IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Ryūmine Toyota..

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Ryūmine

Ryūmine


Liczba postów : 10
Join date : 09/03/2014
Age : 37
Skąd : Japonia; Hokkaido; Sapporo

Ryūmine Toyota.. Empty
PisanieTemat: Ryūmine Toyota..   Ryūmine Toyota.. EmptyPon Kwi 21, 2014 9:58 pm

Imię/Imiona i nazwisko:

    O tym imieniu krążą legendy, niezliczone pogłoski.. Na dźwięk tych słów na skórach studentów pokazują się dreszcze, kobiety uciekają z płaczącymi dziećmi, spragnione krwi lwy podkulają ogony, a wierzący w apokalipsę zaciągają kredyty w bankach.. Nadane mu imię zapisane zostało w pierwszym członie tym samym znakiem, którego używa się do spisywania japońskiego słówka „smok” - 竜, zamiast リュ. Ryūmine - „mój smok”? W rōmaji oczywiście dopuszczalne jest zapisywanie jego imienia: „Ryuumine”. Forma bez jednego 'u', „Ryumine”, jest błędna. Ze względu na wyznanie rodziny, shintoizmu, nie zostało mu nadane więcej imion. Po ojcu odziedziczył nazwisko Toyota. トヨタ 竜ミネ。

Pseudonim:

    Czy jegomość posiada takowy? Bardziej prawidłowe pytanie powinno brzmieć, czy ktokolwiek kiedykolwiek odważył się nadać mu jakieś żartobliwe miano. Otóż.. Świadkowie nie chcieli zeznawać, co zobaczyli. A śmiałkowie.. cóż. Okay, pomijając tych, którzy pokrzywdzeni zostali przez Toyotę za pseudonim, który krótko mówiąc, nie przyjął się, jakieś tam miał. Zwracano się do niego zdrobnieniem najczęściej - Ryū. Na NicoNicoDouga posługuje się nickiem „Mint”. I.. to chyba tyle.

Wiek:

    Damy się o wiek nie pyta! Dobrze, dobrze, żarty. Na dzień dzisiejszy ma dwadzieścia osiem lat. Swoje święto obchodzi dnia 30 sierpnia, jako zodiakalna Panna. Aczkolwiek o tej dacie uświadomieni są jedynie ci, którzy dłużej znali Toyotę. Nie dzieli się on tą informacją, sam chciałby o niej zapomnieć, ponieważ data jest związana z jeszcze jednym zdarzeniem w jego życiu..

Pochodzenie:

    Przybył z drugiego końca świata, z Azji. Z kraju Kwitnącej Wiśni położonej nad morzem japońskim i Oceanem Spokojnym – Japonii. Dokładniej za dzieciaka urzędował na terenie prefektury Hokkaido, a jeszcze dokładniej w jej stolicy, Sapporo.


Rodzina:

    To jedna z historii na osobną książkę. Skomplikowaną, długą książkę, która poszłaby do spalenia w kominku.
    ┐ Hiriko Toyota – babcia ze strony ojca, 70 lat; Babunia! Najlepsza osoba, z jaką kiedykolwiek Toyota miał do czynienia i do dnia dzisiejszego nie miał sposobności, by zrazić się do niej w jakimkolwiek najmniejszym procenciku. Jedyna osoba w rodzinie, którą darzy sympatią i gdyby jej zabrakło, jego życie odwróciłoby się o 180°. Nie potrafiłby sobie poradzić ze świadomością, że odszedł ktoś, kto poświęcił mu bezinteresownie tyle czasu, znosił jego humorki i kochał bezwarunkowo. Młoda duchem staruszka pamiętająca każdą chwilę szczęścia Ryū i sentymentalnie kolekcjonująca jego zdjęcia z dzieciństwa. Dogadują się świetnie, choć są iście swoimi lustrzanymi odbiciami! Hiriko – rezolutna, kontaktowa podróżniczka z nieodłącznym, szczerym uśmiechem, żyjąca pełnią życia. Ryūmine – typ nieznoszącego się przenosić domatora, z którym nie da się porozmawiać normalnie bez wszczynania kłótni. Aczkolwiek łączą ich niektóre cechy, które są niemalże dziedziczne w rodzie Toyotów – ta pani jest zapalczywa, dynamiczna i zasadnicza. Takiej żywiołowej i otwartej na świat babci to ze świecą szukać. A pro po tych babcinych dalekich wypraw, to tak, chociaż już ma swoje lata, dopiero teraz naszła ją ochota, by poznać każdy kąt na tej planecie. Jednego dnia w Hiszpanii, podrywając jakiegoś gorącokrwistego latynosa, za tydzień w Chinach zgłębiając tajniki kultury i próbując okiełznać ten skomplikowany język z tutejszymi, innym razem w Wielkiej Brytanii podziwiając niezrozumiane dzieło, Stonehenge, a potem dzwoniąc przez Skype do wnuczka z zapytaniem, kto, do cholery, to wybudował i czy on to wie. Przecież jej ukochany wnuczuś musi coś takiego wiedzieć! „..Czekaj. Jak to „to nie zostało odkryte”? Nie wiesz? To co za idiota przyznał Ci ten doktorat, dziecko?! Nic nie stałoby się, jakbyś dłużej na tych studiach sobie pośmigał! Może odpowiedziałbyś biednej babuni na pytanie! Te, te, żadne „Obaa-chan”! Co z tymi dzisiejszymi dziećmi.. Takie marudne!”.
    ┐ Nihoame Toyota – ojciec, 50 lata; Zmierzły chytrus nieprzykładający się do czegokolwiek, choćby to było jego priorytetem. Jego praca to istna prowizorka która nie przynosi mu żadnej radości, ani satysfakcji, gdyż była narzuconą wolą jego wuja (a dla niego rzeczą najważniejszą jest posłuszeństwo wobec opiekuna!). Otóż, Pan Toyota jest weterynarzem. Aż dziwne, że jeszcze tkwi w tym zawodzie! Nie cierpi zwierząt. Pan Wszechwiedzący o kamiennej twarzy oraz czarnym humorze. Nie zna się na żartach, nie korzysta z życia. Najchętniej położyłby się do trumny i czekał z daleka od tych, którzy nakładają na niego całkiem dla niego zbędne obowiązki. Wymądrzający się, pięćdziesięcioletni pan, który wyrzucając lata temu swojego piętnastoletniego syna z domu, zażądał od niego zapłaty za czas i pieniądze poświęcone na jego wychowanie. Na odchodne powiedział mu, że jeszcze przyjdzie błagać na kolanach, ale wtedy „skończy się dzień dziecka i trzeba będzie dorosnąć”. Przepraszam, co? Pomylił się. I zobaczył wtedy potomka po raz ostatni. Wiele rzeczy traktuje, jako ciężki przymus. Ignorant, arogant, leń.. Dla Toyoty starszy Toyota jest absolutnym zerem. Darzy go szczerą i dozgonną nienawiścią. Źle się czuje ze świadomością, że na dowodzie osobistym ma jego imię. Aż go mdli, gdy pomyśli o tak bezwartościowym człowieku, jakim jest jego ojciec.
    ┐ Suora Toyota, z domu Ichisoru – matka, 52 lat; Krawcowa z zawodu, projektantka niebanalnych kreacji dla kobiet, kiedyś także zajmująca się przemysłem odzieży dziecięcej. Przekwitła piękność Sapporo, która pozytywnym komentarzem na temat jej nieskromnej osoby nigdy nie pogardzi. Panikująca pani, przejmująca się ciągle zdaniem sąsiadów, przewrażliwiona na punkcie swojego wizerunku w oczach znajomych i zadająca pytania w stylu: „Czy to dobrze na mnie leży?”; „Co o tym sądzisz?”; „Czy nie sądzisz, że pięknie zestawiłam te barwy ze sobą?”. Dlaczego pyta? Czeka na pochwały jej zmysłu artystycznego, by poczuć się doceniona na scenie mody, na której niestety niegdyś dużo nie zawojowała. Nie daj Bóg, jeżeli skrytykujesz ją. Z niziutkiej, leciutko pulchnej brunetki ukrytej zza prostą, przydługą grzywką i zza grubymi, jak denka butelek szkłami okularów wydostanie się na wolność prawdziwy demon. Ciężko znosi negatywne opinie, nie ma w sobie za grosz dystansu. I umiejętnościami organizacyjnymi też nie grzeszy. Naprawdę, w rodzinnym domu Ryūmine nieustannie potykał się o porozwalane po całej podłodze pudła z ubraniami na przecenę. Nic nie potrafi załatwić, choć kieruje sklepem i twierdzi, że od tego ma pracowników. Oni mają wiedzieć, czego ona oczekuje i chce. A następnie oni mają wysłuchiwać jej długich, monotonnych, bezsensownych kazań, które sprowadzają ludzi do punktu wyjściowego. Ryū nie miał z nią dobrych kontaktów, aczkolwiek na pewno lepsze, niż z ojcem. Nie widział się z matką od..trzynastu lat
    .┐ Amiki Kiruori, kiedyś Toyota – siostra, 26 lat; Ucieleśnienie doskonałości, które bardzo odstaje od reszty rodziny tym, że nie udzielił się jej tzw. ognisty gen. Wysokie IQ, idealne ciało, urodziwa twarzyczka.. Podziwiana za inteligencję, aparycję. Uzdolniona teatralnie, bardzo cicha i życzliwa persona, która nikomu źle nie życzy. Pozbawiona dynamiczności, powolna, spokojna, bez trudu akceptująca porażki, nieuparta i ugodowa kobietka o smutnych oczach. Zamknięta na świat, przewrażliwiona, ale mocno kochająca osóbka, która tylko pod wpływem impulsu mówi złe rzeczy pod czyimś adresem, a potem tego bardzo żałuje. Na co dzień zajmująca się aktorstwem, często widniejąca na okładkach gazet promujących na terenie Japonii stwierdzenie, iż małe jest piękne. Owszem, zabójczo piękna, aczkolwiek stosunkowo niska Amiki, która swojego wzrostu się nie wstydzi i bardzo często pomaga z kompleksami innych dziewczyn. Przeraźliwie rzadko się uśmiecha, chyba, że do zdjęcia, jednakże jest dobą, skorą do pomagania ludziom początkującą artystką. Oczko w głowie rodziców i to ona jedynie zyskuje jakiekolwiek uznanie w ich oczach. Kiedyś w kazirodczym związku ze swoim starszym bratem, Karasuką, który trzeba przyznać, znęcał się nad nią, a pomimo tego ona dalej go kochała. Odeszła od niego, kiedy ten poszedł do więzienia i nie mogąc wytrzymać stresu, odseparowała się od braci. Zmieniła nazwisko, przeprowadziła się.. i poznała miłość, która liczy się z jej uczuciami.
    Toyota zauważył coś kryjącego się pod długim rękawem siostry, który na krótką sekundkę się podwinął. Bez namysłu pochwycił jej nadgarstek, ta przestraszona spróbowała się odsunąć, nie chcąc pokazać ranek po cięciach. Brat zmarszczył brwi, spojrzał na nią spod byka.
    - Cięłaś się?
    Nie odpowiedziała. Jedynie odwróciła w bok szare oczęta.
    - Przez tego chuja?
    Zdawała się ignorować zgrzytanie zębami, przygryzła dolną wargę.
    - I jeszcze, kurwa, odmawiasz zeznawania przeciwko temu skurwielowi, tak?
    Skuliła się lekko, czując się znowuż zagrożona. Nastało momentalne, niezręczne milczenie.
    - Następnym razem tnij wzdłuż żył.

    ┐ Taiya Ieshiba – przyszły szwagier, 28 lat; A oto i on. Człowiek, który był w stanie zdobyć zaufanie poważnie zranionej Amiki i podbić na nowo jej serce, przysięgając, że będzie jej tarczą, a jednocześnie opoką. Są ze sobą od trzech lat, lecz Ryū nie ma pojęcia o tym, iż jego nielubiany kolega z ogólniaka, którego niejednokrotnie stłukł, jest z jego siostrą.
    ┐ Karasuka Toyota – brat, 30 lat; Druga czarna owca. Po zakończeniu nauki w szkole średniej, zajął się branżą przemytniczą marihuany z Kolumbii na teren Japonii. Szybko piął się po szczeblach drabiny swojej.. „kariery”, stając się jedną z ważniejszych osób odpowiadających za dostarczenie towaru do kraju. Był bardzo nieuchwytny i ostrożny w swojej pracy, aczkolwiek w życiu prywatnym, to już całkiem inna bajka. Złośliwy, sarkastyczny, sztuczny drań odznaczający się wyjątkowo wielkim narcyzmem i ogromnym ego. Bardzo podobny do brata? No, Karasuka przynajmniej posiadł tajemniczą umiejętność poskramiania swojego gniewu. Bardzo z niego pozytywna, uśmiechnięta osoba (a czego można się spodziewać po dilerze zioła?). Cholerny oszust, przebiegły kanciarz, niereformowalny manipulator, bardzo pewny siebie pan „zatańczysz, jak Ci zagram” z obsesją na punkcie swojego brata. Obiekt największej, niewygasłej, pomimo upływu lat i wręcz przeciwnie – wciąż rosnącej oraz bezgranicznej nienawiści młodszego Ryūmine. Nikt nie wie, co kieruje Karasukę w jego poczynaniach względem wykładowcy. Od zawsze go nie cierpiał, żaden z nich nie pamięta, kiedy ta wojna miała swój początek, końca też nie było. Między nimi pokoju nigdy nie będzie. Jak opisać najtrafniej ich relację? Jeden drugiego posłałby do bram Piekła, poprzez najboleśniejszą śmierć, jaka jest ludzkości znana. Słysząc to imię, Ryū wpada w iście furię. Stosunki między braćmi nigdy nie były przedmiotem żartów w ich przeszłości, chociażby w okresie dorastania. Ludzie obawiali się o samych siebie, kiedy ta dwójka była zbyt blisko siebie. Odkąd młodszy Toyota ukończył dziesięć lat, przestali dzielić pokój, a po jakimś czasie jeden dom, by ograniczyć ich kontakt do minimum – tak postanowili kochani rodzice. Na czarnej liście mężczyzny Karasuka zajmuje swoje wyjątkowe, pierwsze miejsce. Nie zobaczyli swoich twarzy już od około 4 lat. I bardzo dobrze. Ostatnie ich spotkanie skończyło się na rozległych obrażeniach cielesnych Ryūmine, długotrwałym pobycie w szpitalu i rehabilitacji. Zaś starszy po postrzeleniu w krok i kolano został bezpłodny, a oprócz tego kulawy. Aczkolwiek pomimo swojego kalectwa bardzo dobrze radzi sobie w więzieniu, odsiadując swój wyrok dziesięciu lat pozbawienia wolności. Wręcz bardzo przyjemnie mu się tam czeka do swojego uwolnienia, aż znów będzie mógł znaleźć swojego ukochanego braciszka i poderżnąć mu gardło. A Japończyk jedynie czeka na niego, żeby wyświadczyć światu największą przysługę, jaką może i pozbyć się go raz na zawsze. Nie liczą się dla nich konsekwencje swoich planów.


Orientacja:

    Akurat tego bardzo ciężko się domyślić. Co zadziwiające, jego seksualność nie kręci się wokół trans-, ani homo-, a biseksualizmu. Tak, dobrze przeczytaliście! To nie jest fałsz, żadna fikcja. Na przekór pozorom Japończyk czasem się obejrzy na ulicy za kobiecymi atutami.

Grupa:

    Z pokorą przyjmujemy brąz, ponieważ jest członkiem personelu, aczkolwiek nie w TRS. Także.. mieszkaniec miasta.

Szkoła:

    Nie uczęszcza. Ukończył dawno już jakiś czas temu. Po podstawówce zaczął liceum profilowane plastyczne, jednakże tam spędził jedynie pierwszą klasę, potem przeniósł się do liceum ogólnokształcącego, uczęszczając w międzyczasie na kursy. Po szkole średniej poszedł na studia w kierunku historii sztuki i w przyspieszonym tempie (z powodu spraw losowych) zdobył doktorat.

Przedmioty/Profil: -
Status: Wykładowca AoFA.

Charakter:

    Ktoś, kogo po prostu nie chcesz spotkać na ulicy, a tym bardziej popaść w jakiekolwiek konflikt. Uosobienie arogancji i egoizmu, od którego bije zadziwiająca niepokojąca, gęsta, jak smoła i wroga aura. Pełna chłodu, jak północne wiatry oraz grozy, jak w samym środku spowitej nocą tundry.Książki z całą pewnością nie powinno oceniać się na podstawie samej strony tytułowej. Tylu ludzi już było święcie przekonanych, że mają do czynienia z małą słodyczą, urokliwym aniołem o cudnej buźce, który zstąpił im sprzed samych bram niebios specjalnie dla nich. To się kochasie zdziwili. Przekonali się o prawdzie kryjącej się w pierwszym zdaniu tegoż akapitu.
    - Przepraszam, że pytam, ale, Aniele, czy spadłeś kiedyś z nieba? – zapytał, szczerząc śnieżnobiałe kły w perlistym uśmiechu z szamoczącym w piersi sercu niesionym na skrzydłach miłości. Istotka zwróciła swoje lico ku temu, kto zaczepił ją, po czym przemówiła pełnym serdeczności tonem głosu, a jej prawa powieka zadrgała dwukrotnie:
    - Przepraszam, że pytam, ale czy nie chciałbyś pooglądać zawieszenia pędzącej ciężarówki?

    Tak, pod powłoką japońskiej lolitki ukrywa się prawdziwy demon, uwierzcie na słowo, bo przekonywać się zapewne nie chcecie. A teraz pytanie za 1000 punktów - od czego tutaj zacząć, aby się nie pogubić?
    Po pierwszym przykładzie sytuacji z życia pana Toyoty, spostrzeżenie tego, jak niekontaktowy z niego człowiek, jest czymś bardzo prostym. Należy do ludzi bardzo zdystansowanych, którzy nie dzierżą zmian, co za tym idzie, nowi znajomi nie są im w żaden sposób potrzebni do szczęścia. Żyją starymi schematami, podążając swoimi utartymi ścieżkami, jakich tor zmienić jest bardzo trudno, a zasłużyć na zbliżenie się do ich posiadaczy jeszcze trudniej. Okropny charakter tegoż pana ukształtował się na przestrzeni wielu lat, po nieakceptowanych przegranych, satysfakcjonujących zwycięstwach, osobistych tragediach, potknięciach, bólach życia dorosłego i samotności towarzyszącej mu przez ten cały czas do dnia dzisiejszego. Japończyk pomimo tego, iż z nimi pracuje, przestał darzyć sympatią tych wszystkich – w jego zamglonych od zepsucia oczach – oszukańczych, fałszywych ludzi. Jest nietowarzyski. Kiedyś to zajęcie sprawiało mu przyjemność. Mógł poznawać, bratać się z nowymi kompanami, cieszyć się, przeżywać, uczyć, samemu pozyskiwać nieznane dotąd mu nurty życiowe. Lecz przeszło mu to, pojawiając się jedynie okresowo w niektórych momentach jego krótkiego życia. Zrobił sobie takich fach i w nim pozostał, nie widząc siebie nigdzie indziej, mimo faktu, iż samo w sobie przebywanie z pozostałymi, ledwo znanymi mu osobistościami było dla niego utrapieniem. Bo on nie znosi zmian. Aczkolwiek decyzję o przeniesieniu się z drugiego końca świata, z terenu Hokkaido, do stolicy United Kingdom podjął bardzo szybko. Bez zbędnego przemyślenia konsekwencji swoich działań, pod wpływem wstrząsającego impulsu, który zadecydował o tym, że opuści po dwudziestu siedmiu latach Archipelag Wysp Japońskich. Będąc znakomicie zorganizowanym, nie zabrało mu dużo czasu spakowanie się do jednej torby (i pochwycenie klatki z ukochaną Ingrid!), złożenie wypowiedzenia, pochwycenia niezbędnych dokumentów, po czym opuszczenie kraju, załatwienie sobie bezproblemowo pracy i odpowiadającego jego oczekiwaniom mieszkania w Londynie.Odseparował się od swojej przeszłości, kryjąc swoje wszystkie przewinienia i zasługi przed światłem dziennym, pragnąc zacząć tam, gdzie będzie miał dla społeczeństwa praktycznie czystą kartę. Nikt go nie zna całkowicie, poznać bliżej nie próbuje, gdyż ten skutecznie odstrasza potencjalnych chętnych do związania relacji. Nawet studenci, z którymi ma kontakt niemalże codziennie, zdążyli się dowiedzieć jedynie, że mają zajęcia u Toyoty, imienia nie znają, spekulują, iż jest z jakiegoś miejsca w Azji i duża część z nich nie jest świadomych, że ma do czynienia z przedstawicielem płci brzydkiej. Są święcie przekonani, że ten oto pan jest kobietą. Co jest akurat śmieszne, ponieważ ich postrach nie kryje się ze swoją płcią, a poza tym inni pracownicy Academy of Fine Arts zwracają się do niego per „Pan”. Jednakże Toyocie nie tyle odpowiada zwracanie się do niego „missis”, zamiast „mister”, co jest mu całkowicie obojętne. Nie poprawia ludzi, nie przywiązuje do tego swojej uwagi.. Niech sądzą, co chcą. Prawdy od niego nie wysępią. Ryūmine jest bardzo skrytą osobą, która nie zwierza się nikomu, nie opowiada na prawo i lewo, co na sercu mu ciąży. Szczerze, to o jego uczuciach nikt do końca nie był uświadomiony, oprócz.. jednej osoby o imieniu Akiakane Yoshida. Choć odgrywał znaczącą rolę w żywocie tego, o którym ten tekst jest, o nim opowiemy później. Nie chcemy przecież, żeby ta charakterystyka był zdominowana rzez opowieści z dzieciństwa tych dwojga. Zielonooki jest cholerykiem. I to jednym z najgorszych przypadków, jakie odnotowano na przestrzeni – co najmniej! - ostatnich dwustu lat, o ile taki spis kiedykolwiek prowadzono. Nieuleczalny agresor, który chwilami potrafi pokazać zachowania typowe dla dziewoi przed dniami płodnymi. Tylko, że u niego idzie zaobserwować taką drażliwość codziennie, dwadzieścia cztery godziny na całą, okrągłą dobę, przez każdy tydzień roku zwykłego i przestępnego także. Aczkolwiek jego zachowanie jest bardziej destruktywne od zachowania kobiet podczas okresu. Taki już się urodził i taki pozostał. Ale trzeba przyznać, że chociażby przedszkole, do którego uczęszczał Toyota, dla opiekunek było, jak prawdziwy obóz przetrwania. Ile one z tym buntownikiem przygód miały, to historia. Źle zaczęliśmy. Ten temat zostawmy na później! Jak każdy – Toyota ma swą dumę. Aż dziw, że jego pycha potrafi zmieścić się razem z jej posiadaczem w jednym pomieszczeniu. To, że w pomieszkiwanie w jego niedużym ciele nie jest aż tak dyskomfortowe dla jego pyszałkowatości, to dopiero. Granice jego wielkiego ego są wszelkim odkrywcom owiane tajemnicą, rozciągając się pewnie dalej, niż po sam horyzont. Zagadką jest to, dlaczego jeszcze nie skorygowano słownika wyrazów bliskoznacznych i do słowa 'pycha' nie dodano synonimu 'Ryūmine Toyota'. Trzeba przyznać, jegomość nie chodzi z uniesionym ku chmurom podbródkiem, ani głową chylącą się ku podłożu, choć każdy człowiek zaleciłby mu spojrzenie czasem w którąś z tych stron, zamiast patrzenia tylko przed siebie. U tegoż pana nie zarejestrowano zjawiska dystansu do siebie, ponieważ najzwyczajniej w świecie go nie posiada. Żadnego żarciku, nieważne, jakie jego autor miał intencje, nie puści koło ucha mimowolnie. Awantura gwarantowana w stu, a nawet dwustu procentach! Obraza dla niego zawsze jest obrazą. Zawsze jest skłonny się odgryźć i to ze słodką satysfakcją. Złośliwy jest. Sam z siebie się nie potrafi śmiać. Zresztą, czego się spodziewać po takim niereformowalnym ponuraku? Nie szczędzi słów do skrytykowania kogoś, ale żal mu swojego słowiczego głosu na radosną reakcję na jakiś zabawny komentarz. Ryūmine nie zwykł pokazywać swojego szczęścia swojemu otoczeniu, jego samego bardzo ciężko jest zadowolić, gdyż nie należy do grona osób, u których uśmiech może być wywołany byle pierdołą. Wręcz przeciwnie! Nie jest typem artysty, któremu pokazanie swojego dzieła przyniesie jego miliard interpretacji, choćby to był bohomaz zrobiony w kilka sekund. Można śmiało założyć, że nic mu się nie podoba.Trzeba napomknąć, wymagający z niego był belfer. Lecz nie pokrzepiał zniechęconych uczniów słowami: „Stać Cię na zrobienie czegoś lepszego.”. Takie zdanie nigdy nie przeszło temu skąpcowi w komplementach przez krtań. W życiu. Uważa, że pocieszanie jest oznaką słabości pocieszającego, a jednocześnie litością okazywaną względem pocieszanego. Toyota kieruje się bardzo prosta zasadą, która głosi, iż słabsi umierają. Niespecjalnie optymistyczna myśl, tak samo, jak cała postać Pana Złego, jednakowoż ten ceni sobie w duchu tylko osoby, które będąc w pojedynkę, nigdy nie pozwoliły się złamać. Nie sztuką jest przecież osiągnięcie czegoś z powodu znajomości, dzięki ofiarowanego przez kogoś wsparcia, a zapracowanie samodzielnie na chleb, na szacunek, na swoją dobrą przyszłość. I taka jest reguła funkcjonowania w czarno-czarnym świecie Ryūmine, który nie umie zdobyć się na ostatki dobrego serca w obliczu czyjegoś zmartwienia, czy zaniepokojenia. Aczkolwiek równie nieustępliwy jest w stosunku do siebie samego. W swoich twardych zasadach trwa też, kiedy sam ma kłopot, choć patrząc prawdzie w oczy, taka sytuacja nie zdarza się na co dzień. Podłamany Ryūmine? On przenigdy nie stanął twarzą w twarz z obliczem prawdziwej depresji. Lecz odkąd pozostawił za sobą ojczyznę, choć nie da tego po sobie poznać, odczuwa coś na kształt, kolokwialnie mówiąc, doła. Oddala od siebie ten niedorzeczny pomysł, że został mocno ugodzony prosto w serce i.. trochę mu przez to źle. Pan Toyota jest kimś, kto prędzej zginie, niż okaże słabość, czy pokorę. Zawsze twardo stąpa po ziemi. Jest cholernie pewną siebie osobą. Swoje decyzje podejmuje w możliwie odpowiedzialny sposób, każda osobno rozważy i podda analizie, oczywiście, jeśli jest na to czas. Gdyby wciągnął się w hazard, prawdopodobnie przegrałby w najgorszym przypadku cały dorobek swojego życia, pewnego pięknego dnia stawiając wszystkie pieniądze w jakiejś grze. Jak dobrze, że go to nie kręci, bo byłby bankrutem.. Naprawdę. Bardzo rzadko zdarza mu się zawahać, wierzy w siebie, swoje umiejętności i w nieomylność swojego zdania.Nie użala nad sobą, nie poddaje się, nie ukorzy się przed kimś, nie poprosi o pomoc, choćby trawił go nieznośny ból. Jest uparty, jak wół. Albo nawet gorzej od niego.
    Pielęgniarka zanim odjechała z wózkiem, spojrzała jeszcze raz przelotnie na pacjenta na nowo zasypanego pod stertą książek i notatek od kolegów z uczelni. Uśmiechnęła się subtelnie.
    - To pokrzepiające.. Tak patrzeć na ucznia przygotowującego się do zdawania czegoś, choć kto wie, czy zdąży się podjąć egzaminów.
    Toyota zerknął na nią krytycznie, jakby chciał ją unicestwić.
    - Bardzo zabawne. Się uśmiałem. Boki zrywać. Skończyłaś? Jestem zajęty.

    Cokolwiek by nie było, ten zawsze postawi na swoim. Inaczej pracować nie będzie. Jest zagorzałym indywidualistą, który nie został stworzony do pracy w zespole, dlatego też ma tendencje do rządzenia się i wpadania w gniew, gdy jego zdanie zostanie zlekceważone na rzecz innego. Jeśli już miał pracować z kimś jeszcze, zawsze powoływał się na lidera tego przedsięwzięcia. A do tego nie dopuszczał innych członków do głosu, tak już bywało po prostu, że tamci skazani byli na tyranię Toyoty. Ponadto mieli dodatkowo o tyle źle, że Ryū robi coś albo dokładnie, albo zostawia coś w diabły, bo to niewarte jego poświęcenia. Jest perfekcjonistą do bólu. Nie dzierży dezorganizacji, spóźnień, uchybień. W jego świecie idealnym książki są posegregowane alfabetycznie, uwzględniając także format dzieła, by żaden grzbiet nie wystawał ponad szereg. Kto by pomyślał, że artysta może mieć tak utarty, szablonowy tok myślenia! A do jego zdenerwowania przyczynić się może istna błahostka. Przełożenie jakiegoś przedmiotu należącego do niego na inne miejsce; powiedzenie mu, że się nie ma czasu; słówko o jego nieprzyjemniej agresji – boom, drżąca powieka! Okropnie drażliwa i szorstka persona.


Wygląd:

    Przed poznaniem tego aroganckiego, egoistycznego, wrednego, złośliwego, nieznośnego, agresywnego[...] choleryka, pozornie nie przypomina takiej złej persony. Ba, większe podobieństwo prędzej znajdzie się między Ryūmine, a ślicznym, nihońskim kwiatuszkiem, niż między małym koszmarkiem, diabłem tasmańskim. Ujrzenie takiej uroczej istotki przechadzającej się po ulicach Londynu zapewne powoduje zadumę u lokalnej społeczności, zwłaszcza części płci brzydkiej. I jak tu nie podejść i nie zagadać? A potem - i jak tu uciec? Zostawiając okropne usposobienie Japończyka.. Ano, pochodzenie. Nie oddalajmy tezy, że ktoś mógł nie słyszeć o tzw. „syndromie Azjaty/Japończyka”. Obiło Wam się o uszy takie określenie? Otóż, u tej nacji naturalnym jest niewysoki wzrost i na ogół również niska waga, to wiadome i widoczne na pierwszy rzut oka. Wykładowca również nie uchronił się przed klątwą ciążącą nad azjatycką częścią świata. Bojowy charakterek poważnego Pana Toyoty skrywany jest pod ciałem, które mierzy zaledwie 169 centymetrów wzwyż i nie zwykł narzekać na to, jakim przyszło mu być, choć trzeba przyznać, że zapytany, jeśli już odpowiedziałby, powiedziałby, że to jest coś około 170 cm. Zresztą, tak przecież jest, zatem w tej kwestii nie okłamuje nikogo! Zaś z masą ciała ciągle mu coś nie odpowiada. Co nie znaczy, że mężczyzna to głodzący się anorektyk! Owszem, aparycja nasuwa tego typu wnioski, jednakowoż to nie jest jego wina. On kocha jeść, aż za bardzo. W przeszłych latach odczuwał nieustanne wahania wagowe nawet od 70 kilogramów do obecnej, iście koguciej wagi. Miał to do siebie, że swoje emocje zajadał, a jego miłość do słodyczy jest bezgraniczna. Kupne? Phy! Sam sobie ciasta piecze, a na inne łakocie stwarza jakieś pyszne przepisy z kosmosu! Ale powróćmy do wątku głównego. Historyka cechuje drobna postura na dzień dzisiejszy, waży 49 kilogramów. Piórko. Czasem go zwiewa, kiedy nagle powieje wiatr. Jest pod lekarską opieką, na którą się zgodził, jednakże odrzucił propozycję pobytu w szpitalu z możliwością całodobowej obserwacji. Kiedyś tak, był umięśniony, białogłowe do niego lgnęły, jak sąsiad-złota rączka do Castoramy, lecz dziś Japończyk ponownie jest zmuszony pracować na odzyskanie sprawności fizycznej intensywniej. Klatę to się miało, drodzy czytający, oj, miało. Posiadł doprawdy dziewczęcą sylwetkę. Gorsety się kiedyś nosiło (a raczej nim torturowało, ale to się wytnie), stąd to wcięcie w talii i uwydatnione, trochę szersze biodra, a normalną rzeczą u niego są także wąskie ramiona z subtelnie wystającymi kościami obojczykowymi. Ponadto ma możliwość poszczycenia się swoimi pięknymi, długimi nogami, za które zabiłaby niejedna przedstawicielka płci pięknej. A jak. Jest typem człowieka o dosyć jasnej karnacji. Nie bladej, aczkolwiek jego skóra nie miała zbyt częstego, zamierzonego i dłuższego kontaktu ze światłem słonecznym ostatnimi czasy. Oprócz tego, na jego gładkiej, miłej w dotyku powłoce nie ma zbyt wielu widocznych skaz, nie licząc kilku starych, małych pieprzyków na ogół schowanych pod ubraniem, czy też maleńkie ślady po rybich zębach na lewej nodze. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się można je ujrzeć, lecz prędzej oberwie się prosto w twarz pytaniem: „Czego się patrzysz, pieprzony dewiancie?!”, niż zauważy się tycie blizny.Jego wygląd jest nieadekwatny do drzemiącego w nim demona, jednakże.. rzeczywiście, te delikatnie kreślone rysy twarzy definitywnie mogą zwieść kogoś i wprowadzić w gigantyczny błąd. Buźkę ma śliczną. Leciutko zadarty, mały nos, różowe usta o ładnym, regularnym kształcie.. A przede wszystkim oczy przyciągają do siebie spojrzenia. Tęczówki o odcieniu zieleni, a wręcz prawdziwej mięty! Choć trzeba przyznać, tląca się w nich nienawiść skutecznie odstrasza potencjalnych delikwentów, ukrywając schowane pod tą zasłoną piękno. Lecz oczywiście w konkurencji zwracania na siebie szczególnej uwagi na pierwszym miejscu na podium są włosy Ryūmine. Ci laureaci są niepokonani w swej sztuce zaskakiwania. Przeszły już kilka znacznych transformacji, przykładowo – kiedyś czarne, dziś o wyrazistym kolorze mięty. Najdłuższe kosmyki po prawej stronie sięgają pasa. Tak, te najdłuższe, bo te krótsze także są! Otóż, fryzura Toyoty jest.. zdumiewająco skomplikowana, jak na zwykły zbiór kosmyków. Po jego lewej stronie pasma są krótsze, sięgające karku i zagrywające ucho, zaś stopniowo schodząc na prawą stronę zyskują na dodatkowych centymetrach. Jego włosy są świętością i kocha poświęcać im czas. Kombinuje z nimi na różnorakie sposoby, ale najczęściej zobaczyć go można w loku zbierającym długie pasma na jego prawym ramieniu. Grzywkę również ma. Na prawe oko. A to jest bardzo kapryśna i uwielbia się rozdzielać, powodując, iż je odsłania i pojedyncze pasma spadają mu na nos, a to strasznie upierdliwe! Nie trzeba spędzić dużo czasu, by domyślić się, w czym lubuje się Azjata. Preferuje jasne barwy, które za zadanie mają go rozweselić, a jednocześnie nie razić, by nie dostawał od nich białej gorączki (ha-ha, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić). Aczkolwiek mocniejszymi akcentami, jak czernią, nie pogardzi, to trzeba przyznać. Ubiera się różnie, nie ma jakiegoś konkretnego stylu, pod którego dyktando skrupulatnie dobierał stroje.

Największe wady:

    O cholera.. Czas na nieskończoną listę..
    ┐ Nieustraszony pan Toyota jednak ma pewne lęki.. Chociaż zazwyczaj strachy to nic zabawnego, w tym przypadku leciutki uśmiech mógłby się pojawić na twarzy tego, kto usłyszy, iż koszmar studentów Academy of Fine Arts nieufnie podchodzi do.. kaczek.
    ┐Dokładnie, nie inaczej. „Te żółte, dziobate stwory za Tobą łazić będą i patrzeć tymi czarnymi oczami, póki im chleba nie dasz.. A co będzie, jak nie będziesz miał przy sobie ani okruszka?! Co zrobisz?!”
    ┐Także sympatią nie darzy jednych z bohaterów filmu „The Jaws”. Rekiny to jego postrach. Po jednym takim małym skubańcu ma tycie ślady po zębach na lewej łydce.
    ┐Jednakowoż najokropniejszymi istotami przemieszczającymi się po tej planecie na swoich czterech krocznych odnóżach są pająki. Kiedyś nic nie miał do zarzucenia uroczym mieszkańcom stref podłóżkowych, lecz odkąd skończył dwadzieścia trzy lata, unika je, jak ognia.
    ┐ Jest chronicznym pedantem. Nie potrafiłby żyć w zaśmieconym otoczeniu. Zawsze go korci, żeby coś przełożyć na inne miejsce. Codziennie przechodzi po domu, by go cały odkurzyć w obawie przed przeciwnikami o dwunastu odnóżach, którzy „boją się go bardziej, niż on nich”. Phy, niemożliwe! Wracając..
    ┐ Nie dzierży dezorganizacji. To powinno leżeć tu, to tam; dokumenty starannie poukładane, żadnego zagiętego rogu; szafka powinna idealnie przylegać do ściany, ewentualnie mieć zostawiony dokładnie centymetr odległości. Drażni go brak niezakłóconej równowagi w pobliżu. To się przerodziło w obsesję.
    ┐ A niewiele trzeba, żeby go wkurzyć. Nie ma cierpliwości, nie jest ugodowy i jest takim cholerykiem, że aż szkoda słów, by to opisać. Nie potrzebuje konkretnego powodu, by zacząć awanturę. Poza tym, nie tylko na wrzawie może się skończyć przy trybie bojowym Toyoty. Jest bardzo agresywny.
    ┐ Jest za bardzo pamiętliwy. Potrafi chować (a raczej dosadnie oznajmiać komuś, że ma mu coś za złe) urazę przez lata i dotychczas bardzo przeżywał przeszłość. Dziś pragnie zacząć budować sobie lepszą przyszłość.
    ┐ Jest ukierunkowany na życie w pojedynkę. Jest stanowczo za pewny siebie. On nikogo nie potrzebuje, sam sobie da ze wszystkim radę – owszem, dotąd doskonale mu to wychodziło, jednakże w jego mózgu siedzi myśl o treści: „Samemu jest dobrze.”. Zero przyjaciół, zero zmartwień. Nie zauważa specjalnie tego, jak serce tego potrzebuje..
    ┐ Pokazuje światu zewnętrznemu z reguły tylko negatywne emocje, a do tego nie wszystkie! Ma problem z wyrażaniem swoich uczuć.
    ┐ Jak kiedyś cieszył się końskim zdrowiem, tak dziś bardzo słabo się czuje i brak mu sił. Choć to ma też swoje zalety, bo to go poskramia w pewien sposób. Ma anemiczny wygląd. Podkrążone oczy, bladą skórę, chwieje się, gdy spadnie mu ciśnienie krwi.
    ┐ „Starego drzewa się nie przesadza” nabiera przy Ryū większego znaczenia. On prawie nigdy nie zmienia zdania. Jest uparty gorzej od przysłowiowego osła.
    ┐ Nie przyznaje racji, nie przeprasza, nie prosi, nie dziękuje. Innymi słowy Pan „poradzę sobie sam” jest bardzo niegrzeczny, choć próbuje z tym walczyć. Rozmawiając z kimś, ciągle w głowie powtarza sobie, jak mantrę: „Miły, Ryū, miły..”. Poza tym, hamuje się, lecz ma bardzo wulgarny język.
    ┐ Absolutnie nie ma poczucia humoru. Potrafił sobie żartować z uczniów, ale to zazwyczaj ze złośliwości. „Do oceny pozytywnej dopłynąłeś, jak Kolumb do Indii.”
    ┐ Nie akceptuje przegranych. Nie potrafi przegrywać. Gdyby była taka ewentualność, że poniesie klęskę, będzie się domagał rewanżu do skutku.
    ┐ Cały czas przypomina zdenerwowanego. Albo pokerowa twarz, albo spojrzenie seryjnego zabójcy, który tylko czeka na kolejną ofiarę. Nie uśmiecha się.
    ┐ Nie jest uosobieniem delikatności, sam w sobie posiada jej śladowe ilości. Nie zatrzyma ostrożnie osoby, pociągnie ją do sobie, ile ma sił. Nie będzie owijał w bawełnę, bezpośrednio powie komuś, że za nim nie przepada i najlepiej dla obydwu stron byłoby, żeby spier-.. znaczy, zniknął mu z oczu. Nie kontroluje ani swojego języka, ani swojej siły pod wpływem wytworzonej adrenaliny
    .┐ Czasem pali. Stara się pozbyć tego niezdrowego nawyku, ale z jego niestalowymi nerwami to zapowiada się być czasochłonnym wyzwaniem.


Zainteresowania:

    ┐ Historia sztuki; Jest tu coś do opisywania? Jego konik, pasja.. Coś dodać?
    ┐ Sztuka; Od małego brudził się farbami po sam nos, operował stalówkami (co miało jeszcze tragiczniejsze skutki podczas prania), zakochiwał się ciągle, ciągle i jeszcze raz w niezawodnym HB i robił problemy z zaschniętą gliną w zamkach.. Ponadto zamiłowaniem obdarzył czyjeś prace, ale to zjawisko wystąpiło u niego dopiero wtedy, kiedy zaczął rozumieć samą istotę podziwiania ich. Czyli około piętnastego roku życia.
    ┐ Historia; Ooo, Toyota ubóstwia się kłócić w każdej kwestii, a jedną z jego najulubieńszych jest fałszerstwo historyczne. Gadałby i gadał! Lecz jeszcze jego da się słuchać, nie próbując uciszyć jakimś ciężkim narzędziem, gdyż Ryūmine z pewnością odwdzięczyłby się z rozkoszą i nawiązką oraz jeszcze z takiego powodu, iż on wie, o czym mówi, a nie plecie trzy po trzy.
    ┐ Architektura; A, przechadzając się po nowej okolicy bardzo chętnie zapozna się z dziełami brytyjskiej architektury. Wokół, bądź we wnętrzu jednej budowli potrafi krążyć dobre kilka godzin, przyglądając się jej skrupulatnie.
    ┐ Taniec; Powiedzmy.. kiedyś. Dziś jego stan sprawności fizycznej nie pozwala mu na przemęczanie się przy tańcu.
    ┐ Śpiew; Ale o nadwyrężaniu strun głosowych doktorek przeto nie wspominał, więc dlaczegóż nie skorzystać z tego typu rozrywki? Jedyna z iście mikroskopijnego zbioru rzeczy, jakie potrafią rozweselić go w duchu. Jako praktykant, a później już profesor prowadził w poprzednich instytucjach, w których nauczał pozalekcyjne kółko śpiewu chóralnego. Co jak co, ale dyrygować ludźmi, to on lubi. Poza tym, Ryūmine ma bardzo silny, niełamiący się, melodyjny głos, a tym umie doprowadzić do dreszczy u dużej ilości słuchaczy.
    ┐ Muzyka; Jeżeli się nie ma już żadnej ambitnej idei, kiedy przedstawia się swoje pasje, punktem obowiązkowym jest muzyka. Przecież każdy jej słucha, nuci sobie utwory pod nosem.. Jednakże u Japończyka jest to w czołówce rzeczy, które przyciągają jego szczególną uwagę. Krytyk, jakich mało. Wybredny, jak cholera, chociaż docenić potrafi piosenkę z każdego gatunku muzycznego, gdyż to nie stawia dla niego żadnego ograniczenia. Słuchał już chyba wszystkiego!
    ┐ Trollowanie studentów i znęcanie się nad nimi; Tak, to kwalifikuje się już do hobby.
    ┐ Prawo; To jest coś, czym codziennie Toyota nie operuje, jednak trzeba przyznać, przydało to mu się w życiu. Procedury, paragrafy – wszystko w małym palcu. Dalej zgłębia tajniki tej sztuki, nie potrafiąc pogodzić się z decyzją sądu o wyroku dla Karasuki, ponieważ nie udowodnił mu wszystkich jego win, przez swój fatalny stan zdrowia. Skoro to na terenie Japonii jest możliwe, skazałby go z całą pewnością i zimną krwią na karę śmierci.
    ┐ Aktorstwo; Coś, co mu doskonale idzie. Aktorem byłby idealnym, gdyby nie jego zdolności do błyskawicznego wszczynania awantur, w tej branży zbiłby fortunę!
    ┐ Sport; Mężczyzna lubi sobie czasem o wczesnym ranku latem pobiegać gdzieś w znajomych, ładnym miejscach.. Lubił też gry zespołowe, jak koszykówka, czy piłka ręczna, a i również nie pogardziłby partyjką ping-ponga, szachów, bądź małą poranną gimnastyką.
    ┐ Przysposobienie obronne; Bronie absolutnie nie są mu obce. Jednakże pozbawiony ich nie staje się bezbronny. Chociaż istnieje pewien problem – obronna Azjaty w sekundę przeistacza się w atak. Kiedyś, jeszcze będąc w Japonii, został napadnięty, idąc chodnikiem z pracy. Złamał złodziejaszkowi nos, podbił oko, a za pogniecenie mu dokumentów w teczce, dostał w promocji pęknięty piszczel i odsiadkę w pace, ponieważ to nie było jego pierwsze przestępstwo.


Dodatkowe:

    ┐ Choć nazwisko może sugerować coś innego, jego rodzina nie ma wiele wspólnego z produkcją tej marki samochodów. Tyle, co nic.
    ┐ Ma papugę arę. Rozgadana, rozśpiewana Ingrid towarzyszy mu już od piętnastu lat i ma się znakomicie. W życiu tak pyskatej i żywiołowej papugi na oczy nie widzieliście! I tak, Ryū jest bardzo zahartowany. Szpony tego ptaka wbijające mu się w głowę, bądź ramię nie robią na nim żadnego wrażenia.
    ┐ Kiedyś miał psa. Nazywał się Moku i był mastiffem tybetańskim, którego dostał/znalazł (zawiła historia z dziwaczną staruszką z ulicy i szczeniakiem-uciekinierem), kiedy miał siedem lat. Ingrid w dalszym ciągu go pamięta.
    ┐Nie cierpi przyjmowania leków, to istna tortura! Od zarania dziejów używał jedynie sprawdzonych, babcinych sposób na różne dolegliwości i żyje – oto dowód na to, że działają!
    ┐ Miewa chroniczne bóle migrenowe i staje się niezwykle nerwowy. Pomińmy, że nieludzko awanturniczy jest przez całą dobę. Podczas nawrotu cierpień skrywa się na ogół w swoim ciemnym pokoju i próbuje uciąć sobie krótką drzemkę. Jakiż zgrzyt, maleńka wiązka światła, każdy świst powietrza potrafi go wyprowadzić z względnej równowagi. Co dziwniejsze, jego przypadłość zdarza się co najmniej raz na miesiąc. I do tego na jego początku zazwyczaj.
    ┐ Również utrudniają mu egzystencję bóle: prawej nogi od samego biodra do kostki, a także lewej ręki od łokcia przez śródręcze po niekiedy czubki palców. Promienisty, czasem rozrywający ból nie występuje raczej w równych odstępach czasu, co ważniejsze – rzadko się dają we znaki. Nie przeszkadzają w poruszaniu się, jednakowoż bywają uciążliwe przy gwałtownych zmianach pogody chociażby.
    ┐ Czasami śpiewa przez sen. A śpiewa pięknie. I nie tylko we śnie! A jak screamuje!.. Ale do tego się już nie przyznaje.
    ┐ Kiedyś, „za dzieciaka” miał szczególne zamiłowanie do ostrej muzyki. Poza tym, było nawet możliwe stwierdzenie tego po jego wyglądzie. Czarne, poszarpane włosy po pas, celowo rozmazana kredka do oczu, czarne ubrania, czternaście kolczyków..
    ┐ Kocha wszelkie gryzonie, zwłaszcza króliki. Jak można nie kochać tych małych, futerkowych kuleczek?
    ┐ Bardzo łatwo rozpoznać, kiedy się denerwuje. Ma tiki nerwowe. Drgająca powieka, lekkie skubanie obojczyków, drżąca lewa dłoń.. W sumie dużo ich.
    ┐ Na dzień dzisiejszy Toyota ma niewielką siłę destrukcyjną, aczkolwiek – tak, to będzie swego rodzaju przestroga – będąc jeszcze na siłach i pod wpływem tzw. hormonu strachu i ucieczki (u niego to bardziej hormon żądzy unicestwienia), pozbawił pewnego delikwenta stałego zęba prawym sierpowym.
    ┐ Jego naturalny kolor włosów to czarny. Tyle rozjaśniania..
    ┐ Doskonale włada tajemniczą sztuką angielszczyzny. I nie tylko. Koreański, hiszpański i oczywiście japoński to też jego mocne strony. Jednakże mimo tego, jak świetnie sobie radzi z językiem angielskim, czasem w przypływie emocji, gdy szybko mówi, zrobi mu się coś w deseń: „Emiri” (Emily); „One, ni, san, four[..]”; „Haro, hau are yo?” itp.
    ┐ Pomimo jego obecnego.. dosyć kobiecego image'u, nie chodzi w szpilkach, w butach na koturnach, żadne z tych opcji. Obcas dla niego może być, ale nieduży – innych nie kupuje. Po prostu nie potrafi się w nich poruszać!
    ┐ Jest oburęczny. Od dzieciństwa dominującą była ręka lewa, aczkolwiek przez pewne zdarzenie zmuszony był zostać praworęcznym. Po jakimś czasie powrócił też do lewej dłoni, także ma dwa style pisma. Lewą zazwyczaj stawia parafki, prawą dłużej pisze.
    ┐ Prowadzi samochód, jak.. nie ma porównania do jego szaleńczej jazdy. Oby szybko, oby sprawnie. Nie miał nigdy planów podziwiania tych przewspaniałych, szarych ulic, ani zwiedzania jakiś zaułków, które nie mają niczego w sobie, co wzbudziłoby jego zainteresowanie. Dlatego też ma słabą orientację w terenie i o zgubienie się w tym olbrzymim Londynie mu nie trudno.. Tyle dobrze, że zna ulicę, na której jest zameldowany, to miejscowi jakoś mu pomogą w dotarciu do własnego kąta. Trasy, które zna Ryuumine: dom → praca; praca → dom; dom → centrum handlowe; centrum handlowe → dom; dom → centrum miasta, ale z powrotem już miewa problemy, jeżeli nie zwróci uwagi na to, skąd przyszedł.
    ┐ Ma iście sowi słuch i jastrzębi wzrok. Żadne ściągi się przed nim nie uchowają!
    ┐ Japończycy to pracowici ludzie. Nieczęsto biorą urlopy (Toyota także nie ma takiego zwyczaju, by nie pracować – on odkąd zaczął swoją karierę, nie opuścił ani jednego dnia roboczego), harują po dziesięć godzin w pracy.. Nauczyciela w szkole po prostu nie można nie przyłapać czasem na jedzeniu. A Ryūmine był tym, o którym mówili, iż „żywi się jedynkami uczniów”. Czasami z zaskoczenia na początku lekcji zbierał żniwa, także z satysfakcją malującą się na twarzy wpisywał lufy, biorąc kogoś kompletnie nieprzygotowanego do odpowiedzi, albo rozliczając się z terminów, których uczniowie nie dopilnowali. Nikt nigdy nie widział, żeby ten odwiedzał takie niezbędne do codziennej egzystencji miejsca, jak łazienka, albo żeby cokolwiek jadł!
    ┐ A dlaczego? Toyota nie jada w miejscach publicznych. Nie pójdzie do restauracji, do baru, nie zje w biegu, wszystko je w domu, albo w ukryciu, chowając się przed ciekawskimi oczami tak skrzętnie, jak może! Oczywiście nie od zawsze tak było, lecz od czasów pierwszej klasy szkoły średniej, kiedy to Azjata miał przygodę ze swoim bentō, kanapką z serem ementalerem, zieloną sałatą, pyszną szynką i.. szkolnym mundurkiem.. artystycznie.. upapranym masłem.. Tak, do dnia dzisiejszego je, jak dziecko. Ale to tajemnica, shh!
    ┐ Przejął zwyczaj z ojczyzny i stosuje go na co dzień ostatnimi czasy – otóż, jest chory, zatem wychodzi w masce higienicznej na zewnątrz, by nie zarażać. Taki miły, łaskawy gest z jego strony dla społeczeństwa.
    ┐ Uwielbia kolor, smak i zapach miętowy. To chyba zresztą po nim widać. Często paznokcie sobie maluje w wolnych momentach na taką właśnie barwę.
    ┐ Ma okropne wahania wagi. W przeciągu kilku lat przeszedł z 70 do 49 kilogramów wagi. Jest chronicznym podjadaczem, lecz druga strona tego medalu jest taka, że pod wpływem stresu bierze go na wymioty. Ma przepisane ziołowe tabletki na uspokojenie, ale nie bierze ich, za to często sobie parzy jakąś dobrą, kojącą nerwy herbatę z melissą. Po prostu nie może patrzeć na coś w kształcie tabletki.
    ┐ Trenował boks. I nie był żadnym słabeuszem.
    ┐ Grywał na wielu instrumentach i chociaż jego najlepszym przyjacielem była gitara basowa, z elektryczną radził sobie niemniej dobrze. Tylko, że nie preferował tworzenia dłuższych dźwięków, a jego domeną było używanie finger style, który był tak dobry, że porównywalny z techniką Miyaviego. What's my name?! Lecz.. ostatnio ogranicza popisy na gitarze. Za bardzo go bolą dłonie.
    ┐ Mistrz własnego głosu, nad którym ma niemalże całkowitą władzę. Potrafi ściskać krtań tak, by brzmieć, jak kobieta, albo rozluźnić tak, by brzmieć, jak totalny badass.
    ┐ To, jak teraz jest nerwowy, to nic. Kiedyś było znacznie gorzej. Był z tym u psychologa przez wolę babci. Skończyło się tak, że o mało co psycholog nie wytoczył procesu zielonookiemu, któremu nie spodobało się wytykanie jego wad pod koniec pierwszego spotkania. Aby wytłumaczyć temu dobremu człowiekowi sprawę jasno i klarownie, jako pomoc naukową wybrał sobie fotel. Już chyba przewidujecie, skąd ta groźba?
    ┐ Był w sześcioosobowym zespole. Zajmowali się koncertowaniem, teatrem, tańcem.. Nie był to boysband, w jego skład również wchodziły dwie bardzo ważne dla grupy dziewczyny. Toyota bardzo się do nich wszystkich przywiązał, jednakże nie utrzymuje z nimi kontaktu. Zbyt znacząco zraził się przez długie ukrywanie przez nich prawdy przed nim.
    ┐ Ma zamiar wystąpić o przyznanie mu angielskiego obywatelstwa, gdyż w Wielkiej Brytanii już zapewne zadomowi się na dobre, twierdząc, iż to koniec przeprowadzek, a do ojczyzny nie powróci.
    ┐ Od wielu lat nie uronił ani jednej łzy.
    ┐ Na palcu serdecznym prawej ręki ma jeszcze ślad po sygnecie, który nosił od siedmiu lat bez przerwy.
    ┐ Jego lodowate, niedostępne i złe serce zamarzło całkowicie, pękając na biliony kawałeczków. Został tak perfidnie oszukany przez drugą połówkę, że opuścił kraj bez słowa pożegnania.
    ┐ Jego dłonie nie są stworzone do prac ręcznych. Dać Ryū igłę i materiał → przyszyje sobie rękaw do tkaniny, albo na niej będzie więcej jego krwi, niż zostało mu w żyłach.
    ┐ Nie, nie dąży do zmiany płci. Bardzo dobrze czuje się w swoim ciele. Chociaż miałby więcej satysfakcji, gdyby przybrał na masie.
    ┐ Miał problemy z odrastaniem włosów po jego lewej stronie głowy.
    ┐ Ma w mieszkaniu zatrzęsienie małych łyżeczek do herbaty. I dużych kubków. I pięknej zastawy stołowej.
    ┐ Czasem ma przejawy postawy patriotycznej.┐ Jako dziecko chciał być strażakiem, albo żołnierzem. Twierdził, że „super byłoby pomagać komuś, kto Cię potrzebuje. Jak taki superbohater!”.


Miejsce zamieszkania:

    Po podjęciu ekspresowej decyzji o przeprowadzce, a w dalszych krokach przybyciu do Wielkiej Brytanii, bywał w hotelach to tu, to tam. W końcu stwierdził, iż załatwienie sobie kąta w Londynie będzie korzystną opcją. Także uwzględniając swoje zamiłowanie do artyzmu, zameldował się w kamienicy blisko centrum miasta.

Wykonywany zawód:

    Pracuje jako wykładowca w angielskim odpowiedniku Akademii Sztuk Pięknych – Academy of Fine Arts. gdzie wykłada historię sztuki. Poszukiwano kogoś na miejsce poprzedniego pracownika, oto i się pojawił. Bez żadnych zbędnych komplikacji dostał pracę. I jest wmieszany w prowadzenie również kursów przygotowujących do wstąpienia do AoFA dla tych, którzy nie uzyskali jeszcze tytułu zawodowego po liceum profilowanym, a wykazują chęć dostania się do Akademii. Specjalizacją Ryū jest oczywiście historia sztuki i rysunek (do nauczania w tej dziedzinie uzyskał upoważnienie rzecz jasna), zatem zajęcia z tego zakresu prowadzi on sam.


[Mr. M: Chyba godzinę zajęło mi edytowanie tego, niezdarna Laleczko. Następnym razem to ja nie dam Ci się wyspać..~]
Powrót do góry Go down
Lucius
Postać zawieszona



Liczba postów : 359
Join date : 08/11/2013

Ryūmine Toyota.. Empty
PisanieTemat: Re: Ryūmine Toyota..   Ryūmine Toyota.. EmptySro Kwi 23, 2014 6:40 pm

Cięzko mi sobie wyobrazić Ryuu jako boksera z tą sylwetką, śpiewanie przez sen i kika innych rzeczy, ale biorę poprawkę... I pozostaje mi rzec jedynie: >Asians<.

Akceptuję
Powrót do góry Go down
 
Ryūmine Toyota..
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Telefon Ryūmine..

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Postaci :: Akta postaci-
Skocz do: