IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Parkowa, zalesiona aleja

Go down 
+5
Leighton
Daniel
Tiger
White Wolf
Lucius
9 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 29

Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Parkowa, zalesiona aleja   Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 EmptyWto Wrz 01, 2015 7:40 pm

Kurwa mać! Jak mógł być tak głupi, do cholery jasnej! Zostawił telefon w domu tego popierdoleńca. Kurwa chuj ja pierdolę. Czasami zastanawiał się nad źródłem swojego własnego przegrywu: miał pierdolonego pecha w życiu czy tanie wino i nadmiar seksu stopniowo hodowało w jego mózgu jakiegoś pasożyta, który żywił się szarymi komórkami.
Energicznym ruchem odwrócił się, aby wrócić do domu Bonawentury. Fajnie byłoby iść tam, nie musząc zastanawiać się nad tym, czy wyjdzie z tego cało. Ale nie, niestety – Bon był pojebany. Co tu więcej mówić.
Obrażony na świat i wściekły na własną sklerozę, przyśpieszył kroku, starając się zignorować osobę z naprzeciwka. O tej porze wszyscy w parku byli już po drugim kieliszku i raczej nie prezentowali się tak żywo jak ten nieznajomy.
Moment.
Nieznajomy.
Dobre sobie.
- Kopę lat, rosyjska kurwo – westchnął, zatrzymując się dwa metry od starego kumpla. Kompana sprzed lat. Najlepszego przyjaciela. Powiernika sekretów.
Zaciągnął się papierosem, jednocześnie odgarniając długie, białe włosy z twarzy. Uniósł kącik ust nieco ku górze, mierząc jego sylwetkę uważnym wzrokiem. Misha czy jak mu tam było. Szczeniak, któremu Jace uprzykrzał życie od najmłodszych lat, gdy tylko pojawili się w jednej szkole.
- Już nie sikasz na mój widok? – prychnął. Cóż, Michaił był jedną z osób, które dobrze wiedziały, co Camille potrafi. I które wiedziały, że smukła, androgeniczna sylwetka potrafi dobrze zmylić…
Powrót do góry Go down
Misha

Misha


Liczba postów : 10
Join date : 10/01/2015
Skąd : Yorkshire, Anglia.

Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Parkowa, zalesiona aleja   Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 EmptyWto Wrz 01, 2015 7:56 pm

O. Mój. Boże.
Że też z całej frajerskiej ferajny musiał wpaść akurat na tego tutaj. Miał w życiu widać wystarczająco dużo pecha, by wpierw stracić plecak z dobytkiem, a później natknąć się na najbardziej znienawidzoną poza dentystami postać świata. Stanął w rozkroku, zmierzył mężczyznę uważnym spojrzeniem i westchnął niemo, przełykając potępieńcze zawodzenie.
- Angielska, jeśli łaska. Z Rosją mam tyle wspólnego ile Ty z urodą.
Z niejaką satysfakcją zauważył, że Camille nie wygląda na spokojnego, co najprawdopodobniej warunkowane było jakimiś złymi wydarzeniami. Nie tylko Mysz miał pecha i to właśnie cieszyło go najbardziej. Nie ma to jak dzielić się ciężarem wkurzenia z przyjaciółmi, prawda?
- Z wrażenia? Nie, nie, spokojnie, już nie zmuszasz mnie do wymiany gaci. Wyrosłem też z wiary we Wróżkę Zębuszkę i świętego Mikołaja.
Przechylił głowę zasysając to, co rozpuściło się ze słodkiej, jabłkowej kulki w ustach. Wyciągnął lizaka i wymierzył nim w Boreuxa przełykając chęć znieważania jego matki, ojca, psa, babki, chomika i drzewa spod okna sypialnego. Był dobrze wychowany i nie pozwalało mu to wieszać zasłużonych psów na niewinnych zjebizmowi faceta ludziach.
- A Ty co, klienta szukasz? O ile się nie mylę, dzielnice prostytutek nie znajdują się w tym rejonie. A może udajesz studenta, coby ktoś pomyślał żeś niewinne pacholę, a nie kurwa bez szkoły?
Zmarszczył brwi i wsadził lizaka z powrotem.
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 29

Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Parkowa, zalesiona aleja   Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 EmptyWto Wrz 01, 2015 8:11 pm

Dzieciak, dzieciak, dzieciak. O ile Camille był osobą dorosłą (choć kompletnie nieprzystosowaną do dorosłego życia), to Michaiła uważał za dziecko. Po prostu dziecko, któremu aż chciało się dokuczać! Tak, zdecydowanie Bordeaux byłby dobrym starszym bratem.
Zaciągnął się papierosem, słuchając go z przymrużeniem oka. Ten dzień nie mógł być lepszy.
- A ty co? Dalej ciągniesz ojcu albo wylizujesz matce, żeby płacili ci za szkołę? – syknął, wyciągając papierosa z ust. Zgasił peta o podeszwę własnego buta, po czym ułożył go w palcach tak, aby pstryknąć w kierunku pseudoruska. Pet nie doleciał, ginąc gdzieś na ciemnej alejce.
Jakże chętnie spuściłby mu wpierdol. Ale nie, chuj. Bonawentura postanowił na odchodne przestawić kamilowy nadgarstek. Cokolwiek się z nim stało, Francuz nie zamierzał tej sprawy bardziej badać. Przejdzie.
- Spieprzaj stąd, młody. Jeszcze ktoś uzna cię za dobrą dupę. Ślepiec jakiś – mruknął, samemu ruszając przed siebie. – Nie to, żebym się troszczył. Ale jak cię zabiją, to nie będę miał więcej szansy, żeby spuścić ci wpierdol – dodał, najwyraźniej zamierzając dać sobie spokój i odejść…
Ale jednak nie. I nawet bolący nadgarstek go nie powstrzymał! Dochodząc do Mishy, wymierzył mu cios ze sprawnej, zaciśniętej pięści. Ot tak, dla rozrywki. Jak zwykle!
Powrót do góry Go down
Misha

Misha


Liczba postów : 10
Join date : 10/01/2015
Skąd : Yorkshire, Anglia.

Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Parkowa, zalesiona aleja   Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 EmptySro Wrz 02, 2015 12:32 pm

I vice versa…
W mniemaniu Michaiła Camille był splunięcia niewartym śmieciem z gatunku tych, którzy samym swoim istnieniem zatruwali rozrzedzone już przecież powietrze nad parującą Tamizą. Sam fakt, że go poznał i, o zgrozo, niegdyś szczerze lubił był niejaką ujmą na wciąż krótkim życiorysie. Miał szczerą nadzieję na to, że po ostatniej bójce już nigdy go nie spotka, nie trawił bowiem pretensjonalnej małostkowości, irytująco głupkowatej mentalności i wysoce androgenicznej gęby amatora śmierdzących fajek i łatwych, brzydkich rzeczy.
Pech ludzki ma jednak to do siebie, że szczere nadzieje i prośby zlewa ciepłym moczem, uczepiając się najczęściej właśnie tych istnień, które najżarliwiej proszą o odwrócenie złego losu.
Michaił się modlił. Rozmawiał w ciszy z nieistniejącymi bytami prosząc o zesłanie plag egipskich i raka prostaty na postać przed sobą, chmurniejąc z każdym wypowiadanym przez niego słowem i z każdą chwilą rosnącej świadomości bezcelowości zanoszonych modłów. Nie odpowiedział, zaszczycając mężczyznę jedynie mało uważnym spojrzeniem i bezceremonialnym ślurpem obracanego w ustach lizaka. B E Z S E N S. Będzie dobrze, jeżeli rozejdą się w pokoju z zepsutymi swoją obecnością humorami i bez większych ekscesów podążą swoimi drogami.
Camille miał jak widać inne plany.
Ooo psi synu. Nie uchylił się, bo i nie miał jak. Nie był przecież super silnym i superszybkim koksem rodem z książek dla niezadowolonych ze swojego nudnego życia frajerów. Dostał prosto w wypukłość odznaczającego się pod policzkiem lizaka, momentalnie czując kwaśniejącą od rozpadającego się słodycza i krwi z rozciętej wargi zalewającą przełyk ślinę. Zareagował z opóźnieniem, jednak na tyle szybko by poturbowany białas nie zdążył przeliterować w myślach własnego imienia. Złapał go za poły szmat skrywających ciało ręką lewą, prawą wymierzając cios w brodę. Z dzikim warkotem, tężejącą od absurdu sytuacji uwagą i rozżaleniem do głupiego Bordeauxa poprawił cios niezbyt skoordynowanym kopniakiem w kolano i odskoczył sprężystym ruchem na drugą stronę wąskiej alejki. Otarł usta, naruszając zębami pękniętą skórę wewnętrznej części policzka.
- Chuju… Nic Ci nie zrobiłem!
Powrót do góry Go down
Camille

Camille


Liczba postów : 200
Join date : 03/04/2014
Age : 29

Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Parkowa, zalesiona aleja   Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 EmptySro Wrz 02, 2015 5:40 pm

Łohoho, zabolało. Choć był przygotowany na odwet, to nieszczególnie bronił się. Sam nie potrafił wyjaśnić, dlaczego. Może resztki jego godności mówiły, że Michaił ma prawo do oddania ciosu? A może po prostu to był jeden z tych dni, w których człowiekowi porządny wpierdol jest po prostu potrzebny. No kurwa, czasami tak jest. Zwłaszcza, gdy mowa o osobach tak autodestrukcyjnie funkcjonujących, jak Camille.
… Chwilę temu dostał wpierdol, teraz dostał wpierdol. A mimo to, nie wydawał się szczególnie spłoszony. Zachwiał się, zatoczył i oparł o pobliskie drzewo, po czym najzwyczajniej w świecie roześmiał się krótko. Sprawną ręką odgarnął włosy z twarzy, rzucając Mishy uważne spojrzenie.
- No. Dalej nie umiesz przyłożyć jak na faceta przystało – mruknął ze znudzeniem, kręcąc głową. Nie zamierzał jednak kontynuować bójki – dali sobie przyjacielsko po mordach i wystarczy. – Chodź na piwo. Kiedyś. Bywam w BigQ – rzucił niespodziewanie, ciekaw czy Michaił podejmie to wyzwanie. Bo dla nich siedzenie razem przy jednym stoliku było trudniejsze niż okładanie się pięściami.
I bez słowa odwrócił się, ruszając wzdłuż ciemnej alei. Pora odebrać swoje rzeczy od Bonawentury. Może nie zginie!

[zt]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Parkowa, zalesiona aleja   Parkowa, zalesiona aleja - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Parkowa, zalesiona aleja
Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» Aleja ławek
» Aleja kwiatowa

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Tereny rekreacyjne :: ∎ Tereny zielone :: ∎ Richmond Park-
Skocz do: