IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Gregor & Moran

Go down 
AutorWiadomość
Gość
Gość




Gregor & Moran Empty
PisanieTemat: Gregor & Moran   Gregor & Moran EmptySro Mar 05, 2014 1:13 am

Sprawa z Moranem i jego chodzeniem na zajęcia poza właściwymi wykładami pana Lammiela zdawała się być dość zawiła, ale w praktyce taka nie była. Zupełnie. Moranek jako stworzenie ciekawskie i wygadane, bardzo dobrze bawił się na prowadzonych przez wykładowce lekcjach, z przyjemnością wyrażając własne zdanie na poruszane tematy, jak i biorąc czynny udział w eksperymentach. Prawda, że Moran potrafił być strasznym legatem, ale filozofia była jednym z przedmiotów, których nie miał w zwyczaju unikać. Poza tym sam wykładowca wydawał mu się osobą na tyle ciekawą i chyba nie do końca zrównoważoną psychicznie, by sprawiało mu uciechę samo oglądanie jego zachowań i ruchów wychudzonej sylwetki.
Chodził więc na te dziwaczne spotkania z zupełnie nie światłych powodów, ani nawet nie z chęci nauczenia się czegoś pożytecznego. Chodził, bo go to bawiło i to wystarczało. Chodził, bo lubił patrzeć na zawistne spojrzenie jednego z typków, który miał przerost ambicji. Chodził, bo jeden z kolesi w tej elitarnej grupce miał całkiem niezły tyłek... Aż w końcu, chodził żeby zabić czymś czas w sposób, który sprawiał mu przyjemność. Więc, zabawa na pierwszym miejscu, a dzisiaj pan Lammiele przeszedł samego siebie! Jak Moranek usłyszał o tej propozycji, mordka szczerzyła mu się radośnie, a potem także złośliwie widząc zniesmaczenie niektórych wielce wydelikaconych, homofobicznych frajerów. Zapytany o swoje uczestnictwo z bezczelnym uśmiechem oznajmił, że i tak miał do "Pryzmatu" iść, jak w każdy piątek. Oczywiście nie było to stu procentową prawdą, ale strasznie bawiła go reakcja studentów, szczególnie, że jednego z nich kojarzył właśnie stamtąd i jak się spodziewał właśnie on wykpił się jakąś głupią i mało wiarygodną wymówką.
Wobec tego po powrocie do domu wbił się w ciemno granatową, dopasowaną koszulę z dość wysokim kołnierzem, którego oczywiście nie zapiął, i czarne jeansy, również dopasowane tak, by swoim zgrabnym tyłkiem mógł przyciągać spojrzenia. Blond kłaki ułożył w artystyczny nieład i na tę jakże ciekawą okazję pozbył się okularów na rzecz kontaktów. Popsikał się perfumem i narzucając na ramiona wierzchni płaszcz ruszył na podbój... znaczy, oczywiście na zajęcia dodatkowe z filozofii.
Do "Pryzmatu" daleko nie miał, więc przeszedł się spacerkiem w umówione miejsce. Mieli się zebrać na przeciwko klubu, ale po drugiej stronie ulicy i proszę! Jakiż ten Moran grzeczny i przede wszystkim punktualny! Kiedy zobaczył samotną suchą sylwetkę wykładowcy wyszczerzył się szeroko.
- Piękny wieczór panie Lammiele. - zaświergotał słodko, a wieczór w istocie był, choć nie konieczne piękny, raczej chłodny i pochmurny. Z naprzeciwka oświetlało ich wściekłe niebiesko czerwone światło neonu należącego do klubu.
- Myśli pan, że nie stchórzą? Może już to zrobili i będę miał dzisiaj... prywatny tok nauczania?
Promienny uśmiech nie schodził mu z twarzy, a w chabrowych ślepiach widać było to, co zwykle widać w moranowych ślepiach. Bezczelność i pewność siebie, niezachwianą nawet autorytetem nauczyciela.
Powrót do góry Go down
Gregor
Melancholik
Germanista
Nauczyciel filozofii
Gregor


Liczba postów : 1323
Join date : 13/01/2014

Gregor & Moran Empty
PisanieTemat: Re: Gregor & Moran   Gregor & Moran EmptyPią Mar 07, 2014 11:49 pm

Och, jakże on to lubił!
Trzy tygodnie temu wdał się z jednym ze swoich kolegów w dyskusję na temat tego, czy nauczyciel ma prawo nawiązać bliższe, intymne relacje z uczniami. Gregor twierdził, że wychodzenie poza ogólną sferę przedmiotu nauczania jest złym pomysłem, poparł to kilkoma przykładami i teoriami, odnosząc się do różnicy wieku, stanowisk, a nawet do czegoś tak niespotykanego w jego repertuarze (sic!), jak etyka zawodowa i konsekwencje prawne. Nie wspomniał o głównym powodzie swojej niechęci i braku aprobaty dla jakichkolwiek eksperymentów w tym kierunku, bojąc się, że rozmówca złośliwie wykorzysta jego słabość, jednak pomimo tego, los po raz kolejny postanowił go przetestować.
- Spójrzmy prawdzie w oczy. Po prostu się cykasz, że żaden uczeń nie będzie chciał wyjść z tobą gdzieś na miasto.
- Taak? O co zakład?
- Namalujesz mi kolorowy obraz na ścianie.
- A jak wygram?
- Nie wygrasz.
- Wygram, a ty przez cały dzień będziesz do mojej dyspozycji. Będziesz miał zaszczyt być główną atrakcją eksperymentów socjologicznych.
- Jakbym już nie był...

­Gregor wiedział, że wygrał, chociaż trzeba szczerze przyznać: często myślał nad rezygnacją. Ale teraz? Haha! Cóż za satysfakcja! Niech no tylko powie swojemu znajomemu, że udało mu się zaciągnąć do 'Pryzmatu' nie jednego, nie dwóch, a trzech uczniów. I to naraz! Co z tego, że nie była to randka? W wyzwaniu mówili o wyjściu, mężczyzna mógł zawczasu sprecyzować, wiedząc, że Gregor nie zawaha się przed interpretacją na własną korzyść. Chociaż nie lubił klubów, wolał zwyczajne bary, coś bezpretensjonalnego, na rzecz doświadczenia mógł przymknąć oko na własne preferencje.
Był dosłownie trzy minuty przed czasem, zdążył zaparkować samochód kilka uliczek dalej i przejść się w umówione miejsce, paląc cygaretkę. Właśnie gasił ją na brzegu kosza na śmieci, gdy usłyszał kroki i znajomy głos. Nie mógł powstrzymać uśmiechu. A jednak przyszedł! Dla Leammiele'a przybycie Morana było jedną z niewiadomych, szansa 49/51 (żeby nie było symetrycznie!). Domyślał się, że chłopak potraktował to jako wyzwanie, zabawę, jednak – gadanie, gadanie! Nie uwierzy, dopóki nie zobaczy.
- Witam pana. - Skłonił się lekko, patrząc mu w oczy. Czyżby to gra cieni, czy przez gregorową twarz naprawdę przemknął wyraz czegoś na kształt dumy? Jeśli nawet, to szybko przeminął. Następne zdania wypowiedział ze zwyczajowym chłodnym spokojem.
- Nie sądzę. Byłbym zmuszony odwołać warsztaty, aby nie posądzono mnie o wchodzenie w zbyt poufałe stosunki. Poza tym... - Uśmiechnął się krzywo. - Szkoda byłoby przegapić taką okazję. Posłużę się słowami jednego z kolegów po fachu: jeśli badania terenowe można prowadzać wszędzie, to dlaczego nie tam, gdzie jest przyjemnie? - Zdążył dokończyć zdanie, gdy usłyszał za sobą znajome głosy i śmiech. Odwrócił się i odczekał chwilę, aż pozostali uczniowie zbliżą się na tyle, by mógł mówić do nich cicho. Nie chciał niepotrzebnie ryzykować zdemaskowania przed którymś z potencjalnych obiektów eksperymentalnych.
- Plan taki jak zawsze: wchodzimy, improwizujemy, potem jedziemy do mnie i urządzamy sobie mały areopag. - Rozejrzał się i mówiąc dalej, ruszył przez ulicę, w stronę klubu. - Trzymajcie się w zasięgu wzroku i nie upijcie za bardzo, bo gołymi rękami będziecie czyścić własne pawie z tapicerki mojego auta. I na tę okazję macie zwracać się do mnie po imieniu. Aha, Scarlet? Chcesz iść z nami? Więc od teraz jesteś lesbijką.
O dziwo, udało im się wejść bez większych kłopotów, co Leammiele uznał za dobry omen. Zazwyczaj regularnie na warsztaty przychodziło około pięciu osób, dziś z powodu dość osobliwego pomysłu dwie zrezygnowały, w tym jedna, za którą Leammiele nie przepadał. Ulżyło mu. Szanse na powodzenie wzrastały. Byłoby wspaniale, gdyby nie tłum, obsceniczne zachowania, gdzieniegdzie dziwaczne, niesmaczne stroje i głośna muzyka. Chciał zakończyć to jak najszybciej i wrócić do normalnego stanu rzeczy, starał się nie zwracać uwagi na rosnący dyskomfort i rozdrażnienie. Och, bogowie, proszę, oby tylko nie przypałętał się tu żaden z jego kochanków. Jednak z drugiej strony, to mogłoby być ciekawe, zważywszy na to, że odmówiłby spędzenia wspólnej nocy nie tylko przez wzgląd na własną zasadę i obecność uczniów, ale na coś jeszcze... Uśmiechnął się pod nosem.
Szedł pierwszy i rozglądał się dyskretnie, po części chcąc rozeznać w towarzystwie i urządzeniu klubu, po części kontrolując czy te baranki jeszcze gdzieś nie wsiąkły i czy żadne z nich nie wygląda na zgorszonych czy przerażonych. Szło jak z płatka! Podejrzane...
Przysiadł przy barze, specjalnie wybierając jak najmniej zaludnione miejsce, zamówił podwójne espresso, zwracając tym uwagę barmana. Co? On? Spięty? Pierwszy raz w takim towarzystwie? Ależ skąd! Po prostu przyjechał z daleka samochodem, zresztą i tak od dawna był abstynentem. Ależ oczywiście, że się nie zgrywał. Tak, tak, takie dziwadła jeszcze istniały na tym świecie. Jasne!
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Gregor & Moran Empty
PisanieTemat: Re: Gregor & Moran   Gregor & Moran EmptySob Mar 08, 2014 1:25 am

- Proszę tak na mnie nie patrzeć, chyba nie sądził pan, ze JA bym stchórzył? Rani pan moje delikatne serduszko i... - Szeroki uśmiech przybrał na zadziorności. - Nikt by się o niczym nie dowiedział, dlatego nie byłoby o co posądzać... - Moran nie był by sobą, gdyby udawał teraz grzecznego i ułożonego. Nie, nie... on taki nie był i wszyscy, co znali go choć trochę, doskonale o tym wiedzieli. Moran to świr chętny na słowne gierki, a nawet i na więcej, nie ważne z kim ma do czynienia. Nawet kiedy próbował udawać grzecznego wszyscy i tak wiedzieli swoje, a teraz był za bardzo rozbawiony możliwością zobaczenia swojego wykładowcy w gej barze, żeby entuzjazm i typowa niepokorność się z niego falami nie wylewały. Słysząc kolejne zdanie wydał z siebie teatralne "doprawdy?" doprawione szczyptą nieszczerego zdumienia, po czym słysząc głosy znajomej dwójki, wychylił się zza wykładowcy susząc zęby do przybyłych. Dla wczuwania się w rolę rasowego geja (jakby już nim nie był) Puścił oczko i powietrznego całusa do Zac'a, na co chłopak odpowiedział czymś równie przesadzonym i głupim. Znali się trochę i akurat tego kolesia Moran trawił. Był całkiem znośny i niegłupi za to dziewczyna... Mogłaby być urocza, gdyby nie syndrom niedotykalskiej i poważnej studentki (tak, takie naprawdę istnieją!) Okulary potęgowały wrażenie obcowania z kujonką. Już widział te ciekawskie spojrzenia gdy wejdą do klubu, ale co tam, jak się bawić, to się bawić!
- Improwizacja, to lubię. - wyszczerzył się jeszcze mocniej o ile to było możliwe i podążył za nauczycielem równając się z nim gdy przechodzili przez ulicę.
Wystrój tego lokalu był mu całkiem dobrze znany. Na tyle, że rzeczywiście czuł się jak ryba w wodzie. Jednak szansa na to, że spotka tu kogoś znajomego był raczej niewielka, a nawet gdyby tak się stało na pewno nie stroniłby od jakiegoś małego eksperymentu na tym biednym kimś. Uznał nawet, że to byłoby fajne... W głowie zaczął mu się klarować iście diabelski plan.
Niemal od progu zaczął szukać przyszłych ofiar... Och nie, nie nie. Naprawdę nie do tego, co myślicie. Moran wbrew pozorom był naprawdę niedotykalski, więc o szukaniu towarzystwa na noc nie było mowy, ale jak to on, chętnie zabawi się czyimś, albo na czyjś koszt. Dlatego też jako pierwszy zniknął w tłumie, będąc tym samym pierwszą i jedyną owieczką, która się zapodziała. Reszt stada podążała za baranem przewodnim. Nie dziwił się im, na obcej ziemi, lepiej trzymać się tego co się zna... On co prawda bez mrugnięcia okiem wpakowywał się wszędzie gdzie go jeszcze nie było, nie bacząc przy tym na konsekwencje, ale w końcu nikt nie jest tak zajebisty jak on, nie?
W tańcu otarł się o jakiegoś wysokiego kolesia, nawiązał kontakt wzrokowy z napakowanym blondynem i przechodząc w kierunku baru, chwycił jakiegoś młodzika za tyłek. Gdy dotarł do blatu i odszukał wzrokiem znajome sylwetki, tanecznym krokiem zbliżył się do nich, by na koniec oprzeć się plecami i łokciami o blat baru. Blond kłaki już miał w nieładzie, a i płuca pracowały trochę szybciej.
- Gregu, ten wysoki blondyn wyraźnie się do ciebie ślini. - rzucił entuzjastycznie, zauważając jak jeden z mężczyzn stojący przy jednym z filarów, na oko może parę lat starszy od niego, zerka w tym kierunku zdecydowanie zbyt często, by zrzucić to na przypadek.
- I jakiś motyw przewodni? Czy mam działać tak jak zwykle?
Mówiąc "tak jak zwykle" miał oczywiście na myśli robienie dziwacznych rzeczy, co w jego przypadku i tak było normą. Wyszczerzył się do pozostałych owieczek nie zważając na to, ze być może wtedy kiedy on skakał po parkiecie wykładowca co nieco wyjaśnił. Trudno, to wyjaśni jeszcze raz. A jak nie, to też nie będzie płakał. Płynnym ruchem obrócił się w kierunku barmana i używając jednego ze swoich standardowych, uwodzicielskich uśmiechów poprosił o cuba librę.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Gregor & Moran Empty
PisanieTemat: Re: Gregor & Moran   Gregor & Moran Empty

Powrót do góry Go down
 
Gregor & Moran
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Off top :: Archiwum-
Skocz do: