IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Nox

Go down 
+2
Samael
Lucius
6 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Lucius
Postać zawieszona



Liczba postów : 359
Join date : 08/11/2013

Nox        Empty
PisanieTemat: Nox    Nox        EmptyPon Lis 18, 2013 10:00 pm

Średniej wielkości klub, w którym nie ma nic nadzwyczajnego. Klimat tego miejsca można opisać w dwóch słowach: tajemniczy i przyjemny. Oświetlenie jest przyciemnione, zaś z głośników leci różny rodzaj muzyki - każdy znajdzie coś dla siebie. Bar jest w stylowy sposób podświetlony, a barmani serwują najróżniejszego rodzaju drinki, które tylko się wymarzą wybrednym gościom lokalu.
Na ogół panuje tu porządek dzięki czujnej ochronie.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptySob Sty 18, 2014 3:14 pm

Dzień pracy, kolejny jak zwykle. Spojrzał leniwie na zegar w telefonie. Było jeszcze w miarę wcześnie, to znaczy, że niedługo pewnie zleci się jeszcze więcej ludzi. Aż mu się nie chciało, ale to było jedyne zajęcie, gdzie mógł "legalnie" zarobić, korzystając z tego, ze jest jeszcze w klubie, rozdawać towar potrzebującym, oczywiście, jeśli chcieli a odpowiednie osoby zawsze wiedziały do kogo pójść. Po za tym, musiał pracować. Jak każdy inny. I tak w koło Macieju, zapierdol na całego. Aż się żyć odechciewało. Może powinien pomyśleć nad tym, by znaleźć sobie ciekawsze zajęcie.
Ziewnął przeciągle, obsługując kolejnych klientów, bacznym okiem spoglądając na co niektórych. Niektórym to się za dobrze balowało, cześć siedziała, stała, łaziła w koło, że w pewnym momencie stracił już poczucie czasu. Jak zwykle. Codziennie tak było, ze w pewnym momencie się gubił we własnych myślach, ale zlał na to. Już jakoś wytrzyma do końca. Podrapał się po głowie, bawiąc się kieliszkiem. Błądził wzrokiem po obecnych osobach, szukając jakiegoś zajęcia. Sam powinien był się kiedyś zabawić. Tak, powinien. Tylko nie było kiedy. Może uda mu się wybłagać u przełożonego parę dni wolnego. albo jakieś zwolnienie lekarskie w przychodni. Cokolwiek. Na parę dni lub dłużej. Zapić się i zaćpać, zdychać we własnym domu albo na parkiecie. Co za różnica.
Zrobił sobie przerwę, siadając na krześle i postukując sobie palcami o blat baru. Odchylił głowę do tyłu, obserwując sufit. Tak, słodka przerwa. Chwila odpoczynku a potem znów do roboty.
Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyNie Sty 19, 2014 3:58 pm

Piątkowy wieczór jak zwykle spędzał w jednym z miejskich klubów. Siedział przy barze i czekał na swojego drinka rozglądając się dookoła, swoim bystrym wzrokiem starał się wypatrzeć jakie ciacho, na widok którego jego serce zabije szybciej. Co prawda było parę ślicznotek, pięknych młodych dziewczyn. Jednak dzisiejszego wieczora Andrew nie miał ochoty na podrywanie lasek, wolał pogadać z kimś swojej płci. Było jeszcze dosyć wcześnie i ludzi było mało, ale pewnie już niedługo zrobi się tłoczno. Znaczy tak mu się wydawało bo pierwszy raz był w tym klubie i nic o nim nie wiedział. Niby był z Wielkiej Brytanii, ale nie z tych okolic, więc i klubu nie znał oczywiście.
W pewnym momencie zauważył jak ktoś przysiada sobie nieopodal, ze stroju wydawało mu się, ze ten chłopak tu pracuje. Młody, pewnie sobie dorabiał tutaj. No, ale skoro wyraźnie miał chwilę przerwy to czemu by nie zagadać? Tak więc z drinkiem w reku podszedł bliżej chłopaka i oparł się oblat stając obok niego. Spojrzał na chłopaka upijając łyk drinka.
- Hej, zgaduję, że tu pracujesz, tak? Mógłbyś mi powiedzieć czy dużo ludzi przychodzi do tego klubu? - zagadnął wreszcie nieznajomego. Stał spokojnie, czekając na odpowiedź. Oczywiście brał pod uwagę możliwość, że chłopak nie będzie chciał z nim gadać, ale zagadać zawsze można. Najwyżej znajdzie sobie kogoś innego do rozmowy.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyNie Sty 19, 2014 11:08 pm

Ziewnął na odchodne. Znów zerknął na zegarek i miał przez chwilę wrażenie, ze wskazówka się w ogóle nie przesuwa, albo wcale nie zamierza. Machnął na to ręką, odpowiednie osoby dadzą o sobie znać, kiedy będzie czas wychodzić z roboty. Mlasnął od niechcenia i rozejrzał się jeszcze raz. Potem znów spojrzał na zegarek, bo nie widział na miejscu nikogo ciekawego. Nudne człowieki, jakby to kiedyś stwierdził. Ma jeszcze z jakieś piętnaście minut, potem będzie czas by znów wrócić do roboty, bo jeszcze nie daj Boże, znów się do niego szefowa przywali, zacznie wrzeszczeć i go opierdzielać, grożąc, ze na jego miejsce jest pierdyliard innych osób, bardziej chętnych do pracy i ogarniętych. Jak on jej miał czasem po prostu dosyć, tylko przywalić w ten durny łeb. Ale nie ma to tamto, nie gryzie się ręki, która cię karmi, a Samael nie miał co narzekać na obecne zarobki. Jak na taką pracę w takim miejscu, były one wręcz wystarczające.
Westchnął ciężko i dopiero teraz przyuważył, że ktoś do niego chyba coś mówił. Wyrwany z zamysłów spojrzał na chłopaka, którego chyba już tutaj raz widział. Albo tak mu się zdawało. Możliwe, że był tutaj ktoś podobny. Zignorował to. Jakby tutaj mało osób się przypałętało co dnia, żeby jeszcze on miał głowę, by ich wszystkich pamiętać. Mniejsza.
- Ta... czy ja wiem, czy dużo. Normalnie w sumie. Nie jest to jakiś popularny klub, ale ma swój klimat - Odpowiedział, wzruszając ramionami.
W sumie, to nawet się cieszył, ze ktoś do niego zagadał. Nie maił jeszcze powodu się uśmiechać, ale dziękując bogom, przynajmniej nie siedział bezczynnie. Chociaż języka używał. Tyle to było dobre.
- Pierwszy raz tutaj jesteś? - Zapytał, spoglądając na niego dość ciekawskim spojrzeniem.
Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Sty 20, 2014 1:16 pm

Ocho, chyba w końcu został zauważony przez nieznajomego, widocznie wyrwał go z zamyślenia, że ten nie zareagował od razu na jego zaczepkę. Nic nie szkodzi, on był cierpliwy, zawsze czekał chwilę na odpowiedź nim rezygnował i zmieniał rozmówcę. Ba! On nawet parę razy zaczepiał by się upewnić, że ktoś nie ma ochoty z nim rozmawiać. Tym razem jednak mu się poszczęściło, z małym opóźnieniem, ale chłopak mu odpowiedział.
Pokiwał głową na pierwsze słowa chłopaka, czyli klub nie był super popularny, ale miał swoich gości. Czyli trafił dosyć dobrze z wyborem miejsca, zbyt tłoczno też nie powinno być bo zaraz się robi gorąco i ludzie są spoceni.
- Owszem, pierwszy raz. Nowy w tej okolicy, trafiłem tu zupełnie przypadkowo - odpowiedział chłopakowi, zerkając w stronę drzwi gdy wchodzili kolejni ludzie. Oczywiście, że interesowali go goście tego miejsca, przyszedł tu dla zabawy, ale też dla wyhaczenia kogoś. Może mu się dzisiaj poszczęści, czas pokaże.
- Byłem już w kilka innych barach, ale lubię zmieniać miejsca żeby się nie nudzić. No i dziś trafiłem tu - wyjaśnił chłopakowi, uśmiechając się lekko. Odstawił na bok szklankę z niedokończonym drinkiem i wyciągnął rękę w jego stronę.
- Tak w ogóle to jestem Andrew. Albo Andy, jak kto woli - przedstawił się, w końcu tego grzeczność wymagała. Zresztą zawsze przedstawiał się swojemu rozmówcy, w końcu trzeba jakoś się zwracać do siebie, a wolał po imieniu niż "Ej Ty".
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Sty 20, 2014 4:28 pm

Zdawał być się w porządku. Przynajmniej tyle dobrze, nie jakiś napity, napalony typek. Nie raz się tutaj taki zdarzył, a co dziwniejsze, czasami taki przypierdzielił się do Sama, to niestety musiał po mordzie dostać. Nie miał pojęcia czemu akurat o takich sytuacjach pomyślał. Wzruszył ramionami. Najwidoczniej przerwa mu się zanadto udzielała już i jak zwykle jego rozmyślania poszły zbyt daleko.
Uśmiechnął się pod nosem, opierając swoją głowę o dłoń, wyciągniętą na blacie baru. Musiał ewidentnie przerzucić wzrok na chłopaka, bo ledowe żarówki z tak bliska za bardzo raziły w oczy. Co za peszek.
- Och, nudzić to się tutaj nie ma co. Ale radziłbym uważać na siebie tutaj. Zobaczą, ze nowy to mogą źle to odebrać. Niektórzy są tutaj tacy popierdoleni - Westchnął wywracają teatralnie oczami. A bo to mało było tutaj pobić przed sklepem, albo w pobliżu? Niby dobrą duszą nie jest, ale ostrzec mógł. Może jak faktycznie na siebie będzie uważał, to nie przeczyta następnego dnia w gazecie, znów o jakimś pobiciu, albo coś w tym guście. Jeszcze nie daj Boże, szefowa stwierdzi, że to jego wina, bo powinien był tyle alkoholu nie sprzedawać. Życie.
Uścisnął dłoń, po chwili powracając do poprzedniej pozycji.
- Na mnie mówią Samael - Odparł z lekkim uśmiechem, który dla niektórych mógłby się wydawać nawet czarujący, ale Sam właściwie o to nie dbał. Taka sprawa.
Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Sty 20, 2014 10:50 pm

Słuchał chłopaka uważnie, w końcu pracownik tego miejsca to może mu udzielić najlepszych rad, wszystko na pewno wie o tym miejscu. I część informacji mu się nie spodobała. Dobrze chłopak się wyraził, że niektórzy są popierdoleni. Nie cierpiał kiedy jacyś niewychowani czepiali się innych, tolerancja powinna obowiązywać wszystkich, a jej brak być karalny. Na szczęście teraz wie, że musi na siebie uważać.
- Dzięki za ostrzeżenie, na pewno zapamiętam choć wolałbym uniknąć takiej sytuacji. Nie lubię jak do baru przychodzą takie bezmózgi - odparł z lekkim uśmiechem, wypił do końca swojego drinka i odetchnął.
- Miło poznać - odwzajemnił lekko uścisk i puścił jego dłoń. Przyglądał się cały czas chłopakowi. Ciekawe jak długo będzie mieć przerwę, rozmowa zapowiadała się ciekawie. Chłopak raczej nie wyglądał na znudzonego choć to też mogło być złudzenie. W każdym razie jemu dobrze się rozmawiało i wolałby tego nie przerywać zbyt szybko.
- Długo tu pracujesz? - zagadnął chłopaka po chwili, chcąc kontynuować rozmowę z nim. Ciekawe, do której godziny Samael pracuje. Bo jeśli do zamknięcia klubu to nici ze wspólnej zabawy, a jeśli jednak wcześniej to może popiją sobie razem, potańczą. W końcu był weekend, czas na zabawę do białego rana i spanie w dzień.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Sty 20, 2014 11:21 pm

- Wiesz, poniekąd przychodzą trzeźwi. Tylko potem jak się napiją to wychodzą różne dziwy. Na szczęście ochrona jest w porządku, także przynajmniej nie masz co się martwić, póki jesteś w środku. Jakby co, zawsze możesz mi powiedzieć, jakby się któryś napatoczył, może coś na to zaradzę - Wzruszył ramionami.
Pociągnął nosem. Cholera, pomyślał, pewnie znów zbiera mi się na jakąś chorobę. Albo się od kogoś czymś znów zaraziłem, albo tutaj jest stanowczo za dużo zapachów jak na mój biedny nosek. Zmarszczył brwi, kichnąwszy raz. Potem jakoś mu trochę to przechodziło na tyle, by mógł sobie to powstrzymać. Podrapał się po głowie, nie spuszczając wzroku z Andrew.
Nie, w cale się nie nudził. Wręcz przeciwnie, dziękował niebiosom, ze mógł z kimś pogadać i nie był to jakiś nabzdyczony idiota, któremu morda się śliniła na widok wódki, albo jakaś pizdeczka lalunia, co sobie pewnie myślała, ze Samaela zbajeruje czy coś. Różni ludzie tutaj przychodzili i tych takich normalnych, z którymi miał możliwość nawiązania chociaż nici rozmowy, można było na palcach jednej ręki policzyć. Nawet nie miał ochoty sprawdzać na zegarku która godzina. Zresztą, nie spieszyło mu się. Pięć minut w te czy we w tę nie zrobi różnicy. a potem może i pracować i czasem coś do niego zagadać, prawda? Chyba, ze ten gdzieś sobie już pójdzie, wobec tego trudno i dalej, do którejś tam w nocy.
- W sumie to nie. Pół roku może - Podrapał się po głowie -  Ale czasem mam wrażenie, jakbym tutaj harował całą wieczność - Zaśmiał się krótko.
Ot, gdyby tylko ta praca była mecząca. Brak edukacji rządzi, akurat tylko w takich miejscach, przyjmowali go z takim wykształceniem. Zresztą, trudno się mówi, nie miął zamiaru się już uczyć do końca życia. Obecna egzystencja w zupełności mu wystarczała.  Było przynajmniej na co ponarzekać.
Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyWto Sty 21, 2014 4:01 pm

- O, to chociaż tyle dobrze, że macie tu ochronę, przynajmniej nikt Wam baru nie zdemoluje nie chcąc ryzykować bliższego spotkania z policją. Chociaż.... niektórym odwala po alkoholu - odparł rozglądając się po barze i próbując odszukać kogoś z ochrony. Albo byli w cywilu udając klientów albo byli gdzieś w swoim pomieszczeniu bo nigdzie nie mógł wypatrzeć nikogo kto by wyglądał jak ochroniarz. Na kichnięcie Samaela powiedział krótkie "Na zdrowie", ciekawe czy chorował się czy może jednak za dużo zapachów w tym miejscu. Niektórzy ludzie mieli wrażliwe nosy, on sam tylko nie lubił za bardzo zapachu papierosów, a raczej tego smrodu.
- To w sumie nie tak długo, ale pewnie ciężko jest, co? Zwłaszcza w weekendy kiedy przychodzi tu masa ludzi. Pewnie nie łatwo nadążyć za zamówieniami - ciekaw zawsze był jak to jest pracować w takim miejscu. Najczęściej obsługa była młoda, pewnie ludzie chcący sobie jakoś dorobić. Więc szefostwo mogło ich wykorzystywać bo chętnych do pracy była masa ludzi.
- No, ale pewnie nie pracujesz tu sam, prawda? Raczej być nie dał radę. Zazwyczaj jest paru ludzi do pracy w takich klubach - dodał po chwili lekkiego zamysłu. Chyba za chwilę weźmie sobie kolejnego drinka bo bardzo mu smakował ten, którego właśnie skończył.
- Tak właściwie to dorabiasz sobie tylko czy już po szkole jesteś? - zapytał z zaciekawieniem. Chłopak na pełnoletniego na pewno wyglądał, ale ciężko ocenić było czy ma osiemnaście czy dwadzieścia lat, tak małe różnice były raczej niewidoczne.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyWto Sty 21, 2014 4:30 pm

- Tam po prawej jest Roberto, a wiecznie przy drzwiach stoi Chrisian. Pali jak smok i często stoi właśnie przy wejściu - Odpowiedział pogodnym tonem, a mówiąc "po prawej" wskazał ręką niezauważalnie na stojącego pod ścianą faceta, który prawdopodobnie miał tyle centymetrów w ramionach ile Samaela głowa. Od razu widać, ze nikt nie chciałby z nim zadzierać, a mimo, iż w był ubrany po cywilnemu, to było widać, że raczej nie przyszedł sobie tutaj wypić - Raz widziałem akcję w ich wykonaniu. Przednia zabawa patrzeć jak taki kozak tutaj przyjdzie a potem dostaje wpierdol od Roberto - Dodał po dłuższej chwili. Fakt, niezbyt długo tutaj balował, ale to z pewnych powodów, o których ot tak nikomu przecież nie powie. Właściwie na obecną chwilę to wiedzą tylko ci, którzy go najwyżej z gazety zapamiętali, no i oczywiście szefowa wie, ze Samael odsiedział rok za podpalenia. Aż dziwne, że w ogóle zechciała przyjąć tutaj takiego typa jak on. Może dostaje jakieś dodatkowe pieniądze za zatrudnianie takich ludzi? Cholera go wie. Jemu nigdy nie było śpieszno do spraw przełożonych.
- Dałbym radę, ale na jednej zmianie pracuję jeszcze z jednym gościem. Sebastian. Jak ja mam przerwę, on haruje za dwóch, potem on ma przerwę a ja zapierdol... i tak na zmianę. A tutaj jest ciężko jak w każdej innej robocie. Jak to ktoś mi kiedyś powiedział: "żadna praca nie hańbi, ale każda męczy" - Wyjaśnił. Jego kolegi akurat nie było widać, cóż, pewnie był po drugiej stronie baru. On siedział akurat po tej stronie, gdzie mniej osób ogółem się gromadziło.
Zamyślił się trochę, delikatnie się uśmiechając na jego ostatnie pytanie. W sumie, nic nie szkodziło mu powiedzieć, ale jakoś miał wrażenie, że za dużo on opowiada. A huj, machnął ręką na to, pewnie nigdy się już nie spotkamy, zaraz polecę pracować, więc co mi szkodzi, pomyślał.
- Po szkole... już jakiś czas - Odrzekł trochę takim enigmatycznym stwierdzeniem. Przede wszystkim nie kłamał, miał czyste sumienie. A to, że nie wyjawił całej prawdy, to już inna para kaloszy.
Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptySro Sty 22, 2014 2:59 pm

Och, czyli ochrona w cywilu, sprytnie wymyślone. Oczywiście z zaciekawieniem spojrzał na obu facetów, których wskazał mu Samel i rzeczywiście, z takimi bysiami to chyba mało kto chciałby mieć do czynienia w walce. Kiwał lekko głową kiedy chłopak mu tłumaczył co i jak jest z tą ochroną. No na pewno dostać wciry od takiego faceta to nic przyjemnego. Ci starzy bywalcy na pewno wiedzieli już żeby nie wszczynać bójek, a nowi szybko również tego się uczyli po pierdzielu od któregoś z ochroniarzy.
- Nieźle wyglądają, przystojni Ci Wasi ochroniarze - skomentował, wracając w końcu wzrokiem do swojego rozmówcy. Tyle, że i tak ich nie poderwie bo przecież są w pracy i nawet nie wiadomo w jakiej płci gustują. Nie ma co ryzykować, jeszcze jego samego by wywalili.
- Rozumiem, zawsze lepiej jak ma się kogoś do pomocy. Co dwie głowy to nie jedna, prawda? Mniej do roboty bo ktoś wykonuje połowę obowiązków - odparł spokojnie kiwając głową. Pracowanie w takim miejscu na pewno nie należało do najlżejszych. Ganianie miedzy stolikami, szykowanie zamówień, sprzątanie pewnie też.
- Och, czyli to Twoja stała praca pewnie? Ja jeszcze szkoła, ale już niedługo. W przyszłym roku koniec, a wtedy nie wiem co. Też trzeba rozejrzeć się za pracą, tylko nie wiem co pasuje do kogoś takiego jak ja - zaśmiał się lekko. Przydałby się taki prawdziwy host klub, w którym mógłby pracować. Przecież on został stworzony do takiej pracy. Tylko, że w Anglii nie ma chyba takich klubów, na pewno były w Japonii.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptySro Sty 22, 2014 3:25 pm

Zaśmiał się pod nosem, zakrywając na ten moment usta dłonią. Zabawny chłopak. Akurat jego stwierdzenie dało mu troszkę do myślenia na ten temat. Swoją drogą nawet na nich nigdy nie patrzył w ten sposób. Po prostu tu byli i tyle, Samael nie pamiętał czy zamienił z którymś z nich chociaż tę parę słów więcej, niż cześć czy do widzenia. Neh, jakoś mało go to interesowało. Jego głowa była innych rzeczy i lepiej, jakby się ktoś inny no tym nie dowiedział. Jeszcze tylko mu brakowało, by zawał serca u kogoś wywołał.
- Pewnie tak. Ty też jesteś niczego sobie - Odparł, wzruszając ramionami.
Zajął się kaszlem, ale zaraz mu minęło. Wymsknęło mu się coś w stylu "kurwa, to pierdolone powietrze", ale, że starał się być uprzejmy, to nie powiedział tego tak głośno. Nie ma co od razu ludzi do siebie zrażać. Szczególnie, że ten wydawał się być w porządku, co prawda, w te parę minut niezbyt wiele się o nim dowiedział i pewnie się już nie dowie.
- Niezbyt dobrze się z nim dogaduję. A myślenie pozostawiam w łapach szefowej. Tak na wszelki wypadek, żeby ta suka trochę oberwała a nie któryś z nas - Uśmiechnął się złośliwie. Nie lubił baby. Zawsze na niego się jakoś krzywo patrzyła. Może to przez przeszłość Samaela, albo to po prostu miało takich wredny charakter, typowego wyzyskiwacza ludzi do ostatniej kropli krwi. Niewolników sobie znalazła, menda parszywa.
Wyciągnął się trochę do przodu, prostując ręce i wyginając grzbiet. M, jak przyjemnie, od razu czuć, ze mięśnie pracują jak należy, pomyślał sobie. Potem wrócił do normalniejszej pozycji.
- Nie ma co się tak śpieszyć. Widzisz, ja muszę, od paru lat żyję na własną rękę. Bez rodziców i bez rodziny. Także naprawdę, jak nie musisz, to lepiej nie zaczynaj za wcześnie. Nie ma co się męczyć na zaś - Uśmiechnął się ciepło. Naprawdę, przez chwilę pomyślał, że szkoda, by taka buźka się zmarnowała, ale potem stwierdził, ze jednak głupio pomyślał i jest mu to wszystko jedno.

Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptySro Sty 22, 2014 7:51 pm

- Niczego sobie? Nie masz pojęcia ilu chłopaków i dziewczyn leci na mnie, trafiam w wiele gustów co zresztą mnie cieszy - odparł z uśmiechem i lekko się zaśmiał. Nie żeby się jakoś specjalnie przechwalał, nie był zadufanym w sobie bupkiem, który patrzał tylko na swój wygląd. Ale przecież mógł być troszkę szczery z chłopakiem, prawda? Nic złego z tego nie wyniknie, najwyżej tyle, że Samaelowi odechce się z nim gadać. Co prawda byłoby szkoda, ale skoro będąc sobą nie może z kimś rozmawiać to nie będzie się zmuszał. Najważniejsze własnie to być sobą, zawsze i wszędzie.
- Nie musisz się z nim dogadywać, ważne, że ktoś musi wypełniać połowę roboty do siebie. No i widzę, że szefowa nie najmilsza skoro takich rzeczy jej życzysz. Pewnie Was wyzyskuje i w ogóle, tak to bywa w takich miejscach niestety - odparł z lekkim kręceniem głowy. W sumie to mógł się domyślić, że młodzi zawsze są wykorzystywani w pracy. Bo młodsi to silniejsi i wytrzymalsi, więc można ich traktować jak niewolników, a to nieprawda. Każdy człowiek miał swoje prawa i nie powinno się go ich pozbawiać. Tyle, że szefostwa nie pozwiesz bo jeszcze Ci zamkną miejsce, w którym cudem udało się znaleźć pracę. Ech, czasem naszego blondyna dopadały ponure myśli, ale to naprawdę rzadko. On raczej był optymistą.
- Chyba masz rację, a kto wie, może pójdę jeszcze na studia. Albo otworzę własną działalność? Fajnie by było założyć własny host klub - uśmiechnął się sam do siebie, rozmarzając się lekko nad tą wizją. Taka praca byłaby wspaniała, robiłby coś co uwielbia. To w sumie dobry pomysł i chyba będzie musiał go rozważyć na poważnie.
Powrót do góry Go down
Samael
Postać zawieszona
Samael


Liczba postów : 273
Join date : 15/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptySro Sty 22, 2014 8:48 pm

- No, może - Uśmiechnął się - To mi się narcyz do rozmowy trafił, nie ma co - Zaśmiał się pod nosem.
Nie, w cale go to nie zniechęciło, najwyżej trochę rozbawiło, nic po za tym.
Sam też nie był lepszy. Bardzo lubił siebie i właściwie tylko siebie, niestety jednak a może i wcale dobrze, nie afiszował się z tym publicznie. Zresztą, jakby mógł tak o tym gadać, to może by postępował podobnie, ale cóż, nie był z tym towarzyską istotą, też nie miał zbyt wielu kumpli. Tak przykro.
- Szef jak szef. Tylko strasznie działa na nerwy. Jak każda inna kobieta, z ta różnicą, ze ta niesamowicie się rządzi. Nie przepadam za nią i tyle. Pięciu minut przy niej wytrzymać nie można - Odparł, kręcąc głową z dezaprobatą. Wredny, podły babsztyl. Właśnie między innymi dlatego wolał facetów. Konkretni i normalni. Przynajmniej w większości przypadków z takimi miał styczność. Jednak, jeśli każdą regułę potwierdzać ma wyjątek, to i w tym przypadku było podobnie. Czasem się zdarzyło, ze spotkał taki cnotki niewydymki. Nie to, żeby Samael coś miał do takiego stylu bycia, ale zwyczajnie nie odpowiada mu coś takiego. Nawet jeśli sam było osobą, której jeszcze nikt nigdy nie dotknął.
Spojrzał na zegarek. Oho, już czas był na niego. Niestety, ale musiał przerwać tę cudowną rozmowę. Jak każda sielanka i ta musiała się zakończyć.
Wstał z siedzenia, a kiedy już tak stanął przed nim, położył swoja dłoń na jego głowie.
- To dobrze, ze masz jakieś plany na przyszłość. Oby nie poszły na marne. Z chęcią zobaczyłbym taki klub - Potargał mu włosy - Wybacz, ale czas już na mnie. Do zobaczenia innym razem przystojniaku - Odparł i zniknął czym prędzej w przejściu dla pracowników, tuż obok lady baru.

zt.
Powrót do góry Go down
Andrew

Andrew


Liczba postów : 40
Join date : 11/01/2014

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyCzw Sty 23, 2014 11:38 am

- Oj tam zaraz narcyz - machnął lekko ręką w rozbawieniu - Po prostu wiem jak jest, to widać. Nie żebym się przechwalał - dodał wesoło. Nigdy nie uważał się za Narcyza choć jego zachowanie mogło lekko pod to podchodzić, nie był jednak zadufany w sobie. Wiedział, że są ładniejsi od niego i on sam nie każdemu się podoba. Kwestia gustu, prawda?
- No niestety szefostwo już takie jest. Kobiety denerwują, ale tylko na dłuższą metę, z niektórymi można naprawdę miło spędzić czas - odparł spokojnie, co wyraźnie zasygnalizowało, że i w dziewczynach gustuje. No bo po co się ograniczać? Bez ograniczeń jest więcej zabawy.
Uniósł głowę gdy Samael położył dłoń na jego włosach, chyba nadszedł czas pożegnania. A wielka szkoda, było super podczas tej rozmowy. Kiwnął lekko głową bo jego słowach.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - uśmiechnął się do chłopaka. Odprowadził go wzrokiem po czym zamówił sobie jeszcze jednego drinka i poszedł w  głąb sali. Czas poszukać kolejnego do rozmowy, a może i czegoś więcej. Zaszaleć na parkiecie, wyrwać jakiegoś faceta.
Resztę wieczora spędził bardzo miło, bawiąc się i pijąc, śmiejąc. Goście w tym klubie nie byli tacy źli, a przynajmniej niektórzy. Nim wrócił do akademika była już naprawdę późna godzina. Zasiedział się w tym klubie trochę.

z.t
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyNie Lut 09, 2014 9:09 pm

Duża pewność siebie rzadko kiedy występowała u tego osobnika. Zmiany planów były niezbyt częste, a rozsadzająca wręcz energia, którą trzeba gdzieś rozładować, była gościem, którego się nie widywało. Dwa bieguny, od skrajności do skrajności. Tyle że ten mniej pozytywny, niechciany dominował w jego życiu. Przynajmniej do tej pory. Szalona jazda na rollercoesterze bez trzymanki. Uśmiech od ucha do ucha, dumny, szybki krok. To wydaje się być normalne. Nawet jeśli się ma do czynienia z Roswellem. Podniecenie wręcz się z niego sączyło, mimika twarzy się zmieniała tak szybko, że nieuważny rozmówca by przegapił kilka grymasów. Gesty chaotyczne, mówił szybko z wyraźnym podnieceniem. Temat za tematem. Teraz nie miał towarzysza do rozmów, szedł szybko ku klubowi, w którym mógłby się rozładować. Dobry nastrój ma swoją wadę. Drażliwość. Już na samym początku, gdy czekał w kolejce, co zresztą samo w sobie było dla niego irytujące i podsycało go powoli, jakiś koleś próbował się wepchnąć. No i oczywiście poleciały bluzgi, Czarny był bliski podjąć się rękoczynów, nie zważając na konsekwencje (jakie konsekwencje, nie?). Oczywiście sytuacja została opanowana przez równie wkurzony tłum, mężczyzna wycofał się na koniec, odprowadzony przenikliwym wzrokiem Wampira oraz syknięciem godnym wściekłego kota.
Jazda, hamulce poszły, a przejażdżka będzie teraz emocjonująca. Nath rozejrzał się, próbując odnaleźć w tłumie ciekawego osobnika, z którym mógłby się zabawić. I nic. Podszedł do baru i zamówił jak na razie sok. Ostatnio przy spotkaniu z Vincem nie brał, więc problemów nie było. Tym razem jednak chciał sobie oszczędzić jazdy, która mogłaby się zakończyć zejściem albo w najlepszym wypadku szpitalem. Dotąd leki brał jak chciał, lecz siostra bardziej go pilnowała i stabilizatory musiały powrócić wraz z innymi tabletkami. Zabawa przy takim, a nie innym nastroju nie mogła być zła. O matko, jak mu brakowało kontaktu fizycznego z innymi. Wpatrywał się w kolesi, zaraz zsuwając z siebie kurtkę, a następnie rozpinając koszulę. Jedak że tylko częściowo. Tym razem sztuczne włosy były dłuższe niż zwykle, sięgały mu nie do szczęki, a do ramion. Rozczochrał je i uśmiechnął się flirciarsko, próbując kogoś wyłapać. Wiercił się na krześle niespokojnie, czując jak energia rozsadza go od wewnątrz, prowadzi do podniecenia psychoruchowego. Potrzebował towarzystwa. I to bardzo, najlepiej kogoś kto by go przypilnował oraz opanował bądź też chętną dupę, która by mu pozwoliła się wyruchać. Znając jednak jego szczęście to będzie miał do czynienia z kimś, kto do żadnej z tych dwóch kategorii nie będzie pasował. Jednakże on nie myślał o tym, całe to wyjście jak na razie nie było dla niego niebezpieczne. Zastanawiające czy ktoś, kto do niego podejdzie sprawi, że takie będzie.
Zabawne. Patrzył na tyłek każdego z kolei i zaraz wyobrażał sobie jak się z nim bawi w grę wstępną. Albo i nie. Bierze się do roboty, bolesnej dla drugiej strony roboty. I dobrze się przy tym bawi. Wymagał uwagi, jego męskość jej wymagała. Seks z przypadkową osobą. Dlaczego by nie, przecież był młody, samotny... Chory. O tym ostatnim nikt nie mógł wiedzieć.


Ostatnio zmieniony przez Czarny dnia Pon Lut 10, 2014 5:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Lut 10, 2014 10:05 am

Przeżywał jedną z największych żałości od dwóch tygodni. Dlaczego?
Nadal był zły na Keitha i Nathaniela. Nie pytajcie się o powód, gdyż sam nie wiedział. Następnie, pracował bez przerwy dwa dni i teraz był zajechany, rozjechany i wszystko „jechany”. W dodatku – to najgorsze – zbliżał się dzień prawdziwej zgrozy, gdzie ludzka głupota wychodzi stanowczo poza akceptowaną skalę. Dzień, w którym gdzie nie spojrzysz, widzisz miziające się pary, słodkie chichoty i multum, multum czekoladek. A ty jeszcze musisz je przyjmować z uśmiechem. Bo przecież o fanów musisz dbać. Bynajmniej nie przeszkadzały mu słodkości – co to, to nie. Po prostu wiedział, cholernie wiedział, że wszystko przytłoczy ta romantyczna atmosfera. Swoją drogą, Star zawsze twierdził, że to w tym dniu jest najwięcej zdrad, więc to wcale nie jest taki szczęśliwy dzień! Normalnie, miałby to wszystko w nosie. Gdyby nie to... no właśnie... że ma chłopaka, ROMANTYKA, więc musiał coś zrobić. No kurwa mać.
Pogrążony we własnej rozpaczy, wszedł do klubu. Przecież obecny stan nie powstrzyma go od imprezowania. A Keith sobie trochę potęskni. Bardziej ucieszy się na jego widok.
Zauważył swojego ex, ale nijak zareagował. Ciężko usiadł obok niego, koło baru i przymknął na chwilę przemęczone i zapewne przekrwawione oczy. Widział wcześniej, gdzie Roswellowski wzrok wędruje. Przewrócił oczami.
- Zboczeniec. Pomyśleć, że tak cię zniszczyłem. Za pierwszym razem, gdy się spotkaliśmy, chodziłeś w workowatych bluzach. A teraz... - uśmiechnął się leniwie. Podobała mu się ta zamiana. - Już nie mówiąc o tym charakterku. - dźgnął go palcem między żebrami, zaczepnie. Chociaż nie miał siły, aby na dłuższą metę się z nim droczyć. Zdecydowanie wolał Natha takiego, niżeli tego sztucznego, jakim był przy Keithu. To pewne.
Ziewnął,  nawet nie kwapiąc się o zasłonięcie ust. Miał za leniwy nastrój. W dodatku nie miał dużo czasu – dwie godzinki, potem idzie po energetyk i pracuje dalej. Odwrócił się plecami do baru i pociągnął Natha na swoje kolana. Oparł policzek o jego plecy, zupełnie ignorując plany czarnowłosego.
- Zbliża się dzień, w którym głupi ludzie są jeszcze głupsi, a ze mnie jest wysysana energia. STUPIDynki. Ja pierdole... No aż na samą myśl nic mi się nie chce. - pożalił się, mając przymknięte powieki.
Bynajmniej nie zamierzał mu tutaj spać. Ale tak go oczy bolały...
Objął go w pasie, żeby mu się czasem poduszka nie wymknęła. Trochę kiepskie miejsce na odpoczynek, ale tutaj miał najbliżej.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Lut 10, 2014 6:23 pm

Gdyby nie tłum, to pewnie by właśnie zabrał się za kolesia, którego w końcu dostrzegł. Patrzył jak ten porusza biodrami i uśmiechał się do siebie lubieżnie, językiem przesuwając po spierzchniętych wargach. Wydobył z siebie gardłowy pomruk, gdy wyobraźnia zaczęła pracować na najwyższych obrotach. Jazda bez trzymanki przy maksymalnej szybkości, która oczywiście była niebezpieczna, ale podnosiła poziom adrenaliny we krwi. Nawet nie myślał o Walentynkach, które się zbliżały. Zapomniał o nich zupełnie, a miśki, serduszka i inne równie „słodkie” przedmioty nie przykuwały jego uwagi na dłużej niżeli na sekundę. Pewnie dopiero, gdy zobaczy większe niż dotąd nagromadzenie par liżących się w parkach, szkole oraz innych miejscach, przypomni sobie o tym jakie „święto” nadeszło. O ironio, nie dość, że święty Walenty był patronem zakochanych to jeszcze osób chorych psychicznie. Jakie szczęście. A może to jedno i to samo...
Gdy usłyszał znajomy głos, wyrwał się z transu i myśli co by też zrobił z kolesiem, który tańczył na parkiecie. Odchylił głowę i zagryzł wargę, patrząc na chwilę w górę. Na jego twarz wstąpił szeroki, lubieżni uśmieszek.
No widzisz jaka ze mnie seksowna dupa — wymruczał, przyglądając się Vincentowi. Wolno, za wolno, ale to miało się zmienić. — Patrz jaka niezła partia, oczywiście nie tak dobra jak ty. Matko, najchętniej bym go zabrał do łóżka. Uch, tyle rzeczy do zrobienia, a noc taka krótka. Już słyszę te jego błagania. A w ogóle to u mnie nieźle, nie przypisuj też sobie wszystkich zasług. Chociaż rzeczywiście wtedy byłem ponury. Tamten Nath sobie pojechał na wakacje. Nie mogę pić, cholera jasna. Durne leki. Ale i tak dam radę, zabawa bez alkoholu też może być, w szczególności przy takim humorku — mówił to wszystko tak szybko, że cud, że język mu się nie splątał. W dodatku był nad wyraz ekspresywny i wypowiadał wszystkie te słowa z takim podnieceniem... — A co u ciebie? Zamówić ci coś? Zatańczysz ze mną zaraz, prawda? No pewnie, musimy tym lamusom pokazać jak wygląda prawdziwy taniec.
Zaśmiał się i zamilknął na chwilę, wiercąc się na kolanach Vincenta. Ej no, jego tu energia rozpierdala, a tu mu każą siedzieć na kolanach i robić za poduszkę. Jeszcze czego. Na chwilę skupił się na tym, co znowu mówił Vincent.
Zupełnie o tym zapomniałem. Ale ludzie to głupcy, jak okazywać miłość to zawsze, ale pewnie gejów będą besztać bo to obrzydliwe. Ja pierdolę, hipokryzja się szerzy. Dla mnie obrzydliwe jest, jak oni sobie wpychają język tak głęboko, że chyba już nawet nie badają sobie migdałków, a głębokość gardła. Jak obciąganie to obciąganie, a nie badanie publiczne — rzekł zbyt głośno, przez co kilka osób na niego spojrzało, ale on tylko roześmiał się gromko i spróbował się zsunąć z kolan Centa. — Gwiazdo, błagam, chodź na parkiet, nie przyszedłem tu robić za poduszkę. Idziemy, nawet nie próbuj się sprzeciwiać]— wycharczał, w końcu wyrywając się z jego uścisku, upijając do końca swój sok i pociągnął od razu Stara na parkiet.
Przycisnął go do siebie i ocierał się o niego przodem, nie robiąc sobie nic z tego, że heretycy patrzą. Miał uniesioną głowę i patrzył na tych wszystkich ludzi tak jakby był lepszy od nich. Śmieszni, niby normalni. Coś takiego nie istnieje, każdy ma swoje dziwactwa. Obrócił Gwiazdę do siebie tyłem i trzymał ją mocno w swoich ryzach przy okazji ocierając się o jej tyłek. Wydobył z siebie gardłowy pomruk, odchylając głowę na chwilę.
No, kochanie, ruszaj się — polecił mu, chuchając zaraz w ucho Matrony.
Ciekawe co by było, gdyby Keith właśnie tutaj wlazł. Chyba by rozszarpał Roswella na strzępy, ale młody się tym nie przejmował. Przycisnął go do siebie, chcąc czuć każdy jego ruch.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Lut 10, 2014 7:22 pm

Cały monolog Natha wszedł jednym uchem, a wyleciał drugim. Chociaż - o dziwo - ogarniał jego słowa, nawet w tym stanie godnym zawodowego zombie. Jak dla Vincenta, podejrzane było to, że ten tak nawijał i był tak pobudzony będąc na lekach. Nie spojrzał na "wybranka" Roswella, wcale niezainteresowany. Za to wciąż korzystał ze swojej poduszki.
- Mówisz o jakiejś "dobrej partii" przy mnie. Powinienem być chyba zazdrosny... I spasuję. - wymruczał nisko, sennie, siłą woli nie usypiając tutaj. Bezwstydnie wdychał zapach swojego ex, tak znany... A jednocześnie tak już odległy. Mruknął coś pod nosem. Cholera, czasem tęsknił za tym. Jednocześnie nie miał zamiaru poświęcać Keitha, bo przecież ten również był ważny. Powinien być najważniejszy, przecież to z nim był w związku. A jednak wciąż trzymało go przy tym kolesiu...
... Kurwa. Czuł się jak w jakiejś mandze szoujo. Przecież sam z nim zerwał!
... Co nie powstrzymywało go od bezwstydnego wdychania zapachu towarzysza. Czyżby Vincent był zboczeńcem zapachowym? Zmarszczył brwi, jakby urażony.
- Ja lubię wsadzać język głęboko, do gardła... - wymamrotał, już, już prawie nie kontaktując.
A potem sapnął zaskoczony, czując nagły ruch Natha, a potem wyciągnęli go na parkiet. Cholera!
Przez chwilę czuł się jak na haju, po prostu stojąc. Przyjmował biernie ocieranie się, a oczy patrzyły gdzieś na ścianę. Potem poczuł ciałko Natha z tyłu, a sam mimowolnie zacisnął chłodne palce na jego szyi. Poczuwszy to dmuchnięcie w ucho, wszystkie zmysły wyostrzyły się, skupiając się  tylko na tym uczuciu. Przymknął oczy i lekko, prawie nieznacznie odwzajemnił ruch, perfidnie ocierając się pośladkami o jego krocze. Łopatki lekko otarły się o klatkę piersiową ex.
- Widzę, że tutaj jest ktoś napalony. To może zrobimy tak - wrócimy na moje siedzenie, dam ci się poocierać o mój tyłek przez spodnie, powdychasz sobie mój zapach, spuścisz się ładnie, a ja wypiję drinka, hmm? - wymruczał cicho, może nawet nie wiedząc, co w ogóle pieprzy.
Odchylił głowę, kładąc ją bezpardonowo na ramieniu, a potem spojrzał na jego profil, wwiercając w niego te chłodne, niebieskie spojrzenie. Palcami przesunął po jego szyi, a potem zaprzestał macania Pana Roswella.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Lut 10, 2014 9:25 pm

Rzeczywiście to mogło być conajmniej dziwne, że zachowuje się tak, a nie inaczej, mimo że jedzie na lekach. Najprawdopodobniej będzie musiał pogadać z lekarzem, jeśli oczywiście to wszystko stanie się dla niego wybitnie uporczywe. Ale akurat mania jak na razie postrzegana była przez niego pozytywnie, jak pewnie przez większość chorych. Ta energia, dzięki której robi się o wiele więcej, pewność siebie i... Chcica, będąca w tej chwili jednym z niewielu uciążliwych aspektów w tej chwili.
Dlatego też powiedziałem, że nie jest tak dobry jak ty. Chciałbyś posłuchać co bym zrobił z tobą w łóżku, gdybym miał taką możliwość? — Uśmiechnął się bezczelnie, patrząc mu w oczy i oblizując usta.
Nie tylko język — mruknął rozbawiony, przesuwając palcami po jego szyi.
Był zdecydowanie o wiele za bardzo napalony, a co najgorsze nie mógł się wyżyć na jednej z najlepszych partii, która raczyła z nim pogadać, bo miała chłopaka. Jeśli jednak tak dalej pójdzie to Nath z pewnością się nie powstrzyma. Znikaj Vince, nim jest jeszcze szansa, co? A najlepsze w tym wszystki było to jak bardzo sam Czarny się nakręcał. Tańczył tak, aby się cały czas ocierać o Stara, a gdy ten odpowiedział na to, mruknął gardłowo. O kurwa, jak dobrze. Odchylił aż głowę i westchnął głośno. Jakby mógł to by wziął go w obroty. Nawet na barze, ale cholera jasna... Spiął mięśnie i postarał się skupić na słowach Centa. Oczywiście nie spodziewał się, że ten zaproponuje mu przykładowo numerek gdzieś w łazience lub motelu. No dobra, na chwilę w jego głowie zrodziła się taka myśl. Słowa Matrony „skomentował” śmiechem, a następnie zaciągnął czarnowłosego w jakiś ciemny zakątek klubu. Tuż pod ścianę. Przyparł go przodem do niej, nie zwracając uwagi na to, że ktoś może patrzeć.
Po co siadać do ocierania się. Możemy to zrobić wszędzie — wymruczał mu do ucha, dłonią naciskając na jego kark, aby mu się nigdzie nie ruszał. Ej, to jeszcze gwałt nie był, niczego nie wsadzał, więc problemu nie było. Zaczął się ocierać o jego tyłek — Gdyby nie twoja sytuacja, to już byś stał ze spuszczonymi spodniami. — wyszeptał, kontynuując ocierania się o niego i napieranie na jego ciało, aby się wyrwał. — Wyobraź sobie to. Jak wchodzę i wychodzę, jak przyspieszam, a ty tu stoisz tutaj, jednak z ledwością utrzymując się na nogach. — Pociągnął go za włosy, aby odchylił głowę, a nos przycisnął do jego szyi, wdychając jego zapach. Aż zaświstało, gdy potem nabierał powietrza przez usta po oddaleniu twarzy od jego szyi.
Dobra, odwołujemy z tym gwałtem. To był gwałt psychiczny. Mentalny. No z pewnością to nie było moralne i normalne. Mruknął, a następnie stęknął mu w ucho, uśmiechając się perfidnie. Pantero, nikt o tym nie musi wiedzieć, to nawet nie seks. Oczywiście, że działał z czystą premedytacją. Oczywiście, że nic sobie nie robił z tego, że inni patrzą. Najważniejsze było jego przekoanie, że Starowi to wszystko się podoba. Nawet jeśliby próbował mówić, że jest inaczej.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Lut 10, 2014 10:09 pm

Udał, że się zastanawia nad pierwszymi słowami Natha, po czym uśmiechnął się rozbrajająco.
- Możesz do mnie zadzwonić i opowiedzieć jako bajkę na dobranoc. I... sugerujesz coś, gnojku, hmm? - uniósł brew wysoko, wpatrując się w niego. Nie był urażony, ba, wręcz przeciwnie - rozbawiony.
Właściwie, nie mówił tego na poważnie. Po prostu był zmęczony, chciał usiąść, napić się drinka, a potem wrócić do roboty. Dlatego był cholernie zaskoczony, widząc  i czując, że ten gdzieś go ciągnie. Trzeba przyznać, że przez chwilę spanikował. A gdy ktoś zobaczy? I odbierze to tak... jak zresztą jest? Nie miał zamiaru znosić foszków Księżniczki. Słowa Roswella skomentował ostrzegawczym zmarszczeniem brwi. Dopiero potem wycedził:
- Tak przy wszystkich? Czy ja ci wyglądam na twoją dziwkę? - prychnął w odpowiedzi, starając się nie reagować na ruchy ex.
Co było cholernie trudne.
Samo to, że ten się ociera i pomrukuje, działało na Vincenta. Fizycznie mu się cholernie podobało, ale psychicznie już mniej. Ten stan tylko pogorszył się, gdy zaczął prawić te swoje sprośne słówka, a wyobraźnia, wbrew woli właściciela, uruchomiła się i podsunęła bardzo odpowiednie obrazy. Przecież Nathaniel nieraz go wziął, chociaż Star czuł się pewniej w pozycji dominatora.
Grrrr.
Nie mógł uwierzyć, ale poczuł, jak spodnie MINIMALNIE się napięły i bynajmniej nie były to te roswellowe. Zacisnął palce na ścianie, a te wręcz zbielały i w końcu uderzył piętą o stopę młodszego chłopca.
- Kurwa, Nath. Odsuń się ode mnie, inaczej będę zły. - warknął, jakże gardłowo i ostrzegawczo, wciąż miażdżąc jego stopę własną piętą. - Trochę się nawdychałeś, trochę poocierałeś, więc możesz iść sobie strzepać do kibla!
Naprawdę, aż słabo mu się robiło na myśl, że ktoś mógł go widzieć w takiej sytuacji. W dodatku, był tutaj niemal gwałcony! Ta myśl sprawiła, że wbił cholernie mocno pazury w nadgarstek Natha, coby poluzował uścisk na karku. A potem z miłą chęcią mu przywali.
I co z tego, że sam to proponował.
Przecież to się wytnie.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Lut 10, 2014 11:03 pm

Och, bardzo chętnie opowiem ci to na dobranoc. Tylko musisz się upewnić, że twojego chłopaka nie ma obok. I ależ skąd, ja nic nie sugeruję — wymruczał, palcami przesuwając po swojej szyi i patrząc na niego.
Nath po prostu stawiał na swoim, a przynajmniej się starał. No cóż poradzić, że zechciało mu się zaciągnąć Stara pod ścianę. To wszystko co mówił zostanie tylko niespełnionym pragnieniem ze względu na tłum. No i księcia z bajki Vinca. W mniejszym stopniu.
Oczywiście, że nie wyglądasz. — Przesunął dłonią po jego szyi, a następnie zbliżył usta do jego ucha, tak aby czuł na nim jego oddech. — Ale wiedz, że to by była ostra jazda. I może nie przy wszystkich, ale jestem na granicy i najchętniej bym cię wziął TERAZ — wymruczał mu wprost do ucha, obniżając głos. — A jako że drogi bym nie wytrwał, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że byśmi skończyli w tym klubie. W niezbyt romantycznym miejscu. — Wysunął język, niemalże dotykając jego ucha koniuszkiem.
Niemalże. Zaraz odsunął twarz i wyszczerzył się do siebie. Jakby był zwyciężcą. Oczywiście to wszystko to tylko przypuszczenia, bo istniała jedna przeszkoda. Keith. Szlag by go. Chociaż jak tak dalej Roswell będzie postępował to nawet jeśli cenił to, że Star ma partnera to... Rzuci się na niego. A wcześniej rzuci go na ścianę. Wyobraźnia oczywiście podsuwała coraz to nowsze obrazy, które przedstawiały coraz niebezpieczniejsze sytuacje dla Matrony. A raczej tyłka. No i może reszty ciała. Oczywiście, że Vince lepiej czuł się jako dominujący, w końcu miał wszystko pod kontrolą. Tylko że jeśli widzi się Wampira w takim stanie, to nie można się spodziewać czegoś innego, niżeli zagrożenia dla tyłka.
Oczywiście roswellowskie też się jeszcze napięły, bo jakżeby inaczej. Oderwał się od kolejnego wyobrażenia, gdy Vince nadepnął mu na stopę. Trzepnąłby jego głową o ścianę, ale nie byli u niego, tylko w klubie. Ludzie i tak się gapili, co powoli zaczynało irytować Nathaniela.
Czego się gapisz? Zajmij się własną cipą — warknął w końcu na jakiegoś kolesia, wbijając Starowi paznokcie w kark, gdyż ten nadal naciskał butem na jego stopę.
To podążyło za daleko, a Natha to nie dziwiło. Po to tu przyszedł, tylko że nie miał w planach robić tego wszystkiego ze swoim EX. Odsunął się od niego, ale tylko na chwilę, aby potem przyprzeć go do ściany plecami. Zmarszczył nos, oddychając szybciej, a w jego oczach malowało się nie tylko podniecenie, ale też i wściekłość. Przyłożył dłoń do jego szyi i zacisnął lekko, a kolanem potarł o jego krocze. Wpatrywał się mu w oczy z tym uśmiechem sadysty. Już raz Star go widział. To nie wróżyło niczego dobrego, przynajmniej teoretycznie. Spojrzał w dół, na krocze Stara i uśmiech przerodził się w triumfalny.
Popatrzyłbyś? — Parsknął w odpowiedzi na poprzedni komentarz, a potem ponownie zmarszczył nos i uniósł brew. Odsunął się od niego, a potem zaciągnął go do baru. Posadził na stołku, zacisnął palce na jego ramieniu mocno i spojrzał na niego tak jakby chciał powiedzieć: „nawet nie próbuj się ruszyć, bo to źle się skończy”. Chętnie by skorzystał z kibla i sobie ulżył w cierpieniu, ale nie chciał się oddalić od Vinca. Chociaż obecnie uwierający penis, który domagał się uwagi był wyjątkowo uciążliwy, a Nath odczuwał już ból. Tak dawno nie uprawiał seksu. Cholera. Zamówił jakiegoś drinka na bazie szampana specjalnie dla Stara, dał mu kieliszek do ręki i wrócił do obserwowania ludzi, odwracając się plecami do baru. I nadal zaciskał palce na jego ramieniu, przy czym musiał zmienić rękę. Szkoda nikt tutaj nie umywał się do Centa. Potrzebował zastępstwa, natychmiast. Przyszedł tu ruchać, a nie kończyć na ręcznym. Wzrok zaraz powędrował na długowłosego. Oczy Czarnego były już nieźle zamglone i sam był sobie winien, lecz uśmiechał się z jakimś triumfem i nutką szaleństwa. Patrzył pewnie jakby to on był tu zwyciezcą. A przecież żaden z nich nim nie był, czyż nie?
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyPon Lut 10, 2014 11:51 pm

Znał takie fazy Natha. Poznał je na własnej skórze i oczywiście, nawet z nich zaczął czerpać masochistycznie przyjemność. Przecież to było wygodne, prawda? Jednak zdążył się odzwyczaić. Dotyk Keitha był zupełnie inny od roswellowego, nawet, gdy zabawiał się ze swoim facetem nieco ostrzej. Może przez dumę, a może właśnie przez to nie podobała mu się w ogóle wizja pieprzenia jego osoby w kiblu, dlatego od razu to skomentował:
- Nie jestem jednym z tych chłopców, Nath. Dobrze o tym wiesz. - powiedział chłodno, niezadowolony z takiego traktowania.
Chociaż sam tak traktować innych mógł. Co za hipokryta.
Najeżył się w miejscu, gdy usłyszał słowa ex. A jednak ktoś się patrzył! Jasna cholera, żeby to szlag! Nawet nie zdążył go przekląć, bo już poczuł dekoncentrujące pazury na karku. To był jego wrażliwy punkt, a ten musiał o tym wiedzieć. A potem dane mu było podziwiać piękny malunek na jego twarzy, który przysporzył Matronie nie lada satysfakcję. Wściekłość i pożądanie, czyż to nie idealne połączenie?
Potem poczuł potarcie się o już trochę nabrzmiałe krocze, przez co uciekło mu westchnięcie, a sam nie przerywał kontaktu wzrokowego. A potem wszystko wróciło na swoje miejsce, chociaż nie w głowie Vincenta.
Cholera, czuł się jak zwykły, zawstydzony szczeniak. Z pewnością odzwyczaił się od Roswella. Na bladym licu Matrony widniały małe rumieńce, a sam modlił się, żeby ktoś go zabrał od tego typa. W ogóle się nie przygotował na taką sytuację. Siedział grzecznie na swoim miejscu, a drinka obdarzył skrajną nieufnością. Kto wie, czy ten napaleniec nie dodał czegoś do trunku.
- Jestem zawiedziony - odezwał się nagle - Interesuje cię tylko moja dupa. - zacmokał niezadowolony.
Zamoczył usta w napoju, starając się nie krzywić na zaciśnięte palce. Co jak co, ale był delikatesem. Oblizał wargi z procentów, smakując ich i... zamruczał cicho, chwilowo zapominając o tym dość krępującym incydencie. Totalnie zignorował wzrok Natha. Czuł się jak przegrany, jednocześnie nie miał zamiaru dać mu satysfakcji. Nie ma mowy.
- Swoją drogą... Po ciul ty mnie trzymasz? - zapytał w końcu, taksując szponę wzrokiem.
Starał zachowywać się tak, jakby nic przed chwilą nie miało miejsca. Tak było wygodnie.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyWto Lut 11, 2014 7:21 pm

Tylko spójrzmy prawdzie w oczy, takie fazy u Roswella są o wiele rzadsze od niż ta depresyjna lub względnie normalna, jeśli to można tak ją nazwać. Oczywiście, jeśli ktoś lubił ostrzejsze zabawy to mógł czerpać przyjemność. Ale Nathaniel się zmieniał, Wampir pewnie już zupełnie by inaczej traktował Vincenta i jakiegokolwiek innego partnera w łóżku.
Spojrzał mu w oczy i mlasnął, aby potem mu chuchnąć w ucho.
Doskonale o tym wiem. — Znowu koniuszek jego języka znalazł się niebezpiecznie blisko twarzy Stara.
To sobie Czarny znalazł zabawę, nie ma co. A jaki był zadowolony z siebie, jakby słowa „ukochanego” do niego nie docierały. Tyle że w tej konkretnej chwili stawiał na pierwszym miejscu potrzebę współżycia. A że akurat Matrona znalazła się w jego zasięgu, akurat to jego były się nawinął to nie wina Roswella. Wcale, a wcale. Obserwował z zachwytem oraz niemałym zaciekawieniem, jakby rumieńce na twarzy Stara widział po raz pierwszy. Zamiana ról? Może i Nath był nadal pieskiem, lecz czasami to on mógł z kogoś zrobić swoją zabawkę. Nie, żeby Cent był dla niego tylko zabawką. Odchylił głowę, zaciskając kurczowo palce na jego ramionach i wypychając biodra. Nie wytrzyma tego napięcia, które w nim się nagromadziło. Rozwarł gwałtownie powieki, gdy usłyszał jego słowa i stanął przed nim, dłonie opierając o blat. Patrzył w jego chłodne ślepia i przesunął językiem po jego wargach, a następnie wzrokiem zaczął wodzić po jego ciele, jakby widział je po raz pierwszy. Zastukał palcami o blat, a następnie chwycił go za szczękę.
Nie tylko, Pantero. — Zmarszczył nos, przytrzymując przez chwilę jego szczękę i spojrzał na jego usta. Te słowa wypowiadał tak, jakby go chciał upewnić. Bo przecież nie tylko jego dupa go interesowała, chociaż w tej chwili niestety tak się zachowywał. Uśmiechnął się do niego prowokująco, a gdy usłyszał kolejne pytanie, znowu opierając obydwie dłonie o blat, roześmiał się. Abyś mi nie zwiał.
Odsunął się, utrzymując kontakt wzrokowy ze Starem, a gdy był już trochę od niego oddalony, wycelował w niego palcem.
Nawet nie próbuj się nigdzie ruszać — krzyknął do niego tak, aby to usłyszał. Kolejny rozkaz.
Jeszcze wędrował tyłem, a potem obrócił się na pięcie i szybko zniknął w tańczącym tłumie. Oczywiście zawędrował do łazienki, aby załatwić swoją sprawę. Przeszukał kieszenie, aby sprawdzić czy ma chusteczki. Dobrze. Papierosy, chusteczki, wszystko w porządku. Zamknął się w jednej z kabin i wziął się za ulżenie sobie. Wytarł potem ręce, wyszedł z kabiny i umył jeszcze dokładnie dłonie. Kilka razy. Oparł się o ścianę, przypalił fajkę i zaciągnął się mocno, odchylając głowę. Szybko wypalił papierosa, aby wyjść z łazienki, w której czuł się... dziwnie, w szczególności przez te lustra. Dziwne rzeczy w nich widział. Gdy przeciskał się w tłumie, poczuł jak jakiś koleś go klepie w tyłek, ale nawet się nie zatrzymał.
Cwel — warknął tylko, na co pewnie otrzymał odpowiedź, ale jakoś nie zwrócił na to uwagi.
Znowu stanął przed Vincentem i uśmiechnął się do niego.
No to co teraz, hm? — Uniósł brew, zatrzymując go w swojej „klatce”.
Wiedział, że jest zagrożony, że może oberwać. A jednak to w jakiś chory sposób... Kręciło? Ale on sam w sobie był chory, więc nie spodziewajmy się zbyt wiele. Spojrzał w bok, widząc znowu tego kolesia, który nie dość że prowokował go przed klubem to teraz orbitował przy nich. Pokazał zęby, zaciskając palce na blacie, a potem przekrzywił głowę, przyglądając się Centowi. Bo zabawa się jeszcze nie skończyła, czyż nie? Nawet jeśli Nathaniel znowu zaczynał się irytować. Czego ten gość chce? A może mu się wydawało. Stukał nerwowo o blat, patrząc wyczekująco na Stara.
Powrót do góry Go down
Vincent

Vincent


Liczba postów : 735
Join date : 11/01/2014
Skąd : Ameryka, Los Angeles

Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        EmptyWto Lut 11, 2014 8:11 pm

Vincentowa brewka uniosła się powoli, gdy tylko poczuł ten dotyk języka i dłoni. Roswell pozwalał sobie na wiele, jednak wiedział, że to była po prostu faza. Byli w miejscu publicznym, a jakby ten zaczął ciągnąć go do kibla po rzecz wiadomą, zawsze może zacząć krzyczeć jak baba i po sprawie. Wiedział, że w tej chwili tego osobnika nie kierują żadne uczucia, więc... nader się tym nie przejmował. Chociaż zapewne Keith rozerwałby go na strzępy, czego osobiście nie życzył Nathowi. A potem sam musiałby znosić foch Księżniczki, doprawdy kłopotliwe.
Przewrócił oczami, gdy ten wycelował w niego palcem i sobie polazł. Nie miał zamiaru się ruszać, chciał wykorzystać tę chwilę na uspokojenie. Całe szczęście, że czas idzie do przodu, a nie w tył, więc do roboty było bliżej, niżeli dalej.
Wdech, wydech i jeszcze raz, jeszcze. Bardzo nie lubił okazywać słabości, a rumieńce traktował jako jedną z nich. Burknął coś pod nosem, co było bliżej niezrozumiałe nie tylko dla otoczenia, ale też jego samego.
A gdy ten przyszedł z powrotem, Vincent już był w swojej harmonii. Zero wzruszenia na twarzy, właściwie... zero jakiegokolwiek wyrazu, oprócz tego znanego uśmieszku.
Nie zauważył w ogóle tego kolesia i reakcji towarzysza na jego osobę. Za to zerknął na jedną dłoń, potem na drugą, która skutecznie uniemożliwiała mu zwianie. Wykrzywił usta w jakimś grymasie, bezpardonowo wbijając wzrok w Natha.
- Proponuję zamówić mi drinka, potem możesz usiąść i poopowiadać, czy masz jakiegoś kolesia na oku. Tak na stałe. - stwierdził niby to obojętnym głosem, chociaż wlepił w niego uważniejsze spojrzenie - Bo przecież masz, prawda?
Przysunął jedno z krzeseł bliżej siebie, dając tym samym znak brunetowi, żeby sobie usiadł na spokojnie. Było to dość despotyczne, bo jeśli ten nadal stałby jak słup, to siłą zmusiłby go do spełnienia własnego życzenia. Jak Vincent chce, to potrafi, nic nowego.
Ludzie bawili się w najlepsze, niektórzy wpatrywali się w tę dwójkę ciekawską, drudzy z niesmakiem, szepcąc zapewne jakieś obraźliwe słówka na ich temat. A on - jak to on - nie przejmował się tym.
- Nadal na mnie lecisz, więc gust nadal masz dobry. - mruknął skromnie, po czym uśmiechnął się czarująco. Nie miał zamiaru wracać do sytuacji sprzed chwili. Litości, dopiero co się rozluźnił! A penis mu zmiękł, z czym aktualnie było mu bardzo dobrze. - Swoją drogą, co powiedziałby na to Keith... - zawiesił głos, pełen złośliwości.
A jednak wrócił do niej.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Nox        Empty
PisanieTemat: Re: Nox    Nox        Empty

Powrót do góry Go down
 
Nox
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Yaoi Gakuen :: Londyn :: Gastronomia oraz kluby :: ∎ Kluby-
Skocz do: