IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Salem & Terry

Go down 
AutorWiadomość
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyPią Maj 09, 2014 11:56 pm

Ogromny facet wpadł przez rozsuwane drzwi do ciepłego i przede wszystkim suchego wnętrza supermarketu. Był cały przemoczony. Rozpięta czarna bluza i luźne szorty aż ociekały wodą, podobnie jak jasne włosy z których wielkie krople skapywały mu na twarz, kark i spływały po szyi za i tak przemoczoną, jasno szarą koszulkę. Oddychał szybko, bo jak słusznie można było zauważyć, biegł i to na pewno nie tylko podczas ucieczki prze deszczem. Jego strój jasno świadczył o tym, że uprawiał jogging. Co prawda teraz nie prezentował się najlepiej, ale na to już nic nie mógł poradzić.
Rozejrzał się po ludziach, którzy zwrócili na niego uwagę i od razu uśmiechnął się przepraszająco. Nie chciał robić zamieszania, ale i tak siłą rzeczy je robił. Nie tylko dlatego, że wyglądał niczym zmokła kura, ale ludzie po prostu często spoglądali w jego kierunku ze względu na wzrost. Na to niestety też nie miał żadnego lekarstwa.
Zmierzwił palcami mokre włosy strzepując z nich nadmiar wody, by nie spływała mu na kark. Że tez akurat teraz musiało się rozpadać. Nie było sensu biegać w taką pogodę i pewnie przyjdzie mu tu przeczekać całą nawałnicę. Wiatr z hukiem uderzał w sklepowe witryny, co i raz zmieniając kierunek strug deszczu. Dokładnie, już nie kropel, a strug. Piękna wiosenna burza! Terry miał tylko nadzieję, że się nie przeziębi. Co prawda chorował raz od święta, ale jak mu się zdarzyło, to umierał przez kilka dni. Już czuł jak przemoczone ciuchy ziębią ciało, a do domu zdecydowanie za daleko. Trudno, nie takie rzeczy się przeżywało. Najwyżej kupi sobie coś do jedzenia i przeczeka tu. Może nawet znajdzie automat z kawą... zdecydowanie przydałoby się coś ciepłego.
Poprawił opaskę podtrzymującą prawą rzepkę i krzywiąc się ruszył między półki. Wychłodzone kolano zgrzytało nieprzyjemnie, ale starał się to ignorować. Kolejna rzecz na którą już nic nie poradzi. Wiele było rzeczy niezmiennych w jego życiu, a Terry już dawno przestał sprzeciwiać się rutynie. Przez chwile błądził między regałami dopóki nie trafił na dział z napojami. Bez wahania sięgnął po jakiś napój izotoniczny...
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptySob Maj 10, 2014 12:16 am

Pogoda stanowczo nie zachęcała do wychodzenia ze sklepu, sporo grupa kupujących była wręcz uwięziona w budynku dopóki chmurki nie przestaną siekać demonicznym deszczyskiem. Salem lubił deszcz ale nie kiedy musiał na niego wyjść i to bez parasola. Mieszkał niedaleko ale miał spore zakupy i wiedział jak skończy się jego szybki "spacer" do domu. Westchnął głośno i wrócił do zbierania rzeczy z listy, miał już karmę dla Kota oraz jego ulubione smakołyki, kilka drobiazgów potrzebnych do nowego przepisu także skreślił z kartki i zostało jeszcze zaopatrzyć się w coś do picia na wieczorne bieganie z Kotem. Znając już dobrze rozkład sklepu skręcił w kolejną alejkę i sprawdzając wiadomość na telefonie szedł pewnie przed siebie. Wyciągnął dłoń po najwyżej stojące butelki i wzdrygnął się czując coś lodowatego pod palcami. Spojrzał w górę, jeszcze wyżej... Trzymał rękę na tej samej butelce co mężczyzna przed nim, musiał podnieść głowę aby zobaczyć coś poza jego szyją bo facet był po prostu wielki i miał... Najbardziej fascynujące, zielone oczy jakie Witch widział w całym swoim życiu. Przełknął ślinę czując jak robi mu się gorąco. Włosy wpadały mu do oczu ale ciało odmówiło posłuszeństwa przez co ręka dalej tkwiła na butelce i palcach nieznajomego zamiast odgarnąć niesforne kosmyki na bok.
Gapił się dobrą minutę i chwilę mu zajęło zrozumienie, że stoi z koparą opuszczoną do ziemi trzymając jakiegoś dryblasa za rękę i to w dodatku w miejscu publicznym. On, kurator d/s nieletnich, oficjalnie heteroseksualny i jak najbardziej przyzwoity pracownik sądowy.
- Przepraszam... - bąknął odsuwając się w końcu. Czuł jak rumieniec zaczyna pojawiać się na uszach aby zaraz wpełznąć na policzki. Z udawanym skupieniem czytał etykietkę na napoju stojącym na półce przed nim.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptySob Maj 10, 2014 12:42 am

Terry nie bardzo zwracał uwagę na innych ludzi w sklepie, tym bardziej, że grzywka co i raz wpadała mu do oczu. Poza tym nie musiał patrzeć na ludzi dopóki ktoś nie wlazł mu w strefę prywatną. Teraz po prostu zweryfikował odległość do butelki i już miał się odwrócić, by kontynuować zakupy, gdy poczuł czyjś dotyk. Może nie byłoby to nic specjalnego gdyby nie to, że ta dłoń wydała mu się tak niesamowicie ciepła... Aż po plecach przebiegł mu przyjemny dreszcz. Co najciekawsze, dotyk nie uciekł. Zatrzymał się, więc Terry odruchowo spojrzał do kogo należy ciepła dłoń.
W pierwszej chwili marszczył brwi, ale widząc niesamowity wyraz twarzy nieznajomego, nie mógł się nie uśmiechnąć. I zrobił to. Uśmiechał się ciepło, gotów po prostu puścić to w niepamięć, bo przecież nie stało się nic niezwykłego. Ot, przypadek, zdarza się czasem, ale... dotyk nie znikał. Wyraz twarzy Terry'ego z uprzejmego, ciepłego uśmiechu zmienił się nieznacznie. Spojrzenie stało się badawcze, a uśmiech zyskał odrobinę nonszalancji. Jeśli dobrze kojarzył, to taka reakcja zdarzała się tylko w jednym przypadku i naprawdę nie mógł uwierzyć w to, co widzi. To się nazywa iskrą. Kiedyś jako dzieciak był w tym całkiem niezły. Z łatwością rozpoznawał gdy ktoś był nim zainteresowany, jednak teraz... Mężczyzna wycofał się. Terry nie wierzył, że te kilka długich chwil w których czuł na sobie dotyk dłoni, nie były zamierzone. Skąd więc taka reakcja?
Opuścił dłoń i uśmiechnął się z pobłażaniem, zupełnie odruchowo. Wyciągnął butelkę w kierunku mężczyzny w drugą dłoń chwytając taką samą.
- Nic nie szkodzi, proszę. Jest ich jeszcze całkiem sporo. - podał mu butelkę z napojem i choć starał się ukryć rozbawienie, kiepsko mu szło. Zielone oczy śmiały się do nieznajomego, co chyba było doskonałym dowodem na to, że Terry w zadnym wypadku nie odebrał tej sytuacji negatywnie.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptySob Maj 10, 2014 7:59 am

Brawo, jak przystało na prawdziwego mężczyznę i zdolnego kuratora, Salem spłoszył się niczym dziewczynka i rumienił po końcówki uszu bo ktoś dotknął jego rączki. Gdy Witch pomyślał o całym zdarzeniu właśnie w taki sposób zaśmiał się w końcu, odgarnął włosy z czoła i wziął butelkę od nieznajomego. Miał już takie szczęście, nikomu nie mówił nigdy, że jest gejem a los na złość stawiała przed nim facetów takich jak ten - wysokich, umięśnionych, przystojnych i z cudownymi, zielonymi oczami.
- Dzięki, przepraszam... - powiedział z szerokim uśmiechem na ustach i już miał się wycofać, gdy zobaczył strój przystojniaczka. Biegacz, którego złapała burza a teraz wyglądał jak bardzo atrakcyjny i zmoczony kurak. Nie miałby odwagi zaprosić go do domu, wprawdzie często gościli u niego podopieczni i przesypiali noc lub dwie na kanapie ale to były dzieciaki, Salem był kuratorem i miał prawo zaopiekować się nimi. Ale kawa... Jakaś herbata... W budynku był tylko automat z lurą ale to zawsze coś.
- Mogę chociaż postawić Panu kawę za tą głupią sytuację? Wygląda Pan jakby coś ciepłego przydało się Panu na rozgrzanie? - spytał Witch i wrzucił izotonik do koszyka, zaraz obok sporej ilości kociej karmy. Dawniej nie odważyłby się na coś takiego, aby zaprosić nieznajomego mężczyznę na ciepły napitek i szczerzyć się do niego w miejscu publicznym takim jak supermarket. Ten facet tak na niego działał, był radosny i bardzo uroczy, bródka dodawała mu lat i wydawał się z nią cholernie seksowny. Zgrabne nogi, ciało sportowca z twarzą modela - czego pragnąć więcej?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptySob Maj 10, 2014 1:10 pm

Gdyby Terry był świadomy tego jak jest postrzegany, chyba wybuchłby śmiechem. Nawet nie chodziło o zaniżoną samoocenę, bo z tym akurat nie miał najmniejszych problemów, ale twarz modela? Czyli pierwsze zmarszczki nie popsuły ślicznego lica? Tyle dobrego! No dobra... nie był aż tak świadomy swoich zalet. Wzrost to wzrost, nie da się tego zmienić, a wyraźnie zarysowane mięśnie? Cóż, to też osobna historia i raczej efekt uboczny uprawiania sportów, które były jego pasją, niż zamierzony efekt. Nie wiedział, że na kimś może robić to aż takie wrażenie.
- Nie ma sprawy. - zapewnił raz jeszcze, kiedy po raz drugi usłyszał przeprosiny, ale gdy z ust nieznajomego padły kolejne słowa, Terry nagle parsknął śmiechem zasłaniając usta dłonią. Drugą uniósł do góry w przepraszającym geście. Tak naprawdę nie chciał tak zareagować, ale dla niego ta propozycja zabrzmiała cholernie dwuznacznie i śmiał się z samego siebie, tej jakże śmiałej interpretacji. "Przydałoby się coś panu na rozgrzanie"
Odetchnął i uśmiechnął się szczerze, przepraszająco, śmiało zaglądając w oczy niższemu mężczyźnie.
- Przepraszam. Tak, przydałoby się coś na rozgrzanie... - Na ustach wciąż błąkał mu się uśmiech i był... zdecydowanie dwuznaczny, ale doprawiony delikatnym niedowierzaniem, co tworzyło obraz kogoś, kto nie do końca traktuje to poważnie. W rzeczy samej. Terry już dawno nie był tak otwarcie podrywany i to jeszcze przez mężczyznę, który na pierwszy rzut oka wyglądał na ułożonego i poważnego. Bawiło go to i oczywiście trochę mu schlebiało. Niemal bez zastanowienia podążył za tym przyjemnym wrażeniem odsuwając od siebie wszelkie negatywne myśli. Nie zastanawiał się jak to właściwie się stało, bo skoro miał okazję spędzić chwilę czasu w dobrym towarzystwie, nad czym się tu zastanawiać? Przecież był singlem, a nie codziennie zdarza się w supermarkecie poznać kogoś, kto zaprasza cię na kawę.
- Co prawda leje jak cholera, ale za rogiem jest mały lokal. - wskazał kciukiem w bliżej nieokreślonym kierunku i jeśli Salem był z tych okolic, zapewne kojarzył miejsce o którym mówił wielkolud. - ty pewnie masz parasol, a mnie jak widzisz deszcz już nie straszny. - zaśmiał się krótko rozkładając ręce by zaprezentować przemoczone ciuchy, zaraz jednak wyciągnął prawą dłoń w kierunku mężczyzny obdarzając go kolejnym szerokim uśmiechem.
- Terry.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptySob Maj 10, 2014 4:31 pm

Z lekka zażenowany Witch nie bardzo wiedział jak zareagować na śmiech mężczyzny, doceniał jednak brzmienie jego głosu i uznał go jako przyjemny dla ucha. Czuł ciągle rumieńce na policzkach, które powoli znikały wraz ze stabilizacją rozmowy. Salem nigdy nie powiedziałby, że akurat w tamtej chwili podrywał Johnsona lub robił mu dwuznaczne propozycje. Rzecz jasna był niewinny, jak zawsze, przecież oficjalnie nie był zainteresowany panami.
Ufnie podał dłoń, z chwilą gdy poczuł silny uścisk jego nogi jakby zrobiły się z waty. Co ten facet z nim robił?! Topniał od jego uśmiechów, drżał od dotyku dłoni i panikował ilekroć musiał coś powiedzieć. Jeszcze nigdy nikt tak nie działał na niego, zazwyczaj to Witch był osobą kontrolującą spotkania - to on wyznaczał zasady, granice oraz kierunek spotkania. Ludzie słuchali się go i trochę nawet bali bo niestety nie patrzyło mu dobrze z oczu. Miał mocno zarysowany podbródek, wąskie usta, ostre zęby i prosty nos a oczy... Może i były zielone ale stanowczo za ciemne. Matka mawiała, że są szmaragdowe ale matki takie już są, pocieszają i rzucają komplementy aby nas pocieszyć.
Terry... Miłe, pasujące do tego mężczyzny imię. Terence to chyba pełne imię, cóż to pytanie postanowił zadać innym razem a wpierw się przedstawić.
- Salem Witch - rzucił krótki uśmiech i po chwili zauważył, że Pan T trzyma jego dłoń trochę za długo i chyba lekko się z nim drażni. - Nie mam parasola, mieszkam niedaleko i dlatego postanowiłem go zostawić... kojarzę to miejsce, mają dobrą kawę - tłumaczył się jakby chciał podkreślić, że niedaleko stąd jest jego dom, jego sypialnia i jego łóżko. Poczuł się jak dziwka, która zaprasza do siebie na numerek. Błagał los aby rozmówca podobnie sobie nie skojarzył komunikatu.
Terry bardzo szybko przejął kontrolę nad całym zajściem i zanim Salem się zorientował płacił już za swoje zakupy a wysoki mężczyzna czekał na niego po drugiej stronie kas. Dryblas uśmiechał się i nie przestawał patrzeć na ciemnowłosego kuratora, który czuł się jakby wypalano mu dziurę w plecach. Salem zapakował puszki, napoje i inne drobiazgi tak aby zmieściły się do jednej torby i wrócił do jasnowłosego.
- Dobrze, to... Możemy iść jeśli nadal chcesz - rzucił ze spokojnym uśmiechem. Patrząc na przemoczonego, ubranego na sportowo towarzysza zrobiło mu się go żal. On sam ubrany był w dżinsy, koszulę w kratkę z podwiniętymi rękawami a na to wszystko narzucony ciemny płaszcz. Było mu ciepło i sucho, przez chwilę nawet pomyślał, że mogą skoczyć po coś do mieszkania ale za bardzo wstydził się, że zabrzmi to jak ewidentnie zaproszenie obcego faceta do siebie. Bo po co potem mieliby już iść na tą kawę? Pod blokiem stał samochód, mógłby zawieźć go do domu a Salem chciał... Chciał tej niby randki w kawiarni, z tym dziwacznym Terrym.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptySob Maj 10, 2014 11:13 pm

Skoro to nie był jawny podryw, to Terry nie wiedział jak bardziej jawny może być. Chyba tylko złapanie za tyłek i powiedzenie w prost. Przecież czasem wystarczyło ledwie spojrzenie... taaaak... takie historie też miał za sobą, ale to było ładnych parę lat wstecz, jeszcze zanim poznał Jona. Tak się składało, że Terry wcześniej nie należał do wstrzemięźliwych. Cóż, czasy się zmieniają, ludzie też się zmieniają, a Terry zmienił się diametralnie. Zamarzyła mu się stabilność, która okazała się nieosiągalna, a przynajmniej nie we dwójkę. Będąc sam był najbardziej ułożony jak się dało i nawet Louie nie miał na niego tak dużego wpływu, by cokolwiek zmienić w tym temacie. Może dlatego tak bardzo kusiła go ta... randka. Nie... nie powinien tak tego nazywać. Więc, kusiło go to spotkanie i poznanie od podstaw drugiego człowieka. Może brunet nie był przykładem klasycznej męskiej urody, ale miał w sobie coś dzikiego, co odpowiednio wykorzystane na pewno miało w sobie niesamowity magnetyzm. Teraz jednak płonił się niczym niewiasta, bawiąc wielkiego nauczyciela. Terry tak naprawdę w ogóle nie wybiegał teraz myślami za daleko. Naprawdę minęły czasy gdy spotykał się z facetami, tylko po to by się z nimi przespać. Być może pan "przepraszam" mocno się zawiedzie pod tym względem...
- Salem... Rzadko spotykane imię, ale bez wątpienia ma swój urok. Nazwisko pasuje idealnie, rodzice mieli widać poczucie humoru.- Uśmiechnął się szeroko. Nie miał okazji poznać nikogo o takim imieniu. Miało swój urok, szczególnie, że kojarzyło się z pewnym wyjątkowo wrednym kotem. - O tak, mają tam doskonałą kawę. W ocenie kawy można na mnie liczyć. - mrugnął do niego porozumiewawczo. Terry zupełnie odwrotnie do swojego niespodziewanego kompana zachowywał się nad wyraz spontanicznie. Wydawał się kompletnie rozluźniony, śmiały i chętny nawiązywać rozmowę. Bo czegóż się tu wstydzić? Terry był też zupełnie pogodzony ze swoją orientacją, choć co oczywiste nigdy się z nią nie obnosił. Wzmiankę o mieszkaniu niedaleko puścił mimo uszu. To zrozumiałe, że Salem mieszkał blisko inaczej po co miałby tutaj przyjeżdżać? Do akurat tego sklepu? To śmieszne.
Blondyn również zapłacił za swój izotonik i czekając na Salema, powoli go popijał. Przyglądał się mężczyźnie, to oczywiste, wszak obaj zgodzili się... siebie poznać. Albo coś w ten deseń. Niegrzecznie byłoby nie poświęcać uwagi osobie z która miało się iść na kawę. Gdy więc mężczyzna stanął przed nim, spojrzał na niego z góry i pokiwał głową uśmiechając się ciepło. Zerknął na przeszklone drzwi za którymi szalała burza... Cóż, to tylko kilka kroków, ale pewnie i tak Salem trochę zmoknie, Terry natomiast i tak był cały mokry więc nie robiło mu to różnicy.
- To, co? Biegniemy? - uśmiechnął się łobuzersko, a w zielonych oczach zalśniły iskierki rozbawienia, ale nagle zmarszczył brwi i lekko pokręcił głową. - No tak, masz zakupy, byłoby Ci niewygodnie i byłoby to nie fair, a ja nie zwykłem dawać forów. - nonszalancki uśmiech powrócił na jego wargi, kiedy spoglądał na swojego towarzysza.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyNie Maj 11, 2014 12:57 am

Są tacy ludzie, którzy swoim sposobem bycia i bezpośredniością wydają się nam niezmierni bliscy i właśnie taki był Terry. Witch dawno tyle się nie uśmiechał, mieszkał jedynie z psem a koledzy w pracy nie kwapili się do bliższych relacji z nim, podopieczni go raz nienawidzili a innym razem kochali. Życie towarzyskie jak huśtawka, z której nie można zejść. Salem nie narzekał, a przynajmniej nigdy na głos. Dusił w sobie uczucie samotności bo wiedział, że takie życie musiał wybrać a wciąganie w nie innych ludzi byłoby głupotą. Ukrywał się, zmienił nazwisko i otoczenia mając jeszcze szesnaście lat i nie poruszał owego tematu zbyt ochoczo, o jego sytuacji wiedzieli jedynie rodzice adopcyjni oraz kilku agentów. Terry swoją otwartością poruszył w kuratorze delikatną strunę, która już dawno nie drgała. Rodzice...
- Mam nazwisko po rodzicach adopcyjnych więc to połączenie jest przypadkowe - powiedział ciemnowłosy. Szczerze nie wiedział co kierowało biologicznymi rodzicami aby nadali mu tak... Specyficzne imię. Zapewne chodziło o miasteczko słynące z czarownic, jak przez mgłę pamiętał, że ojciec czasami pieszczotliwie nazywał matkę swoją czarownicą.
- Nie musisz się o mnie martwić, biegam całkiem dobrze ale fakt z tym miałbym pewne problemy... - mruknął trzymając siatkę, uśmiechnął się zadziornie i wepchnął ją w ramion rozmówcy a sam sprintem wybiegł z budynku. Pomachał jeszcze będąc za drzwiami i zwiał przed wielkoludem, którego jeden krok był jak jego dwa.
Na zewnątrz zamiast dalej uciekać spojrzał na zachmurzone niebo i pozwolił aby deszcze zmoczył mu włosy i twarz, odgarnął je do tyłu aby przestały tak wpadać mu do oczu i jednocześnie przetarł twarz aby rumieńce zniknęły w końcu z jego twarzy. Jego skóra znowu była porcelanowo biała a on sam czuł się bardziej wyluzowany.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyPon Maj 12, 2014 7:09 pm

Terry nie pociągnął dalej tego tematu. Takie zwykle były bardzo delikatne, a on zdecydowanie nie chciał nikogo zrażać zbyt niedyskretnymi pytaniami. Uśmiechnął się tylko promiennie i na tym rozmowa się zakończyła. Momentalnie jednak w blondynie wyrosło dziwne przeświadczenie jakoby jego rozmówca był taki... nieszczęśliwy. Sam nie wyobrażał sobie straty rodziców, a sądził też, że świadomość własnej odmienności nie jest przyjemna. Cholerna empatia.
Wysłuchał zapewnienia o dobrej kondycji nie mogąc powstrzymać wyzywającego uśmiechu, który cisnął mu się na wargi. O mało całe Salemowe zakupy nie wylądowały na ziemi, bo Terry kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Przycisnął rozpadający się pakunek do piersi i zaśmiał dość głośno widząc jak mężczyzna wybiega na deszcz, a gdy po chwili przystanął wystawiając twarz pod ziemne krople w Terrym coś drgnęło. Ścisnęło lekko i cholera, wiedział co to jest. Westchnął, a promienny uśmiech przygasł na rzecz melancholijnego. To uczucie było ewidentną fascynacją, a ta bywała niebezpieczna. Tylko... przecież się nie wycofa, a to tylko kawa. Nie ma co wybiegać myślami zbyt daleko, nawet jeśli Salem wydawał się taki... naturalny i przez to skupiał na sobie całą uwagę pana Johnsona.
Mocniej chwycił torbę z zakupami i wypadł na deszcz, ale nie zatrzymał się przy Salemie. Wyminął go, rzucając mu uśmiech przez ramię i pomknął w kierunku kawiarni w której znalazł się dosłownie kilka sekund później, a i tak znów woda ciekła mu za kołnierz. Będąc już w środku znów strzepał wodę z włosów. Na bank się przeziębi... Podszedł do wolnego stolika, ale nie usiadł. Czekał na Salema, a w tym czasie odłożył zakupy obok krzesła i ściągnął z siebie przemoczoną bluzę. Szara koszulka pod spodem nie była taka mokra... no jedynie na piersi do której się przyklejała. Odsunął zimny materiał od ciała. Koszulka i tak wystarczająco mocno opinała jego sylwetkę...
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyPon Maj 12, 2014 9:28 pm

Uciekł mu skubaniec, miał obciążenie ale nadal był szybszy. Salem postanowił, że postara się popracować jeszcze nas swoim bieganiem. Wpadł do kawiarni zaraz po Terrym i tym razem to on zagapił się na szerokie ramiona mężczyzny, przylegającą koszulkę i... Kurcze miał fajny tyłek. Na wszelki wypadek pan kurator za długo nie wlepiał swoich ślepiów w to cudo i ściągnął mokry od deszczu płaszcz. Poprawił rękawy, które lubiły się odwijać i wyprostował koszulę. Materiał ładnie przylegał do mięśni, dzięki czemu Salem mógł pochwalić się szerokimi plecami, ramionami i płaskim brzuchem. Dbał o sylwetkę jak nikt inny, polubił sport jeszcze jako nastolatek a wiedząc o swoich skłonnościach do nabierania szybko wagi i pracy za biurkiem starał się uprawiać sport ze zdwojoną siłą. Koszykówka, piłka nożna, bieganie czy pływanie. Wszystko było idealnym pretekstem do poruszania się więcej. Nie był może asem w grach zespołowych ale szybkość i oblicze przyprawiające przeciwnika o dreszcze pomagały mu nieraz zabrać piłkę przeciwnikowi. Raz przyłożył z bara koledze z pracy podczas meczu kuratorzy kontra sędziowie... Biedak musiał jechać do szpitala.
- Zamówię nam coś - zaproponował Witch wieszając okrycie i odruchowo zaczesał znowu włosy do tyłu. Dzisiaj nie chciał aby wpadały mu do oczu, miał na co popatrzeć podczas spotkania. Kobieta za ladą wpierw cofnęła się widząc ponuro wyglądającego jegomościa, gdy Salem uśmiechnął się leciutko pannica poznała w nim stałego klienta.
- Dzień dobry Panie Witch, co podać? - spytał dziewczyna spoglądając na towarzysza pracownika sądu. Dwa lata temu Salem pomógł jej bratu wyjść z gangu i obecnie chłopak był na studiach.
- Imbryczek dobrej kawy Soniu, dobrą śmietankę i brązowy cukier - podał jej banknot ale nie przyjęła go. - To będzie już piąta kawa, zbankrutujesz - zaśmiał się spoglądając za siebie czy aby towarzysz mu nie uciekł, siedział tam i nadal wyglądał tak dobrze, że Witch poczuł coś czego na początku nie poznał. Dreszczyk w podbrzuszu, charakterystyczny dla podniecenia. Dawno z nikim nie był... Bardzo dawno. Ostatni facet z jakim się umawiał myślał, że może sobie na wszystko pozwalać, przychodził kiedy chciał i próbował ściągnąć na Salema wzrok sąsiadów, którzy zaczęliby plotkować na temat kuratora geja.
Po złożenia zamówienia wrócił do stolika, nie odrywał oczu od Terrego, działał na niego jak narkotyk. Początkowa, mała dawka, już nie wystarczyła. Zapragnął go dotknąć, pogłaskać po tym seksownym zaroście na bródce i... Pocałować. Rzecz jasna nigdy by tego nie zrobił w miejscu publicznym, ludzie przesiadujący tutaj często pracownicy i bywalcy sądu, ludzie znający go z widzenia. To byłoby bardzo ryzykowne...
- Kawa już idzie, jeśli chcesz zamów sobie coś do jedzenia to mają tu fantastyczne obiady - pochwalił kuchnię i uśmiechnął się przechylając lekko głowę na bok. Nie umiał flirtować i miał wrażenie, że robi to aż za bardzo jawnie.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyPon Maj 12, 2014 11:19 pm

Obejrzał się, gdy przez drzwi wpadł jego niespodziewany towarzysz. Obdarzył go uśmiechem, ale ciepłym, pozbawionym nawet przerysowanej nuty triumfu. Przecież tak naprawdę wcale się nie ścigali. To nie miało znaczenia.
Usiadł i obserwował Salema. Gdy ściągnął płaszcz i poprawił koszulę, nieświadomie zwilżył wargi koniuszkiem języka. W płaszczu nie wyglądał na tak dobrze zbudowanego. Chyba naprawdę dbał o sylwetkę. Łapiąc się na bezwstydnym patrzeniu na szeroką pierś i wąskie biodra, podniósł spojrzenie na mężczyznę, ale już się nie uśmiechał. W jasno zielonych czach można było dostrzec pewien cień i w żadnym wypadku nie miało to nic wspólnego z niechęcią. Był to cień, który z powodzeniem można było odebrać jako... odważne wyrażenie fascynacji. Boże, co się z tobą dzieje, Terry!
- Dziękuję. - odparł na propozycję i podążył spojrzeniem za mężczyzną. Patrzył, zapewne zbyt jawnie, na szerokie plecy prężące się pod materiałem koszuli. Na odsłonięte przedramiona... Okej. Trafił mu się zdecydowanie seksowny towarzysz do popijania popołudniowej kawy i z tego co zauważył, był tu stałym bywalcem. Niesamowite. Nie pamiętał, by go tu kiedyś spotkał. Może dlatego, że pozornie miał tak wrogo wyglądającą twarz? Ale ciało... ciało rekompensowało wszystko. Poza tym, był przekonany, że gdyby podniecenie wyostrzyło mu rysy, byłby niesamowicie pociągający... Boże! Dość gwałtownie odwrócił spojrzenie, łapiąc się na cholernie odważnych myślach! Kiedy on ostatnio myślał w takich kategoriach? Przecież Lou tyle razy próbował wpakować mu się do łóżka, a on wiecznie mu odmawiał... tylko, to było coś innego. Teraz był ten dreszcz niepewności... Nie wiedział jak sobie to tłumaczyć. Nie spojrzał już na Salema aż ten nie usiadł na przeciwko. Wtedy skrzyżował z nim spojrzenia i choć twarz Terry'ego wyrażała uprzejme zaciekawienie, to oczy... oczy zawsze były zwierciadłem jego duszy. Na ich dnie Salem mógł dostrzec coś zdecydowanie mało przyzwoitego. Spojrzenie blondyna kilka razy też uciekało do wąskich warg mężczyzny i chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, że aż tak bardzo to widać.
Jeśli Salem nie chciał by brano go za geja, to powinni jak najszybciej stąd iść. Po pierwsze Terry przyciągał spojrzenia swoim nietypowym wzrostem, a po drugie obaj niemal pożerali się wzrokiem. Nie trzeba było być ekspertem, by widzieć że między nimi była chemia. Ba! Przeskakiwały iskry!
- Wiem, zdarzyło mi się kilka razy tutaj jadać. - odparł pozornie swobodnie, uśmiechając się krzywo. Położył dłonie na blacie stolika. Wielkie, silne dłonie o długich palcach. Splótł je ze sobą. - Też mieszkam niedaleko, ale podejrzewam, że trochę dalej niż Ty.
Owszem, Salem flirtował dość jawnie. Terry łapał chwile, kiedy wzrok mężczyzny wodził po jego ciele. Boże, miał wrażenie, że się tym zachłyśnie, a to tylko pogłębiało jego fascynację, pchało myśli na baaardzo jednoznaczne tory.
- Cóż... - zamruczał, a zaraz roześmiał cicho, można było rzecz, nawet z zakłopotaniem. - To znamy już swoje imiona. A co stały bywalec tego lokalu robi na co dzień?
To chyba był całkiem neutralny temat. Praca. Obaj nie powinni czuć się źle w tym temacie, takie przynajmniej Terry odnosił wrażenie gdy spoglądał na Salema. Wydawał się człowiekiem stabilnym życiowo... albo tylko sprawiał takie wrażenie. Ta stabilność też przyciągała Terry'ego jak magnes.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyPon Maj 12, 2014 11:56 pm

Musieli się zawsze mijać, inaczej ujrzałby go od razu bo jak tu ominąć dwa metry seksapilu. Na dźwięk informacji, iż Terry także mieszka niedaleko aż serce mu mocniej zabiło. Był tak blisko... Facet, który tak mu się podobał i ciągnął go do siebie. Uwielbiał patrzeć na jego uśmiech, dołeczki i zmarszczki przy oczach. Pragnął go całować, dotykać dłoni i tulić się do jego pleców w nocy. Zamarzył mu się domek, w którym spaliby razem i stół przy którym by razem jedli, kuchnia w której przygotowywaliby wspólnie posiłki i wanna idealna do kąpieli we dwoje.
Salem dał sobie mentalnego policzka. Zagalopował się przez samo patrzenie na Terrego i już teraz wiedział, że chce go jeszcze znowu zobaczyć. Sam się o to postara, da mu swój numer i adres, zadzwoni nawet pierwszy i zaprosi go na kolację czy do kina. Tym razem nie odpuści, chciał tego faceta i koniec.
- W takim razie... - powiedział lekko drżącym głosem. - Będziemy się pewnie widywać częściej - odchrząknął aby znowu mówić normalniej. Jebać to co inni myśleli o nich. To się już nie liczyło. Terry był zabawny, uroczy i nie dało się przy nim nudzić. nie był typem durnego wesołka, jego żarty były subtelne i inteligentne. Tylko idiota nie chciałby kogoś takiego!
- Uwaga, zawieje nudą teraz - ostrzegł śmiejąc się, przez co jego ostre i lekko krzywe kiełki były widoczne. - Pracuję w sądzie, z młodzieżą o problematycznej naturze. Mam stałe godziny pracy ale co jakiś czas organizuje aukcje na rzecz moich podopiecznych, robię wywiady środowiskowe lub sprawdzam jak moje dzieciaki żyją i co robią kiedy nie patrzę. Czasami mam nagłych gości, dzieciaki wyrzucone przez pijanych rodziców śpią u mnie lub przychodzą po ciuchy bo uciekając niczego nie wzięły. Zapewniam im ciepłą miskę, łóżko i pomagam szukać rodzin zastępczych. To coś co kocham całym sercem - oparł brodę na dłoni. - A ty, niech zgadnę! Jesteś... Zawodowym sportowcem lub trenerem osobistym. Robisz coś ze sportem, masz takie ciało, że... - nagle zarumienił się bo ewidentnie się zapędził. - ... widać, że dużo trenujesz.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyWto Maj 13, 2014 12:32 am

Woow... To zapewnienie było jak jakaś przemycona obietnica. Przyjemny dreszcz przebiegł Terry'emu po plecach. Zdecydowanie wszystko działo się szybko, choć w niezwykle subtelny sposób. Obaj dali sobie zielone światło, a mimo to zabrakło im dosłowności. Tylko... czy oni naprawdę chcieli tej dosłowności? Nie znali się. Już teraz równie dobrze, ktoś mógł zapytać "idziemy do mnie?" I zapewne drugi zgodziłby się bez wahania. Tylko nawet jeśli Terry skłonny był tak powiedzieć, to nie mógł. Dzielił z kimś dom. Może gdyby miał oddzielny pokój...
- Pewnie tak. - odparł wymijająco, choć w głosie nie słychać było, że chce towarzysza zbyć. Raczej przyznał mu rację nie siląc się na zbytnią dosłowność.
Gdy mężczyzna pierwszy raz uśmiechnął się tak szeroko, Terry nie mógł powstrzymać własnego uśmiechu. Proszę, wystarczyło trochę rozpogodzić tę twarz by stała się przystojniejsza, ale mimo wszystko Terry nie pozbył się wrażenia, jakoby Salem miał w sobie pewną drapieżność, która cholernie mu się podobała. Dzikość wyglądu nie zawsze szła w parze z dzikością zachowania, ale to nie miało znaczenia. Na wieść, że Salem pracuje w sądzie aż uniósł brwi, tak wielkie było jego zaskoczenie. Czyli naprawdę nie pomylił się sądząc, że piastuje poważne stanowisko. Był pod wrażeniem... Ktoś, kto pracuje z trudną młodzieżą musiał mieć pewne wyczucie. Łagodność i stanowczość. Terry zamruczał w duchu niczym wielki kot wygrzewający się na słońcu.
Ostatnie zdanie zamiast wywołać właściwe zakłopotanie, wszak był to śmiały komplement, znów spowodowało to charakterystyczne spojrzenie. Terry'emu nie umknęła czerwień, która wylała się na szyje i policzki mężczyzny. Bogowie! Uśmiechnął się lekko, uniósł brew. Pierwszy raz w jego oczach pojawiło się coś jeszcze, iskierka wyzwania.
- Niesamowite... - niemal szepnął, trochę niższym głosem niż zamierzał. Właściwie ciężko było określić do czego odnosiło się to słówko. - Jeśli twoja praca jest nudna, to ja jestem ucieleśnieniem nudziarza. - Potarł bródkę knykciami. Widać było, że jest to odruchowe. Oderwał spojrzenie od twarzy swojego towarzysza zawieszając je gdzieś w przestrzeni - Blisko, zawodowym sportowcem może bym był, gdyby nie kontuzja...
Uśmiechnął się szeroko i lekceważąco machnął ręką. Nie chciał o tym mówić. Nie lubił mówić o swoich ułomnościach.
- Jestem nauczycielem wychowania fizycznego, ale trenuję z zamiłowania. Kiedyś więcej grałem w kosza, teraz więcej biegam i pływam.
Przerwała im kelnerka, która przyniosła im dzbanek kawy i dwie filiżanki. Terry kiwnął jej głową, ale zaraz znów skupił się na Salemie, tych jego ciemnych oczach, których spojrzenie tak śmiało badało jego ciało, mimo rumieńca właściwego zawstydzeniu.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyWto Maj 13, 2014 1:06 am

Salem od zawsze wyznawał zasadę, że seksu na pierwszej randce nie uprawia. Szanował siebie oraz człowieka, z którym się spotykał w danym momencie. Ciało to nie burdel, był facetem i interesował się mężczyznami ale nie planował zachowywać się jak typowy samiec. Każdy debil umie pieprzyć co napotka i traktować każdy napotkany tyłek jak zwykłą dziurę do ulżenia sobie. Traktowanie się jako równych to już co innego. Terry go bardzo podniecał, bardzo to mało powiedziane. Jednak to nie fajne ciało go najbardziej rajcowało a to co było między nimi - obaj inteligentni, w odpowiednik wieku, pracujący z młodzieżą i chyba nawet szukający stabilnego życia.
- Sąd to dla większości ludzi nuda i obowiązek, bywają tacy co nazywają nas psami urzędniczymi. Mi to nawet nie przeszkadza, wystarczy mi, że ja lubię swoją prace i pomagam trochę innym. Mam swoje małe mieszkanko, psa uważającego się za kota i kilku podopiecznych, którzy są moją dumą. Cholera, uświadomiłeś mi właśnie, że mam nawet fajne życie - Salem zaśmiał się głośno, ludzie trochę na nich patrzyli ale po chwili tracili zainteresowanie dwoma roześmianymi facetami. Okazało się, że paranoja Witcha, iż każdy może uważać go za geja była mocno przesadzona. Właśnie to dało mu porządnego kopa motywacji aby nie poddawać się w kontaktach z tym seksownym facetem naprzeciwko niego.
Salem nalał im kawy, do swojej dolał śmietanki i wsypał łyżeczkę cukru. Boże jak dobrze było wypić w końcu kawę, rano nie zdążył bo Kot skomlał aby go zabrać na spacerek.
- Ta kawa to istny orgazm... - westchnął upijając drugi łyczek i przymknął oczy na chwilę. - Też gram trochę w kosza ale kiepsko rzucam, najczęściej każą mi odbierać piłkę i podawać bo jest barczysty. Zawodnicy schodzili mi z drogi ilekroć wchodziłem na boisko - powiedział z dumą i znowu odruchowo się wyszczerzył. - A co do pływania to jestem dosyć szybki. Niestety mam słaby oddech więc nurkowanie jest u mnie słabe. I kolejna niespodzianka, też biegam. Najmniej raz dziennie bo mój pies nie uznaje spacerów rano i wieczorem. Wiesz... Chyba mamy sporo wspólnego i naprawdę nie rozumiem jak to się stało, że ani razu cię nie widziałem w okolicy. Biegamy chyba innymi trasami - odstawiając filiżankę Salem pochylił się trochę do przodu i dyskretnie powąchał rozmówcę. Cholera jasna, nawet pachniał fantastycznie! Zaraz się jeszcze okażę, że umie gotować i jest dobry w łóżku! no o tym drugim chętnie by się przekonał... Moment, a zasady?! Salem miał zasady... Patrząc na usta Terrego faktycznie użycie czasu przeszłego było wskazane. Z nim chciał je łamać, intensywnie.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyWto Maj 13, 2014 9:49 pm

Terry za młodzieńczych lat nie miał problemu by zaciągnąć kogoś do łóżka na pierwszej randce. Jego światopogląd istotnie zmienił pierwszy poważny związek, a drugi tylko utwierdził go w chęci szukania stabilizacji. Czy aby teraz za bardzo nie odchodził od swoich światłych idei, które w myślach skotłowały się z ordynarną żądzą?
Roześmiał się głośno, kiedy Salem uznał, że ma całkiem fajne życie. Świetnie, nie ma to jak poznać kogoś kto jest zadowolony ze swojej pracy. Czy Terry był zadowolony? Cóż, już dawno pogodził się ze zmarnowaniem talentu. Teraz gra w kosza była jedynie rozrywką, a nie pomysłem na życie. Mimo wszystko Terry przywykł już do pracy nauczyciela. Może nie zupełnie się w niej spełniał, ale przynajmniej mógł namawiać uzdolnionych chłopaków do zostania gwiazdami sportu. To trochę jak... wychowywanie syna, którego nigdy nie będzie miał.
- Praca w sądzie, przynajmniej mi, kojarzy się z wielkim obowiązkiem, ale nie nudą. Trzeba mieć łeb na karku by umieć się odnaleźć w tej tonie paragrafów. - odparł, obserwując jak dłonie Salema sprawnie napełniają filiżanki. Ulubiony zapach kawy załaskotał go w nos. W pamięć wbiła się świadomość jedne łyżeczki cukru i odrobiny śmietanki, zupełnie jakby kiedyś miało mu sie to przydać. Przysunął swoje naczynko i posłodził napój dwoma łyżeczkami. O mało nie rozlał, gdy usłyszał porównanie. Parsknął śmiechem rzucając mężczyźnie rozbawione spojrzenie znad kruchej filiżanki, która w tak wielkich dłoniach wyglądała niezwykle delikatnie. Upił łyk i westchnął. To jest to... Coś czuł, że dzisiaj jeszcze trudniej będzie zasnąć, nie tylko dlatego, że była to czwarta kawa, ale wiedział, że będzie miał o czym myśleć. Bogowie... pływał, biegał, grał w kosza. Grał w kosza! Odruchowo spojrzał na szerokie barki i uśmiechnął się krzywo.
- Nie dziwię się, że schodzili ci z drogi. Musimy kiedyś razem zagrać, mogę nauczyć cię paru sztuczek. - ta łatwo przyszło mu powiedzenie tego, jakby było to zupełnie naturalne. Poczucia jakoby znali się dłużej niż od kilku chwil nie chciało go opuścić. - Widać rzeczywiście nie było nam po drodze. Ja biegam popołudniami, po pracy i czasem późnym wieczorem. Niestety i tak nie tyle ile bym chciał.
Mrugnął do niego z rozbawieniem i upił kolejny łyk kawy. Niestety zepsute kolana nie pozwalały już na maratony, ale o tym oczywiście nie wspomniał. Zauważył spojrzenie towarzysza, które ześlizgnęło się w poszukiwaniu ust. Odetchnął ledwie zauważalnie, rozchylając lekko wargi. Chęć chwycenia Salema za koszulę i przyciągnięcia do siebie by w końcu posmakować jego ust, była niebezpiecznie napastliwa. Jeśli nadal będzie tak prowokował, to...
- Mieszkasz sam? Pies nie czuje się samotny? - Jebnął nagle i zdecydowanie nie chodziło mu o dobro psa. Oderwał wzrok od kołnierzyka jego koszuli, gdzie do tej pory zatrzymał spojrzenie i powrócił nim do zielonych oczu. - Zawsze chciałem mieć jakiegoś pupila, ale było mi go szkoda. Co prawda teraz mam współlokatora, ale nie mógłbym go zmuszać do opieki nad moim zwierzakiem.
Wzruszył ramionami uśmiechając się niefrasobliwie, ale nie do końca szczerze. Sam ganił się w myślach za tak mało subtelną zagrywkę, bo wszystko. Każde spojrzenie jakie ze sobą krzyżowali, każdy uśmiech, oblizanie warg... wszystko świadczyło tylko o jednym i... obaj tego chcieli.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyWto Maj 13, 2014 10:16 pm

Nie było sensu się oszukiwać, obaj wiedzieli już gdzie pójdą gdy w imbryczku skończy się kawa. Salem strasznie się tego wstydził, zawsze panował nad swoimi pragnieniami a teraz miał cholerny mętlik w głowie. Pragnął mężczyzny, który siedział naprzeciwko niego i bał się, że lada moment jego ciało ładnie zaprezentuje jak bardzo jest nakręcony bo wyobraźnia sama podsuwała mu co mogą robić w zaciszu jego mieszkania.
- Nie, wydaje mi się, że przesypia całe dnie. To kundel, który uwielbia spać i biegać od czasu do czasu, jednak głównie spać - zaśmiał się i podziękował w myślach rozmówcy za odciągnięcie jego myśli od dolnych części ciała. - Prawo nie jest takie trudne, gdy ma się dobrą pamięć. Mi jakoś dobrze wchodziło, sporo się uczyłem ale jestem w tym dobry. Teraz wykonuje satysfakcjonujący mnie zawód, mam porządną pensję i małymi krokami staram się dorobić czegoś własnego. Może to babskie ale marzy mi się dom z ogródkiem, trawnik do koszenia i porządna kuchnią. Strasznie lubię gotować ale bywa, że muszę coś zrobić pięć razy aby było w końcu smaczne - jasne, brawo Panie kuratorze, robisz sobie świetną reklamę. Witch skarcił się w myślach, mówienie o sobie aż za łatwo przychodziło mu w obecności Terrego. Skubaniec umiał dodawać odwagi tym swoim uśmiechem. - W sumie dawno nie miałem z kim grać, w pracy mamy taki mini turniej kosza raz na rok. Zazwyczaj gram solo i tylko pies czasami kradnie mi piłkę.
Kawa się skończyła, gdy rozlali ją sobie do filiżanek i o dziwo bardzo szybko wypili. Wtedy nastała ta krępująca cisza i Witch przysiągłby, że każdy na sali słyszy jak przełyka ślinę. Nie był gotów na to co chciał powiedzieć ale kiedy miał być? W chwili, gdy ktoś sprzątnie mu sprzed nosa faceta, o którym będzie myślał przez następne miesiące?
- Twoje ciuchy nadal są strasznie mokre... Jeśli chcesz możemy podejść do mnie, dam ci coś suchego na przebranie i odwiozę do domu. Pod blokiem mam auto... - czemu musiał się tak często rumienić? Salemowi drżały ręce i cichutko prosił siłę wyższą, aby Terry nie odmówił z grzeczności.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyWto Maj 13, 2014 11:06 pm

Terry odrobinę się obawiał. Nie był już tym samym piekielnie pewnym siebie dzieciakiem, choć niektórych zachowań się nie zapomina i nawet czas nie jest w stanie ich wyplenić. Poddał się wiec temu szaleństwu. Okazywał zainteresowanie, tym bardziej jawne gdy Salem nie krył się ze swoim. Kiedy on ostatnio...? Świadomość tego, że od niemal roku z nikim nie był, też przeważała na niekorzyść, ale chyba było już za późno żeby się zastanawiać.
- Mi niestety dali wzrost, ale pokarali brakiem umiejętności kulinarnych - mruknął rozbawiony tą reklamą. Cóż... to było dość zabawne. Sugerowało, że albo Salem ma taką naturę, albo naprawdę stara się pokazać z najlepszych jego zdaniem strony. Terry'emu naprawdę to schlebiało. - Więc, postanowione. Kiedyś umówimy się żeby razem pograć.
Dopił swoją kawę i chciał coś powiedzieć, ale Salem go ubiegł i to w bardzo niespodziewany sposób. Spojrzał mu prosto w oczy. Rumieniec był jeszcze bardziej jawnym zaproszeniem. Uśmiechnął się lekko, zmrużył oczy.
- Jasne, dzięki. - Odparł nad wyraz lekko i wstał z krzesła. Z wieszaka chwycił ciężką od wody bluzę i stanął przy drzwiach czekając na towarzysza. Miał nieodgadnioną minę, bo działał teraz instynktownie. Był trochę bardziej skupiony, mniej roześmiany.
Przepuścił mężczyznę, a gdy przechodził, na chwilę wsparł dłoń na jego plecach dając sobie choć namiastkę dotyku. Poczuł znajome ukłucie podniecenia i zacisnął wargi. Gdy wyszli, deszcz wciąż lekko siąpił, ale to już kompletnie nie przeszkadzało Terry'emu. Teraz myślał o definitywnie innych rzeczach. Uśmiechnął się do Salema, ale zupełnie inaczej niż dotychczas. Mniej entuzjastycznie, bardziej znacząco.
Boże... to naprawdę się działo. Po tylu latach tak łatwo dał się schwytać w szpony zafascynowania, kompletnie tracąc zwyczajową zachowawczość. Niech się dzieje co chce, komu potrzebne zahamowania! Oczywiście blondyn nie skupiał się na tym co będzie po tym. Całkiem możliwe, że więcej się już nie spotkają, choć... nic tego nie wróżyło. Salem mówił o sobie chętnie, co bardzo różniło go od przygodnych kochanków. Czy więc nie idą w złym kierunku? Na pewno od tego powinni zacząć?
Zerknął na niego gdy szli... ramię w ramię. Terry odsuwał od siebie chęć dotknięcia go. Jeszcze nie teraz, nie tutaj. Nie odzywał się, obaj dobrze wiedzieli po co tam idą. Pretekst był przecież zbyt naiwny.
Jak się okazało Salem rzeczywiście mieszkał blisko. Dosłownie kilka kroków, a już zatrzymywali się pod drzwiami klatki schodowej, a chwile po tym wspinali się po schodach, by w końcu stanąć przed drzwiami mieszkania. Terry teraz już się nie pilnował. Nie miał ochoty. Chciał zrzucić z niego płaszcz, posmakować skóry... Zuchwale przysunął się do pleców mężczyzny, kładąc mu dłonie na ramionach. Pochylił się lekko i wsunął nos w ciemne włosy. Jawnie zaciągnął się zapachem Salema, który tuż koło swego ucha mógł usłyszeć ciche, głębokie westchnienie.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptySro Maj 14, 2014 12:01 am

"Umówimy się", cudowna obietnica, która dodała Salemowi skrzydeł. Uśmiechał się jeszcze szerzej. Potem ten dotyk, subtelny ale palił ramię kuratora. Terry rozpalił płomień bardzo silnego pożądania w lędźwiach swojego towarzysza. Pragnął z nim się kochać jeszcze bardziej...
Szli po cichu i obaj walczyli z potrzebą kontaktu fizycznego. Witch bardzo chciał ująć dłoń towarzysza, zamknąć ją w swojej i poczuć ciepło tych dużych, silnych dłoni. Potem pomyślał o tym jak będą go dotykać, pieścić i badać. Musiał przygotować się mentalnie na to co zaraz zrobi.
Gdy Salem patrzył Terremu w oczy widział głód, bardzo chciał go zaspokoić. Nakarmić ciało tego mężczyzny swoim ciałem. Zacznie od ust, będzie go całował aż wargi zabolą go od intensywnych całusów. Dotknie każdego umięśnionego kawałeczka, pocałuje każdy centymetr tego ciała i będzie go kochał aż do rana. Wprawdzie zastanawiał się czy będzie im wygodnie, Terry był wyższy i trochę będą musieli się pogimnastykować aby Salem mógł go posiąść. No tak, bo Witch z góry założył, że jak zawsze będzie tym na górze. Jeszcze nigdy nie był z drugim facetem, który miałby dominować nad nim. Rzecz jasna Johnson o tym nie wiedział...
To nie miało być spotkanie na jedną noc, Salem miał wrażenie, że obaj liczą na dłuższą znajomość i powtórzenie się tego co dzisiaj zrobią. Czasami i panowie mają takie przeczucia, kto powiedział, że samiec nie może mieć intuicji?
Terry szedł pierwszy, Salem dokładnie obejrzał sobie jego pośladki, gdy wspinali się po schodach. Przygryzł wargę myśląc o tym jak będą się kochać. Chciał zobaczyć jaką minę zrobi przyszły kochanek, gdy już będzie w nim. Chwała, że blondyn był taki wysportowany, jego kształtne tyły były nad wyraz kuszące... Nago będą wyglądać jeszcze lepiej.
Sięgając po klucz Witch poczuł jak towarzysz przesuwa się, staje za nim i... Na litość boską powąchał go! Drażnił nosem skórę na głowie, palce zaciskał na ramionach i dopiero wtedy Salem zastanowił się kto tu nad kim dominuje. Terry nie wyglądał na faceta zadowalającego się miejsce na dole, to było pewne. Trudno, pomimo strachu Salem odwrócił się do partnera, ciężko oddychając spojrzał mu wpierw w oczy a potem stanął na palcach, objął ramionami szyję i mocno pocałował. Oderwał się bardzo szybko od cudownie kującego zarostu i oblizał odruchowo usta. Smaczny, trzeba było przyznać. Terry nadal smakował kawą i porządną dawką podniecenia.
- Nie tutaj - powiedział cicho. - Mam wścibskich sąsiadów - dotknął jego mokrej koszulki i przejechał po niej dłonią. Nie tylko Johnson chciał zrywać ubrania ze swojego rozmówcy.
Witch odwrócił się, drżącymi dłońmi otworzył drzwi i zawołał swojego psiaka. Dźwięk był dosyć specyficzny, bo wołał go jak kota używając "kici kici". Mieszanka husky i kundla podbiegła z wyciągniętym językiem, ocierał się o nogi swego Pana i polizał szybko Terrego po ręce, po czym wyjął z torby z zakupami kość i uciekł do kuchni. Kupno tego gnata było najlepszym pomysłem na świecie!
Mogli w końcu wrócić do tego co zaczęli... Stojąc w ciasnym korytarzyku Salem poczuł, że dłużej nie wytrzyma napięcia jakie dusił w sobie już od dawna. Przywarł do nadal mokrego od deszczu Terrego i pocałował go łapiąc mocno za włosy. Kolano powędrowało między nogi blondyna aby upewnić się czy obaj czują to samo. Oj tak... Obaj byli już porządnie nakręceni.
- Proszę... Nie myśl, że jestem jakąś tanią dziwką, dobrze? - poprosił patrząc mu w oczy. - Ja jeszcze nigdy... Ja nigdy nikogo tak nie zaprosiłem... - czuł, że drży mu głos. - Sypialnia jest na końcu korytarza...
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptySro Maj 14, 2014 12:45 am

Więc dobrali się dość niefortunnie pod względem erotycznych upodobań. Terry nawet nie zastanawiał się nad swoim miejscem w łóżku Salema... łóżku, kanapie, stole... Chciał działać tak jak zwykle. I tak już się zapomniał. Kompletnie przestało mieć znaczenie co ktokolwiek sobie o nim pomyśli. Nie ma nic przyjemniejszego niż chwila zapomnienia, nawet jeśli później będzie gorzko smakowała. Choć na to się nie zanosiło...
Nim mężczyzna objął go za szyję, oblizał swoje wargi, na chwile chwytając jego spojrzenie. Potem pochylił się i odwzajemnił pocałunek. Mocno. Nie kryjąc, że miał na to ochotę od dłuższego czasu. Smakował jego ust, dając upust pierwszej fali pożądania, jednak to wciąż było za mało, tym bardziej, że Salem szybko się cofnął. Terry miał ochotę przyprzeć go do drzwi i już tutaj zacząć zdzierać z niego ubranie, ale aż tak nie dawał się ponieść. Nawet w odruchu nie spojrzał w bok, nie rozejrzał się w poszukiwaniu tych całych sąsiadów. Przepełniony podnieceniem wzrok wbijał w twarz swojego przyszłego kochanka, a potem gdy odwrócił się by otworzyć drzwi, bezwstydnie otarł się o jego plecy. Zapach obcego mieszkania zawsze sprawiał dziwne, charakterystyczne wrażenie. Teraz ten zapach będzie kojarzył się Terry'emu bardzo jednoznacznie. "Kici, kici" Wdarło się w otulony pożądaniem umysł i blondyn parsknął śmiechem, chwyciwszy po tym potężniejszy haust powietrza. W odruchu zabrał dłoń. Nie chciał czułości od psa, teraz chciał uwagi tylko od jego pana. Na szczęście Salem nie zmuszał go do zbyt długiego oczekiwania. Terry ledwie zdążył zerknąć wgłąb mieszkania, a już czuł pierś przyciskającą się do jego własnej, a zachłanne wargi szukały jego ust. Na wczepienie palców we włosy odpowiedział syknięciem, ale bynajmniej nie z czystego bólu. Mocno naparł na wargi mężczyzny całując go głęboko. Przycisnął jego ciało do siebie używając bardzo dużo siły. Terry był cholernie silny i czasem się zapominał. Trzymał go przy sobie mocno, karmiąc pożądanie, upajając się bliskością pięknie wyrzeźbionego ciała. Wypchnął biodra przyciskając lędźwie do uda, które znalazło się między jego własnymi nogami. Szaleństwo...
Wciąż muskając ustami jego wargi zsunął mu z ramion płaszcz, który spadł na ziemię. O swojej bluzie, której nie założył po wyjściu z lokalu, też już zapomniał. Leżała na podłodze niedaleko płaszcza, tam gdzie porzucił ją, gdy Salem wpił mu się w usta.
Dyszał, słuchając drżących słów. Nie bardzo wiedział jak powinien zareagować. W tedy też przeszło mu przez myśl czy czasem nie ma przed sobą kogoś... niewprawionego, jednak odważne zachowanie przeczyło takiej teorii. Ale może trafił na kogoś, kto odkrył, że jego orientacja jednak różni się o tej najbardziej typowej i chciał spróbować? Ta myśl wydała mu się trochę... smutna, ale przecież już teraz się nie wycofa.
- Spokojnie... - zamruczał zaskakująco trzeźwym i pewnym głosem. Uścisk na ciele mężczyzny zelżał trochę. - Nie myśl o tym. - Znów go pocałował i napierając nań ciałem, popchnął w kierunku sypialni.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptySro Maj 14, 2014 1:26 am

Terry był inny od facetów, których Salem spotkał w swoim życiu. Nie chodziło o stronę fizyczną a psychiczną - dojrzały, interesujący i niezwykle czuły. Jego głos uspokajał, pieścił zmysły i zapewniał bezpieczeństwo. Czy nie tego tak bardzo pragnął Salem? Latami wstydził się swojej orientacji, bo ludzie uważali homoseksualistów za rozwiązłych i obrzydliwych. Wystarczyło jedno spojrzenie na blondyna aby wiedzieć, że daleko mu od wyuzdanego faceta, który każdą nic spędza z innym mężczyzną.
Witch uśmiechnął się, spojrzał głęboko w zielone oczy partnera i pocałował go czule. Do sypialni szli zygzakiem, Salem pchnął Terrego pierwszy i skoczył ku niemu jak zwierze. Przywarł do ust kochanka, przygryzł delikatnie dolną wargę i złapał za mokry t-shirt, szybkim ruchem pomógł w ściągnięciu go i rzucił na podłogę. Nie protestował, gdy Terry dobrał się do guzików jego koszuli, z chęcią ją ściągnął i dorzucił do poprzedniego fragmentu garderoby. Gdy dotarli do drzwi sypialni Terry bawił się paskiem od spodni Salema.
Pomieszczenie było bardzo skromne, czyste i łączyło w sobie miejsce pracy i snu. Salem jak na dużego faceta przystało miał spore łóżko, ciemna pościel sprawiała, że wyglądało jakby nie miało końca i było bardzo głębokie. Witch wszedł pierwszy, pociągnął kochanka za dłoń aby ten wszedł do środka i zaprowadził go na łóżko.
Salema nie można było nazwać niewiniątkiem. Bywał z innymi facetami i lubił dawać przyjemność, tym razem jednak chciał dać jej więcej. Nigdy nie lubił brać interesu drugiego faceta do ust, zazwyczaj to jemu serwowano owe zabiegi. Jednak ten dzień był wyjątkowy, chciał tego spróbować i dlatego pchnął Terrego na łóżko , uklęknął przed nim i pocałował go w brzuch. Dłońmi dotykał jego klatki piersiowej, strasznie go kręciło, że tu i ówdzie partner miał włoski i nie poszedł za modą depilowania się na całym ciele. Na początku dotykał krocza kochanka przez materiał mokrych spodenek i bielizny. Czuł, że jest twardy dlatego bez dłuższego zastanowienia wsunął dłoń przez nogawkę i dotknął naprężonej męskości. Uśmiechnął się dumny, że to on wywołał obecny stan członka, potem znowu całował mięśnie brzucha, klatkę piersiową i chwilę skupił się na sutkach. Czując jak to i owo zaczyna pulsować zsunął spodenki wraz z bokserkami kochanka i językiem zjechał od brzucha aż do członka.
Włożenie pokaźnej męskości do ust nie było łatwe, przez sekundę Salem chciał się wycofać ale jego własne podniecenie i ciekawość wygrały. Objął całość ustami i pieścił aż poczuł smak, który zapewne był pierwszymi kropelkami nasienia. Nie obrzydziło go to, bardziej podniecało niż miałoby zgorszyć. Zapamiętał ten smak, tak smakował Terry.
Poruszał głową góra-dół, lewą dłoń trzymał na udzie partnera a prawą wodził po jego brzuchu. Nie bardzo wiedział jak może sprawić, że czynność będzie bardziej... Intensywna. Spróbował pierwszej rzeczy, która przyszła mu do głowy. Ujął samą główkę prącia i possał ją mocniej, znowu ten specyficzny smak pojawił sie w jego ustach.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyWto Cze 03, 2014 10:48 pm

Czułość pocałunku znów zbiła go z tropu, ale jak się okazało był to tylko słodki pozór. Późniejsza gwałtowność wyrwała z jego krtani głuchy pomruk aprobaty i wymalowała na twarzy drapieżny uśmiech. Wprawdzie nie będąc na swoim terenie, Terry zachowywał większą ostrożność, nie chciał wszak się co chwila potykać, ale szybko odnajdywał się w nowych sytuacjach. Umiejętność przystosowania była jedną z jego zalet. Dlatego też popchnięty, asekuracyjnie wyciągnął dłoń w kierunku drzwi, choć nie oderwał wzroku od twarzy Salema... jego ust w które za chwilę znów mógł wtargnąć językiem.
Pozwolił zdjąć sobie przemoczoną koszulkę. Czując na wyziębionym ciele gorące dłonie, których każdy dotyk niemal dosłownie wypalał się na skórze, westchnął głęboko. W pośpiechu rozpinał koszulę kuratora nie mogąc doczekać się chwili w której jego ciepła pierś rozgrzeje zmarznięte ciało.
Terry nie miał czasu specjalnie przyglądać się pomieszczeniu. Teraz nie to było ważne, szczególnie że nie zobaczył w nim nic niepokojącego. Było zwykłą sypialnią więc bez protestów wszedł do środka, ale nie tak grzecznie jak mógł sądzić Salem. Terry gdy tylko został pociągnięty za rękę od razu przywarł do boku ciemnowłosego... Przesunął całą dłonią po jego plecach, by na koniec złapać za kark. Zacisnął lekko palce i używając siły, zmusił mężczyznę by obrócił w jego stronę twarz i dał się pocałować jeszcze raz. Znów zachłannie i namiętnie. Jednak nie dane było mu zbyt długo smakować ust. Został popchnięty na łóżko, więc dla podparcia wysunął do tyłu dłonie i usiadł niezgrabnie. Spojrzał na mężczyznę... Rzadko miał okazję patrzeć na kogoś z tej perspektywy i zawsze wydawało mu się to nietypowe. Uśmiechnął się zadziornie, ale prócz zadziorności pojawiło się coś jeszcze... wyzwanie? Podążył spojrzeniem za ruchem Salema... patrzył jak przed nim klęka... bogowie. Zamknął oczy i mimowolnie oblizał wargi. To wszystko działo się naprawdę, ale przez zamglony pożądaniem umysł czuł się jakby to był sen... Wyjątkowo intensywny sen. Pikantny sen o seksie z praktycznie nieznajomym.
Pozwalał mu działać, choć miał ochotę czuć jego ciało przy sobie. Chciał je badać, tym bardziej że było mu nieznane. Sam musiał wszystko odkryć, a to podsycało pragnienie i ciekawość. Wieziony właśnie chęcią poznania wsunął palce prawej dłoni w jego włosy, gdy pocałunek spadł mu na brzuch. Przesunął opuszkami między ciemnymi kosmykami... Przez chwilę na twarzy blondyna pojawił się cień. Dłoń mu zadrżała. Pamięć podsunęła okrutny obraz, który stanowczo zbyt długo tkwił mu przed oczami. Może to lepiej, że Salem nie zauważył tego pociemniałego spojrzenia, mógłby się przestraszyć. Terry zacisnął powieki razem z dłonią na włosach, a po chwili nie był w stanie myśleć już o niczym. Wspomnienia odpłynęły na fali podniecenia. Duża, silna dłoń, która z wprawą dotknęła newralgicznego miejsca, przyniosła zapomnienie. Mężczyzna odchylił głowę i westchnął głęboko. Poddawał się pieszczotom, chłonąc dziwną, ale jakże przyjemną chwilę. Nie oponował nawet kiedy Salem zasugerował mu by rozebrał się zupełnie. Skąd aż taki brak zachowawczości? Nie poznawał siebie samego. Nie poznawał tego Terry'ego, który teraz zupełnie nagi siedział na brzegu obcego łóżka w zupełnie obcym mieszkaniu w towarzystwie... zupełnie obcego mężczyzny. Mężczyzny, który lizał go, całował, pragnął tak otwarcie.
Syknął i jęknął głucho kiedy gorące usta objęły męskość. Przyspieszony oddech stał się teraz po prostu urywany, a napięte mięśnie drgały przy każdym ruchu ust i języka kochanka. Terry doskonale czuł każdą pieszczotę, rosnące pożądanie, które wypełniało go i kumulowało się w lędźwiach...
Kiedy pierwsze dreszcze osłabły i zdał sobie sprawę że wciąż ma zamknięte oczy, otworzył je tylko po to by zobaczyć między swoimi udami Salema, który perwersyjnie ssał jego męskość. Zacisnął szczęki. Widok był obłędny... Rzadko, naprawdę rzadko miał okazję być pieszczony przez tak doskonale zbudowanego mężczyznę. Szerokie ramiona, prężące się mięśnie, wielkie dłonie... Terry zdecydowanie wolał większych, masywniejszych facetów głównie dlatego, że sam nigdy nie ograniczał swojej siły, a przecież miał jej całkiem sporo. Przy delikatniejszych kochankach wciąż musiał się pilnować, może teraz nie będzie musiał?
Wypchnął biodra i ponownie wplótł palce w jego włosy, ale tym razem zacisnął dłoń i pociągnął. Oczywiście nie tak mocno by krzywdzić. Wiedział jednak, że jeśli taka zabawa potrwa dłużej, skończy się to szybciej niż by chciał. Stąd graniczący z brutalnością gest. Chciał skończyć w jego wnętrzu, ale nie w taki sposób, a przede wszystkim chciał by to doskonałe ciało wiło się w jego ramionach.
Odsunął go od siebie i spojrzał mu w oczy z dziką fascynacją. Uśmiech błąkał się na spieczonych od szybkiego, gorącego oddechu wargach. Pochylił się i pocałował go. Musiał to zrobić. Uwielbiał to robić. Salem całował doskonale. Nie długo jednak łączył ich wargi. Chciał go dotykać, pieścić, chciał widzieć jego podniecenie, a teraz kompletnie nie miał możliwości.
- Chodź tu... - zamruczał ciągnąc go na siebie, samemu kładąc się na miękkiej pościeli. Oczywiście nie pozwolił mu opaść na swoje ciało. Wymanewrował tak, by Salem położył się obok na koniec ruchu dociskając go wielką dłonią do łóżka. Zaraz też zwiesił się nad jego twarzą, by skraść mu kolejny pocałunek. Dłoń na piersi w tym czasie zsunęła się niżej... Na podbrzusze i do rozpiętego już paska, bez problemu odpinając guzik spodni i równie sprawie radząc sobie z zamkiem. Gdy wsuwał palce na nabrzmiałą męskość ukrytą wciąż pod materiałem bielizny, uważnie studiował wyraz twarzy mężczyzny. Specjalnie ten ruch uczynił niemal leniwym, choć nie do końca chciał się droczyć. Chciał poznawać... To było takie... dziwne. To uczucie tez nie zapowiadało, że skoczy się tylko na tej jednej nocy... dniu... popołudniu. Spojrzenie Terry'ego mogło być zastanawiające, bo choć nadal tliło się w nim pożądanie, to przytłumiło je coś... cieplejszego, mniej zwierzęcego, a bardziej zrównoważonego. Uśmiechnął się lekko i dopiero wtedy sięgnął salemowych ust, tym razem całując delikatniej, spokojniej, po prostu... czulej.
Powrót do góry Go down
Salem

Salem


Liczba postów : 67
Join date : 08/04/2014

Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry EmptyWto Cze 03, 2014 11:53 pm

Zmienność w zachowaniu i czynnościach była przyjemna, nie przerażała i nawet bawiła Salema. Pieszczenie kochana sprawiało mu radość i satysfakcję. Z lekka stwardniał tam na dole, cała ta sytuacja cholernie go podniecała. Był na dole co nigdy jeszcze mu się nie przydarzyło i w sumie pozwalał na to. Rzecz jasna nie planował być w tej pozycji już zawsze, był zwolennikiem wymiany i wzajemnego poznawania się. Dotykając dłońmi, opuszkami palców i językiem ciała Terrego miał na celu znalezienie miejsc o największej wrażliwości. Gdyby kurator wiedział, że czynnością tak erotyczną odgonił złe myśli i demony przeszłości zapewne obiecałby robić tak jasnowłosemu aż do końca życia. W przypadku Terrego nie przeszkadzało mu branie do ust członka drugiej osoby, odciągnięty od ssanie poczuł nawet chęć powrotu do tego bo faktycznie czuł jak partner drży pod wpływem jego języka - a to było nieziemskie.
Jeśli chodzi o sylwetkę i ogólną aparycję, to w głowie Salema błądziła kompletnie inna myśl. Zastanawiał się czy Terry nie wolałby kogoś drobniejszego, o filigranowym ciele. Jednakże jego zachowanie nie wskazywało jakoby chciał słabego, kruchego kochanka. Miał stanowcze, czasami nawet władcze gesty. Manewrował ciałem Salema, układał je tak aby było im obu wygodnie. Rozłożył wielgaśnego faceta jakim był ciemnowłosy za pomocą jednej ręki i kuszącego uśmiechu.
Czując dłoń kochanka na swoim członku kurator znowu spąsowiał, nie panował nad tym i z trudem się uspokajał. W sumie ta noc nie miała być flegmatyczna, to była ich chwila zapomnienia i rozkoszy. Koniec z głupimi myślami na temat konsekwencji, przyszłości i własnych ułomności. Co będzie to będzie.
Z chwilą, gdy palce Terrego objęły jego członek, powolutku go badały i łaskotały Salem najprościej w świecie przymknął oczy, podłożył sobie ręce pod głowę i rozkoszował się pieszczotami. Usta same się rozchylały pod wpływem przyjemności, a biodra parły do przodu chcąc więcej.
- Gębę może i masz uroczą, ale do rozkoszniaków to nie należysz... Dręczysz mnie a mi się to podoba - powiedział szczerze jednocześnie spoglądając na figlarną mordeczkę partnera. Uśmiechnął się i gdy Terry znowu go pocałował odwzajemnił ten gest z równym ciepłem. Dłonią pogłaskał włoski sterczące na karku i czując się całkowicie bezpieczny przy ledwo poznanym mu facecie rozchylił szerzej uda dając tym samym znak, że mogliby przejść dalej jeśli tylko Terry będzie chciał.
Nadal był w spodniach i naprawdę chciał się ich pozbyć, dlatego sięgnął ku dłoni, która nadal tkwiła pod jego bielizną i pokierował ją aby zaczęła powolutku zsuwać z jego bioder zbędny balast.
Salem dosłownie odpływał od pocałunków Terrego, które w połączeniu z dużymi dłońmi na jego ciele wręcz go hipnotyzowały. I ta czułość z jaką go traktował... Seks z facetami kojarzył się Salemowi zawsze z czymś dzikim, gwałtownym i raczej brzydkim. Oglądając pornografię czy też z własnego doświadczenia pamiętał, iż faceci zazwyczaj rzucali się jak opętani i wtykali wszystko co się da najmocniej jak się da. Ich pocałunki i ruchy dłoni były agresywne, nie miały nawet śladu subtelności w sobie. Terry był zaprzeczeniem tego wszystkiego, znajdował porozumienie między namiętnością a czułością będąc przy tym nadal niezwykle dobrym w tym co robi.
- Chyba wypada się do czegoś przyznać... - mruknął pomiędzy ich pocałunkami i spokojnym obnażaniem ciemnowłosego z bielizny i spodni. - Ja... Ja zawsze byłem na górze, więc wiesz... Cholera jak to banalnie brzmi - spojrzał w bok. - Bądź delikatny na początku... Chciałbym jutro usiąść z tobą do śniadania...
Tym samym poprosił go o zostanie na noc. Bał się, że po wszystkim zmęczony zaśnie a rano łóżko, mieszkanie i życie znowu będą puste. Chciał pokazać mu jak dobrze gotuje, opowiedzieć mu o książkach, które lubi i pocałować go rano, gdy nadal będzie spał otulony jego kołdrą.
Czy to takie głupie, chcieć obudzić się przy kimś w końcu? Chciał, cholera pragnął wpuścić tego faceta do swojego życia. Nie tylko seksualnego, było tyle rzeczy łączących ich codzienne życia. Przyjemnie byłoby mieć w końcu... Chłopaka.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Salem & Terry Empty
PisanieTemat: Re: Salem & Terry   Salem & Terry Empty

Powrót do góry Go down
 
Salem & Terry
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Terry Johnson
» Terry Johnson
» Terry Johnson
» Salem Witch
» Salem Witch

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Archiwum-
Skocz do: