IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Cmentarz Highgate

Go down 
4 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Ava

Ava


Liczba postów : 145
Join date : 27/11/2013

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySob Gru 21, 2013 5:27 pm

Cmentarz Highgate jest jednym z najładniejszych cmentarzy pod względem architektury w kraju. Jest to miejsce spokoju i kontemplacji, gdzie obfita ilość drzew, pomników i zieleni nadaje nastrojowi romantyzmu.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySro Sty 22, 2014 9:56 pm

Pałętał się bez większego celu. Uznał w pewnym momencie, ze jednak za dużo wypił, ale jak za każdym innym razem nie robiło to na nim wrażenia. Po prostu musiał dzisiejszego dnia i nie widział innego wyjścia. Krzywym krokiem dotarł aż pod bramy cmentarza. Wyciągnął z plecaka butelkę, w której trzymał swój ostatni z ostatnich, dzisiejszych posiłków. Mówiąc krótko, butelka była w połowie wypełniona wódką. Się przez chwilę zastanawiał, jakim cudem jeszcze się uchowała do tej pory, ale najwidoczniej musiał o niej zapomnieć w przypływie chwili. Jakoś tak się dziwnie złożyło. Zaśmiał się pod nosem i zaciągnął łyka z butelki, całkiem sporego, ze aż przez chwilę zajął się kaszlem. Przetarł rękawem usta, schował butelkę z powrotem do swojego plecaka i ruszył dalej, przechodząc przez bramy cmentarza. Było całkiem ciemno, tylko znicze na grobach oświetlały mu drogę. Przez jakiś czas błądził, czasem przysiadając, czytając przypadkowe nagrobki i dumając nad swoim życiem, które było niezbyt najlepsze, ale całkiem dobre. Podrapał się po głowie. Miał nadzieję tylko, że szybko na ten cmentarz nie trafi. Ani na żaden inny. W końcu był całkiem samotny. Trochę go to dobijało momentami, szczególnie, kiedy przez alkohol stawał się bardziej wrażliwą istotą. Ale na raz przypominał sobie o istnieniu swojego ojca, gdzieś na tym świecie i zaraz go wzbierała złość. Żałował tylko, ze nie miał sposobu by samemu go wpędzić do grobu. I się nad tym grobem zaśmiać.
Opuścił szybko mury cmentarza i tak tylko przysiadł sobie gdzieś na końcu tych mudów, opierając się o żelazne bramy. Pociągnął nosem, wyciągnął butelkę, ale jakoś nie upił tym razem ani łyka. Jakoś nie miał ochoty. Postawił ja tylko na ziemi. Tak, zdecydowanie był już najebany. Dawno tak nie było. Nie zamierzał się nawet następnego dnia w robocie pojawić. Pewnie będzie tak pił, aż mu się to znudzi, albo zwymiotuje gdzieś po drodze, budząc się w jakimś rowie.
Siedział tak i dumał, kołysząc się czasem leniwie na boki.
Powrót do góry Go down
Ghost
Nauczyciel chemii
Ghost


Liczba postów : 50
Join date : 16/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySro Sty 22, 2014 10:39 pm

Faajny był wieczór, fajny. Haine spędził niemal cały dzisiejszy czas wolny w mieście, poznając nowe osoby, podrywając i będąc podrywanym. Jutro i tak był weekend więc nie miał żadnych lekcji. Jak fajnie być nauczycielem. Nawet jeśli uczniowie czasami bywają upierdliwi, to tak naprawdę jedno masz zagwarantowane - stabilość. Masz plan zajęć, który praktycznie nigdy sie nie zmienia, czasem ewentualnie dostaniesz zastępstwo a czasem ktoś zastąpi ciebie. Planowanie lekcji nie jest trudne a materiał powtarzasz sobie cały czas w głowie, więc nic nie zapominasz. Po prostu idealna praca dla niego.
Nie myślmy jednak o szkole, szczególnie że właśnie znajdował się poza jej murami i cieszył się życiem. Tak naprawdę w sumie, to po tym jak spędził całkiem sporo czasu w mieście i noc zaczęła się już na dobre, a może nawet już powoli kończyła, Haine postanowił w końcu wrócić do domu. Jak zawsze dziękował niebiosom, że ma mocną głowę, dzięki temu nawet, kiedy wypił wiele, dalej był chociaż częściowo świadom. Dziś był jeden z takich dni, kiedy w głowie mu się już nieco kręciło, kiedy w końcu postanowił wrócić do domu. Peszek chciał, że Haine w pijackim amoku, wydał wszystkie pieniądze, jakie miał przy sobie. A, jako człowiek roztropny (albo mu się tak przynajmniej wydawało), nie przyniósł ze sobą kart, coby móc wydać jedynie to, co miał w gotówce. Peszek chciał, że zapomniał, że za taksówkę też trzeba zapłacić.
Wracał więc na piechotę. Nie było to wcale jakoś daleko, chociaż jednak trochę do przejścia. Pewnie że to było ryzykowne, szczególnie w nocy, ale co miał zrobić? Nie miał nawet kasy by zostać na noc w motelu w mieście czy coś. Dreptał więc powoli ulicą. Jako, że najkrótsza droga wiodła nieopodal cmentarza, tamtędy też i przeszedł. Zgadnijcie na kogo natknął się po drodze. Chyba nie tylko on przesadził dziś z alkoholem.
- Ej, żyjesz? - bez zastanowienia podszedł i spojrzał na chłopaka siedzącego na chodniku. Kiwał się na boki w milczeniu, jak w jakimś transie. Może chory czy coś? W najlepszym stanie to on, mimo wszystko, nie był.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySro Sty 22, 2014 11:24 pm

Siedział w dalszym ciągu bezczynnie. Schował w końcu butelkę, bo miał już dosyć patrzeć na nią bezczynnie. Wydawałoby się, ze dużo wypił, ale to nie była do końca prawda. Samael akurat należał to tego grona osób, które miały już nie po kolei w głowie po paru piwach. A on opierdolił dzisiaj prawie pół butelki wódki. Samodzielnie. Zatem teraz mógł już wyglądać, jakby wypił znacznie więcej. Szkoda, ze nie miał akurat z kim pić, byłoby całkiem przyjemnie. Zawsze twierdził, że z kolegami fajnie się piło, ale od pół roku, po wyjściu z więzienia, trudno było mu nawiązać jakiekolwiek znajomości. Zupełnie jakby każdy podświadomie to wyczuwał i unikał jego towarzystwa. Jakie to było smutne. Podrapał się po głowie, czekając jak zwykle na cokolwiek ciekawego. Ale to był cmentarz, czego mógł on w sumie teraz oczekiwać. Cudu jakiegoś? Przecież nie był nawet osobą wierzącą.
Ale wtedy spotkał kogoś, albo raczej ktoś spotkał jego. Napitego i pewnie jeszcze brudnego, chociaż starał się wyglądać w miarę normalnie. Po za tym, co kto mógł sobie pomyśleć w takiej sytuacji? Wyglądał młodo, był młodym człowiekiem, a siedział jak jakiś żul pod cmentarzem. Co on ze sobą zrobił? Zresztą, kogo to interesuje. Przecież był sam.
Podniósł głowę do góry i zobaczył przed sobą człowieka, który był kompletnie biały, albo przynajmniej tak mu się wydawało, bo przecież jednak był pod wpływem. Pewnych rzeczy nie mógł interpretować poprawnie. Tak samo tego, jak nie do końca rozumiał, dlaczego ten człowiek zaczepia go na ulicy. A tym bardziej, co go interesuje jego osoba? Co to za jakiś dziwny tym. Duch jakiś? Może już mu się całkiem w głowie przewraca.
- A co, nie widać? - Odparł, patrząc na niego dość krzywo. W ogóle mu się nie podobał. Nie koniecznie pod względem jego wyglądu, ale dlatego, ze pojawił się znikąd i go zaczepia. Brzmiał też jakoś podejrzanie. W ogóle ta sytuacja brzmiała podejrzanie. Ale chrzanić to. Nie miał teraz ani ochoty ani nastroju by się bawić w jakiegoś Sherlocka i się nad tym wszystkim zastanawiać.
Spróbował się podnieść i jakoś postawić do pionu. Wyszło mu to dwojako, a na dodatek zajęło mu jeszcze trochę czasu. Ale w końcu był w pionie, nie kiwał się ani nic. Chyba powoli trzeźwiał, albo tak mu się wydawało. Mimo wszystko, widać było, ze wypił całkiem sporo jak na niego.
Facet był wyższy chyba od niego o głowę. Zatem, żeby patrzeć mu się na jego twarz, musiał unieść głowę. Trochę niezręcznie się z tym czuł. Ale odrzucił to na bok. Ciekawe czego ten facet chciał. Pieniędzy, telefonu? Tylko to właściwie miał z cennych rzeczy przy sobie. Reszta to były jakieś bibeloty. No i oczywiście miał broń. Ale nie zamierzał się z tym afiszować, a że była ukryta, to było tylko na dobre. Zamierzał ja wyciągnąć dopiero wtedy, kiedy zrobi się zbyt nieprzyjemnie.
Czekał.
Powrót do góry Go down
Ghost
Nauczyciel chemii
Ghost


Liczba postów : 50
Join date : 16/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyCzw Sty 23, 2014 8:43 pm

W sumie to popatrzmy na to od tej strony - byli obaj już ładny kawałek od centrum, klubu tu żadnego, samochody jeżdżą dość rzadko, nigdzie żywej duszy, ciemno, pusto, głucho. Tylko latarnia świeciła nieopodal, rzucając mdłe światło na chodnik. Chyba nic dziwnego, że Haine zainteresował się chłopakiem siedzącym na boku chodnika. A nuż go ktoś właśnie nożem pchnął? Krwi by pewnie nie zauważył tak czy siak, bo za ciemno. Ale chyba wtedy ciemnowłosy jęczałby z bólu, albo może i nawet darł się w niebogłosy o pomoc. Ten tymczasem tylko siedział po cichutku, kołysząc się na boki niczym dzieciaczek z ADHD. Może i Samael wolałby, aby Ghost przeszedł obok bez słowa, no ale albinos nie prezentował sobą aż takie znieczulicy społecznej. No i był podpity a w tym stanie zawsze wszystko go interesowało. Dlatego też nie mógł przejść obok obojętnie, no musiał chociaż zerknąć, a że chłopak jeszcze zachowywał się dziwnie, to już po prostu musiał podejść.
Na myśl przyszło mu, że czarnowłosy może być naćpany. W końcu to różne rzeczy dziś studenci biorą. Ano, studenci - bo mniej więcej tak Ghost szacował wiek chłopaka. Chociaż bardzo zaniedbany i wymiętoszony ten student.
- Teraz już widać. - odpowiedział rezolutnie.
Nie zamierzał się zbliżać, szczególnie gdy tamten wstał. Chwiejnie, no i trochę mu to zajęło, ale dał radę podnieść się na nogi samodzielnie. To juz jakiś znak - nie jest źle. No, przynajmniej nie tragicznie, bo wygląd chłopaka jednak mówił wiele. Po chwili Haine nabrał niemalże stu procentowej pewności, że czarnowłosy, tak samo jak on, jest zwyczajnie nawalony. Próbował skojarzyć twarz czarnowłosego ze szkoły, ale nie potrafił. No cóż, nic dziwnego, skoro pracował tam od niedawna, a poza tym w ciemnościach raczej trudno było zauważyć jakiekolwiek szczegóły. Ale przez myśl mu też przeszło, że chłopak uczy się gdzieś indziej. W końcu to Londyn.
- Widzę, że nieźle dajesz sobie radę. - odezwał się, nieco plącząc się pod koniec zdania. Alkohol jednak dawał się we znaki. Zerknął na butelkę, wystającą z kieszeni czarnowłosego. - To raczej nie za dobra okolica na imprezy. Wracasz skądś? Masz jak wrócić do domu?
O proszę, Ghost mimo iż był poza szkołą, zaczynał przemawiać głosem pedagoga. No ale cóż, poradzić, okolica podejrzana, w dodatku tuż obok cmentarza, chłopak nieźle nawalony, w dodatku sam. Można powiedzieć, że się trochę tym faktem zmartwił.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyPią Sty 24, 2014 3:15 pm

Upierdliwy człowiek, przemknęło mu między myślami, które teraz były tak idiotyczne i bezsensowne, że lepiej było nic na ten temat nie mówić. Tak, zdecydowanie wolałby być sam. Jak zwykle. Bo przecież czym by to się różniło od jego dotychczasowej sytuacji? W najlepszym wypadku skończyłby tutaj, na cmentarzu, między nagrobkami odsypiając noc i dzień, by wstać i spić się znów, aż do znudzenia. W najgorszym pewnie trafiłby na izbę wytrzeźwień i dostał kolejny mandat. Ach, życie dorosłe jak takie fajne. Taka patologia. Jakby ktoś Amerykę odkrył, że Samael raczej nie jest do końca uporządkowanym życiowo facetem.
Ta, żeby on chociaż był w połowie studentem. Cóż, edukacja się go nie dotyka i bardzo dobrze. Samael nigdy ani nie myślał o powrocie do szkoły, ani też o jakimkolwiek innym sposobie powrotu do szkoły. Czy on wyglądał jak naćpany? Owszem, miał przy sobie to i owo, ale to szło tylko i wyłącznie na sprzedaż. Jeszcze by spróbował wziąć i ktoś by się o tym dowiedział... to zapewne skończyłby w rowie, ale bez głowy. Albo bez paru narządów wewnętrznych.
Prychnął. Jasne, ze dobrze się trzymał. Jak na Samaelową głowę, to trzymał się wręcz wyśmienicie teraz. Może to dlatego, ze było chłodno, a on nie chciał zamarznąć? Latem to pewnie by albo spał, albo by jeszcze sobie dopijał z butelki, jak dziecko małe. Łypnął na niego okiem. A ten co, z choinki się urwał? W sumie, święta były całkiem niedawno, jakby nie patrzeć. to by miało jakiś sens. W przeciwieństwie do tej całej sytuacji, jaka tu zaistniała.
- Może mam. Nogi mi jeszcze pracują więc mam jak - Odpowiedział w końcu na to durne pytanie, bo coś miał wrażenie, ze facet i tak mu nie odpuści, jak mu nie odpowie. A jemu ani przez myśl nie przeszło, by odpowiadać na jakieś durne pytania dalej, szczególnie jakiemuś obcemu facetowi, który wyglądał jakby z tego cmentarza dał nogę. Ciekawe, z którego nagrobka wylazł. Ni uja go w ogóle nie kojarzył. Może to faktycznie jakiś pracownik działu pomocy tym, którzy mają jakieś problemy. Albo jakieś inne cholerstwo związane z psychologią. Normalny człowiek, o normalnych zmysłach nigdy by ot tak nie podszedł i nie zaczepił Samaela.
A ten? Ten tylko zaczął się otrzepywać z brudu, jaki się do niego przyczepił, po tym jak grzecznie sobie siedział na ziemi. Jakkolwiek by to nie wyglądało, to sama czynność na niewiele się zdała i w końcu machnął na to ręką, rezygnując z dalszego dobania o siebie. Zresztą co innych to interesuje. Był facetem, miał prawo się trochę ubrudzić. Szczególnie będąc w takim a nie innym stanie. Potem spojrzał ponownie na tego dziwadło przed nim. Znaczy się, na tego nieznajomego co go tak uprzejmie zaczepił. Bleh.
- Samael jestem - Mruknął tylko w jego stronę, jakby się kto pytał. Potem obrócił się na pięcie i z wolna zaczął ruszać w którąkolwiek stronę, byleby z dala od tamtego faceta. Oczywiście, tradycyjnie, trochę chwiejnym krokiem i tak wolno, ze ślimak by go wyprzedził. Ale kto by tam zwracał na to uwagę. Na samym końcu muru zrezygnował jednak z dalszej wędrówki i stanął w miejscu zastanawiając się co robić. Potem go jakby olśniło, bo wyciągnął butelkę i ponownie wziął łyka dzisiejszej nocy.
Powrót do góry Go down
Ghost
Nauczyciel chemii
Ghost


Liczba postów : 50
Join date : 16/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyPią Sty 24, 2014 8:56 pm

Upierdliwy? O, nie takimi epitetami już go obrzucano. Pewnie gdyby był w sytuacji Samaela to sam uznałby siebie za upierdliwego. Na pewno nie spodobałoby mu się, że podczas gdy siedział sobie grzecznie na chodniku, podchodzi jakiś taki dziwny człowiek i go zaczepia. No ale obaj byli pijani, chyba w tej kwestii nei było żadnej wątpliwości. A przecież powszechnie wiadomo, że w pod wpływem wyczynia się rzeczy, o których na trzeźwo raczej by się nawet nie pomyślało.
Haine nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że aż tak działa na wyobraźnię chłopaka. No owszem, był świadom że jest albinosem, ale w tym konkretnym momencie nie przyszło mu do głowy, że może się to wydać komuś dziwne. No ale żeby wziąć go za trupa co to wstał z grobu? Chociaż... na dobrą sprawę teraz to nawet było możliwe. Ghost aż sam chciałby siebie zobaczyć czyimiś oczyma. O, na przykład oczyma Samaela. Jak wygląda taki biały koleś, stojący w uliczce ledwo oświetlonej tylko blaskiem latarni? No i jeszcze obok cmentarza. Gdyby Haine usłyszał, o czym to Samael rozmyśla, pewnie zaraz by się oburzył. Wcale nie traktował siebie jako zombie. A, no i ozdobą choinkową też byłby raczej kiepską.
Kiedy dotarła do niego informacja, że chłopak nie ma żadnego środka transportu, poza własnymi nogami, pokiwał tylko ze zrozumieniem głową, chociaż zrobił to trochę nieprzytomnie. Wychodziło na to, że byli w tej samej sytuacji, chociaż może Ghost był nieco mniej nawalony. Nie znaczyło to jednak że zaraz zamierzał podejść do chłopaka. Może jeszcze za ramię złapać i pośpiewać z nim piosenki, hm? Haine stał, próbując samemu utrzymać równowagę, patrząc jak czarnowłosy otrzepuje się z, i tak średnio widocznego w tym mroku, brudu. Gdy zaś przepytywany (jak na ruskim kazaniu) chłopak zdecydował się zdradzić swoje imię, szczerze powiem, że albinos nieco zdębiał. No nie oczekiwał, że chłopak, który dość wyraźnie daje znać, że wolałby mieć spokój, zdradzi mu swoje imię. O ile oczywiście było prawdziwe, ale w to białowłosy zamierzał póki co wierzyć.
- O. Miło mi. Mi mówią Ghost. - odpowiedział wesoło. Skąd ta wesołość, eee? - Ale czekaj.. to nie było moje imię. - potarł brodę, zastanawiając się przez chwilę. W tym czasie chłopak dał radę już oddalić się kawałek wzdłuż muru. - No ej! Czekaj no. Nazywam się Haine.
Alkohol zdecydowanie źle na niego działał, jeśli nie odróżniał przez moment swojego przezwiska od imienia. Widać, że obaj schlani w płaskorzeźbę, ale żaden nie da tego po sobie poznać.
Tak naprawdę Haine zamierzał już w sumie odejść. Kij z tym, że szedł w tym samym kierunku co chłopak. Wtedy jednak jego oczom ukazał się moment, gdy Samael wytargał z kieszeni chowaną wcześniej butelkę. No niee, i jeszcze będzie się doprawiać, pięknie.
Haine zaraz do niego podszedł i zabrał mu butelkę z ręki. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby sam nie wypił dwóch łyków. Potem spojrzał na czarnowłosego z wyszczerzem.
- Tobie już starczy. Idziesz do domu. Ja też idę. - powiedział i znów zamilkł, jakby się nad czymś zastanawiając. - O. Tak. Idę do domu. Idziesz ze mną?
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySob Sty 25, 2014 10:56 am

A co mu szkodziło swoje imię powiedzieć? Co prawda, było dość oryginalne, ale cóż, imiona się nie wybiera. Po za tym, wystarczyło się przejść po paru klubach i można było od razu go znaleźć. Nic trudnego. Aż mu się przypomniało to miejsce w którym pracował a potem szefowa i od razu wręcz mu się humor zepsuł. Podrapał się po głowie. Dlaczego on tam jeszcze pracował. Zawsze po pijaku dochodziły do niego takie myśli, ze właściwie po co on to wszystko robi, skoro ma wystarczająco dochodowe zajęcie, za które mało co nie przypłacił życiem. Nigdy nie potrafił tego zrozumieć, a kiedy już trzeźwiał, to wszystkie takie paskudne myśli go opuszczały. Dziwna sprawa.
Zdążył tylko, już będąc w pewnej odległości, usłyszeć jego imię. W sumie, nie najgorsze. Takie zwyczajne. Zresztą, co mu do jakiś obcych imion? wystarczy, że musi ze swoim żyć. Ci bystrzejsi zaraz robią interpretację jego imienia i do razu na niego krzywo patrzą. A potem jeszcze krzywo na jego rodzinę, która niestety, już nie żyje. Spojrzał na moment w stronę cmentarza. Nigdy nie był specjalnie zbyt bogobojnym człowiekiem, ale dawno nie był na grobie rodziców. I wtedy poczuł jakieś dziwne ukłucie w sercu. No, powinien był tam zajrzeć. Może teraz, skoro już tu jest? Cmentarz był dość bardzo oddalony od jego domu. A mu i tak się nie chciało wracać do tej walącej się na oczach kamienicy. Wyraźnie nie odczuwał takiej potrzeby.
Wtedy też miał wziąć kolejnego łyka, gdy niespodziewanie tamten facet zaszedł go od tyłu i wyrwał mu butelkę z reki. I jeszcze sam się napił. Normalnie wezbrała w nim w tym momencie taka złość, że miał wrażenie, że zaraz wyskoczy z siebie. Co za bezczelność, przecież takie zachowanie jest nie do pomyślenia. Ale miał inne sprawy na głowie, a kiedy ten powiedział co powiedział, to machnął tylko ręką.
- Nikt mi nie będzie mówić, ile mogę wypić, a ile nie - Burknął, zaciskając dłoń w pięść, jakby się szykował do przywalenia mu w twarz. Ale jedyne co zrobił, to wyszarpnął swoją butelkę i schował ją do plecaka, tam gdzie jej miejsce. Potem dopiero wrócił się, przypomniawszy sobie o tym, ze miał coś do zrobienia i polazł na cmentarz, telefonem oświetlając sobie drogę. Zdecydowanie było widać, ze wiedział gdzie iść i co lepsze, ani razu się nie potknął czy wywrócił, kiedy przemykał między nagrobkami. W końcu się zatrzymał. Sprawdzał w swoim pobliżu każdy nagrobek po kolei.
To co teraz się działo nie było ani podobne do Samaela ani do kogokolwiek innego.
Kiedy znalazł ten jeden konkretny nagrobek, okazało się, ze to była zwykły krzyż, mający może metr wysokości, z tabliczką z imionami i nazwiskami oraz przed tym niewielki kopczyk ziemi. Samael obrócił się i zabrał z nagrobka obok jakieś sztuczne kwiaty i postawił na nagrobku swoich rodziców. Potem dopiero padł na kolana i tak siedział, zawieszając smętny wzrok na krzyżu. Mało go teraz interesował ten cały Haine, butelka, czy alkohol jaki krążył w żyłach Samaela. Po prostu tak klęczał i trwał.
Powrót do góry Go down
Ghost
Nauczyciel chemii
Ghost


Liczba postów : 50
Join date : 16/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySob Sty 25, 2014 10:10 pm

Fakt, imię Samaela było dość oryginalne i z całą pewnością szło go łatwo znaleźć, jeśli tylko ktoś go kojarzył. Miało to swoje plusy i minusy a to zależało oczywiście już od samej osoby, która cię szukała. Jeśli jednak już szło o samą interpretację jego miana... fakt, kojarzyło się raczej niezbyt pozytywnie. Chociaż tak naprawdę Haine nie był religijnym człowiekiem. Wiedział o co chodziło w całej tej szopce z bogiem i aniołami, ale nie przejmował sie tym po prostu. Nawet samego biblijnego Samaela nie uważał raczej za złego gościa. Może dlatego, że zwykle kojarzył to imię raczej z postaciami z powieści fantastycznych. Szczególnie jedna przypadła mu do gustu i imiennik czarnowłosego wcale nie był tam złą postacią. Po prostu potężnym aniołem o hulaszczym sposobie bycia, który trochę pogubił się w życiu.
Hm. Nie przypominało wam to kogoś?
Haine popatrzył na czarnowłosego. Zaczął zastanawiać się, jak wiele wspólnego ma charakter z książki, z tą żywą, prawdziwą postacią, którą miał przed oczami. Chociaż nie miał przecież żadnych podstaw, by uważać, że Samael faktycznie nieco pogubił się w życiu. A, wracając jeszcze do samego faktu noszenia konkretnego imienia... zawsze można było je zmienić. Istniała przecież taka możliwość. Nawet sam Ghost niemalże już związał sie bardziej ze swoim przezwiskiem niż imieniem, nie zmienił jednak miana oficjalnie.
Butelkę oddał bez żadnego protestu. W końcu w sumie i tak należała do chłopaka. Jasnowłosy rad był jednak że chłopak nie wyrwał się z zamiarem skończenia jej tu i teraz a schował ją zaraz do plecaka. No. Przynajmniej nie wprowadzi sobie do organizmu jeszcze większej liczby procentów i naprawdę nie zaśnie gdzieś na chodniku, by obudzić się nazajutrz z zapaleniem płuc albo jakimś innym choróbskiem.
Albinos w sumie już liczył, że chłopak zdecyduje się mu towarzyszyć, chociażby do okolic mieszkalnych. Miałby towarzystwo, nieważne jak małomówne. Chłopak jednak w którymś momencie zdecydował się ruszyć w kierunku cmentarza. Haine patrzył za nim chwilę zdezorientowany.
- E-ej! Zaczekaj! - zawołał i zaraz ruszył za nim.
W sumie czemu za nim poszedł? Nie miał pojęcia. To musiał być jeden z tych durnych pomysłów, które podsuwa ci alkohol. Jednakże białowłosy nie wpadł na to, by pójść za przykładem Samaela i poświecić sobie komórką. Potykał się co chwila, jednak po kilku chwilach dotarł do miejsca, w którym chłopak padł na kolana i tak siedział, trwając w milczeniu. Nie odezwał się. Spojrzał na nagrobek, potem na Samaela. Wydawał się w tym momencie taki żałosny, ale nie w tym negatywnym sensie. Po prostu wydawał się tak niesamowicie zagubiony, bezradny. Ghostowi aż się serce ścisnęło. Przez chwilę myślał, że to może być nagrobek dziewczyny Samaela. Może umarła niedawno w jakimś wypadku i to było właśnie powodem, dla którego czarnowłosy wyszedł na miasto samotnie? By schać się i zapomnieć o wszystkim? Ale kiedy w końcu skierował światło komórki na tabliczkę, zauważył dwa nazwiska i daty sugerujące, że pogrzebane tu osoby umarły już dość dawno temu.
- To... twoi rodzice? - zapytał cicho, nie będąc nawet pewnym czy Samael go usłyszał. Momentalnie trochę jakby wytrzeźwiał. W chwilę później postąpił podobnie jak czarnowłosy, to jest, zwinął coś z sąsiedniego nagrobka. On zabrał jednak znicz. Nie był do końca wypalony, wiatr musiał zgasić knot. Haine wydobył więc z kieszeni zapalniczkę i odpalił go. Postawił znicz tuż przed kopczykiem ziemi.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySob Sty 25, 2014 11:21 pm

Nie modlił się, bo nawet nie miał jak. Nigdy się nie nauczył chociażby jednej, głupiej modlitwy. Jak już powszechnie wiadomo, nie miał zwyczajnie nosa do takich spraw, może rodzice, jak jeszcze żyli, to czegoś go nauczyli, ale po tylu latach, po tylu przeżyciach już ledwo co pamiętał sprzed czasu, zanim go rodzina całkiem już opuściła. Nie do końca rozumiał dlaczego nie miał kontaktu z żadną rodziną od strony matki chociażby. W końcu, jakby nie patrzeć więzy tej samej krwi, chociaż... może miała jakieś niezbyt przyjazne stosunki, skoro tak naprawdę jego ojciec nie był jego ojcem, a prawdziwy popierdalał sobie po świecie gdzieś w najlepsze. Aż w nim złość z tego powodu wzbierała. Jak można być tak nieludzkim, by wyrzec się własnego syna. Kolejny kretyn aka Stalin, który wolał poświecić własnego syna dla paru informacji. Samael tego w ogóle nie ogarniał, to było coś, co póki co wykraczało poza granice jego wyobraźni. Może kiedyś, jak będzie trochę starszy. Tymczasem miał póki co inne sprawy na głowie.
- Zostawili mnie jak miałem 13 lat - Mruknął, podnosząc się z ziemi. Nawet się nie otrzepywał z brudu. Przetarł tylko niewidocznie oczy rękawem i spojrzał na Haine. Nagle jakby go otrzeźwiło, bo minę zrobił całkiem poważną. Tak śmiertelnie poważną, ze ktoś mógłby pod odpowiednim kątem się przestraszyć. Jasne, ze go słyszał, głośno i wyraźnie. Na cmentarzu chyba jak nigdzie indziej było cicho. Ciszej mogło być już tylko w grobie - Tak samo jak wszyscy inni - Odparł z wyrzutem. Tak, naprawdę miał wielki zal do całego świata o to, że nikt nie był mu w stanie pomóc, wesprzeć sobą, kiedy był na samym dnie. Teraz dno osiągał każdego dnia i już mu było wszystko jedno. Po prostu starał się przeżyć. Może kiedyś los się do niego uśmiechnie. Tymczasem musiał być twardy i hardy, bo inaczej i on wyląduje w grobie. Jednak tym razem miał obawy, ze jemu nikt nawet takiego krzyżyka nie postawi. Bo któż miałby? Prędzej byłoby tak, że jego ciało wyląduje w rowie bez rąk, bez nóg i bez narządów, wyżarty przez robaki i inne padlinożerne dziwadła. Ale wracając do rzeczywistości.
- Chyba jednak lepiej będzie jak już wrócę do domu - Powiedział w końcu, trochę przymulony. Widać, że alkohol już mu w żyły chyba na amen wlazł, bo teraz szedł całkiem po ciemku.
A jako ze był sierotą, dosłownie i w przenośni, to musiał się w końcu wypierdolić. Przez własne pijaństwo i zdolność do wpadania w kłopoty potknął się o własne nogi i upadł... na Haine. Złapał go rękoma ledwo za bluzę czy cokolwiek tam na sobie miał i starał się jakoś podnieść do pionu, co oczywiście, kiepsko mu wychodziło.
Powrót do góry Go down
Ghost
Nauczyciel chemii
Ghost


Liczba postów : 50
Join date : 16/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyNie Sty 26, 2014 12:05 am

Haine stał w milczeniu, czekając aż Samael w jakikolwiek sposób zareaguje. On miał zupełnie inne życie, rodzinę w innym kraju, skończył szkołę, studia a teraz przekazywał wiedzę innym w szkole. To był zupełnie inny świat. Uporządkowany, pełen stresów związanych z zaliczaniem testów, później z znalezieniem odpowiedniego mieszkania, sprawdzaniem bzdur pisanych przez uczniów... Nie potrafiłby więc odpowiedzieć na pytanie Samaela. Sam również nie potrafił zrozumieć, dlaczego ludzie porzucają członków własnej rodziny, dlaczego uciekają, dlaczego nie troszczą się o bliskich. Dla niego ktoś, kogo można nazwać "rodziną", był najważniejszy i nie do zastąpienia. Zdrada nie wchodziła w grę.
Patrzył poważnym wzrokiem na czarnowłosego. Nie potrafił spojrzeć mu w duszę i zrozumieć do końca, jak to jest więść takie życie. Jak to jest nie mieć nikogo i w końcu poddać się. Teraz już wiedział, że w dużej mierze, ten Samael którego Haine miał przed sobą miał całkiem sporo wspólnego z tym książkowym, chociaż powodem jego zagubienia nie były jego własne czyny a krzywda wyrządzona mu przez kogoś innego. Współczuł mu, nie wyraził tego jednak w żaden sposób poza sposobem patrzenia na niego. Domyślał się, że na tym etapie swojego życia czarnowłosy już współczucia nie potrzebował, albo przynajmniej go nie chciał. Nie wyskoczył nagle z tekstem "E, przesadzasz! Na pewno jest ktoś, komu na tobie zależy!" albo "głowa do góry! Jutro będzie lepiej!".
Wyciągnął rękę, chcąc pomóc mu wstać, ale Samael zrobił to bez jego pomocy. Tak szczerze powiedziawszy, to nie wiedział co powinien zrobić. Nie sądził, że wpadnie na ulicy na chłopaka z tak ciężką przeszłością i nie był pewien, jak zareagować. Było mu naprawdę żal, szczególnie teraz gdy domyślał się już, że czarnowłosy z całą pewnością darował sobie edukację jakiś czas temu i pewnie pracuje za grosze albo siedzi po uszy w nielegalnym biznesie. A starczyła pomocna dłoń w odpowiedniej chwili, nie?
Nie odezwał się więc też w momencie, gdy czarnowłosy oznajmił, że idzie do domu. To chyba była najlepsza opcja w obecnej sytuacji. Chociaż Haine przemknęło przez myśl, czy nie mógłby czegoś dla chłopaka zrobić. Znał imię, nazwisko prawdopodobnie też - o ile zachował je po rodzicach. Więc może coś dałby ra..
Buh.
Ciężkie, chłodne cielsko wylądowało na nim aż się prawie wywrócił. Utrzymał równowagę jedynie dzięki temu, że złapał się marmurowego nagrobka stojącego tuż obok. Odruchowo objął Samaela drugą ręką, żeby nie dać mu upaść na ziemię.
- Masz rację, idziemy do domu. - oznajmił hardo. Poczuł się odpowiedzialny za tego chłopaka. Zamierzał zająć się nim, chociażby tej nocy. Przełożył sobie więc jego rękę przez ramię, kiedy już utrzymał równowagę. Uśmiechnął się do niego. Zamierzał go zaciągnąć do siebie chociażby siłą. - No. Oprzyj się o mnie.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyNie Sty 26, 2014 12:34 am

Zwyczajnie miał za dużo myśli w głowie. I na raz wspomnienia minionych lat, na dodatek jeszcze obecna sytuacja, z, już nie tak nie do końca nieznajomym, bo przecież znał jego imię, po za tym jeszcze alkohol. No i teraz wywalił się teraz wprost na niego, co było dziwne. I gdyby ktoś teraz przechodził obok ich obojga to mógłby sobie pomyśleć co nieco. A ze byli na cmentarzu to tylko oni we dwójkę, to tylko te puste nagrobki mogły ich obserwować. Chyba, ze ktoś miał tutaj schizofrenię, wtedy można by było się poczuć nieco niezręcznie. Ale ani Samael nie cierpiał na coś takiego ani nie podejrzewał o to drugą osobę, więc...
Czuł się całkiem niezręcznie. Co prawda, alkohol skutecznie to zagłuszał, jednak czuł coś, że jest nie do końca tak jak być powinno. A przynajmniej nie do końca. Jednak jak zwykle odrzucał takie rzeczy w niepamięć. Tak samo jak starał się swoją przeszłość odrzucić w niepamięć, chociaż mu to nie wychodziło. Takie to było smutne.
Oparł się o niego. Zbyt dużo Samael nie ważył, przynajmniej tak mu się wydawało. Faktycznie był chudzinką, chucherkiem wśród innych mężczyzn o podobnych gabarytach co on. Po za tym, też był niższy od Haine, co trochę utrudniało mu opieranie się o te blade ciało. Czuł się dziwnie. Niby to dobrze, bo jednak sam nie był. Inaczej by się schlał i obudził rankiem na cmentarzu albo pod murami cmentarza. Ale nie do końca to było w porządku, bo jednak nie było to coś z czym na co dzień się spotkał. No cóż, taki los. Najwidoczniej Samael miał w życiu po prostu pecha. A teraz jakby nie, mimo iż się wypierdolił wprost na nieznanego mu całkiem faceta. Szkoda, ze nawet go z widzenia nie kojarzył.
- Niech Ci będzie - Odpowiedział mu tylko, kasłając przez krótką chwilę. Oho, chyba jednak mu się zbierało na jakieś choróbsko. Pięknie. Nie dość że najebany w trzy dupy to pewnie może i jeszcze przeziębiony. Ale miał nadzieję, ze to było tylko i wyłącznie chwilowe załamanie organizmu. Potem tylko spojrzał na niego, czekając aż coś zrobi, bo szczerze, ale w tym momencie nic mu się już nie chciało. Nawet sprzeciwiać jeśli by zaszła taka potrzeba.
Powrót do góry Go down
Ghost
Nauczyciel chemii
Ghost


Liczba postów : 50
Join date : 16/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyNie Sty 26, 2014 12:50 am

Haine uśmiechnął się pod nosem. Dopiął swojego. Będzie mógł dzisiejszej nocy zająć się chłopakiem. Szczerze? Cieszył się. Naprawdę się cieszył. W tym momencie zapragnął pomóc mu ogarnąć się, chociażby żeby zyskać siły na nastęny dzień. Wpakować go do wanny, zobaczyć co dokładnie kryje się pod brudem, wpakować go do łóżka i okryć kocem. I nie doszukiwać się tam podtekstów! Po prostu obudził się w Haine instynkt opiekuńczy. Samael przyciągnął swoją osobą uwagę Ghosta i ten zamierzał poświęcić mu więcej swojej atencji. Rad był więc, że chłopak się zgodził. Czy może raczej... przestał się opierać.
Obaj byli pijani więc szybko tam nie dojdą, ale wspierając się na sobie nawzajem w końcu dadzą radę. Ghost z porcją nowych sił wolno ruszył przed siebie. Wolną ręką oświetlał im drogę przy użyciu komórki. Kiedy w końcu dotarli na ulicę, było już dużo łatwiej. Nie dość że droga prosta i bez wybojów to jeszcze świała latarni ją oświetlały.
Pewnie gdyby się potem Ghost dowiedział, że Samael zasnął najebany na cmentarzu albo pod bramą, wyrzucałby sobie, że go nie zaciągnął siłą, dlatego dobrze się w końcu stało, że czarnowłosy uległ. Ten kaszel nie podobał się białowłosemu. Zapowiadało się na coś poważniejszego, chociaż on tam żadnym lekakrzem nei był, żeby to stwierdzać. Lepiej jednak było jak najszybciej wpakować chłopaka do ciepłego łóżka i dać mu herbatę do wypicia. Jeszcze się to w jakie zapalenie płuc rozwinie albo co!
Haine ruszył więc drogą, przytrzymując Samaela na swoim ramieniu. Droga była przed nimi dość długa, ale innego wyjścia nie mieli. Dwa pijane żółwiki ruszyły do domu Duszka.

ztx2
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyPon Mar 31, 2014 9:19 pm

Sytuacja wyglądała następująco. Samael szedł sobie spokojnie nad grób swoich rodziców. Tam go też dorwali. Mała grupka, bo to jednak było tylko troje osobników, tak zwanych typów spod ciemnej gwiazdy, dorwała Samaela, widząc, jak ten zapuszcza się na Cmentarz, o dość nieprzyzwoitej nocnej porze. A Samael przez ostatni tydzień mocno podpadł gangowi, do którego poniekąd przynależał. Oczywiście, towar miał przy sobie, ale ze względu na chorobę i pobyt u Haine, nie miał okazji by dostarczyć towaru na czas. A ze strachu, po prostu telefonów nie odbierał. Nic, zupełnie jakby wsiąkł w ziemię razem z tym co miał przy sobie.
Samael kiedy się obrócił, odstawiwszy grzecznie kwiaty na nagrobku zauważył, ze coś jest nie tak. Potem specjalnie nie pamiętał co się stało. Dostał czymś mocnym w głowę, co go zwaliło dosłownie z nóg, a kiedy się obrócił w rzeczoną stronę z której oberwał, zobaczył dość rosłego mężczyznę. I dostał potem kopa w brzuch, na co zareagował stęknięciem. Tym razem z innej strony. I tak, komitet powitalny zaznajomił się z Samaelem. Oczywiście dyplomacja tutaj nie wchodziła w grę. Sam zerwał się, żeby zareagować, ale znów został prowadzony do parteru mocnym uderzenie w twarz. I tak sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie. Chociaż sam poszkodowany mocno zarzekał się, że nie ma nic przy sobie, to jednak nie wiele to dawało. Czując krew spływająca mu z twarzy, a konkretniej to z nosa, wpadł w szał i jeszcze bardziej zaczął się rzucać. W odwecie potraktowano go kolejnymi uderzeniami. Nieporadnie, zataczając się od licznych uderzeń, pluł krwią, która mu się w gębie zbierała. Na jego nieszczęście, zostało to odebrane jako kolejna obelga Kolejna bluzga. Kiedy tym razem od uderzenia padł na ziemię, jego przedramię zostało bardzo brutalnie potraktowane, usłyszał tylko cichutki chrzęst pod naporem buta. I wtedy dopiero się przestraszył i to już naprawdę, tak, że nawet nie miało to znaczenia o co chodziło i jak. Ktoś go złapał. Krzyk jaki się rozległ po cmentarzu na niewiele się zdał. Nikogo przecież nie było. Kopnął z całej siły, jaką jeszcze miał, swojego oprawcę nogą w krocze, przez co na chwilę odzyskał wolność. Z kieszeni wypadła mu mała paczuszka Już nawet na nią nie zwracał uwagi. Z jedną ręką pokrzywdzoną czuł instynktownie, ze swojej broni i tak by nie użył odpowiedni. A, ze sam się postrzelić nie chciał to widział tylko jedna możliwość, ucieczkę. I też tak zrobił. Ułamek sekundy i ten, potykając się, zaczął spierdzielać jak najbliżej wyjścia. Nawet się za sobie nie oglądał. I tym razem miał szczęście. Jedn z oprawców wciąż się zbierał po solidnym kopnięciu miedzy nogi, a dwaj pozostali zainteresowali się zawartością paczki. Chyba najwyraźniej uznali, że nie będą niedoszłego samobójcy gonić.
I gnał. Przed siebie, potykając się, jęcząc i krztusząc się własna krwią napływająca do jamy ustnej. W końcu jednak dotarł do wyjścia i nawet nie zwracając uwagi na to, ze leje się z niego jak z cysterny, ze rękę miał połamaną, po prostu krzyczał. Krzyczał i to tak dość przeraźliwie. Oparł się najpierw o bramę a potem biegł dalej, nie zwracając uwagi na nic. Krzywo, slalomem, zataczając się, ale biegł. Nawet nie wiedział w którym momencie wpadł na człowieka, zupełnie obcego i zupełnie niewinnego.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyWto Kwi 01, 2014 2:49 pm

Z tą niewinnością było raczej marnie odnośnie akurat tego człowieka, ale o tym Samael miał się jeszcze przekonać. Podły wieczór był podły nie tylko dla nastolatka. Wracający z zakrapianej imprezy Ragnar też nie miał najlepszego dnia, a jak wiadomo smutki topi się w alkoholu tylko po to by na drugi dzień wypłynęły na fali kaca szczerząc dwa razy większe kły niż dnia wczorajszego, ale teraz... teraz o tym nie myślał. Nie był jeszcze tak pijany by mieć problemy z koordynacja ruchów czy mowy, ale już na tyle by nie musieć zawracać sobie głowy pierdołami zwykle wydającymi się nie do rozwikłania. Z przerzuconą przez ramię kurtką szedł w stronę centrum wzdłuż muru nekropolii. Szedł nieśpiesznie, znał tę drogę doskonale bo w końcu nie raz wracał tędy do domu, ale akurat dzisiaj ciszę późnego wieczoru rozdarł wrzask jakby na cmentarzu powyłaziły zombie i napastowały jakąś młodą dzierlatkę. Oczywiście, ze Ragnara to nie obeszło. Miał głęboko w dupie czy coś straszy, czy ktoś kogoś gwałci, więc nawet nie spojrzał w stronę bramy, a raczej... spojrzał, ale dopiero wtedy gdy usłyszał odgłos spiesznych kroków. Przez trochę zamroczony alkoholem umysł przemknęła myśl, ze oto właśnie widzi najprawdziwsze zombie. Apokalipsa się zaczęła, trzeba chwytać pierwszą rzecz pod ręką i napierdalać dopóki nie przestanie się ruszać! Ale nim zdążył się na dobre rozejrzeć w poszukiwaniu broni przeciwko żywym trupom, potwór zaatakował z impetem wpadając mu w ramiona.
- Co jest kurwa! - warknął czując jak krew przesiąka przez materiał koszulki, przykleja się do odsłoniętej skóry i brudzi wszystko dookoła, a zombie, które okazało się być jakimś poharatanym gówniarzem przelewa mu się przez ręce. W pierwszej chwili chciał mu zajebać, głównie z powodu zaskoczenia, ale oto miał przed sobą obraz nędzy i rozpaczy. Twarz dzieciaka nie zdążyła jeszcze spuchnąć, ale sądząc po krwi, która ją zalewała spuchnie jak balon.
Rag na wyciągnięcie ręki odsunął od siebie będącego prawdopodobnie w szoku dzieciaka i dokonał względnych oględzin. Lekarzem nie był, ale sądząc po tym jak chłopak trzyma przy piersi rękę, zapewne była uszkodzona. Zimne, pozbawione współczucia oczy zajrzały w te przepełnione strachem.
- Spokój. Przestań się szarpać. - Równie zimny ton wybił się nad szum ciężkiego oddechu poszkodowanego. Ragnar chwycił go za ramiona dość mocno i nie pozwolił się ruszyć. Cóż... gdyby dzieciak tak bezczelnie na niego nie wpadł, zapewne olałby go zupełnie. Gówno go obchodziły jakieś gówniarskie porachunki, a niech się nawet pozarzynają, tylko... teraz był umorusany nie swoją krwią, a niedoszłe zombie chwiało się przy każdym ruchu. Nie miał jeszcze pomysłu co z tym fantem zrobić, ale prawdopodobnie zrobi to, co każdy przykładny obywatel, czyli... zadzwoni po karetkę. Pieprzony samarytanin... Akurat dzisiaj, akurat teraz kolejny problem, kiedy wieczór w końcu zaczynał być znośny.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyWto Kwi 01, 2014 4:12 pm

Zombie to może lekka przesada. Przecież nie zwisał mu mózg z rozłupanej czaszki, nie miał wybałuszonych białek na wierzch ani nic z tych rzeczy. Ale w istocie, już mógł uchodzić za martwego. Bo co z nim może być dalej? Dorwą go tak czy siak, więc w zasadzie był już trupem. Tyle, ze miał jeszcze siłę uciekać, chociaż robił to dość niezdarnie. Bolało jak cholera. I dalej próbował zbiec. Przecież nad nim wisiała groźba śmierci. To zdecydowanie przemawiało za tym by brać nogi za pas, nawet, jeśli dźwigają one krzyczące z bólu ciało. Trochę wychudłe, zakrwawione ciało. Ze złamaną prawdopodobnie ręką, chociaż tego teraz nie był w stanie ocenić. Nic nie był w stanie ocenić. Po prostu tylko jak wpadł tak wpadł, ani przepraszam ani nic, zupełnie jakby na jakiś sterczący słup wpadł i miał zamiar wyminąć go "zręcznie" i dalej spierdzielać gdzie pieprz rośnie. Ale jako ze w życiu nigdy nie było zbyt łatwo i o tym razem musiało się nic nie udać. Stanowczy chwyt, zimne spojrzenie i równie lodowaty ton jednak nie potrafił uspokoić Samaela, który mimo wszystko szarpał się jak rybka złapana na haczyk. Dziecko wojny i rozpaczy. Ale przecież on nie był taki, prawda? Tylko podpał trochę, oberwał i próbował teraz zwiać. Dlaczego wiec ten typ nie pozwolił mu biec dalej? Może by i zdechł, wykrwawiwszy się w jakimś rowie. Co za różnica. Odszedłby w zapomnienie równie szybko jak się pojawił na tym świecie. Biedak zajął się kaszlem, a ze dalej miał w gębie pełno czerwonej mazi, to trochę niechcący opluł to co miał na sobie szanowny jegomość. Jego szarpanina trochę ustąpiła próbie złapania tchu, ale ilekroć czuł jakiś znikomy przypływ sił, to próbował dalej, by potem znów spróbować złapać oddech.
- Czego ty chcesz, pieniędzy? Telefonu? - Wydarł się, kaszląc - Mam nawet broń, mam trochę hery, dam ci, dam ci, tylko mnie puść, oni mnie zabiją... - Gadał może trochę od rzeczy, ale większość z tych przedmiotów miał jednak przy sobie. Miał to, czego nie powinien mieć, a gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział, pogotowie czy potem też policja, z pewnością odsiedziałby połowę swojego życia już a kratkami za nielegalne posiadanie broni czy śladowych ilości narkotyków. W końcu część mu wypadła podczas napadu i to mu trochę czasu dało na ucieczkę.
Zawiesił głowę. Zęby krzywił z bólu, jaki promieniował najbardziej z pokrzywdzonej dłoni i jakby mamrotał coś pod nosem. Naprawdę było z nim kiepsko. A strach naprawdę niewiele mu pomagał. Ani to się uspokoić ani nic. Bo przecież on się nie może tak dać, prawda?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyWto Kwi 01, 2014 7:15 pm

Potok słów z krwią zrobił na Ragnarze zdecydowanie kiepskie wrażenie. Skrzywił się z obrzydzeniem szczególnie gdy dotarło do niego znaczenie kakofonii, która wypływała z ust chłopaka. No to pięknie. Po prostu, kurwa, pięknie. Nie dość, ze został opluty krwią, to jeszcze przez jakiegoś ćpuna na którego pewnie dybie cały gang. No lepiej być nie mogło! Miał tylko nadzieję, ze chłopak nie ma jakiegoś hifa. Zrobiłby światu przysługę, gdyby wepchnął dilera pod pociąg, a nie rozmyślał jak tu mu teraz pomóc. Właściwie nic nie stało na przeszkodzie by tak zrobić... Oczywiście nie chodzi tu o morderstwo, nie nie. Ale Rag mógł z powodzeniem olać szczeniaka, niech sczeźnie w rowie. Tylko było jedno ale... To "ale", przez które Ragnar zwykle pakował się w kłopoty. Pod jego postacią kryła się na przykład chora radość z możliwości uczynienia kogoś zależnym od siebie. Mógł to wykorzystać...
Chwycił chłopaka za podbródek mocno zaciskając na nim palce, nie zważając na to, że obita twarz na pewno była wrażliwa na takie zabiegi. Zacisnął palce i zmusił poszkodowanego do skupienia wzroku na sobie. Najpierw bez słowa obejrzał z bliska jego twarz, zajrzał w przepełnione strachem oczy i gdyby tylko Samael był na tyle przytomny by skupić się na wyrazie oczu swojego "wybawcy" na pewno wyczułby, że być może właśnie wpadł z deszczu pod przysłowiową rynnę. Kurewsko dużą rynnę.
- Jak będziesz się tak darł, to na pewno cię znajdą. Zamknij się. - Ton się nie zmienił, a nawet stał się bardziej nieprzyjemny. Puścił jego podbródek i jeszcze raz przyjrzał się sylwetce - Która to ręka? Ta?
Mówił i tak bardziej do siebie niż do chłopaka. Wziął go za rękę, która wyglądała na nieuszkodzoną i przewiesił ją sobie przez kark.
- Chodź tu. - Dłonią przycisnął jego bok do swojego i podtrzymał mocno. - Oprzyj się i daj sobie pomóc. - Ton jakby złagodniał. Obłudnie, bardzo obłudnie, ale to było niemal niewyczuwalne, a już na pewno nie dla Samaela, który będąc w takim stanie umysłu pewnie ledwo pamiętał jak ma na imię. Ragnar Ruszył. Ruszył bez względu na to, czy musiał dzieciaka za sobą ciągnąć, czy nie. Poważnie zaczął wcielać w życie swój chory plan. Zaczął się do niego dostosowywać wiedząc, że jeśli dobrze to rozegra być może dostanie przyzwoitą nagrodę. Całe życie było jedną wielką grą, czemu więc teraz nie skorzystać z takiej niecodziennej szansy na... zabawę?
Idąc wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił do jedynej osoby, którą mógł poprosić o przysługę w takich okolicznościach. Samael mógł usłyszeć krótką rozmowę.
- Carl, słuchaj mam naprawdę popierdolony problem. Mógłbyś po mnie przyjechać naaa... - Rozejrzał się w poszukiwaniu tabliczki z numerem ulicy, ale zaraz zrezygnował kontynuując. - W okolice głównej bramy cmentarza Highgate? Tak. Tak. Mam ze sobą dodatkowego pasażera, taaaa... on jest problemem. No. Dzięki. Będę dłużny. Na razie.
Poprawił chwyt i zaciągnął dzieciaka przez ulicę za róg jakiegoś budynku w przysłowiową ciemną uliczkę. Oparł go o ścianę przyciskając dłoń do jego piersi. Mocno, na tyle silnie by mu się nie zwiał i odczuł, ze nie ma sensu się wyrywać. Na chwilę oderwał od niego uwagę i wyjrzał za budynek w kierunku bramy. Dłonią wciąż trzymał wartę, czy aby chłopak nie próbuje uciec. Widząc kilku gości opuszczających teren cmentarza zaklął pod nosem. Schował się i popchnął dzieciaka głębiej w mrok. Co prawda domniemani oprawcy nie wyglądali jakby mieli zamiar rzucać się w pogoń, ale teraz Rag czuł się w to zamieszany więc wolał się nie wychylać.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyWto Kwi 01, 2014 7:39 pm

Jakby nie patrzeć był trochę przytomny. Chociaż prawie wyglądał jakby miał ją zaraz utracić, ot, jakby z czystej złośliwości dla jego "wybawcy". Ale nie, twardo się trzymał tej świadomości, chociaż bolało wszędzie jak skurwysyn i miał ochotę krzyczeć, to mimo wszystko, trzymał jadaczkę na kłódkę. Skoro jego koślawo wypowiedziane słowa nie dały żadnych efektów to już nic nie mógł na to poradzić. I tak, zdecydowanie czuł, ze wpadł po uszy, ale taka bezradność, jaka go ogarnęła, bo coraz bardziej brakowało mu sił, nie pomagała jego sytuacji, zatem tylko patrzył się, starając się utrzymać oddech. A kiedy ten puścił jego podbródek, grzecznie splunął krwią na bok, co by to własnej sytuacji nie pogarszać. Skrzywił się tylko. Nie mógł liczyć na jakąś delikatność, no ale kurde, widać, ze solidnie parę(naście) razy dostał po mordzie to z pewnością go bolała i każda komóreczka na jego w tym momencie niezbyt ślicznej twarzy prosiła o pomoc. Tak jakby każda potrafiła jęczeć. Ta, zdecydowanie się zamknął. Czasem tylko stęknął. W końcu miał na co narzekać. Nawet z sytuacji w jakiej się znalazł. Miał tylko szczerą nadzieję, ze nie jest kolejnym członkiem tego całkiem sporego gangu i tymczasowo nie udaje przysłowiowego "dobrego gliny" by go gdzieś potem zabrać i tam ukatrupić. Akurat cmentarz zaraz za murem, idealna sceneria.
Trochę go zdziwiło to, ze zamiast zostawić go w rowie, po krótszych oględzinach, to wziął go za ramię i nawet pomagał. Pomagał! To było jednocześnie i podejrzane i jednocześnie jednak podnoszące na duchu. Jakby nie patrzeć, zalanego prawie na trupa Samaela przygarnął Haine i doprowadził do jakiegoś należytego stanu. Może i w tym przypadku tak jest? Chociaż, nie miał specjalnie jak o tym myśleć. Łeb by mu chyba natychmiastowo eksplodował. Także, poniekąd pozwolił na zaciągniecie się w ciemną uliczkę, chociaż i tutaj dostał nagłego przypływu paniki i spróbował się zerwać. Mógł o tym wcześniej pomyśleć, że zabiłby go w ukryciu, a nie na widoku, gdzie przypadkiem ktoś mógł to zobaczyć. I tak ze skrajności w skrajność. Na rozmowę nawet nie zwracał uwagi. We łbie już mu szumiało. I to przyduszenie do ściany. Rany, teraz to naprawdę miał wrażenie, że zaraz mu łeb odstrzeli. Ale co dziwne, nie miał jak się wyrwać. Sam sobie powoli nie dowierzał i nawet jeśli jego sprawność intelektualna nie była na najwyższych obrotach, to jednak czuł, ze coś tutaj jest nie tak. Nie ma sensu się wyrywać? Sen jest zawsze, trzeba się tylko w sobie zebrać i.... znów niepowodzenie. Znów czynność zakończona fiaskiem. I już zaczął wątpić, że się uwolni. Spojrzał tylko mimowolnie na nieznajomego i zdecydowanie odpuścił sobie już próbę ucieczki. Już w głowie wykalkulował, ze nie miał szans w starciu z wyższym od niego facetem, a już na pewno nie w takim stanie. Chociaż się rwał, z powodu naturalnych instynktów, to jednak wiedział, że nawet jeśli by miał jakieś szanse, to daleko by nie zwiał.
Ciemno, ciemno. Wszędzie ciemno, a on nie wiedział o co chodzi. Ale siedział cicho. Tylko starał się zrównać oddech, mimo iż jego klatka piersiowa też wołała o pomstę do nieba. Tylko czasem splunął gdzieś na bok. Krew poobsychała mu na policzkach i wokoło nosa, utrudniając oddychanie. Ale się starał. W sumie, tylko oddech mu pozostał. Bo nawet ze wzroku skorzystać nie mógł. Nosem też by nic nie wyczuł. A czucie? Czuł tylko cudzą obecność, nic więcej. I ten cholerny ból. Na szczęście, chyba już z gęby wszystko wypluł. Nawet się nie ruszał. Nic.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyWto Kwi 01, 2014 11:06 pm

I całe szczęście, że Samael nie rzucał się jakoś wybitnie, bo przysporzyłby sobie znacznie więcej problemów. Ragnar nienawidził kiedy ktoś mu się sprzeciwiał, a już szczególnie w sytuacji kiedy okazywał temu komuś odrobinę dobrej woli, której nie ukrywajmy miał naprawdę niewiele... Oczywiście nigdy nie pomógłby mu gdyby nie widział w tym osobistych korzyści, ale to już zupełnie inna kwestia. Ragnar tylko co i raz wzdychał ciężko w odpowiedzi na te słabe próby ucieczki, ale kiedy chłopak nie chciał się uspokoić, po prostu przyparł go ciałem do muru, uprzednio odsuwając uszkodzoną rękę na bok. Mężczyzna wyraźnie czuł mdły zapach krwi za to Sam mógł poczuć już zwietrzałą woń jakichś męskich perfum, zapach papierosów i alkoholu... no i ciepło. Nie było w tym geście żadnego zamierzonego erotyzmu, na pewno nie. Ale... nie było tez agresji. Raczej prawdziwa chęć uspokojenia. Ragnar najwyraźniej już zupełnie spisał na straty swój podkoszulek, ale skórzaną kurtkę starał się trzymać z dala od brudu ofiary. Odwrócił twarz patrząc gdzieś w bok, choć mówił bez wątpienia do przytrzymywanego przez siebie dzieciaka.
- Spokojnie. Musimy poczekać na Carla. Nie szarp się, nic ci nie zrobię. - Zamruczał złudnie łagodnie i dopiero wtedy odrobinę się odsunął. Rzucił spojrzenie w kierunku ulicy, ale była pusta. Na szczęście! Bo na pewno miałby problem, gdyby "koledzy" chłopaka się tu zapuścili. Nie chciał mieć ich na karku. Ostatnim czego było mu trzeba to porachunki z gangiem, ale czy teraz właśnie nie miał do czynienia z jednym z jego członków? A chuj z tym! Jeśli dobrze szacował, to za jakieś pięć, góra dziesięć minut Carl powinien być na miejscu, a potem dzieciak prawdopodobnie już nigdy nie zobaczy tych kolesi na oczy.
- Co jest z twoją ręką? - Tym razem opuścił głowę chcąc w ciemności odszukać spojrzenie chłopaka i zweryfikować jego stan umysłu... Ofiara. Zaszczuta... Bezbronna. Było w tym coś, co niezmiernie do Ragnara trafiało. Nie na początku, ale im dłużej wpędzał swój umysł w to szaleństwo, tym bardziej był z niego zadowolony. Jeszcze nie skrystalizował do końca tego planu, jeszcze był on w rozsypce, szczególnie, że wpływ alkoholu robił swoje, zamraczał, ale ważne że plan już wykiełkował...
W ciemności ciężko było dostrzec choćby kontury, ale bardzo jasne oczy mężczyzny niepokojąco odznaczały się na tle czerni, trochę jak kocie i co ważniejsze ich spojrzenie wwiercało się w twarz Samaela.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySro Kwi 02, 2014 9:13 am

We łbie kręciło mu się pierdyliard myśli, przez co czuł się, jakby na głowie utrzymywał pół tony cementu. Bolało to, od nadmiaru i miał wrażenie, ze zaraz tu eksploduje. Ale milczał. Cały czas milczał, bo czuł instynktownie, ze teraz, choćby nie wiadomo w jakim celu, to teraz ten człowiek mu pomaga i czuł też, że jeśli teraz by krzyknął z pewnością by sprowadził na siebie ogromne kłopoty. Dlatego też tylko oddychał, starając się jakoś skupić na czymkolwiek, żeby chociaż na chwilę ogarnąć rozbiegane myśli i od tego wybitnie rzucającego się w oczy czerwonego napisu "uciekaj" jaki dyktował mu jego umysł. Bał się, cholera bał się jak od dawna się tak nie czuł. Sam, pobity i tylko to jedno szczęście, że nie był wykorzystany w upodlający sposób. A tak po za tym było podobnie. No i ta różnica, że nikt mu nie pomagał. Chociaż miał jakieś durne wrażenie, że to wszystko i tak się źle zakończy. Zawiesił łeb na ramieniu, aż czarne włosy przysłoniły mu całkiem widok i twarz, umorusaną w zakrzepłej mazi. Spokojnie, spokojnie. Czy on myśli, że to na prawdę jest takie proste? Chyba by dopiero jakby zemdlał, to by się do reszty uspokoił. Ale nic się na to nie zapowiadało, bo twardo się trzymał tego by być przytomnym. W każdym bądź razie tak sam czuł, bo myślenie myśleniem, ale prawie się nie ruszał. Dopiero potem, zdrową ręką, zaczął się wycierać na twarzy, strzepując zakrzepy na ziemię. A druga ręka bezładnie zwisała z jego ramienia, jakby była tylko niewidocznym dodatkiem. Bolało, czasem się skrzywił, ukazując rząd białych jak śnieg zębów i sądził, ze jeszcze trochę to potrwa, zanim się do takiego bólu przyzwyczai.
- Poszli? - Spytał niepewnie, głowę dalej mając lekko pochyloną, w dalszym ciągu starając się doprowadzić względnie do porządku, chociaż to i tak nie było na obecną chwilę możliwe. Kompletnie ignorował pytanie. Gdzieś tam mu we łbie zaistniało, ale szumiało mu tak, że trudno było mu w jakikolwiek sposób na nie zareagować. Niespecjalnie ogarniał co się do niego mówi. Przymknął na chwilę oczy, ale co rusz je otwierał i zamykał, byleby tylko nie zasnąć. A wszystko bolało i ból ten sprawiał, że mu się spać chciało. Po prostu zasnąć i pozwolić organizmowi samemu się wewnętrznie kurować, bez udziału zmysłów. Bez pośpiechu. Serce mu waliło jak dzwon, we łbie szumiało, ciężko było mu cokolwiek zrobić a na dodatek zaczął dygotać, bo przecież wrażeń było mu wystarczająco mało.
Pozwolił sobie osunąć się po ścianie na ziemi i siąść na dupsku. Połamana ręka tylko była sobie obok, a zdrową przestał się wycierać. Podwinął sobie tylko ramię bluzy pod górę, odsłaniając opuchniętą już rękę. Potem tylko siedział, patrząc się na opuchliznę, nabrzmiałą i siną od zbierającej się wewnątrz krwi.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySro Kwi 02, 2014 2:07 pm

Zero kontaktu... Ragnar dawno nie był świadkiem takiego szoku. Zmrużył oczy i cofnął się zupełnie, pozwalając chłopakowi osunąć się na ziemię.
- Taaa... - odparł mrukliwie, ale ciszę jaka nastała, chwilę później przerwał dźwięk telefonu. Mężczyzna odebrał i wyszedł z uliczki rozglądając się za znajomym samochodem. Zamachał do kogoś i zaraz obok niego zatrzymała się ciemnoczerwona osobówka. Szybciej niż się spodziewał, ale odkąd uratował Carlowi tyłek, nie krępował się używać jego wdzięczności. Ragnar otworzył drzwi od strony pasażera i przywitał się z siedzącym za kierownicą mężczyzną. Odbyli krótka wymianę zdań, ale na tyle cicho, by Samael nie mógł tego usłyszeć. Po chwili Rag znów był przy dzieciaku. Pochylił się nad nim chcąc złapać jakiś szczątkowy kontakt.
- Wstawaj, jedziemy. - Wcisnął mu ręce pod ramiona i silnym szarpnięciem podniósł do pionu. Nie miał czasu czekać, aż dzieciak się zbierze. - Współpracuj do...
Powstrzymał się od bluzgów nie chcąc wywołać kolejnej fali strachu. W tym wypadku wolał żeby chłopak się nie szarpał i nie robił przedstawienia. Już i tak przez niego Ragnar musiał skłonić się do kłamstwa. Podprowadził chłopaka go do samochodu i otworzył drzwi. Siedzący za kółkiem mężczyzna wydał z siebie okrzyk przerażenia widząc ten obraz rozpaczy. Człowiek, który prawdopodobnie był Carlem zamarudził coś o tapicerce i jej praniu, a po chwili zapytał.
- Nie mogłeś wezwać pogotowia?
Ragnar skrzywił się pomagając dzieciakowi wpakować się do auta.
- Nie mogłem. Tom wpadł w złe towarzystwo. Najpierw trzeba pozbyć się jego kolorowego przybytku. Poza tym, byłem przekonany, ze mi pomożesz. - Nie miał pojęcia jak chłopak naprawdę miał na imię, ale nakarmił swojego znajomego historyjką o synu przyjaciółki. Nazwał go Tom i tego się trzymał mając nadzieję, ze chłopak jest albo na tyle mądry by się nie wychylać, albo na tyle zamroczony by było mu obojętne.
- Chcesz żebym go opatrzył?
- Nie, żebyś mu strzelił w łeb i wywiózł za miasto. - Grobowy ton nie sugerował, ze żartuje w tej kwestii, ale Carl wywrócił oczami i zerknął do tyłu na Samaela. Ragnar zatrzasnął drzwi i wsiadł z przodu obok kierowcy.
- Mogłeś powiedzieć, że mam kogoś poskładać, to wziąłbym ze sobą narzędzia.
Ragnar zignorował marudzenie domniemanego lekarza.
- Zabierz mnie do mieszkania.
- A nie do domu?
- Ty widzisz jak on wygląda? Chcesz żeby Lidia wpadła w panikę, a ta głupia cipa na rozsiewała plotek?
Rag szczerze mówiąc nie przepadał za opiekunką, którą wynajął do opieki nad córką, ale za to sama Lidia wprost ją uwielbiała. Carl pokiwał głową niezbyt zadowolony i ruszył.

z tematu x2
Powrót do góry Go down
Edric

Edric


Liczba postów : 118
Join date : 14/02/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySob Cze 21, 2014 6:10 pm

Noc była ciepła, lecz także wyjątkowo przy tym duszna nawet pomimo wiatru, który od czasu do czasu zrywał się, by poprzemykać między licznymi, kamiennymi statuami, kryptami oraz nagrobkami. Chmury przesuwające się leniwie na niebie, tylko od czasu do czasu pozwalały gwiazdą lub księżycowi wychynąć zza tworzonego przez nie całunu. Zdarzało się, że raz na jakiś czas gdzieś w pobliżu zahuczała sowa. Normalnie, całość ta tworzyłaby całkiem przyjemny, tajemniczy klimat. Zwłaszcza dzięki majaczącym w tym wszystkim m płomyczkom zniczy, spotykanym tu i ówdzie, lecz też nie tak znowu często. A jednak w powietrzu wisiało coś niepokojącego... Coś, co sprawiało, że wiatr zdawał się przypominać jakiś nienawistny szept, a twarze posągów przywodziły na myśl okropne maski. W świetle księżyca tudzież latarki, tworzyły się długie, dziwnie zniekształcone cienie. Lepiej było nie przyglądać się im zbyt długo. Inaczej wyobraźnia podsuwała na myśl najstraszniejsze, kojarzące się z nimi kształty.
Cmentarz Highgate, najpiękniejszy i najbardziej majestatyczny cmentarz w Londynie, tej nocy stawał się dla odwiedzających go śmiałków miejscem rodem z najlepszych horrorów. A może to tylko jeden taki śmiałek odnosił podobne wrażenie? Chłopak o zbyt bujnej wyobraźni oraz zbyt wielkich ciągotach do rzeczy, które trudno było wyjaśnić w sposób logiczny? Bardzo prawdopodobne. Umysł człowieka miał to do siebie, że po zmroku bardo lubił zniekształcać i spaczać punkt widzenia. To co normalne za dnia, wydawało się groźne i dziwne po zmroku.
Na cmentarz przywiodły go pogłoski, które ostatnimi czasy krążyły wokół tego obszaru nie tylko po internecie. Sprawą zajęła się nawet policja, aczkolwiek temat nie został zbyt mocno rozgłoszony w samej prasie czy telewizji. Dotyczyła ona notorycznego rozkopywania tutejszych grobów. Początkowo podejrzewano iż jest to kolejny wysyp hien cmentarnych w okolicy, lecz ostatecznie nie dało się tergo niestety potwierdzić. Zwłaszcza, że na miejscach zdarzenia odnajdywano jedynie ślady, które prędzej należały do zwierzęcia niźli człowieka. Winę zrzucono na zdziczałego psa lub ich niewielkie stado, choć wielu powątpiewało by dziwne ślady pazurów należały do jakiegokolwiek ze zwierząt mogących zamieszkiwać okoliczne tereny.
Jakkolwiek niegłośny wśród mediów – w internecie temat ten stał się nowym „przebojem”. Stawiano całą masę teorii, rzecz jasna sięgając po zjawiska paranormalne. Jedni rzucali hasłami la : kosmita, chupacabra; inni zrzucali to na dość prowokacyjny i mało elegancki żart. Niezależnie do tego jaka była prawda, Edric po prostu nie mógł się powstrzymać od próby zbadania tego na własną rękę. Przemierzając cmentarz nocą, choć oczywiście niejednokrotnie przechodziły go ciarki, o wiele więcej niż strachu, czuł podniecenia oraz zaintrygowania. Wycieczka nocą po najbardziej złowieszczych kurhanach nie była w stanie nabawić go takim niepokojem, co wycieczka nocą po miejskich zaułkach. Nie bał się duchów, a już za to znacznie bardziej ludzi.
Poświecając sobie latarką, właśnie wszedł do jednej z otwartych krypt, rozglądając się po niej z uwagą i skupieniem. Nadstawiał także uszu. Według tutejszego cmentarnego, od czasu pierwszego incydentu, dochodziły do niego niejednokrotnie dziwne odgłosy, których nie miał okazji słyszeć dotychczas.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptySro Cze 25, 2014 11:45 pm

Cała sprawa przedstawiała się tajemniczo, chociaż i dość przeciętnie. Ot, cmentarz, rozkopane groby, dziwne ślady. Nieczęsto jednak w Londynie przydarzały się takie rzeczy. Dante był na tyle znudzonym przez życie człowiekiem, a jednocześnie mającym dosyć swoich ostatnich porażek w kontaktach z innymi, że był gotów uwierzyć wielu pogłoskom, byle tylko się rozerwać. Nikt nie mówił, że ma być to bezpieczna i legalna rozrywka. Oj nie, przeciwnie. I tak szwendanie się po cmentarzu należało do najbardziej zgodnych z prawem zajęć. Oczywiście, nie mógł się tylko dać złapać. Prasa za bardzo interesowała się jego ostatnimi wybrykami, by przepuścić kolejną okazję. Musiał unikać rozgłosu, a jednocześnie zapewnić sobie odpowiednią dawkę adrenaliny. Ci było lepszego w takim razie od skradania się po cmentarzu?
Brunet większą część swojego życia spędził w towarzystwie ludzi o względnej sympatii do świata, a kompletnie pozbawionych zaufania. Poczucie humoru może i zdarzało się w kręgach mafijnych, ale miało raczej wszelkie odcienie czarnego i szarości, dlatego nagrobkowy klimat mu nie przeszkadzał. Przeciwnie, darzył go pewną melancholią. Gdzie można było lepiej odpocząć, nie martwiąc się narzekaniem żywych, jak nie na cmentarzu? Tutaj wszyscy siedzieli w samotności, wzdychając i smucąc się. Rodzinki zjeżdżały się tylko podczas świąt, wówczas dopiero okazywało się, jak bardzo wiele osób jest zainteresowanych przeszłością. Publicznie przynajmniej.
Arrow raczej nie chodził na grób swojej matki. Co by miał tam robić? Odeszła, gdy miał siedem lat, większość wspomnień zatarł czas. Jedyna rzecz, jaka mu po niej pozostała, była testamentem. Ojciec nie był zbyt chętny do dzielenia się z synem informacjami dotyczącymi woli matki, wobec czego brunet musiał wykazać się znaczną dozą samozaparcia. Dopiero w najbliższych dniach będzie miał okazję zbadać, o co tak naprawdę toczy się gra. Tymczasem mógł się zabawić wśród umrzyków – a czemu by nie?
Miał jak zwykle częściowo postawione włosy na żelu, komplet kolczyków i ciasne spodnie, oraz skórzaną kurtkę. W tym stroju czuł się znacznie lepiej, niż w garniturze, który ostatnio ciągle musiał mieć na sobie. Nocna przechadzka była kolejnym plusem – mógł ubrać się tak, jak lubił, nie ryzykując słów pełnych uznania od ludzi z pracy. Nie, żeby przejmował się ich zdaniem – po prostu nie miał ochoty nadmiernie rzucać się w oczy. Jako szantażysta swojego pracodawcy raczej powinien unikać rozgłosu, szczególnie po tych plotkach, że są razem.
Doprawdy, niektórzy ludzie, to mają poczucie humoru. Gołym okiem było widać, że pasują do siebie niczym pięść do nosa, albo kolano do krocza. Gdzie stroną kopiącą był – rzecz jasna – dwudziestojednolatek. Nie zamierzał jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Szedł kocim krokiem, niemal w ogóle nie chrzęszcząc butami, mimo ich masywnej budowy, z włożonymi w kieszenie dłońmi. Powoli, krok po kroku zbliżał się ku arcyciekawej rzeźbie, z tyłu wyglądającej na anioła. Dante mimowolnie się skrzywił – był pewien, że jak zwykle będzie to piękna, uśmiechnięta kobieta, a nie coś bardziej... Mrocznego i wpasowującego się w klimat. W przeciwieństwie do większości ludzi, nie dostrzegał w klimatach cmentarnych żadnych aspektów horrorów. Być może dlatego, że nie pałał sympatią i zbędnym zaufaniem do tego gatunku. Preferował filmy psychologiczne, czy thillery, a te raczej miały miejsce w domach, nie pośród umrzyków.
Nie zawiódł się. Anielica, czy może anioł, ciężko powiedzieć, kiedy byli androgyniczni.
W pierwszej chwili nie dotarło do niego, że słyszy czyjeś kroki. Dopiero światło migające w jakiejś krypcie naprowadziło go na trop gościa. Świetnie, świetnie... Pora na konfrontację z mrocznym psem. Pracownik firmy RoboticsUNION sięgnął do pasa po ukryty w nim nóż. Stwierdził, że do obrony przed dużym zwierzęciem pistolet na niewiele mu się przyda. Na cmentarzu musiało być ciemno i siłą rzeczy, choćby bardzo chciał, postrzeliłby prędzej siebie, niż tajemniczą hienę cmentarną.
Ale, ale, psy raczej nie noszą latarek. Któż to mógł być?
Przysunął się w miarę bezszelestnie do wejścia i ostrożnie rzucił okiem do wnętrza. Nie widział postaci, jedynie blask latarki i długi, krzywy cień. Początkowo uznał go za zwyczajny wytwór światłocienia, ale już po chwili usłyszał szelest i na posadzce pojawił się wyraźny zarys skrzydeł.
Anioł z latarką? Fascynujące zjawisko...
Ale mogła to być rzeźba i człowiek. A na pewno nie była to psowata istota rozgrzebująca groby.
Powrót do góry Go down
Edric

Edric


Liczba postów : 118
Join date : 14/02/2014

Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyPon Cze 30, 2014 9:23 pm

Poza szumem wiatru oraz własnymi krokami, i tylko od czasu do czasu zawodzącym daleko poza terenem cmentarza psem, Edric nie słyszał absolutnie nic. Cisza, nasłuchiwanie i wyczekiwanie, tak samo przyprawiały o dreszcze niepokoju, co i lekkiego podniecenia. Lecz na tym równie dobrze mogło się zakończyć. Wcale nie było powiedziane, że czegokolwiek się doczeka lub dowie. Że jego cierpliwość, koniec końców zostanie wynagrodzona. Że nie poświęca swojego czasu na marne. Był tego całkowicie świadom. Jeśli nie dziś, zawsze może spróbować jutro. Jeśli nie jutro... Pewnie znajdzie czas w kolejny, luźniejszy, wolny od pracy i innych obowiązków dzień. Oczywiście byłby troszkę zawiedziony, ale to przecież całkiem naturalne za każdym razem, kiedy niepowodzenie wkrada się w życie człowieka. Uczucie żalu jest więc jak najbardziej na miejscu. Nie znaczy to jednak, że nie wolał po prostu dokonać choćby i najmniejszego odkrycia w sprawie rozkopującego ludzkie groby stwora.
Ostrożnie stawiając krok za krokiem, powoli przesuwał się wzdłuż ściany po swojej prawej prawej stronie. Krypta z pewnością nie była zbyt duża, ale za to odrobinę głębsza niż te, które zwiedzić zdążył dotychczas. Opuszkami palców przejeżdżał po chropowatej powierzchni kamieni, jak gdyby badając każde, najdrobniejsze wgłębienie i nierówność na jaką trafiły. Pewnie oświetlał sobie drogę, aż blask latarki nie padł prosto na stojącą na samym końcu statuę. Niemalże podskoczył zaskoczony, lecz powstrzymał się przed tym i szybko zdecydował podejść bliżej, by zaraz stanąć naprzeciwko tej oto anielicy. Siedząca na kamiennym ołtarzu, jedną z dłoni przyciskała do klatki piersiowej, zaś drugą – wyciągała nieznacznie przed siebie. Szeroko rozpostarte skrzydła, których twórca bardzo widocznie przyłożył się do tej pracy, nadawały jej szczupłej sylwetce nie tylko majestatu i dumy, ale także siły. Jedyne co do całości nie pasowało w mniemaniu Edrica... To twarz. Smutna, pełna przygnębienia i cichej rozpaczy, które zbytnio zniekształcały jej piękne oblicze. Był cichym fanem muzeów oraz sztuki. Znał się nie tylko na dobrej literaturze, ale i poniekąd właśnie na niej. Istniały rzeźby stworzone w taki sposób, aby pasowała do nich złość, były takie, których przeznaczeniem jest oddawać sobą radość lub smutek. Szczere intencje, zwątpienie, żal, strach... Tej tutaj, na pewno NIE pasowała rozpacz. Gdyby to on był artystą... Stworzyłby ją o wiele łagodniejszą. Delikatnie uśmiechniętą. Jej twarz winna emanować mądrością oraz sprawiedliwością – w końcu właśnie to zdawała się podkreślać jej postawa.
Chwilę stał w miejscu zupełnie nieruchomo, żeby wreszcie wyciągnąć rękę i ułożyć z wolna na dłoni, którą anielica wyciągała przed siebie. W przeciwieństwie do rodziny, nigdy nie był specjalnie religijny. Religijność wyparł słabością do paranormalizmu, ezoteryki i tym podobnym.
- Anioły, huh...? – mruknął do siebie szeptem, wzdychając przy okazji w duchu. Nie miałby absolutnie nic przeciwko istnieniu podobnie pięknych istot, ale jak na razie, wystarczająco usatysfakcjonowałoby go spotkanie z tajemniczym rozkopywaczem grobów, po którym swoją drogą ani widu, ani słychu.
Ostatni raz spojrzał przeciągle po posągu, wreszcie obracając się na pięcie z zamiarem opuszczenia krypty. Poświecił w stronę wyjścia i pokuśtykał do niego na tyle szybko, na ile pozwalała mu boląca noga. Nie było zbyt mądrze jej teraz przeciążać, więc pewnie pokręci się jeszcze tylko godzinę, góra dwie.
Nieświadomy obcej obecności, przekroczył próg.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate EmptyCzw Lip 17, 2014 6:08 pm

- Anioły, huh...? – Doszło do uszu bruneta.
Arrow zmarszczył brwi. Głos był całkiem stanowczo męski i z pewnością należał do właściciela latarki. Jaki człowiek przechadza się spokojnie po kryptach w środku nocy? Złodziej. Fakt, że był istotą ludzką, trochę zniesmaczył żądnego sensacji i tajemnicy pracownika działu marketingu, aczkolwiek zawsze było to rozwiązanie problemu. Jak na jego oko, poszło mu za szybko.
Słysząc zbliżające się w jego stronę kroki przysunął się bardziej do muru i przypatrzył pojawiającemu bytowi natury najprawdopodobniej ludzkiej. W zasięgu jego wzroku pojawił się nastolatek o bujnej, kolorowej czuprynie. Jeszcze krótką chwilę Dante łudził się, że to jakaś istota piekielna, ale po dokładnych oględzinach w świetle księżyca nie mógł dalej na to liczyć. Wyraźnie widział, że to jakiś gówniarz, który… No właśnie, co on mógł tam robić? Na złodzieja nie wyglądał, zresztą i niczego przy sobie nie miał, oprócz latarki. Żadnego worka, łupu, nic, null, zero. Przy nim prędzej Dante przypominał złodzieja, lub dewastatora grobów. Kolczyki, skóra, ćwieki, glany, częściowo wygolona głowa, a do tego nóż… Widok mogący przerazić niejednego.
A dwudziestojednolatek zamierzał to wykorzystać.
- Co tu robisz? - rzucił, wychodząc z cienia i stając tuż za fioletowowłosym. Złapał go przy tym za sweter i pociągnął do tyłu, prosto na siebie. Przyłożył nóż do jego szyi.
- Co, dzieciaku? Kłopotów szukasz? - Dodał groźnie, obniżając jeszcze bardziej głos. Chrypę miał zawsze, a szczególnie pod koniec dnia, gdy wypalił już kilka uśmiercających petów. Co dopiero mówić o nocy, podczas której trochę się już niepokoił i niecierpliwił.
Zresztą, miał ochotę na kolejnego. Drobna słabość osoby z manią higieny. Umrze na raka płuc, jak nic. Stał się jednak bardziej nerwowy po wpadce z byłym nauczycielem, musiał więc jakoś osłabić targającą nim wściekłość. Jeszcze była do opanowania. Jeszcze.
Miał nadzieję na poprawę humoru przy zastraszaniu swojej nowej ofiary. A może nawet uda się ją odpowiednio wykorzystać? To byłby dopiero fart…
Puścił trzymany w dłoni materiał i tym razem chwycił za pasek od spodni nastolatka.
Był niższy, a nie ma to jak numerek na cmentarzu przecież...
Gdyby nie to, że ciszę przerwał kolejny dźwięk. Brzmiało to, jakby ktoś upadł na ziemię. Zarówno Arrow, jak i jego nowa ofiara, stali całkiem prosto, w grę wchodził więc ktoś inny. Tajemniczy zwierz, który zahaczył o coś, czy może wyczołgujące się z grobu ciało? Tak czy inaczej brzmiało to średnio zachęcająco... Dla kogoś, kto nie przyszedł tam, by poczuć odrobinę adrenaliny.
- Cicho - mruknął mu do ucha, dłonią łapiąc za latarkę nastolatka i pospiesznie ją gasząc. Im szybciej ich oczy przyzwyczają się do ciemności, tym lepiej. Nikogo nie poinformują o swojej obecności, a przy tym w razie czego będą mogli wykorzystać element zaskoczenia i oślepić ofiarę. Kolejną.
Zapowiadała się owocna noc...
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Cmentarz Highgate Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Highgate   Cmentarz Highgate Empty

Powrót do góry Go down
 
Cmentarz Highgate
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Pozostałe :: ∎ Cmentarze-
Skocz do: