IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Lee 'Apollo' Adama

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Lee
Nauczyciel zoologii i samoobrony
Lee


Liczba postów : 117
Join date : 27/01/2014
Age : 36

Lee 'Apollo' Adama  Empty
PisanieTemat: Lee 'Apollo' Adama    Lee 'Apollo' Adama  EmptySro Sty 29, 2014 4:18 pm

Imię/Imiona i nazwisko:
Lee Adama

Pseudonim:
Apollo – ksywka ta przylgnęła do niego w momencie, gdy całkiem znany już wcześniej (w latach 1978-1980) serial sf: „Battlestar Galactica”, ponownie zaczął zdobywać swą popularność dzięki emisji nowo nakręconej kontynuacji. Złożyło się, iż jeden z głównych bohaterów nie tylko również nosi to samo imię, ale także i nazwisko. Młody Kapitan/Major i żołnierz floty oraz jeden z najlepszych jej pilotów. Towarzysze wołali go właśnie: „Apollo”.
Lee tym chętniej przyjął ów przydomek, gdy sam stał się wielkim fanem serii. Już nie mówiąc o tym, że za dzieciaka naprawdę marzył by zostać pilotem statku kosmicznego.

Wiek:
25 lat

Pochodzenie:
Miasto Leeds w hrabstwie West Yorkshire, Anglia.

Rodzina:
Matka i ojciec (Evelin i Anthony Adama) są założycielami własnej firmy farmaceutycznej, działającej na terenie całego kraju oraz poza jego granicami. Dzięki ich ciężkiej pracy oraz zaangażowaniu, rodzina Adama stała się jedną z najbogatszych w hrabstwie. Bez większego problemu byli w stanie wysłać każde z czwórki swych potomków do najlepszych szkół i na najlepsze studia. Evelin to typowa bizneswomen, od zawsze przedkładająca karierę oraz interesy firmy nad matczyne obowiązki. Nie wydaje się jednak, aby Lee lub któreś z jego rodzeństwa miało jej to za złe. Athonego z kolei bać należało się zawsze wtedy, kiedy zdarzyło się zapomnieć o wyuczonej dyscyplinie. Był jej wielkim zwolennikiem. W kwestii rodzeństwa zaś... Pierwszym i najstarszym spośród nich, był Emil, „powiernik” rodzinnej firmy, ciągle ubiegający się o pomoc Lee w prowadzeniu rodzinnego interesu w przyszłości. Dalej, również starsza od niego siostra i zarazem świeża mężatka. Ostatni zaś, sporo od niego młodszy braciszek, ciągle jeszcze uczęszczający do High School. Często do niego wydzwania, zgłaszając chęć do odwiedzin, na które Lee zgadzał się niezwykle rzadko. Zbyt dobrze go znał i wiedział, że z pewnością będzie chciał wymęczyć go o możliwość zamieszkania z nim. Nie żeby miał coś przeciwko niemu. Był dobrym dzieciakiem, nawet jeśli strasznie roztrzepanym. Niestety, nie wyobrażał sobie jak miałby przy nim w spokoju pić, palić i sprowadzać sobie towarzystwo na noc...
Do niedawna, rodzinę zasilała jeszcze żona Lee: Margaret; jego wielka, szczenięca miłość od szkoły średniej. Cóż... Nie wyszło.  

Orientacja:[/b]
Jeszcze do roku wstecz, zarzekałby się na wszystkie świętości w które i tak nie wierzy, że jest 100% hetero. Jednakże od czasu rozwodu, niechęć do kobiet wzmogła się do tego stopnia, by te po prostu w jednej chwili przestały pociągać go seksualnie. Uraz po zdradzie jaki zafundowała mu żonka, wpłynął na niego mocniej niż mógł się spodziewać. Z tego tytułu, bez specjalnych w gruncie rzeczy oporów przerzucił się i całkiem szybko zasmakował w uciechach z przedstawicielami własnej płci.  

Grupa:
Personel

Status:
Nauczyciel Zoologii oraz trener i współwłaściciel w klubie sztuk walki.

Charakter:
Wylęgarnia pozorów – ni mniej ni więcej, tak właśnie powinno się określać typków podobnych Adamie. Nic w tym mężczyźnie nie jest takie jakby się na pierwszy, drugi i szesnasty rzut oka wydawało. Głównie ze względu na wielką chęć utrzymania się na świeżo zdobytej w końcu, posadzie nauczyciela w renomowanej szkole dla chłopców: Traditional Royal School. Zwłaszcza zważając na to, jak ciężko było ją zdobyć. Nigdy nie przypuszczał, że konkurencja na jedno  stanowiska może być aż tak wielka i przy tym równie zaciekła co i bezlitosna. Jednak bez tej pracy, ciężko byłoby mu się powstrzymać przed dalszym zagłębianiem się w przestępcze środowisko, w którym i tak ugrzązł już po pas na własne, zakichane życzenie. Ale zacznijmy od początku...
Lee to w gruncie rzeczy oszust nad oszustów i obłudnik nad obłudników. Ciągłym uśmieszkiem „dobrego człowieka”, pospołu ze względną łagodnością utrzymywaną dopóty, dopóki znajduje się za murami budynku szkoły, zwodzić jest w stanie co niemiara lecz też nie na okrągło. Nie wysila się na pozostawanie „zamaskowanym” przez cały czas. To zbyt nużące, a na domiar złego przyprawia niejednokrotnie o migrenę.
Mimo uprzejmości, jaką jest w stanie zachować zarówno w czynach jak i słowach, żaden mający z nim do czynienia uczeń, nie może powiedzieć aby dało się go polubić. Chociaż kto wie, pewnie i tacy dziwacy by się znaleźli. Co też internet i gry komputerowe robią z tą dzisiejszą młodzieżą...
Początkowo, wszystkim wydaje się on mało wymagającym, a za to wiecznie wyluzowanym nauczycielem. Lecz i to zaledwie przedsmak jego niezwykłej gry aktorskiej. Z czasem, kiedy tylko wybada grunt i spośród uczniów danej klasy wyhaczy wreszcie wszystkich tych, którzy mają potencjał, staje się dla nich istnym dręczycielem. Zwłaszcza wobec swych dostojnych wybrańców. Nie dlatego, że lubi się znęcać (chociaż lubi). Wręcz przeciwnie. Bardzo zależy mu na tym, aby z brudnych bryłek węgla wydobyć tyle lśniących diamentów ile tylko zdoła. Daje mu to niezwykłą satysfakcję, napawa dumą i poczuciem osiągnięcia pewnego celu. Ma to niestety także swoje złe strony, bowiem tak jak od osób inteligentnych wymaga, tak reszta staje mu się wówczas praktycznie obojętna. Nie lubi marnować swego czasu oraz starań dla ćwierćinteligentów i prędzej zniechęci do swojego przedmiotu niż zgodzi się takiemu udzielać korepetycji. Jeśli więc nie bierze na odpowiadanie do tablicy któregoś z uczniów co najmniej dwa-trzy razy w tygodniu, oznacza to iż uznał go po prostu za niewartego podkręcania śrubek w mózgu. Pozostaje przy tym w dalszym ciągu całkiem sympatycznym belfrem, ale różnicę w traktowaniu i podczas przeprowadzanych rozmów, widać aż nazbyt namacalnie.
Jeśli zamierzasz się spóźniać na jego zajęcia - śmiało. Przywita cię uśmiechem, spyta czy się dobrze spało i bez specjalnych min czy teatralnych łaskawości pozwoli zostać na zajęciach bez zbędnych komentarzy. Gdy jednak już to zrobisz... Strzeż się. Lepiej do końca lekcji nie kręcić się, nie obracać i nie sprawiać wrażenia znudzonego. Potrafi bezbłędnie wyłapać moment dekoncentracji, aby nagle rzucić w stronę spóźnialskiego nieszczęśnika pytaniem z jakiegoś drobiazgu poruszonego przed paroma minuty. Nieznajomość odpowiedzi w takim momencie, oznacza już prawdziwe obrzucenie mięsem. Z ciągle błądzącą na twarzy, sztuczną sympatią i pogodą ducha, zrówna z ziemią w sposób niezwykle jadowity, kpiący, sarkastyczny i złośliwy do granic możliwości, ale przy tym niewulgarny i polegający na czysto hipotetycznych zazwyczaj sugestiach rzucanych w eter. Na głos, ze zbędną szczerością podda w wątpliwość inteligencje i dla „dobra” delikwenta, zada mu masę dodatkowych materiałów do przygotowania na najbliższą lekcję. A nie oszukujmy się, postara się przy tym do tego stopnia, by nie było rady zmrużyć oka przez całą noc ciężkiej harówy, bo pewnie kolejne zajęcia pechowo zechcą się odbyć już kolejnego dnia.
Wychowywany w domu z zasadami, pozostaje ciągle bardzo dobrze ułożonym mężczyzną o nienagannych manierach jeśli sytuacja tego wymaga, lub jest w stanie przynieść jakiekolwiek korzyści. Spowodowane jest to tym, iż bardzo ceni sobie pracę dla samego siebie. Od skończenia studiów nie ciągnie już pieniędzy od rodziców nawet wówczas, gdy ci na urodziny czy z równie bzdurnych jego zdaniem okazji usiłują mu je wcisnąć. Niekoniecznie odmówi, bo nie byłoby to w dobrym guście, ale prędzej odda na schronisko albo kupi i wyśle po jakimś drogim prezencie siostrze lub braciom niż zatrzyma dla siebie. Dlaczego? Bo nie i już. Wierzy we własne umiejętności i lubi stawiać przed sobą nowe cele. Lee to człowiek niezwykle pewnym siebie, pełny chęci do pracy i podejmowania ciekawych wyzwań. Może to dlatego przystąpił do grupy przestępczej w stosunkowo młodym, jeszcze studenckim wieku? Było to z pewnością ciekawe doświadczenie, jak się niedługo potem okazało, całkiem nieźle go kręcące. Trzymając się przy tym pewnych, postawionych przez samego siebie granic, nie maczał paluchów w przemytach, kradzieżach, dilerstwie, rabunkach ani napadach. Nie chciał i nadal nie chce zadzierać z prawem do tego skrajnego stopnia. Nie. Jego zwinność, inteligencja i niezwykłe umiejętności dyplomatyczne (polegające naturalnie na grze aktorskiej oraz wprawnym kłamstwie) zrobiły z niego w zamian niesamowitego mediatora. Początkowo umawiał spotkania z podejrzanymi typkami, prowadził z nimi rozmowy dotyczące interesów takich a siakich, a z czasem zaczęto mu zlewać również przekazywanie informacji oraz drobnych, ale z pewnością bardzo ważnych przesyłek. Dało się tego domyślić, zwłaszcza kiedy bez przerwy musiał gubić jakiś upierdliwy „ogon” czy w obronie własnej zranić bardziej napastliwego delikwenta, który wyskakiwał mu zza rogu jak Filip z konopi. Jego naturalna impulsywność miała wreszcie gdzie znaleźć ujście. W głębi duszy bowiem, jest on mężczyzną o bardziej niebezpiecznym usposobieniu niż można by tego po nim oczekiwać. Niebezpiecznym i przy tym nierzadko okrutnym, lubiącym bawić się ludźmi. Nie ma problemów z wykorzystywaniem ich i porzucaniem w dogodnej dla siebie chwili. Pewnie dlatego, że widzi w nich albo interes, albo zachciankę, którą warto dla samego siebie spełnić. Można go w tym porównywać do dziecka. Kiedy dana zabawka już mu się znudzi, po prostu odrzuca ją w kąt by zaraz zastąpić nową, lepszą i z większą ilością ciekawych funkcji. Żaden też sens oczekiwać po nim delikatności. Naturalnie, potrafi być czuły. Przynajmniej kiedyś potrafił. Aby jednak dotrzeć do tej jego części zamkniętej w twardej skorupie, trzeba by się przekopywać naprawdę żmudnie, a przy tym nie dać się zniszczyć w trakcie.      

Wygląd:
Lee to stosunkowo postawny, dorosły mężczyzna. 187centymetrowe chłopisko to nie przelewki, nawet jeśli sprawia wrażenie łagodnego jak baranek. Pod dobrze dobranymi, porządnymi koszulami, kryje się nieprzesadnie lecz porządnie wyrzeźbiona sylwetka. Mimo wszystko, ciągle jest człowiekiem będącym w biegu. Jeśli nie w szkole, to swojej, khm, drugiej pracy, a jeśli nie tam, to na pływalni lub korcie tenisowym. Szerokie ramiona jednak, nie niosą w sobie nie wiadomo jakiej siły... Nie znajdzie się na nich mięśni godnych Herkulesa, lecz zręczność i szybkość z jaką Lee potrafi nimi operować przy posługiwaniu się wszelkiego rodzaju bronią, czyni go już i tak wystarczająco niebezpiecznym.    
Była już mowa o minie baranka? A zatem przyszedł czas na baranie włosy! No dobrze, może nie aż tak baranie. Jego zacne kłaczyska w kolorze tabaczkowego blondu, z pewnością nie przypominają murzyńskiego baranka. Nie skręcają się do takiego stopnia, aczkolwiek i tak jak dla niego wystarczająco mocno aby sprawiać kłopotów co niemiara. Ułożenie tego dziadostwa, na co dzień sprawia mu straszne problemy, lecz na popełnienie tego błędu aby całkiem je skrócić, już nigdy więcej się nie poważy. Głównie z tego względu, iż wyglądał w nich wówczas kretyńsko i mało poważnie, zaś człowieka z jego wykształceniem i pracą nie stać na ryzyko utraty wypracowanego już u otoczenia szacunku. Trzyma je zatem nieco za uszy, nieznacznie dłuższe tylko na karku. Dzięki temu, łatwiej związać ich część kiedy nie chcą się układać wbrew wszelkich starań.
Z twarzy nazwać by się go pewnie dało całkiem przystojnym. Raczej łagodne, nie zaś przesadnie ostre rysy twarzy, dłuższy nos, lekko zgarbiony u samej nasady po dwukrotnym złamaniu i nie nadmiernie wąskie usta. Śmiesznym akcentem pozostają uszy, które, zwłaszcza po umyciu włosów, widocznie oznaczają się swoją spiczastością. Tak właściwie, to na pierwszy rzut oka praktycznie przeciętny facet, ale czy to przez dziwne, wręcz zagadkowe spojrzenie szaro-brązowych oczu, czy raczej uśmieszek pewnego siebie człowieka sukcesu, zawsze cieszy się pewna dozą zainteresowania w towarzystwie.

Największe wady:
❖Niewyspany bywa naprawdę przerażający. Lepiej się wówczas do niego nie zbliżać bardziej niż to koniecznie, przynajmniej dopóki nie weźmie porannego prysznica.
❖Ma skłonności sadystyczne.
❖Jest cholernym obłudnikiem i lubi bawić się innymi, nie zważając przy tym na uczucia drugiej ze stron.
❖Pracuje dla grupy przestępczej.
❖Straszny z niego szantażysta.
❖Zdobi go kilka blizn na ramionach i klatce piersiowej od cięć nożem – efekt pracy dla ludzi z marginesu, eh?
❖Popala. Nie nałogowo, a jedynie w stresie lub jakoś tak odruchowo po udanym seksie.
❖Ma bardzo kiepski wzrok, dlatego też na co dzień nosi soczewki kontaktowe. Tylko w zaciszu własnych czterech ścian skłonny jest zamienić je na mniej męczące okulary.  
❖W czasie wolnym, zdecydowanie zbyt często przesiaduje w knajpach ze szklaneczką whisky lub ginu z tonikiem.

Zainteresowania:
❖Terrarystyka – jest wielkim fanem gadów. Trzyma w mieszkaniu dwie iguany, bazyliszka i całkiem wyrośniętego boa tęczowego podgat. Brazylijskiego. Gdyby mógł, zrobiłby ze swojego mieszkania jedno, wielkie terrarium.
❖Broń biała – choć wszedł w całkiem legalne posiadanie Gassera 187; kaliber: 11mm (rewolwer czarnoprochowy na nabój scalony, największy rewolwer L. Gassera z otwartym szkieletem i samonapinaniem o zdumiewająco dobrym spuście), jego pociąg do broni palnej jest praktycznie znikomy. Zdecydowanie można go uznać za to za miłośnika wszelkiego rodzaju ostrzy, a już nade wszystko noży i sztyletów.
❖O dziwo przed thrillerami oraz kryminałami, stawia filmy oraz książki z serii sf.
❖Tenis ziemny – hobbistycznie.
❖ Astrologia – żaden tam z niego romantyk, ale naprawdę lubi patrzeć w gwiazdy.
❖Skrzypce – miłość jego dzieciństwa. Nadal grywa, acz sporadycznie.  

Dodatkowe:
*Prawy, górny kiełek zabawnie odstaje (po zwierzęcemu), co widać zazwyczaj kiedy uśmiecha się nawet bez szczerzenia zębów.
*Niezły z niego zboczeniec, nawet jeśli nie wygląda. Lepiej zachować ostrożność przy prowokowaniu go czy też zostawaniu w jednym pomieszczeniu sam na sam.  
*Chyba nadal kocha swoją byłą żonę, mimo iż do innych kobiet czuję przez nią tak skrajną niechęć (o ile nie wręcz obrzydzenie). Jej zdjęcia nadal można znaleźć pochowane po szufladach i między papierami. Ciężko mu się ich ostatecznie pozbyć. Zwłaszcza tych z ceremonii ślubnej.
*Gotować niby umie i nie jest w tym jakiś specjalnie kulawy, ale ze względu na brak chęci i czasu, który może poświęcić na coś zupełnie innego, woli zjeść na mieście lub zamówić coś do domu.

Miejsce zamieszkania:
Dzielnica mieszkalna

Wykonywany zawód:
Nauczyciel, trener i współwłaściciel w całkiem świeżo założonym z jednym z uczniów szkoły klubie sztuk walki i mediator oraz „dostawca informacji” w jednaj z najbardziej wpływowych grup przestępczych (co prawda trzyma się z dala od rzeczy mogących go uwikłać w realne konflikty z prawem, ale fakt pozostaje faktem).


Ostatnio zmieniony przez Lee dnia Wto Mar 04, 2014 1:50 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Ava

Ava


Liczba postów : 145
Join date : 27/11/2013

Lee 'Apollo' Adama  Empty
PisanieTemat: Re: Lee 'Apollo' Adama    Lee 'Apollo' Adama  EmptySro Sty 29, 2014 5:33 pm

Jakieś tam pytania się pojawiały, ale zdążyłem zapomnieć, więc akceptuję.

PS Uzupełnij pola profilu.
Powrót do góry Go down
 
Lee 'Apollo' Adama
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Postaci :: Akta postaci-
Skocz do: