IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Rezydencja Waddingtona

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 4 EmptyPon Lis 10, 2014 10:16 pm

Nic więcej się nie liczyło – tylko dwa ciała splecione ze sobą w miłosnym uniesieniu, pełnym emocji, uczuć, pragnień. Obaj byli ludźmi twardo stąpającymi po ziemi, którzy nie dawali sobą kierować namiętnościami, czy pasjom, nie będących przedmiotem racjonalnego podejścia do życia. A jednak w swoich ramionach odkrywali swoje nowe oblicza, poznawali wzajemnie oraz samych siebie. Jeden odkrył, jak namiętny potrafi być i śmiały, drugi, że seks może być czymś więcej, niż tylko fizycznym zbliżeniem.
Długowłosy architekt spojrzał na dłoń mężczyzny, która odszukała jego własną i na palce, które się splotły ze sobą. Uścisk był mocny, a zarazem delikatny, wyrażał o wiele więcej niż mało konkretne słowa mogące paść w tej chwili. Odetchnął spokojniej, choć ruchy się nasiliły. Opuścił znów głowę, długie pasma lepiły się do jego szyi i pleców, mięśnie napięły mocniej. Czuł, że jego wejście miało już trochę dość, lecz nie protestował, bo wiedział, że gdy Gustav przestanie wykonywać ruchy kopulacyjne, sam by go zachęcił ponownie do poruszania. Opadał z sił, choć za wiele robić nie musiał. Z tego powodu cieszył się, że to nie on musi zaspokajać partnera, bo w tej kwestii mógłby polec z kretesem i jego duma by ucierpiała potwornie.
Sapnął, gdy jego przyrodzenie zostało złapane i rozpoczęła się jego symulacja. Było mu na tyle przyjemnie, Waddington swoimi gwałtownymi ruchami przyprawiał go o dreszcze, trafiając co kilka pchnięć w wrażliwą prostatę, że zdołał przez chwilę zapomnieć o członku, który również domagał się uwagi. Wydusił z siebie stłumiony jęk, rozumiejąc, jak blisko szczytu jest partner, gdyż jego ruchy stały się nieco bardziej nerwowe i nabrały na sile. Tym razem jednak prezerwatywa uniemożliwiła rozlania się ciepłego nasienia we wnętrzu szlachcica, który poniekąd żałował, że tak też się nie stało. Zacisnął się mocniej, dochodząc równie niespodziewanie. Nie sądził, że był aż tak blisko, a wspólne osiąganie szczytu rozkoszy wydawało mu się być jedynie filmowym chwytem. Mogli tego jednak doświadczyć na własnej skórze.
- Zostań jeszcze – poprosił nieco zachrypniętym na nowo głosem, gdy obaj padli na pościel pachnącą w tym momencie potem i seksem.
Ta śmiała prośba nie mogła należeć do tego samego Doriana, który w tej chwili mocno ściskał dłoń kochanka i ucałował jej wierzch znów spierzchniętymi wargami od zbyt długiego oddychania przez usta. Czuł, jak jego mięśnie odbytu ciągle pracują i zaciskają się na członku będącym wewnątrz niego. Nie chciał tego uczucia pustki, taki stan rzeczy najwyraźniej odpowiadał mu bardziej. Oddech stopniowo się uspokajał, a on sam przyłapał się na tym, że pod ciężarem ciała mężczyzny oraz jego ciepła, zaczyna powoli przysypiać zmęczony wrażeniami tego dnia.
- Jestem zmęczony – oświadczył sennym głosem. – Zrzućmy tylko narzutę i zaśnijmy. Nie każ mi się iść myć, ty też zostań. Chcę czuć ten zapach, chcę go dobrze zapamiętać – nieco desperackie słowa znów mogły zabrzmieć w dwojaki sposób. Uścisk na dłoni nasilił się jeszcze bardziej, będąc kolejną niemą prośbą, by go nie puszczał w tej chwili.
Richmond naprawdę bał się, że to jedynie kilkudniowa przygoda, która zakończy się jego powrotem do Australii oraz znalezieniem przez Gustava nowego kochanka, przy którego boku zapomni o niedoświadczonym i ekscentrycznym architekcie kochającym Londyn, zwłaszcza ten stary.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 4 EmptyWto Lis 11, 2014 5:30 pm

Całe jego ciało płonęło, jednak największe gorąco kumulowało się w podbrzuszu hrabiego, co było jednoznaczną oznaką zbliżającego się spełnienia. Już nie mógł się wstrzymywać, po prostu doszedł z długimi jękiem na ustach w prezerwatywę, nawet nie wyobrażając sobie, aby w tak wspanialej chwili miał się wysunąć z wnętrza kochanka. Zresztą, nie miał takiej możliwości, choćby dlatego, że mięśnie zacisnęły się mocno na jego przyrodzeniu, gdy sam długowłosy doszedł w jego dłoni, przy czym wydobył z siebie kolejny z tych wspaniałych odgłosów. Każde kolejne zbliżenie sprawiało, że Doriana stawał się coraz bardziej zmysłowy, a przynajmniej szlachcic zaczynał wpatrywać się w niego z jeszcze większą pożądliwością. Bezmyślnie utonął w doznaniach, które odkrywały przed nim znane emocje, a także obce dotychczas uczucia, o jakie nawet się nie podejrzewał. Łaknął bliskości i ciepła drugiego ciała, jednocześnie wiedział, że nie zazna ukojenia, dopóki w jego ramionach nie znajdzie się ten jeden konkretny mężczyzna. Ekstrawagancki architekt znalazł miejsce w umyśle kochanka i zadomowił się w nim na tyle dobrze, że aż jednym krótkim muśnięciem gołej skóry doprowadzał go do szaleństwa. Wielki hrabia Sandwich wreszcie poległ, rażony mocą najprawdziwszej rozkoszy wynikającej z dogłębnej fascynacji oraz jedności dwóch ciał. Uznał nawet, że śmierci z ręki tej cudownej istoty mogłaby zadowolić go zupełnie. Cóż za absurdy zaczęły rodzić się w jego głowie.
Opadł na smukłe ciało, torsem mocniej przylegając do gładkich pleców, a gorącym oddechem drażnił kark Richmonda. Na jego słowa uśmiechnął się subtelnie kącikami ust, po czym przylgnął wargami do bladej skóry na plecach, po czym na chwilę podniósł się na łokciu, aby sięgnąć nimi ramienia partnera. Ostrożnie odgarnął palcami długie kosmyki z pięknej twarzy i złożył pocałunek na skroni. Chciał drobnymi pieszczotami przekazać swe uwielbienie, jasno przedstawić powagę swych zobowiązań wobec właściciela prestiżowej szkoły. Jeszcze go nie poznał, a już wiedział, że może stworzyć z nim coś wspaniałego, lecz przypuszczał, iż podobne postanowienie zamknie się w sferze biznesowej. Tymczasem leżeli w jednym łóżku po przeżytym spełnieniu po tych wspaniałych uciechach cielesnych.
- Zostanę – odparł cicho, zaraz po pocałunku otrzymanym w dłoń i znów przylgnął do drugiego ciała, tym razem próbując nie przygniatać go swą osobą. Ułożył się bardziej na boku, a Doriana objął mocno w pasie i docisnął do swojego ciała. Ciepło zaczęło umykać, dlatego chwycił narzutę i okrył nią ich obu, tak jak polecił sam kochanek. I nawet przez myśl mu nie przeszło, aby ruszyć się z łóżka. Nie martwił się zapaloną lampą, absolutnie nie chciał zmywać z siebie potu, po prostu wtulił twarz w miękkie włosy i oddychał ich zapachem. – Możesz być spokojny – mruknął jeszcze i wydobył z siebie gardłowy pomruk.
Wysunął się z rozluźnionego już wnętrze i związał prezerwatywę, następnie schował ją pod łóżkiem, a raczej rzucił ją pod nie. Ale szybko powrócił do wcześniejszej pozycji, tuląc doskonałe ciało. Palcami przesunął w ramienia po boku ciała do biodra, za które chwycił ostrożnie. Opuszkami pognał ku podbrzuszu, dotarł do pachwiny, uda. I w tym miejscu zakończył wędrówkę, znów lokując usta na karku.
Odpłynął, a wszystko z powodu błogości. Było mu tak dobrze. Sprawka Richmonda, to on był temu wszystkiemu winny. Najwspanialszy. […]
Ranek, niezwykle wcześnie zaczęty, minął im spokojnie i we wzajemnych objęciach. Jednak z samego łóżka wstali dopiero przed południem. Musieli doprowadzić się do porządku, aby móc udać się do jadalni, na bardzo późne śniadanie, a może raczej lunch. To właśnie podczas posiłku lokaj przypomniał hrabiemu o bankiecie, na który już zgodził się udać, zatem nawet nie wypadało się na nim nie pojawić. Życie londyńskiej śmietanki towarzyskiej niezbyt go interesowało, lecz należało pamiętać o interesach, zwłaszcza, że takie spotkania elity pozwalały na zawarcie kolejnych ważnych umów, z początku tylko ustnych, ale po jakimś czasie były one spisywane. Waddington przeprosił Doriana i wstał od stołu pierwszy, po czym przeszedł z lokajem do kuchni, gdzie wydał mu odpowiednie dyspozycje. Sam skierował się do sypialni, gdzie odnalazł pudełeczko, na którym mu najbardziej zależało. Służący już miał dla niego przyszykowany strój, ale również przygotował jeszcze jeden smoking, na oko idealnie pasujący do Richmonda. Klasycznie czarny, prosty, ale fantazyjna koszula była w stanie dodać mu charakteru. Gustav schował pudełeczko do kieszeni spodni, garnitur na wieszaku powiesił na rączce szafy, po czym dumnie zszedł na dół, by znów dołączyć do towarzysza.
- Zechcesz udać się ze mną na bankiet? – spytał, gdy tylko znalazł się w pomieszczeniu. Posłał mężczyźnie subtelny uśmiech, nawet nie wyobrażając sobie, aby miał samotnie męczyć się na podobnym przyjęciu. Szybko znalazł się za oparciem krzesła, na którym siedział kochanek i pochylił się nad jego szyją, którą delikatnie ucałował, dłonie zaś ułożył na jego ramionach, próbując je rozmasować. – Nie daj się prosić – dodał zmysłowym szeptem, po czym przegryzł płatek jego ucha. Już zdążył wszystko przygotować – stroje, samochód z kierowcą, nawet wynajął luksusowy apartament w mieście, aby nie musieli wracać taki kawał drogi. Miał wszystko pod kontrolą, jednocześnie wiele zależało od odpowiedzi Doriana.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 4 EmptyWto Lis 11, 2014 9:35 pm

Choć ciało było zmęczone, a w ramionach drugiej osoby czuło się błogo, to i tak obudził się wczesnym rankiem. Zdał sobie sprawę, że przeleżał tym razem nieruchomo całą noc na jednym z ramion, które teraz zaczęło go pobolewać. Choć wygodnym było spanie na plecach w jednej pozycji, gdyż jego kołdra nigdy nie była skopana, a prześcieradło ściągnięte, to w owej sytuacji przeklinał zmyślnie na swą całkowicie nieprzydatną umiejętność. Obrócił się w ramionach kochanka i zaległ na wcześniej wspomnianych plecach, znów zamykając oczy. Przespał kolejne kilka godzin, nie ruszając się nawet o milimetr, a gdy ponownie otworzył oczy i ujrzał u swego boku drugiego mężczyznę, nie potrafił oderwać od niego wzroku. Przesunął dłonią po policzku śpiącego i przytulił się ostrożnie, by go nie zbudzić.
Nie pamiętał już, kiedy ostatnio wstał tak późno, zapewne było to kilkanaście lat temu, gdy nie miał wpojonego harmonogramu dnia. Wstali, doprowadzili do porządku i mogli zejść, by coś zjeść. Jadł spokojnie do czasu, gdy usłyszał o bankiecie. Poczuł się lekko zawiedziony, gdy zdał sobie sprawę, że po tej upojnej nocy pełnej nowych wrażeń przyjdzie mu spędzić dzień w samotności, w towarzystwie jednej z lektur, które miał w swojej torbie z rzeczami osobistymi. Zdążył pogodzić się z tym stanem rzeczy i nawet nie zareagował, gdy Waddington opuścił pomieszczenie. Zapewne chciał się przygotować, a więc nie będzie mu w tej chwili przeszkadzał i okazywał, że chciałby więcej jego uwagi. To obcowanie z drugim człowiekiem było wręcz uzależniające w jego wypadku i już teraz wiedział, że będzie mu ciężko powrócić do pustych czterech ścian w Sydney.
Podniósł wzrok na kochanka, gdy ten ponownie zawitał w jadalni, a on właśnie kończył pic swoją ulubioną herbatę, zagryzając ją cynamonowym ciastkiem. Odstawił filiżankę i przymknął oczy, poprawiając uprzednio okulary. Masaż automatycznie go rozluźnił, choć nie spodziewał się tego typu pytania.
- Jesteś pewien, że chcesz mnie na osobę towarzyszącą? Potrafię przynieść wstyd na bankietach – wtedy objawiała się jego ekscentryczna natura.
Nie chciał dać siebie polubić, a jego władczy styl bycia wypływał na powierzchnię, jednak Gustav dostrzegł w nim coś więcej i to go cieszyło.
 - Pójdę – oświadczył krótko, mając okazję na spędzenie większej ilości czasu u boku tego nietuzinkowego hrabiego.
Podniósł się i razem powolnym, niespiesznym krokiem udali się do sypialni, gdzie też Dorian chciał się przebrać w jeden ze swoich arystokrackich strojów, jednak jego uwagę przykuł całkowicie klasyczny smoking, który wręcz zdawał się na niego czekać, wystarczyło też jedno spojrzenie partnera, by miał pewność, że ten życzy sobie go ujrzeć w owej kreacji.
- Wyjdź – tak, długowłosy właśnie wyrzucił z sypialni pana domu samego gospodarza, lecz szarooki mógł mieć pewność, że jego szanowny gość, chociaż przymierzy przyszykowany ubiór wyjściowy.
Dorian nieco niechętnie podszedł do gustownego smokingu i zaczął go na siebie wkładać, po uprzednim pozbawieniu się własnych ubrań. Miał wrażenie, że w pewnych miejscach jest za luźny, ale prawdopodobnie było to tylko jego wyobrażenie. Włosy pozostawił rozpuszczone, a te pięknie odznaczały się na czarnym materiale. Ubrał się całkowicie klasycznie, nawet nie szalał z koszulą, a pod szyją zawiązał muszkę. Wygładził mankiety i spojrzał niechętnie na swoje oblicze. W tym momencie widział mężczyznę, który został wyjęty duchem z innej epoki i owinięto go w opakowanie stosowne do obecnych czasów. Nie pamiętał, kiedy ostatnio wyglądał tak… Normalnie, a przy tym niezwykle elegancko, bo choć jego ubiór był stosowny, to często był brany za dziwaka.
Podszedł do drzwi i otworzył je blondynowi, cofając się do wnętrza pomieszczenia i stając na środku, czekając na opinię. Nie czuł się pewnie, choć smoking niezwykle mu pasował i podkreślał jego szlachetne rysy.
Dorian odchrząknął i odrzucił włosy z ramienia na plecy, chcąc się zaprezentować nieco lepiej, prostując się dumnie.
Powrót do góry Go down
Gustav

Gustav


Liczba postów : 168
Join date : 09/04/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 4 EmptyCzw Lis 13, 2014 8:16 pm

Jakiś cichy głosik, gdzieś tam w czeluściach podświadomości, już od początku szeptał, że nie otrzyma od razu odpowiedzi na swojej pytanie, a nawet jeśli tak się zdarzy, to zapewne nie będzie ona prosta. Zdawał sobie sprawę z tego, iż to niegrzeczne, by stawiać gościa w tak niezręcznej sytuacji, w końcu nie musiał on chcieć uczestniczyć w tym całym przedstawieniu nadętej elity Londynu. Aczkolwiek hrabia łudził się, że być może już same jego towarzystwo będzie wystarczającą osłodą, aby Richmond zechciał znieść towarzystwo niegodnych jego uwagi ludzi przez cały wieczór. Waddington był w pełni przekonany, że nie zniesie tego bankietu, jeśli nie będzie miał tego konkretnego mężczyzny u swego boku. Podczas nudnych rozmów z pustymi ludźmi z jawnym bólem powracałby myślami do rezydencji, swojej sypialni, do wygodnego łóżka i w końcu do nagiego ciała kochanka o tak niesamowicie bladej skórze, która wręcz woła do niego o to, żeby oznaczył ją śladem swej obecności.
Otrzymał pytanie, które wydało mu się kompletnie niepotrzebne. Mógłby odpowiedzieć na nie kolejnym pytaniem, jednak nie chciał udziwniać jednej z najprostszych kwestii. Uśmiechnął się tylko i palcami nieco pewniej naparł na spięte mięśnie, które to zaczęły ulegać jego wpływowi. Czuł się tak, jakby ulepiał to ciało dokładnie pod siebie – swoje potrzeby, oczekiwania, fantazje. Pragnął Richmonda całym sobą, łaknął jego całego, przy czym nigdy nie wkradła się do jego umysłu myśl, aby miał cokolwiek w nim zmienić. Zresztą, nie wierzył, aby tak dumny człowiek, zechciał się zmienić dla kogokolwiek. I tak był już wspaniały, nawet jego drobne wady były pełne uroku. Te despotyczne żądania, specyficzny sposób ubierania się oraz intrygująca prezencja, zmiany nastrojów.
- Z chęcią się przekonam, kto komu narobi wstydu.
Wreszcie otrzymał odpowiedź i to w pełni go satysfakcjonującą, dlatego nie śmiał narzekać. Dorian wstał od stołu, więc razem przeszli do sypialni, gdzie czekała niespodzianka. Oczywiście, Gustav z lekka obawiał się reakcji kochanka na taki podarek, choćby dlatego, że nie chciał zostać posądzony o ingerowanie w garderobę swojego gościa. Wierzył w jego zmysł estetyki, w końcu miał do czynienia z wziętym architektem, jednak zależało mu na tym, aby tego wieczoru wszystko było idealne. Zamierzał dopiąć swego, nawet idąc po trupach.
Grzecznie wyszedł z własnej sypialni, a raczej wycofał się z jej progu, który ledwo co przeszedł, aby dać wymagającemu gościowi jak najwięcej prywatności. To właściwie nie przeszkadzało mu, ponieważ w tak intrygujący sposób dowiedział się, że Dorian przynajmniej przymierzy smoking, jaki został przygotowany specjalnie dla niego na tę wyjątkową okazję. Co prawda Gustav wybierał się na to całe przyjęcie w celach biznesowych, ale czuł, że tym razem będzie się wyjątkowo dobrze bawił, w końcu będzie miał przy swym boku równemu sobie towarzysza. Nic dziwnego, że czuł lekkie podekscytowanie, w końcu wszyscy, gdy tylko zobaczą przy nim Richmonda, będą wiedzieli, iż ten musi być wyjątkowy dla samego hrabiego. Pierwszy raz zdecydował się zabrać ze sobą osobę towarzyszącą.
Drzwi otworzyły się, a szare oczy szlachcica natychmiast spoczęły na wysokim, smukłym ciele. Jawił się przed nim przystojny mężczyzna w dobrze dobranym smokingu. Długie kosmyki o jasnej barwie idealnie kontrastowały z czernią stroju, tak samo jak jasna skóra. Na ustach dyrektora szybko zagościł uśmiech, a w oczach zalśniły radosne iskierki. W jednej chwili znalazł się przy kochanku i bez namysłu objął go, po czym stanowczo docisnął go do swojego ciała. Przysunął swą twarz do jego i już miał ucałować słodkie usta, gdy przypomniał sobie o ważnej rzeczy. Wycofał się i wyjął z kieszeni spodni małe pudełeczko, które ostrożnie otworzył wyjął złote spinki z wygrawerowanym herbem swej rodziny i delikatnie założył je na mankiety białej koszuli. A potem ujął jedną dłoń i uniósł ku swym ustom, aby ucałować jej wierzch.
- I teraz wyglądasz idealnie – oznajmił mu z entuzjazmem, nie odrywając spojrzenia od szarych oczu, tak podobnych do jego. Opuścił dłoń i sam bez skrępowania wyszedł z sypialni i powrócił do niej z własnym strojem skrytym w pokrowcu. Również miał przygotowany na tę okazję smoking. Bez krępacji począł rozbierać się przy swym gościu, następnie ubrał biała koszulę, czarny smoking i do tego czarną muszkę. Na mankietach jego koszuli również zagościły spinki, dokładnie takie same, jakim obdarował Doriana.
- Skoro jesteśmy już ubrani, pozostaje nam tylko poczekać na kierowcę.
O wiele przyjemniej byłoby, gdyby mogli spędzić ten wieczór razem w rezydencji. Na pewno znaleźliby dla siebie jakieś wspólne zajęcie. W najprzyjemniejszym scenariuszu Waddington znów zamknąłby ich obu w sypialni i nie wypuścił z niej nawet na chwilę. Ujął w palce jeden z długich kosmyków i ucałował z czułością jego końcówkę.
Powrót do góry Go down
Dorian
Właściciel Traditional Royal School
Dorian


Liczba postów : 73
Join date : 10/03/2014

Rezydencja Waddingtona - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 4 EmptyPią Lis 14, 2014 9:44 pm

Obserwowany w ten sposób nie czuł się komfortowo, miał wrażenie, że w pewien sposób zawiódł oczekiwania mężczyzny, lecz gdy tylko dostrzegł te iskry pożądania i zadowolenia w szarych oczach, jego myśli odeszły na bok. Jednak pewne ukucie pozostało, gdyż w tym momencie zwątpił w swój poprzedni wizerunek, który kreował na co dzień. Ubrany w tradycyjny, ale i modny smoking nie miał nic wspólnego z dawnym angielskim ubiorem, z którym tak bardzo się identyfikował. Czyżby Gustav jednak wolał, by Dorian chodził odziany w normalne rzeczy, czy może ten jeden raz odmiana w ten sposób zadziałała?
Przytulony pozwolił sobie na chwilowe zapomnienie, lecz serce odruchowo zabiło mu szybciej, gdy dostrzegł, ze kochanek pragnie go pocałować. Jakże wielkie było jego zdziwienie, gdy hrabia zdecydował się jednak odsunąć. Przyjął to z niejakim niezadowoleniem, lecz nie odezwał się nawet słówkiem, choć znów mógłby zadać kilka pytań i dzięki temu pewne kwestie zostałyby rozwiązane, lecz duma po raz kolejny nie pozwalała mu na pytanie niczym dziecko.
Z jawnym zaciekawieniem przyglądał się wyciąganym spinkom. Nie mógł uwierzyć, że zostały one przyczepione do jego rękawów i tym samym dostał pewne przyzwolenie do reprezentowania rodu Waddington. Przygryzł nieznacznie policzek od środka, by nie okazać zbędnych emocji. Poczuł się dumny, lekko skrepowany, ale i w pewien sposób miał wrażenie, że znów zyskał jakiś swój kawałek miejsca w Londynie, z którego wyjechał wiele lat temu. Musiał aż zdjąć okulary, by przetrzeć oczy. Stary – a się wzruszył. W to by nie uwierzył, gdyby ktoś mu powiedział, że takie coś będzie miało miejsce.
Spojrzał na już ubranego mężczyznę, który jego zdaniem o wiele lepiej prezentował się w takiej kreacji niż on sam i podszedł do niego bliżej i uchwycił wolną z dłoni. Przyglądał się dłuższą chwilę dwóm ozdobą i dopiero wtedy odważył się spojrzeć w oczy partnera.
- Dziękuję – to jedno krótkie słowo po raz kolejny zdradzało o wiele więcej, niż naprawdę znaczyło.
Richmond nie musiał wygłaszać długich przemów, by wyrazić to, co chce. W swoim zachowaniu, gestach oraz wyważonych słowach wyrażał wszystko, co chciał przy stosunkowo niewielkim wysiłku.
Poczekali na kierowcę, umilając sobie czas wspólną rozmową. Jednak dało się dostrzec, iż architekt zdaje się być nieco zdenerwowany faktem, że będzie musiał stawić czoła całej śmietance londyńskiej podczas zbliżającego się wielkimi krokami bankietu. Teraz nie tylko nie mógł pozwolić sobie na ekscentryczność, ale też musiał pilnować honoru rodziny, do której się zbliżył i z którą został zidentyfikowany. Cieszył się też, że nikt nie będzie znał jego tożsamości, bo wtedy mogłyby się zacząć niewygodne pytania, których wolałby nie słyszeć.

z.t x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Rezydencja Waddingtona - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Rezydencja Waddingtona   Rezydencja Waddingtona - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 
Rezydencja Waddingtona
Powrót do góry 
Strona 4 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Dzielnica mieszkalna :: ∎ Inne-
Skocz do: