Nie. Gregor uważał, że rzucając komuś takie wyzwanie i pytając o wybór, mógł sprawdzić wyobraźnię i tok myślenia, ale nie tego, kto będzie tę kawę pił, tylko tego, kto ją zamawia. No, nieważne, szczegóły, szczegóły...
Wysłuchał Wikinga i pokiwał głową.
– A to o mnie mówili, że jestem niepoprawnym marzycielem... – mruknął i uśmiechnął się bez wesołości, ale dziwnym trafem też bez ironii, po prostu gorzko. Zaraz spojrzał na Williama, już kierując słowa do niego. – Odważnych rzeczy pan ode mnie chce. Kawę już pijemy, ale do kina nie pójdę, bo nie lubię.