A więc Tora dał się namówić na zabranie chłopaka do szkoły. Dio czuł się nieco zagubiony. Już same rozmiary szkoły go onieśmielały a tu na dodatek jeszcze kiedy tylko weszli do środka, okazało się, że jest przerwa i korytarze są pełne ludzi. A to znaczyło, że zaraz będie obiektem zainteresowania bardzo dużej ilości osób. Zdezorientowany Dio podążał więc za Torą, odruchowo chowając się za nim. Misha wyświadczył mu dużą przysługę, próbując go zasłonić. Mimo to, zanim dotarli do szkolnego sklepiku, Dio już był nieźle poddenerwowany. Wiedział że tak będzie. Dobrze, ze skończyło się tylko na ciekawskich spojrzeniach. Bardzo często spotykał się bowiem jeszcze z zaczepkami, a to już było znacznie mniej miłe.
W końcu jednak dotarli. Dio rozejrzał się zaciekawiony. W jego starej szkole sklepik nie był tak duży. No i nie znajdował się obok pomieszczenia, koło którego można było sobie uściąć i spokojnie zjeść. Na szczęście nie było tu wielu osób. Od, tylko sklepikarka i ze dwóch uczniów. No i dobrze.
Dio spojrzał na Mishę.
- Dziękuję, ale nie musisz. Mam swoje pieniądze. - Dio nie chciał tego mówić, ale jego matka była całkiem zamożna. tak więc chłopak nie musiał pożyczać od innych, mógł sam wydać całkiem sporo kasy i nie martwić się, że mu zabraknie. Blondyn, nieco rozluźniony, zaczął się przyglądać specjałom oferowanym w sklepie. Podziękował za kawę - nigdy jej nie lubił, chyba że była o smaku czekoladowym. Dla siebie wybrał więc muffinka oraz herbatę malinową. Nazwijcie go dziecinnym, ale on lubił słodkości.
Kiedy Misha ni z tego ni z owego przytulił się do niego i na dodatek jeszcze pogłaskał po brzuchu, Dio zdębiał. Pierwszy raz w życiu spotkał się z takich zachowaniem na jego osobie. Skojarzyło mu się to z głaskaniem po brzuchu ciężarnej kobiety ale on przecież nie był w ciązy. Ba, nawet kobietą nie był! Zrobił spłoszony krok do tyłu, ale wtedy Tora sam go puścił. Ehh, co to było? Taka niezręczna sytuacja...
Nie powiedział jednak nic a po chwili już dostali swoje zamówienia. Dio zapłacił za siebie, tak jak planował. Wziął więc swoją herbatę i muffinka, poczekał aż Misha weźmie swoją kawę. Ruszyli w strone stolików.
ztx2