IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Trybuny

Go down 
+2
Leonardo
Lucius
6 posters
AutorWiadomość
Lucius
Postać zawieszona



Liczba postów : 359
Join date : 08/11/2013

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Trybuny    Trybuny    EmptyPon Lis 25, 2013 2:15 pm

Podczas organizowanych meczy uczniowie muszą mieć gdzie zasiąść, by kibicować swojej ukochanej drużynie. Rząd niedawno co pobudowanych ławek zachęca do przesiadywania na nich i głośnego dopingu.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptyCzw Lut 13, 2014 4:35 pm

Tego dnia pogoda dziwnym trafem dopisała. Wiatr się nieco uspokoił, promienie słoneczne wreszcie przebiły się przez wyrwy w grubej warstwie ciemnych chmur i przede wszystkim wreszcie nie padało. Ileż można siedzieć w czterech ścianach bez większego celu? Niestety, taki los spotkał wielu podczas kilku ostatnich dni, kiedy prawie nieprzerwanie, bo tylko z chwilowymi przerwami, lało. Sporo uczniów ruszyło dziś dupy z akademika i ruszyło na miasto czy też wałęsało się po terenie szkoły, dlatego i Feniks skorzystał z okazji, aby rozruszać kości. Energicznym, aczkolwiek niepopędliwym krokiem ruszył w stronę szkolnych boisk, gdzie nie spodziewał się nikogo zastać. Potrzebował ciszy, spokoju, chciał też sobie zapalić z dala od sępów, które to mogłyby żebrać u niego o fajki. Z pewnością jakiś desperat próbowałby tej sztuki, jednak szybko by pożałował podobnego występku. Elijah jest rudy, więc musi być wredny, taka już jego natura. Właściwie lubi być podłym, to nawet całkiem zabawne. Z zapalonym papierosem trzymanym w ustach i z dłońmi schowanymi w kieszeniach kurtki, szedł przed siebie, całkowicie się rozluźniając. Nic tak go nie zadowala jak smak papierosa.
Bystrym spojrzeniem piwnych oczu rozejrzał się po okolicy, wtedy też ujrzał niedawno wybudowane betonowe trybuny. Raczej nie były specjalnie piękne, ale przynajmniej można teraz na czymś posadzić dupsko. Kilka rzędów plastikowych siedzeń, za całą konstrukcją wysoka betonowa ściana i odpowiednie zadaszenie. Pod trybunami było trochę przestrzeni, przynajmniej można było spokojnie stać wyprostowanym, dlatego czasem ktoś pod nie właził i robił różne rzeczy. Feniks z czystej ciekawość zbliżył się do nowego obiektu w szkole, nawet z czystej ciekawości wlazł pod trybuny, wcale nie spodziewając się, że kogoś zastanie w takim miejscu. Tymczasem ujrzał chłopaka, który w dłoni trzymał puszkę sprayu wymierzoną w nie tak gołą już ścianę. Z jednej strony nie był jakoś specjalnie zaskoczony tym zjawiskiem, prędzej czy później ktoś dobrałby się do tego wolnego skrawka ściany, lecz całkowicie nie spodziewał się, że będzie tego świadkiem. Wystarczył jeden rzut oka rudzielca na to dzieło, aby wiedzieć, że ma do czynienia z grafficiarzem pierwszej klasy. Do jego umysłu wkradł się komentarz pełen podziwu, lecz nie wypowiedział go na głos. Wyjął prawą dłoń z kieszeni kurtki, aby wyjąć papierosa z ust. Bez słowa rzucił go na ziemię i przydeptał, następnie z chytrym uśmieszkiem zbliżył się do wandala i stanął tuż za jego plecami. Obserwując uważnie jego graffiti z jego perspektywy, jeszcze bardziej sycił oczy. Cholera, ma naprawdę dobrą rękę.
- Nieładnie tak niszczyć mienie szkoły, nie sądzisz? - rzekł wprost do jego ucha, niezbyt krępując się ich bliskością. Był do niej przyzwyczajony, poza tym chciał nieco ponękać artystę, bo ma ku temu świetną okazję. Rzecz jasna nie wyda go, nie ma takiego zamiaru, jednak podrażnić go może, w końcu to nic takiego wielkiego.
Powrót do góry Go down
Leonardo

Leonardo


Liczba postów : 12
Join date : 06/02/2014

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptyCzw Lut 13, 2014 7:13 pm

Już od rana wiedział, że pogoda będzie sprzyjała. Może nie tyle wiedział, co czuł. Robiło się pogodniej, słońce wyjrzało w końcu zza chmur, zero deszczu. Nic piękniejszego - a on niestety musiał marnować się w murach tej przeklętej szkoły. Jednak po kilku godzinach "coś" go naszło i w zeszycie raz po raz, z każdym ruchem ołówka, z każdą minutą, wprost z kartki spoglądała na niego z profilu czaszka. Był to kolejny projekt w jego głowie, jeden z wielu przelany na papier. I jego szkolne zeszyty wyglądały właśnie tak. Zwykle to ostatnie kartki były całe we wzorach, napisach, we wszystkim co aktualnie wpadło mu do głowy! A w związku z tym, że dostał olśnienia, dlaczego by tego w jakiś kreatywniejszy sposób nie wykorzystać? Takim oto sposobem zerwał się z ostatniej lekcji, aby w podskokach wpaść do swojego pokoju w akademiku i wpakować w średnich rozmiarów torbę wszystkie potrzebne rzeczy, a co za tym idzie, wszelkich kolorów spraye. Torbę na długim pasku przełożył przed ramię, a sam skierował się nieopodal szkoły. Nogi zaniosły go w nieco bardziej odludne miejsce, a były to akurat szkolne boiska. Po drodze nawet nieśpiesznie wypalił jednego papierosa. Jak zwykle przed tego typu akcją. Właściwie nie wiedział czemu miało to służyć, i nie palił zbyt często, ale cóż, skoro ręce go świerzbiły, to i zapalił. W gruncie rzeczy pojęcia nie miał po jaką cholerę przywiało go akurat tutaj. Jednak jego wątpliwości zostały rozwiane kiedy to dojrzał piękne mury trybunów. Och! One same prosiły się o to, żeby pozostawić na nich jakiś ślad. Choć nie byle jaki. Marvel był grafficiarzem, a i owszem. Nie raz, nie dwa miał już okazję zaszczycić funkcjonariuszy miasta swoimi dziełami - chociaż prawdę powiedziawszy, nie każdy uznawał jego formę sztuki. Na tego typu rzeczy nie patrzyło się przychylnym wzrokiem, a takowych artystów traktowano jak szkodników. Aż serce mu się krajało. Co nie zmieniało faktu, że to było silniejsze od niego. Wyjął z tylnej kieszeni swoich ciemnych dżinsów zgiętą na wpół kartkę i przyjrzał się szkicowi. I zabrał się do roboty.
Sprawiało mu to nie małą przyjemność, a z każdą chwilą graffiti wyglądało lepiej i lepiej. Nie zajmowało całej ściany, może tylko jej część. Czaszka była ustawiona profilem, z lekko uchylonymi szczękami, a w plątane były w nią zielone pnącza, łodygi, co wyglądało jakby przebijały ją, niszczyły, rozkruszały. Gdzieniegdzie pojawiły się również płomienne pąki kwiatów. Chłopak był z siebie dumny. Aczkolwiek nie spodziewał się, że będzie miał widownię. Nie lubił "pracować", gdy ktoś patrzył mu na ręce. Szczególnie jeśli chodziło o graffiti. Więc gdy usłyszał czyjś głos, w dodatku wyjątkowo wyraźnie, tuż przy swoim uchu, po prostu spiął ciało. Obrócił się powoli w stronę intruza, zerkając w jego piwne oczy, po czym zagryzł dolną wargę. Bił się z myślami czy aby wdanie się z nim w dysputę to dobry pomysł. A może lepiej było zbierać od razu manatki i dać nogę?
- Niszczyć? - a jednak się przemógł, odpowiadając z nutą ironii i przekonania pobrzmiewających w głosie - Dodaję tylko temu miejsca wyrazu. To przysługa.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptyCzw Lut 13, 2014 8:08 pm

Sam pomysł na to graffiti był naprawdę imponujący, ale to przede wszystkim wykonanie pomysłu budziło w Feniksie drobny zachwyt, który skrzętnie skrywał przed młodym artystą. Cholernie zazdrościł chłopakowi tego talentu, ale do tego głośno się nie przyzna, nawet nie może tego zrobić, bo jeszcze by się skompromitował. Puszka sprayu w dłoni rudowłosego była równa jakiejś tragedii artystycznej. Jeszcze parę lat temu rudzielec beznadziejnie próbował robić jakieś szkice, a potem przenieść je na jakikolwiek skrawek wolnego muru, jednak wychodziły mu same bohomazy. Najwidoczniej jego sprawne dłonie nadają się jedynie do pociągania za gitarowe struny, inne zadania są dla nich zbyt wymagające. Ale na razie będzie udawał, że chce go wydać, niech myśli, że ma przed sobą nieczułego drania, który tylko czeka na to, aby powinęła się komuś noga. W rzeczywistości bywa miły, choć zdarza się to zaledwie kilka razy do roku.
Spodobała mu się reakcja chłopaka, musiał to przyznać. Przede wszystkim postawił się, będąc przekonanym o słuszności swojego zdania, było to słychać w jego głosie. Może tylko udawał tak pewnego siebie, bo raczej nie wyglądał na wielkiego twardziela, jednak mimo wszystko ma jaja, a to jest najważniejsze. Zresztą, Feniks może wybaczyć mu tę śmiałość, w końcu ma do czynienia z osobą, której dłonie tworzą coś wspaniałego. Naprawdę potrafi docenić jego dzieło, a także wysiłek, w jaki włożył w jego stworzenie.
- Z pewnością nadajesz temu miejscu wyrazu, z tym się muszę zgodzić - odparł spokojnie, nie siląc się na chłodny ton - Jednak nie mam pewności czy zgodzi się z tym dyrekcja.
Uniósł kąciki ust w podłym uśmieszku, lecz dziwnym trafem spojrzenie jego piwnych oczu było ciepłe. To niespotykane, zazwyczaj mierzy wszystkich nieprzyjemnym spojrzeniem, które ukazuje jedynie jego niechęć do całego świata, a tymczasem jest nawet miły. Jeszcze ani razu nie przeklął, na dodatek nie zaatakował grafficiarza znienacka, po prostu stara się z nim normalnie porozmawiać. Czyżby był chory? A może ma dzień dobroci dla zwierząt?
Kiedy tak przyjrzał się chłopakowi z bliska, po prostu musiał się uśmiechnąć się nieco bardziej przyjaźnie. Znał tę twarz, wiele razy widział te piegi i dredy na szkolnym korytarzu, a jednak nigdy wcześniej nie miał przyjemności patrzeć na nią dłużej. Teraz może się napatrzyć, to dobra okazja, by tego dokonać. Bezczelny ten rudzielec, to prawda, ale właśnie na tym polega jego urok. Nigdy nie trzyma języka za zębami, jest szczery do bólu i tak bezpośredni, że można go za to kochać albo nienawidzić. Większość raczej go nienawidzi, ale nielicznie potrafię dostrzec w nim jakieś pozytywy.
- Ale jesteś całkiem niezły.
Z jego ust wydobył się komplement, to dopiero jest niespotykane. Powiedział to co myślał i nie wstydził się tego. Jego wypowiedź miała właściwie dwa znaczenia. Pierwsze dotyczyło graffiti chłopaka, drugie zaś mówiło o walorach samego graficiarza. Cóż, nie wygląda jak przeciętniak, ma w sobie to coś, na dodatek w jego pracach rudy dostrzegł prawdziwy temperament. Miał fantazję, a Elijah lubi ludzi z fantazją, bo właśnie z takimi najlepiej się mu koegzystuje.
- Jak myślisz, doniosę na ciebie czy nie?
Powrót do góry Go down
Leonardo

Leonardo


Liczba postów : 12
Join date : 06/02/2014

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptyCzw Lut 13, 2014 9:42 pm

Z reguły każdy miał jakiś talent, coś, w czym był dobry. I akurat tak się złożyło, że Marvel w całkiem przyzwoitym stopniu bazgrał po murach. Lubił to robić. Nawet bardzo. To wyzwalało w nim wiele pozytywnej energii, ba! Nawet szczerzył się jak głupi. W dodatku pozostawienie swojego dzieła na którymś z murów, ścian dawała większe szanse iż ktoś to zobaczy, będzie podziwiać - po prostu wywoła u kogoś uśmiech. Lubił się dzielić swoją twórczością. Szczególnie tą przemyślaną, ukończoną. A jak każdy artysta nie był gotów pokazywać światu, nawet jednej osobie, czegoś co było niedokończone. Bronił się przed tym nogami i rękoma. I chyba na tym jego specjalne talenty się kończyły. No bo dla przykładu, chłopak śpiewać nie potrafił i fałszuje jakby mu słoń na ucho nadepnął. Za instrumenty też się nigdy nie brał, raz nie miał do tego cierpliwości, a dwa, po prostu nie miał aż tak dobrego wyczucia. No! Może współgrałby z trójkątem. A o tańcu już nie wspominając. Porażka, mówiąc jednym słowem. Tak więc jakoś to musiał sobie odbić.
Czy udawał? Może w minimalnym stopniu. Ale na pewno nie chciał, żeby nieznajomy wziął go za tchórza czy jakiegoś dziwaka. Bo spójrzmy prawdzie w oczy: jego pierwszą właściwą reakcją byłoby zebranie swoich sprayów i ulotnienie się. Czy to nie wyglądałoby jakby się wystraszył? A tego chciał uniknąć. Po prostu nie potrzebował uwag pierwszego lepszego gościa. Jednak zdusił w sobie chęć taktycznego odwrotu i zakrył wszystko za maską sarkazmu, obojętności i zadziorności. Tak zwykł robić. To była jego tarcza, która przyjmowała wszystkie ciosy i nie pozwalała go w jakikolwiek sposób zranić.
- Byliby ślepi, gdyby się nie zgodzili. - mruknął bardziej do siebie, aniżeli w odpowiedzi rudemu. Nie, żeby Marvel był aż takim narcyzem, który uważa siebie za wybitnego grafficiarza, jednak jakieś tam doświadczenie miał. Plus, znał siebie i swoje umiejętności. Wiedział, że jego prace podobają się ludziom. Czy to na papierze czy na ścianach. Nie lubił być mylony z tymi wandalami i idiotami, którzy malują sprayem co popadnie i niszczą tym samym wizerunek prawdziwym artystów, którzy tworzą wielkie rzeczy.
Obserwował twarz rudego. Nie podobało mu się to, że ktoś jednak go przyłapał, jednak ów osobnik nie wyglądał na takiego, co to zaraz by poleciał na skargę. Bo co by z tego miał? Ani Marvel nie zalazł mu za skórę, bo nie przypominał sobie, ani dyrekcja jakoś specjalnie by go nie wychwalała za coś takiego. Nie miał w tym interesu. Chyba, że nudziło mu się. I był dupkiem. Tak, to by było chyba dobre wytłumaczenie. Jego wyraz twarzy nie wyrażał zadowolenia, wręcz przeciwnie. Lekko ściągnięte brwi, zaciśnięta szczęka, wyczekujący wzrok. Nie był pewien rozwoju tej sytuacji. Praktycznie pusta puszka białego sprayu w jego dłoni co rusz nerwowo się obracała. Koniec końców, nie chciałby mieć do czynienia z dyrekcją. Nie szukał kłopotów.
- Serio? - wręcz zaświergotał, słysząc pochwałę padającą z ust rudego. I w jednej chwili jego wyraz twarzy zmienił się, a kąciki ust uniosły się znacznie w górę, w oczach zatańczyły wesołe iskierki. Ale to była tylko chwila słabości. Cóż, nie mógł ukrywać, że cieszył się gdy ktoś prawił mu komplementy. Drobne, ale to zawsze coś. Nie spodziewał się tego. Oczywiście skupił się tylko na komplemencie dotyczącym jego graffiti, bo i czemu miałby domyślić się, że chłopak mówi nie tylko o malunku? Nic na to nie wskazywało.
- Nie miałbyś sumienia, skoro to Ci się spodobało. - spojrzał na niego wyzywająco, wskazując szybkim ruchem ręką jeszcze na mur, by podkreślić swoje słowa - Poza tym wątpię, żebyś miał w tym jakiś interes. Zero korzyści. No i niestety musieliby zamalować moje wypociny, a tego bym bardzo nie chciał. I nie tylko ja. Więc popraw mnie, jeśli się mylę.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptyCzw Lut 13, 2014 10:43 pm

Obecnie nieistotne jest to, czy graficiarz udaje swoją pewność siebie, czy też nie, a przynajmniej nie jest to tak ważne, dopóki rudzielec dobrze się bawi przy dręczeniu kolejnej ofiary. Rzecz jasna nie miał zamiaru aż tak boleśnie mu się naprzykrzać, jednak z pewnością nie da mu tak łatwo spokoju. Chce go jeszcze nieco pomęczyć swoją osobą, z chęcią nawet poobserwowałby go przy pracy. Sam nie posiada talentu plastycznego, ale to wcale nie oznacza, że całkiem się zamknął na jakąkolwiek formę sztuki. Gdy tylko ujrzy jakieś graffiti na mieście, natychmiast przystaje w miejscu i wpatruje się w nie przez dłuższą chwilę, by móc spamiętać każdy nawet najmniejszy szczegół. Marzy mu się mieć tak wspaniałe prace na ścianie w swoim pokoju w akademiku, choć mogłoby to sprowadzić na niego nieszczęścia. Najwyżej zaryzykuje, bo przecież bez ryzyka nie ma zabawy.
Komentarz chłopaka rozbawił go, lecz Feniks nie okazał tego jakoś specjalnie, po prostu przyjął jego uwagę ze spokojem. Jednak nie byłby sobą, gdyby nie dodał swoich trzy groszy.
- Nie wiesz, że wszyscy pracownicy oświaty to najbardziej ograniczone umysły, które nie potrafią dostrzec piękna w czymś, co nie jest według nich odpowiednie?
Oczywiście kpił sobie z egzystencji belfrów, przy okazji krytykował ich zacofane nastawienie do innego rodzaju sztuki. Może i zdarzały się bardziej liberalne jednostki w gronie pedagogicznym, jednak było ich zbyt mało, aby rudzielec zmienił swoje zdanie o systemie edukacji. To nie tak, że nienawidzi szkoły, właściwie nie ma na co narzekać, bo otrzymał w tej placówce sporo wiedzy, jednak zawsze znajdzie się powód do tego, by nie lubić tej instytucji. Niby mógł zakończyć edukacje, ale college tak bardzo kusił, również czuł nacisk ze strony matki i ojczyma. Gdyby zrezygnował z dalszej edukacji przy pierwszej możliwej okazji, zapewne musiałby radzić sobie sam, a tak to przepuszcza pieniądze cholernego starucha na prawo i lewo. Wybrał na swoją partnerkę kobietę z dzieckiem to niech buli, przynajmniej tak zrekompensuje Feniksowi odebranie mu matki.
Gdy dostrzegł jego radosną reakcję, spojrzał po nim z lekka zaskoczony. Musiał przyznać, że zadowolenie widniejące na twarzy jego rozmówcy miało w sobie wiele uroku, jednak wyjawiło też, iż ta wcześniejsza obojętność była jedynie na pokaz. Ale to dobrze, dzięki temu Elijah jest coraz bardziej zaintrygowany chłopakiem. Uśmiechnął się, ale tym razem był to szczery uśmiech, w którym nie kryło się nic złego.
- Serio - odparł z lekkim rozbawieniem na jego pytanie. Chyba już nie będzie sobie z nim pogrywał, w końcu jego gierki przestały się liczyć, gdy przyznał, że graffiti jest całkiem niezłe i nie tylko one. Wysłuchał jego kolejnych słów, nawet w pewnym momencie skinął głową, jakby przyznawał mu rację w kwestii, iż nie tylko on nie chce marnego końca dla tego dzieła.
- A czy musiałbym mieć w tym jakikolwiek interes? Może lubię psuć dobrą zabawę innym?
Bez wahania przysunął się do niego bliżej, przy czym wpatrywał się w jego orzechowe oczęta nad wyraz pewny swego. Pochylił się nad jego twarzą, przez co ich nosy prawie się ze sobą stykały. Nie śmiał już kryć swojego dobrego humoru, bo bawił się naprawdę nieźle.
- Nikomu nie powiem o twoim graffiti, ale nie ma na tym świecie nic za darmo.
Powrót do góry Go down
Leonardo

Leonardo


Liczba postów : 12
Join date : 06/02/2014

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptyPią Lut 14, 2014 12:38 am

Leonardo nie był raczej osobą, którą łatwo dało się dręczyć. Nie pasował na ofiarę. W razie potrzeby był zbyt wyszczekany, zbyt dosadny. Ale także nie dawał się zastraszać, nie będą mu wchodzić na głowę, a co!
- Karzą nas za indywidualizm i kreatywność. - głęboko wciągnął powietrze, wzruszając przy tym nawet lekko ramionami, by zaraz wypuścić je przez usta i pokręcił zrezygnowany głową. Owszem, zdarzali się nauczyciele, którzy byli nietuzinkowi i doceniali wszelakie formy sztuki, nawet graffiti. Jednak Marvel jakoś ani jednego jeszcze nie spotkał. A w szkole go po prostu ograniczali pod tym względem, inaczej nie mógł tego określić.
Niech to! Że też pozwolił sobie na "opuszczenie gardy". Napuszył się przez ten komplement, a powinien pozostać niewzruszony. I to była ta anomalia w jego zachowaniu. Właściwie to nie jest on tym paskudnym i zadzierającym nosa chłopaczkiem, na którego pozuje. Sarkazm siłą rzeczy do niego przylgnął i za cholerę nie ma zamiaru puścić. To i cięty język ma, czemu nie. Jednak śmiałości do nieznajomych aż tak wiele w nim się nie przejawia. Zawsze miał problemy w kontaktach z innymi. Trudno mu było je zawierać, a co dopiero utrzymać.
Widząc uśmiech na twarzy rudego, ten już wcale nie wydawał się wyglądać jak typ spod ciemnej gwiazdy. No! Może tylko nieco mniej przywodził mu go na myśl. Nie, żeby Marvel się go bał - po prostu starał się zachować jako taki dystans. Jak do większości ludzi. W jednym momencie, na słowa rozmówcy, Leo wzruszył ramionami.
- To by pasowało.
Gdy chłopak pomyślał, że może poczuć się w jego towarzystwie z goła swobodniej, ten niespodziewanie pokonał dzielącą ich odległość. Nazbyt naruszając przestrzec osobistą Leo, tak na marginesie. Młodszy ponownie spiął się, wstrzymując na ułamki sekund oddech. To go zaskoczyło. Uniósł wzrok nieco w górę, bo i nie dzieliło ich na szczęście zbyt wiele centymetrów, i spojrzał w jego oczy bez skrępowania. Swoją zaciśniętą w pięść dłoń oparł o jego tors, na wypadek gdyby coś głupiego znowu wpadło mu do głowy. Prawa brew Marvela momentalnie uniosła się ku górze.
- Oczekujesz czegoś w zamian za milczenie? - prawie że parsknął, najwidoczniej i urażony i rozbawiony - Dla przykładu, czego byś sobie zażyczył?
Czysta ciekawość.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptyPią Lut 14, 2014 3:36 pm

Feniks od zawsze kreował się na podłego gnojka i jakoś nigdy nie wstydził się tego, po prostu taki już jest. Bezczelny cham, w którym nie ma ani grama pozytywnych emocji, właśnie tak patrzy na niego w większej mierze cała społeczność szkolna, ale to już tak naturalne, że nawet samemu rudzielcowi nie chce się zmieniać takiego stanu rzeczy. Niby po co ma się wysilać i zmieniać swój wizerunek, skoro nie ma nawet ku temu żadnych powodów? Niech wszyscy myślą sobie o nim co chcą, on i tak ma to gdzieś, zwłaszcza, że nikt nie jest w stanie na tyle go zainteresować swoją osobą, aby skłonić go do rozmowy. Choć właściwie teraz jest naprawdę zaintrygowany postacią młodego grafficiarza, który z całą pewnością ma talent. Jego praca, choć jeszcze niedokończona, ukazuje jego staranność, zaangażowanie w tworzenie dzieła oraz pomysł na owe dzieło. Z całą pewnością przemyślał sobie każdy najmniejszy detal, być może zrobił nawet szkic tego graffiti podczas jakże nudnych zajęć. Elijah nie zdziwiłby się, gdyby tak było.
Kiedy poczuł opór jego pięści na swoim torsie na to nagłe zbliżenie, jego piwne oczy rozbłysły podekscytowanym blaskiem, jakby w jednej chwili włączył mu się instynkt łowcy. Na pewno nie ma do czynienia z nudną ofiarą, zdecydowanie tak nie jest, raczej ma przed sobą istotę, która ma swój charakter, przez co nie tak łatwo nią zawładnąć. Ale im trudniej czymś zawładnąć, tym bardziej się tego pragnie, czyż nie? Jak zwykle brak ogłady rudzielca dał o sobie znać, jego chamstwo nie miało końca, lecz to ukazuje w pełni jego usposobienie. Z pewnością rozmówca już go nie lubi, ale to przecież tak często spotykane w przypadku Elijaha. A przynajmniej powinien nie lubić, jednak w pewny chwili Feniks dostrzegł drobne rozbawienie w jego oczach. Najwidoczniej w jakimś stopniu rozbawiła go ta prośba.
- Myślałem, że może właśnie ty ustalisz cenę mojego milczenia. Ile warte jest dla ciebie to graffiti?
To z pewnością jest już mnie typowe, bo zazwyczaj to szantażysta stawia warunki, a w tym przypadku Feniks chciał zmienić tę zasadę dla swojej własnej przyjemności. Miał nadzieję, że może otrzyma ciekawą propozycję, ale przeliczył się, niestety. Cóż, właściwie ma już pomysł na to, czego może żądać. Już od dłuższego czasu miał jedną zachciankę, ale po co miał o niej mówić, skoro nie miał pod ręką nikogo, kto by ją zrealizował?
- Moje życzenie wcale nie jest wymagające, z pewnością nie dla ciebie - zaczął spokojnie, nie odrywając spojrzenia od oczu rozmówcy o orzechowej barwie. - Oczekuję jedynie wykonania wielkiego graffiti na ścianach w mojej kawalerce. Rzecz jasna zapłacę, innej możliwości nawet nie ma.
Odsunął się o te kilka centymetrów, aby już nie naprzykrzać się tak swojemu nowemu znajomemu. Propozycja nie była chora, właściwie była całkiem niezła, bo dawała korzyści obu stronom. Elijah nie mógł dewastować ścian swojego pokoju w akademiku, gdyż nie był w nim sam, więc nie chciał sobie psuć relacji ze współlokatorem. Miał swoją małą kawalerkę, której mógł używać do woli i już od dawna chciał ją jakoś urządzić. Czyż to nie dobry układ dla grafficiarza? Z całą pewnością może malować po ścianach bez skrępowania.
- Jak się zdecydujesz, zadzwoń do mnie.
Wyjął z kieszeni spodni drobną karteczkę, na której spisał swój numer. Zawsze miał przy sobie podobne zawiniątko, tak na wszelki wypadek. Wcisnął poszargany świstek do kieszeni jeansów rozmówcy. Posłał mu chytry uśmieszek, następnie trącił palcem czubek jego nosa, aby nieco go podrażnić. Bez słowa zwiększył między nimi dystans, następnie odszedł bez pożegnania. Miło było kogoś nieco podenerwować swoją osobą.

[z/t]
Powrót do góry Go down
Ariel
Swatka
Ariel


Liczba postów : 338
Join date : 17/01/2014
Age : 27
Skąd : Anglia

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptySob Mar 08, 2014 6:05 pm

Jak to się stało?! Pytał sam siebie. Przed sobą widział dużego, pulsującego członka. Chciał się ruszyć, ale ręce napastnika mu to uniemożliwiały.
Przecież chciał tylko porozmawiać z Reiem! Poszedł go szukać, bo słyszał, że zwykle w tych godzinach biega w weekendy. I rzeczywiście zobaczył go z oddali, a wtedy ktoś mu zasłonił usta i zaciągnął pod trybuny.
Nie wiedział dlaczego ten chłopak go tam zabrał. Zaraz po tym jak się tam znaleźli, zaczął go obmacywać i całować. Ariel, próbował szarpać się i krzyczeć, ale tylko wepchnięto mu jakiś materiał do ust. Łzy popłynęły mu po policzkach.
Nie chciał tego. Bał się, chciał uciec. To wcale nie było przyjemne, jak wtedy, kiedy Rei go dotykał. To było ohydne.
Obrzydliwe.
Czuł mdłości.
Chłopak złapał jego rękę dość boleśnie i położył ją na swoim penisie. Blondynek od razu odskoczył i próbował wyrwać rękę.
Przestań! Przestań! PRZESTAŃ!!! Nie chcę! Puść! Pomocy! Niech ktoś mi pomoże! Rei!
Chłopak zaczął rozpinać mu spodnie. Ariel zaczął wierzgać nogami, a ten zablokował je swoimi.
Niebieskooki nie dawał za wygraną. Wił się i szarpał z całych sił, jednak bez efektu. To koniec.
Zaraz zostanie zgwałcony.
- Spokojnie, nie wierć się! Zaraz będzie po wszystkim. - Warknął chłopak.
Zacisnął powieki, przez co łzy popłynęły jeszcze bardziej. Mdłości się wzmocniły. Jeśli zaraz napastnik nie przestanie, to zwymiotuje.
Boję się! Rei, pomóż mi!
Powrót do góry Go down
Reiner
Skarbnik Rady Uczniowskiej
Reiner


Liczba postów : 299
Join date : 11/01/2014
Age : 31

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptySob Mar 08, 2014 6:30 pm

Sakuragi lubił pobiegać wieczorami, kiedy powietrze było równie cudowne jak i rankiem. Rzecz jasna powietrze było chłodniejsze a i widoczność gorsza, ale dobrze odziany i rozciągnięty nie widział żadnego przeciw a mnóstwo za.
Nie był jednak na tyle głupi, by na trasę swego joggingu wybrać park czy inny las, toteż powędrował na otwartą bieżnię.
Po drugim okrążeniu dyszał już ciężej, jakby nie było bieżna nie należała do najkrótszych, w końcu boisko to było częścią Traditional Royal School- a tym samym należało do jednych z najbardziej rozległych i wyszukanych, zaczynał właściwie już trzecie okrążenie, gdy na trybunach zauważył doskonale widoczne o zmierzchu blond włosy.
Cóż, to nie tak, że od razu rozpoznał osobnika (biegł), ale już po chwili skojarzył drobną sylwetkę i tą niezbyt wyszukaną, acz nie taką złą fryzurkę, zdawało się, że to był nikt inny jak Syrenka, która postanowiła opuścić swoje pielesze w jeziorku i zdecydowała go postalkować.
Reiner parsknął śmiechem i odwrócił wzrok, ale wtem go zmroziło, gdy nagle usłyszał przerażony, urwany krzyk. Stanął jak wryty i spojrzał za siebie w zdziwieniu, a jego oczy rozszerzyły się lekko, gdy zauważył jak nieznajomy mu człowiek wciąga wyrywającego się Ariela pod trybuny, a krzyki (chociaż stłumione), w tym zupełnie opustoszałym o tej godzinie miejscu wciąż były słyszalne.
To nie tak, że Sakuragi był dobrym samarytaninem albo zależało mu na kimkolwiek, jednak żył już parę lat i swoje widział by doskonale zdawać sobie sprawę z tego, co się świeci.
W jednej chwili pomyślał „to nie moja sprawa”, a w drugiej strzelił sobie za to mentalnego liścia.
Po cholerę ten niewinny kretyn przylazł tu o takiej godzinie?! Wiedział, że Sevioal przekraczał wszelkie granice naiwności, ale cholera, gdyby nie to, że On- Reiner miał w sobie resztki godności i przyzwoitości (tak, wbrew pozorom je miał) to sam by się rzucił na drobne ciało nastolatka, gdy była okazja, więc to, że ktoś inny to zrobił nie należało do najbardziej zaskakujących rzeczy na świecie.
I w sumie, przecież sam chciał go zniszczyć, nie?
Ale nie w ten sposób” odezwał się głos w jego głowie.
Odetchnął głęboko i parsknął z irytacją.
- Ja pierdole – mruknął elokwentnie, po czym zrobił w tył zwrot i w celu zniszczenia wszystkiego, co napotka na swojej drodze pobiegł pomóc Sevioalowi.
Odległość nie była wielka, a z jego prędkością i długimi nogami przeskoczenie przez niski murek odgradzający trybuny od boiska nie był właściwie przeszkodą. Krok, jeden, drugi po siedzeniach i zeskoczył dokładnie tam, gdzie zniknął Ariel wraz z nieznajomym kretynem.
Widok jaki go zastał nie był zbyt wesoły, ale nie niespodziewany, szybkim wzrokiem obiegł zaskoczonego acz przerażonego Ariela, po czym jego stalowe spojrzenie powędrowało na niedoszłego gwałciciela z prąciem w ręku.
- Wiesz, z takim krótkim sprzętem to się nie dziwię, że musisz posuwać się do gwałtu… – Zaczął zdyszanym od biegu, acz niebezpiecznie wesołym tonem, a górną cześć jego twarzy zasnuł cień - ale w tej szkole nie tolerujemy krótkochujców z brakiem manier, zwłaszcza jeśli sięgają za coś, co już jest zaklepane – Ostatnie słowa z przemiłych przeszły w ton niemal złowrogiego szeptu, i nim się totalny random zorientował ”Ale co do chu…”, to podeszwa Reinerowskich, ciężkich oficerek powędrowała wraz z kopnięciem na jego twarz, posyłając zaskoczonego, wyjącego z bólu idiotę na konstrukcję trybun.
Powrót do góry Go down
Ariel
Swatka
Ariel


Liczba postów : 338
Join date : 17/01/2014
Age : 27
Skąd : Anglia

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptySob Mar 08, 2014 7:01 pm

Strach zawładnął Arielem tak bardzo, że już nawet nie mógł się ruszyć. Jednak drgnął, kiedy do jego uszu doszedł hałas, a potem huk, jakby ktoś zeskoczył.
Usłyszał znajomy głos, który w tej chwili wydawał mu się wręcz zbawieniem. Otworzył oczy i rzeczywiście zobaczył tam właściciela tego pięknego dźwięku.
Zaraz potem mignęła mu przez oczami noga, która wylądowała na nieznajomym.
Patrzył oczarowany na spoconego białowłosego w stroju do biegania. Jego serce zabiło szybciej, a po policzkach znów popłynęły łzy, tym razem z ulgi i szczęścia. Nawet nie zwrócił uwagi na uciekającego napastnika.
Rei!
Podźwignął się z trudem i wyciągnął knebel, którym okazał się zwinięty krawat. Zrobił chwiejny krok w stronę niebieskookiego. Od tego wszystkiego zakręciło mu się w głowie, a poza tym był dalej osłabiony.
W pierwszym odruchu chciał go przytulić, tak jak zrobiłby to normalnie, ale mignął mu  obraz który przed chwilą przeżył i zatrzymał się.
Upadł na ziemię i zaczął szlochać. Objął się ramionami. Cały strach i ból uchodziły, mocząc policzki blondyna. Mimowolnie przypomniał sobie, to co przeżył jako dziecko. Wywołało to dreszcze i jeszcze intensywniejszy płacz.
Nie chciał się tak czuć. Nie chciał tego obrzydzenia, tej obawy przed dotknięciem drugiej osoby, ale jego ciało samo tak reagowało.
Uspokoił się nieco i podniósł wzrok na Reia.
- D.. dziękuję. - Powiedział drżącym głosem.
Powrót do góry Go down
Reiner
Skarbnik Rady Uczniowskiej
Reiner


Liczba postów : 299
Join date : 11/01/2014
Age : 31

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptySob Mar 08, 2014 7:40 pm

Żeby na jednym kopie się skończyło, ha.
Co prawda gdy się przebierał do biegania nie chciało mu się zmieniać obuwia, za co podczas biegu sam na siebie warczał w myślach, że co go podkusiło by biegać w oficerkach, ale teraz uznał, że to był jego własny szósty zmysł.
Glany toto nie były, ale podeszwa też gruba a i kop sam w sobie bolesny.
Zanim oszołomiony chłopak wstał, Sakuragi szybkim krokiem znalazł się obok i przywalił mu jeszcze w podbrzusze.
- Wiesz, mógłbym ci złamać przyrodzenie tak, byś całkowicie Zaniemógł. Permanentnie. Ale uznajmy, że nie ani ja ani ty nie mamy ochoty szlajać się po sądach, prawda? – Zapytał niemal słodkim (do porzygu) głosem, podnosząc kolesia za ciuchy na piersi, a gdy ten spojrzał w oczy, których ciepło zamrażało tyłki Eskimosom to jedynie przełknął własną ślinę, dysząc chrapliwie.
Reiner już otwierał usta by coś więcej dodać, ale drżące podziękowania i łkanie wytrąciły go z nastroju.
Spojrzał za siebie dosyć złym wzrokiem, i bynajmniej ta złość nie była kierowana do Ariela, ale było raczej niezwykłym to, że z jego twarzy całkowicie spełzł ten fałszywy uśmiech.
- Tch… – Parsknął, puszczając „napastnika”, tak że ten z bólem upadł na kość ogonową. Reiner nie zawracając sobie nim więcej głowy podszedł i ukucnął przed blondynem.
- Hej, Ryba, żyjesz? – Zapytał z subtelnością jaskiniowca, wlokącego swoją kobietę za włosy do jaskini. Westchnął głośniej i wyciągnął rękę, tarmosząc następnie Ariela po głowie - zmywamy się stąd, tak? Więc przestań płakać, już po krzyku, nic ci już nic nie robi – Dodał już powoli powracając do swojego „normalnego”, czyli przyjaznego tonu głosu, a następnie ni stąd ni zowąd przerzucił sobie Sevioala przez ramię.
- A tobie radzę pamiętać, że następnym razem mogę jednak się skusić co do tego szlajania po sądach – Wtrącił przez własne ramię do nieznajomego.
Powrót do góry Go down
Ariel
Swatka
Ariel


Liczba postów : 338
Join date : 17/01/2014
Age : 27
Skąd : Anglia

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptySob Mar 08, 2014 7:56 pm

- Chyba t-tak.. - Głos mu dalej drżał.
Drgnął czując rękę na głowie.
Spokojnie, spokojnie. To tylko Rei. On mi nic nie zrobi. Jak mantrę powtarzał to w myślach.
A zaraz potem białowłosy przerzucił go sobie przez ramię, niczym worek kartofli. A Ariel pisku już nie umiał utrzymać.
Złapał się kurczowo koszulki i pozwolił się nieść. Co prawda nie była to zbyt wygodna pozycja, ale przecież sam na nogach nie mógł ustać.
Miał tylko nadzieję, że chłopak nie usłyszy, a tym bardziej nie poczuje dudniącego arielkowatego serduszka. Biło tak nie tylko przez tą sytuację, która dopiero co zaszła. Teraz przyczyną był ów niosący go osiemnastolatek. Całe szczęście, że nie widział teraz twarzy blondyna, była cała czerwona, aż po uszy.
A biedaczek znów miał mętlik w głowie. Wystarczyło tylko by Rei się pokazał, a chłopaczyna prawie zapomniał o tym, że przed chwilą o mało co nie został zgwałcony. A to raczej nie było normalne.
Jednak czując na sobie ciepłe ręce chłopaka, a pod brzuchem jego ramię, nie był w stanie myśleć o czymś innym.
- Dziękuję, gdybyś nie przyszedł to ja... - Urwał. Nie chciał dokańczać zdania. A słowo określające niedoszły akt, nie mogłoby nawet przejść przez jego gardło.
Więc tylko zwisał.
[z/t oboje]
Powrót do góry Go down
Kirito

Kirito


Liczba postów : 18
Join date : 30/11/2014
Age : 27
Skąd : Brazylia

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptyWto Gru 02, 2014 2:22 pm

Nie lada zaskoczeniem, było to że dzisiejszego jesiennego dnia pogoda była niemal że idealna. Na niebie minimalna ilość chmur, naprawdę przyjemnie ciepło, a wiatr w ogóle nie dokuczał ludziom spędzającym czas na zewnątrz. Szczerze powiedziawszy, dla niektórych to była bardzo dobra pogoda, by móc pouczyć się na zewnątrz. Jedną z takich osób był pewien Brazylijczyk, będący na pierwszym roku medycyny, mając długą przerwę między zajęciami, chciał zapoznać się chociaż tak... z grubsza z materiałem. Więc nie dziwne było że przed jego nosem, na kolanach, leżała gruba księga związana z chorobami ludzkimi, będąca całkiem niezrozumiała dla biedaków spoza tego kierunku. Gabriel w aktualnym czasie coś tam rozumiał, jednak że nie wszystko, ale nie dziwił się, dopiero zaczynał. Kirito miał delikatnie związane kilka dredów, dokładniej te które mu zawsze spadały podczas czytania. Przez co było widać jego kolczyki, jak i tunel, dokładniej ten który wyglądał jak kieł.
- Naprawdę nie do końca pojmuje. – Powiedział do siebie, przecierając delikatnie swoje oczy nieco zmęczony. Przeciągnął się mrucząc niczym kociak, następnie spokojnie wyciągnął zapalniczkę i papierosy z kieszeni, wyjmując jeden, sprawnie odpalając. Kiedy schował wszystko zaciągnął się porządnie, karmiąc raka, z uniesionym kącikiem ust. Nie przejmował się za bardzo tym ze jakiś nauczyciel go przyłapie, był PRAWIE dorosły.
Powrót do góry Go down
Rosa

Rosa


Liczba postów : 38
Join date : 02/06/2014

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptyWto Gru 02, 2014 3:11 pm

Hector przechadzał się po szkolnych terenach szeroko uśmiechnięty, czasami nawet podskakując. Wyglądał na najszczęśliwszego chłopaka pod słońcem. W prawej dłoni trzymał swój ukochany notes, w którym rysował w wolnych chwilach, a w lewej ulubiony długopis. Świetnie się nim pisało i rysowało, naprawdę. Rozważał jeszcze możliwość zabrania gitary z akademika. Usiadłby sobie pod jakimś drzewem i brzdąkał... ale nie, zrezygnował z tego i wybrał notes. W taki sposób będzie mniej przeszkadzał ludziom. Siądzie sobie gdzieś, w ciszy i spokoju, w kąciku najlepiej, żeby nikt go nie widział.
Po chwili zastanowienia ruszył w stronę trybun, mając nadzieję że nie będzie tam zbyt wielu osób. Naprawdę nie chciał nikomu przeszkadzać, no! Może i był zbuntowanym nastolatkiem, ale od jakiegoś czasu starał się zachowywać inaczej i... no, lepiej.
Westchnął cicho, widząc chłopaka z dredami siedzącego na trybunach. Mimo wszystko, skoro już tu przyszedł, postanowił się tak szybko nie ulatniać i podszedł nieco bliżej. Akurat w tym momencie, by usłyszeć co chłopak mówi. Uśmiechnął się lekko, rozbawiony i usiadł sobie obok niego, jakby nigdy nic.
- Cześć. Co tam takiego trudnego, że nie pojmujesz? - zamknął mu na chwilę książkę, żeby sprawdzić okładkę i mina mu trochę zrzedła. - Boże, nie. Masakra. W ogóle się dziwię, że ktokolwiek to ogarnia...
Powrót do góry Go down
Kirito

Kirito


Liczba postów : 18
Join date : 30/11/2014
Age : 27
Skąd : Brazylia

Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    EmptyWto Gru 02, 2014 6:33 pm

Chłopak nawet nie usłyszał ze ktokolwiek do niego podchodzi, choć lekko się zląkł gdy jego książka nagle się zamknęła. Zerknął na nieznajomego, nie rozumiejąc przez kilka chwil co się dzieje. W ostateczności zaśmiał się w głos z powodu reakcji zielonowłosego która, przyznał, była urocza. Odłożył na bok wielka księgę, nakładając nogę na nogę i wydmuchując dym w bok by nie uczynić tego na rozmówce
- Cóż, to cała medycyna. Tego za to nie pojmuje bo jeszcze nie przerabialiśmy na tyle bym wiedział o co chodzi. - Po chwili podał mu swoja dłoń, która była ciepła
- Jestem Gabriel Soimo, przyjaciele mówią tez na mnie Kirito – Uśmiechał się uroczo, nieświadomie unosząc jeden kącik ust. Po chwili ponownie się zaciągnął papieros kończąc go od razu.
- A ty? Jak się nazywasz i ogólnie kim jesteś? - Przyglądał mu się z zaciekawieniem, zauważył od razu notes i narzędzie do pisania. No i oczywiście już teraz miał wrażenie że ten chłopak jest wyższy od niego, jednak na ten temat przemilczał całkowicie. Po chwili doszły do niego dźwięki jego telefonu. Odebrał go spokojnie, po chwili zaczynając się pakować. Wstał z przepraszającym uśmiechem dając mu znać ze musi iść. Po chwili zniknął z trybun.


[z/t]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Trybuny    Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny    Trybuny    Empty

Powrót do góry Go down
 
Trybuny
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Traditional Royal School :: Tereny wokół szkoły :: ∎ Boiska-
Skocz do: