IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Leighton London..

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Leighton
Ogrodnik
Leighton


Liczba postów : 304
Join date : 23/02/2014
Age : 31
Skąd : Szwecja, Stockholm

Leighton London.. Empty
PisanieTemat: Leighton London..   Leighton London.. EmptyNie Mar 09, 2014 10:18 am

Imię/Imiona i nazwisko: Leighton Lacey Lyall London.
Pseudonim: L; Leight; Leigh; Lei; Lee; Leaf; Lacey; Leonard Junior; Junior.

Wiek: 21 lat. Urodził się 19 kwietnia, jest zodiakalnym Baranem.
Rodzina:
    Leonard London - ojciec, 54 lata - ♥♥♥♥♥; Uhh! Człowiek-praca. Zresztą, jego praca to jego największa pasja! Otóż, głowa rodziny Londonów jest zegarmistrzem. W Stockholmie i poza jego terenem prosperują zakłady naprawcze zegarków imienia Leona połączone ze sklepami z artykułami papierniczymi. Nie ma co się oszukiwać, zegarmistrz to niespotykany dziś zawód. Często można przyuważyć ojca na tym, jak psioczy na to, że za czasów jego prapradziadka, jego sklepy były najpopularniejsze w obrębie Stockholmu! Dziś wszyscy mają zegarki przy sobie, w telefonach. Aż boli! Leonard jest człowiekiem, którego rzeczywistość umiejscowiła zdala od świata, na orbicie ziemskiej. Niedzisiejsza osoba, która większość swego czasu poświęca na polerowanie swoich najdroższych zegarków, które latami kolekcjonował za szybami kredensów na strychu. Nie daj Bóg, żeby coś im się stało! Pantoflarz - trudno drugiego takiego uświadczyć na tym świecie. Niech się dzieje wola boża, jego niech to nie dotyczy. Pan London jest człowiekiem z wysoko uniesionym podbródkiem z laską przy nodze. Kuleje nieco biedaczyna, miewa bóle reumatyczne od wypadku sprzed prawie 10 lat. Lecz pomimo swojego nieco zdystansowanego usposobnienia i całokształtu, jest szanowana osobą. Z Leightonem ma relacje, które najtrafniej określić, jako jakie-takie. Ni to dobre, ni to złe. Nie rozmawiają za wiele, lecz ojciec ojcem pozostanie. Trzeba go przyjamniej tolerować, z czym London nie ma problemów.
    Anonette London, z domu Öman – matka, 55 lat - ♥♥♥♥♥; Skarb do rany przyłóż! Według ojca szatan, nie kobieta. Bardzo zrównoważona psychicznie, w przeciwieństwie do reszty rodziny, persona. Pokojowa kobieta, której ulubionym zajęciem są książki same w sobie. Uważa je same za jedno z jej największych szczęść, jakie znalazła. Dzieci do tego szczęścia się nie zaliczają, gdyż je urodziła, a nie odnalazła. Są dla niej ważne, są! Ale książki.. Zostawmy jej pasję, skupmy się na czymś innym. Jest księgową, prowadzi bardzo jednostajny i monotonny tryb życia, który jej odpowiada. Feministka, która zaskarbiła sobie miłość takiego człowieka, jakim jest Leonard, który, bądź co bądź, obawia się, by nie dostać książką kucharską za jedno ze słówko. Tak, to ona jest autorytetem Cameron! Tak czy owak, pani Anonette jest przemiłą osobą, która ma dla każdego jakiś komplement i złote serce. Leighton ma z nią nawet dobre relacje, choć nie rozmawiają tak często.
    Baldrick London – brat, 31 lat - ♥♥♥♥; Trener jednej ze szwedzkich lig koszykówki. Nieprzyjemny typ. Bez uczuć, bez empatii, bez współczucia, bez sumienia. Leighton nie lubi być z nim w jednym pomieszczeniu, ciągle czuć na sobie ten nienawistny wzrok, wysłuchiwać jego głosu.. Nie chce o nim rozmawiać. Nie, nic, nic, nic! Koniec!
    Svea London, z domu Mårdh - szwagierka, żona Baldricka, 28 lat - ♥♥♥♥♥; Leighton i ta pani London nie znają się. Nigdy ze sobą nie rozmawiali. Widział ją tylko na zdjęciu! Zna szwagierkę jedynie ze słów Cameron, która powiedziała, że „to bardzo życzliwa, uśmiechnięta kobieta i aż dziwne, że zeszła się z takim gburem, jak Baldrick”.
    Åsa London - bratanica, córka Baldricka i Svei, 4 lata - ♥♥♥♥♥; Mała księżniczka! „Wujku, poczytaj mi książkę.”; „Wujku, pomożesz mi uczesać lalę?”; „Wujku, ty kryjesz!”; „Wujku, śmiesznie wyglądasz w dwóch kucykach!”. Jak można jej nie kochać? London przed przeprowadzką do UK miał wiele sposobności, by móc się pobawić z bratanicą, kiedy ta zostawała pod opieką dziadków. Niestety, teraz nie może się z nią tak często zobaczyć.
    Cameron Sacheverell, z domu London – siostra, 29 lat - ♥♥♥♥♥; Kobieta, dla której nie istnieje słowo „niemożliwe”. Jak nie drzwiami, to oknem. Rozwiązania ma w rękawie! Jej upór, argumenty i całokształt jej osoby powoduje, że ludzie jej ulegają. Feminiska, której atrybutem powinna być patelnia i Puszka Pandory, a z tej wydostające się, nieskończone tematy do robienia wrzaw. Ma niebywale ognistą osobowość, zatem jeden niewłaściwy wyraz i awantura gotowa. Surowa, zdystansowana, agresywna, niepokorna, z zasadami, nieuległa, pewna swojego zdania, z lekka sarkastyczna. A mimo tego wszystkiego Patrick ją pokochał! Można? Można. Pani Sacheverell pracuje w redakcji, prowadzi wzorowe prace nad czasopismem kulturowym, więc jest nieco zapracowana. Cameron jest postacią, która jest niezwykle ważną dla Leightona po dzień dzisiejszy. Ona się nim zajmowała po pobycie w szpitalu, ona dodawała mu otuchy, podejmowała się prób zrozumienia brata, była bardzo wyrozumiała. London ma wyrzuty sumienia, że nigdy nie powiedział jej tak prostego, acz tak skomplikowanego „dziękuję”. Lecz nigdy nie jest za późno, nieprawdaż? Cameron chorobliwie unika swojego starszego brata, do którego ostro się zraziła ostatnimi czasy przez ich spór w sprawie wzięcia do siebie Leightona. Zresztą.. phyh, w ogóle go nie lubiła. Od kilku lat.
    Patrick Sacheverell - szwagier, mąż Cameron, 31 lat - ♥♥♥♥♥; Obrońca uciśnionych, chwalebny król domostwa państwa Sacheverell. Leighton uwielbia swojego szwagra! Nie dość, że ten zawsze go obroni przed, ekhem, zdenerwowaną siostrą, to jeszcze nieustannie ma dla niego ciepłe słowa. Patrick jest osobą bardzo otwartą, żartobliwą, a przede wszystkim stoicką. Bardzo ciężko go wyprowadzić ze względnej równowagi psychicznej - Lei wie, bo już usiłował. Niejednokrotnie! Pan Sacheverell jest lekiem na każdą migrenę ukochanej, ona jego miodem na serce. Co prawda - był zdziwiony tym, że pod jego dachem pojawia się dotąd jeszcze nieznany mu brat swojej żony, aczkolwiek przywykł do jego obecności. Ah! Patrick nie przepada za dziećmi. Nieustannie powtarza, że oboje mają pełno pracy, są zabiegani, zatem po co krzywdzić takie dziecko swoją nieobecnością? Ano, a potem zazwyczaj wyciąga argument, że przecież już praktycznie mają jedno dziecko, Leightona! I w takiej chwili nie może się nie zgodzić z jego zdaniem. Bardzo charyzmatyczny człowiek z argumentami nie do podważenia, nieprawdaż?

Orientacja: Heteroseksualna? Bi-, homo-, omni-, pan-, a-? Nie stwierdzono! Albo wszystko, albo nic!
Pochodzenie: Szwecja, Stockholm.
Miejsce zamieszkania: Swój kąt ma u siostry, w jej mieszkaniu znajdującym się w kamienicy niedaleko TRS.
Wykonywany zawód: To, co w statusie.

Grupa: Personel.
Szkoła: Studiuje niestacjonarnie dziennikarstwo na jednej z londyńskich uczelni, zaczyna pierwszy rok z powodu swojej rocznej przerwy w edukacji.
Przedmioty/Profil: -
Status: W tygodniu pracuje w TRS, jako szkolny ogrodnik.

Charakter:
  Nie zawsze jest smutny. Nie zawsze. Praktycznie nigdy! Poprawnie byłoby nazwać to stanem zatrwożenia podczas kontemplacji. Nad czym? Nad istotą samego istnienia, struktury świata, niepisanych praw nim kierujących i cudzymi mózgoczaszkami. Cóż się pod nimi kryje? Czy to samo, co pod jego, czy może coś zupełnie innego? Czy ma inną budowę zewnętrzną? Czy hipotetycznie są większej objętości, czy ich powierzchnia jest większa? Co jest słowem-kluczem, który dyskryminuje go w pogoni za zrozumieniem ludzkości i zostawia na szarym końcu z „resztą społeczeństwa”?
  Czy życie samo w sobie boli, czy to może za sprawą nieudolności jego posiadacza? Jeżeli odpowiedzią jest drugi człon poprzedniego zdania, czy ktoś podejmowałby za niego lepsze decyzje? Ktoś, kto się na tym zna? Hm. Kto? Kto nim dobrze pokieruje? A już bardziej - kto będzie za niego żył, jeśli przyjmiemy za sens życia sztukę podejmowania samodzielnych decyzji? I dlaczego w tym akapicie nie ma ani jednej zimnej części mowy, prócz samej „mowy”?
  Ano, dlatego, że sklecał je on sam. Czy ktokolwiek inny pisałby, czy odpowiadał w dialogu, zważając na tak nieistotne szczegóły? Nikt, kto mógłby go sądownie ubezwłasnowolnić. Choćby szeptał mu wprost do ucha, siedząc na jego barku po jego lewicy.
  Zatem - dlaczego pośród ściany tekstu zagubiło się chłodne „mowy”? Otóż, czasem trzeba było się poddać presji świata. Unieważnić niektóre sprawy, przymknąć oko, by upodobnić się do drugiego człowieka. A w tym był niepokonany.
  Kłócił się, bił ze sobą, gryzł! Choć odpiera od siebie zmasowany atak, przeniknięcie jednej miliardowej części z całości było nieuniknione. Bo bolało. A to, co dostało się do środka, uczuliło go na ból. Jak po przewlekłym odmrożeniu, za drugim razem będzie ze zdwojoną siłą.
  A ileż tego nazbierało się przez dziewięć długich, pełnych wojny domowej lat? Bitwy domowej. To cieplejsze. Nienacechowane północnymi przymrozkami.
  Kopa, by nie powiedzieć „wiele”. Kopie. Ile trwa chwila? Dwadzieścia cztery pełne sekundy i komputerowy odczyt poziomu cierpliwości plus/minus straty na skutek ochładzania.
  A jeżeli to próba sił? Leightonius versus światowe propagandy? Brakuje wody, przerwa. Ekhem.
  Czy idiota nie jest genialny w swojej prostocie? Dlaczego nim nie pozostać? Nie-intelektualiści nie są doświadczani przez los.
Czy może tylko taki dają pozór?
  Nie mamy podstaw dowodowych, aby powiedzieć o nim, jako o dziwadle. Potwierdzonych przez specjalistów do spraw psychologii czy psychiatrii, oczywiście. Aczkolwiek z pewnością jego zachowanie odbiega od ogólnie przyjętych norm społecznych. Jest utożsamiany przez londyńskich obywateli z typem nieuleczalnego dziwaka, świra, wariata, szaleńca, oszołoma, opętańca, paranoika - czego tylko na tym monochromatycznym świecie potrzeba. Leighton nie jest przystosowany do życia w społeczeństwie, tak o nim powiedziano, papierka nie podpisano. „Lekarzu, lecz się sam!”. Szwed jest osobą, podczas której leczenia spekulowano jeszcze, iż autyzm może być nabyty i być chorobą psychiczną. Odrzucono tę tezę, lecz to nie zmienia faktu, iż po urazie doznanym sprzed 9. lat, Leigh zachowywał się podobnie do dziecka obciążonego autyzmem. Oczywiście, przez lata zalecanej terapii powraca do stanu sprzed wypadku, lecz.. uznano go za.. z lekka osobliwą postać i trudnego pacjenta. Aczkolwiek pozostawmy jego sprawy zdrowotne na kiedy indziej, zajmijmy się jego usposobieniem.
  Wbrew temu, jak jest postrzegany przez lokalnych mieszkańców, z którymi miał kontakt, a którzy bardzo koloryzują jego dziwactwa, jest bardzo spokojnym, nikomu niewadzącym człowiekiem. Również małomównym. „Nie odzywa się, nie będąc pytanym.” - jedynie półprawda. Zdarza się, że nawet będąc pytanym, nie odpowiada. Komunikat zostanie odebrany, przetworzony, ale nie zostanie wysłana informacja zwrotna, tak to fachowo nazwijmy. Jakby nie znał odpowiedzi! Choćby pytanie dotyczyło jego imienia - to nieistotne. Zdaje się zachowywać i skracać zdania tak, aby powiedzieć jak najmniej. Nie lubi dużo mówić o czymkolwiek.
  Absolutnie nie ma ani krzty skupienia. Jeśli już się ją uzyska, stracić ją można na rzecz: przelatującego nieopodal motyla; opadającego na ziemię liścia; szybko przemieszczających się obłoków na nieboskłonie; cokolwiek, bo nie powinno zwracać uwagi przeciętnej istoty humanoidalnej. Po negatywnym skutku badań w celu wykrycia zespołu ADHD zaniechano dalszych testów, lecz Leighton dalej bywa roztargniony i zapominalski. Zazwyczaj sam nie stara się nawiązać kontaktu wzrokowego, w międzyczasie wymiany poglądów miętoli w palcach guzik koszuli (niekoniecznie swojej!), rozgląda się, maszeruje w miejscu, przeskakuje z nogi na nogę i wykonuje tym podobne czynności, które niespecjalnie są niezbędne przy dialogu.
  Lei nie jest identyfikowany z człowiekiem inteligentnym. Raczej z bez reszty głupim i niemyślącym. Jak dziecko w oczach dorosłego! Ano, Leighton zachował setki jego cech. Dziecinny jak cholera. Lubi zabawy nieadekwatne do jego grupy wiekowej. Nie pogardzi nigdy berkiem, chowanym, a nawet na herbatkę z lalkami, gdyż ma ogromną wyobraźnię. Bitwy na śnieżki, wchodzenie na drzewa, wyliczanki! Ma bardzo dobry kontakt z dziećmi!
  Bez trudu daje się sprowokować (jeżeli wiemy, w który punkt zaatakować!), nie jest specjalnie asertywny, brak mu stanowczości, jest nieodpowiedzialny. W swoim życiu praktycznie nie przeszedł etapu buntu. Nigdy nie był buńczuczny, zazwyczaj zgadzał się z narzuconą wolą bez dyskusji. Jest bardzo spolegliwy i nie ma zapału do walki o swoje zdanie, którego, de facto, nie posiada w wielu dziedzinach życia. Nie przepada za podejmowaniem samodzielnych decyzji, jakich dokonanie zajmuje mu wiele czasu - często bywa niepewny swego, a w takcie analizowania wszystkich możliwych wyjść z sytuacji, staje się oczywiste, że Leighton autentycznie nie wie, czego tak naprawdę chce. Wewnątrz swojej nietytanowej obudowy obawia się tego, że zaszkodzi sobie tym, co wybierze.
  Wyprowadzenie ze względnej równowagi psychicznej tegoż osobnika (przemilczmy jego naturę..) jest niemalże rzeczą absurdalną i nie mającą miejsca wydarzyć się w realnej rzeczywistości. Agresorowi musiałoby niezmiernie zależeć na tym, by go zdenerwować, aby swoje słowa zmienić w czyn! Leighton jest ustępliwym, bezkonfliktowym pacyfistą. Nie lubi przemocy, ani żadnej z jej wymiarów. Gdy tworzy się iskra i u przeciwnika już jest dostrzegalny samozapłon, London usuwa się z jego pola widzenia.
  Nie powinniśmy nazywać go całkiem tchórzliwym. Ma swoje lęki, które nie są zdefiniowane jednym słowem, lecz nie można zarzucić mu bycia strachliwym. Aż tak strachliwym! Aczkolwiek może być to skutkiem ubocznym tego, że problemem jest dla niego odróżnianie dobra od zła, zagrożenia od spokoju i tym podobnych. Otóż, Leiek ma swój system wartości i moralności! Zatwożenie powodują u niego zdarzenia nagłe, raptowne, bez przyczyny, a z miażdżącym wynikiem. Lęka się niestałości w dźwiękach, szybkich zmian w społeczeństwie, jaskrawości barw - tego typu rzeczy.
  Leighton od dziecka uczony był języka szwedzkiego (jako podstawy), a dodatkowo języka angielskiego przez ojca. Pomimo jego znajomości języków, London musi mieć tłumacza. Między nim a resztą ludzi jest remis - on nie rozumie ich, oni zaś jego. London ma niezaprzeczalnie ekscentryczne usposobienie, a jedną z cech składających się na nie, jest to, że wysławia się w specyficzny sposób - nieszczegółowo, nietaktownie, nagle, a owe słowa nijak mają się do tematu. Jego reakcje są powolnie postępujące, lecz zarazem raptowne. Aczkolwiek! Choć powinno być to uznawane za anormalne, można się z Leightonem porozumieć. Oczywiście, trzeba nadawać na podobnych falach, co on sam.
  Mężczyzna także stresuje się w obliczu wystąpień publicznych. Ma obawy przed staniem przed znacznym audytorium. Nie chce tego robić, nie chce nic mówić, ciekawić, utrzymywać kontakt, podtrzymywać dialog, być ocenianym - nic! Nic, nic, nic! Nie w tym życiu! Nigdy! Przenigdy! Można to nazwać wstydem, czy byciem czasem nieśmiałym w tej sferze życia.
  London jest altruistycznym, zamkniętym w sobie oszustem, który pod samym sobą podkopał sobie dołek. Po urazie sprzed dziewięciu lat jego normalność się ulotniła. Nie identyfikował się ze swoim narodem, z żadną subkulturą, ze swoim przedziałem wiekowym, z wyznawcami jego religii, nawet ze swoją płcią. Był czymś, niekoniecznie kimś, ani czymś do zdefiniowania. Ale może był człowiekiem! Tak, człowiekiem , który stracił całe swoje życie, równowagę, moralność, swoje umiejętności, uczucia, wagę i zdrowie psychiczne. Został nagi!
  Nagle nikt go nie poznawał! Wołano o pomstę do nieba - kto zabrał Leightona? Jak mam na imię? Czy wróci? Dokąd poszedłem? Jestem tu. Terapia podziała? Dobrze się czuję. Czy leki nie otumaniają go? Nie wezmę. Jak z nim rozmawiać? Nie. Jak to się stało? Dlaczego? Dlaczego?
  Uświadomiono mu, że coś z nim jest nie tak. Problem tkwił w tym, iż pytanie o to, jaki był, byłoby niestosowne. Nawet on o tym wiedział. Dalsze badania? Znów tyle nieprzyjemnych słów? Komplikacje? Powikłania? Ten zachód? Leighton ma silną potrzebę akceptacji, której od samego siebie nie może uzyskać.
  Lei chorobliwie i obsesyjnie  naśladuje ludzi - powtarza ich gestykulację, akcent, styl ubierania się, nawyki, tiki, wszystko! I ciągle się zmienia! Tak chce odnaleźć siebie. Tworzy nowego siebie z najlepszych cech, jakie spotka! Swoją osobowość. Tak, utożsamia się z każdym, kto wyda mu się w najmniejszym stopniu postacią pozytywną. Chce od niej coś, co sprawi, że ludzie zaczną go lepiej postrzegać. Jeżeli on nie jest dawnym sobą, być może jest nim ktoś, kto nie padł do dziś ofiarą złodzieja osobowości?

Wygląd:
  Kiedy Leighton się urodził.. nie był urodziwy, tak to ujmiemy. Przez bielactwo miał bardzo cienką skórę bez pigmentu, która przepuszczała światło, efektem czego było różowawe zabarwienie powodowane przez prześwitujące naczynia krwionośne. Małe, drące się, oplecione jakby pajęczyną, zamiast skóry, bezzębne, włosy tak jasne, że prawie niezauważalne.. Był po prostu szpetny zaraz po urodzeniu.
  Aczkolwiek się pozmieniało przez te lata. Tak! Wypiękniał, można by rzec. Z 0,51 metra wzrostu przeszedł w 180 centymetrów wzwyż, a z 3300 gramów do 69 kilogramów - proszę bardzo! Można? Można. Innymi słowy, jest osobą szczupłą, smukłą o dobrym współczynniku BMI równym 21.3. Nie ma zbyt postawnej budowy ciała, lecz i nie jest ona cherlawa. Dobra. Nie ma szerokich barków, ani rozbudowanej klatki piersiowej, ledwo zauważalne zarysowania mięśni torsie, płaski brzuch, długie nogi, nieduże stopy. Odznaczające się kości obojczykowe i biodrowe. Niespecjalnie męska, też niekobieca sylwetka.
  Jego poza jest zazwyczaj z lekka zgarbiona, dziwne, że nie ma zdiagnozowanej kifozy piersiowej. Wszystko do czasu. Ugięte kolana, dłonie schowane w kieszeniach spodni, bądź ręce swobodnie zwisające wzdłuż tułowia. Zdarza mu się przenosić na jedną nogę ciężar ciała, choć dziś opiera go częściej na obu dolnych kończynach.
  Ma anemicznie bladą, cienką skórę, przy której oparzenia I stopnia ot tak można się nabawić. Leighton jest uczulony na to, by nie stać w pełnym słońcu, nie pracować w upale i stosować kremy przeciwsłoneczne. Na jego cerze nie ma zbytnich nierówności, ani znaków szczególnych, prócz miejscowych przebarwień (na kolor różowawy) w okolicach ramion, łokci, kolan, nadgarstków, spodach dłoni i stóp, zagięciach palców.
  Piękno jest pojęciem względnym, a ich kanonów jest tyle, co ludzi na Ziemi. Lecz Leightonowi kiedyś przyznano, iż jest przystojny. W przeciwieństwie do swoich skandynawskich przodków, nie odziedziczył agresji na samej twarzy. Nie! Przyjemne dla oka rysy szczęki z żuchwą, różowe policzki, malinowe usta, wąski, lekko zadarty przy końcówce nos i przymknięte, stosunkowo blisko siebie osadzone, czasem lekko podkrążone oczy o tęczówkach koloru purpurowego. Cóż, jego oczy nie poradziły sobie z wytworzeniem wystarczającej ilości pigmentu, by zabarwić się na niebiesko. Jego rzęsy są białe, niczym śnieg - podobnie, jak brwi, inne włosy na ciele, a także włosy na głowie. Sięgają one okolic karku, falując i zawijając się na zewnątrz. Grzywka, która teoretycznie powinna opadać mu na prawe oko, fruwa gdzieś z boku, będąc rozwianą przez wiatrzysko.
  London nie ma żadnego pojęcia na temat stylów ubierania się. Nie jest zainteresowany tym, co dziś jest w modzie, a pojutrze już nie będzie. Choć wiele ludzi powtórzyło te słowa, dla niego naprawdę, ale to naprawdę nie liczy się aparycja. Swoja. Sprawy higieny osobistej są u niego nienaganne, aczkolwiek.. Leigh niespecjalnie umie dobierać poszczególne części ubioru pod względem kolorystycznym. Nic do siebie nie pasuje! Nie dręczy go daltonizm, a pomimo tego nie widzi nic problematycznego w założeniu na siebie żółtej koszulki i, przykładowo, spodni w zielono-czerwono-czarne pasy. Lubuje się w ubraniach, które są dla niego przyjemne w dotyku, zapachu, słuchu.. Jego kryteria. Jego ulubioną częścią stroju są szorty w niebiesko-białe wzory. Gdyby na świecie panowała stara temperatura powietrza, a rzeczy ubioru nie brudziłyby się, nosiłby je bez przerwy.

Największe wady:
    Problemy osobowościowe:
    Podejmowanie samodzielnych decyzji - kierat. W jego przypadku potworna katorga.
    Nie umie zachować powagi w danej sytuacji. Ustosunkowanie się zajmuje mu ciut czasu.
    Jest infantylny, zdaje się zdziecinnieć, bądź cofnąć/zatrzymać się w rozwoju intelektualnym. Wierzy w apokalipsę zombie, lubi się bawić pianą w kąpieli, czytać komiksy o Batmanie (lubi najbardziej te sprzed 90-ego roku!), czasem obejrzeć kreskówkę, czy też uczesać jedną ze swoich porcelanowych lalek, które pierwotnie należały do jego siostry.
    Nie zmienia wyrazu twarzy. Nieustannie przymknięte oczy, lekko opadnięte kąciki ust, wargi delikatnie rozwarte, rozluźnione mięśnie twarzy.
    Nieświadomie może utożsamić się z drugą osobą, bądź postacią fikcyjną.
    Zazwyczaj nie skleca zdań złożonych, jest małomówny. W jego mowie można usłyszeć przerywnik pomiędzy słowami w dowolnym, niekoniecznie dobrym, według interpunkcji, miejscu. Powtarza niektóre wyrazy po rozmówcy (na ogół pojedyncze z końca wypowiedzi; nie dzieje się tak podczas wymiany korespondencji), bądź odpowiada jednym słówkiem, czy też stosuje równoważnik zdania, albo w ogóle nie opisuje w ‘zdaniu’ czynności.
    Nie dzieli się swoimi doznaniami, co za tym idzie - praktycznie nigdy nie mówi, co mu dolega, jeśli już dzieje się coś nie w porządku.
    Nie jest stabilny emocjonalnie.
    Przebrzydły kłamca. Prawdy wyparłby się nawet wtedy, gdy złapano by go za rękę na gorącym uczynku.
    ♠ Nieprzystosowany do życia w społeczeństwie, ekscentryczny, o innym systemie moralnym.. Czyli w przełożeniu na ludzki język - po prostu skrajnie dziwny.
    Nieobliczalność ma na drugie imię „Leighton”.

    Lęki:
    Boi się rozbłysków światła. Może zadrżeć, ujrzawszy cekiny, brokat, o fajerwerkach już nie mówiąc, gdyż również obawia się donośnych, nagłych dźwięków - dudniących, czy też piskliwych.
    Przerażają go niektóre słowa, które mają podobną do siebie budowę (albo są pochodne!), np. rżnąć, podrzynać, krew, krwionośne, żreć, obedrzeć, krzywizna, krzyczeć, porost, parafka, przyrzec, parzyć, kreatura, potwór, umrzeć, żarzyć się, promieniować, powtarzać, agresja, jeżeli. Obawia się tych słówek, które przede wszystkim mają w sobie rz, ż, czy też r, aczkolwiek (!) wyraz o różnych znaczeniach może mieć kilka zabarwień. Zależy to od kontekstu, w jakim się pojawił, lecz nie jest adekwatne do tonacji głosu. Opiera się to głównie na skojarzeniach. Jeżeli parzyć w znaczeniu oparzenia kogoś - jest ono straszne, ale jeżeli parzyć w znaczeniu bardziej zwierzęcym, nie jest ono złe.

    Problemy zdrowotne:
    Spotęgowanie bólu fizycznego. Jak u hipochondryka - samo pomyślenie o bólu może go spowodować w niskim stopniu, albo powiększyć odczuwany dyskomfort.
    Problem dermatologiczny. Ma niespotykany niedostatek melaniny w ciele - jego tęczówki nie są jasnoniebieskie, a purpurowe. Jego oczy mają w sobie trochę pigmentu, co zapobiega całkowitemu prześwitywaniu naczyń krwionośnych oka. Deficyt tej grupy pigmentów skutkuje wrażliwością skóry na oddziaływanie słoneczne, ponieważ podatna jest ona na promieniowanie UV. O poparzenia nie jest trudno, dlatego też nie wychodzi na ostre słońce, bądź skrywa się w cieniu (głównie podczas pracy). Zazwyczaj ma zmrużone powieki, aby ograniczyć dawkę światła, na które jego gałki oczne są uwrażliwione.
    Bóle głowy. Data w kalendarzu posuwa się coraz dalej, lecz Leighton od lat ulega tym punktowym boleściom. Zazwyczaj zaczyna się to od kucia w płacie czołowym, aczkolwiek nie dotyka go to często.
    Problemy z pamięcią długotrwałą, objawy amnezji wstecznej. Nie lada zmaganiem dla Londona jest odtworzenie w swoim umyśle zdarzeń sprzed, co najmniej, sześciu lat. Samodzielnie próbuje sobie dopomóc, sporządzając z każdego dnia nieobszerne notki. Zawierają pojedyncze słowa klucze, daty, streszczenie ostatniej doby, czy też snów (jest w stanie zapisać do dwóch swoich sennych marzeń - koszmarów nie opisuje). Lęka się tego, że jego wspomnienia ponownie pójdą w dosłowną niepamięć. Ucząc się, szepcze do siebie, spaceruje z książką, usiłuje zapamiętywać na zasadzie umiejscowienia tekstu na stronie, a także kojarzenia poszczególnych wyrazów definicji z kolorami, które widzi. Typowa cecha wzrokowca, acz dla osoby z synestezją jest to sprawniejszy sposób zapamiętywania.
    Powolnie przemijające objawy choroby sierocej. Słaba odporność poszła precz, przestaje się nieświadomie kiwać w samotności, kciuk dalej przygryza, trudność mu sprawia utkwienie oczu na dłużej w jednym punkcie, czy stałe utrzymywanie kontaktu wzrokowego, jego mimika wciąż jest ograniczona, abstrakcja to jego drugie imię.


Zainteresowania: Nie ma zastraszającej liczby stałych hobby. Jedno zaczął, nie skończył, drugie rzucił w diabły.
    Florystyka, ogrodnictwo. Ma rękę do roślin. Lubi się nimi zajmować w swoim tempie, w domu ma pełno kwiatów różnorakich rodzajów i gatunków. Każdy z nich ma imię, lecz są to tylko żeńskie imiona z jakiejś nieznanej światu przyczyny. Nadaje imiona także nieswoim roślinom, gdyż jako swoich przyjaciół traktuje też te znajdujące się na terenie TRS. Ano, drzewa tam mają też męskie imiona! Dlaczego? Tego nikt nie wie. Pokończył kursy przygotowawcze z wyróżnieniem, tym samym zyskał uprawnienia do bycia florystą.
    Origami. Lubi zaginać karteczki, to go relaksuje!

Dodatkowe:
    ♠ Ma synestezję, która objawia się silniej i nieco dokuczliwiej pod pewnymi względami, niż sprzed dziewięciu lat.
    ♠ Używa tylko czarnego wkładu w długopisach. Innym pisać nie będzie.
    ♠ Jest kinestetykiem. Odczucia dotykowe i zapachowe są dla niego bardzo istotne.
    ♠ Przepada za wąchaniem torebek herbaty. Jego ulubiona to biała z lawendą.
    ♠ Z pór roku lubi tylko wiosnę. Latem jest gorąco, duszno i musi unikać ostrego słońca. Zimą musi odśnieżać! Lecz najpotworniejszą porą roku jest zdecydowanie jesień. Ogrodnik jest wtedy roztrzęsiony, roztargniony i miauczy niewyraźnie nieustannie: „Boli! Zombie! Apokalipsa! Pół roku. Dwie czwarte miesięcy. Bólu. Niedźwiedzie. Gnilne. Gnilne niedźwiedzie. Zmartwychwstałe.”. Innymi słowy, wspina się na wyżyny swojej nabytej irracjonalności.
    ♠ Lubi biszkopty. Gdyby to było możliwe, uzależniłby się od nich. Choć - kto wie, skoro czekolada może być używką?
    ♠ Lubi chodzić w szortach do kolan w niebiesko-białe wzory. Kocha je!
    ♠ Dziwak. Zdaje się, że Leighton mówi szyfrem.. Kto podejmie z nim dialog?
    ♠ Farbował włosy, dziś się powstrzymuje. Farbowanie włosów -> zły szef -> okropnie zła siostra = surowa kara. Nie, nie, nie. Tak się nie bawimy.
    ♠ Absolutny brak problemów z przyswajaniem wiedzy, gdy stosuje swoje sposoby zapamiętywania.
    ♠ Lubi chodzić do opery, siedzieć w filharmonii itp.
    ♠ Nieludzko szybko pisze. Lubi też kaligrafię.
    ♠ Mając dwanaście lat, stracił nieodwracalnie pamięć.
    ♠ Jego ulubione zwierze to małpa.
    ♠ Zazwyczaj jego sny kończą się tym, iż spada w nieprzeniknioną czerń.
    ♠ Ma świnkę morską rozetkę, Chubby, a jego siostra kota szkockiego zwisouchego.
    ♠ Zdawał na prawo jazdy, ale nikt nie powiedział, że zdał. Test teoretyczny - śpiewająco. Praktyczny.. cóż. Po nim instruktor zrezygnował z dalszego wykonywania zawodu.
    ♠ Często ma przy sobie kremy UV. Zwłaszcza, kiedy musi wyjść na ostre słońce latem.
    ♠ Nie bywa spięty, praktycznie bez przerwy jest rozluźniony.
    ♠ Zjawisko łaskotek jest mu znane. O dziwo - nie ma ich, kiedy Leighton nie jest w sosie.
    ♠ Nie lubi posługiwać się sztućcami. Po co one komu? Savoir-vivre? Co to takiego? Nie pamięta też o zwrotach grzecznościowych, jak „proszę”, „dziękuję” itp., które zastępuje „daj”, albo milczeniem z oczami wyraźnie sygnalizującymi, że czegoś chcą.
    ♠ Kiedyś, jako 10-latek może, dostał kostkę Rubika. Nie umiejąc jej z powrotem ułożyć, Leighton znalazł inne rozwiązanie. Poodklejał kwadraciki i nakleił je na właściwych miejscach. Proste? Proste.
    ♠ Uspokaja go jednostajna, rytmiczna muzyka i powolne mówienie niegłośnym tonem. Tykanie zegara też może go uśpić.
    ♠ Dzieli słowa na różnorakie kategorie i podkategorie. Uwzględnia ich ciepło, smak, zapach, fakturę i nacechowanie pozytywne, bądź negatywne.
    ♠ Lubi patrzeć na obiekty mieniące się tysiącem kolorów w niegwałtowny sposób, np. na bańki mydlane i tęczę.
    ♠ Uwielbia spać na hamaku w przeciwieństwie do jego kręgosłupa.
    ♠ W dalszym ciągu może mieć problemy z koordynacją oko-noga, pomimo intensywnych ćwiczeń.
    ♠ Jest jedynym albinosem w rodzinie, raczej nie było podobnego przypadku u jego przodków. Aczkolwiek! Jego siostra i brat mają niebieskie oczy i włosy o kolorze jasnego blondu.
    ♠ Nie przypomina sobie, żeby kiedykolwiek był zaangażowany w jakiś związek.
    ♠ Bardzo lubi piosenki Disneya.
    ♠ Nie cierpi wydmuchiwania nosa!
    ♠ Nie lubi kobiecego śpiewu. Nie lubi słuchać ludzi sepleniących, z innymi wadami wymowy, jąkających się, czy też ludzi, których głosy ot tak nie spodobały mu się.
    ♠ Im bardziej emocjonujący śpiew, tym uczucia Leightona są coraz bardziej rozchwiane. Ogromne działanie ma na niego odpowiednia intonacja.
    ♠ Leighton wierzy w istnienie dinozaurów.
    ♠ A także w zjawiska paranormalne, co ciekawsze.
    ♠ Niegdyś był niezwykle rozgadany. Cóż za zmiana!
    ♠ Nie lubi rozmawiać przez telefon, czy pisać sms-ów, e-maili, listów, niczego takiego.
    ♠ Głaszcze papier fakturowany. Jak wszystko, co jest chropowate, albo ma niegładką powierzchnię. Kocha głaskać dywany.
    ♠ Dźwięki pozytywki go niemalże obezwładniają. Idzie spać!



Ostatnio zmieniony przez Leighton dnia Czw Sty 15, 2015 5:48 pm, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry Go down
Leighton
Ogrodnik
Leighton


Liczba postów : 304
Join date : 23/02/2014
Age : 31
Skąd : Szwecja, Stockholm

Leighton London.. Empty
PisanieTemat: Re: Leighton London..   Leighton London.. EmptyNie Mar 09, 2014 10:18 am

Ciężka sprawa. Z zewnątrz Leighton postrzegany jest przeróżnie. Prosty, trochę tajemniczy dziwak – nikt nigdy nie dociekł, co zamieszkuje pod tą śnieżnobiałą czupryną. Lecz jego życie w samym środku nie znajduje odzwierciedlenia dla świata zewnętrznego. Chociaż.. Nie, inaczej. To, co leży na jego duszy, pozostaje tam na zawsze nieodkryte.
Żaden dotąd człowiek zdawał się nie zastawiać nad tym, jakim Pan L byłby znakomitym, dyskretnym przyjacielem. Powierzony mu (poważny!) sekret już nie opuści jego zamkniętych na klucz ust. Głupotę wygadałby od razu. Aczkolwiek jest godny zaufania w kwestii przysięgi milczenia, jeżeli sprawa dla drugiej osoby jest poważna, to jest pewne. Pomimo tego, nigdy podczas swojego marnego, nieambitnego żywota nie złożył ani jednej obietnicy dobrowolnie i bez zawahania. Gdzieś w głębi Szweda jest obawa przed zawiedzeniem czyichś oczekiwań. Ten strach jest tak samo silny przy bliskich, jak i nowo poznanych osobach.
Inni odgrywają w jego egzystencji znaczącą rolę. Oni wykreowali przyczynili się do wygenerowania jego wewnętrznych sporów, rozdarcia i bycia cholernym oszustem. Tak, to prawda. Leigh od jakiś siedmiu lat jest zbiorowiskiem kłamstw, uprzedzeń przed samym sobą i zabranych łupów złodzieja charakterów.
Leighton powinien być książkowym przykładem tego, że nadmiar autorytetów niekorzystnie działa na dziecko, a polecenie o treści: „Patrz, Twój brat/siostra jest taki i taki. Dlaczego ty taki nie jesteś?! Ucz się od niego/niej!” jest największą głupotą, na jaką stać było jego rodziców. Ale zacznijmy troszeczkę jaśniej..
Na drodze ku dorastaniu Pana Londona stanęła pewna przeszkoda. Jako dwunastoletni chłopiec przeżył pewne traumatyczne zdarzenie, jakim był trawiący jego rodzinny dom pożar. W trakcie ewakuacji z płonącego budynku, jakim był piętrowy, jednorodzinny domek, pierwsze piętro w środku nocy zawaliło się. Uciekający London przez to poważnie i niefortunnie uderzył się w głowę. Uderzenie dotknęło przede wszystkim ośrodek odpowiadający za pamięć i olbrzymia część wspomnień zapisanych w jego umyśle po prost prysła. Jedne się odratowały w tym mikroskopijnym procencie, inne pojawiają się tylko w przebłyskach, a pozostałe wymazane zostały nieodwracalnie. Od tamtego czasu tak dziwacznie się zachowuje. Tkwiący w szoku po incydencie z ognistym żywiołem Leighton zaczął mieć istną obsesję na punkcie odzyskania swojej przeszłości, która kiedyś zakodowana była w jego mózgu i rozpłynęła się. Wstrząs mózgu mógł spowodować kilka histerycznych napadów, tak powiedział lekarz, ale nienormalne uczucie pustki w jego wnętrzu się tylko nasilało. Rodzice w pewien sposób odsunęli się od niego, brat powoli odseparował się. Jedyną, która zwracała na zagubionego Londona uwagę, to jego ukochana siostra. A nawet jej nigdy nie powiedział, co leży mu na sercu.
Nigdy nie powiedział nikomu o swoich skrywanych uczuciach. Uparcie dusi to w sobie, gdyż czuł, iż ludzi to nie interesuje. Żaden człowiek nigdy nie usłyszał od niego wzmianki na ten temat. I dlatego nikt mu nie pomógł – nikt nie widział. Rodzice wmawiali sobie wzajemnie, że jego postawa jest spowodowana po prostu tym uderzeniem w głowę i że to z czasem przejdzie, zatem starali się ignorować zachowanie syna, zamiast zapytać chociażby. Stał się zamkniętym w sobie, niezrozumianym dzieckiem z poważnym problemem psychicznym. Tak naprawdę przez tyle lat, w końcu prawie dziesięć, stracił siły. A przynajmniej umarła w nim narodzona niegdyś mała nadzieja o tym, że kiedyś ta pustka zniknie. Ciągle udawał, że nic się nie dzieje.
Na przestrzeni lat za to wykształcił się u niego kolejny, trudny do ogarnięcia nawyk. Zazwyczaj, kiedy dana osoba zainteresowała go w pewien sposób, zaczyna kraść. Nie przedmioty, które ma ze sobą, czy inne tego typu dobra. Nie był kieszonkowcem. Jak sobie bez pytania dyskretnie coś pożyczy,ł to zwykle oddawał. Lecz w sztuczny sposób próbował ją naśladować. W małopowaniu nadal jest bardzo dobry. Doszedł wręcz do perfekcji w tej dziedzinie. Potrafił śledzić kogoś, póki nie wydobył z tej osoby jej najlepszych cech, które jest w stanie zauważyć. Dlaczego to robił? Tkwił nieustannie w bzdurnym przekonaniu, że skoro on nie jest sobą, ktoś inny musi nim być. A jeżeli nie ma takiej osoby, stworzy ją z najlepszych cech, jakie napotka. Taka chęć akceptacji przez siebie i otoczenie.
Chciałby być przemiłym, szczęśliwym człowiekiem, którego nie można nie lubić. Chciałby, żeby sąsiedzi nie patrzyli na niego krzywo i odpowiadali mu na „dzień dobry”. Chciałby, aby przeczucie, że rodzice po prostu chcieli się go pozbyć wreszcie z domu wygasło. Chciałby, żeby brat zaczął się do niego odzywać. Taki zwykły pokręcony dziwak, jak Leighton bardzo wiele chciałby od losu, czyż nie?
Zatracił się na drodze ku idealności. Nie dzielił się swoim życiem wewnętrznym, nie pozwalał, by choć część jego ujrzała światło dzienne. Zdawało mu się, że nie jest gotowy na stawienie czoła społeczeństwu. Sprawa jeszcze bardziej się skomplikowała. Sam sobą zaczynał się niepokoić jeszcze bardziej, gdy częściowo przejrzał na własne oczy, zauważając, że nie może przestać zachowywać się, jak przypadkowo spotkani na ulicy ludzie. Codziennie siostra zwracała się do niego ze słowami, że go przestaje powoli poznawać, a on bał się zapytać, jaki był, kiedy go jeszcze poznawała. Owszem, próbował. Przy, zdaje się, czwartym podejściu z ostatecznym skutkiem wycofania się, stwierdził, iż nie zrobi tego, bo nie chciał, by Cameron również spoglądała na niego w ten okropny sposób. Jeśli to uznamy za podpunkt a, b byłby – przestać przywłaszczać sobie ludzkie osobowości. Stara się, ale pozostająca w jego podświadomości rozpaczliwa chęć odnalezienia zagubionego pośród wspomnień dawnego siebie jest naprawdę mocna.
Raz poszukujący uwagi przy swoich wygłupach milczek, innym razem raptus o spojrzeniu przeszywającym dusze. Raz kochany anioł o uśmiechu od ucha do ucha, innym razem prawdziwe emo wyjęte z fikcyjnego serialu dla nastolatków. London jest w stanie w każdym odnaleźć garstkę dobroci, jak jest powszechnie wiadomo, zatem ma szansę upodobnić się do każdego. Czy to przykładny biznesmen z dobrze prosperującej firmy, czy pseudo-popularna przywódczyni dziewczynek z gimnazjum, albo starszy pan siedzący w parku na ławce i dokarmiający gołębie – każdy jest jednakowo zagrożony towarzystwem Pana L.
Nie dostrzega prawdziwego 'ja', które ukazuje się, kiedy ten zazwyczaj się nie odzywa. Utrzymując pokerową twarz, patrzy na ludzi i cicho w duszy zastanawia się, czy ten, albo tamten człowiek byłby na tyle idealny, by zrozumieć Leightona..[/list]


    Leighton urodzony został z predyspozycjami do bycia.. sporym, że tak to ujmiemy. Geny rodziców, a przede wszystkim ojca stanowczo wpłynęły na wzrost pociech. Brat szanownego Pana Londona, Baldric – sto osiemdziesiąt sześć centymetrów; starsza siostrzyczka, Cameron – sto siedemdziesiąt jeden cm. A Leighton? Cóż, stworzony został, by mieć swoje sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu i do tej miary urósł przez te wszystkie lata, tak zapisane jest w jego dokumentach, aczkolwiek nie zapowiada się, by liczba uległa zmianie na pokaźniejszą. Przeliczone BMI Londona mieści się w granicach prawidłowości – wynosi 21.3. Jednakże jego sześćdziesiąt dziewięć i pół kilograma zawsze mogłoby być lepiej zagospodarowane, zwłaszcza zważywszy na to, że tors u przedstawiciela płci brzydkiej jest jedną z najbardziej pociągających elementów jego wyglądu. Lecz zapewne przeciętny samiec alfa homo sapiens, skomentowałby budowę ciała tegoż pana w taki oto sposób: „Cieniutko.”. Mężczyzna nigdy nie przywiązywał wysokiej wagi do rzeźbienia mięśni i nie był zwolennikiem wyczerpujących ćwiczeń na siłowni. Tak, pozornie przypomina typowego lenia kanapowego i to ten najstraszniejszy, nieuleczalny przypadek! Chociaż ciężko powiedzieć, że te sześćdziesiąt dziewięć kilogramów przełożyły się tylko na magazyn cukrów i energii. Rewelacji nie ma, choć ta klatka piersiowa zapadnięta nie jest, ale za to subtelnie zarysowana. Co jeszcze buduje wizerunek
    ogrodnika? Ano, średniej szerokości barki, lekko wystające kości obojczyków.. Gdyby już się uprzeć na wypisywanie „wystających” elementów budowy jego ciała, nie można byłoby zapomnieć o kościach miednicznych. I warto też wspomnieć, jak długie ma jegomość ma nogi. Ano, ma. A jego postawa zazwyczaj jest luźna. Lekko ugięte w kolanach nogi, bądź ciężar ciała przeniesiony na jedną z nich, a dodatkowo uniesiony podbródek i dłonie schowane w kieszeniach spodni.
    Nie było mu dane zyskać dużo z urody skandynawskich wojowników siejących postrach na podbitych terenach. Jemu podarowano dosyć spokojne, delikatne i niewywołujące żadnego negatywnego odczucia rysy twarzy. Ba, żadnego negatywnego, bo Leighton to naprawdę urodziwy młodzieniec, aczkolwiek jest tak na ogół, gdyż jak powszechnie wiadomo, każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii według praw człowieka, a także oczywistym jest to, że do pełni ludzkiego szczęścia potrzeba cudu. Po prostu ktoś zawsze wyszuka dziurę w całym. Ale! Wracając do opisywania wizerunku Londona, charakteryzuje go uroda albinosa. Natura poskąpiła biedakowi melaniny, przez co teraz zmaga się z iście papierowo białą skórą, która wrażliwa jest na działanie promieni słonecznych i od nadmiernego użytkowania tego naturalnego dobra może dostać oparzeń, czy innych dolegliwości skórnych. Najczęściej chroni się przed tym, uciekając do cienia i używając kemów z filtrem – i starcza. Aczkolwiek jest też trochę jaśniejsza badum tss strona tej przypadłości. Dwudziestolatek posiadł krwistoczerwone tęczówki, które są akurat dosyć ładnym efektem, grając w duecie ze smoliście czarnymi rzęsami o średniej długości. A obramowanie dla jego twarzy tworzą białe kosmyki włosów, których najdłuższe pasma sięgają okolic karku. Układają się, jak chcą, powiewają na wietrze, jak wolą, spadają do oczu też, jak im się spodoba. Styl dowolny, tak w dwóch słowach podsumowując jego bujną, puszystą czuprynę.
    I chyba ostatnim elementem jego wyglądu jest styl ubioru. A szczerze, takowego konkretnego nie posiada. Jedyną część garderoby, jaką mógłby nominować do tytułu najlepszej, to jego niebieskie szorty w białe kwiaty sięgające kolan – nie za długie, nie za krótkie, w sam raz, przewiewne, ładne – pełen serwis. Naprawdę nie wybrzydza w kwestii ubrania. Zazwyczaj. Czasem dobiera strój, który świadczyć o nim mógłby, iż jest jawnym daltonistą i barwy są przez niego postrzegane w odmienny sposób (co też po części jest prawdą!). To byłoby dobre wytłumaczenie dla zestawu, w którego składzie znajdą się: groszkowozielone skarpetki, diabelnie różowa bokserka i jaskrawożółte spodnie. Krzywdzi modę z całą pasją, bo on chodzi w tym, co jest dla niego wygodne, co dla kinestetyka jest bardzo ważną kwestią i pod to dostosowują swoje kryteria. Gdyby stwierdził, że ta wręcz zbyt kobieco różowa bokserka jest miła w dotyku i pod tym względem podoba mu się, uweźmie się, kupi ją i będzie nosił, koniec. Często, co jest dosyć istotnym faktem z jego życia, dopasowuje ubiór do postaci, jaką chciałby „odegrać”. Także potrafi kraść nie tylko cechy charakterystyczne dla osobowości, lecz i wyglądu zewnętrznego. Dlatego kiedyś niejednokrotnie przyłapany został nawet na farbowaniu włosów. Zdarzy mu się dosyć często założyć swój ukochany kolczyk w lewym uchu, w drugim nie zakłada, choć też jest przekłute.





N A J W I Ę K S Z E W A D Y:
    ❖ Ciężko przychodzi mu podejmowanie decyzji. Potrafi zmienić zdanie co najmniej dziesięć razy w ciągu półgodziny. Dlatego też w żadnej pracy nie zagrzał swojego miejsca na dłużej.
    ❖ Zachowywanie się poważnie przychodzi mu z trudem.
    ❖ Potrafiłby sam o siebie zadbać, nie jest niepełnosprawny, lecz.. co z tego wynikłoby, to inna sprawa. Jest dosyć infantylny.
    ❖ Jego mimika jest niekiedy ograniczona do minimum. Prawie zawsze ma ten sam kamienny wyraz twarzy, co z jednej strony bywa śmieszne. Ktoś z tak poważną miną śpiewający głupią piosenkę, albo pokazujący dłońmi ośle uszy. Z drugiej uporczywe, ponieważ ciężko się zorientować, czy jest szczęśliwy, zdenerwowany, zasmucony i tym podobne.
    ❖ Bardzo łatwo i czasem nieświadomie utożsamia się z drugą osobą, bądź fikcyjną postacią. Nie potrafi określić siebie, a jego usposobienie okropnie mu przeszkadza i nie traktuje, jako swoje.
    ❖ Boi się fajerwerków. Przez synestezję kolory obezwładniają mu uszy. W jego oczach Sylwester przypomina apokalipsę! Ogólnie, ma problem z głośnymi miejscami.
    ❖ Ma delikatny problem ze słońcem. Otóż, przy dłuższym kontakcie jego skóry z działaniem tej rozpalonej gwiazdy na Ziemi, ma problemy charakteru dermatologicznego.


Z A I N T E R E S O W A N I A:
    Ma ich mnóstwo! Od groma i ciut-ciut, wszystko za sprawą jego zaciekawienia zachowaniami innych. To podpatrzył, to podłapał, zaczął, nie skończył, to podświadomie nawet mu się spodobało, inne porzucił w diabły. Można by powiedzieć, że zna się na ogromie rzeczy, ale w niczym nie jest mistrzem. Gdyby wymieniać wszystkie jego dotychczasowe hobby, lista byłaby nieskończona, zatem najrozsądniej byłoby przedstawić te, na których pielęgnowaniu można go do dziś podłapać.
    Florystyka; Bardzo odprężające zajęcie. Leighton ukończył kurs florystyki z wyróżnieniem, ma wyjątkową smykałkę do roślin.
    Origami; W swoim pokoju ma ogromnego, papierowego żurawia stworzonego z.. mniejszych żurawi. Efekt nudy Londona jeszcze nie został w pełni ukończony. I póki nie przestanie zamykać klatki Chubby, prawdopodobnie nie przestanie dostrzegać nadgryzionych gdzieniegdzie przez gryzonia pozaginanych karteczek, które trzeba zamienić na niezniszczone.


C I E K A W O S T K I |I| I N N E

D O D A T K O W E:
    ❖ Ma lżejszą odmianę synestezji. Słyszy smaki, widzi melodie, ale nie przeszkadza mu to aż tak w codziennym życiu. Czego nie można powiedzieć, jeśli przychodzi mu napisać jakikolwiek tekst. Każde słowo (i znak interpunkcyjny!) ma określony kolor, na przykład „plaża” – żółty; „parasolka” – czerwony (a tutaj pułapka, bo już „parasol” jest granatowy!); „morze” – błękitny; „na” - niebieski”; „pod” - czerwony; „żółw” – bladozielony. Tworzy zdania tylko o ciepłych, albo tylko zimnych kolorach. Leighton nie jest znowuż takim artystą, żeby przyczepiać się do zestawienia barw, ale jak dostrzega pośród tekstu zdanie: „Bridget leżała na plaży pod parasolem nad morzem i patrzyła na żółwia w wodzie, a wokół był okropny hałas.”, to nieprzyjemnie mu się to czyta.
    ❖ O dziwo pisze całkiem dobre opowiadania. Tylko, że komponuje ze sobą słowa tak długo, że nigdy ich nie kończy.
    ❖ Nie używa innego wkładu długopisu, niż czarnego.
    ❖ Jest kinestetykiem.
    ❖ Lubi wąchać torebki herbat.
    ❖ Najbardziej lubi białą herbatę z lawendą!
    ❖ Nie znosi wszystkich pór roku, oprócz wiosny. Wiosna jest okay, jej nigdy dosyć. Kwitną kwiaty, w powietrzu unosi się słodki zapach, powracają siły, wszystko jest piękniejsze.. Nawet słońce świeci inaczej, niż zwykle!
    ❖ Waniliowe biszkopty dla psów dla niego bardzo słodko pachną. Czasem nosi je w kieszeniach, żeby przesiąkły tym zapachem. Pomijając fakt, że to jedyny powód, dla których je nosi, bo przecież nie ma psa.
    ❖ Lubi chodzić w szortach go kolan w niebiesko-białe wzory.
    ❖ Jak koliber – do każdego kwiatka musi wsadzić swój wścibski nos i zaciągnąć się.
    ❖ Jest jawnym dziwakiem.
    ❖ I albinosem.
    ❖ Jeszcze niedawno miał manię farbowania włosów, teraz powinien się powstrzymywać.
    ❖ Pomimo swojego zachowania, nigdy nie miał problemów z nauką.
    ❖ Meloman gry na nerwach. I na ukulele.
    ❖ Skrycie wielbi opery.
    ❖ Nieludzko szybko pisze. Jego litery są strzeliste, zbite i wielkością nie grzeszą, dlatego też przy rozszyfrowaniu tych tajemniczych znaków potrzeba dodatkowo lupy. Ale potrafi się postarać. Tylko potrzebuje chwili, bo pisanie pod presją limitu czasowego powoduje, że z pięknych liter te znaki potrafią się przerodzić w hieroglificzne potworki.
    ❖ Lecz przoduje w kaligrafii.
    ❖ Mając dwanaście lat stracił nieodwracalnie pamięć.
    ❖ Zdaje mu się, że jego ulubionym zwierzęciem jest małpa.
    ❖ Bardzo często jego sny kończą się tym, że spada. Najczęściej w jakąś nieprzeniknioną czerń. A po twardym lądowaniu na podłodze, budzi się.
    ❖ Ma świnkę morską, którą nazwał Chubby. I nie potrafi zrozumieć, że to jest świnka, a nie chomik. A jego siostra ma kota szkockiego zwisouchego, a ten uwielbia siedzieć na Leightonie. Spokojnie, świnka jest bezpieczna. Kotek jest w życiu łapy na nią nie podniósł.
    ❖ Zdawał na prawo jazdy, lecz kto powiedział, że zdał? Jak można się domyślić, poszedł mu nawet teoretyczny, ale przy praktycznym egzaminator stwierdził z całą pewnością siebie, przerażeniem w oczach i dłonią zaciśniętą na uchwycie, który.. kiedyś.. znajdował się przy suficie, iż w tej chwili odchodzi z pracy.
    ❖ Zawsze przy sobie (latem przede wszystkim) ma jakiś krem UV. Albinos, wrażliwa skóra, taka sytuacja.. I często ze sobą do pracy zabiera słomiany kapelusz. Prawdziwy mistrz zawodu!
    ❖ Praktycznie nigdy nie jest spięty. Barki nieustannie ma rozluźnione.
    ❖ Łaskotki ma. Kiedy mu się zachce, to ma. O dziwo, kiedy nie ma humoru, łaskotki kompletnie go nie ruszają!
    ❖ Szczerze, lubi zupy, ale nie cierpi ich jedzenia. Najchętniej to, na co akurat ma ochotę wziąłby w łapę i tak jadł, a nie bawił się z jakimiś sztućcami – po co one komu?
    ❖ Jako dziewięciolatek dostał kostkę Rubika. I jak to dziecko, nieumyślnie ją pomieszał. Zamiast kombinować i nauczyć się algorytmów, by ją ułożyć, poodklejał kolorowe kwadraciki na plastiku i poprzyklejał tak, żeby wszystko się zgadzało. Dalej gdzieś ją ma. Pomimo upływu lat, to dalej jest wspomnienie napędzające rozmowę podczas rodzinnych zjazdów
.

M I E J S C E Z A M I E S Z K A N I A:
    Swój kąt ma u siostry, w jej mieszkaniu znajdującym się w kamienicy niedaleko szkoły.



W Y K O N Y W A N Y Z A W Ó D:
    Chociaż utrzymuje go jego diabelsko surowa kochana siostra, postawiła mu jeden warunek mieszkania z nią: „Będziesz pracował. I nie zmienisz pracy przez co najmniej dwa lata, przemyśl to! Albo wracasz do Stockholmu!”. Rozzłoszczona jego składaniem wypowiedzeń z każdej roboty, którą mu jakimś cudem załatwiała, bądź w sporadycznych przypadkach on sam to robił, w taki sposób przedstawiła swoje wymagania względem niego. Został szkolnym ogrodnikiem. Lubi rośliny, więc jest większa szansa, że wytrzyma. Ale pomimo tego, że tak przepada za niejedną odmianą kwiatów, najczęściej można go spotkać nie na zajmowaniu się nimi, czy innymi roślinami, a na wiszeniu do góry nogami na gałęzi jakiegoś mocnego, wiekowego drzewa przed szkołą. To po prostu London, nie pytajcie.
Powrót do góry Go down
Lucius
Postać zawieszona



Liczba postów : 359
Join date : 08/11/2013

Leighton London.. Empty
PisanieTemat: Re: Leighton London..   Leighton London.. EmptyNie Mar 09, 2014 7:17 pm

Cóż za charakter. Widać, ze postać jest przemyślana, dodatkowe (mój ulubiony punkt) niesamowicie mnie zaciekawiły. Brawa się należą.

Akceptuję.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Leighton London.. Empty
PisanieTemat: Re: Leighton London..   Leighton London.. Empty

Powrót do góry Go down
 
Leighton London..
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Postaci :: Akta postaci-
Skocz do: