IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 StephenxGregor

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 13 ... 22, 23, 24 ... 31 ... 40  Next
AutorWiadomość
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyPią Lut 27, 2015 7:01 pm

Wyraźnie było widać, że mężczyzna dał się zaskoczyć – najchętniej przerzuciłby Rogera przez ramię i wykończył w kilku prostych ruchach. Ale nie mógł. Nóż.
James przestał strzelać, gdy tylko zorientował się, że Roger jest w pokoju. Wciąż trzymając Pana Nieudanego na muszce, spokojnym krokiem wszedł do pomieszczenia, gotów odpowiedzieć na ewentualny atak.
- Czemu to zrobiłem, żołnierzu? – rzucił, spoglądając na Jamesa z pogodnym wręcz uśmiechem. – Nie opowiedziałeś mu o tym jak sam wyszarpałeś kończyny mojemu bratu, żeby mogli eksperymentować na nim jak na nas? – choć wspomnienie mogło wydawać się bolesnym, ten człowiek mówił wręcz z rozbawieniem pobrzmiewającym w głosie. – Tak, Roger, było nas znacznie więcej… Ale wszystkich mordował własnymi rękami. Po kolei. Okrutnie.
- Znałeś zasady! – syknął James. – Wszyscy my walczyliśmy o przeżycie!
- Ale tylko jego to bawiło. Powinieneś go zabić, Rogerze. Nim on strzeli tobie w głowę w środku nocy… – wymruczał właściwie.
James skupił uważny wzrok na stalowej dłoni mężczyzny. W jednej ten człowiek trzymał broń. Ale w drugiej?
- Na szczęście dzisiaj zginiemy tu wszyscy.  Mam na sobie tyle materiałów wybuchowych, że w tym miejscu zostanie po nas tylko krater. Więc odłóżcie broń – powiedział zupełnie spokojnie. Ale James nie zamierzał się poddawać.
- Zmierzmy się. Jeszcze jedna szansa. Ten, który przegra, zginie! – zaproponował, jednocześnie spoglądając uważnie na Rogera. Miał inny plan, oczywiście. Nie zamierzał z nim walczyć.
- Skuj swojego partnera. Wtedy możemy  się mierzyć.[/b]
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptySob Lut 28, 2015 12:06 am

Gdyby pozwolił sobie teraz na czucie, byłoby źle. Bardzo źle. Czy o to chodziło Nieudanemu? Żeby wytrącić Rogera z pewności, kto tu jest ten zły? Czy raczej: zły, gorszy i najgorszy? Jeśli tak, to nie udało mu się. Może później będzie to rozpamiętywać, przejmować się czy wstydzić przez tę wyraźną aluzję, ale teraz nadal stał z zaciętą miną, uważnie obserwując otoczenie. Często spoglądał na Jamesa, kontrolując, czy aby nie zaczyna niczego kombinować i nie będzie potrzebował w tym pomocy. Co mogli zrobić? Pierwsza myśl: Żołnierz strzeliłby w detonator, wytrącając go z uścisku napastnika, a na pewno go niszcząc, a Roger zyskałby chwilę na zrobienie użytku z noża. Zresztą, czemu od razu nie sprzedać mężczyźnie kluki w łeb? James bał się, że nie trafi i ranny zostanie Kapitan? To zawsze lepsza opcja niż wspomniany krater.
Cholera, o co im chodziło? Czemu jego partner obrażał takim zaufaniem tego kogoś? Zabawa? Miał zamiar spuścić go z celownika, a jemu kazać opuścić nóż? Skuć!? Wbił w mężczyznę pełne niezrozumienia i może nawet wyrzutu spojrzenie. Ufał mu na tyle, by nie zacząć walczyć przeciwko ich dwójce, ufał, ufał! Musiał sam sobie przypomnieć, że przecież miał go po swojej stronie. Bo miał, prawda?
– James, co chcesz zrobić? – Brzmiał pewnie, jakby zwyczajnie pytał o plan działania, ale po jego minie (której dobrze, że Pan Nieudany nie widział...) dało się poznać, że również chce sprawdzić, czy aby już nie powinien żegnać się z życiem. 'Zmierzymy się' brzmiało bardzo ogólnie, upiornie, może nawet gorzej niż to, że Roger miał zostać związany. Czy ich słodki gość zdawał sobie sprawę, że w okolicy nie ma rzeczy, z której Roger prędzej czy później umiałby się oswobodzić?
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptySob Lut 28, 2015 8:20 pm

Roger, kurwa, po prostu podetnij mu gardło. Podetnij mu to pieprzone gardło i nie pytaj mnie o zdanie. On do cholery trzyma palec na jebanym włączniku i za chwilę wszystko wyleci w powietrze, razem z nami. Więc, kurwa, podcinaj mu gardło i nie pierdol się z nim.
Mniej więcej tak brzmiały szalone myśli Jamesa, który – będąc uważnie obserwowanym przez napastnika – nie bardzo miał jak podzielić się nimi z Rogerem. Jednak nie opuszczał broni, wciąż mierząc do tego marnego prototypu. Niech Stevenson żałuje, że mężczyzna jest całkowicie ukryty pod warstwami grubych, zimowych ubrań! Ta karykatura. Śmieszne próby Zoli. Pierwsze-pierwsze. Idiotyczne.
- Roger – odezwał się w końcu, spoglądając na swojego partnera niezwykle uważnie. – Ufam ci i wiem, że postąpisz właściwie – powiedział, starając się zabrzmieć tak ogólnie jak tylko było to możliwe.
- Też czekam aż mnie puścisz i będę mógł raz jeszcze zmierzyć się z nim – wtrącił mężczyzna, wciąż nie ruszając się. – Ale nic nie kombinuj, dziecko…
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptySob Lut 28, 2015 10:28 pm

No tak, nie ma co, bardzo mu pomógł. Roger widział, że James i Pan Nieudany mają zaskakująco dobry kontakt i wspólną historię. Skoro Żołnierz wychodził z inicjatywą, chciał się jakoś bawić z ich wrogiem, to wiadomo, że on nie będzie się wyrywał, psuł ewentualnego planu... Był odrobinę skołowany i chyba stracił cierpliwość do współpracy i kooperacji, poczuł, że jego partner umywa ręce. Postąpi właściwie... ryzyko było potworne... oczywiście, jeśli ich wielbiciel nie blefował i rzeczywiście miał na sobie coś wybuchowego. Cała odpowiedzialność na Kapitanie.
Zaczął patrzeć przed siebie, odwracając wzrok od Jamesa.
– Zróbmy tak... – Zaczął spokojnie, ale i pewnie. Jaja ze stali, jaja ze stali... – Odłóż detonator, a ja cofnę nóż. Poczekaj, powoli. – Cofnął jedną rękę, tę, w której nie trzymał noża, powoli, powoli... Czy James widział, co jego Roggie zamierzał? – Nie mogę pozwolić, byś nas wysadził, jak cofnę ten nóż. Coś za coś, okej? – Strzał. Czerwona breja trysnęła na łóżko i podłogę, a Rogerowi znowu zrobiło się słaby, ale tym razem od ciężaru, który musiał przytrzymać, nadwyrężając bok bolący jak skurwysyn. – Przepraszam, przepraszam, musiałem... – mruknął do nieżyjącego mężczyzny, ale od huku wcale się nie słyszał. Zanim odłożył ciało na materac, upewnił się, że detonator jest w bezpiecznej pozycji. Być może w innych okolicznościach poprosiłby o pomoc Jamesa, ale teraz przestawił się na myślenie o działaniu w pojedynkę.
Cofnął się i z całym impetem oparł plecami o ścianę za sobą, jakby nagle stracił siły. Oddychał płytko i szybko, ale nie upuścił broni, jakby bał się, że Pan Nieudany zmartwychwstanie. Glock. Ten sam, którego jeszcze chwilę temu miał za paskiem.
Dopiero teraz spojrzał na Żołnierza.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptySob Lut 28, 2015 10:46 pm

Kurwa, Roger…
Wcale nie chciał mierzyć się z tym człowiekiem sam na sam! Uważnie obserwował to, co działo się u tej dwójki, samemu jednocześnie nie opuszczając broni, wciąż mierząc do mężczyzny. No musiał mieć jakąś kontrolę nad sytuacją!
Strzał. Znieruchomiał. Potrzebował chwili, żeby zrozumieć, co zaszło. I czy aby na pewno Roger jest cały… Był. James zacisnął wargi, ale zaraz odetchnął z ulgą, choć odruchowo nie spuścił gościa z muszki. Ba! Podszedł do niego, aby następnie samodzielnie sprzedać mu dwa strzały prosto w głowę. Dla pewności. Z tymi z Hydry nigdy nic nie wiadomo.
Dopiero wtedy spojrzał na Rogera. Wsunął broń za pasek spodni, wolnym krokiem podchodząc do niego.
- Jedziemy na pogotowie – oznajmił jasno, krótko. – Zabiorę cię do auta. Ale nim ruszę, zobaczę, kim był ten człowiek pod piaskiem – dodał, łapiąc sprawnie Stevensona pod ramię, chcąc dać mu w sobie oparcie, skoro mieli znów wyjść na ten mróz. Roger stracił już trochę krwi, mogło kręcić mu się w głowie… I jeszcze ten hałas!
- Chodź – mruknął, wyprowadzając go z pomieszczenia, zostawiając trupa. Nie mógł na niego patrzeć. Chciało mu się rzygać, gdy tylko przypominał sobie tę twarz. Paskudną. Przez śnieg przeprawili się do garażu, gdzie James wskazał Rogerowi miejsce pasażera. Sam w tym czasie sięgnął po łopatę, aby odśnieżyć tamtego mężczyznę.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptySob Lut 28, 2015 11:14 pm

Mruczał coś niezrozumiałego pod nosem, tłumacząc, że musiał tak zrobić, że złym pomysłem było atakowanie ich... Ale gdy James jeszcze dołożył swoje strzały, zamilkł i odwrócił głowę całkiem do okna. Bogom dzięki, że było tak szeroko otwarte, bo padłby od samego zapachu krwi, i nie musiał przejmować się raną. Właśnie, opatrunek... W łazience, musi się tam ruszyć. Da radę. Musi dać... jeszcze tylko chwilę tu odpocznie. Szpital?
– Nie, nie, nie... To nie ten kraj, James, oni nie zrozumieją... – Protestował, ale nie miał siły się szarpać, więc szedł za mężczyzną. – Nie zrozumieją, kim jesteśmy... a nawet jeśli nas znają, to... To... – Dał za wygraną. Wpakował się do samochodu, poczekał aż James odejdzie, po czym... wyszedł i bez wahania wrócił do domu. Zatrzymał się wchodząc płytko do salonu i pomimo obolałości pochylił nad czymś. Bogowie, żeby tylko teraz nie wszedł Żołnierz...
– No dalej, mały... – mówił jak najlżej, chcąc komuś dodać otuchy, zachęcić kogoś. O co chodziło? – Nie rób nam tego... no? Masz dziewięć żyć, dasz radę.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptySob Lut 28, 2015 11:38 pm

Odkopywanie takich ilości śniegu zajęło Jamesowi całkiem sporo czasu – docierały do niego wydarzenia sprzed jeszcze chwili. Nie był tym typem mężczyzny, który w jakikolwiek sposób załamałby się obrzydliwością tamtej sceny. Ale myśl, że jednak ktoś jemu podobny żył…
W końcu dobył go. Staruszek spod sklepu. Wbił łopatę w śnieg, patrząc na niego uważnym wzrokiem, choć właściwie nie myślał o nim. Jego umysł był daleko stąd, gdzieś w zimnych piwnicach niemieckiej kryjówki Hydry.
Wrócił dopiero, gdy usłyszał kroki za sobą. Obejrzał się na Rogera i skrzywił nieznacznie.
- Miałeś zostać w aucie – mruknął, wolnym krokiem podchodząc do niego. – Iwan… – szepnął, sięgając łebka kota ludzką dłonią. Pogłaskał go ostrożnie. Martwy. Tak oto Zimowy Żołnierz pierwszy raz stracił coś. Kogoś.
Chodź, Roger. Musimy jechać – postanowił, nieświadomy tego, jak zabrzmiał jego głos. Rzeczowo, niezwykle formalnie. Chłodno.
- Jedziemy. Stamtąd zadzwonię tam… Do was? Podasz mi numer, skorzystam z automatu w szpitalu. Musimy przekazać im informacje. Muszą jakoś… Ukryć fakt, że do miejskiego szpitala przyjechał koleś z postrzałem – powiedział, od razu ruszając w stronę miasta.
W drodze ściągnął z siebie kurtkę i bluzę, tę drugą podając Rogerowi.
- Uciskaj – mruknął krótko, pozostając niezwykle skupionym.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyNie Mar 01, 2015 12:21 am

Roger ostrożnie potrząsnął Ivanem, ale ciałko kota było bezwładne, wydawało się, że nigdy nie było w nim życia, że nigdy nie było zdolne do przywiązania się... a przecież zwierzak łaził za Jamesem jakby bał się zostać porzucony drugi raz i na wszelki wypadek wolał mieć swojego pana na oku. A teraz... jak zakomunikować Jamesowi? A może wcale się nie przejmie, a Roger niepotrzebnie się zamartwia? Zresztą, jemu samemu zrobiło się przykro... Pogłaskał go i ostrożnie wziął na ręce, niosąc do Żołnierza. Odruchowo skrzywił się, gdy zobaczył, kto stał się kolejną ofiarą Pana Nieudanego. Czy naprawdę każdy, kto widział Kapitana na oczy, musiał się bać o własne życie? Od teraz trzeba będzie chronić ludzi przed Kapitanem?
Przymknął oczy. Czuł się wyczerpany nie tyle fizycznie, co psychicznie. Co jeszcze dziś się zdarzy? Nagle poczuł coś, czego w życiu by się nie spodziewał. Wpierw myślał, że to James wyjmuje ciało martwego kota z jego rąk, spojrzał na niego zdziwiony, ale nie. Iwan sam podniósł łeb, a zaraz wyrwał się, przeskoczył Rogerowi po ramieniu i susami przez śnieg rzucił się w stronę domu.
Chwilę stał zaszokowany, patrząc na ślady łapek, po czym zaczął się śmiać. Ot, chyba musiał jakoś odreagować stres. W drodze milczał. Był pewny, że to nie jest zbyt dobry pomysł, by jechać gdziekolwiek... Wierzył, że dałby sobie radę, musiał po prostu odrobinę odpocząć, bo nie rozłożył sił odpowiednio, parę razy nadszarpnął ranę... Ale poradziliby sobie!
Bluzę narzucił na ramiona, bo nie chciał ruszać kamizelki, która do tej pory przytrzymywała to, co pod nią na szybko wcisnął. Poza tym chyba zaczynała go opuszczać adrenalina, bo zrobiło mu się chłodniej w samym podkoszulku i kevlarze.
– Nie, James, nie możemy tak po prostu do nich zadzwonić. – Uśmiechnął się, na moment otwierając oczy. – To są jednostki tajne, pewnie nawet byśmy się nie połączyli. Teraz też musimy poddać się pewnym procedurom. Muszę napisać do nich raport, a oni sami zadziałają... Tak, mi też się to nie podoba, chciałbym już już w domu... gdziekolwiek on będzie. James, może nie jedźmy tam. Damy sobie radę... kupiłbyś w aptece zapas bandaży, potrafiłbyś. – Nie chciał wyjść na niewdzięcznego, ale im dalej od domu byli, tym mniej uśmiechało mu się gdziekolwiek pokazywać. – Ja też nie lubię lekarzy...
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyNie Mar 01, 2015 12:31 am

Myśl, że Iwan przetrwał, wyraźnie poprawiła Jamesowi humor. Ale nie pozbawiła go czujności – wiedział, co muszą zrobić. Znaleźć się między ludźmi, aby ktoś odpowiednio zacerował Rogera. Był w stanie to znieść!
- Przestań – powiedział krótko. – Koleś wpadł, zaatakował go. Oni nie znają nas, my ich, oni go, my go. I tyle. W tych górach żyje więcej dziwaków – mruknął, chcąc jakoś uspokoić Stevensona, choć sam był niezwykle przejęty jego stanem.
Nie zamierzał rezygnować z podróży do szpitala, absolutnie.
Dotarli na miejsce całkiem szybko. James naciągnął na ramiona kurtkę, zakrywając stalową rękę. Dłoń ukrył w rękawicy i dopiero wtedy opuścił auto, od razu dołączając do Rogera, żeby w razi czego pomóc mu.
Recepcja. Pierwsza okazja do porozmawiania z człowiekiem. Normalną, zwykłą kobietą. Tęgawą i znudzoną nudnym życiem w nudnym miasteczku. Ot, ktoś przyszedł z drzazgą. Ktoś inny z obitą głową i kacem. Nic specjalnego. Aż tu nagle zjawił się Roger i James.
Żołnierz podszedł do niej, aby bez ogródek powiedzieć, co zaszło.
- Rana postrzałowa – krótko i na temat. Zimo. Na tyle chłodno, aby nie pozwolić jej na zdziwione spojrzenie czy jakąkolwiek formę zaskoczenia. – Utrata minimum pół litra krwi. Wchodzę do sali z nim i nie wyjdę – nie, nie brzmiał emocjonalnie. Formalnie, rzeczowo i niezwykle stanowczo.
- Panie doktorze! – odezwała się kobieta do przechodzącego lekarza. – Rana postrzałowa! – rzuciła jasno. James przyjrzał się mężczyźnie uważnie, a zaraz ruszył do Rogera.
- Wchodzimy razem – powtórzył raz jeszcze. I najwyraźniej – lekarz także nie zamierzał stawiać oporu. Nie przez strach przed Jamesem. Raczej przez późną porę, pusty oddział i pewną swobodę panującą w całej tej placówce. Jak to w małym mieście!
- Pan jest rodziną? – rzucił jedynie.
- Bratem.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyNie Mar 01, 2015 12:33 pm

Więcej nie próbował dyskutować, nie chcąc się z nim kłócić czy wyjść na panikarza. Jadą tam... no trudno, chociaż i tak pewnie to on będzie musiał później zajmować się dbaniem o zachowanie chociaż śladu poprawności tej ich wizyty. Nie mówiąc już o pilnowaniu Jamesa, co jeszcze mniej mu się podobało, gdy był w takim stanie... Ale wlókł się za nim. Przywitał pielęgniarkę uśmiechem.
– To nic takiego, bywało gorzej, naprawdę. Zdążyłem się przyzwyczaić – zapewniał. Gdy zostali poproszeni o pójście za lekarzem, Roger ukradkiem rzucił spojrzenie Żołnierzowi, mówiące coś w stylu 'no, ciekawe, co będzie dalej'. Grzecznie usiadł na kozetce, a raczej położył się, obierając łokciami za plecami, chcąc widzieć, co też będą mu robić. – My jesteśmy...
– Wiem, kim jesteś, Kapitanie. – Aha, no i wszystko jasne. Chociaż tyle dobrego. Odchodziła konieczność tłumaczenia pewnych spraw, kręcenia i niedopowiadania, co dla Rogera na pewno byłoby żenujące.
Posłuchał się i zdjął kamizelkę, radząc sobie o własnych siłach. Nie było źle, nie było... dopóki nie okazało się, że przez rękawiczki przyciskające podkoszulkę do ciała, jej materiał zaczął wklejać się w ranę. Rogera również sam się jej pozbył, krzywiąc się tylko. Krzepliwość krwi? Tak, tak, przyspieszona. To naprawdę on, tak, istnieje. Żywy dowód możliwości powodzenia takiego eksperymentu... Oj, oby tylko temu doktorkowi nie przyszła do głowy chęć naśladowania tych badań.
Znów oparł się jak wcześniej, obserwując jak lekarz oczyszcza ranę wlotową. Nagle podniósł spojrzenie na Jamesa.
– No i widzisz, bro? Bandaże by wystarczyły – żartował. Lekarz zaprzeczył, mówiąc, że dziwi się, czemu Roger jeszcze jest przytomny. Chyba tylko James wiedział, jak to możliwe i jak Roggie się teraz czuje.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyNie Mar 01, 2015 1:09 pm

-Przepraszam, ale brzydzę się krwi i nie zrobiłbym tego – obaj dobrze wiedzieli, że James nie mówi w tej chwili poważnie. On i brzydzenie się czegokolwiek? Widział gorsze rzeczy, jeszcze gorsze sam robił, odnajdując w tym niepokojącą, sadystyczną przyjemność.
Uważnie obserwował lekarza. Nie sądził, aby kiedykolwiek doszło do tego, że polubiłby jakiegokolwiek medyka, dlatego właśnie uparcie śledził każdy ruch jego dłoni. Nawet upewniał się, czy do opatrunków nie jest dodana jakaś substancja… Coś usypiającego! Cokolwiek.
Nie siadał, choć podano mu krzesło. Stał i patrzył, ciesząc się myślą, że jest raczej nierozpoznawalny. Jego twarz – jeśli pojawiała się w mediach po atakach Żołnierza na Londyn – zawsze była zakryta. I z całą pewnością S.H.I.E.L.D dbało o to, aby ich projekt przywrócenia Jamesa do życia był tajny.
- Pana także trzeba opatrzyć? – mruknął lekarz, najwyraźniej nieznacznie zirytowany zachowaniem Jamesa. Jak miał pracować, gdy ktoś patrzył mu na ręce!
- Tym razem nie – odparł krótko i twardo, jakby samym tonem zamierzał mu przekazać tę prostą informacje: nie da się wyprosić. Za cholerę.
- Jak się czujesz? – mruknął po chwili w stronę Rogera, opierając się o ścianę za kozetką. Miał dobry widok na ranę i działania lekarza. – Tym razem to ty leżysz obolały, a ja robię śniadania – rzucił żartobliwie, choć naturalnym dla Żołnierza było to, że jego żarty zabawnie nie brzmiały. Choć może Roger przywykł już do tego szorstkiego, zimnego tonu i niemalże kompletnego braku mimiki twarzy. W takich momentach jak ten, James bywał znacznie bardziej Zimowym Żołnierzem, niż gdy byli sami. Normalna sprawa.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyNie Mar 01, 2015 10:17 pm

Roger poważnie pokiwał głową, słysząc tę wzmiankę o krwi. Jasne, że w to nie uwierzył, ale lekarz nie musiał wiedzieć. Pewnie gdyby czuł się lepiej, rzuciłby jakimś niepozornym tekstem, którego drugie dno poznałby tylko jego partner, tymczasem coraz bardziej doskwierał mu ból.
– Mmm, czuję się tylko w połowie sobą, ale to przez napisy na gazikach w innym języku, niż angielski. – Uśmiechnął się. – Bywało gorzej. – W ostatniej chwili powstrzymał się przed dodaniem, że rany, które on mu zadawał, bywały groźniejsze i bardziej bolesne. Grzebanie przy postrzale nie pomagało Rogerowi w utrzymaniu koncentracji, ale nie mógł się powstrzymać. Ach, ten James i jego poczucie humoru. Ciekawe, czy to zrozumie...
– tym razem na będę spał w łóżku na górze. – Uśmiechnął się niewinnie, patrząc wprost w oczy Żołnierza, zaraz jednak zmrużył powieki i odchylił głowę, z sykiem wciągając powietrze przez zaciśnięte zęby. Lekarz na to zareagował odsunięciem gazika i wyprostowaniem się. Przeprosił grzecznie, ale czy Rogera naprawdę tak bolało czy po prostu robił małe przedstawienie dla Jamesa? No tak. RTG. Trzeba sprawdzić, czy nie ma odłamków metalu albo kości. Tak, tak, poradzi sobie i wstanie sam, sam też dotrze na miejsce, ale jego braciszek idzie z nim. Skąd ten brat w ogóle? Nikt o nim nie słyszał, bo został cudem odnaleziony, ale to tajna sprawa, nie mogą więcej powiedzieć.
Dostali specjalne przepaski na biodra, ochraniające przed promieniowaniem. Chwila i gotowe. Rana została zabezpieczona, ale musieli poczekać na wywołanie zdjęć. Jako że niewiele osób było przyjmowanych w tych okolicach i to jeszcze o tej porze, dostali jeden z gabinetów zabiegowych do dyspozycji, by Roggie mógł spokojnie odpocząć, położyć się... czego oczywiście nie zrobił, jedynie zarzucił na ramiona bluzę i usiadł wygodnie. Milczał dłuższą chwilę, wyraźnie nad czymś się zastanawiając, nie mogąc dać sobie spokoju nawet w takiej chwili.
– Gdy wrócimy, trzeba będzie posprzątać wszystkie nasze prywatne rzeczy... – mruknął bardziej do siebie niż do Jamesa.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyNie Mar 01, 2015 10:40 pm

Nie odstępował go na krok. Szedł za nim spokojnie, ale wciąż uważnie obserwował wszystko, co działo się z Rogerem. Sam właściwie nie pamiętał, aby kiedykolwiek odwiedził szpital takiej rangi. Jego łatano w tych samych paskudnych podziemiach Hydry, w których go torturowano. Nie przejmowano się wówczas niczym – czy go zaboli, czy nie. Zawsze jakoś wychodził z najgorszych odniesionych ran!
Dlatego ten szpital wydawał mu się tak nietypowy i ciekawy. A przez to niebezpieczny. Miejsca, których nie znał, wzmagały w nim czujność. Nie odpuścił także wtedy, gdy zostali sam na sam w gabinecie.
- Trup to prywatna rzecz? – mruknął zupełnie poważnie zastanawiając się nad tą kwestią. Zaraz jednak machnął ręką. – Wiesz, że S.H.I.E.L.D go nie dostanie, prawda? Spalę go albo zakopię. Ale nie wejdą w posiadanie kogoś z tym wszystkim w sobie, bo to wzmoże ich ciekawość. I będą go badać. Powiemy, że spaliliśmy go w walce. Czy coś – wzruszył ramionami. Zerknął w kierunku kozetki, a później na Rogera.
- Kładź się- zabrzmiał równie stanowczo, pewnie. Sam sięgnął po niewielkie krzesło i dostawił je sobie do łóżka. – Nie zmuszaj mnie, żebym cię tam położył, okej? – mruknął, siadając spokojnie. Wciąż zostawał w kamizelce ukrytej pod narzuconą na siebie kurtką i nie widział w tym większego problemu… Najpewniej – tak ubrany chodziłby do miasta.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyPon Mar 02, 2015 1:05 am

Roger za to nieszczególnie skupiał się na samym szpitalu, a na tym, by jak najmniej problemów sprawić, a co za tym idzie: jak najszybciej się stąd wydostać. Był lekko zaniepokojony, uważał na pracowników i substancje, jakie mu podają, ale starał się nie wpadać paranoję i wierzyć w dobre chęci ludzi, ot, po prostu, być sobą. Poza tym zauważył, że podoba mu się akcent, z jakim mówią po angielsku.
Trup... On od dawna wiedział, co z nim zrobią, chociaż było to naprawdę drastyczne i czuł się podle, to wiedział, że muszą jak najlepiej pozbyć się ciała. I zakopanie go tu nie wystarczy, bo przecież metal się nie rozkłada, poza tym słyszał, że nawet po latach można wydobyć odrobinę zmodyfikowanego DNA i na tej podstawie je odtworzyć, a tego by nie chcieli.
– Nie chcę kłamać James. – Zmęczenie dodawało jego głosowi powagi. – I tak ja będę zdawał raport, momentami mogę nagiąć prawdę, ale... – Pokręcił głową. – Nie, nie chcę. Myślałem, że jeśli on naprawdę miał przy sobie materiały wybuchowe to moglibyśmy je wykorzystać do... – Widać było, że samo myślenie o takim rozwiązaniu budziło w nim chęć do buntu, a mówienie już w ogóle, ale z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że powinien szybko złożyć raport, a potem zacznie się odliczanie. Nie wiedział, jak długo Tarczy zajmie reakcja i czy od razu uznają, że jest na tyle bezpiecznie, by zabierać Kapitana z powrotem do Anglii, ale nie mógł ryzykować.
– Mamy blisko wodę, która ograniczyłaby zniszczenia... – Dodał, aby sprecyzować, ale znów pokręcił głową i westchnął. Przetarł twarz dłonią.
– Co? – Czy dobrze usłyszał? Miał się kłaść? O co chodziło? – Tak mi jest wygodnie. Ja nie umieram, James, naprawdę. – Uśmiechnął się do mężczyzny łagodnie, ale za chwilę odrobinę zawadiacko. – ...braciszku.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyPon Mar 02, 2015 12:06 pm

- Zajmę się tym – mruknął, kończąc temat. Miał już względny plan na zrobienie tego w sposób, który ograniczyłby szansę znalezienia jakichkolwiek szczątków. A i owszem – woda będzie bardzo istotnym elementem tych działań.
- Jesteś uparty. Ale nie licz na to, że dam ci się forsować. Będziesz odpoczywał – postanowił krótko, ale jasno i stanowczo, najwyraźniej nie zamierzając zostawiać Rogerowi wyboru w tej kwestii. Nim dodał cokolwiek więcej, wrócił do nich lekarz ze zdjęciami.
- Płuca, przepona całe. Pęknięte żebro… I to właściwie wszystko. Miał pan wiele szczęścia, Kapitanie – powiedział, uśmiechając się mimowolnie. Dla prostego mężczyzny z niewielkiego miasta szansa opiekowania się kimś takim była niesamowitym wyróżnieniem i najwyraźniej młody doktor wcale nie zamierzał nadużywać swoich możliwości. – Możecie ruszać. Dalej bronić świata i w ogóle. Ale powinien się pan oszczędzać teraz – rzucił krótko, po czym zostawił ich samych.
- Chodź, braciszku, rozpierdolmy coś po drodze – mruknął James, samemu uśmiechając się.

Chwilę później opuścili szpital i ruszyli w stronę domu. James milczał, choć wcale nie wydawał się przygnębiony – sprawa została rozwiązana, dlaczego miałby czuć się źle? Nawet, jeśli trup wciąż leżał w łóżku.
Gdy dotarli na miejsce, Żołnierz wjechał samochodem do garażu i wyłączył silnik, ale jeszcze nie wysiadł. Spojrzał na Rogera.
- Zostań w domu. W salonie. I nie pałętaj się – mruknął, jasno dając mu do zrozumienia, że Kapitan najpewniej nie będzie chciał widzieć tego, co mógłby zobaczyć, gdyby postanowił obserwować Jamesa. Ale czy Roger faktycznie się powstrzyma?
Blecker w końcu ruszył do domu i od razu zabrał się do pracy. Złapał trupa za fraki, zarzucając sobie jedną z jego stalowych rąk na ramię, aby łatwiej było mu go wyprowadzić na zewnątrz. Obszedł dom, ostatecznie uznając, że miejsce w którym zwykł rąbać drewno będzie na tę okazję idealne. Na drewnianym pieńku oparł sobie jego lewą rękę i chwilę po prostu stał, patrząc na to truchło. Czy faktycznie takie rozwiązanie będzie odpowiednie?
Innego nie było. Wziął silny zamach, aby następnie wymierzyć silny cios. Stalowa ręka odpadła od reszty ciała. Wówczas James pochylił się nad nim i silnym ruchem wyszarpał ją spomiędzy połów zniszczonej kurtki. Od razu zajął się nią, racząc stal ciosami wielkiego młota znalezionego w narzędziach. Ruch za ruchem. A stal uginała się, coraz mniej przypominając rękę.
Musiał mieć pewność, że wszystkie mechanizmy zostaną zniszczone.
Dokładnie tak samo postąpił z drugą ręką, masakrując je do momentu, w którym bardziej przypominały przetworzony złom niż jakąkolwiek kończynę ludzką. W końcu przestał. Stanął nad ciałem wyprostowany, normalną ręką odgarniając włosy z twarzy.
Odetchnął. Pora działać dalej.
Wrócił do domu, nie odzywając się ani słowem. Spod łóżka wyciągnął coś, co już wcześniej rzuciło mu się w oczy – potężna torba podróżna. Naprawdę potężna. Z nią ponownie wyszedł na dwór, żeby zapakować truchło, niesprawne już ręce i wszystko to, co znalazł po drodze, a co mogło znacząco obciążyć torbę. Dorzucał kamienie, nieszczególnie istotne narzędzia, różnorodne przedmioty. Co tylko wpadło mu w dłonie.
Ostatecznie doszedł do momentu, w którym nie radził sobie z podniesieniem pakunku. Złapał więc go i uniósł jedynie częściowo, ciągnąc truchło po śniegu w kierunku domu. Musiał przejść na werandę. Zajęło mu to dobrą chwilę, ale było warto – w końcu docierał do granic swojego zadania. Jeszcze jedna rzecz. Detonator. Nim system zapalający ulegnie przemoczeniu, ciało zdąży zejść na dno.
Wyłamał barierkę. Odrzucił drewno na bok, a chwilę później po prostu skopał pakunek do jeziora, obserwując jak torba znika w ciemnej otchłani.
- Roger? – rzucił, odwracając się w stronę domu. Zaraz wszedł do środka i odszedł jak najdalej od szklanych drzwi. – Odpalam!
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyPon Mar 02, 2015 8:05 pm

Zajmie się? To zabrzmiało groźnie. Nie żeby nie wierzył w Jamesa, po prostu go znał, a to dawało mu większą możliwość przewidzenia, na co mężczyznę stać. Odpoczywać? Jasne, odpocznie w drodze, potem zajmie się pisaniem raportu, kombinowaniem, co zrobić ze zniszczeniami, z Iwanem. Właśnie, jak ma go przemycić do Londynu...? Rozmyślania przerwał mu lekarz. Czyli mogli już iść! Wspaniale! Pożegnał się z mężczyzną i pierwszy ruszył do wyjścia. Nie, nie czuł się dobrze, ale nie chciał tu dłużej być i wolność jakoś dodała mu energii. W drodze poczuł się gorzej i zaczął denerwować. Niepewność, co może się stać w ciągu następnych kilku godzin, a nawet i dni, działała mu na nerwy. Co zastaną na miejscu? Ten gość naprawdę był sam?
Gdy wrócili, obejrzał, czy dom jest w takim stanie, w jakim go zostawili i zerknął, jak trzyma się ich kot. Nie dał rady usiedzieć w spokoju w salonie, chociaż starał się, nawet przysiadł na podłokietniku sofy, by nie krążyć bezmyślnie po pokoju. Założył nową, czystą podkoszulkę, przy okazji sprawdzając, czy opatrunek trzyma się na miejscu, potem kurtkę i wyszedł. Stanął parę metrów od Jamesa i przyglądał się, co robi jego partner. Nie komentował, ale po jego minie łatwo dało się zgadnąć, co o tym wszystkim. Żałował Pana Nieudanego. Żałował, że trafił do Hydry, że spotkał tamtych ludzi, a raczej potwory, że przeżył do dnia dzisiejszego i zginął w taki sposób, po drodze robiąc wiele złego. Roger nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo zmieniają jego podejście do ludzi i życia takie widoki i wnioski. Już wielką zmianą w nim było to, że w pewnych ekstremalnych sytuacjach uznawał, że śmierć jest najlepszym wyjściem dla świata i samej osoby zainteresowanej. Co będzie dalej?
Pomógł znajdując kilka ciężkich przedmiotów, a to jakąś niepotrzebną metalową część od pogrzebaczy, a to ciężką, szklaną dekorację z gabinetu, ale starał się nie wchodzić Żołnierzowi w drogę. Widząc, że powoli szykuje się moment wybuchu, złapał kota i przykucnął z nim w łazience, chcąc chronić przed hałasem i zaczął go uspokajać. Na znak damy przez Jamesa, zasłonił Iwanowi uszy. Biedny ogoniasty, już na pewno ma dość na dziś...
Usłyszał szum połączony rykiem kipiącej wody. Piękny wieczór.
– Myślisz, że już po wszystkim? – zapytał ostrożnie, wcale w to nie wierząc. Zatrzymał się przy drzwiach na taras i patrzył na coraz słabsze fale.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyPon Mar 02, 2015 8:29 pm

I po wszystkim. Jeszcze dobrą chwilę stał, obserwując jezioro beznamiętnym spojrzeniem. Nie czuł żalu, nawet najmniejszego. Nie czuł się źle z tym wszystkim, co dzisiaj się stało. James był wyprany z takich emocji – wykonał swoje zadanie, to wszystko. A teraz, gdy mała misja dobiegła końca, James odcinał się od niej zupełnie.
Spokojnym ruchem odwrócił się w kierunku Rogera.
- Mm? Miałeś się nie ruszać – mruknął, rozpinając kurtkę. Zsunął z ramion niedbałym gestem, pozwalając opaść jej luźno na podłogę. W ślad za nią poszła bokserka. Spodnie. Bokserki. Skarpetki. Wszystko. Aby tylko uniknąć ryzyka przemycenia odrobiny krwi na materiale własnych ubrań.
Nagi, pozbierał ciuchy, a następnie wepchnął je do kominka, od razu podpalając ogień. W tej chwili nie przejmował się faktem, że jest zimno. A nagość nie krępowała go nigdy. Spokojnym krokiem ruszył w stronę łazienki, żeby móc zmyć z siebie odór cuchnącego ciała tamtego mężczyzny. Nie zamknął drzwi. Właściwie zostawił je szeroko otwarte, aby wciąż mieć oko na to, co dzieje się w reszcie domu.
- Sądzisz, że będziemy musieli spędzić tu noc? Jeśli tak, śpimy w salonie Roger. Znajdziemy jakiś koc i w ogóle – zawołał, wchodząc do kabiny, od razu odkręcając wodę.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyPon Mar 02, 2015 10:11 pm

Po Rogerze nie było widać, czy w ogóle słyszał, co James do niego mówi. Stał nieruchomo, ze wzrokiem utkwionym gdzieś przed siebie i ruszył się dopiero, gdy jego partner był już prawie całkiem nagi. Obserwował go zupełnie bezwstydnie. To ciało... chyba nigdy nie będzie go kojarzył jedynie z przyjemnością, ale w tej chwili był mu wdzięczny za ten chłód. Pewnie gdyby Kapitan musiał go uspokajać i wspierać, sam przejąłby część uczuć i czuł jeszcze gorzej. Był poruszony, że doszło do konfrontacji i że przebiegła ona w taki sposób. W momencie, gdy pociągał za spust, nienawidził Pana Nieudanego za to krzesło elektryczne, za ołowianego żołnierzyka, za Padam-padam, za strzały snajpera i usypianie Jamesa, za liścik, bombę, kokardę i srebrną farbę. Teraz... wstydził się tego uczucia, brzydził.
Westchnął i pokręcił głową do swoich myśli, jeszcze chwilę obserwując mięśnie rysujące się pod skórą partnera. Sam miał ochotę iść pod prysznic, ale bał się, że pozwoliłby sobie na zbytnie rozluźnienie i w razie konieczności działania, mógłby popełnić jakiś błąd. Przyłapał się też na tym, że obserwował dom i widoki za oknami, wyszukując na horyzoncie ruchu. Już raz dali się podejść...
– No tak... – Mruknął i przetarł dłonią twarz. – Napiszę raport. Może uznają, że łącze jest na tyle bezpieczne, by odpisać i dadzą znać, co mamy robić i kiedy się ich spodziewać... Ale naprawdę myślisz, że on był sam? Znałeś go, tak?
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyPon Mar 02, 2015 10:30 pm


- Znałem – odparł, myjąc się w lodowatej wodzie. Tym razem chłód mu nie przeszkadzał – James wciąż pozostawał w pełnej gotowości do działania i mógł znieść bardziej niewygodne rzeczy niż zimna woda.
Niemniej, działał szybko. Pośpiesznie umył swoje ciało, zaraz opuszczając łazienkę. Bez emocji wszedł do sypialni, w której przecież zgładzili tego mężczyznę. Pogwizdując pod nosem, zaczął grzebać w szafie, szukając czegoś odpowiedniego. Wygodnego, ale ciepłego. Czegoś, w czym mógłby poderwać się do walki, gdyby nastała taka konieczność.
- Zabiłem jego rodzinę – mruknął obojętnie, chłodno. – Poza synem. Ten, który nas odwiedził był wtedy… W fazie testów. Zola go torturował. Budował w nim obojętność. Sam wiesz – machnął ręką. – To był test. Czy zniesie to, że ja – jego następca – zabijam jego dziecko w najbardziej paskudny sposób, w jaki potrafię. Jeśli tak, mieli pozwolić mu żyć. Był tylko prototypem. Skoro ja się sprawdziłem, mogli pozbyć się pierwszej wersji Zimowego Żołnierza. Nie zniósł śmierci dziecka. Został przeznaczony do kasacji. Prosta procedura. Zwykle też ja za to odpowiadałem. Tym razem rozkaz był inny. Nie pamiętam, co się z nim stało, Roger. Nie pamiętałem tego, gdy pytałeś, czy są inni tacy jak ja – wyjaśnił, w trakcie tej paskudnej historii naciągając na siebie bokserki i dresowe spodnie z grubego, ciepłego, ale wygodnego materiału. Mówił na tyle głośno i obojętnie, aby Roger wyraźnie słyszał wszystkie słowa.
Będąc już ubranym, wrócił do salonu.
- Niech nas już stąd zabiorą. Wolę pokój bez okna niż to odludzie – mruknął, stając obok Rogera, w tej samej pozycji. Westchnął krótko, zaczynając odczuwać pierwsze skutki zmęczenia. Mógł przeżyć jeszcze dwa takie dni! Ale marzył o wygodnym łóżku i śnie.
- Idź się wykąp. Przynieść ci coś z sypialni? Będę tam szedł po apteczkę jeszcze – powiedział krótko. Starał się nie dotykać ciała Rogera w najmniejszym nawet stopniu, dobrze wiedząc, że mógłby go jakoś urazić. A tego nie chciał!
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyPon Mar 02, 2015 11:30 pm

James nie mógł tego widzieć, ale Roger zasłonił twarz dłońmi i trwał tak chwilę, starając się pozbierać. Już nie chciał, już miał dość. Jak długo jeszcze ten świat będzie musiał ponosić konsekwencje zbrodni Hydry? Albo raczej: czy kiedykolwiek to się stanie? Gdyby tylko mógł wykorzystać wszystkie swoje siły, by pomóc odzyskać im spokój, by więcej nie było zemsty i bólu...
Jednak nie komentował, wszelkie refleksja zostawiając dla siebie. Opuścił ręce dopiero, gdy mężczyzna wrócił do salonu.
– Nie, nie pozwolę im więcej traktować cię jak więźnia. – Brzmiał słabo, przez to jego słowa nie zyskały na wiarygodności, ale jeśli Żołnierz dobrze poznał Kapitana, wiedział, że ten już wcześniej starał się wywalczy dla niego lepsze warunki, a skoro się nie udało, to po prostu pozwolił mu przychodzić do siebie.
Odsunął się od kanapy, jakby rzeczywiście chciał iść pod prysznic, ale obrócił się i stanął przed mężczyzną. Chwilę patrzył na niego nie kryjąc zmęczenia, po czym po prostu pochylił głowę, opierając czoło na jego ramieniu. Milczał długą chwilę, jedynie poprawiając się lekko, by móc bardziej wtulić się w jego szyję.
– Wykąpię się jak wyślę raport. – Podjął, w końcu znajdując nowe pokłady siły. – Możliwe, że będziemy musieli wracać helikopterem, którym tu przylecieliśmy, chociaż nie wiem, skąd przybył do Bazy i ile paliwa wtedy zużył. Głupio byłoby zginąć w wodzie. Ale odpowiedz w końcu wprost. – Wyprostował się patrząc na Jamesa poważnie. – On był sam?
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyPon Mar 02, 2015 11:43 pm

Uwielbiał Rogera. Jego delikatność… Tę ludzką, a nie kapitanową mentalność. I nawet uśmiechnął się na słowa o lepszych warunkach! Nie miałby mu za złe, gdyby Stevneson nie zdołał ich wywalczyć, bo wiedziałby, że faktycznie się starał.
Sądząc, że ten odejdzie do łazienki, James także wyprostował się, chcąc pójść do sypialni. Ale Roger zaskoczył go. Żołnierz bez słowa przygarnął go do siebie, w tej chwili samemu chcąc być silnym dla niego. Role mogły zostać odwrócone przynajmniej na czas powrotu do bazy, prawda? Luźno ułożył ludzką dłoń na jego karku, jednocześnie krótko muskając jego skroń.
- Mówiłem już, Roger – szepnął. – Był sam. Tacy jak my takie misje jak te wykonujemy samodzielnie – mruknął, raz jeszcze przyciągając go do siebie. Obejma dłońmi objął go z cichym westchnieniem, po prostu przytulając Stevensona do swojego ciała.
- Wracajmy do Angli – powiedział w końcu, przywołując ich oboje do rzeczywistości. Chwilę później przywołał ich także inny odgłos. Donośne, żałosne miauczenie z kuchni. James nawet zaśmiał się krótko.
- Miau? – odparł, spoglądając na Ivana stojącego przy misce. – Zajmę się nim. Napisz w tym czasie raport – dodał, dopiero po chwili odsuwając się od Rogera, ruszając do kociaka, który najwyraźniej poczuł się już lepiej. – сильный ублюдок* - mruknął pod nosem.

сильный ублюдок – silny drań.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyWto Mar 03, 2015 1:09 pm

Chciał to usłyszeć, by sprawdzić, co mówi mu przeczucie. Był sam, Roger? Nawet jeśli: nie był jedyny. Jeśli James żył, a od lat był pewny jego śmierci, jeśli żył Pan Nieudany, a nikt nie zakładał takiej możliwości... Sam, ale nie jedyny.
– Taak. Tęsknię za naszym krajem. – Sam odsunął się, potarł twarz dłońmi, zaraz też poczochrał włosy, jakby starał się obudzić, zmusić do trzeźwego myślenia. Uśmiechnął się patrząc na kota. – No, no, jeśli będziesz często tak do niego mówić to zacznie miauczeć z akcentem. – I tyle. Przez myśl Kapitanowi przeszło, by otwarcie zapytać, jak przemycić Iwana do Londynu, ale wolał zająć się tym sam, robiąc Jamesowi niespodziankę. W tej chwili skupił się na jak najszybszym spisaniu tego, co działo się przez ostatnich kilka godzin. Zanotował dokładnie, bezpośrednio, ale jak najzwięźlej, pomijając jedynie sposób, w jaki pozbyli się zwłok i tłumacząc, że on i sierżant zachowają tę informację dla siebie, aby uniknąć zagrożenia płynącego z ewentualnego odnalezienia szczątków Pana Nieudanego, przy jednoczesnym zapewnieniu, że wróg naprawdę nie żyje.
– Trzeba czekać... – Mruknął sam do siebie, nieświadomie pocierając bok, jakby chciał sprawdzić, czy rana nadal tam jest. Podczas pisania uświadomił sobie kolejną rzecz. Wyłączył komputer jak najszybciej, aby nie marnować baterii i wstał, idąc do przedpokoju i zaczynając się ubierać.
– Jeszcze nie skończyliśmy, James. Ten... człowiek pod śniegiem... chcę zapewnić mu właściwy pochówek. – Zaczął rozglądając się przez okno, czy na horyzoncie nic się nie zmieniło. – Ja się tym zajmę, ty będziesz mnie ubezpieczał, dobrze? I jeśli przyjdzie nam tu nocować, ustalimy warty.
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyWto Mar 03, 2015 2:02 pm

Siedząc na podłodze, obserwował uważnie jedzącego kota. Coś zupełnie normalnego, uspokajającego. Ale już po chwili Roger znów rozwiał jego chwilowy ład. James podniósł uważny wzrok na Stevensona i po chwili zmarszczył czoło, pozwalając sobie na ciche westchnienie. No tak. Roger dobra rada. Roger dobry żołnierz. Roger dobry człowiek. Roger dobra istota idzie ratować świat.
- Puszczą ci te… Na łączeniach rany. Te-te. I będzie problem. Nie będziesz go dźwigał – westchnął, podnosząc się z miejsca. Raz jeszcze przesunął dłonią po grzbiecie Iwana, po czym spokojnym krokiem ruszył z Rogerem, naciągając na ramiona jedynie kurtkę. Bez bluzy. Jego paniczna niechęć względem zimna znikała w momentach pełnej mobilizacji.
Wyszedł z nim na zewnątrz.
- Gdzie chcesz go zakopać? Bliżej lasu będzie luźniejsza ziemia – mruknął, wsuwając sobie glocka za pas spodni. – Wybierz miejsce. Zabiorę go tam – postanowił na tyle stanowczo, aby odebrać mu chęć buntu, samemu kierując się w stronę trupa.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyWto Mar 03, 2015 7:21 pm

– Szwy? Będę ostroż... – Skrzywił się. No dobrze, dobrze, jeśli James chciał zamiany zadań, może być. Bezdomnemu to raczej nie zrobi różnicy, a może rzeczywiście lepiej przez pierwszych kilka dni lepiej uważać. Sam zabrał długą broń, latarkę i pozwolił skupić się mężczyźnie na pracy. Ciemno... Księżyc powoli przechodził do nowiu, ale na szczęście nie było chmur i tyle światła wystarczył, by mniej więcej zorientować się w terenie.
– Co? – Zapytał odrobinę zaskoczony. Czy James sprawdzał, jak bardzo trzeźwe jest myślenie Rogera? – Niee, tam będzie więcej korzeni. W połowie dystansu będzie okej. – Machnął latarką, pokazując kierunek. Wcale nie było łatwo iść przez taki śnieg, ale żaden z nich nie narzekał. Gdy dotarli na miejsce, Roger oświetlał ziemię dla Żołnierza, starając się za wszelką cenę nie patrzeć na sztywne zwłoki bezdomnego. Rozejrzał się, pilnując, czy dalej są sami i nie wytrzymał. Biedny, biedny człowiek...
– Umarłeś dlatego, że dałem ci jedzenie... to tak, jakbym to ja cię zabił. Wolałbyś być głodny czy żywy? – Pytał cicho. – Ktoś będzie na ciebie czekał, tęsknił za tobą? Przepraszam, cię, przepraszam... – Czy jeszcze coś mówił? Nie wiadomo, bo odwrócił się i zaczął przechadzać, zataczając mały krąg i wracając do Jamesa. Spojrzał na niego i westchnął.
– Zastanawiałeś się kiedyś, jakby to było zniknąć... ale z własnej woli, tak gdzie się chce, bez groźby wiszącej nad głową walki o własne i... – Zawiesił głos. – Cudze życie?
Powrót do góry Go down
Stephen

Stephen


Liczba postów : 947
Join date : 12/04/2014

StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 EmptyWto Mar 03, 2015 7:40 pm

Nie mógł słuchać jego wyrzutów. Spokojnie przeniósł ciało na odpowiednie miejsce, w którym już po chwili zaczął sprawnie kopać dół, starając się zignorować słowa Rogera. Nie, nie mógł sobie teraz pozwolić na bycie sobą. Gdyby uległ swojej naturze, potrząsnąłby Stevensonem zdecydowanie zbyt brutalnie. Wolał milczeć, sukcesywnie kopiąc dół na tyle głęboki, aby ciało było bezpieczne.
- Co? – odezwał się na jego pytanie, a po chwili zmarszczył czoło. – Roger – mruknął, wychodząc z wykopanej dziury. Stanął na jej brzegu, oceniając głębokość krytycznym spojrzeniem, a po chwili ponownie wszedł do niej, aby dodatkowo ją pogłębić.
- Nawet, gdy mówiłem ci, że chciałbym uciec, zniknąć gdzieś i w ogóle, to nie sądzę, abym faktycznie tego chciał – przyznał, machając łopatą. – Ile bym wytrzymał – mruknął. – Ale rozumiem to, że ty możesz tego pragnąć. Miałeś nieco większą styczność z normalnością, mógłbyś się odnaleźć. Moje miejsce jest w wojsku, pod rozkazami i kontrolą – o tak, i jemu zmęczenie dawało się we znaki. Choć brzmiał bez jakichkolwiek wyrzutów czy żalu, to gdzieś w jego głosie pobrzmiewała irytacja. Bo nie mógł zrozumieć tych wyrzutów sumienia Rogera! Bo go wkurwiały. Nie żyje i koniec, po co rozpaczać? To mu życia nie przywróci, a żywym może istnienie utrudnić. Może nawet lepiej, że bezdomny zmarł? Nie musiał więcej myśleć o tym, jak zdobyć jedzenie. Jak przetrwać. Szkoda tylko, że pewnie żarcie, które kupił mu Roger, zmarnowało się.
Skończył. Wyszedł z dołu, aby następnie umieścić w nim ciało starca. Nie czekając, zaczął je sukcesywnie przysypywać ziemią, zakopując potężny dół.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





StephenxGregor - Page 23 Empty
PisanieTemat: Re: StephenxGregor   StephenxGregor - Page 23 Empty

Powrót do góry Go down
 
StephenxGregor
Powrót do góry 
Strona 23 z 40Idź do strony : Previous  1 ... 13 ... 22, 23, 24 ... 31 ... 40  Next
 Similar topics
-
» StephenxGregor

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Odpisz mi, Stefan! :: ∎ Historie-
Skocz do: