IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Rainbow

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyWto Paź 28, 2014 6:19 pm

Vincent z pewnością chciał jak najszybciej zostać zaspokojony, jednak w tej chwili była to dla niego sprawa drugorzędna – podążał za prostą logiką, że tym szybciej skończą, tym mniejsze prawdopodobieństwo, iż zostanie rozpoznany, a w efekcie jego seksowny tyłek, chociaż ocenzurowany, wyląduje w brukowcach, tak samo jak i twarz tajemniczego mężczyzny, nad którego tożsamością z pewnością się nie skupią. Nie w prymitywnym, gejowskim klubie.
Hunter, jak Star oczekiwał, z największą przyjemnością zabrał się za wykonywanie zadania. Szybko pozbawił go palców, pozostawiając uczucie pustki, chociaż tylko na chwilę; już po chwili został zmuszony do przyjęcia rozpierającej go męskości, zupełnie bez poślizgu, przez co Vincent niemalże zgrzytał zębami. Tolerował to tylko dlatego, że obiecane zostały mu dalsze pieszczoty, gdzie sam związany mężczyzna miał zamiar zgarnąć tyłek Huntera dla siebie. Naturalnie, ponownie miał zamiar odpowiedzieć coś wybitnie kąśliwego, ale przy rozchylaniu ust wpakowali mu język, który od razu zniekształcił mu mowę. Szybko porzucił plany wyplucia go, jednocześnie starając się przyzwyczaić do penisa. W dłoni bynajmniej nie wydawał się być AŻ TAK duży. Czuł się cholernie, niemal maksymalnie rozciągnięty, a dziurka ściśle oplatała prącie. Odetchnął głośno przez usta, mimo że język Huntera domagał się maksymalnej uwagi. Był cholernie pewien, że co najmniej przez resztę nocy będzie towarzyszył mu ból przy jakimkolwiek ruchu tułowia, ale i tak zdecydował się na ujeżdżanie go. Na początku poruszył się powoli, co najwyżej do połowy penisa, a następnie ponownie opadając. Chciał rozluźnić mięśnie, ale te stanowczo buntowały się obecności penisa w tyłku. Vincent już czuł pot na plecach i przy skroniach, nie wspominając już o znacznie przyspieszonym, urywanym oddechu. I ponownie uniósł się o opadł, tym razem energicznie, znęcając się nad sobą i Hunterem. Zmrużył nieznacznie oczy, atakując zębami drugie wargi i począł ssać je intensywnie, coby te stały się nabrzmiałe i bardzo wrażliwe. Tempo wzrastającej wrażliwości miał trzymać penis, którego non-stop torturował najmniejszym ruchem, wciąż mocno opatulając go swoją szparką. Drasnął kark Huntera swoimi paznokciami i w końcu udało mu się uwolnić głowę ze szpon. Niemal od razu docisnął głowę do szyi – tym razem z drugiej strony – wydając z siebie ciche, widocznie powstrzymywane stęknięcia. Z pewnością penis nie trafiał na prostatę, byłby wtedy o wiele głośniejszy przez lawinę przyjemności, z drugiej strony upominanie się o to w jakikolwiek sposób wydawało się być dla niego upokarzające.
Mimo że był ewidentnie zły na Huntera, to ciało garnęło do tego, które w tej chwili robiło mu dobrze – przyległ torsem do drugiej klatki piersiowej, bezwstydnie ocierając się o nią. Ponownie pokąsał szyję, pozostawiając po sobie dużą, wyraźną malinkę.
Powrót do góry Go down
Hunter

Hunter


Liczba postów : 201
Join date : 18/05/2014
Skąd : Jacksonville, Florida, USA

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyCzw Paź 30, 2014 10:29 pm

Prawie natychmiast wyczuł początkowe niezadowolenie kochanka i wcale się mu nie dziwił, ponieważ sam postawił sobie za cel rozdrażnienie go do granic możliwości. Nie chciał zadać mu bólu, ta kwestia pozostawał oczywista, ale z całą pewnością chciał się na nim poznęcać fizycznie. Właśnie dlatego zdecydował się wtargnąć do jego ledwo co przygotowanego wnętrza bez większego nawilżenia i to od razu w całości, w ten sposób wymuszając na nim jakże niesamowite reakcje. Star, gdy został przyciśnięty do muru, wykazał się wielkim opanowaniem i łatwo wcielił się w rolę uległej osoby, ale to wcale nie oznaczało, że zapomniał o swym ognistym temperamencie, ponieważ ten drzemał do czasu, aż będzie miał sposobność dokonać zemsty. Tymczasem dzielnie znosił swą sytuację. Nawet przejął inicjatywę, unosząc biodra, aby po chwili opuścić je na twardą męskość. Przy każdym takim ruchu mięśnie zaciskały się na prąciu, a smukłe ciało długowłosego bardziej spinało. Vincent robił więc wszystko, aby dokuczyć Hunterowi, nawet jeśli odbijało się to na nim samym. Atakował usta zębami, sunął paznokciami po karku i przede wszystkim wydobywał z siebie cudowne dźwięki, gdy chował twarz w szyi. I jak go tu nie nagrodzić?
Radley chwycił jego biodra i przytrzymał w powietrzu, aby samemu poruszyć się w ciasnym wnętrzu. Zaprzestał być gwałtownym, wolał raczej skupić się na precyzyjności. Przez dobrą chwilę szukał wrażliwych miejsc, aż w końcu natrafił na najbardziej czuły punkt kochanka – prostatę. Główką penisa zaczął napierać na ten jeden cel, samemu wykonując pchnięcia, co nie było takie łatwe w pozycji, jakiej się znajdowali. Opuszczał też ostrożnie wąskie biodra, aby doznanie były jeszcze intensywniejsze. Razem wychodzili naprzeciw swym potrzebom, dlatego też tak łatwo doprowadzali się do szaleństwa. Poza tym, zdążyli już poznać swoje ciała, co też Hunter wykorzystywał, jak tylko mógł. Jedną z dłoni trzymał biodro kochanka, drugą zaś stymulował jego twardego penisa, gdy własną męskością napierał na prostatę. A ustami dopadł jeden z sutków i zassał się na nim, następnie podgryzł go zaczepnie. Wszystko po to, by wydobyć z gwiazdora kolejne grzeszne odgłosy. Pragnął całkowicie przejąć nad nim kontrolę, rzecz jasna w tej chwili, kiedy to zdobył to zmysłowe ciało.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyNie Lis 02, 2014 10:10 am

Kolejne próby kontroli ze strony Huntera przyjął z niezadowolonym pomrukiem. Zdecydowanie wolał kontrolować niż być kontrolowanym, co zapewne kochanek bardzo dobrze o tym wiedział, chociaż lubił robić mu na złość. Mimo to nie zaprotestował, nie chcąc robić niepotrzebnego szumu. W dalszej części zabawy Vincent nie mógł – ani nie był w stanie – narzekać, ponieważ kochanek był bezczelny, prostacki i jeszcze wnosił noże i proszki do cudzych apartamentów, ale w seksie potrafił przypomnieć sobie o drugiej osobie, dopieszczając ją na proste, chociaż bardzo skuteczne sposoby. W pewnym momencie zaczął samemu bezwstydnie opadać na prącie, które co rusz ocierało się o prostatę. Ciepłe, podniecające uczucie skutecznie kumulowało się w penisie i w podbrzuszu, a ciało domagało się jeszcze więcej, samymi napięciami mięśni, powstrzymywanymi odgłosami i szarpaniem bioder. Nie miał nic przeciwko pieszczotom i tak twardym sutkom, mrucząc pokaźnie i wbijając boleśnie paznokcie w kark Huntera. Nie miał zamiaru być zupełnie uległy, przecież to zupełnie upokarzające, dlatego cały czas starał się zachować przynajmniej iluzję kontroli i oczywiście samokontroli. Mimo to, penis chętnie pulsował, dziurka niemal pieprzyła penisa, co musiało w końcu doprowadzić do głośniejszego stęku i dojścia w dłoń kochanka. Jednocześnie zacisnął mocno mięśnie na penisie, zębami schodząc do tętnicy szyi. Wgryzł się w nią, jednocześnie niemal wymuszając spełnienie kochanka. Świadomie przysparzał mu umiarkowany ból. Kiedy ruchy bioder Huntera ustały, przesunął językiem po stworzonej dużej, bordowej malince. Świętą chwilą było to, że młody Star jeszcze nie otworzył ust, coby wyrzucić z siebie wszystkie obelgi, a po prostu uniósł biodra na tyle, żeby wyprowadzić z siebie prącie, o które i tak nieznacznie się otarł przy siadaniu na udach. Cała ta adrenalina, uległość i – jak zwykle – porządny seks niespodziewanie wyładował z niego większość energii, pozwalając sobie na powolne uspokojenie oddechu w zagięciu szyi. Nadal gdzieś tam w środku życzył sobie pozostać nierozpoznawalnym.
- Uwolnij mi ręce – powiedział jedynie, ewidentnie ochrypłym głosem. Tak to jest, jak ma się ochotę głośno wyrażać swoje zadowolenie, a wszystko to przełykał w gardle.
Powrót do góry Go down
Hunter

Hunter


Liczba postów : 201
Join date : 18/05/2014
Skąd : Jacksonville, Florida, USA

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyPon Lis 03, 2014 9:53 am

Vincent mógł się wściekać, udawać niedostępnego i pokazywać własną niezależność, jednak kiedy przychodziło co do czego, stawał się zdecydowanie uległy i w pewnej mierze nawet posłuszny, a biodrami poruszał chętniej niż jakakolwiek tania dziwka. Jednak jego upór zawsze pozostawał, bezczelność zresztą również. Drażnienie go było jedną z najlepszych zabaw, nic więc dziwnego, że Hunter próbował prowokować go na każdym kroku, aby tylko to zmysłowe ciało wpadło w jego ręce. Absolutnie nie przeszkadzały mu paznokcie wbijane w kark, zęby zatapiane w jego szyi, przede wszystkim liczyła się rozkosz, a seks z wielkim Starem był niesamowity. Ciągła walka o dominację, dorywanie coraz to słabszych punktów przeciwnika i rozbudzanie jego ciała do skraju wytrzymałości – chyba nie mógł sobie wymarzyć lepszego romansu.
Gwiazdor dobrowolnie nabijał się na jego penisa, dopóki nie doszedł w dłoni kochanka, przez co Radley znów musiał przejąć inicjatywę, poruszając własnymi biodrami. W końcu sam doszedł, wystarczyło mu kilka pchnięć, o które niełatwo w takiej pozycji. Z jękiem doszedł w prezerwatywę, wciąż będąc w zaciskającym się na jego prąciu wnętrzu, mrużąc z przyjemności oczy na to ugryzienie. Po chwili długowłosy uciekł biodrami, na całe szczęście nie usadził swojego wspaniałego tyłka na kanapie, lecz ponownie na udach partnera. I przylgnął do jego ciała, chowając twarz przed gapiami, może też łaknąc dalszej bliskość. Hunter gładził jego plecy, następnie wsunął palce w ciemne włosy i począł masować skórę na głowie. Jeszcze nie chciał rozstawać się z tym wspaniałym ciałem, a przedłużanie tej bliskości wydawało się mu tak naturalne.
Zdjął jego związane dłonie ze swej szyi i ostrożnie rozwiązał mu dłonie, a skórzany pasek odłożył na bok. Niby nie zacieśniał tak bardzo więzów, jednak na bladych nadgarstkach pojawiły się czerwone ślady od otarć. Hunter przyłożył usta do jednego ze śladów, następnie przesunął po nim językiem, okalając w ten sposób cały nadgarstek. Ale nawet w najmniejszym stopniu nie żałował swojej gwałtowności, ponieważ bez takiej stanowczości nie zachęciłby Stara do współpracy. Czy bez tych wszystkich prowokacji długowłosy poruszałby tak chętnie biodrami? Z całą pewnością nie.
- Byłeś fantastyczny.
Ujął palcami jego podbródek i poderwał jego twarz, aby móc wpić się namiętnie w te wspaniałe usta, aczkolwiek pocałunek pozostawał spokojny, był wręcz leniwy i zakończony został krótkim muśnięciem. Wzajemnie wykończyli się seksem, a przecież mieli korzystać z życia tańcząc, pijąc i kusząc innych na około sobą oraz swoim towarzystwem. Ich pierwotny plan całkiem nie wypalił.
- Ciekaw jestem, jak zechcesz się na mnie zemścić – szepnął do jego ucha, po czym znów skrył popularną twarz młodego artysty w swoim ramieniu, z uwagą wyczekując odpowiedzi. Perspektywa oddanie się właśnie temu nastolatkowi nie była aż taka zła, dopóki nikt inny nie widział uległości Huntera na własne oczy. Można powiedzieć, że Vincent jest prawdziwym wybrańcem, skoro dobrał się do tego niedostępnego tyłka młodego gangstera.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyPon Lis 03, 2014 6:19 pm

Vincenta, do którego powoli docierała cała sytuacja, szczerze pocieszał fakt, że towarzysz był w stanie zdobyć się na głaskanie po plecach czy włosach, gdyż nie czuł się wtedy jak tamten chłopak, który na skinięcie palca był gotów zaprezentować oralne i analne umiejętności. Gdyby nie był sobą, już dawno z zażenowania uprzejmie spierdoliłby z klubu – ale nadal – na szczęście bądź nie – pozostawał Vincentem Christopherem Starem, który ciężką gulę zażenowania i upokorzenia przełknął i zachował zupełnie pokerową minę, chociaż nieznaczny rumieniec, który równie dobrze można było zrzucić na ciepło po wysiłku, wciąż pozostawał. Zdał sobie z obecności rany dopiero wtedy, kiedy ten seksowny i zgrabny język przebiegł po jednym z obtarć, powodując pieczenie. Zmarszczył brwi wiedząc, że ten ślad z pewnością nie zniknie w ciągu kolejnych kilku godzin, ale nie skomentował tego. Ciałko Huntera było za przyjemne i za ciepłe, a pocałunek przynosił jakąś pociechę na myśl, że ktoś mógł go rozpoznać. Oddał go, samemu nie dorzucając szczypty namiętności, a jedynie drobnej czułostki, którą zapewne będzie gardził po piętnastu minutach odizolowania od ciała krótkowłosego. Uśmiechnął się znikomo na myśl o zemście – bo oj tak, z pewnością nie przegapi okazji, żeby odrobinę poznęcać się nad drugim chłopakiem. Niemal mruczał na jej myśl, w końcu pozwalając sobie na naciągnięcie bielizny i spodni na tyłek, które zapiął sprawnym ruchem. Cały czas miał przyklejone czoło do przedramienia, tak, że postronni nie powinni rozpoznać jego twarzy. Młody Star zdawał sobie sprawy ze swojej podłej natury i mógł bez zażenowania rozmyślać, jak nie ukarać Huntera tylko fizycznie, ale też emocjonalnie.
- Zobaczymy, jak wpadniesz do mnie – odparł ze wzruszeniem ramion, jednocześnie krótko przeczesując drugie włosy. Chyba je trochę lubił. - Czyli powiadasz, że jak raz pokazałem się w twoim towarzystwie, to potem przez dłuższy czas będę miał kiepskie branie? - prychnął pod nosem, nawiązując do jednej z wypowiedzi towarzysza. Najwidoczniej to był drugi z kolejności ważnych problemów.
Przesunął dłońmi po bokach kochanka, zatrzymując się przy talii. Zacisnął na niej palce, krótko, ale boleśnie, aby następnie powędrować w dół. Przesunął palcami po prąciu i uśmiechnął się zalotnie, przez chwilę drażniąc męskość zaczepnymi ruchami; tutaj muskał palcami po prąciu, a tutaj pociągłym i powolnym ruchem sunął po długości. Zaraz ściągnął z niej prezerwatywę, rzucając ją niedbale na podłogę i poświęcił uwagę główce, nie przejmując się tym, że mógł pobrudzić się spermą. Działał niepostrzeżenie, tak, aby ewentualny gap mógł zdecydować się na zmienienie obiektu do masturbacji.
- Nie myśl sobie, że zrezygnuję ze swoich planów. A ty się grzecznie do nich dostosujesz. Jasne? - mruknął mu w ucho, krótko je przygryzając, aż wytarł ręce perfidnie o bluzkę towarzysza. Wstał i po raz kolejny pogłaskał go po głowie, a następnie zupełnie się odsunął. - Wstawaj. Idziemy poudawać towarzyskich.
Powrót do góry Go down
Hunter

Hunter


Liczba postów : 201
Join date : 18/05/2014
Skąd : Jacksonville, Florida, USA

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyPon Lis 03, 2014 9:49 pm

W pełni świadom konsekwencji oczekiwał ich powrotu do wygodnego apartamentu kochanka, wręcz nie mogąc się doczekać kary, która na niego spadnie. Tej nocy, w ramach rewanżu, był w stanie pozwolić długowłosemu na wiele, bo przecież nie może stracić tak wspaniałego okazu bezczelności oraz seksowności w jednym przez własne samolubstwo. Specjalnie więc wspomniał o karze, chcąc w ten sposób udobruchać Vincenta, co chyba mu się udało, skoro kuszące wargi ułożyły się w niecny uśmiech. Czyżby w głowie długowłosego ukazał się plan pełen fizycznych katuszy? A może już miał kilka pomysłów na to, jak wykorzystać pełną gotowość drugiego nastolatka do poświęceń? Star już zdradził się ze swą słabością wobec zwinnego języka Huntera, zwłaszcza, gdy ten lądował na jego męskości. Oralne pieszczoty to przecież żaden problem, nie dla niego. Bardziej się obawiał tego, w jakim to stopniu zostanie sponiewierany jego tyłek.
Nie usłyszał żadnej wzmianki o planach zemsty, więc nic nie było dla niego jasne, ale za to czuł smukłe palce w swoich krótkich włosach. Musiał wyszczerzyć białe zębiska w uśmiechu, zwłaszcza, że tak miłemu gestowi towarzyszyły słowa, które dawały mu wiele satysfakcji. Dłonią przesunął po torsie gwiazdora, drugą zaś wciąż trzymał jedno z bioder.
- Dziś na pewno nikt nie dotknie cię palcem, a przynajmniej nie odważy się tego zrobić na moich oczach. Z właścicielem klubu robię świetne interesy, więc wszyscy mnie jako tako kojarzą. Skoro taka ze mnie tutaj szycha, to jesteś wyłącznie mój.
Smycz byłaby idealna – pomyślał niespodziewanie, pożądliwym spojrzeniem obdarzając atrakcyjną twarz, a potem długą, smukłą szyję. Chciałby na każdym kroku podkreślać, że Vincent, przynajmniej przez pewien czas, jest tylko jego. To z tego powodu pierwszej nocy namiętnie pozostawiał po sobie ślady na bladej skórze i tendencja ta nie zmieniła się w ogóle. Pragnął go i jeszcze się nim nie nasycił. Nieźle by się wkurwił, gdyby się dowiedział, że jest jeszcze jakiś inny kochanek do zaspokajania potrzeb panicza Stara. Odczuwał zazdrość, ale nie towarzyszyło temu głębsze uczucie – na takie rzeczy nie ma co liczyć w jego przypadku, już na zawsze pozostanie bydlakiem bez serca.
Wędrówka jego dłoni przypadła mu do gustu, nawet jeśli w pewnym momencie stała się bolesna w okolicach tali. Szybko jednak drobny dyskomfort został wybaczony, a wszystko przez palce, które przesunęły się po jego męskości. Prezerwatywa wreszcie została ściągnięta z jego penisa, mimo to palce wciąż po nim wędrowały. Radley ledwo zmrużył oczy, jednak chwila błogości nie mogła trwać wiecznie.
- Widzisz, ja nie potrafię być grzeczny – odparł na jego słowa z cwaniackim uśmiechem. Gdy Vincent się podniósł, mógł wreszcie naciągnąć na tyłek bokserki i spodnie, które sprawnie zapiął. Wstał na równe nogi i złapał za nadgarstek kochanka, po czym wrócił z nim na parter, gdzie od razu wpadli w tłum roztańczonych na parkiecie ludzi. Nie myślał zbyt wiele, natychmiast przyciągnął do siebie to zmysłowe ciało i przylgnął torsem do pleców długowłosego. Dłońmi wodził po bokach jego ciała, co rusz ocierając się o niego kroczem. Taki typ tańca pasował mu najbardziej – prowokacyjny, seksowny i budzący zawistne spojrzenia innych tancerzy.
- Czujesz, jak bardzo te puszczalskie chłopaczki chcą być na twoim miejscu? – rzucił do jego ucha, znów napierając na wspaniałe pośladki. – Ale i mnie zazdroszczą.
Objął go ramieniem wokół talii i docisnął do siebie, wargami przylegając do szyi, na której pozostawił czerwony ślad.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyWto Lis 04, 2014 5:40 pm

- Czyli wystarczy, że usunę się z zasięgu twojego spojrzenia, hm? - Uniósł zaczepnie brewkę, posyłając mu uśmiech pełen bezczelności. - Pestka.
Oczywiście, nie był to koniec drażnienia Huntera. Zanim zszedł z ud, musiał perfidnie pomacać prącie, chociaż spodziewał się większego entuzjazmu. A może faktycznie potrzebowali chwili na złapanie oddechu? Dał się dosłownie zaciągnąć na parkiet, gdzie dostał po drodze z łokcia od energicznie tańczącego faceta. Zapach potu innych mężczyzn nie dusił go; wydawał się być bardzo podniecający, mimo że daleko było mu do perfum Armaniego. Sam Star nie tryskał energią, chociaż ciało reagowało na prostą muzykę. Nie był w stanie wykonać żadnego ruchu, bo Hunter postanowił zabawić się w dyrygenta i nadać tempo ich tańcu. Uśmiechnął się rozbawiony czując te perfidne napieranie bioder na pośladki, które zdecydowanie doznały za dużo wrażeń na jeden wieczór. Oczywiście, czuł dyskomfort, ale wiedział też, że obaj – on i towarzysz – potrafili przyćmić większość mężczyzn swoim seksapilem, tym bardziej, że po prostu to czuli – a przynajmniej takie dobre mniemanie o kochanku miał młody Star. Chociaż ubliżył mu, słysząc kolejne słowa.
- Przecież ty lubisz chętnych, puszczalskich chłopców. Chyba jesteś zadowolony? - Z pewnością ten drobny incydent z obciąganiem będzie wypominał mu do końca ich znajomości.
Gdy widział, że atrakcyjność Huntera doceniają też inni, miał ochotę zrobić im wszystkim na złość i zgarnąć go dla siebie, jak małą, błyszczącą szkatułkę, na której wszyscy chcą położyć łapy, a mogą jedynie łypać spod byka z zazdrości.
Nieznacznie odchylił mu szyję, wcale nie myśląc nad tym, że ten robił mu malinkę. Pieszczota była za przyjemna, żeby włączyło się czerwone światełko w mózgu. Bujał biodrami w rytm muzyki, chociaż darował sobie napieranie pośladkami na krocze. Wsunął dłoń we włosy Huntera, biorąc je w garść i przyciągając te cudne usta do siebie, posyłając im mocny, niepogłębiony pocałunek. Drugą dłonią postanowił przesunąć po udzie, niemal od kolana po połowę, gdzie wbił paznokcie. Dobrze wiedział, że ich ciała są spocone, a mięśnie naprężone po tak dobrym seksie, co stanowiło na tyle apetyczny widok, że nie musieli odstawiać tutaj kolejnej rui. W pewnym momencie Vincent odwrócił się i stanął twarzą w twarz z towarzyszem. Przesunął językiem wzdłuż szyi, a dłonie wsunął pod bluzkę, na dotąd niedopieszczone plecy. Nie zrobił żadnej rany, raczej bawił się kreśląc wzorki. Wędrował z dołu do góry i tak kilka razy, ocierając się swoim torsem o hunterowy, tak samo jak i biodrami. W końcu wsunął dłonie w tylne kieszenie spodni krótkowłosego i naparł palcami na pośladki, perfidnie je ściskając. Posłał mu przy tym wredny uśmiech, aż kątem oka nie zauważył swojego towarzystwa. Trzech facetów, siedzący w ewidentnie markowych ciuchach; punk, jeden wyglądający na typowego informatyka, który nawet tutaj siedział z laptopem na kolanach, ostatni zaś o urodzie dość kobiecej, wypinzdrzony jak Vincent, jak nie bardziej. Skinął głową w ich stronę i pociągnął mało delikatnie nadgarstek pierwotnego towarzysza.
- Chodź. Nie mam siły na tańce i mam ochotę na drinka – zamarudził.
Powrót do góry Go down
Hunter

Hunter


Liczba postów : 201
Join date : 18/05/2014
Skąd : Jacksonville, Florida, USA

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptySob Lis 08, 2014 4:07 pm

Dziki seks mieli już za sobą, mogli więc zająć się gorącym tańcem wśród innych męskich ciał, które tylko poszukiwały okazji, aby przylgnąć do kogokolwiek. Na parkiecie każdy prowokacyjnie ocierał się o każdego, próbując ukazać w pełni swą uwodzicielską moc, ale nie każdy mógł cieszyć się powodzeniem. Vincent był cholernie atrakcyjny, Hunter również mu na tym polu nie ustępował, nic więc dziwnego, że przyciągali spojrzenia pełne pożądania oraz zazdrości. Biła od nich potrzeba intymnej bliskości, jednocześnie nie przypominali tych tanich dziwek, których było w tym klubie pełno. Zresztą, mieli już swoje towarzystwo i podkreślali to na tyle widocznie, a przynajmniej Hunter to czynił, aby nikt nie śmiał im przerwać. Gdyby ktoś próbował do nich w tej chwili dołączyć, zapewne zostałby brutalnie odepchnięty przez Radley’a.
- Byłbym bardziej zadowolony, gdybyś to ty tak chętnie mi obciągał.
Jakby na potwierdzenie swych słów, przesunął palcem po jego dolnej wardze. Kolejny raz tego wieczoru wypomniał mu epizod z chętnym pedałem, ale to przecież nie było nic wielkiego. Czyżby panicz Star czuł się zazdrosny? Sama interpretacja jego zachowania sprawiała, że na twarzy krótkowłosego pojawiał się uśmiech satysfakcji oraz tryumfu. Vincent nie przestawał mu dawać powodów do zadowolenia, bo po chwili jedną z dłoni ulokował na jego głowie i wymusił namiętny pocałunek, na który to Hunter musiał odpowiedzieć poprzez wsunięcie języka do wnętrza ponętnych ust. Druga dłoń nakierowana na jego udo tylko zachęciła go do ponownego otarcia się o jędrne pośladki, choć wiedział, że już umęczył ten wspaniały tyłek. Po prostu nie mógł się powstrzymać, musiał udowodnić sobie oraz jemu, że to on ma tutaj kontrolę nad sytuacją. Niech wszyscy wiedzą, że to on pieprzy tę seksowną bestię. Gwiazdor miał stać się jego własnością i to bez żadnego większego powodu, zwyczajnie Hunter nie mógłby znieść myśli, że ktokolwiek inny położyłby na nim swoje brudne łapska.
Gdy znaleźli się twarzami do siebie, Hunter nie oponował, oddał kochankowi władzę nad swoją szyją i plecami, a sam ścisnął dłońmi wspaniałe pośladki. Ale gdy sam poczuł zaciskające się palce na swoich pośladkach, przeniósł jedną z dłoni na włosy Vincenta i znów za nie pociągnął. Musiał mu natychmiast wyperswadować z głowy pomysł, aby sugerował cokolwiek wśród innych ludzi. Dopiero w jego apartamencie pozwoli mu na wszystko. Tak, wszystko i to w ramach zadośćuczynienia, nawet jeśli cały ten przymus okazał się bardzo korzystny dla nich obu.
Atmosfera zmieniła się, gdy Star kogoś dostrzegł. Odsunął się i zmienił plany, bo ponoć zamarzyły mu się drinki. Hunter od razu zerknął w stronę kanapy, gdzie siedziało trzech osobników i napotkał ich spojrzenia. Posłał im lekki uśmieszek, po czym posłusznie skierował się za Starem w kierunku baru, choć przebicie się przez tłum nie było taki łatwe. W końcu dopchali się do lady baru i nawet znalazło się jedno wolne miejsce. Hunter bez namysłu usadził na nim kochanka twarzą do siebie, lokując się między jego udami. Chwycił w palce jego podbródek, który uniósł i wpił się władczo w jego wargi. Wiedział, że nie jest raczej powodem do chluby zadawanie się z kimś tak podejrzanym, ale zirytowało go to, że Vincent tak bardzo uważał na to, aby czasem nie zamienił słowa z jego znajomymi. Wstydził się i nie chciał go wprowadzić w swoje towarzystwo, tak to wyglądało. Hunter musiał go za to ukarać, dlatego oderwał się od jego ust i ugryzł go boleśnie w szyję. Potem przylgnął ustami do jego ucha, by polizać małżowinę, a potem wyszeptać prowokacyjnie:
- Kolegów się wstydzisz?
Wypowiedział pytanie, przegryzł płatek ucha, po czym zwiększył między nimi dystans. Skinął na barmana i poprosił o piwo dla siebie, następnie zerknął na towarzysza pytająco.
- Czego się napijesz?
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyNie Lis 09, 2014 1:33 am

Niezadowolone spojrzenie Vincenta, którym tak chętnie obdarzał towarzysza, miało moc ich pierwszego razu, gdy pierwszy wymieniony dowiedział się, że w ich pierwszym, łóżkowym romansie ma być tym uległym. Przecież nigdy – oprócz sfery „w związkach”, szepnął mu w głowie złośliwy głosik – nie obciągał. To było uwłaszczające i poniżające. Schował w otchłani podświadomości fakt, że jeszcze niedawno majstrował przy prąciu Huntera własnym narządem smaku.
Lubił czuć tę zaborczość Huntera. Sam nie był w tym gorszy. Był bardzo usatysfakcjonowany tym, że ich intymna, bardzo erotyczna aura sięga nawet najodważniejszych, nie pozwalając do siebie podejść; patrz, nie dotykaj. Jeszcze bardziej uradowany był próbą kontroli, którą jawnie lekceważył, drażniąc towarzysza. Był zwolennikiem wolności, jednakże przy okazji lubił pozbawiać jej innych. Przeczuwał, że krótkowłosy był w tym chociaż trochę podobny, co tak bawiło złośliwą gwiazdę. Dobry humor nie opuścił go nawet, kiedy poczuł szarpnięcie za włosy, przez co musiał posłusznie odchylić głowę. Mimo to, nieoczekiwani towarzysze spieprzyli całą zabawę po prostu istniejąc. Nadal czuł w środku gorąc, napięte mięśnie i pot, który był znakomitą pamiątką dla ich klubowego seksu. Widział dużo ludzi, mniej i bardziej ciekawskie i pożądliwe spojrzenia, a mimo to nie nawiązał z nikim innym kontaktu wzrokowego, jak z Hunterem, który bezceremonialnie pchnął go na krzesło. Tylko kątem oka dostrzegł tą nagłą (i ponowną) inwazję pomiędzy uda, a następnie mocne, stanowcze wargi na swoich. Brwi gwiazdy znalazły się gdzieś w okolicach nasady nosa; sam miał ewidentnie naruszoną Penisę, więc wolał nie chwalić się jakąkolwiek uległością, czy kompromisowością. Przecież – jak sądził sam Vincent – było mu w tym cholernie nie do twarzy! Ale nie, Hunter musiał jeszcze użreć go w szyję, a ofiara mimowolnie poczuła się jak surowy i apetyczny kawałek mięcha na talerzu jakiegoś cholernego dinozaura. A potem zadał to pytanie, przez co zmusił długowłosego do dłuższej chwili zamyślenia.
- Ale ja nie mam kolegów – wypalił pierwsze, co przyszło mu na myśl i uśmiechnął się sam do siebie rozbawiony. Kurator z pewnością nie byłby zadowolony z tego zdania - i również poprosił o piwo – z alkoholizmu też nie.
Nie czekali długo na napój. Młody Star od razu wyciągnął rękę po napój, niemalże wsysając się w szklankę. Z zadziwiającą szybkością upił dobre trzy czwarte piwa, a resztką postanowił się krygować. Powolnym ruchem oblizał usta z pianki, a następnie zerknął na Huntera. Wstawszy, rzekł niemal rycersko:
- Chodź. Poznaj moje skromne progi. - Bezceremonialnie chwycił nadgarstek towarzysza i poprowadził do stolika świętej trójcy.
Powitanie się nie należało do wylewanych, a natychmiastowy temat rozmów specjalnie wyszukany. Witam. Co tam...? Ach, mój ojciec wyjechał do Paryża, no wiesz, przecież jest projektantem... Czy to perfumy Armaniego...? No tak, najnowsze... Moja matka wyglądała mistrzowsko w sukni od Prady, ej, widziałeś?... Tak, to boskie wino, Hennessy Cognac Treasure Chest, senator otworzył je specjalnie dla mnie... A widzisz tego chłopaka? Przeleciałem go... Wszyscy, którzy oprocentowali się w tym nowym banku, od tego tandetnego Smith, są idiotami, przecież oprocentowanie spadnie o kilka procent... Nie przymulaj. Lepiej powiedz mi, skąd wytrzasnąłeś tę koszulę...
Vincent ograniczył się jedynie do ironicznego uśmieszku posłanego w kierunku Huntera, który mówił jasno i krótko: chciałeś, to masz... Chociaż sam wydawał się – przynajmniej wizualnie – wpasować do tych bogatych, rozpieszczonych dzieciaków, których reprezentował ten stolik. Kiedy kierunek tematów w końcu zatrzymał się przy stałym punkcie seksu, a drugi wypinzdrzony chłopak narzekał na swojego ex, który zdradził go z jakąś tam dziwką, a przecież ich jedna nocka na jachcie była taka romantyczna, Vincent postanowił dowalić.
- Teraz nie wiadomo, czy dziecko tej kaczki i grubej świni będzie kwa-kwakać czy kwiiiikać – prychnął z pogardą i wcisnął w dłoń Huntera swoją pustą szklankę. - Przynieś mi jeszcze. Tym razem więcej.
Patrzcie, jaki kameleon! Z reguły wszystkich miał gdzieś po równo. A tutaj okazało się, że jest pięćdziesiąt twarzy gwiazdy.
Powrót do góry Go down
Hunter

Hunter


Liczba postów : 201
Join date : 18/05/2014
Skąd : Jacksonville, Florida, USA

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyNie Lis 09, 2014 5:27 pm

Jego odpowiedź nie zabrzmiała niczym kłamstwo, wręcz przeciwnie, wydała się tak naturalna, że nie można było jej nie przyjąć jako jeden z tych najprostszych faktów, z którymi nigdy się nie dyskutuje. Właściwie, Hunter był w podobnej sytuacji, co Vincent, nie posiadał kumpli czy przyjaciół, miał za to swoje towarzystwo, a raczej parę towarzystw, w które dobrze się wtapiał. Nikomu nie ufał, był sceptyczny wobec tworzenia głębszych relacji, również unikał wszelkiego angażowania się, ale przede wszystkim nie liczył się z niczyimi uczuciami. I chyba z powodu swojej własnej sytuacji przyjął taką odpowiedź, aczkolwiek zmarszczył przy jej otrzymaniu brwi, wcale nie wykluczając tego, że Star zwyczajnie nie chce łączyć ze sobą dwóch światów – pieprzącego go Huntera oraz swojego elitarnego towarzystwa. Kolejna naturalna rzecz, lecz tej Hunter nie mógł ot tak zaakceptować, choćby dlatego, że chciał udowodnić długowłosemu, iż nie ma już dla niego żadnej drogi ucieczki, po prostu wpadł w mocne sidła, z których się nie wyplącze, dopóki sam Radley nie zechce łaskawie go uwolnić.
W końcu otrzymali swoje piwa i Vincent od razu porządnie uraczył się trunkiem, zaś jego towarzysz zdążył upić zaledwie dwa większe łyki. Przynajmniej nie miał piany pod nosem. Ale nawet nie pomyślał o tym zbytnio, bo zaraz udali się do stolika znajomych gwiazdora. Sam fakt, że dosiedli się do nich, został przyjęty do Huntera bez większego entuzjazmu, jednak kiedy zaczął słuchać ich rozmów, prawie zebrało mu się na odruchy wymiotne. Trafił do świata ludzi zepsutych, dla których najważniejszym przelicznikiem wszystkiego były pieniądze. To dzięki forsie mogli zdobywać kolejnych kochanków, najnowsze plotki ze świata elit, wpływy i kontakty rzutujące na dalszą przyszłość. Radley nie śmiał narzekać, bo sam się prosił o zapoznanie z tymi osobnikami, jednak kiedy spostrzegł ich zepsucie, marzył jedynie o tym, aby uwolnić się od ich towarzystwa. Nigdy nie był w stanie zrozumieć takiej płytkości, nawet jeśli sam oceniał innych ze względu na powierzchowność. Również był pełen zepsucia, choć zupełnie innego gatunku. Może to właśnie z tego powodu czuł się tak zirytowany postawą tych bogatych dzieciaków?
Kiedy pusty kufel piwa nagle znalazł się w jego dłoni, a Vincent potraktował go jak jakiegoś pieprzonego sługusa, momentalnie wściekł się i wstał na równe nogi. Tak mocno zacisnął dłoń na szklanym naczyniu, że te trzasnęło w jego dłoni, przez co kilka odłamków wbiło się w skórę. Ale Hunter niedbale wypuścił odłamki i strząsnął energicznym ruchem te, które śmiały jeszcze pozostać w jego ciele. Wpierw posłał wściekłe spojrzenie tym tępym idiotom, następnie skierował swą uwagę na długowłosego.
- Chyba coś ci się kurwa pomyliło – rzucił w jego stronę i w jednej chwili złapał jego nadgarstek ranną dłonią. Poderwał go na równe nogi, następnie przyciągnął go do siebie stanowczo i wpił w jego wargi gwałtownie. Ale szybko oderwał się od niego i pchnął go na kanapę, sam zaś powrócił na swoje miejsce i bezczelnie założył nogi na stolik, o mało co nie skopując z niego laptopa. Objął ramieniem Vincneta i przyciągnął go do siebie, trzymając go za kark, aby czasem się nie szarpał.
- Jak chce ci się pić, sam sobie przynieś – odparł w końcu, następnie skierował rozgniewane spojrzenie ciemnych oczu na pana zdzirowatego, co śmiał przyglądać się temu z oburzeniem. – Który z was chętnie skoczy dla mnie i mojej panny po browary?
Komputerowiec złożył laptopa i szepnął coś do punka. Szybko opuścili stolik, może nawet wyszli z klubu. Do diabła z nimi, przynajmniej Hunter udowodnił, że nie będzie się z takimi cackał. Nie jest zabaweczką Stara, właściwie to jest zupełnie na odwrót, to Star ma go zabawiać.
- Naprawdę zadajesz się z takimi bezmózgimi?
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyNie Lis 09, 2014 6:20 pm

Spodziewał się, że Hunter nie będzie zadowolony z żądania. Vincent zdawał sobie sprawę z tego, że uprzejmie byłoby wpleść gdzieś „proszę”, albo chociaż skromne „mógłbyś”, ale zupełnie to zignorował, przedstawiając swoją manierę. Jednak nie sądził, że ten będzie aż tak wzburzony, że biedna szklanka zostanie zmiażdżona, a druga, jędrna skóra pokaleczona. Lekko traktował te rany, najwidoczniej będąc bardziej odpornym na ból. Młody Star ograniczył się do posłania mu uważniejszego spojrzenia, chociaż był zaniepokojony – chociaż mniej – jak reszta towarzystwa. Nie był dobry w konfrontacjach z taką bezpośrednią agresją, zdecydowanie wolał rozgrywać to metodą manipulacji. Ale jaka manipulacja odparowuje prawy sierpowy? Znowu przyciągnięto go do siebie. Poczuł wargi, a ich napór okazał się być niemal miażdżący; nie mógł ich wypluć, ani odwzajemniić pieszczoty. W następnej chwili ponownie siedział na kanapie i znalazł się na ramieniu Huntera, jednocześnie mając ograniczone ruchy przez unieruchomiony kark. Następne słowa skomentował rozjuszonym warknięciem, bo takie przedmiotowe traktowanie i jeszcze upokarzające określenie nie było dobrym połączeniem.
- Hunter, kurwa mać, nie jestem twoją panną!
Gdyby nie był sobą, zapewne byłby teraz cały czerwony, wszak reszta towarzystwa z pewnością wysunęła własny wniosek i uprzejmie się ulotniła, nie zaszczycając Vincenta spojrzeniem. Zupełnie zdemotywowany, przetarł twarz dłońmi i na kolejne stwierdzenie zareagował po prostu porządnym wbiciem łokcia w żebra towarzysza. Zdecydowanie nie wykazał się ostrożnością wobec tego, który niemal zmiażdżył w dłoni szklankę. Dał sobie i drugiemu chwilę na uspokojenie, chociaż głównie wynikało to z znikomego instynktu samozachowawczego gwiazdy. Wdeeech, wyyyydech... Wdech, wydech, wdech, wydech, wdechwydechwdechwydech...
- Jeśli nie potrafisz zachować się publicznie, to przynajmniej nie wychodziłbyś z domu. Zrobiłbyś społeczeństwu przysługę – wycedził, chociaż nawet się nie poruszył. Najwidoczniej przedstawienie Huntera wywarło na gwieździe chwilowy przymus samokontroli... a może to maź – albo tylko wyobraźnia – którą ewidentnie czuł na karku.
Mlasnął o podniebienie językiem z pełną dezaprobatą. Hunter zdecydowanie za bardzo sobie pozwalał. Był na tyle zniesmaczony, że całą swoją siłą dumy i niezależności zwiał z jego łap, posyłając mu pełne dezaprobaty spojrzenie. Jednakże, to nie zrobiło wrażenia na towarzyszu i jeszcze mocniej został ściśnięty i przyciągnięty do siebie, przez co mimowolnie nieznacznie wyciągnął szyję i odchylił głowę do tyłu z dyskomfortem. Frustracja i napięcie wręcz wylewało się z ciała gwiazdy, która postanowiła mocno wbić pazury w wewnętrzne części drugiego uda, mając zamiar je zranić i wywołać ból. Zaraz też sięgnął szyi zębami, wbijając je mocno w miejscu tętnicy, jak jakiś cholerny, dziki zwierz, który miał zamiar uśmiercić swoją ofiarę. Kręcił się upierdliwie, nie mając zamiaru współpracować. Zdecydowanie potem się stosownie odwdzięczy.
- Przyniesiesz w końcu tego drinka? - Pamięć miał bardzo dobrą!
Powrót do góry Go down
Hunter

Hunter


Liczba postów : 201
Join date : 18/05/2014
Skąd : Jacksonville, Florida, USA

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyNie Lis 09, 2014 8:02 pm

Wiedział, że niezwykle zirytuje go takim określeniem jego osoby, ale nie miał zamiaru być posłuszny, zwłaszcza, że to Vincent rozdrażnił go pierwszy. Tego wieczoru już żaden z nich nie będzie subtelny, choćby dlatego, że zbyt wiele się między nimi wydarzyło, aby przymknąć na to oko. Hunter zdecydował się ukazać swoje rozgniewanie poprzez przedmiotowe traktowanie kochanka równoznaczne z upokorzeniem go na oczach pustych znajomych z tej najbogatszej warstwy społecznej. Akurat dla tego bezczelnego nastolatka nie miał znaczenia to, czy ma do czynienia z elitą czy marginesem, nikomu nie da sobą pomiatać, nawet posiadaczowi najbardziej jędrnego tyłka. Star musiał więc zrozumieć swój błąd i przede wszystkim przełknąć gorycz porażki. Nie wszystko będzie się toczyć po jego myśli.
Upajał się jego uporem, który stawiał z tak wielką namiętnością. Radley znów miał na niego ochotę, w końcu jak miałby znudzić się tak kapryśnym i jednocześnie seksownym stworzeniem? Nawet przy wybuchu złości gwiazdor pozostawał niesamowicie ponętny. Oczywiście, uderzenie z łokcia w między żebra nie było jakąś wspaniała zachęta do zbliżenia, lecz to gniewne spojrzenie kochanka niezwykle nakręcało młodego gangstera. Im więcej przeciwności, tym bardziej chce zdobyć wręcz niedostępny cel. Świadomie atakował długowłosego, chcąc wydobyć z niego jak najwięcej wrogości. Podjudzał go przeciw sobie, czym zresztą niezbyt się przejmował, choćby dlatego, że nie przywiązywał wagi do humorów kochanka. Miał zamiar pozwolić sobie na jeszcze więcej.
- Ja nie potrafię się zachować? I kto to mówi – odparł z jawną kpiną, rzucając mu wręcz ironiczne spojrzenie. Przyglądał się jego poczynaniom, a gdy tylko dostrzegł próbę ucieczki, jeszcze bardziej władczo przyciągnął go do siebie i docisnął smukłe ciało do swego boku. Ale sam Vincent wykazał się wyjątkową inicjatywą, bo w złości wbił paznokcie w jego udo i jeszcze dopadł szyję ostrymi zębami. Doskonale wiedział, co zrobić, aby na nowo rozbudzić uśpione pokłady determinacji u Huntera, który wydał z siebie ciche syknięcie, a potem gardłowy pomruk w odpowiedzi na te jakże agresywne pieszczoty. Mógłby zerżnąć go w tym klubie raz jeszcze, nie zawahałby się nawet przez chwilę.
- Nie chce mi się wstawać, gdy tak pieszczotliwie się mną zajmujesz – odpowiedział na jego bezczelne pytanie z jeszcze większą dozą bezczelności i nawet wygiął usta we wredny uśmieszek. – Już sobie wyobrażam, jaki będziesz, gdy wrócimy do ciebie.
Czyżby specjalnie go nakręcał, aby później poczuć konsekwencje na własnej skórze? Być może. To nie była wcale taka głupia taktyka, zwłaszcza, że w ten sposób zapewniał sobie kolejne, jakże dzikie, zbliżenie. Mogliby już wreszcie udać się do apartamentu gwiazdora i zaliczyć ostatni punkt programu na tę noc.
- Napiłbyś się już u siebie i to czegoś lepszego. Byłoby ci łatwiej.
Puścił wreszcie jego szyję, ale za to drugą dłonią chwycił jego udo, następnie przesunął dłoń na krocze, na którym zacisnął palce. Aż wyszczerzył zębiska w chytrym uśmieszku i sięgnął nimi po dolną wargę, po czym pociągnął ją ostrożnie.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyNie Lis 09, 2014 9:29 pm

Zachowanie Huntera gwieździe przypominało jego samego, kiedy bez większego problemu doprowadzał ludzi do stanu, w którym nie wiedzieli, czy bardziej miało się ochotę uciszyć człowieka ostrym rżnięciem, czy porządną masakrą przystojnej twarzy. Kiedy Vincent zorientował się, że sam rozważał obie możliwości, niemal wykrzywił usta w grymasie. Mimo doświadczenia tego frustrującego – chociaż zapewne z mniejszą  intensywnością – uczucia na własnej skórze, nie miał zamiaru zmienić swojego postępowania, chociaż chętnie przetrzepałby niepokorny, hunterowski tyłek biczem.
- Ale z ciebie pasożyt – prychnął pod nosem, dobrze wiedząc, że równie dobrze mógłby określić tak siebie.
Co nie zmienia faktu, że nadal był nieźle zirytowany.
Następne poczynania Huntera powiedziały Vincentowi o kolejnej rzeczy – ten miał ochotę zostać porządnie wypieprzony, na co długowłosy z miłą chęcią przystanąłby. Spojrzał krótko na dłoń, która tak bezczelnie zacisnęła się na kroczu, które mimowolnie nieznacznie zapulsowało. Spojrzał w oczy Huntera, mimowolnie rozważając wszystkie opcje. Był pewien, że na dalszych prowokacjach to sam oberwie najbardziej, z drugiej strony miał ochotę upokorzyć go tak bardzo, do czego posunął się ten bezczelny, proszkowo-nożykowy koleś. Korzystając z tego, że ten w końcu wypuścił sponiewieranej szyi, na której z pewnością zostaną, większe bądź mniejsze, siniaki, zawisł nad towarzyszem, opierając się dłońmi o oparcie kanapy, a kolanem lądując między udami Huntera.  Uśmiechnął się bezczelnie, traktując te zaczepne wargi językiem, ruchem leniwym i wysoce prowokacyjnym.
- Jeśli ja jestem twoją panną, to ty kim dla mnie jesteś?
Naparł kolanem na krocze, nie bardzo dbając o to, czy w tym momencie zadał mu ból, a może przyjemność. Przyległ mocniej do ciała krótkowłosego, ewidentnie nad nim dominując. Szarpnął za krótkie włosy i przejechał zębami wzdłuż pokaleczonej i obmalinkowanej szyi, tym razem serwując jej jedynie ostrzejszy dotyk i ciepły oddech.
- Przyznaj się. Już nie możesz się doczekać, aż w końcu cię posiądę – uśmiechnął się wrednie, na przypieczętowanie słów wpijając się w usta Huntera, od razu serwując im porządny i namiętny pocałunek.
Tym razem nie dbał o innych, będąc za bardzo zachwycony tym drapieżnym osobnikiem. Wiedział, że wzbudzali pewne zainteresowanie. Byli do siebie podobni i obaj przystojni. Nie byli obrzydliwie słodcy, a napełnieni wzajemnym pożądaniem, które ewidentnie budziło zazdrość.
- Idziemy do mnie – zadecydował w końcu i pociągnął Huntera za nadgarstek, mając zamiar poprowadzić ich do wyjścia z klubu.
Powrót do góry Go down
Hunter

Hunter


Liczba postów : 201
Join date : 18/05/2014
Skąd : Jacksonville, Florida, USA

Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 EmptyPon Lis 10, 2014 3:39 am

Po raz pierwszy ktoś określił go mianem pasożyta. Zazwyczaj pod jego adresem padały gorsze określenia. Skurwysyn, bydlak, gnój – to były o wiele częstsze przydomki posyłane Hunterowi przez innych. Nic więc dziwnego, że słowa długowłosego zabrzmiały w jego uszach wręcz pieszczotliwie, przez co uśmiechnął się z dozą satysfakcji. Z jednej strony niezwykle go rozdrażnił, ale z drugiej nie zraził go do siebie całkowicie. Właściwie, to właśnie swoją bezczelnością przyciągał do siebie pewnego swej wartości gwiazdora. Nareszcie trafiła kosa na kamień, żaden z nich nie mógł zdobyć zadowalającej kontroli nad drugim, jednocześnie taki stan rzeczy ich obu cieszył, choćby dlatego, że urozmaicało to im życie. Radley chciał nacieszyć się hardym kochankiem, a ten chciał zobaczyć, na ile może sobie pozwolić. Dziś przekonał się, że nie każda jego zachcianka zostanie bezkrytycznie spełniona.
Star musiał ratować się wszelkimi możliwymi sposobami, aby chociaż zachować pozory jakiejkolwiek kontroli. Gdy tylko jego kark został uwolniony z mocnego uścisku obcej dłoni, natychmiast zawisł nad krótkowłosym i ulokował kolano między jego nogami, blisko krocza. Nawet zdobył się na uśmiech i bezwstydne pociągnięcie językiem po wiecznie spragnionych pocałunków ustach. Kusił i nie próbował się z tym kryć.
- To oczywiste – odparł na jego pytanie pewny swego, z początku nie przedstawiając żadnych konkretów, aby przedłużyć chwilę oczekiwania u towarzysza. – Jestem twoim panem.
Po tej odpowiedzi Vincent zaczął poczynać sobie jeszcze śmielej. Kolanem naparł na krocze kochanka, pociągnął za włosy i podrażnił skórę na szyi zębami, dziwnym trafem jej nie raniąc. Ale te konkretne pieszczoty ustępowały słowom, jakże prowokacyjnym. Hunter jednak nie poczuł się urażony, właściwie przyjął wypowiedź drugiego nastolatka ze spokojem, rzucając mu pożądliwe spojrzenie ciemnych oczu. Tak, chciał znaleźć się w jego apartamencie jak najszybciej i poczuć jego ciało blisko swojego, ale czy chciał koniecznie się dla niego wypinać? To było zależne od wielu czynników. Na razie miał ochotę rzucać długowłosemu kolejne wyzwania, aby wybadać jego reakcje. Obserwowanie go przynosiło tyle rozrywki.
Nie odpowiedział, stanowczo uniemożliwił mu to gorący pocałunek. A potem nie miał okazji nawet na odpyskowanie, ponieważ już został pociągnięty ku wyjściu. W połowie drogi sam przejął prowadzenie, ponaglając partnera do opuszczenia tego lokalu. Znaleźli się przy jego motocyklu, Hunter wsiadł pierwszy odpalił silnik, następnie poczuł na swoich plecach tors Stara. Przygazował i ruszył w kierunku ekskluzywnej dzielnicy. Łatwo dostali się na miejsce i dość szybko, w końcu obaj nie mogli się doczekać dalszej części tej intensywnej nocy.

2x[z/t]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Rainbow - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Rainbow   Rainbow - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Rainbow
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Gastronomia oraz kluby :: ∎ Kluby-
Skocz do: