IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Boczny korytarz.

Go down 
4 posters
AutorWiadomość
Abel

Abel


Liczba postów : 8
Join date : 16/02/2014

Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. EmptyPon Lut 17, 2014 8:25 pm

Długi, ciągnący się równolegle do głównego, korytarz.


Abel skończył właśnie swoje zajęcia. Dzisiejszy dzień należał do tych niesamowicie męczących, w których lekcje zaczynają się o nieludzkich porach, a kończą wtedy, gdy większość uczniów od dawna ma wolne. Dlatego też, nastrój chłopaka nie należał do najweselszych.
Podirytowany, nie oglądając się, szybkim krokiem wyszedł z klasy. Nie odpowiedział nawet na pożegnanie pewnego wysokiego typka, który uczęszczał na te same zajęcia co on. Kto to do cholery w ogóle był? Czy Abel kiedykolwiek wcześniej z nim rozmawiał? Jakoś w to wątpił. Zresztą, jedyne o czym w tej chwili marzył, było miękkie łóżko. Całkiem możliwe, że twarz tamtego osobnika zwyczajnie wyleciała mu z głowy. Pomyśleć, że jutro znowu czeka go to samo...
Co ja robię w tej zakichanej szkole? Chciałeś się wyprowadzać z Francji, to masz. Nie dość, że zimno, to-
Nie dokończył nawet narzekania w myślach, gdy najzwyczajniej w świecie na kogoś wpadł. Co do...
- Z łaski swojej, patrz jak leziesz! Czy może, patrz gdzie stoisz, wszystko jedno. - wrzasnął na chłopaka, który miał czelność sprawić, by jego dzień zmienił się w jeszcze gorszy. Dopiero po chwili, kiedy cofnął się o kilka kroków, był w stanie rozpoznać tajemniczą postać.
- Striełok? Co ty do cholery robisz o tej godzinie na korytarzu? - warknął pod nosem. - Nie powinieneś przypadkiem trenować, czy robić to, co zwykle robisz, w przeciwieństwie do stania na środku korytarza i naprzykrzania się niewinnym ludziom?
Powrót do góry Go down
Striełok
Kapitan drużyny piłkarskiej
Striełok


Liczba postów : 28
Join date : 31/01/2014

Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Re: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. EmptyPon Lut 17, 2014 8:53 pm

A cóż takiego mógł porabiać młody roznosiciel choróbska w szkole o takiej godzinie? Zwyczajnie się zbierał, by jakoś poprzekładać te wszystkie zaliczenia, co przez zaspanie nie udało mu się niczego zrobić. Był taki dziwnie przybity, może zbyt rozbiegany. Widać było, ze spał za długo, ze nie był w zbyt dobrym stanie ani też nawet nastroju. Sen mu niewiele pomógł na jego zmartwienia. Całe szczęście, ze nauczyciele w większości pozostawali całkiem długo po zajęciach, poprawiając swoje papiery. Po za tym, też niektórzy pracowali do późna, poprawiali papiery, sprawdzali sprawdziany, testy czy cholera wie co jeszcze robili całkiem późno. Miał tylko nadzieję, że się nie spóźni na umówioną wizytę u lekarza. Niby mógł to zrobić jutro, ale jak najszybciej chciał dostać jakiś antybiotyk tak, by móc szybko pojawić się an treningach. I na zajęciach w szkole oczywiście. Po za tym musiał mieć szybko sprawną głowę, żeby móc się jeszcze pouczyć do tego i tamtego. Kupa roboty a tak mało czasu.
Nawet nie zauważył, że na kogoś wpadł. Śpieszył się. I już oczywiście na wstępie musiał dostać opieprz, a musiał najpierw pomasować się w nos, gdzie dostał całkiem sporo. Cholera, przez chorobę chyba jakoś odczuwał to mocniej albo mu się tak zdawało. Dopiero potem zrozumiał na kogo trafił. I jak jasna cholera, nie było to zbyt przyjemne spotkanie w dodatku w nie najlepszych okolicznościach.
- Niewinnym? Dobre sobie - Parsknął, zagryzając ostanie kęsy jabłka, które jeszcze trzymał w dłoni - Chodzę po nauczycielach i przekładam testy. Jak widać, chory jestem trochę - Odparł niezbyt przyjemnym tonem i odsunął się, po czym zakrył usta dłonią, by móc w spokoju sobie zakaszleć. Nie był jakoś poważnie chory. Ale wystarczająco, by nie pojawiać się w szkole przez jakiś czas - Jeszcze masz do tej pory lekcje? Czy może zostałeś po godzinach w ramach jakiejś kary? W cale bym się nie zdziwił tej drugiej opcji - mruknął, ostatnie zdanie wypowiadając nieco ciszej. Ogólnie, ciszej mówił niż zwykle, bo za gardło go trochę szarpało. Ale starał się wmówić sobie, ze tak właściwie nic mu nie dolega. I poza paroma kaszlnięciami, to starał się, całkiem skutecznie, nie przejawiać objawów choroby.
On to naprawdę dzisiaj szczęście miał, żeby wpadać na takie chodzące nie wiadomo jeszcze co.
Powrót do góry Go down
Abel

Abel


Liczba postów : 8
Join date : 16/02/2014

Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Re: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. EmptyPon Lut 17, 2014 9:21 pm

Jakże go denerwował fakt, że niemal zawsze musiał zadzierać nos, by ujrzeć twarz innej osoby. Z dziewczynami to jeszcze uszło, bo zwykle nie ma pomiędzy nimi aż takiej różnicy. Co ma powiedzieć, gdy przed nim wyrośnie facet mający, powiedzmy, 190 cm. Na szczęście, w tym wypadku, Striełok był wyższy tylko o 4 cm. Dzięki temu nie musiał się szczególnie wysilać.
- Jeżeli jesteś chory, to powinieneś leżeć w łóżku, a nie włóczyć się po korytarzach. Weź sobie trochę wolnego i odpocznij, bo wyglądasz tragicznie. Oczywiście, nie żeby mnie to obchodziło. - W końcu nie mógł pozwolić sobie na zszarganie reputacji, którą udało mu się wybudować. Nie po to przez tyle lat uchodził za nieczułego i bezdusznego. Cholera, przecież on jest nieczuły i bezduszny! Nie ma po co nad tym rozmyślać, bo nic dobrego z tego nie będzie.
- Pieprz się. Niby taki osłabiony, a język nadal ostry! Wiesz co, zmieniłem zdanie. Idź, męcz się z tymi nauczycielami, nie będę cię zatrzymywał. - burknął. Powiedział to, nie myśląc jednak w ten sposób. W rzeczywistości, skoro już wpadł na tamtego, ani myślał tak po prostu dać mu odejść. - Tak się składa, że dopiero teraz skończyłem zajęcia. Byłeś z tym u jakiegoś lekarza? - Przeciągnął się powoli i ziewnął, nie zasłaniając przy tym otwartych ust. Poprawił kilka kosmyków włosów, które opadło mu na oczy. Wolał nie wiedzieć, jak wyglądały. Abel, mimo iż nie sprawiał takiego wrażenia, przejmował się swoim wyglądem. Dzisiejszego dnia zaś, nie udało mu się od rana spojrzeć w lustro ani razu.
Powrót do góry Go down
Striełok
Kapitan drużyny piłkarskiej
Striełok


Liczba postów : 28
Join date : 31/01/2014

Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Re: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. EmptyPon Lut 17, 2014 9:41 pm

- Ta, mi też jest niesamowicie przykro z tego powodu, że musiałem akurat ciebie dzisiaj zastać - Mruknął, oczywiście ironizując sobie najlepsze. Co z tego, ze był chory, język musi cięty być, bo jakże by inaczej? Zresztą, z takimi jak on to po prostu inaczej się w tym życiu nie dało, jak zaczepką odpowiadać na zaczepkę. Poprawił delikatnie włosy opadające mu na ramię, nieco dociskając gumkę, która jest trzymała w jako takim porządku - Wiesz co, jak już miałeś dzisiaj lewą noga wstawać, to trzeba było się przy okazji na schodach potknąć, a nie teraz udajesz, że cię mój stan zdrowia czy rozkład zajęć obchodzi - Dodał, wzruszając ramionami. Rzucił ogryzek, który centralnie trafił do śmietnika pod ścianą korytarza. Celne oko to jednak miał, a co, nawet choroba nie będzie mu psuła tej wrodzonej cechy, dzięki której zyskiwał miano jednego z lepszych strzelców wśród juniorów. Percepcja zawsze musi być.
- Może cię rozczaruję, ale nie mam z kim - Mruknął, na to jego dogryzanie mu. Pieprz się, dobre sobie, akurat bardziej to zdanie pasowało do Abla, niż do Sebastiana. Tego był stuprocentowo pewien, bo bardziej byłby skłonny uwierzyć plotkom na temat tego nabzdyczonego dupka, niż jemu samemu. Zresztą, kto by mu uwierzył. Akurat w przeciwieństwie do większości tego zepsutego głupotą i analfabetyzmem społeczeństwa, Striełok posiadał jakiś rozum, przynajmniej własny.
- Nie. Nie mam czasu na lekarzy, mam lepsze rzeczy do roboty. A ciebie mogli by jeszcze w tej szkole trochę potrzymać, może by ci się humor jeszcze poprawił.
Prawdę powiedziawszy powinien powoli się do tego lekarza zbierać, ale ostatecznie, jak zakładał, z pewnością się to powtórzy, bo jak już na kogoś wpadał, to zazwyczaj i druga osoba nie mogła oprzeć się bez zamienienia paru słów z Striełokiem. A jak myślał, ta rozmowa jeszcze chwilę potrwa. Byleby mu nauczyciele nie pouciekali do tego czasu. Może resztę rzeczy załatwił jutro, cholera to wie.
Powrót do góry Go down
Abel

Abel


Liczba postów : 8
Join date : 16/02/2014

Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Re: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. EmptyWto Lut 18, 2014 9:14 pm

Odruchowo obejrzał się za lecącym ogryzkiem i lekko skrzywił, widząc ten idealny strzał. Cóż, nic dziwnego, w końcu nie bez przyczyny Sokołow był kapitanem drużyny piłkarskiej. Znając życie, gdyby to Abel rzucał, pozostałości jabłka uderzyłyby o pobliską ścianę, oderwały się od siebie i rozprysnęły na podłodze. Nie zamierzał jednak się kompromitować, w końcu znał swoje możliwości. Poza tym, nawet gdyby chciał, to przecież nie miałby skąd wziąć drugiego ogryzka. W związku z tym, ponownie zwrócił uwagę na chłopaka.
- Przestań, bo zaraz się rozpłaczę, normalnie tak mi przykro. - teatralnie westchnął, z udawanym żalem. Przestąpił z nogi na nogę i zmarszczył nos. W gruncie rzeczy, darzył Striełoka pewnym afektem. Nie żeby od razu przyjaźnią, zwyczajnie dogryzanie tamtemu sprawiało mu przyjemność. Tak samo jak wymienianie się docinkami.
- Och, prawie mi cię szkoda. Biedaczyna. To pewnie dlatego tak mizernie wyglądasz! Zero energii. Tylko tak się tłumaczysz, że to choroba. Jasssne. - wyszczerzył zęby w uśmiechu i szturchnął tamtego lekko łokciem, zapewniając go, że wszystko, co mówi, nie jest poważne. Zresztą, chwile w których Abel jest poważny, można policzyć na palcach jednej dłoni.
- No już, rozchmurz się, bo przez to wyglądasz jeszcze gorzej niż zwykle. I nie patrz na mnie takim wzrokiem, przecież wiem, że tak naprawdę mnie uwielbiasz i podziwiasz, tylko nie chcesz się do tego przyznać. - pokazał Striełokowi język, który upiększał srebrny kolczyk. - Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Przecież mój humor jest wyśmienity. - a przynajmniej stanowczo się poprawił od momentu, w którym na niego wpadł.
Powrót do góry Go down
Striełok
Kapitan drużyny piłkarskiej
Striełok


Liczba postów : 28
Join date : 31/01/2014

Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Re: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. EmptyWto Lut 18, 2014 10:04 pm

- No tobie na pewno nie mam zamiaru się z niczego tłumaczyć - Odpowiedział niemal od razu. Tez pomysł, żeby on musiał się z czegokolwiek tłumaczyć. A już na pewno nie miał zamiaru dłużej ciągnąc takiej rozmowy. Zdecydowanie dopadała go rezygnacja. Na raz znów sobie przypomniał o oblanym teście, o ojcu i całej tej durnej sprawie. I o tym, że się pochorował, przespał cały dzień, a na dodatek wczoraj trening odbył się i tak tylko w połowie. Oczywiście, starał się nie myśleć tak pesymistycznie, ale to samo z siebie wychodziło na wierzch. Nie to, żeby chciał to w jakikolwiek sposób pokazywać. Po prostu tak było. Chodzące nieszczęście. Ale zaraz się poprawił, wyprostował. Nic mu nie było. Po prostu teraz latał zabiegany, przypadkiem wpadł i tak jakoś wyszło. I z całej siły starał sobie wmówić to, ze jakoś to będzie.
Zakaszlał jeszcze ze trzy razy, a przed resztą z serii starał się powstrzymać. Objął delikatnie dłonią tą część ramienia, która została tknięta łokciem. I od razu poleciało piorunujące spojrzenie. Jakby tego było mało, nie tylko ze wpadł, to jeszcze ten musiał go dotykać. Rany, czy to jest takie trudne do zrozumienia, ze on tego nie lubi? Ale jak podejrzewał, Abel i tak by to miał gdzieś. W sumie zresztą to nie było dziwne.
- Prędzej świnie dostaną skrzydeł, jak ja to przyznam - Wywrócił oczami. Też coś. Striełok miał poczucie humory, ale bez przesady. To nawet nie było w połowie zabawne - Nie mam teraz powodów by się "rozchmurzać" - Palcami ujął słowo "rozchmurzać" w cudzysłów. No tak, on miał swoje powody, ale też jakoś nawet nie miał zamiaru wyjaśniać dlaczego. Najlepiej to jakby sobie już stąd poszedł, zostawił go w spokoju i pozwolił Sebastianowi jak najszybciej zapomnieć o tej wpadce na korytarzu. Wolał się spotykać w bardziej normalnych okolicznościach i w lepszym humorze. Np. przy piwie czy coś.
- Dobrze, ze chociaż twój humor jest w porządku - Mruknął od niechcenia.
Powrót do góry Go down
Edric

Edric


Liczba postów : 118
Join date : 14/02/2014

Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Re: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. EmptyPon Kwi 21, 2014 10:06 pm

Dochodziła godzina 14:00 kiedy Edric wreszcie opuścił bibliotekę, by wraz ze stosem wybranych książek udać się do swojej kwatery w akademiku. Ze względu na drobną „kontuzję”, której nabawił się poprzedniego wieczora, otrzymał tygodniowe zwolnienie od swojego łaskawego pracodawcy. Dobrze wiedział, że właściciel restauracji nie jest z tego faktu zadowolony, lecz na całe szczęście jeszcze lepiej sam restaurator zdawał sobie sprawę, że kulejący kelner to naprawdę poważny problem. Zwłaszcza gdy mowa o roznoszeniu wszelkiego rodzaju napojów. Dlatego też nastolatek postanowił poświęcić ten rzadko u niego spotykany, dodatkowo wolny czas, na przeczytanie kilku książek dla własnej przyjemności, nie zaś z przymusu nauki.
Ostatnie zajęcia skończyły się mniej więcej godzinę temu, z racji czego większość szkoły opustoszała, choć naturalnie jeszcze długo będzie w niej można natrafić na pojedynczych uczniaków tudzież ich mniejsze grupki. Ci, którzy w dalszym ciągu pozostawali na terenie placówki, korzystali właśnie z dodatkowych zajęć, biblioteki lub hali sportowej wedle własnych życzeń, brali udział w spotkaniach i działaniach klubowych oraz dowolnie korzystali z zielonych przestrzeni dookoła.
Kuśtykając opustoszałym korytarzem, obładowany przy tym książkami trzymanymi pod pachą i z pełną ich torbą, ciężko obijającą się o lewy bok, dochodził właśnie do zakrętu kiedy posłyszał śmiechy. Było w nich coś, co kazało mu się zatrzymać nim skręcił w ciągnący się dalej na lewo odcinek trasy – szyderstwo. Odnajdywanie subtelnych różnic w brzmieniu czyjegoś głosu, przychodziło mu zazwyczaj nadto łatwo. Zapewne dlatego, że miał z tym niegdyś do czynienia aż nadto często.
- Co jest? Zapomniałeś języka w gębie?
Marszcząc brwi, Edric wychylił się ostrożnie by rzucić okiem na to co się dzieje. W pierwszej chwili dostrzegł tylko trzech, rosłych chłopaków. Zwróceni byli drobnym półkolem w stronę ściany korytarza, plecami do niego. Dopiero później, z lekkim zaskoczeniem dostrzegł czwartą postać - niższego od nich przynajmniej o głowę chłopaka. Widocznie przyparty był do ściany. Nie wyglądało to zbyt ciekawie... Znęcali się? Chwilowo postanowił pozostać na swoim miejscu i zobaczyć jak sprawy się potoczą.
- Powiedziałem... - jeden z rosłych młodzików, uśmiechając się niemalże przymilnie lecz z pewnością mało szczerze, oparł rękę o ścinę, tuż obok głowy niższego blondyna. Miał lekko kręcone, farbowane na bordowo włosy.
- ...Że ja i moi przyjaciele wybieramy się na miasto. Widzisz, wszyscy jesteśmy koszmarnie głodni. Tyle tylko, że na pizze potrzebujemy trochę więcej kasy. Łapiesz? Jestem pewien, że nie odmówisz sypnięcia paroma funtami dla dobra starszych kolegów. Nie chcesz przecież żeby przypadkiem któryś z nas strącił ci te pingle z nosa, prawa?
Pozostali dwaj przytaknęli mu żywo, przyglądając się swej ofierze z niemałym rozbawieniem.
- Wyglądasz na grzecznego i kumalskiego dzieciaka. No? To jak będzie?
- Raczej na kujona. - poprawił go drugi, o wyraźnie ciemniejszej karnacji.
- Jak zwał tak zwał. - machnął na chichoczących kolegów trzeci, będący szatynem o orlim nosie. - W sumie... - pochylił się nieco do okularnika i przyjrzał ze złośliwym zaciekawieniem. - Gdyby go tak przebrać, wyglądałby jak całkiem niezła laska. - zauważył nagle, na co pozostali ryknęli śmiechem, ale i zaczęli proponować, by może w takim razie zabrać go ze sobą, jako "damę do towarzystwa". Żarty żartami, ale niektórych rzeczy z pewnością nie powinno się mówić...
Edric poczuł jak dopada go złość i skrajne oburzenie. Coś, co nie zdarza mu się na co dzień. Mimo to, wciąż czekał na reakcję blond chłopaka. A jeśli się jej nie doczeka...? Przecież nie może tego tak zostawić.
Powrót do góry Go down
Lilu

Lilu


Liczba postów : 8
Join date : 24/02/2014
Age : 26
Skąd : Francja

Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Re: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. EmptyWto Kwi 22, 2014 11:43 am

Lekcje zakończyły się o 12: 30, uczniowie skierowali się do akademików. Tylko nieliczni pruli w przeciwną stronę. Lilu ściskając w dłoniach ciężki podręcznik od fizyki przepychał się łokciami między nastolatkami. Niekiedy zapierał się nogami i uderzał w tłum z tak zwanego bara, jednak oczywiście nie polepszało to jego sytuacji. Jego chude ciało nie miało szans z morzem uczniów. Po chwili zastanawiania się, co zrobić wpadł na iście genialny pomysł. Istnieje przecież boczny korytarz! Gdyby cofnął się trzy kroki i skręcił, dojście do szatni zajęłoby mu nie więcej niż pięć minut. Ominąłby tym samym najbardziej zatłoczone miejsca, a co za tym idzie, nie zostałby zgnieciony przez rosłych kolegów i ich znajomych. Westchnął z zadowoleniem i cofnął się trzy kroki. Mniej więcej w połowie trzeciego jego głowa uderzyła w coś niezwykle twardego. Zachwiał się i upadł na ziemię, zahaczając czubkiem głowy o kant parapetu. Oszołomiony podniósł wzrok.
- Co tak stoisz idioto?!- Jakiś chłopak skarcił go wzrokiem, po czym widząc leżący na ziemi podręcznik podniósł go. Jednak nie miał zamiaru go podać. Niby od niechcenia zamachną się nim i wypuścił z rąk.
Przeklną, wytarł dłonie o spodnie i ruszył w stronę swoich kolegów, którzy stali w bocznym korytarzu.
Na twarzy Lilu nie pojawił się strach, ani gniew. W jego oczach odbijała się jakby dezorientacja i beznamiętność. Wstał i rozejrzał się. Przejście opustoszało. Podniósł książkę leżącą przy kaloryferze i jakby nigdy nic oddalił się w ciszy. Nie chciał iść do nauczyciela, aby zrelacjonować to wydarzenie. Wiedział, co powiedzą. Wiedział jak zareagują, a on będzie miał przez to same problemy. Przekartkował podręcznik i wyjął kartkę z notatkami z lekcji. Ruszył w stronę korytarza, mijając jeden z bocznych usłyszał rozmowę.
- Ile masz kasy? Ja tylko 10 funtów, resztę wydałem na automaty.
- Debil, jak chcesz wyrwać jakieś laseczki, to musisz mieć kasę, kasę!
- Morda. Skoro ty masz 10 funtów, on nie ma nic, a ja mam tylko 5 to nas kuźwa nie stać nawet na najtańszą pizzę!
Na chwilę zapadła cisza. Lilu przełknął głośno ślinę i odwrócił się. Tacy goście sprawiają najwięcej problemów, najlepiej omijać ich wielkim łukiem. Nagle jeden z nich pojawił się przed blondynem. Ten zrobił krok do tyłu i wpadł na drugiego. Trzeci złapał chłopaka za ramiona i popchnął na ścianę. Jeden z jego kolegów przytrzymał ręce Lilu.
- Masz kasę? - blondyn przywołał beznamiętną twarz i spojrzał w oczy rozmówcy.
- Co jest? Zapomniałeś języka w gębie?
- Powiedziałem... - bordowo włosy chłopak oparł się łokciem nad Lilu.
- ...Że ja i moi przyjaciele wybieramy się na miasto. Widzisz, wszyscy jesteśmy koszmarnie głodni. Tyle tylko, że na pizze potrzebujemy trochę więcej kasy. Łapiesz? Jestem pewien, że nie odmówisz sypnięcia paroma funtami dla dobra starszych kolegów. Nie chcesz przecież żeby przypadkiem któryś z nas strącił ci te pingle z nosa, prawda?
Lilu był przerażony. Trzech rosłych nastolatków chciało wyłudzić od niego pieniądze. Jednak nie był to pierwszy raz, chłopak wiedział jak się zachować. Odwrócił głowę i zacisnął powieki. W głowie mu szumiało. Nie myślał, można powiedzieć, że się po prostu wyłączył. Poczuł jak coś ciężkiego upada mu na głowę. Otworzył szeroko oczy. Jego wzrok natrafił na chłopaka stojącego za rogiem. Upadając na ziemie, widział jak wybiega i krzyczy coś do niego. Jednak chwilę potem zamknął oczy i poczuł jak ciepła stróżka spływa mu z czubka głowy. Miała ona metaliczny smak, może była to krew...?
Powrót do góry Go down
Edric

Edric


Liczba postów : 118
Join date : 14/02/2014

Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Re: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. EmptySro Kwi 23, 2014 2:50 pm

Gdy tak słuchał i obserwował, przypomniało mu się jak sam niejednokrotnie miewał podobne spięcia i sytuacje ze starszymi od siebie najczęściej uczniami. Jeszcze w Australii, nim przeniósł się do Londynu. Z tą tylko różnicą, że mając bardzo ostry stosunek do tego typu postępowania, nigdy nie pozwalał sobie na pozostawanie biernym. Zadręczanie i zastraszanie tylko dlatego, że jest się silniejszym bądź przebywa w grupie, uważał za obrzydliwe i uwłaczające męskiej godności.
Liczył na to, że nieznany mu chłopak, którego twarzy nie widział ze swojego obecnego położenia zbyt dobrze, być może zdecyduje się na próbę ucieczki, negocjację lub całkowitą rezygnację, przy czym ostatnia z możliwości równałaby się faktycznemu oddaniu pieniędzy. Ale kompletna ignorancja? Tego się nie spodziewał. Milczał. Po prostu milczał. Nie próbował się nawet poruszyć – a w każdym razie takie odnosił wrażenie. Źle. Tego typu osobników nie wolno było ignorować. Nigdy nie wolno było ich ignorować. Takie zachowanie mogło jedynie sprowokować. I owszem - sprowokowało. Początkowa wesołość błyskawicznie przemieniła się w niemalże wyczuwalną na odległość irytację i zniecierpliwienie. Nie trzeba było długo wyczekiwać reakcji.
- Tch... Nie ignoruj nas, smarkaczu! – fuknął rozdrażniony ten z nich, który jako pierwszy zaczepiał blondyna na jego oczach, a później... Później go uderzył. Cios posłał chłopaka (teraz Edric mógł zauważyć, iż faktycznie nosił okulary) na podłogę. Nie próbował się osłaniać, amortyzować upadku... Kompletna bierność.
W tym własnie momencie twarz osiemnastolatka najpierw zbladła z przerażenia, a następnie poczerwieniała ze złości. Zanim zdążył pomyśleć o konsekwencjach takiego postępowania, wyskoczył zza roku będącym aż dotąd jego osłoną.
- Co to ma znaczyć?! Do reszty wam odbiło?! – podniósł głos, który mimo iż niespecjalnie wysoki, brzmiał bardzo stanowczo. Zaskoczeni jego nagłym pojawieniem, delikwenci rozstąpili się nieco, lecz nadal stali zbyt blisko leżącego na bruku ciała poszkodowanego. Edric z marszu podszedł do tego, który wyparował cios i, o litości... Okazał się on jeszcze dobrze ponad głowę wyższy od niego samego. Nie czuł jednak strachu ani niepewności. Ah, powinien był chociaż odłożyć książki wraz z torbą pod ścianę. Inaczej ciągle pozostawał z zajętymi obejmowaniem ich rękoma.
Stanął na wprost bordowowłosego nastolatka, musząc ładnie zadzierać głowę by w ogóle móc patrzeć mu w oczy. Podejrzewał, że nie wyglądał tak zbyt heroicznie. Zwłaszcza kuśtykając cała drogę w ich kierunku, choć naprawdę starał się stąpać pewnie.    
- Nie wstyd wam znęcać się nad słabszymi od siebie? – rzucił znowu ostro, przejeżdżając wzrokiem również po pozostałych. Nie byli już tak samo wysocy, lecz z całą pewnością wyżsi od niego. Chwilę jeszcze trwali w zawieszeniu, jednak nie trzeba było czekać długo nim zdołają się ogarnąć.
- A to co? – stojący przed nim chłopak, pytająco przechylił głowę do boku, obdarzając nową porcją iskrzącego wesołością, taksującego spojrzenia. Od razu widać było, że nie uważa go za godnego siebie przeciwnika. Nic dziwnego. Wcale takowym nie był i nie zamierzał być.
- Obrońca uciśnionych? A może też chcesz się dołączyć? Nie żeby nam to przeszkadzało. Im więcej tym weselej.
Tak jak przewidywał, jego słowom towarzyszyły kolejne dźwięki chamskiego rozbawienia. Lecz sam nie dał po sobie poznać nawet cienia niepewności. Mocniej zmarszczył tylko brwi i gdy otwierał usta, doskonale wiedział jakie słowa je opuszczą. Wiedział też, że dobrze się to nie skończy, ale przynajmniej będzie szczery.
- Prosiłbym, abyś mnie do was nie przyrównywał. - samo to wystarczyło, by pozostałym zamknęły się paszcze, a ich twarze oraz postawy nabrały o wiele bardziej agresywnego wyrazu. - Nie jestem równie żałosną osobą. - dokładnie tu, szala przeważyła na jego niekorzyść i zanim zdołał się uchylić, odskoczyć, zareagować w jakikolwiek inny sposób, ciosem w twarz został posłany na przeciwległą ścianę. Książki rozsypały się po podłodze, a torba upadła w ślad za nimi z ciężkim łupnięciem. Zataczając się z palącym bólem policzkiem, nie zdążył upaść ani się osunąć. Sprawnie i szybko pochwycono go pod ramiona i poprawiono kolejnymi uderzeniami. Raz, drugi, trzeci... - twarz, brzuch, bok. Kazano mu przeprosić, a gdy jego odpowiedzią okazało się krótkie splunięcie mieszanką krwi oraz śliny tuż pod nogi jednego z oprawców oraz mocne nastąpienie na nogę drugiego, pospołu z próbą wyszarpnięcia, sprawnie wykręcono mu ręce. Niechętnie pochylił głowę oraz tułowie pod naporem nacisku. Na to najwyraźniej czekano. Ciosem wymierzonym tym razem z łokcia, posłano na podłogę i jego. Ale na tym nie miało się jeszcze skończyć.
Ciężko było mu powiedzieć ile to wszystko trwało. Nawet gdyby chciał się bronić, nie mógł zrobić zbyt wiele. Dlatego też skupił się na osłanianiu głowy oraz podkuleniu nóg by bronić wrażliwego podbrzusza.
- Dobra, wystarczy. – rzucił któryś ze zniechęceniem. - Zbierajmy się stąd zanim napatoczy się jakiś nauczyciel.
Poczuł, że wreszcie przestano przesyłać mu kopniaki.
- Tch... Pieprzyć to. Policzymy się następnym razem. – szturchnięto go jeszcze butem pod bok na pożegnanie. Rozbrzmiały kroki całej trójki. Oddalali się w pośpiechu, mamrocząc do siebie coś o dalszym braku pieniędzy na "duża z pepperoni". To już go nie obchodziło. Z zamkniętymi oczyma łapał ciężkie oddechy, co rusz pokasłując. Całe ciało wydawało się potwornie ciężkie i obolałe, a twarz jakby się lepiła. Zapewne przez krew cieknącą z nosa i kącika ust.
Powrót do góry Go down
Lilu

Lilu


Liczba postów : 8
Join date : 24/02/2014
Age : 26
Skąd : Francja

Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Re: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. EmptyPon Kwi 28, 2014 3:56 pm

Lilu nie wiedział, co się dzieje. Przed oczami miał biały, nieznajomy sufit. Leżał w łóżku przykryty kremową kołdrą, a jego głowa spoczywała na twardej poduszce. Kiedy oprzytomniał, podniósł się nagle i szybko wstał. Rozejrzał się po pokoju i w mgnieniu oka znalazł się przy hebanowych drzwiach. Położył dłoń na klamce i już miał ją nacisnąć, jednak jego głowa zaczęła pulsować mocnym bólem, a na oczach zostały zawieszone jakby małe ciężarki. Otępiały nagłym wrażeniem ciężkości, senności i tym dziwnym uczuciem jak gdyby zawartość głowy nie do końca mieściła się w czaszce, upadł na ziemię. Wywołał tym dość spory łomot, gdyż akurat obok drzwi na półeczce stało kilka pustych, szklanych słoików, zapewne po jakiś potrawach na szybko, które pospadały prosto na Lilu. Skulił się chłopak, co go w dużej mierze uchroniło przed zadrapaniem sobie górnej części tułowia, jednak jego ręce i dłonie ucierpiały, może nie dotkliwie, ale drobne części szkła wbiły się w skórę. Jęknął głośno.

- Co tu się dzieje?!- nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich nauczyciel z plikiem papierów w rękach.

Zobaczywszy Lilu, drobinki szkła w jego przedramieniu, rozbite słoiki i jego bladą twarzyczkę krzyknęła:

- Wielkie nieba! Zostawiam was na kilka minut, a wy mi tutaj słoiki na konfitury niszczycie! Wracaj do łóżka, ale już!

Podszedł do chłopaka, pomógł mu wstać i zaprowadził do łóżka. Odłożył papiery na biurko i wyjął szczypce, a następnie zbliżył je do dłoni Lilu i delikatnie zaczął usuwać odłamki. Po 10 minutach zawinął przedramię w biały bandaż, a na dłoni ponaklejała plasterki na większych ranach.

- Generalnie bezbarwne i białe plastry się skończyły, więc użyłam tych dziecięcych z Kubusiem Puchatkiem. - powiedział odkładając woreczek z odłamkami na biurko – A drugi gagatek się obudził?

- Jaki drugi…?- zapytał, ignorując fakt, że ma na palce owinięte Prosiaczkiem i Maleństwem.

- No ten tutaj.

Odsłonił białą firankę obok łóżka, na którym leżał Lilu.

- No dobrze. Nie wychodź z łóżka, opiekuj się kolegą i pamiętaj- nie dotykaj moich słoików!- Odwrócił się napięcie i mrucząc pod nosem, jaka ta dzisiejsza młodzież ciekawska i nieodpowiedzialna, wyszłedł.

Lilu momentalnie znalazł się tuż nad twarzą Edrica. Przejechał dłońmi po swojej twarzy i upewnił się, że nie są zbyt zimne (miał spowolnione krążenie w dłoniach, przez co prawie cały czas jego ręce były piekielnie zimne), a następnie delikatnie wziął kilka kosmyków włosów i podniósł do góry- no tak przy samym początku widać było delikatne jasne zabarwienie. Lilu westchnął. Już myślał, że chłopak ma naprawdę takie włosy, ale okazało się, że są farbowane. Swoją drogą, kiedyś również chciał mieć przefarbowane włosy, ale kiedy poszedł do fryzjera (robił to nadzwyczaj rzadko) i zapytał, w jakim kolorze byłoby mu dobrze, dowiedział się tylko od jakiejś wesołej pani, że ma włosy miękkie jak u niemowlaka, zdrowe, normalnej długości i że przefarbowanie ich zabiłoby piękno. Już nigdy więcej nie odwiedził fryzjera- jakoś nie lubi jak go porównywano do niemowlaka („ojejciu, ojejciu Lilu, kochanie masz twarzyczkę gładką jak pupcia niemowlaka!”- jego ciocia za każdym razem tak mawiała).
Lilu przypomniał sobie targanie za policzki w dzieciństwie i aż się wzdrygnął. Odrzucił jednak rozmyślanie nad dzieciństwem i wrócił do łóżka. Położywszy się, obrócił się w prawo, jak zwykle zresztą. Jednak zamiast ściany zobaczył tam oczywiście chłopaka. Jego twarz była niezwykle łagodna, pełna gracji i wewnętrznego spokoju. Na prawe oko opadały fioletowe kosmyki, tworząc oplątane wzory. Lilu westchnął z nudów. Wytchnięte przez niego powietrze przesunęło kosmyk. Chłopak ujrzał delikatnie łukowatą brew. Dłoń Lilu jakby sama z siebie się podniosła i dotknęła brwi Edrica, a potem przejechała od jej początku do końca, wyrównując włoski. Lilu odwrócił się plecami i po chwili zasną z myślą, że brwi nieznajomego chłopaka leżącego obok niego są niezwykle miękkie.

[z/t] x2
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Boczny korytarz. Empty
PisanieTemat: Re: Boczny korytarz.   Boczny korytarz. Empty

Powrót do góry Go down
 
Boczny korytarz.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Boczny korytarz
» Korytarz
» Główny korytarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Traditional Royal School :: Prawe skrzydło :: ∎ Korytarze-
Skocz do: