy zadzwonił telefon. Skrzywił się lekko i przeprosił Kelisa na momencik. Wyciągnął komórkę i spojrzał na wyświetlającą się nazwę kontaktu. "Mr. Brown"? Hm, kojarzył to nazwisko, ale jakoś nie mógł go dokładnie dopasować do osoby. Zastanawiał się nawet, czy nie odrzucić połączenia, ale koniec końców - odebrał je. I gdy tylko dosłyszał pierwsze: "Dzień dobry, panie Adama, czy mogę zająć chwilę?", od razu sobie przypomniał. To był adwokat jego żony.
- Dzień dobry. Czy to coś ważnego? Widzi pan, jestem odrobinę zajęty. - odchylił się luźno w krześle, aczkolwiek wraz z kolejnymi słowami mężczyzny po drugiej stronie, coraz bardziej spinał niektóre partie mięśni, na nowo prostując w siadzie. Skierował wzrok w stronę szklanych drzwi by go na nich zawiesić.
- Ah tak... Chce go zatem sprzedać, dobrze rozumiem? - wraz z bladością na twarzy, pojawił się także niesamowicie chłodny wyraz. Wyglądało na to, że tym razem Margaret naprawdę zamierzała sprzedać ich dom, a uściślając - JEGO dom. Dom, którego zrzekł się na jej korzyść. Nie potrzebował go. W końcu kupił go dla nich, nie siebie. Wiązało się z nim wiele dobrych wspomnień i choć miał tam już nigdy nie zamieszkać, nie chciał w głębi ducha, żeby go komuś odsprzedawano.
- Nie mam zastrzeżeń. Tak jak to obiecywałem już wcześniej, nie zamierzam domagać się ani grosza z ewentualnej sprzedaży posesji. Niech robi z nią co chce.
Był bardzo nieszczery ze swoimi odczuciami, ale przecież nie złamie danego słowa, ani też nie zacznie jej od niczego odwodzić. Chciał jedynie jak najszybciej zakończyć rozmowę. Niestety, sprawa wyglądała na bardziej skomplikowaną. Margaret wolała mieć wszystko na papierze...
- Rozumiem. Przyjadę. Gdzie i kiedy najwygodniej będzie się panu spotkać?
Rozmowa trwała jeszcze jakieś cztery minuty, kiedy to próbowali dogadać się do konkretów. Pech chciał, że obu im pasował tylko i wyłącznie dzień dzisiejszy. Z miną sugerującą dogłębne zniechęcenie, zakończył ostatecznie rozmowę. Odetchnął bezgłośnie i spojrzał na Kelisa, ponownie wracając do swojego łagodnego wyrazu twarzy. Tylko oczy ciągle tętniły lodem.
- Przepraszam cię najmocniej, Chętnie jeszcze bym posiedział, ale wygląda na to, że ktoś usilnie stara się dzisiaj zepsuć mi dzień i muszę się tym jak najszybciej zająć. - wyciągnął portfel i położył na pojedynczej serwetce pieniądze, płacąc zarówno za siebie jak i ucznia, przy czy wychodziło na to, że zostawiał też całkiem spory napiwek. Zaraz potem podniósł się z krzesła.
- Gdyby twoje preferencje przedmiotowe uległy zmianie, zawsze możesz ze mną o tym porozmawiać w szkole. - zmusił się do sztucznego uśmiechu, po czym pożegnał chłopaka i ruszył do wyjścia. Co za ból w dupie... I pomyśleć, że dopiero co zeszły z niego nerwy.

[z/t]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Sweet Heaven - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sweet Heaven   Sweet Heaven - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Sweet Heaven
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» How he does it, only heaven knows
» Sweet sugar

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Centrum miasta :: ∎ Galerie :: ∎ Westfield Shopping Centre-
Skocz do: