IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Gabinet Psychologa Szkolnego

Go down 
3 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyPią Sty 17, 2014 8:24 pm

Tabliczka "Michael Morris - Psycholog Szkolny" wisi na drzwiach i wita uczniów, którzy szukają pomocy, azylu bądź miejsca do leniuchowania.

Pokój jest w spokojnych kolorach - ściany pokryte kremową tapetą z delikatnym wzorkiem u góry; podłogę pokrywają jasne panele.

Duże, ciemne biurko stoi w tyle pomieszczenia, za nim, na szerokim parapecie wiecznie wyleguje się w słońcu Doktor Miau - grubaśny kocur. Naprzeciw blatu stoją dwa, miękkie fotele ustawione na okrągłym dywaniku w bluszczowe wzorki.

Pod jedną ze ścian stoją wysokie regały pełne książek, teczek i segregatorów. Blisko drzwi, dwuosobowa sofa pokryta kocem jest miejscem częstych drzemek zarówno uczniów jak i Pana M.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptySro Sty 29, 2014 4:30 pm

I kolejny już raz Bishop zmierzał w kierunku gabinetu szkolnego psychologa. Bywał tu dosyć często, z powodu rutynowych kontroli, które sam na siebie nałożył. Potrzebował zawodowca, kogoś, kto zna się na ludziach i kto niezobowiązująco pomoże mu z radzeniem sobie z problemami emocjonalnymi. Nie, żeby czarnowłosy chłopaczek miał jakieś straszne problemy, ale wolał dmuchać na zimne. Poza tym, Pan M. był całkiem ciekawą osobą i łatwo było - przynajmniej kapitanowi siatkarzy - utrzymywać z nim dość ciepłe, służbowe relacje. Poza tym, darmowa herbatka w zupełności wystarczała, by Niko od czasu do czasu zaglądał do tego gabinetu i chwilkę pogawędził z jego właścicielem, w międzyczasie odwiedzając także Doktora Miau. Ten puszysty kocurek był jedynym kotem w okolicy, którego chłopak mógł bezkarnie miziać.

Docierając do drzwi pokoju opatrzonych stosowną tabliczką, zapukał, a po chwili delikatnie nacisnął na klamkę, wsadzając głowę przez powstały otwór między drzwiami, a framugą i robiąc w tym samym momencie dość specyficzną minę.

- Dzień dobry? - przywitał się pytająco, próbując wypatrzeć Michaela. Nie chciał tak po prostu wejść mu w jego cztery ściany, zwłaszcza, że nie zapowiadał wizyty.
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptySro Sty 29, 2014 4:54 pm

Niecodziennie widzi się dorosłego, mierzącego prawie dwa metry faceta, który styka się nosem z noskiem kota. Gdyby tego było mało, Michael mruczał do kota, gdyż ten mruczał zadowolony, iż pan jak zwykle zniża się do poziomu tłustego ciałka pokrytego futerkiem. Miau nie należał do kotów, które myślą, że są wyżej od ludzi. On po prostu uważał się za takiego trochę innego człeka, nic więcej. Wszyscy go kochali, rozmawiali z nim i częstowali różnymi smakołykami. Oh, jakże ten kotek kochał śmietankę w kawie, mleczko czekoladowe (to podgrzane najlepiej) i co najważniejsze... Masełko z kanapek swego pana. No dobrze, wpierw trzeba zjeść szyneczkę aby dobrać się do masełka, zmuszał się do tego!
- O hej - powiedział po chwili ciemnowłosy nie odrywając nosa od kota. - Sprawdzam, który z nas pierwszy odpuści. Rozgość się, kawa oraz herbata są w łazience na aneksie kuchennym. Ja poproszę herbatę z mlekiem a Miau śmietankę.
Tak... Ze świecą takiego szukać. Najlepiej taką dużą, bo raczek poszukiwania będą bardzo długie.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptySro Sty 29, 2014 5:41 pm

Faktycznie, to co zobaczył Bishop przetwarzało się w jego głowie przez chwilę lub dwie, zanim zrozumiał, co dokładnie wyrabia Pan M. Z wizyty na wizytę co raz szybciej przyzwyczajał się do ekscentrycznych widoków, które serwował mu Doktor Miau i szkolny psycholog. Na całe zajście zareagował jednak wyłącznie szczerym uśmiechem i szybciutko wlazł do środka. Na informacje o umiejscowieniu kawy i herbaty mruknął coś pod nosem i pokręcił przecząco głową, ale wciąż się uśmiechał. Chyba przyzwyczaił się do takiego obrotu sytuacji.

- Nie przeszkadzam? - zapytał z grzeczności, kierując swoje kroki do aneksu i tam przygotowując dwie herbaty oraz nalewając do miseczki trochę śmietanki. - Mam nadzieję, że nie sprawiłem żadnego kłopotu tym nagłym przyjściem - dopowiedział, przygotowując kubki, cukier i mleko. Zaczekał chwilkę, aż woda się zagotuje, a potem zalał nią herbatkę i zaniósł do stolika, śmietankę zaś zostawiając gdzieś obok, by i kotek mógł trochę skorzystać na wizycie chłopaka i rozprostować swoje kości. W końcu zeskoczenie z parapetu i przejście kilku kroków chyba go jeszcze nie przerastało, nie?

Bishop rozsiadł się w jednym z foteli i posłodził swój napój. Odstawił go jednak, bo był zbyt gorący. Zaczekał, aż Michael do niego dołączy i być może zainicjuje rozmowę.
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptySob Lut 01, 2014 2:04 am

Michaelowi szczerze schlebiało, że chłopak widząc go w obecnej sytuacji mógł nawet pomyśleć, że mu przeszkadza lub był może czymś okropnie zajęty i przez to nie mógł z nim porozmawiać. Nie odrywając się od futrzastego towarzysza włączył stopą komputer, kliknął kilka razy myszką, wpisał szybko hasło i o dziwo odpalił się system. Potem program do baz danych i odnalazł literkę B. Potem scrollował listę aż znalazł "Bishop, A". Pan M pamiętał dokładnie zawartość karty chłopaka, po każdej wizycie uzupełniał ją nowymi danymi ale tym czego szukał było zdjęcie z akt chłopaka. Teraz wyglądał o wiele lepiej niż wcześniej. Michael może i potrafił łączyć dane z nazwiskiem ale czasem zapominał jak ktoś wygląda. Ale cicho sza, nie przyznajemy się do tego. Gdy już był pewien, że rozmawia z odpowiednią osobą westchnął głośno i odsunął się od kota.
- Dobra, wygrałeś - sięgnął do torby, wyjął kanapkę z kurczakiem i mięso oddał kotu. Sięgnął po swoją herbatę i upił jej z błogim uśmiechem. - Świetna - pochwalił uśmiechając się szeroko. Standardowo, wyjął pióro o swój notatnik w pingwinki. Zapisał datę, nazwisko oraz to co było najważniejsze w aktach chłopca - dystymia. M był czujny na chociażby pierwsze symptomy nawrotu owej choroby, za nic w świecie nie mógł pozwolić aby Bishop ponownie popadł w depresję. Fakt, iż nastolatek był w dodatku ambiwertykiem nie pomagał za bardzo. Pan M nauczył się dawno temu, że są to osoby, które można śmiało nazywać kameleonami. Lubił równowagę, ale w przypadku ambiwertyków odrobinę się jej bał. Połączenie ambiwersji z jakąś inną chorobą zawsze stanowiło nie lada wyzwanie dla każdego psychologa.
- Jak się dzisiaj czujemy? O czym ciekawym chcesz ze mną dzisiaj pogadać? - zadając owe proste, ale użyteczne pytania, jednocześnie wyciągnął ciasteczka i popchnął w stronę rozmówcy. - Ja np ostatnio przeczytałem, że koci behawioryści podejrzewają, że koty zrzucają przedmioty z wysokości aby sprawdzić czy same mogą zeskoczyć.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptySob Lut 01, 2014 12:13 pm

Bishop cierpliwie czekał, aż szkolny psycholog do niego dołączy. W tym czasie delektował się tym specyficznym uczuciem bycia pochłanianym przez mebel. Tylko kilka foteli, kanap i łóżek w taki sposób oddziaływały na chłopaka. Trzeba jednak przyznać, że to uczucie nie przychodziło zawsze i kapitan siatkarzy potrzebował do tego odpowiedniego nastroju. Ale tak, uwielbiał ten moment, gdy czuł, jak jakiś fotelik wciąga go do siebie i próbuje pożreć. Zwykle stawał się wtedy rozkojarzony i senny, ale teraz musiał z tym walczyć, bo przecież przyszedł tutaj na rozmowę (i herbatkę), a nie drzemkę.

- Doprawdy? A ja myślałem, że zrzucane przedmioty po prostu kłócą się z poczuciem estetyki danego kota - odpowiedział, nie kryjąc szczerego uśmiechu. Lubił koty jako zwierzęta, lubił także o nich rozmawiać. W mruczkach najbardziej podobała mu się wdzięczność, jaką konkretny osobnik zwykle okazuje swemu (ówcześnie wybranemu), jedynemu prawowitemu opiekunowi. Gdy Bishop mieszkał jeszcze u swoich przybranych rodziców, często spędzał czas z kocurkiem, który traktował go niemalże jak matkę. I choć czasem strzelał na niego fochy, to zwykle przychodził po godzinie lub dwóch i atakował Niko ocierając się pyszczkiem o każdą dostępną część jego ciała.

- Czuję się dobrze. Ostatnio nawet wręcz prospołecznie. Ale przyszedłem, bo znając naukę, to oznaka, że coś mi się pogarsza - mruknął, lecz widać po nim było, że mówi pół żartem, pół serio. Wyglądało na to, że przylazł tu bardziej w odwiedziny, niż na "wizytę".
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptySob Lut 01, 2014 4:44 pm

- Wręcz przeciwnie, wydajesz się jaśnieć w końcu. To dobry znak, przywykłeś do szkoły - M pokiwał głową z aprobatą. Chłopak wydawał się lekko senny ale wesoły. Tak więc raczej normalnie.
Kot wydał z siebie dźwięk podobny do gołębia i wskoczył nastolatkowi na kolana. Pokręcił się trochę, trzeba się umościć na takich niewysiedzianych udach. Podniósł ogon w geście zadowolenia, że w końcu można sobie spokojnie klapnąć na nowym siedzisku. Wytarł się o spodnie i koszulkę, zapach należy zostawić aby inne koty nie używały siedziska. Spojrzał mu prosto w oczy, z jakiegoś powodu Miau uwielbiał to robić, M czasami zastanawiał się czy mruczek przejął to po nim. Oczy, jak mawiają, są zwierciadłem duszy. W wielu przypadkach to naprawdę się sprawdzało i bywało, że depresję można było dostrzec najwcześniej w gałkach ocznych. Kot odwrócił wzrok na suwak od bluzy, trącił go łapką i westchnąwszy położył się spać. Cały proces trwał dłuższą chwilę, którą właściciel kota komentował śmiechem.
- Więc, kiedy mam się już przygniecionego kotem, opowiedz mi co dobrego wydarzyło się w twoim życiu ostatnio. Promieniejesz, mimo zaspanego wzroku wydajesz się naprawdę w dobrej formie i radosny - mała pochwała jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptySob Lut 01, 2014 5:18 pm

- Przywykłem już dawno, ale mimo wszystko nawet teraz bywają takie momenty, w których wydaje mi się, że nie do końca się zaaklimatyzowałem. Co w sumie dziwne, zważywszy na to, iż jeszcze trochę, a będę te mury opuszczał - stwierdził, zasępiwszy się odrobinkę. To nie tak, że źle mu było w tym miejscu, bo wcale nie o to chodziło. Po prostu nie uważał, że kiedykolwiek przywiąże się do czegoś takiego, jak szkoła, a jego obawy się potwierdzały. Tylko, czy to nie jest normalne u uczniów? Przecież nie będą żyć w jednym budynku przez całe życie, prawda?

Z zamyśleń wyrwały Bishopa wyczyny Doktora Miau, na które rzecz jasna zareagował dość pozytywnie. Wkrótce jednak ponownie odpłynął, zatraciwszy się w myślach.

- Bardzo dziękuję - odpowiedział na komplement, skinąwszy delikatnie głową i ze szczerym uśmiechem na pyszczku. - Może to przez ostatnie zwycięstwa drużyny siatkarskiej? Albo dlatego, bo mój tato zaczął mi pożyczać od czasu do czasu swojego oldschool'owego Chevroleta? Sam nie wiem - zakończył, wzruszając ramionami. Nie zastanawiał się zbytnio nad tym, co sprawia, że jest taki szczęśliwy podczas tak przygnębiającej pory roku, no ale cóż. Cieszył się natomiast, że dobre samopoczucie nie zwiastuje niczego złego.
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptySob Lut 01, 2014 5:53 pm

Nadal pamiętał jak opuszczał liceum, Michael prawie wtedy płakał. Wiedział aż za dobrze, że większość ludzi pójdzie w swoją stronę i zapomną o sobie nawzajem. Tak to już bywało ze szkolnymi znajomościami i miłościami. Jakieś 5% ludzi spotykało się nadal i utrzymywało kontakty z czasów szczenięcych. Hollywood trąbiło o tym na lewo i prawo, jak to szkolna miłość nigdy nie rdzewieje. Albo lepiej, paczka przyjaciół, która trzyma się od przedszkola aż do ślubu jednego z nich. M nie miał kontaktu z nikim ze swej młodości, ludzie zazdrościli mu wykształcenie, pracy, pieniędzy a potem dowiedzieli się, że jest gejem i uznali go za zboczeńca. Tematy typowo młodzieżowe nie były mu dalekie mimo jego okrągłej trzydziestki na karku.
- Ile wygraliście? Macie jakieś szanse aby zagrać poza swoim regionem, z jakaś inną szkołą? - sam nie przepadał za sportami drużynowi ale znał Bishopa jako "tego co żyje na boisku". Unikanie tematów sportowych byłoby po prostu tak niegrzeczne jak nazwanie Miau grubym! Psycholog zapisał kilka rzeczy w notesie, cieszył się, że chłopak przyszedł z nim pogadać. Zawsze wolał być dla uczniów osobą, z którą można wypić coś ciepłego i pogawędzić jak z dobrym kumplem. Otwierali się dla niego a on robił wszystko aby im pomóc.
- Masz zdjęcie tego cudeńka? - M lubił ładne auta, nie znał się na mechanice ale kochał starocie i czuł się w ich obecności prawdziwym, angielskim dżentelmenem.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyWto Lut 04, 2014 10:22 pm

Bishop starał się nie myśleć co będzie, kiedy opuści College. Jednocześnie zamartwiał się o swoją przyszłość, o pracę, znajomych, uprawiany sport. Przyzwyczaił się do wszystkiego, co go otaczało, co składało się na jego codzienność. Z drugiej strony zaś wydawało mu się, że to nie jego miejsce. Że tutaj zwyczajnie nie pasuje. W takich chwilach zwykle zaszywał się gdzieś, gdzie nikt nie mógł go odnaleźć i napawał się samotnością. A potem mu przechodziło. I znowu był radosny, pełen wigoru. Ten cykl powtarzał się i powtarzał, dopiero ostatnimi czasy uległ... zaburzeniu? I to chłopaka zmartwiło, dlatego też udał się w wiadome miejsce.

- Póki co mieliśmy kilka niezobowiązujących sparingów i dwa mecze, które jeszcze niczego nie przesądzają, ale póki co wygraliśmy wszystko, co wygrać się dało. Z różnymi wynikami rzecz jasna, bo czasem sytuacja była niezbyt różowa, ale daliśmy radę. Myślę, że jak potrenujemy, to możemy powalczyć nie tylko w regionie. Jako drużyna i tak wybijamy się dość mocno na tle innych - stwierdził wyjątkowo nieskromnie, lecz nie chciał akurat w tym momencie silić się szczególną oszczędność. Ot, od czasu do czasu można się chyba czymś pochwalić, prawda? - Swoją drogą... przepraszam, że pytam, ale jest pan słusznego wzrostu i... grał pan może kiedyś w koszykówkę, baseball, cokolwiek? - zapytał, wpatrując się żywo w Pana M.

Bishop bardzo doceniał wkład Michaela w... pomoc w unormowaniu psychiki. Nigdy nie potrafił tego okazać, ale był mu prawdziwie wdzięczny za każdą poświęconą godzinę. Zamyślił się nieco, upijając kolejny łyk herbaty, dopiero po chwili reagując na pytanie o zdjęcie.

- Tak się składa, że mam! - zreflektował się, wyciągając z kieszeni telefon i od razu maskując grymas. Te sms-y od nieznajomego numeru trochę działały mu na nerwy, ale jeszcze bardziej oddziaływały na ciekawość. Bishop prędko odnalazł konkretne zdjęcie w galerii i pokazał psychologowi. - Chevrolet Camaro SS z sześćdziesiątego dziewiątego. Raczej mało brytyjski samochód, ale tato dostał go w prezencie, więc... poza tym, ten muscle car od razu wpadł mu w oko. Nie tylko jemu zresztą - mruknął, ostatnie zdanie wypowiadając po cichu i bardziej do siebie.
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyPią Lut 07, 2014 1:49 pm

Michael podrapał się niezręcznie po głowie. Tak, pamiętał swoją przygodę z koszykówką...
W szkole, jak to nazwał Bishop, był już słusznego wzrostu. Nawet bardzo słusznego, bo na początku liceum miał już wymiary jakie ma obecnie. Ludzie czasami patrzyli na niego jak na mutanta, rósł jak na drożdżach. Bywało, że ludzie brali go za młodego rodzica jego malutkiego kuzynka Aarona.
Ale wracając do kosza, wzrost to nie wszystko. Michaelowi można z tym wierzyć na słowo. Bardzo szybko został zrekrutowany na początku liceum do drużyny. Wszyscy oczekiwali, że od teraz szkoła zacznie wygrywać puchar za pucharem. Nic bardziej mylącego. Michael nie umiał odnaleźć się w zespole, poruszał się wolno a jego wymiary wcale a wcale nie pomagały mu w odebraniu piłki czy dobrym rzucie w stronę obręczy. Pudłował i poruszał się jak ostatnia ciamajda. Odstawili go na ławkę rezerwowych gdzie posłusznie został pierwsze dwa mecze a potem zrezygnował. Kochał inny sport, też nie był w nim mistrzem, sprawiał mu po prostu wielką frajdę i pomagał się odprężyć.
Pływanie. M miał szerokie ramiona, długie nogi i ręce. Ciął wodę jak szalony i pokonywał jedną długość basenu za kolejną. Woda dawała ochłodę, zagłuszała dźwięki otoczenia i pomagała myśleć. Zdarzało się, że gdy jakiś pacjent miał problemy z wyciszeniem się i skupieniem, M proponował mu basen. Należało się zanurzyć i poczuć jak woda ogarnia nas całych. Potem, na plecach, spokojnie przepłynąć długość basenu. Woda zakrywająca uszy oddzielała człowieka od problemów a kojący chłód pomagał odnaleźć równowagę duszy.
Były także spacery, tego chyba nie da się nazwać sportem ale M, gdy jeszcze rodzice posiadali wilczura w średnim wieku, potrafił obejść cały Londyn z wiernym i spokojnym czworonogiem. Potem psina zachorowała, uśpiono ją i pojawił się Miau - stworzenie zrodzone po to aby jeść i spać. Kot jakby przywołany myślami wskoczył na stół opuszczając tym samym wygodne uda nastolatka. Otarł się o swojego pana i bezczelnie uwalił na środku blatu. Dla urozmaicenia zmiany pozycji sięgnął łapką ku myszce od komputera. Też gryzoń, co nie?
- Piękne auto, ja nadal jeżdżę moim Land Roverem Discovery 4, całe moje oszczędności - zaśmiał się udając płacz. - A koszykarzem byłem beznadziejnym. Moja kariera to dwa mecze przesiedziane na ławce. Ale kocham pływać - aż się rozmarzył i postanowił, że skoczy na basen dzisiaj aby uczcić dobry dzień.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyPon Lut 10, 2014 8:33 pm

Bishop też raczej szybko wyrósł. Zawsze był wyższy co najmniej o głowę od swoich rówieśników, przez co czasem czuł się dziwacznie. W końcu jednak przestał rosnąć, w przeciwieństwie do niektórych swoich znajomych. Nie jest specjalnie wysoki, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego dwa ulubione sporty. Jego nogi jednak wszystko rekompensują. Krótko mówiąc, chłopak skacze, jak kangur. Nie, nie nosi sprężyn w butach, ale niektórzy są co do tego święcie przekonani. Przy siatce często blokuje znacznie wyższych zawodników od siebie. Czarnowłosy więc nie narzeka.

- Pływać? Też lubię potaplać się w wodzie od czasu do czasu. Muszę przyznać, że żaden ze sportów które kiedykolwiek uprawiałem nie dawał takiej wolności, jak pływanie - stwierdził, odpływając gdzieś na krótko myślami. Wstał z fotela i wziął w ręce herbatę, przenosząc się na moment w pobliże okna i wyglądając przez nie. - To uczucie jest wręcz niesamowite - dodał, uśmiechając się do swojego odbicia w szybie. Za moment znów otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale zmrużył oczy i zacisnął zęby. Chyba wpatrywał się w coś za oknem. I to nawet dłuższą chwilę...

Niewysoki chłopaczyna biegł przed siebie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie strój jaki na sobie miał. Co jak co, w zimę też można biegać, ale wypada chyba narzucić coś na siebie, prawda? Albo założyć chociaż... buty. Tak, buty również były tą częścią ubioru, której młodzieniec nie posiadał. Biszkoptowi wydawało się, że ma jakieś majaki. Wkrótce opuścił towarzystwo okna i ponownie zasiadł w fotelu.

- Albo mój mózg się zlasował, albo na zewnątrz grasuje jakiś umiarkowany przypadek ekshibicjonisty - mruknął, wzruszając ramionami i robiąc dość specyficzną minę. I co teraz?
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyWto Lut 11, 2014 4:56 pm

W tej szkole wszystko jest możliwe. Michael przekonał się o tym już kilka razy i był pewien, że los przyniesie mu sposobność aby kolejne kilka razy ujrzeć coś nietuzinkowego. Psycholog sięgnął po kubek z ciepłym napojem i dołączył do tarasu widokowego, który obecnie zajmował Bishop. Miau także wskoczył na parapet i sprawdzał co człowieki tak paczą przez okno, przecież on był od tego.
Faktycznie, nie nazwał by chłopaczka golasem ale pewnych części garderoby ewidentnie mu brakowało. Kurtka, może jakaś czapka i rękawiczki no i... Kurna, buty! Gdzie do jasnej cholery były jego buty. Śniegu może i nie było ale nadal porankami unosiła się mgła a potem nawet lekko padało. Błocko jak nic. Ubiór nastolatka wołał o pomstę do nieba. Murowana choroba w łóżku. Skarpety całe w błocku, długie spodnie termiczne i błękitna koszulka z kolorowym kameleonem. Szkoda tylko, że bez rękawów...
- Dolałeś coś nam do herbatki? - spytał wąchając napar. - Jeśli tak to poproszę drugie tyle i częściej - zaśmiał się upijając jeszcze troszkę. Jednocześnie zasugerował chłopcu o religijnie-szachowym nazwisku (bishop - biskup,goniec w szachach) aby wpadał częściej, na wizyty typowo gawędziarskie, jeśli ma ochotę. Gabinet nie był tylko dla terapii ale i rozrywki. To miejsce miało kojarzyć się z miłą rozmową a nie lekarzem od głowy.
- Dobra, zachowam się jak dorosły... - westchnął. Ta, jasne. Planował zrobić coś kompletnie odwrotnego. Odstawił niechętnie pyszną herbatkę. Zdjął z pewnym wysiłkiem kocie dupsko z parapetu i otworzył okno.
- Panie Callvalone! Pański brat prosi do mojego gabinetu, teraz! - aby złapać rybkę, nawet tą najbardziej ruchliwą, trzeba znać odpowiednią przynętę. W przypadku Lucka był nią brat. Jednocześnie Michael postanowił, że jeśli podstęp się uda to zacznie go stosować na porządku dziennym.
Powrót do góry Go down
Lucius
Postać zawieszona



Liczba postów : 359
Join date : 08/11/2013

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyWto Lut 11, 2014 5:18 pm

Było zimno, cholernie zimno, lecz nie miał odwrotu. Najbardziej ucierpiały jego stopy, miał wrażenie, że nie czuje palców, ale musiał jakoś dotrzeć do akademika. Na szczęście złapał autobus, który podjeżdżał dość blisko. Miał nadzieję, że się nie rozchoruje. Musiał przecież ćwiczyć, nie mógł sobie pozwolić na zapalenie płuc.
Przygarbiony, mocniej skulony, chcący się ogrzać własnymi rękoma brnął do przodu. Był już tak niedaleko. Ludzie dziwnie na niego spoglądali. Niecodziennie spotyka się dzieciaka w takim stroju, gdy na dworze temperatura oscylowała w granicach zera.
Teren szkoły wydawał mu się tym razem wyjątkowo wielki, a tym bardziej nie spodziewał się, że ktoś go zawoła, zwłaszcza po nazwisku.
- P-P-Później! – odpowiedział niemal automatycznie. Pragnął się ogrzać, ubrać coś naprawdę ciepłego. Jak on nienawidził zimna! Potrafił zamarzać, mając na sobie dwa grube swetry, a co dopiero teraz.
Spojrzał w okno, z którego dobiegł go głos. No nie, psychol. Znaczy się psycholog. Co niby jego brat robił w gabinecie mężczyzny i dlaczego akurat tam go wzywa? Może już dowiedziano się o tym, co uczynił i miał mieć pogadankę na ten temat? Louie. Brat z pewnością go zrozumie, przytuli i powie, że wszystko jest dobrze. Może nawet zaniesie do pokoju? Myśl o starszym Callvalone dodała mu sił. Zmienił kierunek swych kroków. Udał się do budynku szkolnego, po drodze zdjął przemoczone skarpetki, by nie narażać się na jeszcze większe zimno, i wrzucił je do pobliskiego śmietnika.
Zapukał do drzwi gabinetu i wsunął się do środka, chcąc od razu wpaść w ramiona brata. Nie dostrzegł go jednak, a zamiast niego jego wzrok spoczął na Bishopie. Sine usta zadrżały. Czyżby kapitan drużyny siatkarskiej zorientował się, że te smsy były od niego? Czy to był prawdziwy powód wezwania go? Wystraszył się.
- S-Słucham? – stał pod drzwiami. Nie czuł się zbyt pewnie w towarzystwie psychologa.
No i obecność nastolatka, podkreślając, że też wysokiego, nieco go przytłoczyła. Cofnął się maksymalnie, uderzając plecami o drewno. No i… Oszukano go. A tego tak łatwo nie wybaczy.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyNie Lut 16, 2014 9:53 pm

- Bardzo śmieszne - burknął tylko na insynuacje Michaela, jakoby miał dolać im coś do tej herbatki. I pewnie gdyby nie ten specyficzny uśmieszek na buźce Bishopa, można byłoby pomyśleć, że się chłopak obraził. Nic z tych rzeczy! Chociaż nie znosi używek, zwłaszcza narkotyków, to za same niewinne żarty w tym temacie nie strzela od razu focha. Wróciwszy na swoje miejsce w fotelu, rzucił tylko coś odnośnie częstszego pojawiania się w tym gabinecie. I chyba pojawiały się tam sformułowania takie jak "inni uczniowie" i "zazdrość". No co, kapitan siatkarzy też czasami potrafi znokautować jakimś sucharem..

A propos kapitanów... Bishop nie spodziewał się, że ten chłopiec za oknem to Lucius. Nie przyglądał mu się, wciąż kwestionując prawidłowe funkcjonowanie swojego mózgu. Owszem, znali się, ale nie aż tak dobrze, by Ciastek zapamiętał nazwisko kolegi po fachu. Kojarzył za to jego imię, buzię i fakt, że nie należał do najwyższych osób. Kiedy drzwi do gabinetu się uchyliły, Alistair nawet nie ruszył się z miejsca, kończąc picie herbatki. Wyciągnął potem telefon i zaczął coś w nim grzebać.

Minęła może minuta, zanim na cokolwiek zareagował. Wstał, strzelił karkiem i westchnął, biorąc Luciusa pod lupę.

- Serio? - zapytał, unosząc do góry brew i pokazując ręką na kapitana sekcji lekkoatletycznej. Wyglądał na strasznie zmarnowanego, a w dodatku nieco wystraszonego, albo poddenerwowanego całą tą sytuacją, a zwłaszcza tym, że nie ma tu jego brata. - Nigdy bym nie przypuszczał, że to możesz być ty - mruknął, wzdychając i przejeżdżając sobie ręką po twarzy. Dalej szukał czegoś w telefonie, co mogło spotęgować uczucie niepokoju u Luciusa. Sms-y to jedno, w tej kwestii Biszkopt nie miał jeszcze nawet podejrzanego, ale prześladowca nie mógł przecież o tym wiedzieć, prawda? Starszy z chłopców nie wiedział za bardzo, co powinien teraz zrobić. Spojrzał tylko na szkolnego psychologa i pokręcił głową. Zdjął z siebie bluzę i rzucił nią w kierunku pana Callvalone. - Zakładaj bez dyskusji. Jak nam tu zamarzniesz, to raczej nie dasz rady wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi.
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyPon Lut 17, 2014 11:01 pm

Michael miał kiedyś taki sen, podkreślmy, że niegrzeczny. Był w swoim gabinecie, wpierw przyszedł jeden młody chłopaczek a potem drugi i... No ok, nie zgłębiajmy tego zbyt wnikliwie bo tani pornos z tego wyjdzie.
Reakcja Luciusa była wprost wyborna, ta chwila konsternacji na jego twarzy i pytanie: gdzie mój braciszek? Oj tak, pan kapitan miał cholernie duży kompleks starszego brata. M postanowił podkreślić to na czerwono w aktach dzieciaka. Był ciekawa historii jak to się zaczęło, kiedy i czemu.
Oczywiście mimika na widok pana Bishopa także była iście interesująca. Lu wydawał się z lekka przestraszony i chyba pierwszy raz nie chodziło o to, że ktoś był od niego wyższy.
- Iście po rycersku - kąciki ust aż uniosły mu się od uśmiechu, gdy Alistair podarował swoje okrycie koledze. Tych dwoje nawet do siebie pasowało, gdyby nie strach przed osobami wysokimi u Lucynki, tych dwoje byłoby fajną parą. Ale cóż, psycholog to nie swata, bynajmniej nie dzisiaj. W to będzie czas pobawić się innym razem.
- Lucynko, czemu chodzisz ubrany w taki sposób? Zdajesz sobie sprawę, że jest zima a buty powinno się nosić niezależnie od pory roku? - jakoś ta dziewczęca wersja imienia chłopca bardzo podobała się psychologowi. Dodawała tej uroczej buzi jeszcze więcej słodyczy. - Siadaj na kanapie, Bishkopt, znaczy się pan Bishop, zrobi ci herbaty a ja poślę po kogoś z akademika aby przyniósł ci skarpetki i buty. Czy masz może współlokatora?
M nie wiedział co doprowadziło do obecnej sytuacji ale aż umierał aby dowiedzieć się wszystkiego w detalach.
- Jeśli już tutaj jesteśmy razem to może umilimy sobie czekanie rozmową. Uważam, że obu panom przydałaby się terapia grupowa w celach czysto towarzyskich - uśmiechnął się promiennie i posadził swego kocurka z powrotem na kolanach. Z jakiegoś dziwnego powodu mruczek uparcie chciał się dostać do zmarzniętego nastolatka. Może chciał go ogrzać? Taka dobra, kocia duszyczka!
Powrót do góry Go down
Lucius
Postać zawieszona



Liczba postów : 359
Join date : 08/11/2013

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyPon Lut 17, 2014 11:29 pm

Czuł się osaczony i nie zapowiadało się, by za prędko go wypuszczono. Cały dygotał aż z zimna, był okropnie wrażliwy na chłód i nawet najmniejszy spadek temperatury odczuwał boleśnie. Wychowanie się nad Morzem Śródziemnym z pewnością miało tu swój udział.
Niemal nienawistnym spojrzeniem patrzył w tym momencie na starszego mężczyznę, który w tak perfidny sposób wykorzystał jego przywiązanie do starszego brata, ciągle też kątem oka obserwował Bishopa, który szukał czegoś w telefonie. On nie chciał sprzątać jego pokoju! Przecież nawet nie potrafił tego robić. Panika narastała w nim z każdą sekundą.
Wtedy też widok przysłoniła mu bluza, która opadła na niego. Nie zauważył, kiedy kapitan drużyny siatkarskiej ją zdjął i postanowił podarować. Może i w normalnych warunkach od razu by ją odrzucił i uniósł się dumą, lecz teraz przyjął ją niemal z wdzięcznością. Nałożył ją szybko i przez chwilę się zatrzymał. Ten zapach… Był mu całkowicie obcy, opuścił głowę, bo nie wiedział, czy ma dziękować, czy też nie. Gdyby w tym momencie usłyszał myśli psychologa, to z pewnością opuściłby gabinet.
- To nie ja – powiedział szybko, jakby to miało coś wyjaśniać. Nim zdążył się ugryźć w język, było już za późno. Usiadł na wskazanej kanapie i podkulił pod siebie nogi.
Podarowana mu część garderoby była na tyle duża, że mógł się w niej cały ukryć. Przyjemne ciepło niemal natychmiast zaczęło ogarniać jego zmęczone i zmarznięte ciało.
- Dziękuję – powiedział w końcu do starszego nastolatka, lecz nie odważył mu się spojrzeć w oczy, jakby bał się czegoś, bądź, że ten coś odkryje. – I nie mam w-współlokatora. Mieszkam sam – do szkoły uczęszczał już od czterech lat, a do tej pory nie znalazł sobie nikogo, z kim dzieliłby pokój.
Co zabawniejsze, większość jego rzeczy była popakowana w kartony, jakby liczył, że w końcu ktoś go zabierze. A mówiąc ktoś, miał na myśli swojego brata.
Nie chciał opowiadać, co się stało, ale zapewne nie pozwolą mu wyjść bez wyjaśnień.
- Biegałem rano – to akurat było do przewidzenia. Coś jednak musiało się stać, że piętnastolatek nie poszedł na lekcje i wrócił w takim stanie. – Poznałem boksera. Poszedłem z nim na trening i tam… Tam był taki mężczyzna, trener, który ciągle mnie obrażał, to przywaliłem mu w krocze – cała ta historia brzmiała wyjątkowo zabawnie. Dzieciak dokopał rosłemu facetowi, bo ten śmiał go zlekceważyć. Komedia. – I tylko tak byłem. To jestem – ze wstydu ukrył aż twarz w bluzie.
Znów ten zapach. Zamknął aż oczy i przez chwilę trwał w takiej pozycji. Bishop musiał ją dopiero co założyć, bo wyczuwał też woń płynu do prania. Otrząsnął się i posłał nieco niepewne spojrzenie wpierw psychologowi, a później ciemnowłosemu.
A może on nie wiedział, że te smsy są od niego? Kichnął nagle głośno. No tak, kot. Niech to grube bydle trzyma się od niego z daleka!
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyPią Lut 21, 2014 12:23 am

Wszyscy chyba mają od czasu do czasu sny z tego gatunku, więc to nic złego. Ale to dobrze, że Michael nie dzieli się nimi ze swoimi podopiecznymi. To byłoby raczej mało pedagogiczne z jego strony. Za to pan pedagog nie był osamotniony w tym wpatrywaniu się w Luciusa i obserwowaniu jego reakcji. Bishop także to czynił, co z pewnością nie przyczyniło się do poprawienia samopoczucia najniższego z zebranych tu w gabinecie mężczyzn. Ciastek nie miał jeszcze żadnych podejrzeń w stosunku do młodzika, a bluzę dał mu, bo po prostu czuł, że tak powinien zrobić. Było mu szkoda kapitana sekcji lekkoatletycznej. Nieważne co głupiego zrobił, zapłacił za to biegnąc w ziąb w samych skarpetkach do szkoły.

Jedna z rzeczy jednak zainteresowała siatkarza. Mianowicie "to nie ja", słowa wypowiedziane przez Lucka, całkowicie wyrwane z kontekstu. Tak jakby czegoś się spodziewał, jakichś zarzutów czy coś. Biszkopt postanowił zachować to w pamięci. Uśmiechnąwszy się na podziękowania młodszego kolegi, ruszył w kierunku aneksu i zajął się parzeniem herbaty.

- Nie fatygujcie się, skoro i tak jestem na nogach, to przejdę się do akademika. I tak miałem sprawdzić, czy nie zostawiłem włączonego laptopa - odezwał się, westchnął cicho, otrzepał spodnie, jak gdyby czymś je pobrudził i podreptał w kierunku drzwi, na odchodne tylko uśmiechając się głupio do Luciusa i pozwalając sobie spoufalić się z nim nieco, niszcząc mu fryzurę. Nie poprosił nawet o klucz do pokoju, bo pewnie tego przy sobie chłopiec i tak nie ma. Po prostu weźmie zapasowy z akademickiej pseudo recepcji. Pracownik na tym stanowisku zawsze go lubił, a jak przedstawi mu pokrótce obecną sytuację, pewnie nawet odprowadzi Bishopa do pokoju.

~
Trzeba przyznać, że Ciasteczko uwinęło się nadzwyczajnie szybko. Wróciło, zanim woda zdążyła się zagotować. Alistaira ominęła co prawda historyjka Lucka na temat tego, w jaki sposób do tego wszystkiego doszło, ale poza tym stracił niewiele. Wkrótce Bishop ponownie zapukał do drzwi gabinetu, ale nie czekając na nic, wszedł do środka, niosąc Luciusowi buty i skarpetki. Co prawda te ostatnie były nie do pary, no ale... po prostu "posłaniec" nie czuł się zbyt komfortowo szukając nie swoich rzeczy w nie swoim pokoju...

- Przegapiłem coś? - zapytał, zerkając na buźkę malca, którego oczka rzucały mu niepewne spojrzenie. - Widzisz, moja bluza nie gryzie, to ja chyba też nie powinienem - mruknął, nie potrafiąc dłużej powstrzymywać chichotu. Ciastek usiadł sobie niebezpiecznie blisko Lucka i zerkał wymownie w stronę Michaela, by tym razem to on ruszył pośladki i zalał herbatę.
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyPią Lut 21, 2014 7:57 pm

Ach ta młodzież... Michael zaśmiał się widząc jak Bishop zmniejsza dystans między nim a Lucyną. Zachowywał się troszkę jak taki typowy, straszy brat. Gesty i żarty sugerowały, iż mógł mieć lub też ma siostrę bądź brata. Oj no to Lucek ucieszy się gdy będzie tak traktowany, ten mały zboczek miał ciągoty do starszych i opiekuńczych braciszków. Pewnie nieraz, nieświadomie, oglądał się za osobami spełniającymi kryteria na stanowisko "pan braciszek, którego mógłbym miziać".
- Pan Callvone opowiedział mi jak dokonał zamachu stanu na trenerze od boksu, wystraszył się i uciekł w samych skarpetkach jak rasowy facet przyłapany przez męża swej kochanki. Można by powiedzieć, że jestem z niego zarówno dumny jak i rozbawiony jego... Nazwijmy to zaradnością - zachichotał, M nie umiał ukryć rozbawienia owym zdarzeniem. Był pewien, że bokser nadal jeszcze cierpi z powodu bólu genitalni.
- Jesteś dzisiaj niezwykle i nad wyraz uczynny Alister, naprawdę masz ostatnio bardzo dobry humor. Mam wrażenie, że przejażdżki samochodem i sport nie są za to całkowicie odpowiedzialne - M węszył tutaj zauroczenie.
Czasami i psycholog jest człowiekiem, dlatego zalał herbatę gorącą wodą. Wybrał swój ulubiony kubek dla Lu, duży i w puchate kociaki. Bo każdy kocha małe kotki. Podał kubeczko nocniczek Bishopowi aby ten go potrzymał. Nogi chłopaczka opatulone były już skarpetami ale butów jakoś nie chciało mu się zakładać.
- Dobra, wyskakuj z tych ciuchów. Są całe mokre od śniegu, dostaniesz zapalenia płuc. Mam koc w szafce to posiedzisz trochę pod nim i zagrzejesz się herbatą kiedy te twoje szmatki będą schnąć - mówiąc to wyciągnął dłoń w stronę Luciusa aby ten zdjął odzież i mu ją dał. Ciekaw był reakcji zarówno Lucynki jak i Szopika. No co tu dużo gadać, Bishop przypominał takiego małego szopa z tą swoją fryzurką i ruchami z lekka podobnymi do owych kradziejów śmietnikówych. Ciekawe czy bardzo obraziłby się za takie porównanie. Szopy były przecież urocze i bardzo sprytne! Tak, dołączy zdjęcie szopa do akt Alistera.
Powrót do góry Go down
Lucius
Postać zawieszona



Liczba postów : 359
Join date : 08/11/2013

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyPią Lut 21, 2014 9:21 pm

Zaczynało się robić nieco przytłaczająco dla Luciusa, który mimo podarowanych rzeczy, ciągle drżał z zimna. Ten przymusowy spacer w ekstremalnych warunkach był prawdopodobnie najgłupszą rzeczą, której dokonał w swoim aktualnie krótkim życiu.
Drgnął, czując dłoń drugiego chłopaka na swojej głowie. Nie był gotowy do zacierania jakichkolwiek granic między sobą, a innymi ludźmi, będącymi o niemal trzydzieści centymetrów wyższych od niego. Efekt był taki, że skulił się jeszcze bardziej i ukrył na chwilę twarz przed wzrokiem postronnych osób.
Gdy ciemnowłosy wyszedł między Luciusem, a psychologiem zapanowała przez chwilę nieco niezręczna cisza. Młodziutki kapitan sekcji lekkoatletycznej nie miał zamiaru jej przełamywać, wyraźnie dawał do zrozumienia, że nie chce rozmawiać i ma zapewne dość towarzystwa innych ludzi. Czuł się też skrępowany samą obecnością psychologa, którego nie darzył zbyt wielką sympatią, więc z pewną ulgą przyjął fakt, że Bishop powrócił.
Sam pomysł, by nastolatek odwiedził jego pokój jakoś niespecjalnie mu się widział. Nikt go nie odwiedzał, nie pozwalał wchodzić do swojej samotni innym uczniom, gdyż nie sądził, by miał coś ciekawego do zaoferowania swoim gościom. Puste ściany, kilka kartonów, wypełniona komoda bielizną oraz podkoszulkami oraz łóżko zaścielone pościelą z filmu Sherlock Holmes. Gra cieni. Można też było znaleźć kilka książek ze wcześniej wspomnianym detektywem. Piętnastolatek wstydził się poniekąd swojego małego bzika na punkcie nieco zwariowanego mężczyzny, który miał smykałkę do rozwiązywania zagadek.
Zarumienił się lekko, gdy Pan M opowiedział starszemu chłopakowi o jego porannej przygodzie. W milczeniu założył skarpetki i znów schował stópki w bluzie, którą mocno na siebie naciągnął. Zdecydowanie bardziej wolał, gdy psychol rozmawiał z siatkarzem. Wziął ostrożnie kubek i ogrzał sobie dłonie. Przesunął się i przytulił do boku sofy, gdy ktoś, a dokładniej Bishop, usiadł obok niego.
- Może gryziesz, skąd mam wiedzieć? – ponownie nieśmiało uniósł na niego wzrok.
Wystarczyło to, by znów przeniósł spojrzenie gdzieś przed siebie. Wbił się bardziej w kanapę, widząc kątem oka dłoń psychologa, zbliżającą się niebezpiecznie w jego kierunku. Zamrugał aż słysząc dziwne słowa.
- Nie – powiedział hardo, nie mając najmniejszego zamiaru, by się rozebrać. Może i nie wstydził się własnego ciała, jednak… - Pójdę już do pokoju – odstawił pospiesznie kubek na brzegu stolika.
Pech chciał, że źle wymierzył. Ulubiony kubek psychologa poleciał na ziemię, roztrzaskując się na niej z głośnym hukiem. Gorąca herbata rozlała się po dywanie oraz panelach.
Callvalone wystraszył się, odsunął tym razem od oparcia i tym samym przylgnął do kapitana drużyny siatkarskiej. Serce łomotało mu naprawdę szybko w piersi ze strachu.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyWto Mar 04, 2014 8:42 pm

Bishop zasadniczo nie spostrzegł się, że robi coś takiego. W sensie, że zmniejsza dystans między sobą, a Luciusem. Trudno polemizować w tej kwestii z Michaelem, ale kapitan siatkarzy starał się być po prostu miły i tyle. Nie chciał, by jego intencje zostały opacznie zrozumiane. Ponad to, nie posiadał rodzeństwa, chociaż mógł poszczycić się dość dużą, przyszywaną rodziną. Wiedział, jak postępować z młodszymi od siebie. Z drugiej strony jednak Luc to był trudny przypadek, niczym dziecko wymagające specjalnej troski, do czego lekkoatleta zresztą sam przecież nigdy by się nie przyznał.

- Naprawdę? Nie chciałbym być w skórze tego trenera w takim razie - Biszkopt wzdrygnął się teatralnie, ale zaraz potem szczerze się uśmiechnął. No cóż, powód dla którego młodzieniec biegł do szkoły w samych skarpetkach wydawał mu się po prostu śmieszny. Nie chciał co prawda, by sportowiec się rozchorował, no ale mimo wszystko... Nie każdemu zdarzają się takie ciekawe przeżycia! - Nie gryzę, naprawdę. No może troszkę. Zwłaszcza, jak mi ktoś rozciąga bluzę - zwrócił się tym razem bezpośrednio do Lukrecji, ubierając słowa w groźny i nieprzyjemny ton, ale jego mina zdradzała, że po prostu sobie żartuje.

Wtedy jednak do akcji wkroczył naczelny zbok tej szkoły, tj. Pan M. Ciastek od razu zauważył, jak negatywnie do jego pomysłu nastawiony jest Lucius. Cóż, Alistair popierał psychologa, ale uważał, że chłopiec potrzebuje chyba trochę więcej prywatności. Po jego dobitnej odpowiedzi, czarnowłosy starał się załagodzić sytuację.

- M-może jednak... - Bishek mruknął, ale nie zdążył dokończyć. Próbował nawet wstać, ale szybko opadł z powrotem na swoje siedzisko, starając się wychwycić oczami ostatnie, dramatyczne chwile kubka z herbatą. I wtedy też władował się w niego sam Lucius. No, to chyba trochę za dużo powiedziane, ale Ciastek czuł, że ktoś do niego przylgnął. - Luc, spokojnie, pan psycholog tylko sobie żartował - szepnął cicho, by nie wystraszyć młodego niszczyciela zastawy stołowej. Instynktownie położył mu dłonie na barkach, lecz nie po to, by przytrzymać młodzika, a po to, by się uspokoił. Jego dotyk był bardzo delikatny. Łypnął też okiem w stronę prawdziwego sprawcy tego zamieszania, marszcząc brwi i kręcąc głową. To nie był najlepszy pomysł...
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyWto Mar 04, 2014 10:04 pm

Najcudowniejszy, ukochany i wspaniały kubeczek. Naczynko tak piękne, że każdy chciałby takowe mieć. Małe, puchate koteczki były teraz w kawałkach jakby jakaś bestialska istota pocięła je noże na malutkie strzępy. Pyszczek rudego, miauczącego maleństwa odprysnął i poleciał prawie pod biurko, zaś biało czarny maluszek był praktycznie poszatkowany. Najgorzej wyglądał jednak burasek, nie miał główki i nigdzie na ziemi nie było kawałka z nią, wszystkie łapki leżały rozrzucone w herbacie, sam korpusik sterczał wśród szczątków ucha od kubeczka. Herbata była nadal gorąca i wsiąkała w dywan, strumyczki brązowawego płynu spływały po ziemi, prosto pod kanapę co udowodniło teorię psychologa iż panele są krzywo ułożone w pomieszczeniu.
Psycholog zniósłby wszystko, nawet utratę palca ale ten kubeczek... Jego kubeczko-nocniczek szczęścia, jak mógł wybaczyć coś takiego. Spojrzał ze spokojem i wręcz lodem w oczach na chłopaka, mordercę jego najpiękniejszego naczynka do picia herbatki. Owa kreatura wręcz siedziała u Bishopa na kolanach i wyglądała na przerażoną. I dobrze!
O nie, nie żartował. Michael martwił się o tą niszczycielską bestię, nie chciał aby się przeziębił i dostał w nagrodę zwłoki puchatego kubeczka... Gdyby nie był zajęty zbieraniem resztek porcelany zapewne dopadłby chłopaka i wytarmosiłby go za uszyska. Ale spokojnie, wszystko można obrócić na swoją korzyść. Pan Lucyna będzie mu teraz winien przysługę, nie będzie chciał podpaść szkolnemu psychologowi, który mógłby zmusić go do przychodzenia co drugi dzień na sesję terapeutyczną w celu wyleczenia go ze strachu do wysokich osób. Tak, zdążył rozpracować Pana Luca i jego irracjonalny lęk do osób górujących nad nim.
- Do łazienki, przebrać się, odmaszeruj już! - możliwe, że krzyknął aż za bardzo. Podniósł się z klęczek i staną tuż nad Panem Callvone. Taki wysoki, zły i cierpiący z powodu straconego kubeczka. - Proszę nie testować mojej cierpliwości Panie kapitanie. Bo przysięgam, że będę tak nad Panem stał na każdych zajęciach i podczas setek naszych spotkań w tym gabinecie, które odbędą się jeśli Pan nie pójdzie się w tej chwili rozebrać z tych mokrych ubrań - dla uwieńczenia przemowy uśmiechnął się. Pan Miau, w geście solidarności z Panem usadowił się (czytaj, uwalił brzuszkiem do góry) przy samych drzwiach. Żodyn nie wyjdzie.
Powrót do góry Go down
Lucius
Postać zawieszona



Liczba postów : 359
Join date : 08/11/2013

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptySro Mar 05, 2014 11:50 am

Osaczony, czuł się niczym mysz w potrzasku. Panika jeszcze nigdy nie narastała w nim tak szybko, nic więc dziwnego, że i tak zmarznięte ciało zaczęło okropnie dygotać ze strachu, a w czekoladowych oczach pojawiły się łzy strachu. Tak bardzo chciał w tej chwili ukryć się gdzieś za bratem, schować za nim i pozwolić mu stanąć w swej obronie. Nic podobnego miejsca mieć nie mogło i musiał sam sobie poradzić z ową sytuacją.
Nagrabił sobie u tej dwójki. Nie dostrzegł łagodnego wyrazu twarzy u Bishopa, gdyż najzwyczajniej w świecie po prostu nie spoglądał na niego w tej chwili, a same słowa wydały mu się niczym najgorsza z gróźb. Z całych sił powstrzymywał łzy, by te nie spłynęły mu po policzkach.
Nachylający się nad nim psycholog wyglądał w jego wyobraźni, niczym ogromny, obrzydliwy troll, który właśnie chce go pożreć. Drugi, może nieco mniej straszny, siedział tuż obok niego i właśnie go trzymał. Z pewnością za chwile zginie, a jego zwłoki zje ten spasiony kocur, który jest z nimi w zmowie! Popłakał się, ukrywając twarz w dłoniach. To było za wiele, był sztywny, niczym porażony prądem, bał się odsunąć i gdy zapomniał, czyje dłonie znalazły się na jego ramionach, to dotyk ten wydał mu się całkiem kojący, tak samo jak słowa, które zostały wypowiedziane w jego kierunku z ust tego mniej groźnego potwora. Nie potrafił się nawet poruszyć, więc nie mógł wykonać polecenia.
Było mu niesamowicie wstyd, że się rozpłakał przy nich, lecz jego strach go przerósł, był otoczony z każdej strony, a pochylenie się nad nim uruchomiło cały proces skojarzeń. Groźby psychologa dźwięczały mu w uszach, powodując głośniejsze szlochanie. Naprawdę się bał Michaela. Niespodziewanie się odwrócił i wtulił w Bishopa, skoro nie było tu jego brata, to może ten dziwny osobnik mu jakoś pomoże i ocali przed złym spojrzeniem psychologa. Ukrył się bardziej w bluzie, która stała się jego azylem i starał się odsunąć jak najbardziej od źródła jego lęku – czyli od Pana M.
Nie odezwał się nawet jednym słowem, w gardle mu zaschło okropnie, zrobiło mu się też gorąco. Można było mieć tylko nadzieje, ze ta terapia szokowa nie zaowocuje jeszcze większym strachem przed wysokimi mężczyznami.
Powrót do góry Go down
Bishop
Kapitan drużyny siatkarskiej
Captain Awesome ♥
Bishop


Liczba postów : 81
Join date : 26/01/2014

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyNie Mar 09, 2014 10:43 pm

Pan psycholog najwyraźniej nie wyczuł tej małej aluzji, którą zaserwował mu Bishop. Cóż, kapitan siatkarzy nie skończył tych samych studiów, co Michael (tak naprawdę to nie skończył jeszcze żadnych), ale w tym wypadku miał pewne obiekcje wobec metod, które zostały zastosowane względem Luciusa. Te krzyki jedynie pogarszały sytuację i Ciastek to wiedział. Trudno było mu jednak zareagować, przynajmniej z początku. Wydawało mu się, że umiejscowił się pomiędzy młotem, a kowadłem. Było mu ciężko zająć jakiekolwiek stanowisko w tej sprawie i nie chciał tego robić. Wkrótce jednak okazało się, że będzie musiał wybrać.

Gdyby teraz Bishop mógł czytać w myślach chłopca, którego starał się uspokoić, pewnie trochę by się skrzywił. Mógłby powiedzieć o sobie wiele różnych rzeczy, ale to, że jest trollem, niestety się do nich nie zaliczało. Płacz lekkoatlety nie dotarł do Alistaira od razu. Tak samo fakt, że ktoś się do niego przytulił. Przez moment siedział tak, oszołomiony, nie wiedząc za bardzo, co ma zrobić. Całe zajście wydawało mu się jakimś głupim snem. Dopiero, gdy się otrząsnął, zabrał się za łagodzenie sytuacji.

Po pierwsze, nawet gdyby Lucius był wrogiem publicznym numer jeden, Alice prawdopodobnie nie byłby w stanie odtrącić go, kiedy ze łzami w oczach rzuca mu się na szyję. Na początku nieco się wahał, lecz potem objął delikatnie Luciusa i poświęcił własną koszulkę, by mogła stać się chusteczkami dla przestraszonego chłopaka. Okrył go też szczelniej swoją bluzą i pochylił się nad nim, z przerwami na oddech szepcząc naprzemiennie "ćśśś", "wszystko będzie dobrze" i inne takie. Po krótkiej chwili pozwolił sobie przytulić go czulej, aby Luc mógł poczuć, że faktycznie nic mu nie grozi. Nic poza tym jednak nie zrobił. Nie chciał być nachalny i uważał, że istnieją jakieś granice przyzwoitości.

- Panie Morris, to naprawdę nie było konieczne - mruknął cicho w kierunku psychologa, wzdychając. Terapia szokowa chyba nie zdała egzaminu. W obecnym stanie, Bishop zrobi wszystko, byle tylko załagodzić konflikt i uspokoić Lucynkę. Ciastek nawet się nie zorientował, kiedy mimowolnie zaczął głaskać młodszego chłopca. I w sumie chyba nawet nie przeszkadzały mu wilgotne ubrania, których właściciel do niego przylgnął. Ot, sprawy zaszły za daleko, by przejmować się takimi bzdurami. W tym gabinecie nikt nie powinien czuć się przez nikogo atakowany...
Powrót do góry Go down
Pan M
Nauczyciel psychologii
Psycholog szkolny
Pan M


Liczba postów : 281
Join date : 12/01/2014
Skąd : Londyn, Wielka Brytania

Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego EmptyPon Mar 10, 2014 3:09 pm

No, ładnie wyszło. Chłopak nagle się popłakał jakby kończyny mu wyrywali. Nie ma co ukrywać było to bardzo dziwne, z punktu widzenia psychologa niezwykle interesujące. Lucius zawsze szukał oparcia w osobach, które fizycznie i mentalnie przypominają mu jego brata. Za tym musiała stać naprawdę ciekawa historia.
- Panie Callvalone, proszę przestać płakać i uspokoić się. Nie przystoi płakać komuś w ramię z takiego powodu... Wybaczam kubek jeśli Pan przestanie szlochać... - Michael westchnął i potarł skronie. Szalone chłopaczysko, ale słodkie w sumie.
Bishop także nie narzekał na bycie poduszką na wsiąkające łzy i przytulania. Prawdę powiedziawszy, wydawał się zadowolony i chętny do pomocy. Warto było to wykorzystać... M nie nadawał się do pocieszania tego chłopca, najwyraźniej strach przed wysokimi osobami był aż za mocny. Wystarczyło teraz zręcznie wkręcić Pana Szopa w pracę na rzecz zrozpaczonych Lucyn.
- A Pan Bishop będzie dobrym kolegą i zabierze Pana do łazienki, gdzie umyje się pan i w końcu przebierze. To trzęsienie się jak osika raczej nie jest tylko z powodu strachu - ruchem dłoni M zachęcił siatkarza aby zabrał swego kolegę w odosobnione miejsce i pomógł mu się ogarnąć. Tymczasem psycholog będzie mógł pozbierać resztki naczynia i zająć się dywanem, nie widziało mu się odkupowanie go z powodu rozlanej herbaty.
- A terapia i tak będzie... Taki strach trzeba leczyć - mruknął sam do siebie. Bo jakże irracjonalnym było bać się wysokich osób, tym bardziej, że chłopak był no cóż... Niski. ponad połowa społeczeństwa będzie jeszcze przez dłuższy czas wyższa od niego, potem Lucius może jeszcze wystrzelić ze wzrostem ale nadal będą osoby kilkanaście centymetrów wyższe. Jak ten chłopak wyobrażał sobie zajęcia w szkole? Będzie trząsł się ilekroć wykładowca lub osoba, z którą pracuje w parze będzie pół głowy większy.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Gabinet Psychologa Szkolnego Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet Psychologa Szkolnego   Gabinet Psychologa Szkolnego Empty

Powrót do góry Go down
 
Gabinet Psychologa Szkolnego
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Gabinet pielęgniarki / Lekarza szkolnego - Rintarou Asakawa
» Telefon do psychologa
» Gabinet Dyrektora
» Gabinet (pseudo)psychiatryczny
» Gabinet lekarski - Szkolny pielęgniarz.

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Traditional Royal School :: Budynek główny :: ∎ Gabinety-
Skocz do: